niegdyś tylko hodowca buraków — teraz multimilioner
49 yo — 194 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#2


Od czasu do czasu Farley chciał sprawiać wrażenie przykładnego ojca i męża. Robił zakupy, choć mógłby zamówić wszystko online, jeździł na wywiadówki, zawoził córkę na różne lekcje i odbierał ją z przedszkola, kiedy tylko mógł. Kto go zna wiedział, że mimo, iż to wszystko jest jak kula u nogi, to jednak robił to ze względu na dobro jego dziecka.
Dzisiaj właśnie, jako jedne z wielu zajęć dodatkowych Lily, było jeździectwo na które oczywiście Frank był zmuszony ją zawieźć, poczekać, aż skończy i później odwieźć ją do domu. Perspektywa siedzenia tam może dwóch godzin była bardzo niemiła, dlatego wziął sobie coś do czytania w samochodzie, by czas minął szybciej, choć wiedział, że dłużyć się mu będzie jak skurwysyn. Ale czego się nie robi z miłości, prawda? No właśnie. Dla Lily gotowy byłby nawet przestać pić... ale nie przestanie, bo nigdy nikt o to go nie poprosił. Oczywiście, pomijając żony, która od dawna mu truła, że jak się nie polepszy, to zabierze dziecko i ucieknie na drugi koniec Australii gdzieś na pustynie, do ciotki. Na szczęście lata praktyki przygotowały Franklina na takie rzeczy, dlatego był mistrzem w ukrywaniu... wszystkiego.
Na razie jednak nie musiał nic robić, tylko grzecznie odprowadzić podekscytowaną córkę na zajęcia. Zaparkował samochód na miejscu, gdzie zawsze parkował, a później wypakował Lily, która biegiem ruszyła w stronę wejścia. Sam podążył za nią nieco znudzonym krokiem, aczkolwiek kiedy zobaczył nową twarz wychodzącą z budynku, przyśpieszył kroku i wytężył wzrok. Kobieta nie wyglądała na jedną z mam odprowadzających dziecko na zajęcia. Miała ten strój koniary, który Frank mógł rozpoznać na kilometr. Kiedy już dogonił swoją córkę, zagadującą ów instruktorkę, uśmiechnął się jakby nieśmiale. Choć wcale nieśmiały nie był.
- Chyba już jestem za stary na gonienie za Tobą - zwrócił się do córki i pieszczotliwie poczochrał jej włosy, choć wcale nie umiał ich później poprawić i tak sobie zostały trochę nieudolnie przylizane. - Frank Farley - Podał rękę instruktorce (co udało mu się ustalić po tym, jak Lily wykrzyczała, że to jej instruktorka jazdy) - My się chyba nie znamy? - Zapytał, ignorując fakt, że jego córka od razu zaczęła wyjaśniać, o co chodziło i, że to jej nowa instruktorka. Franklin był zbyt zajęty wpatrywaniem się w Jamie, która pochłaniała jak gąbka całą jego uwagę i cały otoczenie nie miało dla niego aktualnie znaczenia.


Jamie Fitzgerald
powitalny kokos
nick
Trenerka i instruktorka — A po godzinach barmanka
30 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Kontuzja pokrzyżowała jej plany na przyszłość, więc zamiast zdobywać medale - trenuje i prowadzi zajęcia z jeździectwa dla dzieci. Wieczorami natomiast albo baluje albo barmanuje… albo jedno i drugie?

[akapit]

Czasami czuła się tym wszystkim znudzona. Ba! Coraz częściej czuła się tym wszystkim znudzona. Kochała pracę w stadninie – związana była z jeździectwem od dziecka, więc można było śmiało powiedzieć, że to jej naturalne środowisko, ale… nie mogła się pozbyć żalu. To ona powinna intensywnie trenować, zdobywać tytuły, medale i puchary, a nie… eh. Lubiła swoich małych podopiecznych, ale jednak z każdym kolejnym rokiem docierało do niej, że to nie tak powinno wyglądać. Czy mogła coś z tym zrobić? Niestety nie. Więc wcisnęła na usta szeroki uśmiech, a słysząc kolejne auto parkujące na podjeździe – wyszła przed stajnię, uśmiechając się pogodnie do swojej podopiecznej – Hej Lily! – dziewczynka praktycznie wpadła jej w ramiona, co na swój sposób było urocze. Tak jak to, że właściwie się nie zamykała, chociaż jej słowa docierały do Jamie tylko częściowo.

[akapit]

Uśmiechnęła się do ojca dziewczynki – W takim razie wypadałoby popracować nad kondycją… po pierwsze stary to chyba lekka przesada, a po drugie zawały to nic przyjemnego. – zażartowała, odpowiadając na jego słowa, które nawet nie były skierowane do niej, ale nie potrafiła się ugryźć w język – Jamie Fitzgerald – przedstawiła się pewnie ściskając jego dłoń i nawet na moment nie odwracając od mężczyzny spojrzenia. Musiała sama przed sobą przyznać, że był przystojny… wyglądał zdecydowanie lepiej niż większość ojców przywożących swoje pociechy na zajęcia. Ale zaraz odrzuciła te idiotyczne myśli, przypominając sobie, że na kilka poprzednich zajęć dziewczynkę przyprowadziła jej matka – I faktycznie chyba nie mieliśmy okazji się poznać, wcześniej z Lily chyba przyjeżdżała żona. – wspomniała o niej zupełnie swobodnie, jednocześnie intensywnie się w niego wpatrując i nie przestając się pogodnie uśmiechać – To co… Lily leć po kask i buty, a ja pokażę twojemu tacie, gdzie trenujemy skoro jeszcze u nas nie był. – zaproponowała, zerkając to na dziewczynkę to na jej ojca. Młodej oczy się zaświeciły, bo już nie mogła się doczekać, żeby znaleźć się w siodle, a Frank… chyba już nie miał wyjścia. Gdy dziewczynka zniknęła w stajni, gdzie w szatni miała swoje rzeczy, Jamie gestem wskazała mężczyźnie odpowiedni kierunek

[akapit]

Zapraszam – sama ruszyła, a gdy mężczyzna ruszył z nią poprowadziła go do ogrodzonej ujeżdżalni – Lily świetnie sobie radzi. Trenuje z wyjątkowo spokojną klaczą, sama z nią dużo trenowałam, więc jestem pewna, że można jej zaufać, także… – zwierzę już na dziewczynkę czekało, więc to właśnie do niej poprowadziła Franka – Wiem, że rodzice się często denerwują, zwłaszcza przy pierwszym razie. Także… proszę nie. – zaśmiała się i wyciągnęła dłoń, żeby przesunąć ją po końskiej szyi.

frank farley
ambitny krab
nick
brak multikont
ODPOWIEDZ