zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
Inej nie była może wielką fanką powrotu na miejsce zbrodni, której sama była prowodylem. Nie dlatego, że miała jakieś wyrzuty sumienia, tylko po prostu nie miała ku temu powodów. No chyba, że jakiś powód się znalazł i tak własnie było tym razem. Nie znała Tate jakoś wybitnie mocno. W sumie to praktycznie wcale, rozmawiały może raz czy dwa. Marlowe nie byłaby sobą, gdyby nie zrobiła małego researchu na temat kobiety i tego czym się interesuje. Lubiła mieć jakąś przewagę w rozmowie i wiedziec co nieco na temat osoby, z którą akurat konwersowała. Czuła się wtedy pewniej, bo nie ma się co oszukiac ale kontakty z ludźmi nie były jakąś jej wybitnie mocną stroną. Zazwyczaj miała w dupie wszystkich dookoła. Traktowała ich jak rozrywkę, umilacz wolnego czasu lub po prostu zadanie do wykonania.
- Mam dla Ciebie super miejsce do odwiedzenia – powiedziała kobiecie, gdy jechały autem już kilkanaście minut. – Kilka miesięcy temu doszło tam do niebywałej tragedii – zaczeła swoją opowieść próbując jak najbardziej ukryć fakt, że była dumna z tego jak poradziła sobie wtedy ze swoim zleceniem. Miała zabić tylko kobietę, która okazała się być jakims mafijnym szpiegiem i psuła interesy jej klienta, ale Marlowe trochę zaimprowizowała i zamordowała z zimną krwią wszystkich członków jej rodziny. Musiała później co prawda przepraszać swojego „przełożonego”, że trochę za bardzo poszalała, ale cóż. Lubiła się pokazać, chwalić swoim kunsztem i była dumna z tego ile osiągnęła i jak niewiele ktokolwiek mógł jej za to zrobić. Była najlepszą płatną zabójczynią i tego się trzymała. Niedługo miała wylecieć do Europy żeby tam w przepięknym Londynie poradzić sobie z nadętym biznesmenem. Wszystko miała już przygotowane więc teraz mogła się trochę zrelaksować podróżując z nową koleżanką. – Zginęło tu kilka osób i od tamtej pory mówią, że dom jest nawiedzony – dodała zatrzymując auto przed domem, który lata świetności miał juz za sobą, a od dłuższego czasu nikt się tym miejscem nie zajmował. Ludzie omijali go szerokim łukiem pamiętając o tym co się tu wydarzyło. Nikt nie chciał się tu też wprowadzić więc ogród, który kiedyś był piękny, teraz był już mocno zaniedbany.


Tate Callaway
towarzyska meduza
catlady#7921
badaczka zjawisk paranormalnych — freelancer
29 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
oj, chłopaku, nie wiesz co tracisz - magnes z Łeby jako pamiątkę z wakacji, hipoteczny kredyt, hot doga ze stacji na kolację, zawsze na szafie trójwarstwowy rumiankowy papier
04.


