Ratownik medyczny — Lorne Bay Fire Station
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Ratowniczka medyczna z pasji i miłości do adrenaliny. Po śmierci w rodziców została opiekunem prawnym młodszej siostry, Ginny. Ma 2 koty i parę złamanych serc na koncie. Trochę zdystansowana i ironiczna złośnica, ale pod maską twardej dziewuchy kryje się mały puchaty kotek
#7

Czuła wstyd. Wstyd przeplatany niepewnością tego, co czeka ją dziś w remizie i jakie powitanie zgotują jej koledzy. Po akcji ratunkowej, w trakcie której zginął jeden ze strażaków oraz nowy paramedyk, żółtodziób Flynn (znała tylko jego nazwisko, nie zdążyła nawet dowiedzieć się jak ma na imię) Mia długo dochodziła do siebie. Nie chodziło wcale o fizyczne dolegliwości, ale przede wszystkim o poczucie winy oraz myśl, że całkowicie dała wtedy dupy. Kiedy młodziak rzucił się do dogasającego budynku, bez namysłu zdecydowała pobiec za nim. To z kolei pociągnęło za sobą narażenie na niebezpieczeństwo strażaka z jednostki, Wurtha, którego sztywne ciało przez długie godziny przygniatało ją pod zawaliskiem. Czy chciał ją osłonić, czy to siła wstrząsu skierowała go w jej kierunku? Tego już nigdy miała się nie dowiedzieć.
Leżąc przez parę dni w szpitalu dostawała mnóstwo kwiatów i życzeń powrotu do zdrowia. Paru kolegów z remizy nawet ją odwiedziło. Ale jednocześnie wyczuwała, że mają do niej ukryty żal - w końcu jako jedyna przeżyła, a oni stracili kolegę przez to, że nie dopilnowała młodszego partnera. Parę kolejnych tygodni spędziła w domu, na zwolnieniu lekarskim od psychiatry. Od stracenia rozumu dzieliło ją niewiele, więc kiedy na wizycie kontrolnej psychiatra spytała, czy potrzebuje więcej czasu, Montgomery jednoznacznie odpowiedziała, że najbardziej potrzebuje powrotu do normalności.
I tak oto normalność wróciła. Kiedy weszła na posterunek usłyszała gromkie brawa. Czy były one szczere? Nie miała pojęcia. Odwzajemniła parę uśmiechów, żartobliwie pokazała środkowy palec paru kumplom, którzy powitali ją zaczepnym "oho, księżniczka wróciła" i w końcu przeszła do swojej szafki. Szybko się przebrała, zgarnęła zjebę od kapitana za ostatnią akcję i niepotrzebne narażanie życia oraz pokornie przyjęła informację, że będzie jeździła z nowym partnerem, którego ma się słuchać, by podobna akcja nigdy więcej nie miała miejsca.
Zbliżając się do karetki zauważyła, że siedział w niej już mężczyzna w okolicach 40-stki. Nie kojarzyła go, więc prawdopodobnie pojawił się tu podczas jej dłuższej nieobecności.
- Cześć. Montgomery - rzuciła swoje nazwisko, bo i tak każdy tak do niej się zwracał i wyciągnęła do niego dłoń. - Obawiam się, że dostałeś rolę niańki niesfornego dzieciaka - wysiliła się na gorzki żarcik, będąc przekonana że nowy partner na pewno już słyszał o ostatnich wydarzeniach i że na pewno nie będzie miała u niego czystej karty.

Jayden Turner
ratownik medyczny — Lorne Bay Fire Station
39 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Wyleczyć - czasami, ulżyć - często, pocieszyć - zawsze.
Gdy pierwszy raz poszedł do pracy do przerwie, czuł nietypowe podekscytowanie. Czuł, jakby wracał do domu, chociaż wszystko było nowe. Nowa praca poza szpitalem, nowa remiza, nowy szef, nowi znajomi z pracy. Radość mieszała się u niego z niepokojem, czy da radę. Wszystko jednak od początku szło stosunkowo gładko. Komendant robił wrażenie kompetentnego, sprawiedliwego i całkiem miłego człowieka. Wzbudzał szacunek i zaufanie. Strażacy, jak to strażacy, byli mieszanką bardzo różnych osobowości, jednak niezmiennie należeli do ludzi porządnych. Praca nie różniła się od tego, co pamiętał, więc szybko wszedł w dawny tryb. Jedynie ratownik który zastępował na stanowisku nieobecną Mię Montgomery, był mrukliwym smutasem. Więc chociaż nie mógł nic zarzucić jego umiejętnościom, to każda jazda z nim kojarzyła się Jaydenowi z wyjazdem na pogrzeb. Mimo tego nie narzekał, naprawdę szybko odnalazł się w nowym miejscu i cieszył powrotem do zawodu.
