detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Dla Prestona tamto postępowanie nie wiązało się z brakiem zaufania, choć Saiorse w dość oczywisty sposób mogła w ten sposób pomyśleć. Z kolei z jego perspektywy, jeżeli już miał jakieś negatywne i nie do końca w porządku dla związku motywacje, to angażowanie się w takie aktywności sprawiało, że zagłuszał swoje wyrzuty sumienia względem Sai. Pomagało mu albo to, albo właśnie alkohol. Egoistyczne z jego strony było to, że nie pomyślał o drugiej osobie, a przecież tak powinien wyglądać związek. Teraz może i już zdaje sobie z tego sprawę, ale jakoś trudno przychodzi mu z pokorą przyznać się do popełnionych błędów, bo przecież zawsze może powiedzieć, że lata zawodowych doświadczeń robią swoje, że nie da się, ot tak, po włożeniu broni i odznaki do skrytki, wyłączyć bycia policjantem. Ograniczone zaufanie, przemilczanie pewnych spraw czy właściwie nieustanna podejrzliwość, to cechy, które zostaną z nim najpewniej jeszcze długo po przejściu emeryturę. Gdyby doczekał się w swoim życiu córki, to są spore szanse na to, że będzie jednym z tych stereotypowych ojców z memów, z wiatrówką dzierżoną w dłoniach, gdy jej własny chłopak przyjdzie po nią na bal maturalny. 
- Być może nie przychodzimy tu ostatni raz, a ludzie mają pamięć do takich rzeczy. - stwierdził. Chodziło mu tylko o to, nic więcej. Jeśli Saiorse nadal będzie chciała, to mogą powrócić do tematu już poza przychodnią. Preston chce rozmawiać, zgodnie z przypuszczeniami Saiorse, po to tutaj przyszedł, choć w jego przypadku chęć to jedno, a umiejętność jest zupełnie inną kwestią. 
- Nie ja trzymałem broń, ale długo nie mogły mi dać spokoju myśli, że gdyby nie ja, to byłabyś w życiu znacznie bezpieczniejsza. Mogłabyś na przykład nadal spełniać się zawodowo. - wyznał. 
Analizował tamten poranek z milion razy. Czasem myślał, że gdyby od razu otwarcie powiedział, że odwzajemnia uczucia blondynki, być może Saiorse uniknęłaby postrzału. Szybko jednak dochodził do wniosku, że źli ludzie mają to do siebie, że jeśli nie przy tej okazji, to znaleźliby inną sposobność, aby dopełnić swojego planu, bo w to, że Anderson dostała kulkę przez przypadek, nigdy nie będzie w stanie uwierzyć. Nie wiedział oczywiście na sto procent, że to się stało przez niego. Nie był aż takim narcyzem, ażeby myśleć w ten sposób. W końcu ona też przez kilka lat była czynną policjantką i jej praca nie polegała na przeglądaniu akt w policyjnym archiwum. Szanse tak naprawdę są pięćdziesiąt na pięćdziesiąt.
Skinął głową na słowa kobiety o tym, że ciąża nie powoduje dodatkowych powikłań dla jej zdrowia. Tak naprawdę to Saiorse wciąż jeszcze miała niewielki brzuszek, co nie powinno aż tak obciążać jej ciała i narządów wewnętrznych. Z drugiej strony, co Preston może wiedzieć o ciąży? To dopiero pierwszy raz, gdy być może będzie miał dziecko. Kiedy jego znajomi mówili o ciąży, to nigdy nie był wciągnięty w ten temat. Teraz zaś żałował, że nie mógł obserwować, jak z tygodnia na tydzień ciało Saiorse się zmienia. Przynajmniej od kilku lat, w relacjach z kobietami, nie za bardzo zależało mu na tym, by kobieta miała tutaj mniej, a tam więcej. Więc mimo widocznych już zmian w ciele Saiorse, kobieta wciąż jest dla niego idealna. Okrąglejsze kształty wręcz nadają jej uroku, ale nie może jej teraz tego okazać.
Przez jakiś czas Turner starał się dostrzec coś konkretnego w ekranie, ale to jednak była dla niego czarna magia, więc skupił się na Saiorse. W końcu dla zachowania jej komfortu, kiedy nadeszła pora na resztę badań, odsunął się gdzieś na bok. Mógł wyjść, ale jego głowę pochłonęły myśli o dziecku, o tym jak to będzie z resztą ciąży i porodem. Przestał na moment myśleć o tym, że nie wiadomo nawet czy dojdzie do tego etapu w ich życiu i, że pewnie nie tak od razu Sai będzie chciała do niego wrócić, a potem myśleć o takim naprawdę wspólnym domu. Zszedł na ziemię, gdy wyszli przed przychodnię. 
- W sumie i tak mamy sporo szczęścia, że nie doszło do tego po naszej pierwszej nocy. - odparł, też starając się zabrzmieć lekko. Nigdy celowo nie zapominali o zabezpieczeniu, przynajmniej Preston nie robił tego z premedytacją, ale trzeba przyznać, że pożądanie wzięło nad nimi górę przynajmniej kilka razy. 
- Nadal nic tutaj nie widzę. - stwierdził, patrząc na wydrukowany obraz z badania USG, potem skinął głową na propozycję kobiety. - Masz ochotę na kawę albo coś słodkiego? - zapytał. Mogliby pójść do kawiarni, w której Preston zawsze kupował ulubiony deser Saiorse. Może to była z jego strony próba wpłynięcia na Sai, ale nie miał wyrzutów sumienia, zresztą kobieta też nie wahała się jakoś długo. Po krótkim spacerze przekroczyli próg kawiarni i usiedli przy stoliku w mniej obleganej części lokalu. 
- Wiem, tak naprawdę nigdy nie myślałem, że mogłoby być inaczej. - odparł. - Szlag mnie trafiał za każdym razem, kiedy kręcił się gdzieś koło ciebie, a efektów jego pracy nie było właściwe żadnych. Tobie ufam, Saiorse, ale za niego nie dałbym złamanego grosza. - przyznał. Klasyczny przykład bycia zazdrosnym, w wykonaniu Prestona Turnera. 
Co więcej, nie potrafił sobie wybić z głowy myśli, że facet nie chciałby odzyskać Saiorse. Musiałby być skończonym idiotą, gdyby nie pożałował, że ją stracił, a tu w dodatku nadarzyła mu się taka okazja na odkupienie win.

Saiorse Anderson
Szuka celu — w lorne bay
29 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
We're only gettin' older, baby
And I've been thinkin' about it lately
Does it ever drive you crazy
Just how fast the night changes?
Saiorse nie pijała kawy. Nie, żeby specjalnie się przed tym wzbraniała, ale zwyczajnie przestała jej smakować. Zresztą wiele upodobań jej się zmieniło i nie umiała do końca przewidzieć, czy coś, co np. uwielbiała jeszcze dwa tygodnie temu, teraz również będzie jej smakować. W każdym razie teraz kwestie ewentualnej przekąski zeszły nieco na dalszy plan, to musieli przegadać kilka bardzo ważnych kwestii. Dlatego też zgodziła się na ich ulubione miejsce i wtedy się zaczęło — łzy samoistnie poleciały jej po policzkach, bo hormony wzięły górę. Pamiętała nawet wieczór, że gdy dowiedziała się o ich dziecku, na stole stało pudełko z jej ulubionym ciastem. Im dłużej dzisiaj z nim była, tym zaczynała zdawać sobie sprawę, że znów zmarnowali trochę czasu i znów z jej winy. Te przemyślenia sprawiły, że musiała zatrzymać się, nim weszli do kawiarni, żeby przypadkiem nie pomyśleli sobie ludzie czegoś złego — że Preston bije lub krzyczy na ciężarną. Ale ostatecznie udało jej się uspokoić na tyle, że mogli wejść i usiąść.
Rzeczywiście mieli wielkie szczęście, że nie wpadli wcześniej. Chociaż jakby spojrzeć na to z drugiej strony może wszystkich tych konfliktów udałoby się uniknąć, gdyby mieli już dziecko? Z drugiej strony nie znali się wtedy prawie wcale. Pocałunki w barze, przed nim, czy wysłane wiadomości jeszcze nie świadczyły z początku o tym, jak to wszystko między nimi się rozwinie, chociaż z tego, co się okazuje, chyba oboje już byli w takim wieku, że żadnemu z nich nie chciało się eksperymentować. W jakimś stopniu wyłączność obiecali sobie po pierwszej, wspólnej nocy, ale ona np. nie miała po nim nikogo. I długo przed nim. Był jedynie Roderick, który teraz okazał się jedynie znajomym z pracy.
Słuchała więc teraz jego słów, czując, jak robi jej się na sercu nieco cieplej. To wszystko znaczyło, że nie wszystko jest stracone. Że nadal nie była mu obojętna.
- Chyba powinnam zacząć od tego, że przepraszam, że dowiedziałeś się w ten sposób… - Zaczęła mnąc w dłoniach chusteczkę. - Miało być inaczej. Zupełnie inaczej. - Powiedziała, bo w żadnym razie nie przypominało to wszystko baby reveal, o jakim mogłaby pomyśleć, gdyby była pewna, że chce to dziecko. A tego wciąż nie wiedziała. A przynajmniej wydawało jej się, że nie wie.
- Ale w pewnym momencie poczułam, że nie jestem już dla ciebie ważna… A później te nocne wyjście, numer telefonu do innej… - Sai mówiła cicho, ale chciała mieć pewność, że tym razem uda jej się wyrzucić wszystko. - I ja wiem, że mówisz, że to w poszanowaniu dla tamtej dobra, ale wiesz… To tak jakbyś nie szanował mnie. A przecież kochałam… kocham cię do szaleństwa. Myśl o tym, że ty nie czujesz do mnie już tego samego, przerażała mnie i nie wiedziałam co zrobić ze sobą i z tym dzieckiem. - Nadal nie docierało do niej, że to będzie jakiś rodzaj zmiany, skoro Preston już wie. - A potem, gdy już wróciłeś do domu, nie panowałam nad sobą. Stres, strach, hormony… Wszystko się wymieszało i tym sposobem znów zepsułam wszystko… - Pociągnęła nosem, bo czuła, że znów jest na granicy płaczu. - A teraz… teraz być może będziemy mieli syna, a ja dalej nie wiem, czy pijesz, czy wracasz z pracy do domu… Podobno bywałeś w barze prawie codziennie… - Rzeczywiście Sai nie była policjantką od wczoraj i miała swoje źródła, ale w zasadzie zdradziła się teraz również, że pytała o niego. Że chciała wiedzieć, czy żyje i jak się ma. Nigdy natomiast nie pytała, czy był z kimś. Ta informacja byłaby dla niej zbyt ciężka do zniesienia, jeśli odpowiedź byłaby twierdząca. I pewnie dzięki temu nie dowiedziała się też, że dziewczynę od numeru telefonu spotkał również tam.
