Studentka ASP — Paryż
22 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Zapalimy blanta i pójdziemy na melanż
Ciągle najebani się bujamy po afterach
Nie chcę cię na później, chcę ciebie na teraz
Stawiam, że już jutro nie będzie po nas co zbierać
001
Rozciągająca się pod nią makieta miasta, jasno dawała znać że samolot zbliża się do lądowania. Budynki wyglądały jak zrobione z klocków lego, mimo że w rzeczywistości stojąc pod nimi ciężko było dostrzec ich szczyt. Stąd jednak nie wyglądały na takie ogromne. To lubiła w lotach samolotami, zmiana perspektywy. Zobaczenie chmury od góry, ptaki które latały pod Tobą i świat malutki niczym makiety. Komunikat o zapięciu pasów i zbliżaniu się do lądowiska jeszcze mocniej utwierdził ją, że w końcu po 20 godzinach lotu nastaje jego koniec. Trochę się denerwowała. O jej powrocie wiedział w zasadzie tylko Jordan, do którego zadzwoniła wczoraj z lotniska w Paryżu z prośbą by dziś odebrał ją z Cairns.
Charakterystyczne uderzenie maszyny o asfalt, a następnie krótki przejazd po pasie i mogła się zbierać. Zgarnęła swoją czarną bluzę z fotela i wyszła z samolotu, a pierwszym co w nią uderzyło był charakterystyczny zapach australijskiego powietrza. Czyste i świeże. Zasadniczo różniące się od tego we Francji. Przeszła parę kroków, by następnie zatrzymać się i przymykając oczy unieść głowę ku niebu. W końcu była w domu. Kiedy na nowo uniosła powieki, dostrzegła ciężkie niemal czarne chmury które zaczynały kłębić się na niebie. Ruszyła więc w poszukiwaniu swojego byłego chłopaka. W końcu gdzieś w tłumie ludzi kręcących się po lotnisku odnalazła twarz, która najbardziej ją interesowała. Taszcząc za sobą dwie duże walizki ruszyła w jego stronie, a kiedy ich wzrok spotkał się gdzieś na linii prostej... Nie mogła powstrzymać uśmiechu. Nie widziała go dwa lata. I chociaż rozstali się kilka miesięcy po jej wylocie to nadal jego widok sprawiał, że przyjemne ciepło rozlało się po wnętrzu. Puściła rączki walizek i bez dłuższego zastanowienia pokonała szybko dzielącą ich odległość i rzuciła mu się na szyję. Może było to nieodpowiednie, może nie powinna... Ale prawda była taka, że tęskniła za nim.
- Dobrze Cie widzieć. - Odezwała się, odsuwając lekko od jego ciała i posyłając mu ciepły uśmiech. Wiedziała, że miał mnóstwo pytań, na które nie chciała odpowiedzieć mu przez telefon.. W zasadzie to nie wiedziała czy na żywo też odpowie. Ale na to przyjdzie czas w samochodzie.. Teraz dobrze było po prostu go zobaczyć.

Jordan Ledger
powitalny kokos
Asta
student, grafik komputerowy — IT start-up
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
I try to forget you
I try to move on
To run from the memories
That keep me up till dawn
Gdy jechał samochodem na lotnisko, to czuł się jakby doświadczał jakiegoś zaburzenia czasoprzestrzeni. Z jednej strony droga nie była wcale taka długa, a on nie jechał przesadnie wolno, to wydawało mu się że dłuży się niesamowicie. I chociaż przemieszczał się dalej, powoli do przodu, to nadal pozostawał oderwany od rzeczywistości. A to wrażenie wcale mu nie przeszkadzało, bo ona rysowała się nie najciekawiej, więc ucieczka przed jego realnymi, namacalnymi problemami była wręcz kuszącą propozycją. Ta w kierunku Asterii tym bardziej.