W czasie oczekiwania na kolejny wyjazd regularnie rozmawiał z ludźmi z remizy. W związku z tym, oprócz suchych faktów z którymi zapoznał go komendant, dowiedział się nieco więcej o swojej nieobecnej partnerce. A także o tym co się jej przydarzyło. W ten sposób, z dnia na dzień, budował mu się pewien obraz jej osoby. Wiedział, że jest jeszcze stosunkowo młoda, ambitna, może nawet z poczuciem misji. Do tego wyszczekana i nieco narwana, ale jednocześnie potrafiąca zachować zimną krew, gdy wymaga tego sytuacja. Mimo, że kogo innego ten zestaw cech mógł przerazić, Jay miał wrażenie, że akurat z kimś takim może zgrać się idealnie - głównie ze względu na fakt, że on bywał często aż nazbyt spokojny, a więc partnerka, która to zrównoważy, mogła okazać się jak znalazł. Oczywiście poznał również historię swojego poprzednika, choć bez szczegółów. Wiedział tylko, że chłopak wbiegł tam gdzie nie powinien, Mia pobiegła za nim, zginęli ludzie. Nie dopytywał o więcej, rany były jeszcze zbyt świeże.

Ta zmiana zaczęła się spokojnie. Wyszedł z domu nieco wcześniej niż zwykle, zaparkował na swoim miejscu, po czym ruszył w stronę remizy. Przywitał się z kolegami, przebrał - dzień jak co dzień. Zostało mu jeszcze trochę czasu, więc zamienił słowo z ratownikami z drugiej zmiany, po czym zaszył się w karetce, aby przejrzeć skontrolować sprzęt i zapasy oraz przejrzeć dziennik wyjazdów. Dlatego umknęło mu przybycie Mii, która znalazła go dokładnie w momencie, w którym kończył z papierami.
- Hej. Turner. - również się przedstawił, chociaż pewnie już wiedziała jak się nazywa. Odłożył dziennik na miejsce i wysiadł. Była niższa niż sobie wyobrażał. Uśmiechnął się lekko i uścisnął jej dłoń na powitanie. - Mam nadzieję, że oboje będziemy czymś więcej. - odparł na jej stwierdzenie, wyraźnie rozbawiony. - Liczę na owocną współpracę. - dodał jeszcze. Dopiero teraz pozwolił sobie na to, żeby dokładniej się jej przyjrzeć. Wbrew temu co Mia myślała, wcale nie zamierzał wyrabiać sobie o niej zdania tylko na podstawie tego, co słyszał od innych. Oczywiście, ze względu na charakter ich pracy, musiał wziąć to pod uwagę, ale ostateczna opinia miała wykreować się w jego umyśle dopiero w trakcie ich współpracy.
- Słyszałem, że byłaś kierowcą. - powiedział nagle, sięgając do kieszeni. Zważył klucze od karetki w dłoni, jakby się wahał. Tak naprawdę tylko się droczył, więc już po chwili zatoczyły zgrabny łuk w powietrzu, aby wylądować w dłoniach Mii. - Zdaję się na ciebie, partnerko. Nie wytrzęś mnie za bardzo w tym starym trupie. - wyszczerzył zęby w uśmiechu, rzucając krótkie spojrzenie na auto za plecami. - Kawy...? - zaproponował, ruszając w stronę wejścia.

Mia Montgomery
powitalny kokos
cukier0177
brak multikont
Ratownik medyczny — Lorne Bay Fire Station
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Ratowniczka medyczna z pasji i miłości do adrenaliny. Po śmierci w rodziców została opiekunem prawnym młodszej siostry, Ginny. Ma 2 koty i parę złamanych serc na koncie. Trochę zdystansowana i ironiczna złośnica, ale pod maską twardej dziewuchy kryje się mały puchaty kotek
Wszystko to, co Jayden do tej pory słyszał o Mii, zdecydowanie było zgodne z prawdą. Nie brakowało jej uporu i ambicji, ale jednocześnie jej trudny momentami charakter dawał się we znaki w trakcie pracy. Dużo kosztowało ją to, aby czasami zacisnąć zęby i trzymać emocje na wodzy. Ale już lata temu, kiedy wkraczała na tę ścieżkę jako zwykły pomagier dość szybko zorientowała się, że to nie niewyparzoną gębą oraz posiadaniem przysłowiowych jaj najszybciej będzie w stanie zaskarbić sobie szacunek kolegów w tym jednak mocno męskim świecie. Przede wszystkim musiała być profesjonalna, na co składały się czynniki takie jak umiejętność zachowania zimnej krwi, słuchanie poleceń starszych stopniem czy odpowiedni stosunek do pacjentów. Dlatego wciąż była na siebie wkurwiona przez ostatnią sytuację - bała się, że jedną złą decyzją mogła przekreślić wszystko co, na co do tej pory sobie zapracowała. Zgodnie z procedurami nie miała prawa wbiegać tam za żółtodziobem, nawet w szczytnym celu jakim było wyciągnięcie go stamtąd za fraki. Ale z drugiej strony - ciągle gdzieś z tyłu głowy miała myśl, że nie mogła go tak zostawić. Do tej pory nie była przekonana, czy procedury powinny górować nad zwykłym ludzkim odruchem. Ugh, może powinna to jeszcze przepracować na terapii.
