zrobi ci bukiecik — fleuriste
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Była niewysoka, nieśmiała, niepozorna i nierozmowna, jakby obawiała się być po prostu jakakolwiek.
  • 14.

Autobus szarpnął, ciągnąc za sobą zaskoczoną, bo i pogrążoną we własnych myślach, Eden, która boleśnie obiła się o barierkę. Całe szczęście udało jej się przytrzymać na tyle, by nie upaść. Rozejrzała się nieco speszona, dostrzegając kilka ukradkowych spojrzeń, rzuconych w jej kierunku i mimowolnie spuściła głowę, natychmiast czując, jak na jej policzkach wykwitają dwa rumieńce.
Poprawiła pasek od torby, którą miała przewieszoną przez ramię, a potem zerknęła na ekran telefonu, zanim ponownie wsunęła go do kieszeni. Pół godziny. Dokładnie tyle miała czasu, zanim zaczynała się jej zmiana we Fleuriste. Właściwie mogłaby dziś zostać w domu. Wczoraj musiała wyjść wcześniej, bo nagle źle się poczuła i szefowa przy okazji napomknęła coś o dniu wolnym również dziś – Eden wiedziała, że nie byłoby z tym żadnego problemu, ale wcale nie chciała zostawać u siebie. Lubiła swoją pracę i nie miała z zwyczaju rezygnować z niej przy byle okazji. Bo najwyraźniej właśnie za tyle miała swoje zdrowie.
Rozejrzała się po autobusie, wypełnionym jedynie w niewielkiej części. Nic dziwnego, nie były to żadne godziny szczytu. Kilku seniorów, młody chłopak, dwóch głośno rozmawiających ze sobą mężczyzn na samym tyle autobusu, dziewczyna mniej więcej w jej wieku, wpatrzona w swój telefon i co rusz wyklikująca pewnie jakieś wiadomości do znajomych. Chyba nieco za długo zawiesiła spojrzenie właśnie na niej, bo dziewczyna nagle podniosła głowę, być może wyczuwając, że ktoś jej się przygląda i wbiła niezbyt przychylny wzrok w Goldwirth, ale ta niemal natychmiast szarpnęła głową, chcąc skupić się na czymś innym.
Może właśnie to – gwałtowny ruch głową – a może konieczność przesunięcia się, by przepuścić kogoś do drzwi wyjściowych sprawiły, że nagle zakręciło jej się w głowie. Zacisnęła nieco mocniej palce na drążku, ale to nie wystarczyło. Rozejrzała się za wolnym miejscem do siedzenia. Najbliżej jej było do poczwórnych siedzeń, powoli więc przesunęła się, aż w końcu przysiadła naprzeciwko tego młodego chłopaka, którego wcześniej pobieżnie zlustrowała wzrokiem. Po chwili poczuła dziwną wilgoć na twarzy – podążyła dłonią w tym kierunku, zastanawiając się, skąd mogło cokolwiek na nią chlapnąć, ale gdy odsunęła palce od skóry, dostrzegła, jak zalśniła na nich czerwień.
Ojej – wymsknęło jej się w pełnym wyraźnie zdziwienia spomiędzy lekko rozchylonych ust; Eden nie do końca jeszcze była świadoma, że właśnie leci jej krew z nosa. A może raczej: zwyczajnie temu nie dowierzała.

Zig Lipinski
sumienny żółwik
Ola
uczeń liceum — lorne bay state school
16 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
uczy się pilnie, a po szkole uczęszcza na koło z pierwszej pomocy, bo w przyszłości chciałby zostać ratownikiem medycznym
2.
Niektórym mogło wydawać się to dziwne, ale Zig uwielbiał jeździć komunikacją miejską. To był jeden z powodów, przez które nie myślał o zrobieniu prawa jazdy. Drugim było to, że był na nie jeszcze zbyt młody. W środku autobusów często było czuć woń spalin, o uszy obijał się rzęch silnika, ale najlepsze z tego wszystkiego były rozmowy pasażerów. Rozmowy, z których chłopak dowiadywał się, kto z kim zerwał, jakie kwiaty najlepiej posadzić podczas trwającej w Australii jesieni i że remont betonowej drogi w stronę Carnelian Land przedłuży się o co najmniej pół roku. Nie było to nic nadzwyczajnego i Zig nie mógłby wykorzystać żadnej z tych informacji. Do niczego nie przydałaby mu się również ta epopeja, jaką młoda, ale wciąż starsza od niego dziewczyna smarowała (najpewniej) do swojego lubego. Szczerze powiedziawszy, Lipinski mocno współczuł odbiorcy i za nic w świecie nie chciałby znaleźć się w jego skórze.
