florystka — the potting shed
24 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
chciałaby wiedzieć, kto zabił jej brata i bardzo liczy na to, że dale, a tak właściwie caleb pomoże jej odnaleźć mordercę
  • 03.
Nie wiedziała, co podkusiło ją, żeby zaprosić Caleba na drinka. Naprawdę. Z reguły nie piła alkoholu, bo po pierwsze nie lubiła smaku, a po drugie nie znosiła nie kontrolować samej siebie. Ale zdecydowała się zadzwonić do Caleba, bo rzecz jasna, poczuła wyrzuty sumienia. Czasami zastanawiała się, dlaczego jest tak idiotycznie przejmująca się wszystkim. Miała dość tego, że każde zachowanie, którego dopuszczała się wobec kogoś innego musiała analizować setki razy. Czuła, że niesprawiedliwie go potraktowała, po pierwsze – odrzucając jego zaproszenie, kłamiąc, a po trzecie – wkurzając się na niego, kiedy próbował odciągnąć ją od naprawdę poważnych problemów. Być może Aeralie nie zdawała sobie sprawy z takich działalności, bo była zbyt… dobra? Bo nie wyobrażała sobie jak można kogoś krzywdzić, zabijać, sprzedawać jakiś nielegalny towar? To naprawdę przerastało jakiekolwiek wyobrażenia o świecie i była naprawdę zła na Travisa, że w ogóle dał się w coś takiego wciągnąć, częściowo wciągnął ją i w ogóle pokazał, że istnieje taki świat.
Być może Caleb już zapomniał o jej zachowaniu, które dla niej nadal było nie do przyjęcia. Jego numer wzięła z komórki Travisa, którą nadal miała u siebie w domu wraz z jego rzeczami. Obiecała sobie, że w końcu zrobi z nimi porządek, ale zwyczajnie nie potrafiła wyrzucić większości ich wspólnego życia. To było cholernie bolesne, a ona potrzebowała czyjejś pomocy. Napisała mu po prostu smsa, że będzie dzisiaj w ich barze. Chciała się upić. Poczuła w środku, że to najlepsze lekarstwo na wszystkie jej zmartwienia – zapomnienie. Mogła to zrobić wyłącznie w taki sposób.
Liczyła, że Caleb przyjmie to zawoalowane zaproszenie, bo nie potrafiła napisać mu wprost, że chce się z nim zobaczyć.
Kiedy w końcu zajęła miejsce przy barze, rozejrzała się dookoła, ale nie zauważyła go w tym małym tłumku, który zdążył się tutaj utworzyć. Poprosiła o coś mocniejszego, a kiedy barman zapytał ją o preferencje, po prostu wzruszyła ramionami. Nie miała pojęcia.

dale bergman
detektyw w narkotykowym — Lorne Bay Police Station
34 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Detektyw w narkotykowym i członek klubu motocyklowego, który od roku infiltruje pod przykrywką przestępczą działalność gangu. Odpycha od siebie nieświadomą Aeralie, choć nie może przestać jej całować.
06.



Wspólnie spędzanego czasu nie szufladkował w żaden sposób - nie było to ani spotkanie dwójki przyjaciół ani randka. Sam nie wiedział jak do tego doszło, że oboje umówili się na tego drinka, jednak świadom był, że jako pierwszy zaproponował jej przecież wspólne śniadanie. Wtedy było to jedynie grzecznościowe zaproszenie i fakt, że miałby na nią oko bez konieczności tworzenia słabych wymówek i kłamstw. Nie widział powodu by jej odmawiać, choć gdy po powrocie do domu znalazł się we własnym łóżku, zaczął rozmyślać nad słusznością takiej propozycji. Powinien mieć ją na oku, jednak nie chciał tym samym by jakkolwiek kojarzono ją z klubowymi naszywkami, bo to przecież stawiało ją w cholernie niebezpiecznym położeniu. Kiedy zadzwoniła z propozycją drinka o którym napomknęła rano, nie bardzo potrafił się z tego wycofać, dlatego zgodził się i zaproponował bar w którym pewien był, że krzywda jej się nie stanie. Martwił się jedynie tym, że ktoś mógł ją w tym miejscu zobaczyć ale przecież i tak spędzała w nim ostatnimi czasy naprawdę sporo czasu, prawda?
Nie miał tego dnia żadnych klubowych zobowiązań i cieszył się także wolnym od pracy w wywiadzie, dlatego bez presji czasu, wciągnął na siebie flanelową koszulę w kratę i bez klubowej ramoneski pojawił się w lokalu, którego główną wizytówką były zapakowane na podjeździe motocykle. Rzadkim widokiem dla całej ekipy było oglądanie go bez skórzanej kurtki, dlatego rzucili w niego stronę kilka prześmiewczych komentarzy i poklepali go po plecach gdy ten zbliżył się do mężczyzn by się przywitać. Niemalże od razu zakomunikowali mu o obecności dziewczyny, co im po krótce zresztą wytłumaczył i gdy usłyszał od nich kilka rad o tym by nie wpierdalał się w gówno z młodszą siostrą zmarłego Travisa, machnął na nich ręką i ruszył w stronę baru przy którym siedziała. Wspólny drink być może wyglądał jak randka, która nigdy mieć miejsca nie powinna ale w rzeczywistości przecież nią nie była. Przynajmniej w jego mniemaniu.