W każdym razie, kiedy nowy partner zdradził swoje nazwisko, które w rzeczy samej usłyszała przed chwilą od kapitana, przyjrzała mu się uważnie. Po języku ciała oraz wyrazie twarzy próbowała odczytać coś, co zdradzi jego stosunek do niej. Ten jednak utrzymywał kamienną twarz, nie zdradzał zbyt wielu emocji jakie mu towarzyszyły. To mógł być jednocześnie dobry, jak i zły znak. Cóż, musiała być cierpliwa i z czasem przekonać się, czy Turner jest do niej uprzedzony.
- Mam nadzieję, że mówiąc "owocna" masz wbrew pozorom na myśli jak najmniejszą liczbę wezwań - roześmiała się, bo jakkolwiek absurdalnie to brzmiało, możliwość jazdy po Lorne Bay bez żadnego wezwania z centrali należała do tych lepszych dni pracy. Nuda akurat w tej pracy była czymś pozytywnym.
- Owszem. Dodatkowo masz do czynienia z najlepiej parkującą mieszkanką Lorne Bay - przyznała nieskromnie unosząc zaczepnie brew. Skrzyżowała ręce na wysokości klatki piersiowej i z lekkim uśmieszkiem uważnie obserwowała manewry Turnera z kluczykami do karetki. - No proszę. Liczyłam na jakiś mocniejszy szowinistyczny komentarz o kobietach za kierownicą - zaśmiała się, a kiedy kluczyki znalazły się w jej zasięgu, zacisnęła na nich dłoń i szybkim ruchem zgarnęła je w swoją stronę - jakby bała się, że partner w ostatniej chwili zmieni zdanie. - Chętnie. Dzięki - odparła na pytanie dotyczące kawy, po czym wsunęła się na miejsce kierowcy i zaczęła ustawiać pod siebie siedzenie i lusterka. - Jesteś tu nowy, prawda? Jeśli ktoś przetrzymuje Cię w Lorne siłą, mrugnij dwa razy - zerknęła na niego podejrzliwie, jakby naprawdę oczekiwała, że Turner da jej za chwilę jakiś ukryty sygnał S.O.S.

Jayden Turner
ratownik medyczny — Lorne Bay Fire Station
39 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Wyleczyć - czasami, ulżyć - często, pocieszyć - zawsze.
Każdemu zdarzały się błędy. Każdemu, nawet najlepszym. Również nie ona pierwsza ani nie ostatnia postąpiła odruchowo, tak jak podpowiedziało jej serce i instynkt. Jakikolwiek instynkt by to nie był, bo na pewno nie instynkt samozachowawczy... Ale! Jayden zapewne również ruszył by w pościg w takiej sytuacji, licząc, że mimo wszystko uda mu się złapać durnego chłopaka za fraki i zglebić z dala od bezpośredniego zagrożenia. Chociaż pewnie nie wbiegłby do budynku, tego akurat dobrze nauczył go jego pierwszy partner. Co prawda nie było to nic efektownego, tylko złapanie za ramię i zjebka za karetką - ale młodemu wtedy Jay'owi zapadło to w pamięć. Wiedział też, że zrobi to samo każdemu swojemu partnerowi, który wpadnie na durny pomysł i postanowi go zrealizować. Najwyraźniej Mia nie miała takich doświadczeń, więc wiedział jedno - będzie musiał na nią uważać i szczególnie na akcjach mieć na nią oko. Zresztą to samo powiedział mu komendant.
Nie chciał jednak, aby Mia czuła większą presje niż ta, która spadła na nią po powrocie. Nie pisnął więc ani słowa, starając się po prostu dobrze zacząć ich znajomość. Potem oboje potrzebowali już tylko czasu aby się poznać i sobie zaufać.