I nie, to wcale nie tak, że podglądał! Po prostu ekran sam z siebie znalazł się na wysokości jego oczu. Nawet gdyby bardzo chciał, to nie potrafił nie patrzeć. Gdziekolwiek odwracał wzrok, tam dziewczyna podstawiała swoją komórkę, jakby robiła to z czystą premedytacją, chociaż dobrze wiedział, że tak się nie działo.
Autobus szarpnął niebezpiecznie, więc szesnastolatek automatycznie przytrzymał się oparcia przedniego fotela. Przesunął się również nieznacznie w bok, kiedy tuż obok miejsce zajęła inna pasażerka. Miała piękne, kasztanowe włosy, jasne oczy i krew pod nosem, na co Zig zareagował niekontrolowanym podskokiem. Nie, nie dlatego, że się przestraszył czy zrobiło mu się słabo, po prostu poczuł ogromną potrzebę, żeby jej pomóc. Czy właśnie to sprawiało, że miał zadatki na ratownika medycznego?
- Leci ci krew z nosa, wiesz o tym? - uśmiechnął się pokrzepiająco i sięgnął do kieszeni plecaka po paczkę chusteczek higienicznych. - Uderzyłaś się? Coś cię boli? - zaczął przeprowadzać wywiad medyczny, chociaż nie wiedział czy dziewczyna życzyła sobie, żeby ktokolwiek zwracał na nią uwagę. W ogóle nie wiedział czy powinien zwracać się do niej na ty, a może lepiej i znacznie kulturalniej brzmiałoby, gdyby posługiwał się zwrotem per pani? Kurczę, nadmierne myślenie nie było niczym dobrym, a szesnaście lat to strasznie dziwny wiek. Niby człowiek nie był już dzieckiem, ale wciąż nie był dorosły. Mimo to częściej szło mu obcować w świecie z dorosłymi i zupełnie nie wiedział, w jaki sposób się zachowywać. Co wypada, a czego lepiej nie robić? Co mówić, żeby traktowano cię serio i nie patrzono na ciebie przez pryzmat dziecka? Dorosłość zdecydowanie była przereklamowana i Zig już rozumiał, dlaczego mama powtarzała, żeby tak bardzo się do niej nie spieszył. Ale jak miał to zrobić, skoro musiał dorosnąć szybciej niż rówieśnicy i to właśnie z powodu rodzicielki i niewłaściwie podjętych decyzji?

Eden Goldwirth
ambitny krab
-
zrobi ci bukiecik — fleuriste
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Była niewysoka, nieśmiała, niepozorna i nierozmowna, jakby obawiała się być po prostu jakakolwiek.
Eden kilka lat temu zrobiła prawo jazdy. Głównie dlatego, że to był taki czas, że większość jej znajomych je robiła i to po prostu wydawało się naturalne. Nie zastanawiała się wówczas, czy na pewno go potrzebuje, za co kupi auto i czy w ogóle je kupi. Z tym ostatnim było zresztą tak, że chociaż już od dawna miała dokument, samochodu nie kupiła do tej pory. Poniekąd dlatego, że wydawało jej się to zbędnym obowiązkiem, ale również nie miała takie potrzeby. Po Lorne Bay najczęściej poruszała się na rowerze, na dłuższe dystanse wybierała komunikacją miejską. Tak samo było w Sydney – zresztą tam pewnie nawet gdyby miała samochód to nie jeździłaby nim, bo ten tłok miejski, korki i niecierpliwi kierowcy to były rzeczy, które trochę ją przerażały.
Poza tym była jeszcze jedna niewątpliwa zaleta korzystania z transportu miejskiego – w czasie podróży Eden nie musiała być skupiona na drodze, tylko zająć się innymi rzeczami, na przykład czytaniem książki lub słuchaniem czegoś interesującego. Z drugiej strony, gdy działo się coś tak nieprzewidzianego jak krwawienie z nosa, Eden czuła się strasznie speszona świadomością, że wokół są ludzie, nawet jeśli było ich niewielu. Dlatego kiedy siedzący obok chłopak odezwał się bezpośrednio do niej, Goldwirth zrobiła się prawie tak czerwona jak ta krew.
