nie pracuje — będzie chciała iść na studia
21 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
My music warms old souls and soothes hardened hearts.
05
Amalyn Lockard & Eleonore Hartmann
Muzyka była częścią jej życia, odkąd tylko przyszła na świat. Nuty i dźwięki otaczały ją zawsze, rzeczy dookoła określała dźwiękami, a dopiero później nazywała po imieniu. Niby nic nadzwyczajnego, każde dziecko zamiast kotek na początku mówi miau, ale duża część dzieci, w pewnym momencie życia rezygnowała z dźwięków na rzecz słów. Dla niej kotek zawsze był miau, choć wiedziała, jak to puszyste stworzenie się nazywa, a krople deszczu stukające o parapet tworzyły niesamowity akompaniament przy którym zasypiała. Dźwięki natury ją uspokajały, do tej pory gdy padał deszcz, otwierała na oścież okno i pozwalała, by matka natura śpiewała jej tą piękną kołysankę. Szept kropli przecinających ciszę był rozkoszny, otulający i przede wszystkim, kojarzony ze spokojem. Prawdziwym spokojem, nie tym względnym, którym próbowała się otaczać, by emocje nie przejęły nad nią kontroli. Nie była niepoczytalna, choć wiedziała, że zbyt duży natłok emocji, wiązał się z kiepskim samopoczuciem psychicznym, które odbijało się na fizycznym ciele i zostawiało ślady w postaci nieprzyjemnych ataków paniki i napadu stresu, który również nie był bezpieczny.
Mieszkanie miała, z bratem jakoś... Żyła, choć nie byli perfekcyjnym rodzeństwem, najważniejsze, ze się nie kłócili. Zdążyła przywyknąć do miejsca w którym się znalazła. Siedzenie w domu nigdy nie było dla niej przyjemnością, a raczej karą. Musiała znaleźć sobie zajęcie, kontynuować naukę, dlatego ostatni czas poświęcała nauce francuskiego, składaniu papierów na uczelnię i ogarniania dojazdu tak, by nie musiała tracić trzech godzin na dojazd i powrót do domu, a w międzyczasie... Próbowała szukać zajęć, jakichkolwiek.
Przede wszystkim, prócz francuskiego potrzebowała czegoś, dzięki czemu dostanie się na Akademie Sztuk Pięknych i tutaj z pomocą przyszedł pracownik CSW, który zaproponował jej pomoc — wystawienie opinii, w zamian za pomoc w przygotowaniu do sztuki teatralnej, którą miała wystawiać jego grupa. Zadanie główne dziewczyny? Skomponować utwór, który rozpocznie i zakończy występ. Szukali młodych talentów, osób, które chciały sprawdzić swoje umiejętności i wziąć udział w castingu.
Miała pomysł na muzykę, potrzebowała jednak cisza i miejsca, w którym mogłaby poćwiczyć. Pianino stojące w domu i atmosfera w mieszkaniu nie pomagała jej w osiągnięciu pełnej harmonii i spokoju, dlatego postanowiła wieczorem pojawić się w centrum, licząc na to, że nikt nie będzie miał obiekcji i zostanie wpuszczona do środka, by poćwiczyć. Z początku wszystko przebiegło zgodnie z jej planem, przedstawiła się, powiedziała co sprowadza ją do centrum i została wpuszczona do środka. Skinęła w podzięce głową, dociskając nuty do piersi i weszła dalej, rozglądając się po sali muzycznej, która przez najbliższy czas miała pełnić funkcję azylu, w którym chciała się zamknąć. Pianino stojące w rogu i duże lustra przyozdabiające ściany skojarzyły jej się z salą taneczną. Była wręcz przekonana, że to tutaj tancerze ćwiczą swoje układy, a aktorzy spędzają czas przed szkłem, ćwicząc role i ucząc się na pamięć tekstów.
Przysiadła do fortepianu, związując ciemne włosy w wysoki kucyk, rozgrzała nadgarstki i pstryknęła palcami, przygotowując je do grania. Przejechała palcami po klawiszach, uśmiechając się delikatnie pod nosem i wsunęła notes z nutami w podpórkę. Próbując skupić się na czytaniu nut, złapała krótką chwilę zawieszenia, zupełnie jakby nie mogła rozczytać tekstu, który sama stworzyła. Nie był w pełni gotowy, właściwie, wciąż wymagał poprawek, które zamierzała wprowadzić, gdy rozpoczęła grę. Naciskając palcami klawisze odpowiedzialne za nuty i półnuty, wsłuchiwała się w melodię, wprowadzając ołówkiem zmiany w rękopisie.