Cześć — rzucił z uśmiechem i zajął miejsce na barowym hokerze tuż obok niej — Czego się napijesz? — zapytał, widząc, że zaprzyjaźniony barman wciąż czekał na zamówienie. Nie przyszło mu do głowy, że dziewczyna mogła być mało pijąca bo przecież sama zaproponowała alkohol, prawda? — Piwo, jakiś kolorowy drink? Co prawda z tym drugim Jimmy radzi sobie nieco gorzej ale na pewno podoła połączeniu alkoholu i soku. Jest też irlandzka whisky — zaproponował, bo coś takiego jak menu wcale tu nie istniało. Klubowy lokal wcale nie przypominał innych miasteczkowych pijalni i przez swoje umiejscowienie na obrzeżach był rzadko odwiedzane przez obcych. Dla Nomadów było to wręcz idealne rozwiązanie, bo nie potrzebowali klienteli by opłacać rachunki najmu - mieli inne sposoby na zarobek.

aeralie eaton
happy halloween
rejwen#6729
nicholas, donalda, cedric, milo, sidney, rafe, suzie
florystka — the potting shed
24 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
chciałaby wiedzieć, kto zabił jej brata i bardzo liczy na to, że dale, a tak właściwie caleb pomoże jej odnaleźć mordercę
Ona też w żaden sposób tego nie definiowała, bo nie miała pojęcia jak. Mogłaby przysiąc, że Caleb nie był skory do zawierania z nią żadnych przyjaźni. Wydawało jej się, że jest dla niego wyłącznie wrzodem na tyłku, kimś, kogo on absolutnie nie potrzebował w swoim życiu. I pewnie szybko by się ulotniła, gdyby się nie pojawił, bo w końcu doszłaby do takiego wniosku, a Aeralie nie była kimś, kto był wybitnie pewny siebie i radził sobie z natłokiem negatywnych myśli. Zwłaszcza teraz, kiedy zmarł Travis – jedyna osoba, której była w stanie powiedzieć wszystko i przede wszystkim uwierzyć w jego zapewnienia, że nie jest tak źle jak jej się wydawało. On potrafiłby ją przekonać, żeby nie zawracała sobie głowy jego sprawami, jego śmiercią i tymi kwestiami, a ona zaufałaby mu, że tak jest najlepiej. Ale teraz już sama nie wiedziała, co jest dla niej najlepsze. Czy wizyta w barze rzeczywiście taka była? Czy decyzje, które podejmowała były właściwe? Gdyby ludzie wiedzieli z góry, które takie są, a które nie, pewnie nie popełnialiby błędów. A Aeralie robiła to ostatnio na każdym kroku. Może powinna zamknąć się w swojej pracowni, całkowicie poświęcić swojej pracy i nie włazić z butami w środowisko, w którym zginął jej brat? Może rzeczywiście powinna przyjąć rady Caleba i nie pojawiać się tutaj, i pozwolić Nomadom odnaleźć zabójcę brata. Przecież zupełnie nie była do tego stworzona. Przede wszystkim była zbyt delikatna, by umieć się tutaj zachować. Jeszcze kilka minut takich rozmyślań i opuściłaby bar, ale zobaczyła ruch, który zwiastował pojawienie się mężczyzny. Westchnęła cicho, kiedy się do niej dosiadł. Tak, właśnie zdała sobie sprawę, że rzeczywiście planowała ucieczkę i że była bardzo jej bliska. Może to dobrze, że się pojawił, zanim stchórzyła. – Niech będzie whiskey. Z colą – poprosiła. Nie miała pojęcia jak przełknie to połączenie, bo na samą myśl robiło jej się słabo, ale już się przyzwyczaiła do tego, że w towarzystwie Caleba próbowała zgrywać twardzielkę, którą przecież w żadnym razie nie była. – Na ogół nie piję – przyznała. Nie zamierzała go okłamywać, że ma przed sobą konesera, kiedy wcale tak nie było i wszystko mogłoby się wydać w mgnieniu oka. – Dlatego nie pozwól mi na więcej niż dwa drinki – poprosiła. – Nie chciałbyś patrzeć jak tańczę na barze – zażartowała, bo do tego chyba nie byłaby zdolna. Nie potrafiła sobie siebie wyobrazić w takiej sytuacji.

dale bergman
detektyw w narkotykowym — Lorne Bay Police Station
34 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Detektyw w narkotykowym i członek klubu motocyklowego, który od roku infiltruje pod przykrywką przestępczą działalność gangu. Odpycha od siebie nieświadomą Aeralie, choć nie może przestać jej całować.