Tak, wiem, ja… dz... dziękuję – wybąkała, biorąc od niego chusteczkę, bo znacznie więcej czasu zajęłoby jej przeszukanie własnej torby, a musiała czymś to spróbować zatamować, jeśli nie chciała, żeby całe jej ubranie było w czerwonych kropkach, trudnych potem do sprania. Może to była karma? Całkiem niedawno prawie rozjechała biednego chłopaka, więc teraz to jakoś zwracało się przeciwko niej? – Chyba nie – przeczytała od razu, dość jednak niepewnie, ale czy lekkie szturchnięcie mogło wywołać krwotok z nosa? Eden kompletnie nie znała się na takich medycznych rzeczach, toteż nie wiedziała. Nie zwróciła nawet uwagi na formę, którą chłopak wybrał – ale ona sama była też w takim wieku, kiedy człowiek czuje się niezręcznie, gdy ktoś młodszy zwraca się do niego per pani lub pan.– Tylko trochę kręci mi się w głowie, chyba tyle. Ale zaraz powinno przejść – wyjawiła niewyraźnie, głównie przez to, że przez przytkniętą do nosa chustkę jej głos brzmiał słabo. A może to przez widok krwi? Niby nigdy nie zasłabła podczas pobierania krwi czy tego typu rzeczy, ale co, jeśli miało się to zmienić?

Zig Lipinski
sumienny żółwik
Ola
uczeń liceum — lorne bay state school
16 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
uczy się pilnie, a po szkole uczęszcza na koło z pierwszej pomocy, bo w przyszłości chciałby zostać ratownikiem medycznym
Jeszcze kilka lat temu spanikowałby, gdyby był świadkiem podobnej sytuacji. Albo pozostał obojętny, jak większość ludzi, którzy na każdym kroku przejawiali znieczulicę. Uczęszczanie na koło z pierwszej pomocy pomagało mu zachować zimną krew, stąd widok samej krwi nie wydawał mu się obrzydliwy i nie wywoływał u niego odruchów wymiotnych.
Zig bacznie obserwował dziewczynę, nie spuszczając z niej swoich ciemnych oczu o bystrym, przenikliwym spojrzeniu. Jakby obawiał się, że w pewnym momencie dziewczyna może stracić przytomność i trzeba będzie wykonać jej RKO. Ale nic takiego nie miało miejsca, nieznajoma po prostu sięgnęła po chusteczkę i zaczęła tamować krwotok z nosa.
- Powinniśmy wysiąść - zadecydował i poczekał, aż dziewczyna zsunie się z autobusowego fotela, żeby po chwili również zwolnić miejsce. - Zaraz będzie następny przystanek - posłał jej pokrzepiający uśmiech i podtrzymał za ramię, tak na wszelki wypadek.
Pojazd zahamował, a drzwi otworzyły się z charakterystycznym syknięciem, który powiadamiał o zwolnieniu blokady. Wyszedł pierwszy, żeby natychmiast podać nieznajomej rękę i pomóc jej wydostać się na zewnątrz. W porządku, autobus niby był klimatyzowany, ale chyba tylko prowizorycznie, bo sama naklejka z prośbą o nieotwieranie okien o niczym nie świadczyła.
- Świeże powietrze dobrze ci zrobi - okej, może akurat przy samej ulicy powietrze nie było najświeższe, ale na pewno o wiele bardziej rześkie niż w dusznym autobusie. A przecież nie był nawet w najmniejszym stopniu zatłoczony. Ludzie zdecydowanie powinni zacząć bardziej dbać o higienę. - Może to przez niekorzystny biomet? Zapowiadali zmiany ciśnienia i burze - Zig chciał jeszcze dodać, że może warto byłoby udać się do lekarza pierwszego kontaktu, żeby skontrolować te zawroty głowy i niepokojący krwotok z nosa, ale stwierdził, że chyba nie wypada aż tak wychodzić przed szereg. Nie znał dziewczyny, był od niej młodszy, na razie miał wspólnego z medycyną tyle, co kot napłakał, więc takie sugestie postanowił zostawić dla siebie. Poza tym nieznajoma mogłaby za bardzo przejąć się stanem swojego zdrowia, a to wcale nie pomagało się uspokoić. - I co? Lepiej trochę? - zapytał, kiedy usiedli na ławce pod przystankiem, którego zadaszenie rzucało błogi cień.

