zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
#22

Inej Marlowe była zazwyczaj dość elastyczna jeżeli chodzi o dobieranie sobie kontraktów. To dla kogo pracowała nie było za bardzo istotne, dopóki zgadzał się hajs, a same zadania wymagały chociaż odrobinę kreatywności. Nie lubiła się nudzić, nie lubiła łatwych zleceń, potrzebowała ekscytacji i dużego zastrzyku adrenaliny. Zazwyczaj kontrakty dostawała dzięki swojemu kontaktowi, którego zwykła nazywać Wujkiem Vesemirem, głównie dlatego, że wyglądał jak Wujek Vesemir, a Inej była fanką wiedźmina w każdej postaci. Wujek był dla niej niesamowicie istotną osobą, chyba jedną z najbliższych jakie posiadała w swoim życiu. Traktowała go jak rodzinę, bo nikogo bliższego nie miała. Był jej grubszym, siwym, wujkiem z Moskwy.
Jednakże chciała być czasem bardziej niezależną kobietą i wtedy wybierała lokalnych przedsiębiorców, którzy mogli potrzebować jej zdolności. Nie tylko do morderstw! Była też dobrym szpiegiem, złodziejaszkiem i łamaczką serc, chociaż i tak to zlecenia o zabójstwa najbardziej ją pociągały. Przez te kilka miesięcy spędzonych w Lorne dość dobrze udało jej się poznać ten mały, przestępczy świat, który istniał w tym pięknym miejscu. Kto by pomyślał? Gangsterka w takiej słonecznej, miłej Australii? No Inej była początkowo zaskoczona, bo zawsze uważała Australię za taką nieco upośledzoną siostrę Wielkiej Brytanii... taką Kanadę Europy. Sosnowiec zachodniej półkuli, miejsca, z którego każdy się śmieje. Wielkie pająki, śmieszny akcent, blondyni ze zbyt wielką opalenizną. Taki kontynent, z którym nikt się nie chce bawić więc wkupuje sie na Eurowizję. Coś w tym stylu. A tu proszę! Potrafił jednak taką Inej zaskoczyć tym, że nie jest taki święty jak się wydaj i było to widać nawet w Lorne Bay.
Marlowe przyzwyczaiła się już do co niektórych osób, z którymi miała ustalone pewne umowy. Jedną z takich osób był Nathaniel. Niestety, doszły ją słuchy, że ostatnio cos mu się nie najlepiej wiedzie w życiu, a z Inej było tak, że lubiła swoje interesy mieć zabezpieczone. Dlatego pod osłoną nocy włamała się do wilii Hawthorne'a, która była zaledwie kilka budynków dalej niż ta, która należała do Inej. Także przynajmniej daleko nie miała, nie namęczyła się. Długo nie musiała szukać odpowiedniego pokoju który okazał się sypialnią mężczyzny. - Booo - powiedziała dość głośno łapiąc za ramiona śpiącego faceta. Dla niej to było normalne budzenie drugiej osoby. Tak jej czasem robili w wojsku!

Nathaniel Hawthorne
towarzyska meduza
catlady#7921
Właściciel || Gangster — Shadow
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Właściciel Shadow, który w swoim klubie prowadzi szemrane interesy stojąc na czele zorganizowanej grupy przestępczej.
Gwałtownie wyrwany z głębokiego snu, Nathaniel od razu sięgnął między materac a wezgłowie, by złapać za ukrytą tam berettę. Jego dom był sanktuarium, którego nie odważył się naruszać żaden z jego wrogów, aczkolwiek w ostatnim czasie Nathaniel mógł się przekonać o tym, że jego nazwisko jakby przytarło się kurzem, nie epatując już grozą i szacunkiem, które wcześniej pozwalało mu na spokojny sen. To też Hawthorne dopiero po chwili zorientował się, ze to nie wróg stoi nad jego posłaniem, a Inej.
- Mogłabyś być subtelniejsza - burknął, odrzucając pistolet na kołdrę, by potrzeć dłonią oczy i pokryty zarostem policzek.
Zmrużył lekko powieki, gdy zapalił nocną lampkę obok której leżał pusty woreczek po prochach i szklanka, na której dnie spoczywała jeszcze resztka alkoholu. Problemy z bezsennością dręczyły Nate'a ze zwojoną siłą w ostatnim czasie, to też wspomagał się używkami, aby móc chociaż odrobinę wypocząć. Niestety, a nie tylko gangsterskie porachunki zesnuwały mu sen z powiek, ale także Eleonore, Marlee i przede wszystkim Divina. Panienka z dziczy, która swoją osobą niesamowicie go nurtowała, ale także niejednokrotnie wprawiała w istną furię i zmartwienie zarazem. Wiele więc było czynników, które Hawthorne'a trapiły, ale Inej zdecydowanie chodziło o ten pierwszy.