- Nigdy nie mieliśmy okazji poruszyć tej kwestii… Nawet nie wiem, czy chcesz mieć dzieci. - Zaczęła niezbyt pewnie, przyciągając do siebie zdjęcie USG. - Tutaj widać główkę, nóżki… A tu… A tu widać, że to syn. - Pamiętała, jak lekarz wszystko pokazywała, sama z siebie też nie do końca potrafiłaby wszystko rozpoznać. Ale był już dużo większy. Kopał mocno. Był silny… jak tata Przeszło jej przez myśl.

Preston Turner
sumienny żółwik
Sai
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Zmiana nawyków żywieniowych w czasie ciąży, to kolejny element, o którym Preston nie mógł mieć najmniejszego pojęcia, bo nawet jeśli jakaś kobieta z jego otoczenia była w ciąży, to nie miało to dla niego większego znaczenia, bo nie była tak bardzo bliska mężczyźnie, żeby zwracał na to uwagę. Gdyby na przykład jego siostra zaszła w ciążę, to ten temat na pewno jakkolwiek pojawiłby się w ich rozmowach. Nie przewidywał jednak żadnego przypadku, poza jego własnym dzieckiem, a więc właśnie Saiorse, by chcieć zgłębiać swoją wiedzę na temat ciąży. Tymczasem Sai miała już czas w jakimś stopniu przyswoić sobie ten stan i wszystko, co z nim związane, a jego to wszystko ominęło. Owszem, od momentu znalezienia badań, minęło już trochę czasu, ale tak naprawdę dziś po raz pierwszy poczuł, że to wszystko jest realne. Pewnie też dlatego nie zdążyły go jeszcze dogonić wątpliwości i z jego strony wygląda to tak, że nie miał żadnych przemyśleń nad tym, czy aby na pewno chce tego dziecka. Chyba z racji wieku i idących wraz z nim doświadczeń, rozumie jednak niepewność kobiety i nie chciałby wywierać na niej presji. 
Preston musiał już wcześniej wiedzieć, że Saiorse jest kobietą, z którą już do końca chciałby tworzyć rodzinę. Gdyby było inaczej, wówczas najprawdopodobniej byłby spanikowany, niepewny  albo nawet próbowałby wykręcić się od odpowiedzialności. Ta sama podświadomość, nie pozwoliła mu też nawet przez moment pomyśleć, że dziecko mogłoby nie być jego, ale to pewnie dlatego, że odkąd z jego organizmu alkohol ulotnił się już w pełni, to zdążyło już minąć trochę czasu i tak jak już powiedział, dotarło do niego, że to była jedynie zazdrość. Nigdy tak naprawdę nie zwątpił w szczerość i wierność blondynki. Dla niego już dawno zdążył się skończyć czas skakania z kwiatka na kwiatek i uważał, że akurat jeśli chodzi o bycie tylko dla siebie, to był przekonany, że reprezentują podobne wartości. 
Wracając do początku, w związku z tym, że Preston miał zerowe pojęcie na temat ciąży, to nie do końca był w stanie, zrozumieć skąd tak nagle pojawiły się w oczach kobiety łzy. To znaczy, trochę się dziś wydarzyło i tak naprawdę ich wcześniejsza rozmowa albo też przebieg badania, mogły doprowadzić kobietę do tego momentu. Już był w stanie zaproponować, żeby po prostu się przeszli albo poszli do mieszkania, choć jednocześnie zdawał sobie sprawę, że na taką rozmowę powinni wybrać neutralny grunt. Ostatecznie przekroczyli prób kawiarni. 
- Myślę, że z naszej dwójki, to ja mam więcej powodów do przepraszania. - chciał zabrzmieć lekko, jakby nie miało dla niego większego znaczenia, że właściwie zupełnym przypadkiem dowiedział się o dziecku. Prawda była jednak taka, że nie było mu to tak bardzo obojętne. Największa niepewność pojawiająca się ostatnio w głowie mężczyzny, związana była z tym, czy gdyby nie ten niefortunny zbieg wydarzeń, to czy w ogóle dowiedziałby się o ciąży. Bo nie ważne, w jakim stanie bywał, to uważał, że zasługiwał na podzielenie się z nim tak ważną informacją. Przez całe tygodnie chodził z tą myślą i skoro już tak całkowicie ze sobą szczerzy, to jednak chciałby dowiedzieć się prawdy, nieważne, jaka by ona była. - Powiedz mi, czy gdybym nie znalazł wyników, to czy kiedykolwiek byś mi powiedziała? - zapytał. Rozumiał, że poprzez swoją ucieczkę w alkohol, Saiorse mogła mieć wątpliwości, ale z drugiej strony nie zrobił też nic tak bardzo potępiającego, żeby wykluczyć go z tak ważnego momentu ich wspólnej drogi. Jeśli nawet podejmą decyzję o usunięciu ciąży, to wspierałby Sai, ale chciałby o wszystkim wiedzieć.
Choć przychodziło mu to z trudnością, to w ciszy pozwolił dokończyć blondynce, a później zaczął właściwie od końca. 
- Chodziłem do baru, bo nie potrafiłem być w domu, widząc wszędzie rzeczy należące do Ciebie, jednocześnie mając świadomość, że Cię tam nie będzie. - powiedział. To trochę paradoks, bo wcześniej zostawał dłużej w pracy i chodził do baru, właśnie dlatego, żeby nie dobijać się myślą, że w swoim mniemaniu jest niewystarczający dla Saiorse, ale dopiero kiedy realnie przestała być najjaśniejszym punktem jego codzienności, to poczuł, jak bardzo nie chce takiego życia. - Ale przestałem, jak tylko znalazłem te wyniki, z którymi dziś przyszedłem. - stwierdził. Zdawał sobie sprawę, że to tylko słowa, w które Anderson niekoniecznie musiała uwierzyć. Miał jednak nadzieję, że najczarniejszy scenariusz się nie sprawdzi, w końcu nie wyglądał już, jakby miał za sobą wiele ostatnich wieczorów spędzonych w towarzystwie kieliszka. - Zależy mi na Tobie Saiorse. Zależy jak cholera. Myślisz, że wydarzyłoby się do wszystko, gdybym Cię nie kochał? - wyrzucił z siebie. - Nie jestem doskonały, nie jestem nawet dość dobry dla Ciebie, ale wiem, że gdyby mi nie zależało, to już dawno nasze drogi by się rozeszły. - dodał. Znał siebie
Może w ich problemach nie chodzi tylko o to, że nie do końca potrafią rozmawiać o swoich uczuciach, może problemem jest też to, że zbyt długo żyli w pojedynkę. A bycie w związku to jednak praca i być może to nie jest tak, jak z jedną na rowerze, że raz nauczone nigdy nie wychodzi z głowy. W końcu każdy człowiek jest inny i my sami też z biegiem lat ewoluujemy. Turner chciał podjąć się tej pracy, nawet jeśli ze względu na dziecko — nieważne czy zdecydują się je zachować, czy nie — będzie to znacznie trudniejsza praca. 
- Wiesz, długo myślałem, że nigdy nie będzie miał dzieci. - podjął temat, ale musiał przerwać, bo na horyzoncie pojawiła się kelnerka. Złożyli więc zamówienie i gdy zostawi sami, wówczas kontynuował. - Ale potem... myślę, że to dzięki Tobie, że to ty jesteś tą jedyną kobietą w moim życiu, bo zupełnie zmieniłem zdanie. - zatrzymał się na moment i spojrzał w oczy blondynki. - Chyba ani razu nie zapytałem, czy stosujesz na stałe jakiś rodzaj antykoncepcji, bo podświadomie wiedziałem, że nawet jeśli, to ani przez chwilę nie będę żałował, że możemy stworzyć rodzinę. - wyjaśnił. Nie robił tego celowo, zawsze gdy ponosiła ich namiętność, to było to w pełni naturalne. Wcześniej jednak zależało mu, żeby jego partnerka zadbała o tę część życia intymnego, a nawet jeśli ona nigdy tego nie robiła, to Preston nigdy nie zapominał o prezerwatywach. 

Saiorse Anderson
Szuka celu — w lorne bay
29 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
We're only gettin' older, baby
And I've been thinkin' about it lately
Does it ever drive you crazy
Just how fast the night changes?
Tak naprawdę wszystko do nadrobienia, jeśli była wspólna do tego wola. A takowej zdawało się brakować. Jej się wydawało, że jemu, on myślał, że ona celowo nie odbierała telefonów. Brak komunikacji rzeczywiście utrudniał sprawę, a przecież już raz przez to przechodzili po nieciekawym incydencie z nagraniem, które wyciekło. A, mimo że wtedy mówili, że będą o wszystkim rozmawiać, to jednak oboje, gdzieś po drodze, zgubili tę umiejętność. A przecież jej naprawdę zależało jedynie na tym, żeby przekazać wieści o ciąży w sposób, jak się jej wydawało — odpowiedni. O nic więcej nie prosiła. Niby mogła to zrobić w stanie średnio sprzyjającym, ale nie przechodziło jej to przez gardło. Niemniej, jednak gdyby spytał jej teraz, czy żałowała tego czasu w samotności, z pewnością by potwierdziła. Czasem, wieczorami, wydawało jej się nawet, że wytrzymałaby z nim, nawet gdyby się stoczył zupełnie na dno, polany alkoholem. Kochała go i nie ulegało to najmniejszej wątpliwości. To hormony i niepewność przyszłości, której nie miała z kim przegadać, popchnęły jej do takiej czynności. Bo chociaż wydawało jej się, że nie chce tego dziecka, to z drugiej strony, działały na nią siły, z którymi sobie nie do końca radziła. Instynkt macierzyński, który pozostawał przecież uśpiony, a ona sama się nieco go wypierała, był gdzieś tam w niej, nie ważne, co próbowała sobie wmówić.
