IT ninja — wszędzie
22 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Jego matka robi mu za kumpelkę, a dziadkowie za rodziców. Wpadkowy syn Rufusa, którego nigdy nie poznał. Studiuje, programuje i ogarnia owczarka Javę. Mieszka z psem na bagnach i uwielbia te dni kiedy nie musi widywać się z ludźmi
#10

Wychowywanie się bez ojca nie było dla Jake'a aż tak odczuwalne ze względu na obecność w jego życiu Jacksona. Jego wujek i zarazem chrzestny co prawda był jeszcze większą powsinogą niż Charlotte i daleko mu było od papy w kapciach. Przez wiele lat był jednak dla Jake'a męskim wzorcem, któremu co prawda Jake nie opowiadał o dziewczynach i innych bolączkach okresu dojrzewania, ale na typowo męskie tematy zawsze mogli pogadać. Albo, tak jak dzisiaj, udać się na męski wypad trekkingowy.
Oczywiście Jake lubił spędzać z Jacksonem czas, jednak jego dzisiejsza propozycja wyniknęła też z faktu prośby Charlotte o wyciągnięcie chrzestnego z domu. Nie powiedziała tego głośno, ale Jake mógł jedynie domyślać się że wujek być może trochę zbyt często przytula się do butelki. A było coś lepszego na zagłuszanie problemów niż wysiłek fizyczny? Picia nie liczymy, ok.
I tak oto odziany w sportowy strój oraz z suczką Javą u boku Jake czekał na wujka w umówionym miejscu. Generalnie nastawiali się na trekking, ale jeśli teren nie byłby zbyt wymagający, zawsze trochę potruchtać. Parę lat temu robili to dość regularnie, a teraz że względu na posiadanie młodego i energicznego psiaka młody Hargreeves siłą rzeczy musiał wrócić do regularnego ruchu.
- Cześć, dzięki że znalazłeś czas - przywitał się z wujkiem przez uścisk dłoni. - Niby wiedziałem, że duży pies potrzebuje dużo ruchu, ale chyba trafił mi się wyjątkowo nadaktywny okaz - stwierdził trzymając za szelki psa wyrywającego się na podbój parku narodowego. Hola hola, poczekaj aż panowie chociaż dobrze zawiążą sznurówki!
dziennikarz śledczy — freelance
53 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Stary dziennikarz, który niszczy swoją wątrobę i nawiązuje same dziwne relacje z ludźmi dookoła.
#18