Nathaniel zerknął na kobietę badając wzrokiem jej sylwetkę odzianą z intrygującą, czerwoną skórę. Widział, że stojąca przed nim morderczyni jest mistrzem w swoim fachu. Inaczej nie dotarłaby aż tutaj, obchodząc system alarmowy i ochronę. Od dawno Nate korzystał wiec z jej usług, a skoro Inej sama do niego przyszła, zapewne zwęszyła sytuację, z której każde z nich mogłoby coś zyskać. W sumie taka relacja łączyła ich od dawna, coś na kształt symbiozy, gdzie jedno potrzebowało drugiego.
- Stęskniłaś się? Spytał, opuszczając bose stopy na miękki dywan, by wstać i odpalić papierosa, a gdy to uczynił, wyciągnął dłoń z paczką w stronę Inej. - Bo bez powodu raczej do mnie nie zawitałaś - dokończył, aczkolwiek miał świadomość tego jakie wieści mogłoby zmusić Inej do zawitania w jego posiadłości.

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
Wywróciła oczami słysząc jego słowa. - Zapomniałam jaka z Ciebie księżniczka - westchnęła, bo jak na nią to i tak było delikatne powitanie, naprawdę! Mogło być gorzej. Niektórzy to nawet nie mieli możliwości odpowiedzieć, bo gdy lekko otworzyli oczy w ich krtani pojawiał się piękny, srebrny nóż, który Marlowe dostała od wujka Vesemira na swoje urodziny. Nie wiedziała co prawda kiedy sie urodziła więc zmyśliła sobie datę na potrzebę posiadania fejkowych dokumentów. Wiele rzeczy sobie w życiu sama musiała wymyślić. Pochodzenie, osobowość, historię życiową, akcenty... dobrze, że miała naprawdę bujną wyobraźnię ta mała blondyneczka. Swoją drogą była naprawdę niepozorna, nie wyglądała na jakąś wielką wojowniczkę i zapaśniczkę, może właśnie dzięki temu ludzie ją ignorowali i pozwalali na to, by podeszła bliżej... nie doceniali jej i to był ich śmiertelny błąd. Marlowe natomiast była zawsze w siódmym niebie, gdy trafiała na kogoś kto nie dość, że cenił fach, który miała w ręku to jeszcze zdawał sobie sprawę z jej umiejętności. Za kogoś takiego miała właśnie Nathaniela.
- Oczywiście - powiedziała łapiąc się za miejsc gdzie powinno być serce - usychałam z tęsknoty, nie wiesz ile wydałam na kremy nawilżające żeby mieć taką ładną cerę - mógł nawet dotknąć jak jej nie wierzył! Jędrna i gładka jak pupcia jebanego niemowlęcia żywiącego się gerberkami najwyższej jakości... albo mlekiem matki, ale nie takiej patologicznej, tylko normalnej. - Nie dzięki, moje ciało jest świątynią, nie będę go truła nikotyną - a przynajmniej nie za darmo, bo co innego w ramach jakiejś ważnej misji. - Doszły mnie pewne niepokojące słuchy - zaczęła siadając sobie na jego łóżku zakładając nogę na nogę. - Podobno ktoś chce Cię sprzątnąć. Komu zalazłeś za skórę? - Zapytała przyglądając mu się bardzo uważnie z tajemniczym uśmiechem na ustach. - Szczerze mówiąc nie myślałam, że te wasze małe gangsterskie porachunki będą takie ciekawe, nie mogę się doczekać co będzie dalej... prawie jak w Hotelu Paradise - Inej wygląda na taką co była fanką tego typu programów! Nie można jej oceniać.

Nathaniel Hawthorne
towarzyska meduza
catlady#7921
Właściciel || Gangster — Shadow
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Właściciel Shadow, który w swoim klubie prowadzi szemrane interesy stojąc na czele zorganizowanej grupy przestępczej.
Uniósł lekko kącik ust, a na jego twarzy pojawił się grymas na kształt uśmiechu. Inej nawet rozbawiła go swoim stwierdzeniem, co zakomunikował krótkim prychnięciem, gdy pokręcił głową na boki.
- Lubię, gdy budzą mnie kobiety, ale wolę jak robią to z większą finezją - mruknął spoglądając na blondynkę i mrużąc przy tym lekko oczy.
Daleko mu było to bycia delikatnym, a obecność Inej nie robiła na nim większego wrażenia. Dlatego też zareagował ze spokojem i opanowaniem, okładając na bok broń, gdy tylko zdał sobie sprawę, że nic mu nie grozi. Był rozsądnym człowiekiem, który lubił otaczać się ludźmi wyjątkowymi. Ludźmi, których znajomość przynosiła mu korzyści. Wiedział jednak doskonale o tym, że o tego typu relacje trzeba dbać, aby móc późną nocą być zbudzonym przez płatną morderczynię i zamiast strachu, czuć wdzięczność i ciekawość, może okraszone nutką napięcia; bardziej przypominającego uwodzicielskie zaintrygowanie, a niżeli jakąś formę zniecierpliwienia.