Patrzyła teraz na niego, siedząc w przytulnej kawiarni i myśląc, ile znów dni zmarnowali właśnie przez jej upór. I chociaż bała się tego okazać, to naprawdę cieszyła się, że mieli właśnie okazje wszystko przedyskutować.
Nawet jeśli poruszane tematy wcale nie były lekkie, a pytania, jakie padały, były trudne.
Saiorse milczała przez chwilę, zanim wreszcie ostrożnie skinęła głową.
- Łapałam za telefon kilka razy dziennie. Czasem chciałam ci wszystko wykrzyczeć, czasem wytłumaczyć, czasem przekazać w smsie. Ale żadna z tych form nie wydawała mi się właściwa. Nie wiedziałam co zrobić, jak się zachować. Nie chciałam być z tym sama, ale bałam się za każdym razem, że odbierzesz pijany, albo odbierze inna. Ale widzisz, powtarzam się. - Wyrzuciła z siebie, właściwie na jednym oddechu. A przecież nawet nie przeszła do sedna odpowiedzi. - Powiedziałabym ci, bo jesteś jedyną osobą na tym cholernym świecie, z którym chciałabym móc to dziecko wychowywać. A jeśli nie mogłabym tego, będąc z tobą, to chciałam, żeby chociaż cię poznało. - Bo przecież w okresach, gdy nie pił, był facetem, do rany przyłóż. Wbrew temu, co jemu się wydawało, ona czuła się bezpieczna. Nikt nigdy wcześniej nie dał jej takiego poczucia, dlatego jego utrata tak bardzo ją przestraszyła i zabolała.
- Ja… Chciałam nawet wrócić. Ale bałam się, że mnie nie przyjmiesz. - Owszem, myśli były niedorzeczne, obawy niemalże uwłaczające, ale w jej głowie roiły się właściwie cały czas. A przecież nie chciała dramatyzować i robić problemów z niczego.
- Myślałam czasem, że powinnam wyjechać do Irlandii. Ale nie mogłam się na to zdobyć. Nie bez ciebie. - Spojrzała na niego, żeby wysłuchać jego wyznań i prawie nią zatrzęsło, gdy usłyszała, co on o sobie myślał. Czy to była jej wina?
- O czym ty mówisz? Jak to nie jesteś dobry? - Spytała z niedowierzaniem. - Przecież to żaden konkurs. Ja też nie jestem idealna ani nie aspiruje do tego nawet. Ja też ciebie kocham i jedyne czego bym chciała, to żebyś mówił, gdy masz gorszy okres. Nie musisz mi się tłumaczyć dokładnie, o co chodzi, ale też nie chciałabym myśleć, że chodzi o to, że nie ma w twoim życiu miejsca dla mnie… znaczy no… Teraz dla nas. - Jakoś tak mimowolnie jej dłoń wylądowała na brzuchu. - Jesteś dla mnie tak samo dobry, jak i ja dla ciebie. - Chyba powiedziała zbyt dużo, ale nie chciała, żeby myślał o sobie w taki sposób. Chciała, żeby chociaż przez chwilę zobaczył siebie jej oczami.
- Jeśli on przyjdzie na świat, to chyba nasze drogi wcale się tak łatwo nie rozejdą… - Nutka nadziei przebrzmiała w jej głosie. Może… może była jeszcze dla nich jakaś szansa?
- Ja też nie myślałam o dzieciach. Wydawało mi się zawsze, że się nie nadaje. Że jestem zbyt mało kobieca. Że nikt nie zechce takiego babochłopa na matkę swoich dzieci. Przy tobie te obawy gdzieś zniknęły. Pojawiły się, dopiero gdy nie było cię obok. - Wyznała, podobnie jak on, zupełnie szczerze. - Ty jesteś więc mężczyzną mojego życia. Bez ciebie ja chyba nie dam rady wychować tego dziecka. Nie wiem, co miałabym zrobić bez ciebie, a jednak w jakimś stopniu z tobą. - Przesunęła dłonią po stole, odnajdując gdzieś jego dłoń.
- Poszłam na początku do twojej siostry… Ale nie mogłam jej wiecznie siedzieć na głowie, więc zatrzymałam się u znajomego. - Skoro mieli wyjaśnić sobie wszystko, chyba właśnie nadeszła pora, żeby wyjawić wszystkie niedomówienia. - Ale nikomu nie powiedziałam o ciąży. - Nawet jej rodzina nie wiedziała. Nikt bowiem nie miał prawa wiedzieć, jeśli Preston nie wiedział. Wszystko więc odbywało się między nią a lekarką. Nie był to najłatwiejszy dla niej czas. Czy teraz nadszedł czas poprawy?

Preston Turner
sumienny żółwik
Sai
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Kiwał głową, uważnie słuchając każdego słowa padającego z ust ukochanej. Dawno nie był tak uważny na to wszystko, co Saiorse ma do powiedzenia. Wsadził głęboko do kieszeni swoją dumę, starał się też odsunąć na bok wszystkie obawy i przekonania, w których na siłę, jak uparty osioł, w ostatnich miesiącach się utwierdzał. Pokazywało mu to, że w jej oczach, był znacznie lepszym człowiekiem i bywał dużo lepszym partnerem w związku, niż kiedykolwiek mogło mu się wydawać. Powinien wziąć sobie to do serca, bo nie chce być tylko okazjonalnym ojcem, ale tatą każdego pojedynczego dnia, ale przede wszystkim, chce by tak dobry, jakim widzi go Sai. Szczególnie że chciała mu powiedzieć, bo wierzył w każde pojedyncze słowo. W tym momencie nie potrzebował żadnych dodatkowych zapewnień. 
- Zawsze Cię przyjmę. - wyrzucił z siebie. Bezpośrednio, bo Preston taki już jest, albo wali prosto z mostu, albo w nie mówi kompletnie nic. Mimo tak wielu lat życiowych doświadczeń wciąż jest słaby w tych wszystkich uczuciowych gierkach. Nie jest zbyt taktowny, ani przesadnie domyślny. Jeśli jakiś coach codziennego życia zapytałby mężczyznę, o jego własne słabe strony, to z pełnym przekonaniem odpowiedziałby, że to właśnie emocjonalna sfera jego egzystencji. - Nie ważne jak ułoży się nasza przyszłość, zawsze będziesz mogła przyjść albo zadzwonić. O każdej porze dnia i nocy. - dodał. Mówił zupełnie szczerze. Co więcej, trudno byłoby mu przyjąć do wiadomości, że Saiorse znalazła sobie innego kogoś, kto będzie dla niej bezpieczną przystanią, szczególnie gdyby oboje zdecydowali prowadzić dalsze życie w Lorne Bay. 
Będąc tak kompletnie szczery, wyciągnął rękę w kierunku blondynki, chcąc dotknąć jej dłoni. To, że Sai jest teraz na wyciągnięcie ręki, a jednocześnie on nie ma pewności czy życzy sobie kontaktu fizycznego, więc musi się pilnować, było dla Turnera zaskakująco trudne. Uznał jednak, że jeśli nie będzie chciała, to po prostu nie podejmie tego gestu. 
- Dziękuję, że nie wyjechałaś. - wyznał. Nigdy nie sądził, że tak ważnym będzie dla niego, żeby dowiedzieć się, że być może będzie miał dziecko. Nawet jeśli miałaby zapaść decyzja, że nie zachowują dziecka albo decydują się na aborcję, to zaskakująco bardzo zależało mu, żeby aktywnie brać udział w jej podejmowaniu. A poza tym wszystkim, to, że Saiorse nie zdecydowała się na wyjazd na drugi koniec świata, to dla niego sygnał, że nie nienawidziła go tak bardzo, żeby nie móc już dłużej mieszkać w tym samym mieście, kraju czy nawet na tym samym kontynencie. 
- Nie konkurs, ale doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że jest na świecie wielu facetów, z którymi byłabyś bezpieczniejsza i przy których miałabyś spokojniejsze życie. Nie mówię, że łatwo byłoby mi na to patrzeć. Szczególnie mając na uwagę moją reakcję na Rodericka, możesz być pewna, że nie, ale chciałbym, żebyś miała wszystko, co najlepsze. - wyjaśnił. Przynajmniej starał się to zrobić, bo dla niego wszystkiego to wszystko było tak pogmatwane, że mógł brzmieć nielogicznie i w ogóle jakby bredził. Chciał dla Saiorse wszystkiego, co tylko jest najlepsze, ale wiedział, że w wielu momentach jest słaby. Postanowił więc pracować nad sobą, oczywiście o ile kobieta zdecyduje się nadal z nim być, bo jeśli nie, to chyba nie będzie widział sensu w żadnej innej pracy, poza zawodową. Być może to melodramatyczne, ale najwyraźniej Turner gdzieś tam w głębi posiada większe pokłady romantyzmu, niż ktokolwiek mógłby się tego spodziewać. - Jesteś najlepsza. - powiedział cicho, ale tak, że blondynka musiała go usłyszeć. Mimo wszystko w drugą stronę to tak samo nie działało. To znaczy, oczywiście, chce być dla Sai leszy, ale jak praktyka pokazuje, nawet silne postanowienie nie chroni go przed popełnianiem tych samych błędów kilkukrotnie. 
- Nie mogę powiedzieć, że się z tego powodu nie cieszę. - pozwolił sobie na odrobinę dystansu i poczucia humoru. Kto by pomyślał, że Preston będzie się cieszył na wieść, że zostanie ojcem i będzie stroną, która z większym spokojem podejdzie do tej pierwszej wizji rodzicielstwa? No ale faktem jest, że nie chodzi tutaj wyłącznie o dziecko, choć ono oczywiście jest bardzo ważne i pewnie w którymś momencie stanie się wręcz najważniejsze, ale teraz na pierwszym miejscu w jego prywatnej  hierarchii stoi Saiorse. Jeśli tylko dzięki ciąży, uda mu się na nowo zyskać zaufanie blondynki, to zamierza wykorzystać tę szansę, którą nie tyle zawdzięczają losowi — bo to z całą pewnością nie jest niepokalane poczęcie — ile sobie samym. 