Chociaż jej osoba w jego życiu od samego początku wydawała się być pewną iluzją. Dziewczyna jak ona nie powinna zwrócić swojej uwagi na chłopaka jak on. Na jego korzyść działał jedynie fakt, że on wtedy już studiował, a ona jeszcze się uczyła. Co nie zmieniało faktu, że nadal studiował informatykę, więc nie był z niego żaden ciekawy egzemplarz. Lecz w tamtym okresie przeżywał ten swój najbardziej rozrywkowy etap życia i jakoś do tego doszło. Zazwyczaj Jordan poddałby te wszystkie wydarzenia wnikliwej analizie, jednak wtedy pozwolił po prostu trwać temu złudnemu wrażeniu szczęścia, jakby miał tą świadomość, że jest ono tylko punktem na linii, pewną chwilą z której powinien korzystać aż przeminie. I ostatecznie doszło do tego, przeminęła. Chyba nawet bardzo go to nie zdziwiło, może nawet w niewielkiej części tego oczekiwał, bo ich koniec miał o wiele więcej sensu niż początek.
Logiki natomiast nie było w wiadomości, którą otrzymał od niej po tak długim czasie. Lecz ponownie kiedy chodziło o nią, to nie doszukiwał się jej za bardzo. Odpisał jakby w kompletnym amoku, nie zastanawiając się ani nad jej ani nad swoimi motywami. Takim sposobem wylądował na lotnisku, a po zaparkowaniu samochodu udał się do punktu odbioru pasażerów. Szukał jej w tłumie nieznanych twarzy, a gdy jego spojrzenie zatrzymało się na niej, to zaraz niczym w lustrzanym odbiciu uśmiechnął się delikatnie. Nieważne, że to było dwa lata temu. Nieważne, że wyjechała. Nieważne, że nie udało im się. Coś na kształt sentymentu w nim pozostało i otuliło go swoją ciepłotą nim jeszcze ona zdążyła to zrobić.
- Cześć… - mruknął niemrawo. - Ciebie też dobrze widzieć - odpowiedział, wtulając jej małe ciało w swoje ramiona trochę za długo. Powoli rozluźnił objęcie, pozwalając odsunąć się jej. - Jak minęła podróż? - zapytał tak kompletnie naturalnie, jakby wyjechała na chwilę, a on tu cały czas na nią czekał, chociaż jedno i drugie było ogromnym kłamstwem. - Opowiesz mi w drodze do samochodu - powiedział, chwytając zaraz za jej walizki i wskazując głową ich wyjście. W końcu jego zadanie na ten dzień było proste, miał ją tylko odebrać i przetransportować. Zwyczajna przysługa, za którą nie kryło się nic szczególnego. Tak więc chyba należało jak najprędzej ją wykonać, żeby czasem myśli o czymkolwiek szczególnym nie zdążyły wykiełkować w jego głowie. - Pewnie jesteś koszmarnie zmęczona? - zapytał jeszcze ze słyszalną troską w głosie, ruszając z miejsca z obiema walizkami.

Asteria Swallow
ambitny krab
wkurwix#7366
Studentka ASP — Paryż
22 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Zapalimy blanta i pójdziemy na melanż
Ciągle najebani się bujamy po afterach
Nie chcę cię na później, chcę ciebie na teraz
Stawiam, że już jutro nie będzie po nas co zbierać
Jordan pojawił się w jej życiu kiedy była w liceum. Był jej pierwszym chłopakiem na poważnie. Czasami lubiła wracać wspomnieniami do chwil kiedy rozkładali koc na polu za jej domem i oglądali gwiazdy. Wszystko wydawało się wtedy takie proste i normalne. Czy go kochała? Nie wiedziała. W zasadzie do tej pory było ciężko określić według niej takie uczucie jak miłość. Ale na pewno jej na nim zależało i był dla niej ważny. Ale potem przyszła dorosłość, ona wyjechała i prawda była taka że po prostu nie dali rady być ze sobą na odległość.
Kiedy ją objął, poczuła się dobrze. Nie w ten romantyczny sposób, ale ten najbardziej ludzki. Mimo, że się rozstali był przecież kiedyś ważną częścią jej życia, a przyjazne stosunki w jakich pozostali tylko pchały do tego by przywitać się z nim w ten sposób.