- Postarałaś się tak dla mnie? - Przeciągnął po jej twarzy spojrzeniem, aż na dekolt, którego wielkość w opinii Nathaniela, była zaproszeniem do tego typu adoracji. - Doceniam - dokończył zaciągając się tytoniem, a gdy blondynka odmówiła, po prostu odrzucił na bok paczkę i podszedł do okna, by zerknąć na pogrążony w mroku ocean. Tylko światła okolicznych domów rzucały blask na spokojną toń. Słuchał przy tym Inej i jej opowieści o tym, czemu miał zaszczyt gościć ją w swoim domu o tak późnej porze.
- Szybciej przyjdzie mi wymienić tych, którym nie zalazłem za skórę, Inej - rzucił cicho, nadal nie odwracając się do kobiety. Zamiast tego otworzył szklane drzwi, a chłodne powietrze okalało jego prawie nagie ciało wywołując przyjemne dreszcze na jego skórze. - Nie wiem o czym mówisz - mruknął strzepując popiół z papierosa, po tym jak już odwrócił się przodem do Inej. Nie był fanem programów rozrywkowych. W zasadzie stronił od mediów, a telewizor włączał tylko po to, aby wysłuchać wiadomości. Zdecydowanie wolał książki, a rozrywkę przynosiło mu zajmowanie się sztuką; muzyką, teatrem, poezją. Czasem odnajdywał ukojenie w treningach, to pozwalało mu na odreagowanie i relaks. Nic więc dziwnego, że nie miał zielonego pojęcia o czym mówiła blondynka. - Z drugiej strony masz rację... Coś się dzieje. Ktoś nowy zajął się handlem na północnym wybrzeżu i stroszy piórka - wyjaśnił spokojnie. - Chciałem się z nim dogadać, ale skończyło się nie najlepiej - dodał przecierając ramię w okolicy obojczyka, gdzie widać było bliznę po postrzale. - Ostatnio przysłał do mnie swoich ludzi i cóż... Poinformowałem go, dość wymownie, o tym, że ma wypierdalać, ale... Myślę, że ten człowiek ma problem ze zrozumieniem pewnych faktów - drążył dalej, ale zrobił tutaj małą przerwę. Zgasił papierosa i wszedł w głąb pomieszczenia stając na przeciwko Inej. - Jak sądzę pojawiłaś się tutaj, aby pomóc mu zrozumieć te fakty, prawda? - Spytał wyciągając dłoń, by musnąć nią policzek Inej. - Delikatna... - mruknął cicho i uśmiechnął się niepoprawnie, by zaraz potem odsunąć się od kobiety i sięgnąć po tę szklankę, w której pozostawała jeszcze resztka alkoholu.

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- Mogłabym odrąbać Ci głowę i podać ją na tacy jakiemuś miernemu facetowi bawiącemu się w mafiosa, także doceń moją finezję i to, że tego nie zrobiłam - czy byłaby z tego zadowolona? Pewnie nie, bo nie lubiła zmieniać pracodawców. Czy byłaby do tego zdolna? Co do tego nie miała najmniejszych wątpliwości. Robiła gorsze rzeczy. Dusiła dzieci w kołysce, księży w konfesjonale, starsze babcie w domu opieki. Jedna odcięta, znajoma głowa nie robiłaby jej większej różnicy. - Całe szczęście Twoja głowa zdecydowanie bardziej pasuje będąc na swoim miejscu. Zgrywa się z resztą - nawet wskazała palcem na resztę jego ciała, skoro już miała okazję go sobie zaobserwować. Nie można mu było odmówić dobrego wyglądu. Marlowe doceniała ładnych ludzi, nieskromnie sądziła, że sama się do takich zalicza. Wiedziała jednak, że wygląd to nie wszystko, liczy się też osobowość lub umiejętność szybkiego chwytania za broń i braku zawahania gdy trzeba nacisnąć za spust lub wbić komuś nóż w plecy. Z tym Inej problemów nie miała i była święcie przekonana, że jej znajomy może się pochwalić tym samym, gdyby było inaczej nie mógłby zbyt długo siedzieć w tej branży.
- Nigdy nie wiesz kto będzie ostatnią osobą jaką zobaczysz w życiu, dla wielu jestem nią ja, więc to taki mój dar dla świata, zawsze wyglądać zniewalająco - odpowiedziała nie spuszczając wzroku z sylwetki mężczyzny i tylko się lekko uśmiechnęła, gdy zobaczyła, że gapi się jej w cycki. Nie dziwiła mu się, też się lubiła na nie patrzeć. - Yhymmm aż taki z Ciebie zły facet? - Zapytała drażniąc się z nim oczywiście, bo dobrze wiedziała na czym polegała jego praca, a w takim zawodzie to cóż, raczej łatwo jest sobie zrobić wrogów niż przyjaciół. W wypadku ich znajomości dobrze działało też stwierdzenie o tym, że wrogów należy trzymać blisko, bo o ile Nathaniel mógł jej zagrozić w dość niewielkim stopniu, o tyle ona jemu już trochę bardziej. Wystarczyło dobrze płatne zlecenie, aby rzeczywiście jego głowa wylądowała na srebrnej tacy. Na razie jednak obydwoje czerpali korzyści z tej znajomości i chociaż o Marlowe można było powiedzieć wiele złego to w swoich biznesowych znajomościach bywała raczej stała więc i Nathaniel nie miał się co jej obawiać.