Zrobił wielkie oczy, słysząc, że Saiorse kiedykolwiek mogła uważać się za mało kobiecą. W nastoletnim wieku to wiadomo, że każdy mierzy się z kompleksami, ale jeśli później faceci w jej otoczeniu, nie dawali Anderson do zrozumienia, że jest piękna, seksowna i pociągająca, to z nimi musiało być coś nie tak. - To, że wykonujesz tak stereotypowo męski zawód, nie robi z Ciebie żadnego babochłopa Saiorse. Prawdę mówiąc, kiedy miałaś na sobie mundur, machałaś spluwą i rozstawiałaś wszystkich po kątach, to byłaś tylko jeszcze bardziej seksowna. Myślałem, że bardziej się już nie da, ale teraz... będę miał nowe fantazje. - przyznał bez cienia zawstydzenia. W dodatku jeśli wcześniej Sai mogła nie chcieć dotyku, albo on z jakiegoś powodu wycofał się w połowie drogi, to teraz nie zabrał ręki, a wręcz obrócił ją tak, by móc uścisnąć drobną dłoń blondynki. 
- Wiem, że to powinna być dokładnie przemyślana decyzja, ale chcę ci powiedzieć już teraz, że chcę dziecka właśnie z Tobą. I że będę pracować, żeby być dla Ciebie... dla was najlepszy tak, jak wy jesteście dla mnie. - spojrzał Saiorse prosto w oczy. Już bardziej jednoznacznej deklaracji nie mógł wyznać. Był pewien, że już nie zmieni zdania, bo czasem już tak jest, że gdy spotkasz tę właściwą osobę, to po prostu wiesz. Preston tak ma i to mniej lub bardziej świadomie, praktycznie od początku ich znajomości. 
- Byłaś u Joy i ona nic mi nie powiedziała? - pokiwał głową z dezaprobatą. Oczywiście, tak naprawdę nie miał pretensji, przynajmniej nie do Sai, bo w przypadku siostry, przez jakiś moment będzie miał żal. Koniec końców, może gdyby coś powiedziała, to szybciej udałoby i się spotkać i porozmawiać. Z drugiej strony pewnie nie powinien dziwić się kobiecej solidarności, szczególnie że rodzina mogła podejrzewać, że coś złego dzieje się w jego życiu. Siostrze to nawet mówił o swoich obawach po postrzale. 
- Nie chciałaś z nikim porozmawiać? - zapytał. W żadnym razie nie oceniał Anderson. Akurat on bardzo łatwo będzie mógł zrozumieć Saiorse, bo po pierwsze rozmowa to nie jest jego dobra strona, a po drugie on również nie powiedział nikomu o swoim małym odkryciu spod łóżka.

Saiorse Anderson




 
Szuka celu — w lorne bay
29 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
We're only gettin' older, baby
And I've been thinkin' about it lately
Does it ever drive you crazy
Just how fast the night changes?
Chyba oboje doszli wreszcie do momentu, gdzie mogli się zupełnie w skupieniu wysłuchać. Ostatnia kłótnia nie pozostawiła miejsca na dyskusję. Każde z nich chciało jedynie wylać z siebie żal i frustracje, o której istnieniu wcześniej nie specjalnie sobie komunikowali. Oboje mieli wiele do nauczenia się — nie tylko on w kwestii uczuć miał sobie coś do zarzucenia. Sai była tak zwanym zadowalaczem ludzi, co za tym szło, było tym, że chciała jak najdłużej sprawiać, żeby ludzie czuli się dobrze w jej towarzystwie, nawet jeśli jej samej sprawiało to dyskomfort. Oczywiście mowa tu o stosunkach prywatnych, bo w pracy nie było miejsca na kompromisy. I chyba rzeczywiście musiała popracować nad swoją samooceną, bo ostatnio nieco klękła. Fakt, że nie przyjęto jej ponownie do pracy, ewidentnie podburzyło jej przeświadczenie o własnej wartości. Potem “rozstanie”, ciąża. Sai była przekonana, że komuś na górze musiała mocno nadepnąć na odcisk, skoro spadały na nią takie kary. A przynajmniej ona tak to odbierała. Nawet jeśli część z tych rzeczy sama sobie ściągnęła na głowę. Teraz słuchała jego i zapewnień, jakie padały i nie do końca mogła uwierzyć, że istniał na tym świecie ktoś tylko dla niej. Ktoś tak cudowny, a którego prawie straciła przez to, że oboje mieli jakieś kretyńskie opory przed mówieniem, co tak naprawdę ich boli.
- Nie chciałabym, żeby ułożyła się inaczej niż to, że mielibyśmy stworzyć ją wspólnie. - Cholera jasna. Sai przecież poszła na szpitalną wizytę, nawet nie spodziewając się go w tamtym miejscu. Teraz nie wiedziała co zrobić, żeby nie stracić go z oczu ani na moment. Żeby nie musieli wyjść z kawiarni osobno. Gdy zobaczyła, jak wyciągnął dłoń w jej stronę, ani przez chwilę nie przeszło jej przez myśl, żeby ją cofnąć. Jego dotyk działał kojąco. Zupełnie jak wtedy w gabinecie, gdy bała się, ale przy nim, to wszystko wydawało się w jakimś stopniu do zniesienia. Nie, żeby wszystkie wątpliwości odeszły, jak ręką odjął, ale z drugiej strony zmartwienie podzielone na pół łatwiej było unieść.
Ona też by nie chciała oglądać go z inną. Widok tego z pewnością złamałby jej serce. Nie umiała sobie radzić ze stratą, a niczego w życiu by tak nie żałowała, jak utraty prawdziwej miłości. Bo tego, że Preston jest tym jedynym, była pewna. I chociaż co do zachowania przy sobie dziecka podchodziła znacznie ostrożniej, to już to, że jeśli już miałaby je z kimś mieć, to tylko właśnie z nim. I jeśli to nie byłoby możliwe, to przynajmniej w tym momencie sądziła, że wolałaby dziecko wychować sama, niż z kimś, do kogo niczego nie czuła.
- Nawet jeśli bym to zrobiła, pewnie szybko bym wróciła. Nie jest łatwo być daleko od ciebie, nawet jeśli to jedynie drugi koniec miasta. Drugi koniec świata mógłby mnie wykończyć. - Również zdobyła się kolejny raz na szczerość. - Dziękuję, że dziś przyszedłeś… - Pomogło. Tak bardzo to pomogło pokonać niewyobrażalną barierę, jaką wydawało jej się, że jest między nimi, że nagle tamta kłótnia wydała jej się idiotyczna. Nawet nie zauważyła, gdy na stoliku pojawiło się zamówienie, a jedynie jakoś automatycznie wzięła się za popijanie swojej herbaty z mlekiem. Zawsze piła bawarkę, ale teraz stosunek wody do mleka wynosił praktycznie 50:50. Wielkie padały między nimi słowa, więc Sai próbowała zachować jak najwięcej rozsądku, nawet jeśli jednocześnie miała chęć płakać nad swoją głupotą, a zaraz śmiać się ze szczęścia, że mogą wreszcie wymienić się tymi wszystkimi myślami. Doceniała to, że udało mu się przełamać swoistą niechęć do wyznań. Nigdy nie było to dla niego proste. Nawet w takich momentach uważał, że jest najlepsza, co w jej mniemaniu było jakąś pomyłką, ale nie chciała podważać tego, co o niej sądził. Nie w takim momencie, gdy docierali do siebie w zupełnie nowy sposób.
Może i on próbował zachować dystans, ale Sai uznała, że to chyba idealny moment, żeby powiedzieć coś bardzo ważnego.
- Boje się Preston. - Nawet nie wiedziała, czy już mu to mówiła, ale chciała podkreślić ważność swoich słów. - Dołączyłam do grup na fejsie, oglądam tiktoki, ale wszystkie kobiety zdają się wiedzieć, co robią. Czuje się zupełnie nieprzygotowana, nieodpowiednia. - Skoro miał wiedzieć, co się dzieje w jej głowie, to niech wie. Tylko niech potem nie mówi, że on na taką wariatkę się nie pisał.
- No proszę cię… Sam przez większość naszej wspólnej pracy mówiłeś, że nie nadaje się do tej roboty i, że wkurzam cię bardziej niż Simmons. Nigdy nie dałeś mi odczuć, że jestem dla ciebie w jakiś sposób kobieca. - Tym razem nie było w tym wyrzutu, a jedynie obserwacje, jakie miała na ten temat. Owszem, ją samą z jakiegoś powodu ciągnęło do niego, nawet jeśli chodziło o kłótnie, czy jakieś akty dominacji, ale rzeczywiście iskrzyło wtedy. - Jestem jednak ciekawa, co nowego ci się teraz marzy. W najgorszym razie nadal mam swój stary mundur. - Nie wiedziała kiedy, tak zupełnie naturalnie uznali, że przecież to nie mógł być ich ostatni raz. A jeśli być zupełnie dostanym, to Sai miała teraz ogromne potrzeby seksualne, które nie mogły być wcześniej zaspokojone. Więc Preston nie wiedział, na co się pisze… Jeszcze.
- Może myślała, że wróciłam do ciebie? Nie rozmawialiście wcale? - Wprawdzie nie mówiła Joy nic wielkiego i była u niej raptem kilka nocy, ale zdziwiło ją to, że rodzeństwo nie wymieniło uwag na ten temat. Ale sama przecież prosiła o dyskrecje. Nie można więc winić Joy, że dochowała słowa.