Heh z tą obecnością to jego dzieci by się trochę sprzeczały i miały inne spojrzenie na nią, ale dobrze, że chociaż Jake doceniał wujka takim, jakim był! To na pewno doceniał sam Jack. Oczywiście nie należał do osób, które by się przejmowały czyjąś opinią na tyle, żeby zmieniać jakkolwiek swoje życie, bo doskonale wiedział, że lepszy tata mniej obecny, niż nieszczęśliwy, ale no. Wiadomo o co chodzi. Jack liczył na to, że daje wszystkim wzór, że należy żyć po swojemu. Zresztą, był chodzącym przykładem, że czasem niestandardowa rodzina jest najlepsza, bo poznał niestety smutną prawdę o swoich prawdziwych rodzicach i nie chciał myśleć o tym, jak wyglądałoby jego życie, gdyby nigdy nie zginęli w wypadku i nie został adoptowany. Ale no, nie ma w sumie co gdybać, zwłaszcza że tu i teraz działy się rzeczy! I nawet pominę tą smutną ciekawostkę, że Jake się nie dzielił swoim złamanym serduchem z wujem, bo przecież był idealną osobą do takich zwierzeń. Ale wracając do rzeczy….
Jack nie wiedział po co się zgodził. Po pierwszych pięciu minutach był już zmęczony, rwało go coś w boku i nie wiedział czemu (chociaż w sumie trochę go trwało już od jakiegoś czasu, ale przecież to się rozchodzi, wyśpi i będzie dobrze)... ale skoro Jake chciał iść, to zdrowie jest najważniejsze, czy coś tam, a aktywność fizyczna to… zdrowie. Czy coś tam!
- Uważaj z tym psem, bo Sienna Ci wciśnie jakiegoś do kompletu. Mi też już jednego próbowała do domu podrzucić, kiedy myślała że nie patrzę - uprzedził go, unosząc brwi i przez moment lekko się uśmiechając, po powitaniu oczywiście.
- A jak ci się z nim żyje? - zapytał, bo w sumie on sam lubił psy, ale bardziej u kogoś, nie własne. Jego życie zawsze było zbyt nieprzewidywalne, żeby się porywać na zajmowanie czworonogiem. I nie chciałoby mu się wstawać na poranne spacery, spacery w deszczu… i słuchać szczekania, jak miał kaca….
przyjazna koala
-
-
IT ninja — wszędzie
22 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Jego matka robi mu za kumpelkę, a dziadkowie za rodziców. Wpadkowy syn Rufusa, którego nigdy nie poznał. Studiuje, programuje i ogarnia owczarka Javę. Mieszka z psem na bagnach i uwielbia te dni kiedy nie musi widywać się z ludźmi
Jake wychodził z założenia, że nawet taka 0,5 wujka lepsza niż 0 ojca! Ok, ta matma trochę może kuleje, mimo że Jake w tych tematach jest biegły, więc pominę zgrabnie kolejne obliczenia i nie będę mu robiła wiochy! W każdym razie, odkąd Charlotte związała się z Aidenem Jake tym samym zyskał dwójkę rodzeństwa - Gale i Mitcha. Plus jak dodało się do tego masę kuzynostwa, to wychodził naprawdę niezły komplet. Także o patchworkowych rodzinkach też sporo wiedział! A nie mówił o złamanych sercach absolutnie nikomu, nie to że Jackson był wykluczony, bo po prostu Jake był bardzo introwertycznym i zamkniętym w sobie nastolatkiem. Więc wolał kisić w sobie absolutnie wszystko. Ale ale! Jedna drama z dziewczyną w tle właśnie za nim, więc stay tuned.
A Jacksona rwało pewnie dlatego, że znowu zasnął na kanapie po pijaku. I co wuju? Trzeba było wypić lampkę szampana, a nie upodlić się na amen.
- No i co, nie chciałbyś takiego małego psiaka? Albo takiego dorosłego, zawsze to jednak mniejszy nakład pracy na wstępie. Chociaż pies to zawsze sporo pracy - stwierdził, bo faktycznie dla Jacksona taki mały psiak mógłby być tylko problemem. Zero radości z wychowywania. Jake miał duże pokłady cierpliwości na szczęście, więc nauka czystości przebiegła jemu i jego suczce bez większych dramatów. Chociaż nie było lekko, to też musiał uczciwie przyznać. - Mamy lepsze i gorsze chwile.... Ale więcej jest tych lepszych. Java jest strasznie foszata, więc muszę uważać na słowa - stwierdził, bo psina zerknęła na nich strosząc uszka jakby wyczuła, że gadali właśnie o niej. - Przynajmniej mam do kogo otworzyć gębę wieczorem - dodał i spojrzał na Jacksona, jakby chciał dodać "Tobie też by się przydało". Bo w oczach siostrzeńca Jack mógł odrobinę cierpieć na samotność. Ale Jake nie był taki bezpośredni, żeby to wypowiedzieć na głos!
dziennikarz śledczy — freelance
53 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Stary dziennikarz, który niszczy swoją wątrobę i nawiązuje same dziwne relacje z ludźmi dookoła.
Eh rest in peace imienniku! No dobra, to teraz ładnie, zgrabnie zakończę ten interes skoro tak. No Jack na pewno to doceniał, bo jednak w tym zakresie wiedział, że był kiepski. Pewnie i tak był lepszy niż jego ojciec, który był totalnie najgorszym człowiekiem na świecie, ale to była jego mała, prywatna tajemnica, którą się jeszcze nie dzielił z nikim z rodziny. No i ostatecznie nie wiedział, czy gdyby jego rodzice nie zginęli, czy jednak by się jego ojciec nie poprawił, ale chyba trzeba po prostu uznać, że przynajmniej go nie zepsuł swoimi genami. Bo co jak co, ale po mordach Jack się okładał tylko z obcymi facetami, nigdy nie podniósł ręki na członka rodziny swojej, co nie. Może gdyby był tu cały czas, zostając nieszczęśliwym ojcem zamiast karierowiczem i dziennikarzem, to sprawy miałyby się trochę inaczej, ale nie ma co gdybać, skoro tak czy siak skończył jako alkoholi. Po prostu było mu to pisane.
- Nie mam czasu na psa, tym się trzeba zajmować, pilnować, a ja lubię wyjeżdżać - przypomniał mu, chociaż ostatnio siedział w Lorne i to dość długo. I go nosiło, jak widać. Potrzebował przygód, dlatego grzebał w swoich starych sprawach... trochę jak w gnieździe szerszeni, bo liczył że tak dźgnie, że coś nagle z niego wypadnie. Konsekwencje mogły być dla niego równie nieprzyjemne, zwłaszcza że już młodość nie ta!
- Foszata? - powtórzył za nim zdezorientowany, bo totalnie nie wiedział co to i o co chodzi. No Jake musiał wyjaśnić! No i pewnie sobie o tym pogadali i o psach na tej przygodzie, bo Jack nie miał siły na poważniejsze tematy, kiedy coś go kurcze bolało! A potem wrócili, bo halo, szarość to nie jego wina, Jake wcale nie zgubił się w trasie, ani nie zjadł go krokodyl, okej.

/zt x2 :lol:
przyjazna koala
-
-
ODPOWIEDZ