Na pewno nie łatwo było mu to przyznać ale poniekąd tak było, bo przecież nie jeździł za nią po mieście z własnej woli, prawda? Takie dostał zadanie i naprawdę nie w smak było mu śledzenie obcej dziewczyny, kiedy jego prawdziwym celem była infiltracja gangu i przyglądanie się rzeczą faktycznie istotnym. Oczywiście uważał, że ochrona dziewczyny była istotna ale na pewno wolałby kto inny zajął się takimi przejażdżkami i odpowiadaniem na jej trudne pytania. Była wyszczekana, miała cięty język i zbyt bardzo interesowała się sprawą morderstwa Travisa, co może i było mocno uzasadnione ale przede wszystkim głupie. Na pewno zdążyła się zorientować, że ludźmi z którymi mieli do czynienia stwarzali zagrożenie nie tylko dla nich ale także dla bliskich,których starali się chronić we własnych domach. Jeden niewłaściwy krok brunetki mógł narazić wszystkich i chciał mieć całkowitą pewność, że dziewczyna to rozumiała.
To dlaczego teraz to robisz? Do niczego nie zamierzałem cie zmuszać, rozumiem to — przyznał dla jasności, bo przecież miejsce w którym obecnie się znajdowali nie wymagało od niej tego by zmuszała się do picia alkoholu, kiedy faktycznie nie miała na to ochoty. Jeśli wolała wychylić szklankę wody - proszę bardzo. — Czy ja wiem? Wszystkim przydałoby się trochę rozrywki po ostatnich wydarzeniach. Boje się tylko, że jutro czułabyś się z tego powodu paskudnie — odparł z rozbawieniem, bo choć nie miał być nic przeciwko takiemu show, wiedział, że byłoby ono skutkiem zbyt dużej ilości alkoholu. Najpewniej wstydziłaby się swoich występków nazajutrz i po co? Przytaknął więc i zamierzał pilnować ilości drinków które w siebie wlewała. Po raz kolejny robił za niańkę, wspaniale. Zamówił w końcu dwie szklanice whisky - czystą dla siebie oraz jedną, zmieszaną z colą dla dziewczyny. Osobiście sam nie przepadał za tym połączeniem, bo napój sprawiał, że czuł się paskudnie następnego dnia. Szkodził mu bardziej niż sam alkohol. — Wciąż czujesz się tu nieswojo? — zapytał z czystej ciekawości, mając nadzieje, że chłopacy podczas jego nieobecności nie zdążyli palnąć w jej stronę nic głupiego. Wiedział jednak, że byli do tego zdolni i wszystko było tylko i wyłącznie formą głupiego żartu.

aeralie eaton
happy halloween
rejwen#6729
nicholas, donalda, cedric, milo, sidney, rafe, suzie
florystka — the potting shed
24 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
chciałaby wiedzieć, kto zabił jej brata i bardzo liczy na to, że dale, a tak właściwie caleb pomoże jej odnaleźć mordercę
Czy on w ogóle zdawał sobie sprawę, że gdyby Aeralie wiedziała, że za nią łazi, gdyby miała świadomość, że ktoś ją ochrania i przede wszystkim, gdyby miała prawo wyboru, w życiu by się na to nie zgodziła? Nie była księżniczką, nie potrzebowała rycerza na białym koniu i sama potrafiła się o siebie zatroszczyć. I to nie było czczą przechwałką. Radziła sobie od wielu miesięcy sama, kiedy jej brat miał ważniejsze sprawy na głowie, sprawy gangu. Nie martwiąc się o jej bezpieczeństwo, wracał poobijany, dając jej idiotyczne wymówki i myśląc, że naiwna Aerie to łyknie. Nic bardziej mylnego, bo wiedziała, że dzieje się coś złego, z czego będzie się naprawdę trudno wyplątać. Radziła sobie po śmierci rodziców i teraz po śmierci Travisa. Właściwie, gdyby nie jej stan psychiczny, działoby się w jej życiu całkiem nieźle. Oczywiście, Caleb musiał już zauważyć to, że było cholernie przewidywalne, nudne i pozbawione jakichkolwiek przygód. Miała dwadzieścia cztery lata i właściwie najlepszy czas przed sobą, ale nie robiła niczego szalonego. To, że tutaj przyszła bez swojego brata było wystarczającym szaleństwem. – Może potrzebuję? – spojrzała na niego uważniej. – Sam przecież widzisz jakie to wszystko jest popieprzone – westchnęła. Miała dość właśnie tego, że ktoś odebrał jej tę stabilizację, którą poczuła po wielu latach, po raz pierwszy od śmierci rodziców. – Na pewno bym się czuła. Dlatego tylko dwa drinki – powiedziała, a kiedy barman postawił przed nią jeden z nich, upiła łyk. Był obrzydliwy i okropnie palił jej gardło, ale postanowiła być dzielna. Po co to wszystko, skoro nie czuła potrzeby popisywania się przed Calebem? Nie wiedziała. Może rzeczywiście chciała nie myśleć o tym wszystkim chociaż przez pięć krótkich minut. – No nie jest najlepiej i nigdy się to nie zmieni. Nie jestem jedną z was i nigdy nie będę. Widzisz te dziewczyny? – wskazała członkinie gangu. Na pewno widywał je wiele razy i doskonale je znał. – Wiedzą, jakie mają atuty i korzystają z nich, a ja nigdy się tego nie nauczę – powiedziała całkowicie szczerze. Właśnie taka była – prostolinijna, nie znosiła owijać w bawełnę.