Eden Goldwirth
ambitny krab
-
zrobi ci bukiecik — fleuriste
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Była niewysoka, nieśmiała, niepozorna i nierozmowna, jakby obawiała się być po prostu jakakolwiek.
Sama Eden miała w sobie dużo empatii, więc zdarzało jej się już reagować, kiedy komuś coś się działo. Rzadko kiedy w takich sytuacjach oglądała się na innych, ale też z drugiej strony – wówczas nie miała wcale z tyły głowy tego, że być może w pierwszej kolejności powinna zadbać o swoje bezpieczeństwo i swój komfort, a dopiero potem lecieć komuś z pomocą, mając na uwadze też to, że wtedy ta pomoc będzie bardziej skuteczna.
Nie lubiła sprawiać kłopotu, a czy nie tym był fakt, że chłopak wysiadał razem z nią z autobusu, być może modyfikując plany, które miał na ten dzień? Czuła się po prostu głupio, że doprowadziła do tej sytuacji (co w jakiś sposób było chyba znacznie głupsze niż jej podejście, skoro była to sytuacja z rodzaju tych, które mogłyby się przytrafić każdemu.
Tak, słyszałam. Chociaż do tej pory nie byłam na to szczególnie podatna – przyznała; może rzeczywiście problem leżał w pogodzie, a z jakiegoś powodu tym razem jednak wyjątkowo to na nią wpłynęło. Bywała chorowita, zwłaszcza w okresie dziecięcym, ale była to raczej tendencja do łapania różnych wirusów. Co poszła do szkoły, zwykle po kilku dniach zaczynała chorować – babcia nie miała z nią łatwo. Poza tym jednak nie narzekała na zdrowie, ale może też przed to niekoniecznie pilnowała badań w terminie i tego typu rzeczy.
Dziękuję – powtórzyła po raz kolejny, siadając na ławce. Nie odważyła się jeszcze odsunąć chusteczki od nosa, ale przede wszystkim czuła się lepiej z tym, że nie znajduje się już w autobusie z innymi ludźmi. Nie być przecież wcale zatłoczony, ale Eden czułaby się bardzo niekomfortowo, zwracając w ten sposób na siebie czyjąś uwagę. – Zdecydowanie! Myślę, że posiedzę tak kilka minut i wszystko wróci do normy. – Może i było to trochę życzeniowe myślenie, ale na ten moment Eden wcale nie brała pod uwagę opcji, że to może być coś poważniejszego i że być może będzie jednak musiała to z kimś skonsultować, żeby w przyszłości uniknąć podobnych sytuacji. – Nie musisz ze mną zostawać – dodała naprędce. – Pewnie już wystarczająco napsułam ci planów, więc jeśli dokąd się śpieszysz to możesz mnie śmiało zostawić. Chyba nie powinnam się tu wykrwawić – zdobyła się nawet na lekki żart; nie wiedziała wprawdzie jeszcze co zrobi później – bluzka lekko zachlapana krwią pewnie będzie wystarczającym powodem dla szefowej, by odesłać ją do domu.

Zig Lipinski
sumienny żółwik
Ola
uczeń liceum — lorne bay state school
16 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
uczy się pilnie, a po szkole uczęszcza na koło z pierwszej pomocy, bo w przyszłości chciałby zostać ratownikiem medycznym
Zig na pewno nie wyniósł empatii z domu. Jego ojciec był alkoholikiem, a ojczym dorównywał nieżyjącemu mężczyźnie agresją i ilością spożytego alkoholu. Z kolei pani Lipinski po śmierci pierwszego męża związała się z kimś, kto absorbował całą jej uwagę, więc zwykle nie miała czasu na interesowanie się własnym synem. A on nigdy nie skarżył się, żeby było coś nie w porządku. No chyba, że widział kolejne siniaki na jej twarzy, wtedy nie bał się mówić głośno o tym, że ma wszystkiego serdecznie dość. Ale mimo tego nic nie zrobił i choć ojczym poprawił swoje zachowanie, Zig wraz z matką dalej mieszkali z oprawcą pod jednym dachem. Mama tłumaczyła mu, że Peter nie jest zły, że bywa porywczy, ale dzięki niemu mieli piękny dom i niczego im nie brakowało.