Słuchała tego co miał do powiedzenia pilnie obserwując każdy jego ruch, od czasu do czasu rzucała krótkie "uhymm" i kiwała głową na znak, że rozumie o co chodzi. - Dwóch facetów z zapewne za dużą ilością testosteronu próbujących się dogadać w sprawie nielegalnych interesów... co tu mogło pójść nie tak - rzuciła z wyraźną ironią w głosie, bo nie chciało jej się wierzyć, że nikt się nie spodziewał wybuchu niepotrzebnych zamieszek. - Teraz nie wiem czy się obrażać za to, że ominęła mnie najwyraźniej dobra zabawa, czy jakoś Ci to darować - no, bo mógł ją ze sobą zabrać! Chętnie, by sobie postrzelała. Czasem brakowało jej adrenaliny w życiu i wtedy szukała jej za wszelką cenę, czasem odsłaniając się za bardzo, tak jak to było z morderstwami, które przytrafiały się w coraz mniejszych odległościach od Lorne Bay, a lokalna policja już niedługo mogłaby zacząć coś podejrzewać. Marlowe trochę na to czekała, chciała żeby ją próbowali wytropić, chciała czuć ich oddech na karku, ale niestety, nic z tego nie wyszło. Może więc taka konfrontacja z gangiem dałaby tą odrobinę przyjemności na jaką liczyła.
Uśmiechnęła się nie odpowiadając na jego pytanie i gdy cofnął swoją dłoń to wstała z łóżka robiąc krok czy dwa w jego stronę - Owszem, delikatna i pachnie jak królowa - rzuciła nawiązując jeszcze do swojej skóry, a później wyciągnęła dłoń wyciągając mu z rak tą szklankę z alkoholem. - Pojawiłam się tu, by rozwiązać problemy - dodała i wpatrując się w jego twarz wypiła resztę tego co było w szklance, a później mu ją oddała. - Ale nie za darmo - wyszeptała tym razem kładąc swoją dłoń na jego policzku.- Ile warty jest dla Ciebie święty spokój? - Marlowe nie była fanką negocjacji, bo o ile hajs był istotny, to tak naprawdę zdawała sobie sprawę, że nie może wziąć za taką misję jakiś bóg wie jakich pieniędzy, bo nie planowali tu zamachu na jakąś wielką szychę.

Nathaniel Hawthorne
towarzyska meduza
catlady#7921
Właściciel || Gangster — Shadow
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Właściciel Shadow, który w swoim klubie prowadzi szemrane interesy stojąc na czele zorganizowanej grupy przestępczej.
- Mogłabyś, ale tego nie zrobiłaś, więc w czym problem? Oczekiwałaś po mnie innej reakcji? Miałbym się przestraszyć? - Zapytał niespecjalnie przejmując się podkoloryzowaną wizją morderstwa jakiego Inej mogłaby na nim dokonać. - Wycelowałem lufę prosto w twoją śliczną buźkę i także przeszłaś nad tym nie wzruszona, więc wiesz o czym mówię - dodał powołując się na fakty, a nie historie, które miałby by wywołać grozę.
Z drugiej strony Nathaniel doskonale zdawał sobie sprawę, że ludzie zajmujący się profesją Inej muszą dbać o swego rodzaju PR. Chodzące maszyny do zabijania, które nie zawahałyby się ani na sekundę przed wyrżnięciem w pył całej rodziny w zamian za odpowiednią kwotę. Piękna blondynka miała na sumieniu za pewne więcej niż od samo, ale nie było to powodem dla którego Nathaniel miałby się jej lękać. Grali w jednej lidze, ale na różnych pozycjach, a on ze swojej sprawnie sterował pewnymi pionami, które znajdowały się na szachownice wraz z Inej; zabójczo skuteczną i niepohamowanie pewną siebie. Hawthorne wiedział, że miał wielkie szczęście, że nie grała przeciwko jego królowi.
Uśmiechnął się lekko, gdy wspomniała o jego głowie, ale odpuścił sobie komentarz. Bardziej pochłonęła go dalsza część rozmowy, która kręciła się wokół konkretów, a nie przepychanek słownych, których Nathaniel może i był fanem, ale niekoniecznie o trzeciej w nocy, gdy właśnie zaznawał wyczekiwanego snu.
