Fotograf — BEAST DAYLIGHT PHOTO STUDIO
30 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Manipulant i hazardzista
Stara się nie wtrącać w życie innych
Bo z łatwością potrafi je spieprzyć
001
po przerwie
Świat był pokurwiony — tak w dużym skrócie, to oczywiste. Jednego dnia życia potrafiło stanąć na głowie i wywrócić dotychczasową, szarą i ponurą rzeczywistość do góry nogami. Pojawienie się w mieście byłej dziewczyny było, cóż, problematyczne. Dzieci, które mu odebrała widział ostatnio jakieś dwa lata temu, a ostatnio znów musiał się z nimi pożegnać. Nie ukrywał, że żyło mu się dobrze bez drących się dzieci i kobiety, która była tak naiwna i przy tym nudna, że się zaczął szczerze nad sobą zastanawiać. Nie wiedział, gdzie podziała się ta tamta dziewczyna, z którą bez oporu mógł zdradzać żonę. Ostatnio, gdy ją widział, była zupełnie inna. Rozumiał, że wychowywanie dwójki dzieci nie było najłatwiejsze, ale czy ktoś kazał jej wyjeżdżać? No nie, on jej nie wyganiał. Żyli w separacji, on mieszkał u Milesa, a ona w ich wspólnym domu w którym widywał się młodszą dziewczyną. A ona gdzie się podziała? Tego też nie wiedział, ale nic ich nie łączyło poza świetną zabawą, więc nawet nie tęsknił.
Jesień w Australii była ciepła, przez tyle był już przyzwyczajony do tego, że tutaj cały czas jest ciepło. Nieważne czy jesień, czy lato czy wiosna, a może zima, nad oceanem zawsze było przyjemnie.
Lubił przebywać na plaży, szum oceanu był przyjemny, a co najważniejsze — był spokój. Obkupił się w piwa z nadzieją na rozpoczęcie w ciszy jednoosobowej imprezy, wyczaił miejscówkę która była wolna i tam zamierzał spędzić czas. Przysiadł na piasku, otwierając browara, którego pociągnął solidny łyk. Minęło trochę czasu, było piwo, później dwa i trzecie, aż w końcu uznał, że pora wstać, żeby wykonać tak bardzo męską czynność, jaką było odlanie się w krzaki. Niechętnie wstał z piasku, który miał chyba wszędzie — nawet w gaciach, cholera wie jakim cudem i poszedł do pobliskich zarośli. Nie od razu zauważył kobietę, która szwendała się po krzakach. Zmarszczył pytająco brwi, zerkając w stronę Astorii, która — jak mogło mu się wydawać — chyba czegoś szukała. Zrobił co miał zrobić, długo mu to nie zajęło, a ona nie była jakoś szczególnie blisko, więc na spokojnie mógł dokończyć to co zaczął.
Eee... Zgubiłaś tu coś, kobieto? — Zapytał dość bezczelnie, gdy już zapiął rozporek i wsunął ręce do kieszeni dżinsowych spodenek, które miał na sobie. Jakby, nieszczególnie go to interesowało, jemu chciało się tylko lać, ale głupio było tak odejść, gdy ona ewidentnie miała jakiś problem. Cholera wie jaki, tak na dobrą sprawę. Nie bardzo wiedział, czy serio czegoś szukała, czy podobnie jak on, była załatwić swoje potrzeby w zaroślach, ale się speszyła, gdy go zauważyła. Mogła szukać nawet psa, często widywał takie kobiety z małymi szczurami, które łatwo było pomylić z myszojeleniem w zaroślach, więc może i ona zgubiła swojego pieseczka? Cholera wie, ale być może mógłby jej w jakiś sposób pomóc, jeśli tylko miałaby na to ochotę. Narzucać się w żaden sposób nie zamierzał, właściwie najbardziej prawdopodobnym scenariuszem, byłoby odwrócenie się do niej plecami i wrócenie na plażę. Nie zważając jednak na swoje wrodzone chamstwo i gburowatość, postanowił chwilę poczekać i dać jej podjąć tą niesamowicie ważną decyzję.

Astoria Maeve
sumienny żółwik
blueberry