- Jak najmniejszą? Stanowczo nie. - uśmiechnął się. - Raczej jak największą liczbę udanych akcji. - powiedział. Cenił sobie spokój i odpoczynek, ale nie po to został ratownikiem, żeby siedzieć na tyłku. Był od pomagania ludziom i to właśnie chciał robić - skutecznie pomóc jak największej liczbie potrzebujących. Choć oczywiście nikomu nie życzył aby znalazł się w sytuacji, w której trzeba wzywać karetkę.
W reakcji na jej przechwałki ponownie kąciki jego ust uniosły się ku górze. Następnie roześmiał się gdy usłyszał jej kolejne zdanie. - To mi się nie zdarza, chyba jestem feministą. - stwierdził, wzruszając lekko ramionami. - Ale przez to nie licz na specjalne traktowanie. Nie będę otwierał ci drzwi, całował po rękach ani nosił za ciebie ciężarów, chyba, że mnie o to wcześniej poprosisz. - kontynuował, wsiadając do samochodu od strony pasażera. Usadowił się wygodnie, od razu pochylając oparcie mocniej do tyłu. Potem jeszcze odsunął siedzenie w tył i wyciągnął się z wyraźnym zadowoleniem. - I tak, i nie. Urodziłem się tutaj. Potem wyjechałem się uczyć. Następnie wróciłem, mieszkałem tu kilka lat, a po przerwie wróciłem do zawodu. I wuala, teraz siedzę w twojej karetce. - powiedział, nie wdając się w szczegóły. Założył ręce na piersi i przymknął oczy, jakby szykował się do drzemki. Nie potrwało to jednak długo. Po chwili wyprostował się i spojrzał na Mię z większą uwagą. - Tak właściwie to myślę, że to dobra okazja aby lepiej się poznać. Proponuję, aby każde z nas podało po pięć faktów o sobie. Oczywiście oprócz tego, jak znalazłaś się w tej remizie, bo to jesteś mi winna w ramach wymiany informacji. - wyszczerzył na krótko zęby w uśmiechu, wyraźnie zadowolony ze swojego genialnego pomysłu.

Mia Montgomery
powitalny kokos
cukier0177
brak multikont
Ratownik medyczny — Lorne Bay Fire Station
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Ratowniczka medyczna z pasji i miłości do adrenaliny. Po śmierci w rodziców została opiekunem prawnym młodszej siostry, Ginny. Ma 2 koty i parę złamanych serc na koncie. Trochę zdystansowana i ironiczna złośnica, ale pod maską twardej dziewuchy kryje się mały puchaty kotek
Co racja, to racja - mimo, że Mia uważała że jest naprawdę dobra w tym, co robi, była stosunkowo młodym paramedykiem. Nie była w stanie przeskoczyć tego, że zdecydowana większość ludzi z pracy była od niej starsza i bardziej doświadczona. Co prawda wolałaby uczyć się pewnych rzeczy na cudzych błędach, ale zapewne cała ta sytuacja przyniesie dokładnie taki sam skutek, jak to miało miejsce u Jaydena - zapamięta sobie to do końca życia. I kiedy znowu podobna akcja miałaby miejsce, na pewno będzie miała przed oczami Flynna i Wurtha, którzy stracili wówczas życie, i będzie w stanie zapanować nad swoją impulsywnością i chęcią zbawienia całego świata stawianą niekiedy ponad procedury.
Była wdzięczna Turnerowi, że nie poruszał tego tematu. Przez moment Mia walczyła z chęcią, aby zagadać, bo obawiała się że będzie to wisiało nad nimi w powietrzu dopóki nie wyrzucili z siebie czegoś w stylu Wiem, zjebałam. Nic takiego jednak nie miało miejsca, a nawet zaczęli ze sobą żartować, dlatego Montgomery zdecydowała się całkiem porzucić tę myśl.
- No dobrze, czyli mamy tu przypadek człowieka widzącego szklankę do połowy pełną - odparła z uśmiechem, choć w gruncie rzeczy Turner miał sporo racji. Wypadki czy inne tego typu sytuacje zdarzały się niemal codziennie, więc jeśli nie mieli takiej mocy sprawczej by je powstrzymać, to chociaż mogli walczyć z ich skutkami.
- Co za miła odmiana. Mój pierwszy partner był cholernym szowinistą, któremu wydawało się chyba, że pojawiłam się w remizie po to, żeby gotować chłopakom obiady - parsknęła śmiechem na wspomnienie o swoim pierwszym przydzielonym partnerze. Na szczęście krótko po jej przyjściu facet, w związku z przeprowadzką, został przeniesiony do innej jednostki. Z pewnością na dłuższą metę nie byłaby to dobra współpraca.