- Chciałam… bardzo. Ale wydawało mi się wielką chamską zagrywką, gdyby ktoś dowiedział się przed tobą. Dante dopytywał kilka razy, ale nie powiedziałam mu, czemu nie mieszkamy razem. - Stwierdziła ciszej. Zacisnęła dłoń mocniej na jego dłoni. - Ale już nie chce mieszkać osobno… Tęskniłam tak bardzo… - To przy nim, wbrew temu całemu jego przekonaniu czuła się dobrze. - Nie pozwól mi nigdy więcej być tak głupią i myśleć takie idiotyczne rzeczy… - Westchnęła i na moment przyłożyła sobie jego dłoń do nieco bardziej niż zwykle pyzatego policzka. - Chciałabym, żebyśmy wspólnie powiedzieli naszym rodzicom. Żeby się wreszcie poznali i dowiedzieli… - Spojrzała na niego lekko zlękniona. Bo może znów chciała wszystkiego za szybko?

Preston Turner
sumienny żółwik
Sai
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Pewnie jeszcze wiele trudnych momentów przed nimi, ale najważniejsze jest to, żeby zawsze, mimo wszystko, mieli w pamięci, że są dla siebie właściwie najważniejszymi osobami na świecie. Jeśli ta myśl nieustannie będzie im przyświecała i będą też pracować nad sobą, to wszystko powinno być łatwiejsze. Wiedzą już, jak źle im bez siebie, więc Preston zrobi wszystko, by po raz kolejny nie doprowadzić do takiej sytuacji. A prywatne demony? We dwójkę, a niedługo już we trójkę, na pewno łatwiej będzie im stawiać im czoła, tylko muszą pamiętać o szczerej rozmowie, a tym, że potrafią tak kompletnie się przed sobą obnażyć.
- Chciałbym. Chciałbym tworzyć z Tobą Saiorse rodzinę i wspólną przyszłość, ale nie nie mogę mieć pewności, że zawsze będziesz chciała takiego mnie. - wyznał. Mógłby myśleć, że jest idealny i każda, więc na pewno też Saiorse, oddałaby wszystko za bycie najważniejszą kobietą w jego życiu, ale w ostatnich miesiącach, a w sumie to nawet i latach, bo przed poznaniem Anderson, też nie zawsze zachowywał się okej, przekonywał się, że wcale nie jest taki takim super mężczyzną. Trudno było mu w ten sposób myśleć, bo widział, jak bardzo do dupy jest życie bez tej filigranowej blondynki, ale zdawał sobie też sprawę, że skoro już raz miała tyle siły, by się od niego odciąć, bo zachował względem niej, tak, jak nigdy nie powinien, czując, to co czuje, to kiedyś faktycznie może mieć go tak bardzo dosyć, że wtedy ucieknie przed nim na drugi koniec świata.
Wychodzi na to, że oboje nie uważają się za dość dobrych ludzie, ale być może właśnie dla siebie są idealni. Saiorse sprawia, że Preston staje się lepszym człowiekiem. Przecież to tylko dzięki niej, przez tak długi czas udało mu się nie oszaleć, choć tablica w garażu może wskazywać na coś innego. To właśnie ona też w jakiś magiczny sposób sprawia, że z ust mężczyzny padają słowa, które później układają się w wyzwania, o których znajomość w żadnym stopniu by się nie podejrzewał. Sai z kolei dla innych może nie być najlepszym człowiekiem na świecie, ale dla niego wszystkie jej elementy, składały się w idealną całość. Wcześniej mógł próbować komuś wmówić, jak wygląda jego ideał, ale od momentu poznania blondynki, właśnie tak wizualizował sobie swoją perfekcyjną kobietę. Wygląd to jednak nie wszystko, lubił w niej tę odwagę i zadziorność, ale z drugiej strony niezwykłą delikatność i troskę. Właśnie dlatego był przekonany, że będzie bardzo dobrą matką. W przedszkolu każdy dzieciak, będzie ich synowi zazdrościł, że ma taką fajną mamę, no i tatę, który jest policjantem.
- To chyba normalne, nigdy nie byłaś matką, to jesteś nieprzygotowana. Chyba że o czym nie wiem? Myślę, że prędzej z tymi kobietami w Internecie może być coś nie tak, niż z Tobą. - odpowiedział w nieco lżejszym tonie, chcąc trochę obniżyć ciężar rozmowy, który nad nimi zawisł. Widział tę niepewność w oczach kobiety, widział strach w gabinecie lekarskim i wiedział, że nie jest on związany z samym przeprowadzanym badaniem. Widząc ich przyszłe dziecko, poznając jego płeć, to ich rodzicielstwo stawało się jeszcze bardziej realne. - Jeśli zdecydujemy się ostatecznie. To możemy poszukać szkoły rodzenia albo specjalisty, z którym będziemy mogli porozmawiać o wszystkich obawach i czekających nas zmianach. - dodał już poważniej. Preston też miał marne pojęcie na temat niemowląt, ich potrzeb i sposobów opiekowania się nimi, ale nie martwił się tym, bo wszystko przesłaniała mu ekscytacja. Nie chciał jej okazywać, bo nie chciał wywierać na Sai dodatkowej presji, a skoro jej nie uwalnia, to też nie dociera do niego strach.
- Robiłaś wiele rzeczy inaczej, a ja nie chciałem przyznać, że być może lepiej. - wzruszył ramionami. Nie musiał się tłumaczyć, to już dawno za nimi, ale z drugiej strony miał bardzo dużo czasu, na przemyślenie ich wspólnej drogi od samego początku, również rozdziału związanego z pracą. - Starałem się być profesjonalny, ale kilka... no może kilkanaście razy wracałem myślami do momentu, w którym zrzuciłaś dokumenty z biurka i musiałaś się po nie schylić. - uśmiechnął się do tych wspomnień. Kłócili się, robili sceny na komisariacie, ale Preston jest taki, że gdyby mu się to nie podobało, to nie zaczekałby na odpowiedź kobiety, tylko odszedłby zaraz po wyrzuceniu z ust garści obelg pod jej adresem. - Na początek nie wypuściłbym się z łóżka, dopóki nie przypomniałbym sobie Ciebie całej, a potem oceniłbym, co się zmieniło. - przysunął się do stolika i zmniejszył dystans między sobą a kobietą. Nigdy nie narzekał na nadmierny popęd ze strony blondynki, nie sądził, by teraz miało się to zmienić. W ogóle to, że tak sobie teraz otwarcie rozmawiali, zaczęli znów ze sobą flirtować, to poważny znak, że mogą wrócić do tego, co kiedyś, a może te wszystkie doświadczenia sprawią, że ich przyszłość będzie jeszcze lepsza.
- No właśnie dzwoniłem do niej i wymienialiśmy wiadomości. Już ja sobie z nią pogadam. - rzucił. W gruncie rzeczy powinien się cieszyć, że Joy okazała się być tak godną zaufania przyjaciółką dla Saiorse. Widziały się przecież ledwie kilka razy w życiu, ale w sumie zawsze była bardziej wrażliwa i empatyczna, więc nie powinien się temu aż tak bardzo dziwić.
- Możemy pojechać po Twoje rzeczy, choćby zaraz. - powiedział. Zresztą i tak większość z nich nadal była w mieszkaniu. W sumie tylko Simba będzie musiał mierzyć się z kolejną przeprowadzką. I w sumie głupio tak się przyznać, ale nawet brak kota w mieszkaniu, był dla niego bardziej dotkliwy, niż kiedykolwiek by się tego spodziewał. - Naprawdę skończyłem z piciem. Obiecuję, że już nigdy więcej nie sięgnę tak bardzo dna przy pomocy butelki. - zapewnił. Wiele jego zachowań dało się racjonalnie wyjaśnić, ale wódka to była rzecz, nad którą powinien zapanować dużo wcześniej. Zresztą jeśli Sai faktycznie będzie chciała jechać prosto do mieszkania, to przekona się, że nie walają się tam żadne puste, ani pełne butelki.
- ... że zostaniemy rodzicami, a w przyszłości weźmiemy ślub. - dokończył niepewnie, ostrożnie patrząc na ukochaną.

Saiorse Anderson
Szuka celu — w lorne bay
29 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
We're only gettin' older, baby
And I've been thinkin' about it lately
Does it ever drive you crazy
Just how fast the night changes?
Westchnęła, gdy wspomniał, że mogłaby nie chcieć go takiego. Czy do tej pory nie rozumiał, co tak naprawdę stanowiło problem? Spojrzała na niego, dając mu dokończyć zdanie, ale wiedziała już, że będzie musiała znów zaoponować.
- Chce ciebie. Chce, jak jest dobrze i jak jest źle. Ale nie chce jednego — żebyś odsuwał się ode mnie, bez mówienia, co się dzieje. Nie wytrącę ci butelki z ręki, ale wolałabym, żebyś pocieszenia czy rozwiązania, szukał we mnie, a nie w procentach. - Stwierdziła z pewnością w głosie. Dawna Sai dała o sobie znać. Uparta i poważna. - Stworzenie z tobą rodziny stało się w ostatnim czasie moim największym marzeniem, ale tego nie można stworzyć na mrzonkach i niedomówieniach. Jeśli wiec obiecasz mi, że spróbujesz, chociaż ze mną rozmawiać, myślę, że powinniśmy dać sobie jeszcze szansę. - Nie mówiła, że ostatnią, bo gdy się kogoś kocha, nie można tak naprawdę wykluczyć, że wybaczy mu się wszystko.
W obecnej sytuacji widziała go bowiem jako tego stworzonego dla niej. Dlatego nie kupiła biletu do Irlandii. Dlatego też nigdy nie zmieniła tapety na telefonie, gdzie po każdym odblokowaniu witała ją jego uśmiechnięta twarz. Rodzaj masochizmu? Być może. Ale nie umiała się na to zdobyć. Preston bowiem na zawsze, chociaż zupełnie przypadkiem, stał się ogromną częścią jej życia.