dale bergman
detektyw w narkotykowym — Lorne Bay Police Station
34 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Detektyw w narkotykowym i członek klubu motocyklowego, który od roku infiltruje pod przykrywką przestępczą działalność gangu. Odpycha od siebie nieświadomą Aeralie, choć nie może przestać jej całować.
Wcale nie uważał ją za księżniczkę, która stale potrzebuje czyjegoś ratunku ale jakim byłby ignorantem i kretynem gdyby wraz z chłopakami pozwolili jej stawić czoła wrogiemu klanowi w pojedynkę? Nie była to wojna na słowne przepychanki, bo wróg nie obawiał się użyć broni palnej i dziewczyna, pomimo śmierci brata chyba nie do końca zdawała sobie z tego sprawę. Nie wiedziała z kim miała do czynienia i Nomadzi starali się robić wszystko by trzymać ja od tego konfliktu z daleka.
Alkohol to tylko tymczasowe rozwiązanie, wierz mi — przyznał i wzruszył ramionami, bo ilekroć starał się zapijać zmartwienia, one wracały do niego ze zdwojona siłą. Nie uczył się jednak na własnych błędach i był pieprzonym hipokrytą, bo nawet z tą świadomością, sięgał wieczorami po szklaneczkę whisky, która wyciszała jego skołatane myśli. Walczył z przeszłością, błędami brata, śmiercią kumpla i wyborami, które stawiała przed nim praca pod przykrywką. Wiedział, że niedługo przyjdzie mu się zmierzyć z rzeczywistością w której porzuci klub, zdradzi przyjaciół i wróci do wywiadu z dręczącymi go wyrzutami sumienia. Tego nie dało się wyciszyć w żaden sposób. — Ale żadne tak naprawdę nie zdaje testu. Potrzebujesz czasu, jak my wszyscy — odparł i uniósł delikatnie kąciki ust ku górze. Musieli przepracować tę stratę i zakończyć konflikt, który może ich kosztować więcej ofiar. Kiedy stawiał swe pierwsze kroki w szeregach klubu, nawet nie myślał, że jego życie może aż tak się pochrzanić. Miał do czynienia z wieloma przestępcami i brał udział w niejednej, niebezpiecznej akcji ale tutaj miał jedynie przywdziać skórzaną kamizelkę, przymierzać okolice na swym motocyklu i mieć oczy szeroko otwarte. Jego obecne obowiązki mocno wykraczały poza ten zakres.
Żartujesz? Porównujesz się do nich? — prychnął i pokręcił głową, po czym odwrócił się by rzucić okiem na towarzyszki swoich pobratymców, którzy sprowadzali te kobiety Bóg wie skąd. Właściwie nawet nie chciał się nad tym głębiej zastanawiać, bo najpewniej odpowiedź jedynie zniesmaczyłaby mu świeżo polanego drinka. — One nie należą do klubu. Te panny stale się tu przewijają, bo chłopacy je ze sobą przywożą. To nawet nie ich kobiety, bo te czekają na nich w ich domu. Chcesz czy nie, należysz teraz do tej rodziny. Travis był jednym z nas i jego siostra zawsze będzie mogła na nas liczyć. W przeciwieństwie do nich — wskazał podbródkiem na skąpo odziane dziewczyny, które być może cieszyły oko ale nic poza tym. Nie był typem faceta, który lubił uganiać się za tego typu pannami. — Za twojego brata — chwycił w końcu swoją szklanicę i pomijając fakt, że dziewczyna upiła ze swej kilka łyków, stuknął w nią swoją wznosząc toast.

aeralie eaton
happy halloween
rejwen#6729
nicholas, donalda, cedric, milo, sidney, rafe, suzie
florystka — the potting shed
24 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
chciałaby wiedzieć, kto zabił jej brata i bardzo liczy na to, że dale, a tak właściwie caleb pomoże jej odnaleźć mordercę
Ona naprawdę nie zdawała sobie sprawy z całego niebezpieczeństwa, bo nie tkwiła w tym wszystkim, nie wiedziała jak to działa. Owszem, oglądała czasami filmy akcji, ale to nie było to samo, bo nigdy nie widziała na własne oczy sytuacji, w której ktokolwiek mógłby użyć przeciw komuś broni. I Aeralie nie chciała takich sytuacji oglądać. Chciała wierzyć, że to dobry świat, w którym nie dzieją się takie rzeczy. I mimo śmierci Travisa, nadal było to dla niej nierealne i zupełnie pozbawione sensu, bo dlaczego jej braciszek miałby komukolwiek zaleźć za paznokcie? Jej naprawdę wydawało się, że jej dobrym chłopakiem. – Wiem, dlatego piję go może… trzeci raz w życiu? – odpowiedziała. Nie liczyła takich momentów, ale naprawdę było ich niewiele. Zwyczajnie nie czuła takiej potrzeby, ale musiał przyznać, ze teraz było zupełnie inaczej. Pierwszy raz w życiu była tak zagubiona, zdezorientowana. Każdy, kto patrzył na to z boku, musiał widzieć jak bardzo pozbawione sensu to wszystko było. Westchnęła cicho. – To też wiem. Wyobraź sobie, że moi rodzice zginęli w wypadku cztery lata temu. Dlatego tak ciężko jest mi się z tym pogodzić, bo nie mam już nikogo, rozumiesz? – dla niego może to było proste – uważaj na siebie, trzymaj się od tego z daleka, nie zachowuj się nieodpowiedzialnie. Ale dla Aeralie była to sprawa życia i śmierci – odkryć mordercę brata. Może wydawało mu się, że była rozkapryszoną dziewczynką, która zaplanowała sobie coś głupiego i uparcie do tego dążyła, ale ona chciała tylko wiedzieć – dlaczego? Ale w porządku. Wiedziała, że musi na razie przestać, zebrać myśli, lepiej to wszystko zaplanować, ale wiedziała również, że bez Caleba nic nie zdziała. To on żył w tym środowisku i wszystko o nim wiedział.