- Może powinnaś częściej kręcić się blisko mnie, a miałabyś więcej okazji do pokazaniu pazurków - podparł, nie odnosząc się do słów Inej odnośnie testosteronu. Doskonale wiedział, że w jego świecie takie sytuacje były normalne, ale on sam starał się prowadzić interesy stawiając poprzeczkę kilka szczebli wyżej. Nie bawił się w chuligańskie porachunki, te pozostawiał mniej znaczącym graczom, którzy czuli usilną potrzebę wykazania się. Nathaniel zbudował swoje małe imperium nie tylko machając wrogom gnatem przed nosem, albo pozbywając się konkurencji rękami ludzi pokroju Inej, ale wiele wysiłku włożył w to, by swoje macki zapuścić w przestrzenie zdałoby się wolne od kryminalnego świata. Poniekąd dlatego czuł się o wiele bardziej bezpiecznym niż innym się by mogło wydawać. Chroniło go coś więcej od kuloodpornych szyb i goryli w Shadow.
- Nie da się ukryć, że zapach jest równie kuszący co dotyk - odpowiedział pozwalając sobie znów na prowadzenie tej uwodzicielskiej gry z Inej. - Jesteś niezawodnym sposobem na problemy - przyznał pociągając papierosa i przymykając na moment oczy, pod wpływem dotyku dziewczyny na swoim policzku. Pozwolił jej też zabrać sobie drinka, aczkolwiek niekoniecznie spodobało mu się to, że oddała mu już puste szkło. - Mojego świętego spokoju nie da się wycenić - odpowiedział, bo nie było takich pieniędzy, które pozwoliłby mu zasnąć spokojnie. - Aczkolwiek jestem wstanie dać ci naprawdę wiele - dodał łapiąc Inej za nadgarstek i wyginając jej rękę do tyłu tak, żeby przyciągnąć dziewczynę jeszcze bliżej siebie, uprzednio odrzucając pustą szklankę na łóżko. - Podaj cenę, a może pokuszę się jeszcze o jakiś bonus... Nie powiesz mi przecież, że nie miałabyś na niego ochoty - wyszeptał, drażniąc oddechem usta i szyję Inej, bo dzieliło ich zaledwie kilka milimetrów. I oczywiście Nathaniel wiedział, że dziewczyna w każdej chwili mogłaby bez problemu uwolnić się z jego objąć, ale nadal prowadził swoją grę. - Zabij jego prawdę rękę. Moi ludzie dadzą ci wszystkie informacje, a potem podrzucisz mu wiadomość ode mnie... W zamian dostaniesz to czego chcesz - oznajmił ostatecznie zachęcając Inej do zawarcia z nim umowy, bo w końcu nie bez powodu pojawiła się w jego sypialni w środku nocy. Obojgu zależało na tym oby coś na tej niespodziewanej wizycie ugrać.

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- To nie było ostrzeżenie - pokręciła głową - tylko stwierdzenie faktu - mogłaby to zrobić gdyby chciała. Z łatwością dostała się do jego sypialni, pewnie z równie wielką łatwością, by stąd wyszła po dokonaniu małego morderstwa, a wszystko i tak poszłoby na zwaśnione gangi. Co prawda Inej nie lubiła, gdy ktoś przypisywał sobie jej zasługi, ale powiedzmy, że w tym przypadku zapewne wystarczyłaby satysfakcja. - Bo wiem, że byś mnie nie zastrzelił, za bardzo mnie potrzebujesz - była cennym towarem na ciemnym rynku, a szła tam, gdzie dawali jej najwięcej, lub gdzie bawiła się najlepiej. Co prawda w tych zabawach w Lorne nie zarabiała bóg wie ile, ale przynajmniej zlecenia pozwalały jej na rozrywkę. - A nawet jeśli to trudno... dla takich jak ja i tak nie ma emerytury - chociaż czasem wmawiała sobie co innego. Myślała, że będzie mogła wyjechać do Argentyny i grzać dupę w jakiejś hacjendzie na skraju lasu deszczowego. Zajebista sprawa.
- Pazurki? Czy ja Ci wyglądam na jakiegoś zwierzaka? Mam Ci się poocierać o nogi czy nasikać do butów? - Rzuciła ironicznie, bo pazurki to sobie mogły mieć jego dziwki w Shadow. Ona miała szpony okej? Jak poważny, szanujący się drapieżnik... albo pazury, ale na pewno nie pazurki... może jeszcze tipsiki? Aż jej się nie chciało wierzyć, że coś takiego w ogóle do niej powiedział. - Nie dzwonisz po mnie jak trzeba, czuję się smutna, odrzucona i niezaopiekowania, a chyba kobiety nie powinny się tak czuć - nie wiedziała, bo jej wachlarz uczuć był naprawdę bardzo skromny i prawdopodobnie z tych wszystkich, które wymieniła to ogarniała tylko smutek, ale to też tak względnie. Gdy było jej przykro to się denerwowała, wybuchała, agresja brała nad nią górę, musiała to wyładować, by przynieść sobie chociaż chwilowe ukojenie.
- Oczywiście, że tak - odpowiedziała dość cicho - jestem lekiem na całe zło - dodała, uśmiechając się przy tym trochę tajemniczo. Mogła zneutralizować większość osób, które uznałaby za złe, co byłoby straszną hipokryzją z jej strony, bo sama dobrym człowiekiem nie była. Z drugiej strony, czy to tak nie jest, że trzeba wybrać mniejsze zło, żeby móc zrobić coś dobrego? Inej nie wiedziała i w sumie nie interesowało jej to. Robiła to co chciała lub to co robić musiała, nie zagłębiała się w jakieś metafizyczne rozmyślania.