Kiedy oboje byli już gotowi do jazdy, Mia odpaliła karetkę i włączyła się do ruchu.
- Kiedy usłyszałam od jednego takiego powracającego bumeranga, że Lorne Bay działa trochę jak magnes. Coś chyba w tym jest, huh? - skomentowała słowa Turnera o powrocie na stare śmieci. - Nawet kiedy myślisz, że ktoś wyjechał na stałe, ten nagle wraca jak gdyby nigdy nic - rzuciła bezwiednie, przemycając w ten sposób informację o powrocie jej nieobecnego przez lata starszego brata do rodzinnego miasta.
Roześmiała się słysząc kolejne słowa nowego partnera.
- To jak tu trafiłam, to akurat bardzo nudna historia. Właściwie zostałam ratownikiem z przypadku. Ale spokojnie, zanim zaczniesz łapczywie chwytać za klamkę i szukać drogi ucieczki to dodam, że to było lata temu i teraz naprawdę wiem, że to moja ścieżka - dodała cały czas szeroko się szczerząc. Jakiś dziwny traf sprawił, że tych parę lat temu w college'u trafiła na ulotkę o studiach z ratownictwa medycznego. Zaintrygowana uniosła lekko brew zastanawiając się przez moment jak ugryźć propozycję Turnera co do wymiany faktów. - No dobra, wchodzę w to. Ale proponuję wymianę fakt za fakt. Jeszcze byś się za szybko znudził i zasnął, gdybym Cię od razu storpedowała informacjami o moim życiu - dodała nie zerkając na niego, pozostając cały czas skupiona na drodze. - Dobra, to ja zacznę. W wieku 18-tu lat zostałam matką dwójki nastolatków - zaczęła z grubej rury, unosząc lekko kącik ust - była ciekawa, czy zaintrygowała Turnera.

Jayden Turner
ratownik medyczny — Lorne Bay Fire Station
39 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Wyleczyć - czasami, ulżyć - często, pocieszyć - zawsze.
Jeśli chodzi o błędy zawodowe, no to cóż... To zajęcie miało to do siebie, że aby naprawdę dobrze je wykonywać, trzeba nabrać doświadczenia. Wiedza wiedzą, ale jednak doświadczenie to podstawa. Trzeba przerobić na własnej skórze wiele przypadków, ubabrać się w krwi i rzygach, popełnić błędy - aby potem mało co było w stanie cię zaskoczyć, obrzydzić lub przestraszyć. A jednocześnie należało być ciągle gotowym na nieoczekiwane. Chociaż sytuacja której doświadczyła Mia była nieco zbyt drastyczna jak na standardy tego zawodu, to na pewno pomoże jej rozwinąć się jako ratownik. Jeśli tylko uda jej się wyciągnąć z niej wnioski bez załamania się, co było bardzo trudne, skoro zginęła dwójka ludzi, którzy wcale ginąć nie musieli...
Jayden nie poruszał tego tematu nie tylko dlatego, żeby nie jątrzyć świeżej rany. Również dlatego, że chyba do końca nie wiedział by jak pomóc. Sam nigdy nie doświadczył niczego podobnego.
- Nie do końca, ale się staram. - odparł. Miał raczej tendencje do bycia pesymistą, szczególnie od czasu rozpadu jego związku. Ale pracował nad tym. Bardzo chciał wrócić do tej wersji siebie, którą był przed małżeństwem z Julią.
Już z opisu Mii Jayden wiedział, że nie polubiłby jej poprzedniego partnera. Jego własne poglądy na temat feminizmu było dosyć dobrze ugruntowane, ale prawda jest taka, że zmieniały się powoli na przestrzeni jego życia. To gdzie stoi aktualnie wcale nie było takie oczywiste gdy był jeszcze młodym chłopakiem. Jednak urodził się z przywilejem bycia białym mężczyzną, więc jak to standardowo bywa, środowisko i społeczeństwo próbowało wpychać go w ustalone normy. Tylko dzięki temu, że nie trafił na pewny typ ludzi, a jednocześnie na jego drodze pojawiły się osoby o właściwych poglądach - jego myślenie o kobietach (i innych płciach) ukształtowało się tak, a nie inaczej. Co oczywiście nie zmieniało faktu, że wciąż popełniał błędy i nadal od czasu do czasu palnie coś od czapy. Starał się jednak uważać i był bardziej otwarty na krytykę swoich własnych zachowań.