- Nie porównuję – odpowiedziała buntowniczo, ale prawda była inna. Oczywiście, że się porównywała. Były piękne. Jednym ruchem potrafiły zmusić ich do powiedzenia tego, co chciały usłyszeć. – Właśnie dlatego nie potrafiłabym być jedną z was, wiesz? Dlaczego spotykają się z nimi, skoro ich żony na nich czekają? Dlaczego jesteście takimi oszustami? Na ciebie też ktoś czeka, kiedy pijesz drinki ze mną? – zapytała wojowniczo. Nie chciała tutaj z nim siedzieć, jeśli była jakaś kobieta, która kochała go i liczyła na to, że załatwia ważne sprawy, a nie spotyka się z jakąś małolatą. Mimo że nie spotkali się tu w takich zamiarach. Nic więcej nie powiedziała. Po prostu podniosła swoją szklankę i pociągnęła z niej solidny łyk.

dale bergman
detektyw w narkotykowym — Lorne Bay Police Station
34 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Detektyw w narkotykowym i członek klubu motocyklowego, który od roku infiltruje pod przykrywką przestępczą działalność gangu. Odpycha od siebie nieświadomą Aeralie, choć nie może przestać jej całować.
Przez zawód w którym pracował od prawie czternastu lat, miał okazję przyglądać się wielu równie popapranym akcjom i przestępstwom ale tym razem czuł się jakby był w samym środku tego całego bałaganu. Nie był stroną, która miała łapać członków gangu i oczyszczać ulice, tylko brał udział w chorym odwecie i narażał nie tylko swoje życie ale i karierę zawodową. Wiedział, że jeśli chce doprowadzić sprawę do końca, musiał wykonywać powierzane mu przez szefa obowiązki bez względu na kręgosłup moralny albo odpuścić i odejść. Wtedy cała akcja pod przykrywką i spędzony w szeregach Nomadów rok poszedł na marne. Poza kwestią jego podległości klubowej, mężczyzna naprawdę chciał by osoby odpowiedzialne za śmierć Travisa, poniosły karę i wiedział, że liczyła na to nie tylko jego siostra ale i reszta chłopaków ale chciał to załatwić w zupełnie inny sposób aniżeli wszyscy oczekiwali. Nie był bezwzględnym zwierzęciem, które na mord odpowiadało mordem.
Przykro mi to słyszeć, wiele przeszłaś — spuścił wzrok i przypomniał sobie Travisa, który również był w rozsypce po śmierci rodziców. Od tego momentu zaszły w nim zmiany, które sprawiły, że stracił czujność i stał się zbyt lekkomyślny. To go zgubiło. — Ja straciłem brata niedługo po tym jak skończyłem szkołę. Tez lubił babrać się w szemranych interesach i ciągle pakował się w kłopoty — dodał i choć jego brat dalej żył, Dale nie czuł potrzeby jej o tym wspominać. Pogodził się z faktem, że nigdy go nie odnajdzie i ten nie wróci do domu ale może łatwiej by mu było gdyby po prostu był martwy? Jego matka nie musiałaby się dłużej martwic o najstarszego syna i zastanawiać nad tym, dlaczego ten od lat nie pokazał się w rodzinnym domu. Nawet gdy ten stanął w płomieniach przed kilkoma miesiącami, Nolan nie zjawił się by zadbać o zdrowie i bezpieczeństwo matki. — Mogę powiedzieć, że została mi tylko matka, bo ojciec nigdy nie był obecny w moim życiu. Wolał się upijać i awanturować niż stanąć na wysokości zadania i zostać głowa rodziny. Ta rola przypadła mojemu starszemu bratu, a potem mi — opowiedział po krótce, choć na dobrą sprawę nie miał pojęcia dlaczego dzielił się z nią takimi historiami. Być może chciał uświadomić ją, że nie tylko ona czuła się samotna i poturbowana przez los? Nie dzielił się tym z nikim z wyjątkiem Autumn, która była przy nim w najmroczniejszym okresie jego życia. — Naprawdę aż tak się tym przejmujesz? Większość z nich to starzy głupcy, którzy nie potrafią docenić ciepła domowego paleniska ale nie zamierzam pchać się z buciorami w ich życie małżeńskie. Gówno mnie to obchodzi — odparł i przechylił szklaneczkę z której upił kilka łyków czystej, palącej w gardło whisky.