powitalny kokos
blueberry
aktorka — Cairns Performance Art Centre
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
naczelna drama queen, marząca o wielkiej karierze aktorskiej; młoda awanturniczka, która często wpada w kłopoty
Sztuka miała niezliczone ilości oblicz i każdy mógł ją tworzyć i wyrażać na swój własny sposób. W zasadzie aktorstwo miało także wiele wcieleń i każdy traktował je zupełnie inaczej. Tym bardziej, że był to niezwykle wielowarstwowy środek ekspresji zależny w dużej mierze od wybranej formy. Główną rolę w danym przedstawieniu mogła tak naprawdę odgrywać mimika, ruch i gra ciałem, a w innym przede wszystkim liczył się głos, zdradzający wiele różnych emocji: czasem wypowiadający się z wielkim patosem i wyrażający podniosłe emocje, a czasami po prostu wymawiający kolejne słowa w jak najbardziej naturalny sposób. W zasadzie Eleonore twierdziła, że nie było jednej dobrej szkoły aktorstwa. Każda miała po prostu swoją własną odsłonę i nawet w kiepskich filmach można było odnaleźć pewną estetykę i styl, który pasował jedynie pewnym produkcjom. Była w końcu wielka różnica między filmami, które od początku miały być w założeniu częścią kultury popularnej i nastawione na rozrywkę, a tymi, które celowały w bycie dziełami poważnymi, ale coś po drodze nie wyszło.
Hartmann raz jeszcze w zamyśleniu przekartkowała trzymany scenariusz. Praktycznie nie rozstawała się z nim od dobrego tygodnia. Na tym etapie dokładnie pamiętała, która scena znajdowała się na której stronie i w którym miejscu powinna szukać konkretnej linijki, którą także zdążyła wyryć w swojej pamięci, ale było coś zupełnie odmiennego w zobaczeniu tego samego zdania na papierze w bardziej stałej formie niż głos powtarzający je echem w głowie.
Po raz kolejny chciała przećwiczyć scenę poruszającego monologu, który jej bohaterka miała wygłosić na scenie. Już jakiś czas nauczyła się tego, że najlepiej potrafiła się skupić na scenie, gdzie mogła poczuć najlepiej panującą w teatrze atmosferę i wczuć się w postać nieco bardziej niż drepcząc po swoim pokoju, w którym słyszała dobiegające zza okna krzyki dzieci sąsiadów lub szczekanie jakiegoś lokalnego psa. I chociaż owszem mogła pracować w takich okolicznościach jeśli nie miała innego wyjścia to jednak zdecydowała się na to, żeby przejechać się mimo wszystko do Cairns Performance Art Centre.
Pracownicy centrum dobrze ją już znali z różnego rodzaju występów. Pojawiała się tam na tyle często, że w zasadzie z wieloma z nich była już po imieniu. Uśmiechnęła się przy wejściu do każdej mijanej osoby i bez większych przeszkód ruszyła w kierunku sali, gdzie przynajmniej z założenia miała mieć ciszę i spokój. Tak jednak nie było, bo tuż przy drzwiach usłyszała dobiegającą ze środka muzykę. Przez chwilę stała tak jeszcze przed wejściem, wsłuchując się w wygrywaną melodię nim w końcu zdecydowała się na to, aby nacisnąć klamkę i po cichu wejść do środka, aby nie przeszkadzać grającemu na pianinie. Jak się okazało przy instrumencie siedziała młoda dziewczyna. Na oko w jej wieku.
Eleonore powolnym krokiem zbliżyła się do sceny, aby w przerwie od muzyki posłać w kierunku pianistki cichy aplauz i promienny uśmiech. Zawsze miło było doświadczyć twórczości innej utalentowanej osoby. Naprawdę miała do podobnych ludzi wielki szacunek. Może dlatego, że sama uparcie brnęła w realizowanie swojej pasji.
- To było piękne. Naprawdę - zwróciła się do niej, wchodząc powoli na scenę i przyglądając się lepiej siedzącej za fortepianem dziewczynie. - Ty jesteś tą laską, którą pan Addams zorganizował do skomponowania motywu przewodniego?
Odpowiedź wydawała się jej być raczej oczywista, ale i tak wolała uzyskać od niej bezpośrednie potwierdzenie, bo może po prostu miała do czynienia z kimś kto po prostu lubił się kręcić w takich miejscach i korzystać z wolno stojących instrumentów. Wszystko było możliwe!