- Prawie cały dzień w samolocie kompletnie mi nie służy, ale na szczęście już jestem na ziemi. - Zaśmiała się. Ale prawda była taka, że te długie loty były męczące. I to właśnie ze względu na nie, nie wróciła do Lorne przez ostatnie dwa lata. - Mało spałam, ale nie jest źle. Nie mogę się doczekać aż zobaczę dziadków.. - Ruszyła razem z nim do auta, czując dziwnie uczucie w środku. Sentyment? Ciepło? Spokój? To wszystko czego tak cholernie brakowało jej w Paryżu. Uśmiechnęła się pod nosem, kiedy opadła na miękki fotel samochodowy. Powrót do domu, szczególnie teraz był jedynym o czym marzyła.
- A co u Ciebie słychać? - Spojrzała na niego, opierając przy okazji głowę o zagłówek. Była ciekawa co zmieniło się w jego życiu przez te dwa lata. Czy może znalazł sobie kogoś z kim jest szczęśliwy...

Jordan Ledger
powitalny kokos
Asta
student, grafik komputerowy — IT start-up
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
I try to forget you
I try to move on
To run from the memories
That keep me up till dawn
Trzymanie jej w swoich ramionach spowodowało w nim przyjemne uczucie spokoju i ciepła. Jakby w tej krótkiej, ulotnej chwili Jordan wracał do niemal sielskiej przystani, w której czuł się swojo. Po tym jak od miesięcy był kompletnie pogubiony w swoich emocjach, to była bardzo miła odmiana. Chociaż głos rozsądku podpowiadał mu, że to wrażenie było jedynie ułudą, jak niemal ich cała wspólna przeszłość odgórnie skazana na porażkę. Lecz dzięki temu niesamowicie dojrzałemu podejściu - jak na tak młodą dwójkę ludzi - rozeszli się w pełnej zgodzie wynikającej ze świadomości nieuchronności końca ich relacji. A to umożliwiało im powstrzymanie się od niepotrzebnego dystansu. Nie musieli wprowadzać żadnej niezręcznej atmosfery.
- No tak, twoi dziadkowie - skomentował krótko, przypominając sobie o tej dwójce, uroczych starszych ludzi niemal automatycznie uśmiechając się pod nosem. - Zobaczysz się z nimi pierwszy raz od wyjazdu, czy byłaś kiedyś w odwiedzinach? - zapytał, nie chcąc zabrzmieć wcale wścibsko. Nie wypytywał jej w tym kontekście, że chciałby wiedzieć, czy była w międzyczasie w Lorne Bay, ale wtedy postanowiła nie skontaktować się z nim. Chyba po prostu próbował nawiązać w miarę zwyczajną rozmowę, bo przecież nikt nie chciałby jechać całą drogę w krępującej ciszy. Ale jeżeli o zażenowaniu mowa, to padło zwyczajnie pytanie odnośnie jego życia. Jordan skupił się uważnie na drodze, marszcząc czoło jakby akurat w tym momencie potrzebował wzmożonej uwagi, chociaż trasę znał i nawet nie musiał wspomagać się nawigacją. - U mnie to, hm… - wymruczał niepewnie, nie zerkając na nią nawet ukradkiem. - Kończę powoli studia, już niewiele mi zostało. Niedawno zacząłem pracę w małej firmie IT i wynająłem mieszkanie w centrum. No i… - przerwał, niby skupiając się nad tym, by wykonać prawidłowo zakręt, a tak naprawdę myślał co powiedzieć dalej. Mam dziecko, bo zaliczyłem wpadkę z dziewczyną, w której zakochałem się po uszy, ale potem moi popierdoleni rodzice musieli namieszać, przez co zostawiłem ją na pół roku, bo wierzyłem że chciała mnie tylko wykorzystać i wrobić w dziecko, ale… okazało się, że to moja córka i teraz próbuje to jakoś naprawić. Brzmiało to nie najlepiej. Przynajmniej nie na coś, czym można podzielić się po dwóch latach rozłąki ze swoją byłą dziewczyną, po którą przyjechało się tylko po to, by w ramach przyjacielskiej przysługi zawieść do domu z lotniska. - Staram się jakoś ogarnąć problemy życia dorosłego - odpowiedział naokoło, żeby nie wdawać się w szczegóły. Zresztą nie zakładał, że Asteria byłaby nimi w ogóle zainteresowana. - A co u ciebie? - odbił piłeczkę, chcąc jak najprędzej zmienić temat.

Asteria Swallow
ambitny krab
wkurwix#7366
ODPOWIEDZ