Huh, wyglądam ci na takiego? — zapytał z rozbawieniem, odsuwając od ust literatkę — To nie w moim stylu, a poza tym nie nadaje się do związków. Lubię życie w pojedynkę i moja przynależność do klubu też mocno mnie ogranicza — wyjaśnił, choć to nie do końca była prawda. Każdy mężczyzna, nawet ten przywdziewający każdego dnia skórzana kamizelkę z logo klubu, potrzebował odrobiny kobiecego ciepła i zainteresowania. Niekiedy chodziło wyłącznie o bliskość fizyczną, a czasami o rozmowę czy towarzystwo. Nikt nie lubił samotności, niezależnie od tego jak bardzo by się przy niej upierał.

aeralie eaton
happy halloween
rejwen#6729
nicholas, donalda, cedric, milo, sidney, rafe, suzie
florystka — the potting shed
24 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
chciałaby wiedzieć, kto zabił jej brata i bardzo liczy na to, że dale, a tak właściwie caleb pomoże jej odnaleźć mordercę
Nie wiedziała, że ma do czynienia z policjantem pod przykrywką. Może wtedy otworzyłaby się jakoś bardziej, zaufała mu, że jest w stanie zadziałać sam bez jej natręctwa i pomocy. Może wtedy nie robiłaby z siebie idiotki, która myśli, że jest w stanie cokolwiek zdziałać. Może po prostu pozwoliłaby mu załatwić to wszystko samemu. Bo ona również nie była bezwzględnym zwierzęciem. Nie chciała śmierci mordercy swojego brata, chciała po prostu, żeby sprawiedliwości stało się zadość. Tak naprawdę stała po jego stronie, po stronie prawdziwego Dale’a Bergmana, choć nie miała o tym pojęcia. Ale on przecież musiał wiedzieć, że ona dokładnie tak samo jak on nie chciała, by to, co robili ci ludzie było normalnością. Nie widziała przeszkód, mogli być sobie jakimś gangiem na kształt rodziny, zbieraniny ludzi, którzy traktują się znacznie bliżej, ale nie mogła pojąć dlaczego zajmowali się nielegalną działalnością, pozwalali na to, żeby umierali ludzie. Pieniądze nie były dla niej wytłumaczeniem, bo nie wiedziała jak można robić coś tak złego wyłącznie z tego powodu. Honor? To też było dla niej idiotyczne, bo ludzie, którzy zabijali nie mieli dla niej krzty honoru. Naprawdę była zbyt głupia na to wszystko, dlatego wiedziała, że nigdy nie odnalazłaby się w tych szeregach i nie wiedziała jak to możliwe, że jej brat, mający kochającą rodzinę, wszedł w to.
Wzruszyła ramionami, bo nie chciała, żeby ktokolwiek się nad nią użalał. Po prostu tak się stało, a ona musiała z tym wszystkim żyć. – Więc rozumiesz – skwitowała tylko. Nie chciała wyrażać w tym momencie żadnych emocji, dusiła je w sobie, bo wiedziała, że po prostu rozpłakałaby się, gdyby przyjęła to wszystko do siebie. – Więc też wiele przeszedłeś. Właściwie, nawet więcej niż ja, choć pewnie nie powinniśmy się licytować. Bo ja czułam, że oni wszyscy mnie kochają. I to chyba najgorsze, bo już tego nie czuję – westchnęła. Zamrugała szybko powiekami. Nie powinni rozmawiać na takie tematy w barze, wśród gruboskórnych facetów, który widząc roztrzęsienie Aeralie, mogliby to uznać za powód do żartów. Naprawdę miała o gangu bardzo złe zdanie i nawet to, że Caleb był dla niej miły, nie mogło tego zmienić. Ponownie wzruszyła ramionami. Nie zamierzała dłużej o tym myśleć. To były sprawy tych mężczyzn i Caleb miał dobre podejście – nie jego żona, nie jego sprawa. – Tak naprawdę cię nie znam – odpowiedziała. Po czym miałaby określić czy byłby w stanie zdradzać swoją żonę. Po wyglądzie? Owszem, był przystojny, podobał jej się, ale to nie miało znaczenia. Był członkiem gangu. Gangu, którego Aerie nienawidziła z całego serca. – Ale to dobrze. To bardzo dobrze, że nikt z twojego powodu nie cierpi – odpowiedziała i napiła się ze swojej szklanki. Powoli przyzwyczajała się do tego smaku, stawał się jej obojętny, bo nie mogła stwierdzić, że nagle polubiła whiskey z colą. Ale już czuła ten szum w głowie. Całkiem przyjemny.


dale bergman
detektyw w narkotykowym — Lorne Bay Police Station
34 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Detektyw w narkotykowym i członek klubu motocyklowego, który od roku infiltruje pod przykrywką przestępczą działalność gangu. Odpycha od siebie nieświadomą Aeralie, choć nie może przestać jej całować.