Amalyn Lockard
dzielny krokodyl
arisu._.
nie pracuje — będzie chciała iść na studia
21 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
My music warms old souls and soothes hardened hearts.
Wychowując się w rodzinie aktorów, mogła spojrzeć na świat z ich perspektywy. Wychowując się w domu rodzinnym, mogła spojrzeć na świat przez pryzmat muzyki. Cholera, czasem odnosiła wrażenie, że każdy dźwięk miał przypisany kolor, który oczywiście został przypisany przez nią samą, bo wywoływał różne skojarzenia. Aktorstwo było trudną sztuką, ona musiała udawać teraz i czuła się tym przytłoczona. Wiedziała jednak, że udawanie na scenie, bądź przed kamerami było zupełnie inne, niż udawanie w prawdziwym życiu. Maskowanie uczuć, emocji, powściągliwość i dystans, musiała zgrywać chłodną, choć wcale taka nie była. Posiadała jednak wiedzę, która podpowiadała jej, że gdy tylko się przed kimś otworzy, wróci do Szkocji, a później... Później, prawdopodobnie znów będzie musiała opuścić kraj do którego powoli się przekonywała. Nie zamierzała opuszczać Australii, na pewno nie po tym, jak już uda jej się dostać na studia. Rodzice nie będą zadowoleni z jej decyzji, lecz prędzej czy później, będzie musiała się zbuntować. Teraz, mieszkając z bratem na zupełnie innym kontynencie, nie znając praw, który panował w tym kraju, mogła tylko się domyślać, na co ma przyzwolenie jako obywatelka, a na co nie. Na pewno nie były to zbyt duże różnice — wpajany kodeks moralny dzieciom nie różnił się zbyt wiele, niezależnie od tego, gdzie się mieszkało, były pewne zasady, których każdy człowiek musiał przestrzegać.
Gdyby ich nie przestrzegał — nie mógłby nazywać się człowiekiem, istotą cywilizowaną, przyszłością świata podarowanego przez matkę naturę.
Ludzie mogli zrobić z tego daru dobry użytek. Z roku na rok, było jednak znacznie gorzej. Świat był zepsuty. Piękne jabłka na zewnątrz, lecz zepsute od środka.
Niewiele różniła się od tych osób, nie było na świecie ludzi idealnie dobrych, ludzi perfekcyjnych. Wszyscy mieli swoje niedoskonałości, które doskonale potrafili chować, bądź z którymi nie potrafili sobie poradzić. Wśród ludzi panowała niemała różnorodność, gdyby wszyscy byli tacy sami, przejrzyści jak woda Fidżi, poznawanie ich byłoby bezsensowne i szalenie przewidywalne. Nudne. Monotonna, a monotonia była jednym wielkim nieporozumieniem.
Pochłonięta dźwiękami wydawanymi przez instrument, nie od razu zauważyła, że ktoś przyszedł. Dopiero, gdy skończyła grać i poprawiła ostatni zapis w rękopisie, wróciła do świata rzeczywistego. Wzdrygnęła się lekko, gdy usłyszała kobiecy głos. Odsunęła się jednak od fortepianiu i przeniosła spojrzenie na brunetkę, posyłając jej sympatyczny uśmiech.
— Dziękuję. Muszę jeszcze wprowadzić kilka zmian, ale jestem na dobrej drodze — Odpowiedziała na komplement, przenosząc całkowicie zainteresowanie na postać dziewczyny, tym samym tracąc fortepianem.
— Tak, to ja. Amalyn. A Ty jesteś... Aktorką? I pewnie podobnie jak ja, chciałabyś poćwiczyć — Zauważyła delikatnie. Nietrudno było wysnuć wnioski, patrząc na scenariusz, który brunetka ściskała w dłoni. Miała nadzieję, że nie będzie przeszkadzać dziewczynie w próbie, a chętnie by posłuchała. Lubiła poznawać utalentowanych ludzi, poznawać nie tylko ich osobowości, ale również podejście do sztuki i swojej pracy. Bo, w pewnym sensie... Mogła nazwać to pracą, choć bardziej pasowały słowa nabywanie doświadczenia. W końcu nikt im za to nie zamierzał płacić, a na pewno nie Amalyn, która była tutaj z własnej woli. Miała dostać rekomendację, która wyróżni ją w oczach dyrekcji uniwersytetu na który chciała się dostać. Progi zaliczeniowe były nieco inne niż te w Szkocji, dlatego potrzebowała większego wkładu w to, by dostać się na uczelnię. Musiała ciężej na to zapracować, co nie oznacza, że było to złe. Powiedziałaby, że wręcz przeciwnie. Miała gwarantowaną większą satysfakcję, co było naprawdę ważne.

