38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Łatwo jest żyć dobrze, gdy urodzisz się w odpowiedniej rodzinie. Sławy jednak nie można odziedziczyć tak łatwo jak pieniędzy...
Nic trudnego. Drzwi biurowca otwierane były tą samą kartą co drzwi biura redakcji. Ludzie przychodzili tu w najdziwniejszych porach - czasem dlatego, że o czymś zapomnieli, czasem, żeby po prostu popracować w spokoju. W redakcji była też kabina radiowa - nie było tam sprzętu do nadawania, ale można było nagrywać wywiady, jednocześnie będąc odciętym od hałasów z zewnątrz. Czasem stanowiła też idealny pokój do refleksji albo wyładowania nerwów, jeśli ktoś chciał sobie pokrzyczeć a niekoniecznie chciał być słyszany z zewnątrz.
Tak, istniała możliwość, że Alex spotka po drodze kogoś kogo zna. Na pewno spotka recepcjonistę, który będzie liczył na potencjalne darmowe porno, śledząc kamery z korytarzy i klatek schodowych.
Jego niedoczekanie.
Tak pracuję. Powiedział, gdy tylko opuścili windę która powiodła ich na najwyższe piętro biurowca. Przepraszam, że tak długo. Winda słynęła wręcz z powolności. Legenda biurowa głosiła, że jest obsługiwana przez wyjątkowo leniwego misia koala. Niestety, nie pokażę ci mojego biura, bo pracuję na hotdesku. Więc nie miał tam stałego biura ani nawet biurka. Tylko niewielką szafkę na dokumenty gdzie mógł trzymać notatki, rzeczy przekazane przez potencjalnych informatorów i tak dalej.
Po prawdzie wcale nie musieli przechodzić przez tamten openspace, ale w jakiś sposób czuł się dumny ze swojej pracy. Nawet, jeśli nie był w niej specjalnie istotny. Tak jak wspomniałem ci w aucie, teraz zajmuję się tematem migranów z UK. Bo był to dość nietypowy kierunek. Ciężko uwierzyć, że jeszcze dwieście lat temu Australia była w sumie kolonią karną. Szczególnie tak piękna Australia.
Wyjście na dach było już proste, o ile nie miało się na stopach szpilek - ostatni odcinek był bardzo stromymi i wąskimi schodkami, które przypominały raczej drabinkę. Dach biurowca aż prosił się o zaadaptowanie na taras i zapewne tak by było, gdyby znajdowali się w większym mieście. Tutaj jednak nie był to imponująco wysoki budynek ani gęsto zabudowana okolica. Miało to swoje plusy - wiatr od oceanu nie przewracał ich a co najwyżej delikatnie igrał we włosach...
Sara Smith
sumienny żółwik
Alex Dias
36 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
36 letnia panna z odzysku po dwóch rozwodach. Szczęśliwa, promienna i pewna siebie. Na ogół uśmiechnięta i zadowolona. Zdecydowanie warto ją poznać bliżej. Może dostaniesz rabat na jakiś zabieg???
Otulona cieniutką kurtką szczelnie zasłaniającą górną część materiału, który już na pierwszy rzut oka był po intensywnych przejściach, przemknęła tuż za Alexem rozglądając się z zaciekawieniem. – Nie sądziłam, że można przychodzić do pracy kiedy się chce – to jedna z licznych ciekawostek jakie skrywały przed nią inne zawody. Osobiście nigdy nie skorzystałaby z okazji aby przyjść do roboty„tak sobie”, ale specyfika branży była zupełnie inna od tego z czego żył mężczyzna. – Jest tu tak… biurowo – ogarnęła wzrokiem otaczające ją meble, ich rozmieszczenie i ułożenie. Właściwie to właśnie tak wyobrażała sobie nowoczesne wnętrze redakcji. – Nie przeszkadza Ci to? To znaczy brak swojego chociażby biurka? – już nawet nie wspomniała o wyizolowanej, zamkniętej przestrzeni zarezerwowanej wyłącznie dla wyżej ustawionych pracowników, przełożonych? Podsumowując tych wszystkich wyżej w hierarchii.