Jakoś nie czuł niepokoju po informacji, że jego nowa partnerka wybrała tę ścieżkę kariery przez przypadek. Tak często bywało, nawet częściej niż można było się spodziewać. - Chyba nie znam nikogo kto pracuje w ratownictwie i planował to od początku. Ludzie wolą być strażakami, lekarzami lub policjantami. Często właśnie przypadek sprawia, że stykają się z ratownictwem i odkrywają, że właśnie to chcą robić. - powiedział. - Ja na przykład chciałem być lekarzem. A teraz siedzę z tobą w karetce i wcale nie żałuję. - wzruszył lekko ramionami i uśmiechnął się pod nosem. Może zawód ratownika jest dużo mniej prestiżowy i opłacalny finansowo, ale takie życie bardzo mu odpowiadało.
Kiwnął głową, zgadzając się na jej propozycję wymiany. A zaraz później uniósł brwi i spojrzał na nią w lekkim szoku, gdy usłyszał co miała do powiedzenia. - No nieźle. Widzę, że nie bierzesz jeńców. Na pewno zrobiłaś to specjalnie, żebym teraz nie mógł cię przebić. - nadał głosowi nieco oburzony ton, chociaż tak naprawdę był raczej rozbawiony. - Spodziewałem się bardziej czegoś w stylu, że nie lubisz brukselki albo co... - dodał jeszcze, po czym zamyślił się na dłuższą chwilę. Do głowy nie przychodziło mu nic o podobnej wadze czym chciałby się podzielić na początku ich znajomości. Coś jednak mógł powiedzieć nie wdając się w szczegóły.
- Byłem żonaty przez około pięć lat, aktualnie jestem rozwodnikiem. - powiedział. Zastanawiał się czy nie dodać, że to nie on wystąpił o rozwód. Czy nie wspomnieć, że miłość jego życia najpierw go porzuciła, a potem zabrała większość ich wspólnego majątku. I jeszcze pare rzeczy, które dyktowało mu wciąż trawiące go rozgoryczenie. Wstrzymał się z tym jednak, bo żeby Mia w pełni zrozumiała sytuację, musiałby opowiedzieć jej całą historię, a na to nie był jeszcze gotowy.

Mia Montgomery
powitalny kokos
cukier0177
brak multikont
Ratownik medyczny — Lorne Bay Fire Station
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Ratowniczka medyczna z pasji i miłości do adrenaliny. Po śmierci w rodziców została opiekunem prawnym młodszej siostry, Ginny. Ma 2 koty i parę złamanych serc na koncie. Trochę zdystansowana i ironiczna złośnica, ale pod maską twardej dziewuchy kryje się mały puchaty kotek
Mia z kolei często, zbyt często wpadała w swoim życiu na takich ludzi jak jej poprzedni partner. Być może dlatego od zawsze wydawało jej się, że musi bardziej, mocnej, więcej, co tylko rozjuszało zawziętych obrońców tradycyjnego podziału ról kobiet i mężczyzn. Dla swojego młodszego brata i siostrzenicy przez jakiś czas musiała być i matką, i ojcem, więc robiła wszystko żeby wyrosły jej metaforyczne jaja. A na koniec dnia i tak słyszała, że jako kobieta powinna być bardziej wyważona i delikatna. Cóż, Lorne Bay było małą mieściną, której daleko do kolebki cywilizacji XXI wieku. Bądź co bądź wygrywała tu jednak tradycyja i społeczność jednak niechętnie reagowała na próby odejścia od niej. A Montgomery miała w swojej naturze coś z buntownika, więc często próbowała wychodzić poza schematy.
Z zainteresowaniem wysłuchała kolejnych słów partnera. Mia nigdy wprawdzie nie myślała o medycynie, ale faktycznie - dla niektórych ratownictwo medyczne było drugim, a niekiedy i trzecim wyborem. Niektórzy odpadali w trakcie studiów medycznych, bo nie mieli tyle zapału, inni z kolei nie mieli tyle pieniędzy aby opłacić na przykład studia wieczorowe. A że koniec końców chcieli ratować ludzi, padało na ratownictwo medyczne.
- Nietypowe podejście. To znaczy, znam paru niespełnionych lekarzy i wszyscy z nich byli frustratami. Oczywiście odbijało się na to na ich pracy - stwierdziła. W ich zawodzie za frustrację spowodowaną pracą niestety nie odpowiadały tabelki w Excelu ani nawet niezadowoleni klienci, a pacjenci, ludzie wymagający pomocy. A kiedy nienawidzisz swojej roboty, to właśnie oni obrywali rykoszetem.