W każdym razie, wśród członków rodziny niewiele miał wspólnego z empatią. Nie licząc babci, która była po prostu czysto dobra, ale chłopiec nigdy nie powiedział jej, w jaki kolejny związek wpakowała się jej córka. Chociaż podejrzewał, że wiedziała, każda matka wie takie rzeczy.
- Daj spokój - machnął ręką, jakby dotrzymanie jej towarzystwa było zwykłą błahostką. Bo tak właśnie było, Zig miał mnóstwo czasu i nigdzie się nie wybierał. Przynajmniej nie do momentu aż dziewczyna poczuje się lepiej. - Jechałem do Things from another world, żeby zobaczyć czy przywieźli komiksów The Walking Dead. Brakuje mi kilku numerów, a oni w miarę możliwości sprowadzają do sklepu te stare. Tylko, że kolekcjonerzy wykupują je jak świeże bułeczki i czasem nawet człowiek nie wie, że coś przyszło - uśmiechnął się pogodnie, chcąc dać dziewczynie do zrozumienia, że naprawdę ma dużo wolnego czasu. - Pojadę tam jutro przed szkołą, we wtorki mają o wiele większą dostawę - dodał jeszcze, żeby jego słowa zabrzmiały jak najbardziej wiarygodnie. - No i jednak wolę dopilnować czy aby na pewno się nie wykrwawisz. A ty spieszyłaś się w jakieś konkretne miejsce czy skądś wracałaś? - zapytał luźno, cały czas przyglądając się bacznie dziewczynie. Mógł wyjść na dziwaka, ale serio przejął się jej stanem zdrowia. Miał tylko nadzieję, że nie uzna go za totalnego świra, który wpatrywał się w nią, bo mu się podobała czy coś. To znaczy, to zupełnie nie tak! Lipinski naprawdę uważał, że dziewczyna była prześliczna, ale w tym momencie nie patrzył na nią w takim kontekście.
- Ach, gdzie moje maniery! Jestem Zig - wyciągnął rękę, żeby przeprowadzić oficjalne zapoznanie. Chyba wypadało, skoro tak oboje siedzieli na przystanku i czekali aż dziewczyna zatamuje ten niewielki, ale dość intensywny krwotok.

Eden Goldwirth
ambitny krab
-
zrobi ci bukiecik — fleuriste
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Była niewysoka, nieśmiała, niepozorna i nierozmowna, jakby obawiała się być po prostu jakakolwiek.
Oboje zatem chyba mieli szczęście do swoich babć. Eden niewiele mogłaby powiedzieć o rodzicach, bo prawie ich nie pamiętała. Z relacji i opowieści innych ludzi wynikało, że byli lubiani i dobrzy, taki też obraz dziewczyna chciała w sobie pielęgnować, ale tak naprawdę nie wiadomo, jak potoczyłoby się ich wspólne życie, gdyby nie tamta katastrofa lotnicza. To był ten scenariusz, który się spełnił, po prostu.
The Walking Dead? Och, moja babcia jest tego fanką – przyznała, odruchowo chichocząc, choć było to stłumione przez chusteczkę. – Odkąd dałam jej dostęp do swojego konta na Netflixie, ogląda go częściej niż ja. Nie zdziwiłabym się, gdyby nadrobiła wszystkie sezony, a jest ich całkiem sporo, prawda? – Z góry założyła, że skoro chłopak interesuje się komiksami, to najpewniej oglądał również serial. Sama nie była ani jakąś ogromną miłośniczką seriali, czy komiksów. Prawdę mówiąc wolny czas najczęściej spędzała na zewnątrz. Nie uprawiała żadnych sportów, ale kiedy tylko mogła chętnie zajmowała się ogrodem, wybierała na rowerowe wycieczki lub spacery.