– Jak tutaj stromo – chwyciła dłonią poręcz zadzierając głowę do góry. Na całe szczęście dziś o szpilkach nie było mowy. To najgorszy wybór jeśli chodzi o obuwie jeśli ma się świadomość randki na plaży. Będąc już na szczycie wykonała pełen obrót rejestrując dobry widok na oświetlone miasteczko. – Nigdy nie byłam na dachu biurowca w Lorne – odwróciła się przodem do Alexa rozciągając usta w szerokim uśmiechu. – Jest tu jakaś fajna miejscówka żeby posiedzieć? Krawędź odpada – zapowiedziała z góry wiedząc, że odwaga na dzień dzisiejszy została wyczerpana. Do tego delikatny lęk wysokości mógłby sprawić, że zakręci jej się w głowie i nieszczęście gotowe. – Podoba mi się – wzruszyła ramionami zadowolona z tego jak niewiele było jej potrzebne do prostego poczucia szczęścia. I to było genialne bo nadal umiała cieszyć się z małych rzeczy.

Alex Dias
dzielny krokodyl
Sara Smith
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Łatwo jest żyć dobrze, gdy urodzisz się w odpowiedniej rodzinie. Sławy jednak nie można odziedziczyć tak łatwo jak pieniędzy...
Specyfika zawodu. Czasem znacznie lepiej myśli się w nocy. Brak urywających się telefonów, gwaru ulicznego... wszystko to doskonale wpływało na produktywność nocnych marków. Szczególnie nocnych marków wolnego zawodu... Nijako. Tak, jedną przestrzeń współdzieli wiele osób, więc o indywidualności raczej nie może być mowy. Aczkolwiek nie są to niesławne białe boksy z korpo, więc nie jest to najwyższy poziom uniformizacji. Takie redakcje też bywały, ale raczej w USA, może gdzieś w Europie. W Hiszpanii ich nie widział a nie zwiedził całego świata i nie pracował na wszystkich kontynentach.
Trochę przeszkadzało ale od czasu, gdy głównie pracuję z domu - właściwie to nawet lepiej, bo nie zdarza mi się zapomnieć czegoś z pracy. Po prostu tu bywam. I to dom jest jego miejscem... A jednocześnie w razie potrzeby mógł użyć przestrzeni, która pozwalała bardziej się skupić i odciąć od wszelkich "przeszkadzajek" takich jak konieczność zrobienia prania, przegryzienia czegoś albo obejrzenia odcinka serialu. To, że przełożonych widywał, a nie widział było wartością dodaną całego układu.
Strasznie. Chociaż tak naprawdę nie przeszkadzało mu to specjalnie. Może także dlatego, że puścił ją przodem, naprawdę celem asekuracji a nie z pobudek czysto samczych. Co nie znaczy, że przez kilka sekund nie cieszył się widokiem... Nie ma ich zbyt wiele. Dosłownie na palcach można było policzyć budynki które miały sześć lub więcej kondygnacji. Taka też była specyfika australijskiego budownictwa - ciężko stawiać wieżowce, gdy jest się w pasie oceanicznych wiatrów, wielkich pożarów i potencjalnie innych katastrof. No i upał potrafił być dosłownie zabójczy.
Cóż, w Australii nawet pogoda próbuje Cię zabić...
Aha, za klimatyzatorem. A właściwie za jego wylotem na dachu. Z dobrym widokiem na miasto, a jednocześnie częściowo osłonięte od wiatru. No i jakieś 5 metrów od krawędzi dachu. Bezpiecznie.
Pełen relaks. Szary dach dość mocno nagrzał się w ciągu dnia i wciąż był przyjemnie ciepły. Ruch powietrza przyjemnie opływał twarz i lekko igrał we włosach. Było już dość późno i droga pod nimi nie była specjalnie zatłoczona. Widzieli tylko maleńkie białe świetliki zbliżające się do budynku i czerwone, oddalające się od nich. Inne, w wielu odcieniach żółci i złota wyznaczały domy, mieszkania, apartamenty. Patrzyli jak miasto u ich stóp spokojnie zasypia.
Madryt z takiej perspektywy jest jeszcze piękniejszy. Oprócz tego co widzisz, byłyby jeszcze knajpki, trochę gwaru, muzyka... Odrobinę zatęsknił za tamtym życiem. Miało znacznie więcej uroku i beztroskiej radości. Może po jachcie następny urlop w Hiszpanii? Tylko lojalnie ostrzegam, że to prawie doba w samolocie i na lotniskach. Znów plany i urlopy... A kiedy czas na pracę?
sumienny żółwik
Alex Dias
ODPOWIEDZ