Jeśli chodziło o miejsca zbrodni, w których można było spotkać zbłąkane dusze, Tate zawsze chętnie przyjmowała zaproszenie na oględziny i próbę nawiązania kontaktu. Ostatnio miała małą przerwę w odwiedzaniu terenów, gdzie motywem przewodnim były morderstwa z zimną krwią. Po części dlatego, że sama ostatnio borykała się z pewną... Sytuacją. I to właśnie podczas tej sytuacji ktoś stracił życie, a ona miała w tym swój udział. Nie zrobiła tego umyślnie, to był wypadek, ale z racji, że wraz z nowo poznanym chłopakiem działała pod wpływem impulsu, wspólnymi siłami zakopali ciało gdzieś w lesie. Mieli o tyle szczęścia, że ofiarą był miejscowy żul, którego tak naprawdę nikt nie szukał. Czasem ktoś na mieście pytał o niego, ale zaraz ktoś inny stwierdzał, że pewnie zapił się na śmierć. I Tate taką wersję utrzymywała. Nie mogła przecież powiedzieć, że migdaliła się w krzakach z jednym typkiem, a gdy usłyszeli głosy, rzucili w niego kamieniem (ten rozbił butelkę trzymaną przez pana menela, a odłamki szkła wbiły mu się w tętnicę szyjną i oko), a potem zaatakowali masywnym kijem (to już robota Callaway). Próbowała nawet skontaktować się z szanownym żulem i przeprosić go za dokonane czyny, jednak ten nie odpowiadał na żadne przywołanie, więc kto wie, może w zaświatach było mu znacznie lepiej niż pośród żywych?
- Słyszałam o tym domu - oznajmiła, jak już wysiadły z samochodu. - Ktoś zamordował tutaj całą rodzinę, prawda? - zerknęła na Marlowe i choć nigdy nie zapuszczała się w te rejony, media rozdmuchały tę masakrę. Mimo to sprawca wciąż pozostawał na walności, a służby szczerze zaczynały wątpić, że kiedykolwiek uda im się go znaleźć, więc zamierzali nie tyle zamknąć, co zawiesić sprawę. Kto wie, może za jakiś czas, a nawet po kilkunastu, jak nie po kilkudziesięciu latach ktoś na nowo ją rozgrzebie? Policja lubiła wracać do spraw, których nie udało się na początku rozwiązać, bo nie posiadali wystarczającą ilość dowodów, ślady urywały się, a technologia nie był na tyle rozwinięta, żeby móc kontynuować śledztwo.
- Rozejrzyjmy się trochę. Może uda mi się coś wyczuć, a ofiary szepną mi kilka słówek o tym, kto je tak urządził - puściła do Inej oczko, bo wiadomo nie od dziś, a nawet nie od wczoraj, że Tate Callaway posiadała przedziwne zdolności. Powiadano, że odziedziczyła je po praprababce i chyba coś w tym musiało być, skoro nikt inny nie w rodzinie nie posiadał nadprzyrodzonych zdolności. I to na pewno wyjaśniałoby jej zamiłowanie do cmentarzy, duchów i opętań, a te kobieta wykazywała już od najmłodszych lat, kiedy to eksplorowała alejki z nagrobkami, widząc za pomnikami dusze zmarłych.

Inej Marlowe
sumienny żółwik
-
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
Chciała się uśmiechać szeroko, gdy okazało się, że dziewczyna kojarzy tą zbrodnię. Była z siebie cholernie dumna, ale zdawała sobie sprawę z tego, że nie powinna tego pokazywać, bo nie szukala przecież kłopotów. Jeszcze. Oczywiscie, gdyby kobieta się dowiedziała prawdy o tym kto tą zbrodnię popełnił to wylądowałaby martwa tak samo jak te wszystkie osoby, które kiedyś zamieszkiwały to miejsce. Trudno. Dla Marlowe to ona sama była najważniejsza, reszta ludzi była tylko rozrywką, czasem miłą, a czasem nie. – Tak, to była okropna zbrodnia – „piękna” tego słowa tak naprawdę chciała użyć, ale ugryzła się w język w odpowiednim momencie. – Nigdy nie odnaleziono sprawcy – i nigdy go nie odnajdą. Tego była pewna. Zostanie mitycznym tworem, legendą, którą ludzie będą powtarzać z pokolenia na pokolenie. Nieuhwytny morderca prawie jak duch. Inej się tym jarała! Trochę ją smuciło to, że jedną z jej największych strzelanin zrzucono na porachunki mafijne, a nie na działalność dwóch zawodowych zabójców. Beznadzieja.
- Jasne – kiwnęła głową i razem z Tate podeszła nieco bliżej domu. Nie czuła nic dziwnego, ale to żadna nowość, bo Marlowe ogólnie nie za wiele rzeczy odczuwała. Nawet gęsiej skórki nie dostawała. – Myślisz, że naprawdę mieszkają tu duchy? – Nie chciała się nabijac z jej hobby, ale było to dla niej dość hmmm... niespotykane zajęcie. Inej wierzyła w fakty, coś co można było szybko udowodnić w sposób empiryczny. Tego tak łatwo się przebadać nie dało. – Nie boisz się takich miejsc? – Zapytała, bo była jej trochę ciekawa. Nie każdy chciałby się zapuszczać w takie miejscowki. Ludzie bali się tajemniczej przeszłości. – Od kiedy czymś takim się zajmujesz? – Ona zabijaniem zawodowo zajmowała się odkąd skończyła 16 lat i wstąpiła do izraelskiego wojska.