Wiedziała, że moment na podzielenie się obawami jest odpowiedni — tylko on mógł ukoić jej nerwy i sprawić, żeby dojrzała światełko w tunelu. Ciążowe dolegliwości tak naprawdę nie były tak intensywne, jak się spodziewała, ale ostatecznie przecież każda kobieta miała znosić je inaczej. I to wiedziała. Ale fakt ubytku wiedzy ją nieco bolał. Zwłaszcza że próbowała jednocześnie wymyślić, co mogła zrobić, żeby nie wypłukać się zupełnie z oszczędności. Nie pracowała i próbowała, jakoś zaradzić roztapiającym się pieniądzom. Wszystko, co polecały kobiety na grupach, kosztowało horrendalne pieniądze, a ona przecież nikomu wtedy jeszcze nie powiedziała o tym, że spodziewa się dziecka. To była kolejna z jej obaw, ale o niej nie wspomniała. Preston mógłby pomyśleć, że daje mu szansę tylko dlatego, że nie stać ją na dziecko. A przecież mogła zwrócić się do rodziców. Tylko że tego nie chciała.
Wywróciła oczami z uśmiechem jednak, słysząc jego uwagę.
- Nie, nigdy nie byłam matką. Dlatego się tak boje. - Nie czekał na nich nigdzie żaden jej bękart, o to mógł być spokojny. Prędzej z jego strony mogliby się spodziewać czegoś, gdyby okazało się, że była żona nie podzieliła się jakąś informacją.
Podobało jej się to, że nadal nie narzucał jej swojej woli i kwestia dziecka pozostawała w dalszym ciągu, jej decyzją. To ona miała prawo decydować o swoim ciele. Nie każdy mężczyzna mógłby się na to zdobyć. Ale Preston kolejny raz potrafił ją zaskoczyć.
- Moją największą obawą jest to, że sobie nie poradzę. Że zrobię mu krzywdę albo zrobię coś w jego wychowaniu takiego, że wyrośnie na psychopatę, czy coś takiego… - Ale zwłaszcza to pierwsze. Przecież on będzie maleńki… Jak się z takim czymś obchodzić, żeby go nie uszkodzić.
Słysząc, że przyznaje się do błędu, było swoistym szokiem. Niby rzeczywiście podobne rozmowy już odbyli, ale chyba nigdy nie słyszała, żeby tak otwarcie mówił o tym, że mógłby nie mieć racji. Ona przecież też nie była bez winy.
- Widzisz… Zrobiłam nam wtedy miejsce na biurku, a potem nie wykorzystaliśmy okazji. - Odpowiedziała figlarnie, żeby rzeczywiście sam ciężar rozmowy nieco znieść. Bo chyba jej się podobała ta wersja ich. Zakochana, szczera, flirciarska. Owszem, momentami mogli i nawet powinni być poważni, ale czy oboje nie zasługiwali na chwilę wytchnienia. Zwłaszcza że, ciągnęło ich do siebie. Byli stęsknieni, Sai miała też nadzieję, że wyposzczeni, nic więc dziwnego, że ich naturalna chemia dała o sobie znać. Zarumieniła się wyraźnie, gdy wspomniał o niewypuszczeniu jej z łóżka. Doskonale wiedział, jak na nią działa i postanowił to wykorzystać, a ona niespecjalnie chciała się przed tym bronić. Bo i po co? Upiła więc łyk swojego napoju i chrząknęła, przeskakując na temat Joy. Przynajmniej na tę chwilę.
- Nie miej jej tego za złe. Sama ją prosiłam, żeby dała mi kilka dni. - Poprosiła go, obawiając się nieco, że może utraci przez to jedną z nielicznych żeńskich znajomych.
- Dobrze… To pojedźmy po nie… Ostatecznie mam przecież dostać od ciebie nakaz należenia w łóżku… - Stwierdziła, uśmiechając się zadziornie na myśl o jego mięśniach napiętych, gdy pracowali na wspólną rozkosz.
Gdy poruszył jednak znów ten ciężki temat, Sai spojrzała na niego uważnie, jakby na moment chciała wyczytać coś z jego oczu.
- I będziesz próbował ze mną rozmawiać, gdy pojawią się myśli? Nie mam nic przeciwko wyjściu na piwo, czy coś, ale ucieczka w alkohol tylko nas rozdzieli. A sama sobie nie poradzę… - Od tego wiele zależało. A przecież sama mu powiedziała, że chciała założyć z nim rodzinę.
- Tak… Dokładnie to im powiemy. Jakby pytali o pierścionek, to powiemy, że przy ciąży puchną mi palce. - Dodała szybko. Nie chciała, żeby pomyślał, że już teraz musi kupować diament i wsunąć jej go na palec. Nawet jeśli marzyła o zaręczynach z nim, to wciąż była pełna wątpliwości, a on sam mógł teraz tak mówić pod wpływem informacji o dziecku. A może to były oświadczyny w stylu Prestona? Bo tą inną, bardziej romantyczną naturę okazywał niezwykle rzadko i w sumie to mogło być to wszystko, co otrzyma, jeśli chodzi o zaręczyny. - Dajmy sobie trzy dni na przemyślenie kwestii dziecka i czy chcemy, żeby z nami zostało. Potem zajmiemy się resztą. Zgoda? - Drzewko decyzyjne? Anonimowy wpis na forum? Diagram. Sai jeszcze nie wiedziała, jak to zrobi, ale podjęcie decyzji z Prestonem u boku, mogło wcale nie być takie trudne.

Preston Turner
sumienny żółwik
Sai
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
- Nie wiem, czy dzisiejszą rozmową nie wyczerpałem na najbliższy czas swoich możliwości bycia rozmownym, ale zrobię wszystko by ponownie się nie zamknąć w sobie. Niczego w życiu nie chciałem tak bardzo, jak wspólnej przyszłości z Tobą. - może jego słowa zabrzmiały patetycznie, ale tak właśnie czół i nie potrafił lepiej dobierać słów. 
Preston już trochę chodził po tym świecie i był w miarę świadomym swoich przyzwyczajeń człowiekiem. Właście dlatego nie może obiecać, że od teraz wszystko obróci się o sto osiemdziesiąt stopni. To, co może natomiast powiedzieć, to to, że widzi sens w pracy nad swoimi słabościami, że Saiorse jest taką motywacją, jakiej nigdy wcześniej nie miał. Nawet kiedy nie miał już nadziei, bo bywały takie momenty i znalazł badania, które przecież mogły nakierować jego myśli w bardzo różne rejony, to zawziął się i z dnia na dzień wyrzucił wszystkie butelki z alkoholem i przestał być stałym bywalcem okolicznych pubów. Bo też to nigdy nie było uzależnienie. To znaczy, być może był na prostej drodze do niego, ale na tamten moment traktował alkohol jak ucieczkę przed problemami i otaczającą go rzeczywistością. Ktoś by powiedział, że od tego wszystko się zaczyna albo, że tak naprawdę Turner okłamuje sam siebie, ale tak zupełnie na poważnie, on uważał, że ma nad wszystkim kontrolę. 
- Nie wiem, to tylko moje przypuszczenia, ale myślę, że to całkiem powszechny lęk. - wzruszył lekko ramionami. Preston też nie miał doświadczenia w opiekowaniu się noworodkami. Dzieci jego brata były pod jego nadzorem dopiero w momencie, w którym mógł wyjść z nimi na plac zabaw albo porzucać piłką na podwórku. Kiedy przyjdzie co do czego i będzie miał po raz pierwszy wziąć na ręce swoje nowo narodzone dziecko, to pewnie będzie jeszcze bardziej spanikowany niż Saiorse teraz. W tym chyba właśnie tkwi podstawowa różnica w pojmowaniu dziecka przez kobietę i przez mężczyznę. Ona odczuwa obecność tego nowego życia jeszcze w czasie ciąży. Poprzez dolegliwości, zmiany w swoim ciele, a później też ruchy, nie jest w stanie wyłączyć myślenia o tym nienarodzonym jeszcze dziecku, które nosi pod sercem. Dla niego przez długi czas to jednak dosyć abstrakcyjna myśl. Pewnie, widzi zmiany, ale chyba nie do końca zdaje sobie sprawę z realności dziecka, dopóki to nie pojawi się na świecie.
Co do posiadania dzieci, to Preston nie jest świadom, jeśli jakieś, którego jest współtwórcą, przechadza się po świecie. I tak zupełnie już abstrahując, to chciałby wiedzieć, gdyby którakolwiek z jego byłych partnerek, wychowywała jego dziecko. Przynajmniej na obecnym etapie życia wychodzi z takiego założenia, bo w przeszłości mogło go to mniej interesować. 
- Saiorse, jesteś tak wrażliwą, delikatną i empatyczną kobietą, że nasze dziecko będzie największym szczęściarzem na świecie. Jestem tego pewien.- uścisnął mocniej trzymaną dłoń kobiety, chcąc jeszcze inaczej, poza wypowiadanymi słowami, zapewnić kobietę, że w mig odnajdzie się w roli matki.
Jeśli chodzi o sprawy zawodowe, to tutaj ego Prestona stoi na dosyć wysokim poziomie i właściwe dlatego, kiedy dzielili miejsce pracy, nawet przez moment nie przeszło mu przez myśl, by usiąść i na spokojnie porozmawiać o swoich punktach widzenia. Zresztą nie chodziło nawet personalnie o Anderson, w każdym innym przypadku też wybierał wściekanie się, wyżywanie na innych i obrażanie, ponad przyznaniem się do winy. Dziś już patrzył na Saiorse z zupełnie innego punktu widzenia, ta jest w pierwszej kolejności jego życiową partnerką i choć jego zachowanie wciąż nie jest najlepsze, to jest najważniejsze. Więc to, że przyznał, że jakaś tam jej decyzja była bardziej trafna, niż rozwiązanie, które on chciał narzucić, nie miało już tak dużej wagi dla jego potrzeby bycia samcem alfa na służbie. 
- Czyli to dlatego kilka wieczorów później ściągnęłaś mnie do siebie. - powiedział w żartach. Co jak co, ale obaw i podejrzeń Saiorse nie bagatelizował. Wiele można mu  zarzucić, ale nie to, że nie brał na poważnie obserwacji blondynki. Teraz nabrali dystansu do pewnych zdarzeń ze swojej wspólnej przeszłości i coś, co kiedyś wydawało się niemożliwym tematem do żartowania, dziś mogą już traktować w taki sposób.