Eleonore Hartmann
powitalny kokos
blueberry
aktorka — Cairns Performance Art Centre
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
naczelna drama queen, marząca o wielkiej karierze aktorskiej; młoda awanturniczka, która często wpada w kłopoty
Nie dało się zaprzeczyć temu, że pośrednio to właśnie wychowanie i środowisko odbijało się w w sposobie postrzegania świata i wyrażania emocji przez daną osobę. Co prawda dużo więcej rzeczy składało się na te skłonności i umiejętności dostrzegania pewnych rzeczy i odbierania ich w ten jeden konkretny sposób, ale skłonności artystyczne w konkretnej dziedzinie i wpływy zarówno rodziny jak i otaczającej kultury oraz społeczeństwa również na to wpływały. Kto wie, ale może jakby nie urodziła się w Wielkiej Brytanii to nie uwielbiałaby tak bardzo Shakespeare'a, o którym często mówiła, że jest jej ziomkiem albo Agathy Christie, na której kryminałach się wychowywała i po dziś dzień miała kolekcję jej książek. Może zamiast tego preferowałaby innych, rodzimych dla niej pisarzy i to właśnie odgrywanie ich sztuk oraz zaczytywanie się w ich twórczość sprawiałoby jej więcej przyjemności, a na pewne rzeczy patrzyłaby w inny sposób. Pewnie jako malarka przykładałaby o wiele większe znaczenie do otaczających ją barw i zwracała na nią szczególną uwagę w czasie chociażby spacerów zamiast skupiać się na ogólnych walorach artystycznych widoków. No, ale niestety była aktorką. Dla niej idealnym środkiem ekspresji było udawanie, wcielanie się w kogoś kim się nie było, sposób wypowiadania słów, poruszanie się w odpowiedni sposób i dobieranie do tego konkretnej mimiki. To właśnie był jej świat, który według innych mógł być budowany na oszustwie. Zwłaszcza z jej skłonnościami do wcielania się w role także poza sceną. Jak dla niej to wcale jednak tak nie było. Po prostu ukazywała wedle uznania swoje różne oblicza. W końcu cały świat jest sceną, a człowiek jedynie aktorem, który w pewnej chwili musi z niej zejść.
Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że znajdująca się przed nią dziewczyna zapewne musiała znajdować się w zupełnie innym świecie, oderwana od rzeczywistości i zaprzepaszczona bezpowrotnie w muzyce. Znała ten stan chociaż w jej przypadku dotyczył on innej dziedziny. Czasami odcinała się w podobny sposób, gdy wchodziła w rolę i znajdowała się na deskach teatru czy też na planie amatorsko kręconych studenckich filmów. Wtedy naprawdę wczuwała się w postać, a jej świat był ograniczony jedynie do konkretnego kawałka skryptu, który powoli urzeczywistniała w stworzonym środowisku, linijka po linijce. Innym razem jednak nie mogła sobie na to pozwolić, bo wystawiana sztuka miała bardziej charakter interaktywnego performance'u, w którym musiała wchodzić w interakcje z publicznością i obserwować ich reakcje na poszczególne elementy przedstawienia. Aktorstwo było wspaniała i iście wielowymiarowe.
- Jak dla mnie brzmi to naprawdę dobrze, więc nie mogę się doczekać tego jak będzie się prezentować po zmianach - stwierdziła, uśmiechając się ciepło do dziewczyny i podchodząc do niej bliżej. Wtedy też wyciągnęła do niej prawą dłoń, przedstawiając się krótko. - Tak. Eleonore, gram rolę Normy. Głównej bohaterki.
Nie była pewna na ile Amalyn była zaznajomiona z całym scenariuszem. Cóż jeśli miała stworzyć utwór do sztuki to miała nadzieję, że mimo wszystko przeczytała go w całości, aby móc w pełni zrozumieć sztukę i oddać jak najlepiej jej charakter w swoim własnym dziele. Przynajmniej dla Hartmann było to logiczne.
- Cóż tak było pierwotnie. W sumie jeśli chcesz możemy spróbować poćwiczyć razem. Może mogłybyśmy jakoś się wspólnie zainspirować? - zaproponowała, obserwując uważnie siedzącą przy instrumencie pianistkę i czekając na jej odpowiedź. Cóż to mogłoby być z pewnością niezapomniane przeżycie.

Amalyn Lockard
dzielny krokodyl
arisu._.
ODPOWIEDZ