Tate Callaway
towarzyska meduza
catlady#7921
badaczka zjawisk paranormalnych — freelancer
29 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
oj, chłopaku, nie wiesz co tracisz - magnes z Łeby jako pamiątkę z wakacji, hipoteczny kredyt, hot doga ze stacji na kolację, zawsze na szafie trójwarstwowy rumiankowy papier
- Nigdy chyba go jakoś specjalnie nie szukano - nie od dziś wiadomo, że policja w Lorne nie była za bardzo doświadczona w takich masowych mordach. Kradzieże, bójki, zatrzymywanie dilerów narkotykowych - z tym wszystkim radzili sobie nieźle, ale zabójstwa i to w dodatku takie podchodzące pod masakrę? Nie, to nie było dla nich. W sprawę zaangażowane były służby z innych miast, jednak później ją umorzona ze względu na brak dowodów, które pomogłyby w schwytaniu sprawcy.
Dom był otoczony wysokim, metalowym ogrodzeniem, do tej pory dało się zauważyć przy drzwiach fragmenty taśmy zabezpieczającej, a gęste zarośla świadczyły o tym, że otoczenie budynku było mocno zaniedbane i dawno nie widziało ludzkiej ręki.
- Raczej dusze - poprawiła ją i wspięła się na sam szczyt płotu, żeby po chwili zeskoczyć z niego i znaleźć się po drugiej stronie. - Dusze zamordowanych często nie potrafią znaleźć ukojenia. Błąkają się między światami i często nie chcą opuścić tego, w którym żyli. To trochę tak, jakby miały jakieś niedociągnięte sprawy i czekały aż ktoś dowie się prawdy - Tate ponaglająco machnęła do Inej z niecierpliwością czekając aż ta do niej dołączyć. A kiedy tak się w końcu stało, obie ruszyły w kierunku drzwi, najpewniej zamkniętych.
Zerknęła na Marlowe i pokręciła głową. Czy ona wyglądała na kogoś, kto bałby się takich miejsc? Gdyby bała się, z pewnością nie byłoby jej tutaj i na samą wzmiankę o możliwości zobaczenia miejsca zbrodni trzęsłaby się jak osika.
- Mama mówi, że jak miała niecałe pięć lat, to już wtedy widziałam różne rzeczy i z kimś rozmawiałam. Teraz wiem, że ten ktoś musiał być jakąś zagubioną duszyczką. Chyba to był kilkuletni brat mojej prababci, który utopił się w stawie na farmie, ale od tamtego czasu nie miałam z nim kontaktu - wyjaśniła pokrótce, co miało oznaczać, że właściwie od zawsze była chodzącym dziwactwem. - Ale tak na serio zajmuję się tym odkąd skończyłam parapsychologię i oświeciło mnie, że skoro już mam takie popierdolone mocne, to mogę na nich zarabiać. I to wcale nie był głupi pomysł. Wiesz ile ludzi zgłasza się do mnie z prośbą o pomoc? Mnóstwo! - złapała za klamkę, ale zamek nie puścił. Wprawdzie mogły spróbować wyważyć drzwi, ale Callaway naprawdę nie chciała w żaden sposób bezcześcić miejsca, o którym za jakiś czas zapewne będą krążyć legendy, w tym cała masa przekręconych historii. - Może spróbujemy oknem? - zapytała i zanim Marlowe zdążyła odpowiedzieć, zbiegła po drewnianych schodkach i okrążyła budynek, gdzie drzwiczki jednej okiennicy były uchylone. - No dalej, podsadź mnie - zarządziła, bo żadna z nich nie była na tyle wysoka, żeby sobie tam tak po prostu wskoczyć. A Tate bardzo chciała zobaczyć wnętrze domu i przekonać się na własnej skórze w środku wyczuje jakąś energię.

Inej Marlowe
sumienny żółwik
-
ODPOWIEDZ