Gdyby znała prawdę od samego początku - tak, być może by mu zaufała i poprosiła o pomoc, czując, że przy nim mogła być bezpieczna. Pomógłby znaleźć sprawce zabójstwa jej brata, korzystając ze wszystkich dostępnych środków jakie miała do dyspozycji policja na całym kontynencie. Klub także posiadał własne sposoby na to by wymierzyć sprawiedliwość i odnaleźć morderce ale działa to zupełnie na innych zasadach. Albo nawet na ich braku. Problem polegał na tym, że nie wiedziała o jego przykrywce i im dłużej skrywał ten sekret, tym większe rozczarowanie odczuje ona i zaprzyjaźnione z nim osoby z klubu, które przyjęły go do swej grupy jak brata. Wiedział, że to nieuniknione i w końcu mleko się rozleje, nie chciał tego ale ta rzeczywistość to ułuda. Był detektywem, nie spoufalał się z przestępcami, nie mógł..
To nieistotne. Oboje wycierpieliśmy swoje ale wierzę, że w pewnym momencie naszego życia to cierpienie się skończy. Będzie bolało ale mniej i kto wie? Może życie jakoś zadośćuczyni nam te wszystkie krzywdy? — uśmiechnął się delikatnie, by nieco ją rozweselić i dodać jej otuchy. Sam niegdyś potrzebował by ktoś wyjaśnił mu, że życie to nie jedynie smutek i żal. Mężczyzna potrzebował czasu by to zrozumieć ale w końcu się z tym pogodził i starał się zadbać o to co posiadał. Została mu tylko matka.
Nie jestem idealny, Aeralie. Nikt nie jest — wzruszył ramionami i zakręcił szklaneczką kółko — I tak jak sama powiedziałaś, wcale mnie nie znasz. To, że nie zdradzam kobiety nie świadczy przecież o tym, że jestem bez skazy, prawda? Nie szukaj w ludziach dobra na siłę — odparł, choć tak naprawdę nawet nie wiedział dlaczego. Może sam zbyt długo starał się chronić i tłumaczyć zachowanie swego brata? Albo chłopaków z klubu, którzy choć mieli dobre serce, mieli za uszami rzeczy za które Dale mógłby spróbować ich posadzić na kilkadziesiąt kolejnych lat? Próbował zmierzyć się z wyborami, które zbliżają się wielkimi krokami. — Ale dość tego przygnębiającego gadania — uderzył delikatnie otwartą dłonią w barowy blat i uśmiechnął się szeroko jak gdyby przełączył się na tryb rozweselający. Zwykle nie był markotnym, dąsającym się gościem i na krótką chwilę o tym zapomniał. Odchrząknął i dokończył swą myśl — Chodź, przedstawię ci kogoś — podniósł cztery litery za barowego krzesełka i skinieniem głowy, zasugerował by podążyła za nim w stronę bocznego wyjścia na tyły lokalu.

aeralie eaton
happy halloween
rejwen#6729
nicholas, donalda, cedric, milo, sidney, rafe, suzie
florystka — the potting shed
24 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
chciałaby wiedzieć, kto zabił jej brata i bardzo liczy na to, że dale, a tak właściwie caleb pomoże jej odnaleźć mordercę
Cóż, każdy musiał robić to, co mu przykazano, a Caleb musiał słuchać poleceń swojego szefa i nie mógł kierować się sentymentami ani zrozpaczoną dziewczyną, która wymyśliła sobie coś nierealnego. Po prostu, gdyby wiedziała, pewnie nie zawracałaby mu dłużej głowy, bo wiedziałaby, że on jest rzeczywiście w stanie coś zdziałać. I przede wszystkim, co było dla niej właściwie najważniejsze – że jest w stanie zdziałać coś w sposób legalny. Sytuację miał naprawdę trudno, bo pewnie zdawał sobie sprawę, że zrani tym wiele osób, a przede wszystkim, że narobi sobie naprawdę wielu wrogów. A to było chyba jeszcze gorsze.
- Też w to wierzę. Naprawdę – odpowiedziała. Po prostu nie wierzyła w to w tym momencie, bo zbyt dużo się zadziało, ale na ogół, Aeralie miała pogodne usposobienie. Dlatego naprawdę nadszedł czas na zmianę tematu. Również się do niego uśmiechnęła, bo zupełnie nie spodziewała się, że mimo tej przykrej rozmowy, będzie w stanie się mu zwierzyć. Że będzie jej tak lekko w ogóle mu o tym mówić. Westchnęła, ale dalej się uśmiechała. – A ty nie próbuj mnie zmienić na siłę. Wiem, że nie jesteś zły. Owszem, może nie jesteś idealny, czasami jesteś dupkiem, ale dla mnie jesteś w porządku. I tylko na tej podstawie mogę wyciągnąć wnioski. A ja chcę widzieć w ludziach dobro – wyjaśniła. Nie była aż tak głupia, by myśleć, że ludzie są bez skazy, nie popełniają błędów, chodzą po świecie z tęczą nad głową. Wiedziała, że świat nie dzieli się na dobrych i złych ludzi, bo zachowanie każdego z nich zależało od danej sytuacji. Kiedyś gdzieś usłyszała, że każdy ma w sobie tyle samo dobra, co zła, tylko zależy na co się zdecyduje. I tak właśnie uważała. Skinęła głową. Dopiła swojego drinka i podniosła się z barowego stołka. Chyba była wystarczająco pijana, żeby się na to zgodzić, bo pewnie w normalnych warunkach jej ostrożność by wygrała. – Kogo? – zapytała. Była naprawdę ciekawa, ale nikt nie przychodził jej do głowy. Przecież większość członków gangu znała, więc naprawdę nie wiedziała.