Trochę się nie spodziewała, że postanowi spróbować zrobić jej małą krzywdę. Zaśmiała się przez to, gdy tak jej wykręcał rękę. Dobrze wiedziała, że w takich sytuacjach nie warto jest się szarpać, bo tylko bardziej można sobie zrobić krzywdę. Zamiast tego Inej z uśmiechem na ustach starała się rozluźnić napięte mięśnie. Oczywiście ten rodzaj bólu, który teraz jej zadawał nie był dla niej niczym wielkim, bywało gorzej, na przykład wtedy gdy Sameen zaklejała jej ranę postrzałową klejem kropelką. Ten rodzaj bólu mogła nawet uznać za dość przyjemny.
- Hmmm cena może być dość wysoka - a z każdą chwilą, gdy ją tak trzymał nawet wzrastała. - Ty dasz mi informację, im mniej ludzi mnie tu widzi tym lepiej - w końcu oficjalnie była barmanką pracującą w konkurencji, musiała dbać o swoją reputację w miasteczku. A skoro jeszcze jej nie puszczał, to trochę sam się prosił o przemoc skierowaną w jego stronę. Tak więc Inej przybliżyła swoją twarz do jego szyi, na tyle na ile było to możliwe, a później nagle ugryzła go mocno do momentu aż w swoich ustach nie poczuła metalicznego smaku krwi. Gdy, dzięki temu, mężczyzna rozluźnił uścisk to dość zwinnie wywinęła się, by naprzeć na niego z impetem i całym ciężarem swojego ciała rzucić go na łóżko. Usiadła na nim, żeby ograniczyć mu ruchomość i przytrzymała go solidnie za nadgarstki opierając jego ręce o materac po obu stronach jego głowy. Pochyliła się wtedy w jego stronę, by mu wyszeptać do ucha następujące słowa. - Chcę Shadow - odpowiedziała krótko - okej, wystarczy mi połowa - taka była miła! - Zamierzam zostać w Lorne na dłużej, a praca barmanki już mnie nie satysfakcjonuje - potrzebowała wyzwań! A to brzmiało jak całkiem niezłe.

Nathaniel Hawthorne
towarzyska meduza
catlady#7921
Właściciel || Gangster — Shadow
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Właściciel Shadow, który w swoim klubie prowadzi szemrane interesy stojąc na czele zorganizowanej grupy przestępczej.
Nawet nie próbował wchodzić z Inej w dalszą polemikę, bo Hawthorne odnosił wrażenie, że dziewczyna nieco stroszy piórka, by ten nie zapomniał jak ważnym pionkiem jest na jego szachownicy. Nate miał pełną świadomość tego, że Inej była jego tajną bronią; asem ukrytym w rękawie, który czasem zmieniał przebieg gry, a czasem mógł wszystko zrujnować, gdy został użyty w nieodpowiednim czasie. Całe szczęście Nathaniel już dawno przestał podejmować pochopne decyzje i grozić wszystkim machając im bronią przed oczami. Jednakże sytuacja w jakiej znajdował się w tamtym czasie wymagała nadzwyczajnych środków, a właśnie jednym z nich była płatna morderczyni odwiedzająca go nocą w jego sypialni.
- Mogłabyś być nieco bardziej finezyjna, Inej - rzucił krzywiąc się przy tym lekko, gdy blondynka zobrazowała mu swoją wizję kotki w niezbyt urokliwych słowach. - Poza tym nie musisz mi na każdym kroku przypominać jak groźna jesteś - dodał, po czym spojrzał na kobietę z błyskiem w oku i uśmiechnął się wymownie. - Doskonale o tym wiem, moi wrogowie także - dokończył swoją myśl, po czym ostatni raz wypuścił dym z płuc, bo jeszcze w tamtym czasie popalał sobie papierosa.
Tempo rozmowy jednak nabrało innego rytmu. Można było wręcz odczuć jak atmosfera wokół tej dwójki uległa zmianie, stała się bardziej napięta i ciężko określić, czy to przez erotyzm, który ujawniał się w drobnych, aczkolwiek wymownych gestach, czy za tym wszystkim stało coś innego, bardziej niebezpiecznego i nieokiełznanego. Zaczęło się niewinnie od delikatnego dotyku, kilku komplementów, paru szczerych słów.
- Szanuję twoją niezależność, aczkolwiek doskonale wiesz o tym, że w pewnych okolicznościach zawsze myślę tylko o tobie - odpowiedział odnosząc się do słów Inej o tym jak niezaopiekowana i odrzucona się czuje. - Na większość zła - mruknął potwierdzając po części słowa dziewczyny, gdy dalej prowadzili dialog w ten szczególny, bardziej klimatyczny sposób.