Skinął głową na słowa blondynki o swojej siostrze. Tak naprawdę i tak nie mógłby złościć się na słodszą siostrę. Zajmowała zbyt ważne miejsce w jego życiu i w sumie jako jedna z niewielu nigdy nie patrzyła krytycznym okiem na jego relację z Saiorse, przez co też wiedziała o wielu jego obawach i przemyśleniach. Jeśli jest też kimś takim dla Sai, to powinien tylko się cieszyć. 
- Możemy też pojechać później, ale nie mogę powiedzieć kiedy uwolnię cię z łóżkowego nakazu. - starał się zabrzmieć przekonująco. Przecież wiele rzeczy i tak wciąż miała w mieszkaniu, do jutra niczego nie powinno jej zabraknąć. - Simba będzie wyrozumiały. - dodał żartobliwie. 
Nie okazywał tego tak otwarcie, ale cieszył się jak głupi, że kobieta chce z nim pojechać już zaraz. Nie chodzi nawet o igraszki, choć po tej rozmowie im obojgu będzie trudno utrzymać ręce przy sobie, ale tęsknił za taką ich normalnością. Za wieczorami wspólnie spędzonymi na kanapie, za wspólnym gotowaniem, a najbardziej to za tym, że kładą się razem spać i Saiorse ufnie wtula się w jego bok, a on ma poczucie, że znajduje się we właściwym miejscu. 
- Twoi rodzice są tradycjonalistami w tych sprawach? - zapytał. Nie można zaprzeczyć, myślał już w przeszłości o zaręczynach z Sai, ale przez to wszystko, co się działo, nigdy nie były to takie myśli, które zaprowadziłyby go do salonu z biżuterią. Nie wie więc jaki rozmiar powinien mieć pierścionek, jak powinien wyglądać, nie miał też żadnego planu, a jednak chciałby, by był to wyjątkowy moment.
- Dobrze. Chciałbym, tylko żebyś wiedziała, że niezależnie jaką decyzję podejmiemy, ja i tak chcę być z Tobą. - podsumował. Kobieta miała rację, powinni dać sobie czas na ochłonięcie, a gdy emocje opadną, wówczas podejmą decyzję głową, ale też sercem.

Saiorse Anderson
Szuka celu — w lorne bay
29 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
We're only gettin' older, baby
And I've been thinkin' about it lately
Does it ever drive you crazy
Just how fast the night changes?
Spojrzała na niego, jakby chciała wybadać, czy w tym momencie sobie z niej żartuje, czy rzeczywiście nie leżą w jego naturze. Rzeczywiście to będzie coś, nad czym oboje będą musieli jeszcze popracować, o ile naprawdę zdecydują się iść dalej wspólną drogą. A wszystko wskazuje na to, że tak właśnie się stanie. Czego Sai nie czuła nigdy wcześniej i przy żądnym innym mężczyźnie było to, że nawet pomimo kłótni, nie umiała sobie wyobrazić się z kimś innym. Tylko on pojawiał się w jej myślach i pragnieniach. Tylko on powracał zarówno, jako dobry sen, jak i koszmar — czy może lepiej powiedzieć, że jego brak obecności był przez nią postrzegany, jako coś niewyobrażalnie strasznego.
- Gdybyśmy oboje byli mniej uparci, może udałoby się nam to wszystko wyjaśnić nieco wcześniej. - Powiedziała, jednak bez oskarżeń. W tym wszystkim bowiem wina leżała po obu stronach. - Jeśli na początku będzie ci trudno, to powiedz po prostu, że coś cię gryzie i musisz się z tym przejść, czy przemyśleć. Doceniłabym też, jeśli byś wspomniał, czy ta sprawa dotyczy mnie, czy nie, ale nie jest to wymóg. Po prostu wolę nie zgadywać, czy to ja cię wkurzam, czy może coś z pracy nie daje ci spokoju. - Ona też pragnęła wspólnej przyszłości z nim, ale jeśli sobie nie będą mówić o niczym, to miłość, to wszystko, co ich połączyło, zmieni się w cały szereg niedomówień i pretensji. A ona, by chciała być prawdziwą miłością jego życia. Tą dojrzałą, poważną. Taką już na całe życie. Czyli dosłownie tym wszystkim, kim on był dla niej. - Sama też będę mówić, jak znów zacznę się źle czuć z czymś, czy też będę miała jakieś wątpliwości. Tak chyba będzie łatwiej. - Saiorse uważała bowiem, że tylko taką drogą uda im się osiągnąć sukces. Była jednak jeszcze jedna sprawa, którą Sai chciała poruszyć, ale nie wiedziała, czy to jest odpowiedni moment. Uznała, że jeśli nadarzy się okazja, to jeszcze przed końcem ich dzisiejszej rozmowy wrócą do tego.
- Tak sądzisz? - W jej głosie pojawiła się jakaś iskierka nadziei, że Sai nie jest jedyną, która pełna obaw zbliżała się do macierzyństwa. - Te wszystkie kobiety wydają się wiedzieć, co robią, a ja? Ja nawet nie wiem, czy bez ubezpieczenia mogę rodzić w szpitalu tutaj, czy muszę wrócić do rodziców… - Westchnęła. Brak ubezpieczenia oznaczał spore koszty, ale to właśnie do nich nie chciała za bardzo nawiązywać. Nie byli małżeństwem tak czy siak, więc nie mogła być podpięta pod jego ubezpieczenie. A jej własne, po policyjne wygasało za kilka tygodni. Wtedy każda wizyta, czy później konsultacja mogła kosztować krocie.
Zaśmiała się, słysząc jego słowa. Nie złośliwie jednak, a z dużą dozą czułości. W odruchu, który jej nie zanikł podczas ich rozstania, uniosła wolną dłoń i uniosła do jego policzka, by pogładzić go niespiesznie. Gdyby ktoś jej powiedział rok temu, że takie słowa padną akurat z jego ust, to by go wyśmiała. Nigdy nie podejrzewała go o to, że może kogoś tak ładnie określić. Z drugiej natomiast strony, sama po sobie się nie spodziewała, że może dla kogoś tak stracić głowę.
- Uważaj Preston, bo jeszcze pomyślę, że ci się podobam. - Zażartowała, próbując imitować swój dawny ton, gdy jeszcze większość czasu droczyli się ze sobą. Głos ten w zasadzie zapoczątkował ich flirt, w jej mieszkaniu, gdy zjawił się w nim na jej prośbę. Nauczyła się go z filmu “Miss Agent” i w zasadzie nigdy nie żałowała, że obejrzała go. W jakimś stopniu właśnie jemu zawdzięczała ich związek. No i jego odwadze, bo to właśnie on sięgnął do jej ust wtedy w pubie, gdzie spotkali się wstawieni i przybici życiem. W sumie musiała przyznać, że miał jaja, bo ich wcześniejsze interakcje mogły wyglądać wrogo, podczas gdy tak naprawdę były przykrywką dla chemii.
- Oczywiście, że tak. Dałam ci szansę uniknąć największego błędu w twoim życiu. - Stwierdziła, podobnym tonem.
- W zasadzie to zależy tylko od ciebie. Dante nie ma nic przeciwko temu, że u niego mieszkam. A nie chce ci się narzucać, jeśli sami jeszcze nie wiemy, co dalej z dzieckiem. - Z drugiej jednak strony tak bardzo brakowało jej Prestona nocami, że gdyby nie tamta ukradziona przypadkiem koszulka, to najpewniej dawno by zwariowała.
- Czy nie wspomniałam ci kiedyś, że jestem z pochodzenia Irlandką? - Zaśmiała się Sai, jakby to wyjaśniało wszystko. Irlandczycy uchodzili bowiem za bardzo katolicki naród i pełen tradycji i swoistych zachowań, których należy przestrzegać. - Z resztą mojego brata już poznałeś… Może szepnął o tobie dobre słówko… Gorzej, jeśli złe. - Sai spojrzała na niego bacznie. - Wtedy, gdy się zakładaliście… Nie było go przy tym, prawda? - Bo jej brat z pewnością na miejscu nie obiłby Turnerowi twarzy. Był zwolennikiem zimnej zemsty i teraz Sai zaczęła się zastanawiać, czy na wieść o ewentualnym dziecku, brat nie wykorzystałby tej okazji.
- I chyba chciałabym już dzisiaj wrócić do domu… O ile to pasuje i tobie. - Skoro obiecała, że będzie szczera i odłoży na bok swoje obawy, to chyba mogła to zrobić już teraz, rozwiewając swoje własne wątpliwości sprzed kilku chwil.

Preston Turner
sumienny żółwik
Sai
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Preston nie potrafiłby pogodzić się sytuacją, w której nie podejmują jeszcze tej jednej próby. Wiele już się między nimi wydarzyło, ale to dopiero pierwszy ich poważny kryzys w związku. Gdyby wraz z jego postaniem, nie zdecydowaliby się popracować nad relacją, to oznaczałoby, że są jak ci wszyscy młodzi ludzie w dzisiejszych czasach, o których tyle się mówi, że nie relacje traktują jak okulary przeciwsłoneczne z marketu, nie naprawiając ich, tylko od razu wyrzucając do kosza. Może Turner jest już stary, ale wydaje mu się, że takie podejście nie jest dla niego. To znaczy, jeśli coś od początku jest tylko przelotną relacją, w oczywisty sposób w pewnym momencie dobiega końca, ale gdy już sobie coś deklarują, a tak przecież było w przypadku Saiorse i Prestona, to nie da się ot tak wyrzucić uczuć do kosza. Mężczyzna tego nie zrobił, choć na jego drodze w ostatnim czasie pojawiło się wiele okazji na tzw. zapomnienie. To jest zresztą jakiś dodatkowy argument do walki, bo skoro nie potrafił na pstryknięcie palców zamknąć rozdziału zatytułowanego imieniem Saiorse, to znaczy, że ten rozdział nie ma dobiec jeszcze końca, a może nawet ma się nigdy nie skończyć.