dale bergman
detektyw w narkotykowym — Lorne Bay Police Station
34 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Detektyw w narkotykowym i członek klubu motocyklowego, który od roku infiltruje pod przykrywką przestępczą działalność gangu. Odpycha od siebie nieświadomą Aeralie, choć nie może przestać jej całować.
Nasuwa się więc pytanie - którego szefa należało słuchać? Tego który bezwzględnie kazał wymierzać mu sprawiedliwość na wrogim klubie czy tego, który kazał mu okłamywać bliskich dla dobra sprawy i wydziału? Od zawsze marzył o stanowisku detektywa i nie mógł wymarzyć sobie lepszej jednostki, jednak jego przynależność klubu, zrodziła w nim także pewien sentyment i więź z chłopakami, których znał od prawie roku. Wiedział dlaczego znaleźli się w takim miejscu jak to i co nimi kierowało. Byli dobrymi ludźmi, którzy dbali o swe rodziny i ich bezpieczeństwo - bez względu na to co gołym okiem dostrzegła Aeralie. Nieśli na swych barkach to samo brzemię co Dale - przysięgli wierność klubowi i pragnęli utrzymać swój dom, nakarmić dzieci, a potem? Potem był już efekt domina.
To dobrze — odparł i uśmiechnął się ciepło, czując, że ta wiara pozwoli dziewczynie przetrwać ten fatalny okres bólu i strat. Przeszła niewyobrażalnie wiele i została sama jak palec. Naprawdę cholernie jej współczuł i chciał nawet jakoś pomóc ale co więcej mógł zrobić poza wsparciem jakie oferowało jego towarzystwo i ochroną? Nie mógł zwrócić jej brata ani rodziców.
Skąd pomysł, że próbuje? — parsknął śmiechem i popatrzył na nią, ściągając brwi — Staram się jedynie przestrzec cię przed tym co nieuniknione. Poza tym próbujesz mi wmówić, że jestem dobry, a już na wstępie skreślasz chłopaków, którzy na kolanach trzymają nie swoje żony. Skąd wiesz co czeka ich po każdym powrocie do domu oraz, że te żony też nie zdradzają ich po kątach? Nic nie jest czarno-białe — wyjaśnił, choć wiedział, że dziewczyna może mieć problem ze zrozumieniem całej sprawy. Bergman nie starał się nikogo bronić, bo nie twierdził, że wzajemne zdradzanie się było wyjściem ale wiedział, że nie na każdego nich czekał ciepły obiad czy kochająca rodzinka. Na co dzień mierzyli się z różnymi niebezpieczeństwami i ryzykowali nie tylko własnym życiem ale także członków klubu, czy odsiadką w jakiejś mało przyjemnej dziurze. Potrzebowali jedynie kobiecego zainteresowania i ciepła. Nie zawsze chodziło o seks - tak przynajmniej przypuszczał.
Porzucili w końcu smętne tematy i kiedy dziewczyna zgodziła się pójść za nim, mężczyzna starał się za wszelką cenę utrzymać ją w niewiedzy. — Najnowszego członka klubu. Myślę, że akurat polubisz — odparł i chwycił za klamkę, by otworzyć boczne drzwi, po czym przepuścił ją i wpuścił na podwórko zastawione w większej mierze starymi autami i gratami. Pomiędzy nimi było jednak większe ogrodzenie, a pośród niego pokaźnych rozmiarów buda z której wystawał ciemny, okrągły nos. — Poznaj Sally. To pierwsza kobieta w naszych szeregach — odparł i zbliżył się do drucianego płotu w który zaplótł swe palce. Kiedy amstaf podniósł się leniwie i z merdającym ogonem zbliżył się, Bergman zbliżył swa druga dłoń do płotu i dał mu się polizać. — Nie zrobi ci krzywdy, jest łagodna. Wychowywała się z dziećmi. Podejdź — dodał, kucając i przyglądając się dziewczynie, która niepewnie zbliżała się do ogrodzenia. Rasa miała to do siebie, że ludzie często kierowali się stereotypem i bali się jakiegokolwiek kontaktu z tymi psami ale nic bardziej mylnego. Były przyjazne i niegroźne - oczywiście o ile posiadały odpowiednie wychowanie.

aeralie eaton
happy halloween
rejwen#6729
nicholas, donalda, cedric, milo, sidney, rafe, suzie
ODPOWIEDZ