Potem przeszli już do interesów, co przecież było głównym celem tych niespodziewanych odwiedzin. Nathaniel z wielką chęcią użyłby swojej tajnej broni, by nieco uspokoić wzburzone morze, jakim obecnie były mafijne porachunki na wschodnim wybrzeżu. Co jakiś czas, pojawiał się ktoś nowy, kto niekoniecznie radził sobie z poszanowaniem panujących zasad i hierarchii. Nie pierwszy, nie ostatni raz Natahniel musiał wyjaśniać takim osobom, ze pewne rzeczy nigdy nie ulegną zmianie.
- Przyjdź jutro do Shadow - rzucił w odpowiedzi na to, że sam miałby dać jej informacje. Nie na rękę mu było tłumaczenie jej co i jak, gdy wystarczyło wręczyć Inej odpowiedni nośnik z danymi, aby morderczyni sama wiedziała co powinna zrobić.
To co zadziało się kilka sekund później, było dość niespodziewane. (Ogólnie to ja zakładałam, że Natahniel jej wcale jakoś mocno nie trzymał, a miało to bardziej erotyczny podtekst, a niżeli próbę sił, aczkolwiek, bardzo podoba mi się co z tego wyszło :hihihi: ). Cisze warknięcie wydobyło się z ust Natahniela, gdy poczuł ból na szyi. Nie miał zielonego pojęcia do czego doprowadzi ten niespodziewany atak ze strony Inej, ale nie czuł strachu, ani agresji. Był zaciekawiony i zaintrygowany, a jego myśli odpłynęły gdzieś ku rozważaniom na temat tego, czy blondynka na serio lubiła takie ostre zabawy, czy to jakaś próba charakterów. Nie walczył, gdy polecieli we dwoje na łóżko, a nie nie wyszarpnął swoich rąk spod chwytu dziewczyny. W pewnym sensie podobało mu się to jak cholernie Inej chciała mu pokazać z kim on ma do czynienia. Hawthorne doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że blondynka była nieobliczalna i niebezpieczna. Urzekało go po prostu to jak bardzo ona sama chciała upewnić go w tym przekonaniu; zupełnie bez potrzeby, bo szanował ją za umiejętności i styl jak nikt inny.
- A może frytki do tego? - Tym razem nie wytrzymał i mimo całej tej przesiąkniętej agresją i podnieceniem otoczki, parsknął śmiechem, bo Shadow było rzeczą, która nigdy nie była, ani nie będzie czymś, co Nathaniel mógłby przehandlować. Sam stworzył to miejsce, a co najistotniejsze stworzył to właściwe Shadow - klub, w którym spotykali się ludzie, jacy spotkać się nigdy nie powinni. Gdzie policjanci, prokuratorzy, politycy i sędziowie dobijają targów z gagnsterami, a korupcja i grzech to fundament. On - Natahniel był jedyną osobą mogącą kontrolować to wszystko i nikomu, nigdy nie pozwoliłby położyć na tym łap. - To powysyłaj CV - dodał dalej żartując. - Ewentualnie mogę wystawić ci referencje - mówił dalej uważając, że Inej także nie mówiła na powaznie z tym Shawod. - Jeśli chcesz mogę znaleźć ci coś lepszego u mnie, albo poszukać innej posady, ale najpierw... Ile chcesz za tę robotę? Tyle co zwykle, czy cena wzrosła od ostatniego razu? - Dopytał ponownie, bo w jego przekonaniu dopiero mieli pomówić o nagrodzie dla Inej za wykonaną prace, a fragment o jego klubie był tylko przerywnikiem. - I powiedz mi coś jeszcze, Inej... - rzucił mrużąc oczy i czując jak krew powoli ścieka po jego skórze i zapewne wsiąka w ciemno szarą pościel. - Zrobiło się tak ostro, bo te nocne odwiedziny nie były kwestią przypadku? - Uśmiechnął się spoglądając na sylwetkę blondynki, która delikatnie niknęła w mroku unikając światła księżyca.

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
Co innego jej pozostawało niż bycie niebezpieczną? Nie miała zbyt wielu innych atutów. Nie umiała nawet zbyt dobrze robić drinków, bo nigdy się nawet nie starała nauczyć. Była barmanką tylko dlatego żeby móc obserwować zachowania ludzi, które później mogłaby wykorzystać w swojej pracy, czy nawet w codziennym funkcjonowaniu. Uczyła się usmiechów, flirtów czy nawet płaczu i smuktu, bo jak wiadomo nie od dziś, wielu klientów lubiło się barmanowi ze wszystkich swoich problemów wyżalić. Ona to wszystko brała, by stworzyć dla siebie postać, która będzie w stanie wpasować się w mieszkające tu społecześntwo. Inej Marlowe to jeden z wielu jej pseudonimów, nie było to jej prawdziwe imię, ani nazwisko, chociaż zdecydowanie należało do jej ulubionych. Całe szczęście przed Nathanielem nie musiała udawać jakoś wybitnie mocno, wiedział o niej tyle ile wiedzieć powinien, ale coś jej podpowiadało, że powinna mu od czasu do czasu przypomnieć, że nie ma do czynienia z jednym ze swoich marnych gangsterów czy bramkarzy pracujących w Shadow. To własnie teraz robiła.