- Tak personalnie, to właściwie nie wkurzyłaś mnie od czasów wspólnej pracy, ale to już mamy wyjaśnione. - stwierdził, nieco zbaczając z tematu. - Będę nad tym pracował. Mam tylko jedną prośbę, bo nie wiem, co będzie w przyszłości, ale jak zobaczysz, że coś jest nie tak, to nie powstrzymuj się przed pociągnięciem mnie za język. - powiedział. Turner nie ma łatwości w mówieniu o osobistych sprawach, może więc po prostu potrzebuje kogoś, kto będzie inicjował rozmowę. W razie czego Sai będzie miała argument, że sam ją o to poprosił, a jak ten sposób nie zadziała, to będzie myślał o jakimś innym. Nie chodzi o zrzucenie odpowiedzialności na blondynkę. Jednak skoro Turner po dziś dzień nie wyrzucił z siebie wszystkich rzeczy, dotyczących śmierci swojego ojca czy małżeństwa, to chyba wystarczający sygnał, że sam z siebie nigdy tego nie powie. No, chyba że na terapii, ale na tę w najbliższym czasie się nie wybiera.
Skinął głową z przekonaniem i już miał podjąć temat wszystkich tych kobiet na grupach dyskusyjnych, bo miał na ten temat swoją teorię, ale Anderson uświadomiła go o poważniejszej kwestii. - Możemy się pobrać szybciej i będziesz miała ubezpieczenie. - to najlogiczniejsza myśl, jaka przyszła mu w pierwszej chwili do głowy. Logiczna, ale też mocno abstrakcyjna, bo każdy, kto zna Prestona, wie, że mężczyzna w ostatnich latach uciekał przed wizją, chociażby oświadczyn, a co dopiero uprawomocnienia związku. Teraz jednak był pewien, że i tak prędzej czy później do tego dojdzie, że Sai jest jego miłością już do końca życia. Może takie rozwiązanie nie byłoby najbardziej romantyczne na świecie, ale póki co mogliby po prostu pójść do urzędu stanu cywilnego, a później, może po narodzinach dziecka, wyprawić wielkie wesele dla swoich bliskich.
- Zmajstrowaliśmy dziecko. Jeszcze masz co do tego wątpliwości? - zaśmiał się i pocałował dłoń blondynki, którą na wyciągnęła do jego niegolonego od dwóch dni policzka. Od wyprowadzki Saiorse, ani na moment nie poczuł tych emocji, które towarzyszyły mu w tym momencie. Nawet jeśli w ostatnich tygodniach z kimś sobie żartował, to jego myśli wciąż pozostawały w tym ciemnym miejscu, które nie pozwalało uśmiechać się też jego oczom.
- Mówiłaś. Powinno mi to coś wyjaśniać? - zapytał. Irlandia była tak daleko stąd, że Preston nie miał o tym kraju najmniejszego pojęcia. Pewnie jedyne co mógłby o nim powiedzieć, to powszechne stereotypy, które tkwiły też w jego głowie, a więc, że piją tam dużo piwa i że dużo tam rudych ludzi. Będzie musiał się doszkolić, jeśli faktycznie zamierzają się wybrać w rodzinne strony Saiorse. Prawdę mówiąc, chciałby tego, chciałby zobaczyć, jakie tradycje są kultywowane w rodzinnym domu blondynki i czy wszyscy są tak spoko gośćmi i czy mają tam mocne głowy, jak ten jeden brat Anderson, którego Preston miał kiedyś okazję poznać. - O niczym nie wiedział. - pokiwał przecząco głową. No, chyba że w pewnym momencie dotarły do niego pogłoski, wtedy mógł wiedzieć o samym zakładzie, ale raczej nie wiedział, kto w nim uczestniczy. - Jeszcze raz Cię za to przepraszam, Saiorse. - wyznał. Jakoś mocno uderzyło go w tym momencie, jaki tamten cały wieczór był idiotyczny. Przecież minęło już tyle czasu, a oni zdawali się mieć to już wyjaśnione.
- Zapłacę i możemy jechać do naszego domu. - powiedział. To był długi i bardzo emocjonujący dzień. Im obojgu przyda się spędzenie reszty tego dnia w swojej prywatnej przestrzeni, bez dziesiątek mijanych przypadkowo ludzi. Jednocześnie po tym wszystkim, nie chciał teraz zmów wracać do pustego mieszkania, dlatego cieszyła go decyzja Sai.

Saiorse Anderson
Szuka celu — w lorne bay
29 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
We're only gettin' older, baby
And I've been thinkin' about it lately
Does it ever drive you crazy
Just how fast the night changes?
Saiorse chyba była podobnego zdania. Gdyby poddała się, teraz gdy mają szansę wszystko naprostować, czy nie zastanawiałaby się do końca życia, “co by było, gdyby…”? Najpewniej tak właśnie by się stało, dając kobiecie nieograniczone pole do tego, żeby przez resztę swoich dni, pluć sobie w brodę. Jednak teraz czuła, że mogła wreszcie zaczerpnąć oddechu. Że jej życie ponownie nabrało sensu. Jej instynkt macierzyński był dotąd dość przygłuszony, bo umysł pełen był obaw i chyba nie do końca kobieta radziła sobie z rzeczywistością. Nie, żeby jej brakowało czegoś w zmysłach, ale po prostu musiała pojąć, że bez Prestona nigdy nie byłaby prawdziwą rodziną, nawet jeśli z jakiegoś powodu zdecydowałaby się zachować dziecko. No i kolejna kwestia — w jej oczach Preston wcale nie był tak stary, za jakiego on sam się uważał. Był dojrzały, a to są dwie zupełnie inne rzeczy i Sai w najmniejszym stopniu nie miała z tym problemu. Nadawali na tych samych falach, pomimo różnicy wieku. Może rzeczywiście powiedzenie, że mężczyźni dojrzewają nieco wolniej, miało w sobie sporo prawdy?
Niech świadczy o tym fakt, że Sai teraz już nieco spokojniejsza, wierzyła, że Preston nie zdradził jej. Ani wtedy, gdy go o to podejrzewała, ani w momencie “gdy byli na przerwie”. Chwała Bogu, że nie wziął przykładu z serialowego Rossa, gdy tamten przespał się z pierwszą lepszą kobietą, gdy Rachel poprosiła o kilka dni przerwy. Saiorse chyba nie potrafiłaby tego wybaczyć.
Skinęła więc głową, gdy poprosił o ciągnięcie za język. Skoro sam deklarował, że powinna to robić, to właśnie tak zamierzała postępować. W sumie mogła nagrać tę wymianę zdań, tak na wszelki wypadek, gdyby chciał się dowiedzieć, czemu w zasadzie jest taka czepliwa. Na swoje własne słowa, nie mógłby się wkurzać aż tak bardzo.
Niemniej jednak jego kolejna wypowiedź sprawiła, że Saiorse aż zamrugała oczami, będąc pewną, że się przesłyszała. Owszem, kilka razy wspólnie żartowali o przyszłości, ale nigdy nie aż tak konkretnie. Przyjrzała mu się więc i przez chwilę przygryzła wewnętrzną część swojego policzka.
- Jeśli to były oświadczyny, to musisz się bardziej postarać. - Odparła w swoim stylu, lekko wydymając po tym pełne usta. - Nie mówię, że musisz paść na kolana i wydawać trzech wypłat na pierścionek, ale wole nie myśleć, że żenisz się ze mną, tylko dlatego, że ważne jest ubeczpieczenie. - Może i ona teraz była niepraktyczna, ale nie można było zabić w niej ducha romantyzmu tak łatwo.
Zaraz jednak się zaśmiała na wyrażenie o tym, skąd ich dziecko miałoby wziąć się na świecie.
- A bo ja wiem… Może to jakieś męskie oznaczenie terenu, czy coś podobnego. - Droczyła się, chociaż wcale tak nie myślała. On był w jej typie, chociaż całe życie była przekonana, że nie ma takowego. Teraz nie wyobrażała sobie, żeby być z kimś, kto nie był nim. Tak, jej typem mężczyzny był Preston Turner i jeśli nie miał jakiegoś bliźniaka, to raczej nie było szans, żeby kobieta się za kimś obejrzała.
Chyba oboje byli teraz szczęśliwi. Nawet jeśli droczyli się ze sobą, to właśnie wskazywało, że po takiej przerwie nawet są w stanie powrócić do normalności. Zmarnowane tygodnie? Nie znaczyły wcale tak wiele pod względem utraconego czasu, jeśli czekała ich wspólna przyszłość. Wiadomo, to co minęło, nie da się odzyskać, a i Sai zamierza bacznie przyglądać się ich dwójce, ale prawda jest taka, że wybaczyła mu zupełnie w momencie, gdy zobaczyła go na szpitalnym korytarzu. Nie zamierzała wcale trzymać go długo w niepewności, kiedy tak naprawdę straszliwie za nim tęskniła. Jego śmiech, głos, dotyk… Mogła to teraz zaraz odzyskać.
- Oczywiście, że tak… Ale jeśli nic ci to nie mówi, to koniecznie musisz wreszcie poznać moją rodzinę. Oni nie odpuszczą ci tak lekko, jak ja. - Stwierdziła, chociaż doskonale wiedziała, że jej rodzina stanie murem za sytuacją, której jej samej da szczęście. Dobrze, że nie wchodziła w szczegóły ostatnich tygodni, dzięki czemu mogli mieć w zasadzie czystą kartę u jej rodziców i braci. - W sumie to lepiej dla nas obojga… - Nawet jeśli dla nich samych temat zakładu był już dawno zamknięty, to wiedziała, że jej brat nie dałby łatwo za wygraną i miałby urażoną dumę dużo bardziej, niż sama Saiorse. Tacy już byli mężczyźni w rodzinie Andersonów.
- Ja ciebie też jeszcze raz przepraszam. - Oboje nie byli święci, więc należało wyrównać szalę poczucia winy.
Zgodziła się na to, żeby zapłacił, podczas gdy ona sama podreptała do toalety. Dziecko w jej brzuchu już wierciło się, chociaż kobieta jeszcze nie miała okazji poczuć, jak ją kopie. Może to będzie coś, czego doświadczą oboje? W każdym razie podobało jej się określenie “ich dom”. Po raz pierwszy chyba poczuła, że jej miejsce naprawdę jest w tym kraju. Że tu jest jej dom i tu założą rodzinę.

Preston Turner

/ztx2
sumienny żółwik
Sai
ODPOWIEDZ