- Co się będziemy rozdrabniać. Ale próbuj, najwyżej poniesiesz sromotną porażkę. I fakt, nie przepadam za brukselką. Ale to tak off the record, nie wliczamy tego info do puli faktów - roześmiała się. Upodobania kulinarne prędzej czy później pewnie i tak wyjdą przy okazji przystanków na jedzenie. A jej sytuacja rodzinna nie była zresztą tematem tabu, wręcz pewnie spora część mieszkańców Lorne Bay słyszała o tragediach, jakie spotkały rodzinę Montgomery.
- 5 lat. Kawał czasu - powtórzyła za nim, jednocześnie nie chcąc ciągnąć go za język odnośnie szczegółów. W tej zabawie chodziło raczej o zrzut bomb, na które rozwijanie będą mieli jeszcze multum czasu. Na przykład na doprecyzowanie, czy powrót do Lorne Bay był ucieczką od wspomnień po eks małżonce. A może próbą powrotu?
- Ja z kolei byłam kiedyś zaręczona - podała fakt numer 2. Brak pierścionka na palcu no i użyty czas przeszły jednoznacznie wskazywały na to, że z planowanych zaślubin nic nie wyszło. O powodach wolała jednak nie mówić głośno, a przynajmniej nie teraz. Jej zdrada była czymś, czego chyba najbardziej na świecie się wstydziła i prawdę mówiąc wiedzieli o niej tylko nieliczni z jej środowiska. Jednocześnie nigdy nie ukrywała tego, że to ona zjebała tę relację. I że popełniła ogromny błąd, w czym dosadnie utwierdziło ją ostatnie spotkanie z Haydenem.

Jayden Turner
ratownik medyczny — Lorne Bay Fire Station
39 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Wyleczyć - czasami, ulżyć - często, pocieszyć - zawsze.
Pewnie też spotykał takich ludzi, ale jako facet nie zwracał aż tak uwagi na seksistowskie teksty i rzucane od czasu do czasu żarciki. A przynajmniej do czasu, aktualnie raziły go dużo bardziej. Na początku irytowały go kobiety które "wpychały się" w zajęcia typowo męskie. Aktualnie traktował to jako coś normalnego, patrzył na ludzi bardziej jak na po prostu ludzi - o różnych charakterach, różnych możliwościach fizycznych i psychicznych. A co mieli między nogami i jak sami siebie identyfikowali - co to miało za znaczenie? Czasem zdawało mu się zapomnieć, że kiedykolwiek zwracał na to uwagę. Ktoś jest specjalistą w swoim fachu albo nie jest. Ktoś jest silny albo słabszy. Ktoś jest odporny psychicznie, a ktoś wrażliwy ponad miarę. Każdą z tych cech można było spotkać u różnych ludzi, i to one miały mniejsze lub większe znaczenie, niezależnie od płci czy wieku. Mimo że mimowolnie oceniał, starał się pilnować, aby nie nastawiać się na coś z góry, nie przyczepiać łatek. Ludzie zaskakiwali, na każdym kroku. Trzeba było tylko otworzyć się na możliwość poznania ich, oczywiście z zachowaniem zdrowego poziomu ostrożności i zdrowego rozsądku.
- Może dlatego, że ktoś im powiedział, że się nie nadają. Ja akurat sam doszedłem do takiego wniosku, więc mnie to nie dotyczy. - stwierdził, zakładając ramiona za głowę i przeciągając się lekko.
- Zapewne dlatego, że nie jadłaś nigdy dobrze przyrządzonej. Ktoś mądry powiedział mi kiedyś, że zanim powiem, że coś jest niedobre, powinienem zastanowić się czy jadłem to możliwie najlepiej przygotowane. Mam wątpliwości co do selera naciowego, ale ogólnie nie mogę się nie zgodzić z tym podejściem. - odparł na jej słowa. - Hmmm... I chyba mam nawet niezły przepis na brukselkę. Kiedyś zrobię w ramach badań naukowych. - wyszczerzył zęby w uśmiechu i zaśmiał się krótko. - I jakby co, to informacji o selerze też nie wliczamy.
Informacja o zaręczynach nie była dla niego już tak szokująca. Chociaż cisnęły mu się na usta pytania takie jak "z kim?", "co z nim teraz?", "czemu już nie jesteś?". Tak jak ona wcześniej, on jednak również się wstrzymał. Teoretycznie zabawa polegała na tym, żeby dać im tematy do rozmowy, ale jakoś tak nie korciło go, aby grzebać w tego typu sprawach już na początku ich znajomości. Może lepiej jak jednak zaczną od brukselek.