Trochę tak, a trochę nie. Właściwie jechałam do pracy, ale przypuszczam, że moja szefowa i tak nie chciałaby mnie dziś widzieć, bo wczoraj wygoniła mnie trochę wcześniej – przyznała. – Więc chyba tak czy inaczej skorzystam z jej sugestii i dziś odpocznę. – Praca w centrum ogrodniczym, nawet na stanowisku florystki, nie była bardzo lekka. Często trzeba było przenieść ciężką donicę, dużo chodzić, schylić się po to czy tamto, a Eden mimo wszystko wolała nie ryzykować, że nagle znów by się poczuła osłabiona lub zaczęła jej lecieć krew z nosa podczas obsługiwania klientów. Nie lubiła takich niespodziewanych nieobecności w pracy, ale czuła, że tak po prostu będzie lepiej.
Eden. Miło cię poznać, choć trochę szkoda, że akurat w takich okolicznościach. – Uścisnęła jego dłoń, uśmiechając się delikatnie. Chłopak zrobił na niej naprawdę dobre wrażenie, nie tylko dlatego, że była świadoma, że wiele osób by ją zignorowało. Jego otwartość sprawiła, że ciężko było nie zapałać do niego sympatią. – Czyli jeszcze się uczysz, tak? – Nawiązała do jego poprzednich słów, w których wspomniał o szkole. Zwykle starała się nie być ciekawska, ale miała nadzieję, że Zig nie będzie miał za złe jej pytania.

Zig Lipinski
sumienny żółwik
Ola
uczeń liceum — lorne bay state school
16 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
uczy się pilnie, a po szkole uczęszcza na koło z pierwszej pomocy, bo w przyszłości chciałby zostać ratownikiem medycznym
Zrobił wielkie oczy, kiedy dziewczyna oznajmiła, że jej babcia oglądała The Walking Dead. I ekranizacja komiksu musiała jej się podobać, skoro została przez wnuczkę nazwana fanką serialu! Zig nie znał żadnych starych ludzi, którzy oglądali produkcję AMC, chociaż udzielał się na różnych forach o tej tematyce. Nie, żeby starsi ludzi nie mieli prawa lubić zombie, po prostu nie każdemu przypadał do gustu postapokaliptyczny świat przedstawiony oczami osób, które nigdy nie miały z takim światem do czynienia.
- Poważnie?! - aż podskoczył na przystankowej ławce. - O rany, twoja babcia musi być super! Pełnych sezonów jest dziesięć i obecnie trwa jedenasty, który ma być ostatnim. Ale mają potem tworzyć prequel, sequele i filmy metrażowe. Ciekawe, którą postać twoja babci lubi najbardziej - zamyślił się na moment. On najbardziej lubił Daryla - mężczyznę z kuszą, który na początku był strasznym gburem, a później stał się członkiem głównej obsady. Co lepsze, nigdy nie pojawił się w komiksie, bo komiks to już odrębna kwestia, a wiele wydarzeń z niego nie miało miejsca w serialu albo zostały totalnie przeobrażone.
Pokiwał ze zrozumieniem głową; a więc dziewczyna już wczoraj czuła się kiepsko, skoro szefowa wygoniła ją wcześniej do domu. To by wiele wyjaśniało!
- Chyba faktycznie powinnaś odpocząć - ponownie przytaknął skinieniem łepetyny, na której widniała burza loków. - To pewnie osłabienie. Może atakuje cię jakiś wirus, stąd średnie samopoczucie - Lipinski nie był lekarzem, ale osłabienie z pewnością mogłoby przyczynić się do krwotoku z nosa, a organizm po prostu nie wytrzymał wysiłku fizycznego, nawet jeżeli dziewczyna nie przemęczała się jakoś szczególnie.
Uśmiechnął się szeroko i jeszcze raz potrząsnął jej dłonią. Nie za mocno, nie chciał nadwyrężyć jej barku.
- Cześć, Eden - koniecznie musiał sprawdzić, jak jej imię brzmiało w jego ustach. Taki dziwny nawyk, żeby przekonać się czy aby na pewno dobrze je wypowiadał. - Tak, chodzę do zespołu szkół we Fluorite View i jestem w klasie ze ścisłymi przedmiotami. Wiesz, matematyka, fizyka, chemia. A ty czym się zajmujesz, gdzie pracujesz? - chciał jeszcze dopytać o studia, ale uznał, że jeśli Eden zechce, to sama o nich wspomni. I wcale nie miał jej niczego za złe, lubił poznawać nowych ludzi. Również tych, którzy nie byli jego rówieśnikami.

Eden Goldwirth
ambitny krab
-
ODPOWIEDZ