- Bardzo chętnie, ale jem tylko te z batatów - odpowiedziała ironicznie, jednocześnie uśmiechając się bardzo niewinnie. Czy chciała tak wiele? To chyba zależało od punktu widzenia. - Naprawdę? Może rzeczywiście wyślę CV... to jak się nazywa ten typ, który tak Ci zaszedł za skórę? Pewnie będzie bardziej skory do interesów - a wtedy Nathaniel byłby w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Miał jednak szczęście, bo wiele rzeczy można było o Marlowe powiedzieć, ale nie to, że nie była lojalna. Akurat z tym nie miała problemów.
Wysłuchała reszty jego słów z tym samym wyrazem twarzy, na którym błądził mały, niewinny uśmiech. Przyglądała się mężczyźnie z góry, zastanawiając się nad tym co mówił. Nie odezwała się jednak, zamiast tego pochyliła się nad nim bardziej, tak by swoimi wargami dotknąć jego drobnej rany. Poczuła w swoich ustach metaliczny posmak krwi. - Jestem kim jestem, nie mam czasu na przypadki - wyszeptała mu do ucha, obok którego później złożyła delikatny pocałunek. - Znajdź mi porządne stanowisko, cena jest ta sama, połowa teraz, połowa po zakończeniu zlecenia - odpowiedziała ponownie się prostując i puszczając w końcu jego nadgarstki. - Interesy z Tobą to czysta przyjemność, chociaż myślę, że mogłaby być jeszcze większa, gdybyśmy się trochę postarali - mruknęła jednocześnie jedną z jego dłoni prowadząc na swoje pośladki, jej czerwony, skórzany strój tylko uwydatniał jej kobiece atuty, z których była bardzo dumna.

Nathaniel Hawthorne
towarzyska meduza
catlady#7921
Właściciel || Gangster — Shadow
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Właściciel Shadow, który w swoim klubie prowadzi szemrane interesy stojąc na czele zorganizowanej grupy przestępczej.
Nawet nie próbuję się usprawiedliwiać. Bardzo przepraszam za swoją zwłokę w zamykaniu tego tematu! Obiecuję już nigdy się tak nie zapuścić z postami. Bardzo przepraszam ;(

Lubił się targować. Doceniał ludzi znających swoją wartość, a Inej zdecydowanie do takich należała. Była drogocenną zdobyczą w jego kolekcji znajomości i Hawthorne był gotów na wiele, aby płatna morderczyni pozostała w niej na zawsze. Dlatego gotów był na zapłacenie nowej ceny za usługi Marlowe. I chociaż dla jednym mogłoby to oznaczać, że nie jest już tak twardy, Nate widział w tym zagraniu drugie dno. Wszystko co robił było przemyślane i niosło za sobą konsekwencje, z którymi prędzej czy później przyjdzie się zmierzyć drugiej stronie.
- On nie zasługuj nawet na to, aby pojawiać się w twoich myślach, a co dopiero abyś dla niego pracowała, Inej... Masz swoją godność, szanuj się - odparł. Absolutnie nie zamierzał pozwolić na to, aby ktoś, a w szczególności jego wróg, miał okazję skorzystać z usług Marlowe. Ona była poniekąd jego. a przynajmniej a tym terenie i tak miało pozostać. Aczkolwiek sytuacja w jakiej znaleźli się tamtej nocy sprzyjała temu, by Inej stała się jego na zupełnie innej płaszczyźnie, czemu Nate wcale nie miał zamiaru oponować. Chwila przyjemności niczemu nie mogła zaszkodzić, a wręcz przeciwnie; czasem szybki numerek mógł mieć o wiele większe znaczenie niżby się mogło wydawać.
- Myślę, że znajdę nie jedną pozycję, w której doskonale się odnajdziesz - mruknął z głupim uśmieszkiem na twarzy, gdy sam siebie rozbawił tym prostolinijnym żarcikiem. Z drugiej strony sposób w jaki Inej prowadziła grę wstępną był dość osobliwy, ale Hawthorne nie miał zamiaru zagłębiać się w psychikę Inej bardziej. Znał ją od lat i zdawał sobie sprawę z tego, że daleko było jej do bycia typową kobietą, jakich miliardy na tym świecie. - Cieszę się, aczkolwiek nie każdego kontrahenta traktuję w tak wyjątkowy sposób - zauważył, a że jego palce nalazły się tam, gdzie znalazły, Nate nie zamierzał poświęcać więcej cennego czasu na rozmowy. Zamiast tego skupił się na umileniu im wieczoru w sposób w sposób, którego pragnęła zarówno blondynka jak i on, a po wszystkim spalił kolejnego papierosa wodząc wzrokiem po nagim ciele Inej, która w takim wydaniu nie budziła aż tak wielkiej grozy jak zwykle.

zt :blush:
Inej Marlowe
ODPOWIEDZ