- Ja poszedłem kiedyś do łóżka z facetem. - rzucił. - I nie byłem wtedy pijany ani naćpany. - dodał szybko w ramach wyjaśnienia, że ta sytuacja nie należy do działu "wpadek pod wpływem". - Tylko nie mów o tym chłopakom z remizy, bo zaczną mnie unikać pod prysznicem. - parsknął, wyobrażając sobie jak strażacy wycofują się z głupimi minami, zasłaniając newralgiczne miejsca ręcznikami. W realu byłoby to jednak uciążliwe. Z drugiej strony nie planował się też szczególnie kryć ze swoją orientacją, więc pewnie prędzej czy później i tak się dowiedzą.

Mia Montgomery
powitalny kokos
cukier0177
brak multikont
Ratownik medyczny — Lorne Bay Fire Station
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Ratowniczka medyczna z pasji i miłości do adrenaliny. Po śmierci w rodziców została opiekunem prawnym młodszej siostry, Ginny. Ma 2 koty i parę złamanych serc na koncie. Trochę zdystansowana i ironiczna złośnica, ale pod maską twardej dziewuchy kryje się mały puchaty kotek
Zerknęła na Jaydena kątem oka, kiedy ten wspomniał że sam doszedł do pewnych wniosków. Prawdę mówiąc nie znała zbyt wielu ludzi, którzy mieli wysoko rozwiniętą umiejętność autorefleksji. Wielu ludzi jednak było upartymi zakapiorami, którzy prędzej dadzą sobie wyciąć nerkę, niż przyznają się do błędu. Mia była w tym gdzieś po środku, bo jakkolwiek była potwornie uparta i dumna, tak kiedy emocje opadały, potrafiła przyjąć na klatę to, że mogła się po ludzki w czymś pomylić. Albo do czegoś się nie nadawać.
- Nie wierzę, że z selera naciowego da się wycisnąć coś dobrego. Nope - zgodziła się, chociaż nie była jakimś wyrafinowanym smakoszem tak prawdę. Nie chodziła za bardzo po knajpach próbując odnaleźć nowych doznań dla jej kubków smakowych (po podobno o niektórych potrawach nie wypada mówić per "jedzenie" a właśnie "doznanie", opcjonalnie "moment"). Wmawiała sobie, że tego nie potrzebuje i zadowoli się kanapką z serem, ale prawdę mówiąc było jej po prostu szkoda kasy, którą odkładała na czarną godzinę. - Wierzę, że będziesz w stanie wycisnąć z niej wszystko, co najlepsze, ale chyba jednak wolę nie być Twoim królikiem doświadczalnym - zaznaczyła, żeby nie było że w kwestiach brukselkowych jest jak chorągiew na wietrze. Nie i koniec.
Zaskoczona uniosła brwi, słysząc o kolejnym fakcie z życia Turnera.
- No proszę, mamy tu kowboja z Tajemnicy Brokeback Mountain - parsknęła śmiechem. - Sorry, nie miałam na myśli niczego złego - zreflektowała się po chwili. - Po prostu nie wiem, jakoś z góry założyłam, że nie gustujesz w facetach. I jeszcze ta żona. Wiem, brzmię strasznie stereotypowo, małomiasteczkowo i niepoprawnie politycznie - wywróciła oczami, mając wrażenie że z każdym wypowiadanym zdaniem jedynie bardziej się miota. Ale nie potrafiła utrzymać gęby na kłódkę, więc po chwili wypaliła. - Dobrze Ci było? - rzuciła spoglądając na niego z zaciekawieniem. - Spoko, nic im nie powiem. Szczerze, myślę że nie jeden chętnie by poeksperymentował, ale bałby się do ludzie powiedzą. By the way, podoba Ci się któryś z nich? Ja uważam, że Remi jest słodki - dodała uśmiechając się lekko na wspomnienie o koledze. Nie, żeby próbowała go wyrywać, ale patrzenie na ładnie zbudowane ciała strażaków było poniekąd odruchem. No i Remi miał dobry charakter, co w ostatecznym rozrachunku czyniło z niego dobrą partię. - Ja też eksperymentowałam z kobietami. Głównie na studiach, ale później też. Raz współlokatorka mojej "dziewczyny" nas przyłapała w akcji. Byłyśmy nawalone i zapomniałyśmy się na kanapie w ich salonie. Ale alkohol to był wtedy tylko dodatek - dodała, również wskazując na to że to nie alkohol spowodował nagłą chętkę na płeć przeciwną. - Aczkolwiek nie wiem, chyba nie umiałabym być z drugą kobietą w związku. Seks - spoko, ale raczej nic więcej - dodała po chwili.

Jayden Turner
ODPOWIEDZ