lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
No właśnie… Sky znał te „realia” pożyczkowe właściwie tylko z filmów akcji albo o superbohaterach, bo jego osobista-prywatna agentka fbi wcale nie chciała opowiadać mu o swojej ex-pracy. No to hej, skąd miał wiedzieć, co nie? Na logikę tego nie brał, bo i po co. - Ha ha… Śmieszne, baaardzo śmieszne. Jedno i drugie. - to, że wytykała mu „niestrachliwość, bo to przecież tylko jakiś leśny zwierz plus to, że reszta ich małżeńskiej randki powinna być grzeczna. Mhmm, jaaaaaaaasne… - Zdefiniuj „grzeczną”. - dorzucił jeszcze i lekko, ale wymownie uśmiechnął się do tej swojej - właśnie denerwującej się na niego - żony. Nie chciała broni w domu, ok, rozumiał to w sumie, choć on nigdy nie rozpatrywał tego w kategoriach chcenia czy niechcenia. Nie miał broni, bo nie miał takiej potrzeby. Po prostu. Poza tym… No naprawdę kiepsko strzelał, ale czasami zastanawiał się nad tym czy tak jest, bo tak jest - bo nie ma do tego smykałki, nie czuje bluesa, zero talentu i tak dalej, czy tak jest, bo… On chce, żeby tak było. Bo może podświadomie sam siebie blokuje przed tym, żeby robić to nie tyle lepiej, a po prostu dobrze. Nawet przyzwoicie. No cóż, nie myślał nad tym teraz, to pewne, ale czasami… Kiedy gadali o strzelnicy i tak dalej… Albo oglądali właśnie któryś z tych filmów akcji, gdzie wszyscy strzelają super celnie, najlepiej z giwery z dużym odrzutem i bez jednego oka. - Nie. To znaczy… Nie wiem. - przyznał otwarcie i trochę niepewnie spojrzał na Ane. - Nie jestem typem, który pakuje się w każdą uliczną bójkę, jeśli o to pytasz, ale… - nie musiał jej tego mówić, po takim czasie razem na pewno już to wiedziała. No… Raczej na pewno. - Nie wiem, Ane, chyba po prostu nie do końca pasuje mi siedzenie i nic nierobienie, jeśli coś może ci się stać. To już nawet nie chodzi o to dzisiaj, teraz… Tutaj. - odruchowo skinął głową w kierunku, z którego wcześniej dochodziły ich podejrzane odgłosy. - Tylko tak ogólnie… Załóżmy hipotetyczną sytuację, w której jesteśmy, ty i ja razem, powiedzmy na spacerze w parku. Jest późno, w okolicy nikogo… Poza kilkoma lokalnymi gangusami. Mijamy ich, ale nie pozwalają nam odejść. Zaczepiają nas. Chcą czegoś… - czegoś, to znaczy niczego dobrego. Czegoś, co mogłoby Ane i Skylera skrzywdzić, czy to fizycznie, emocjonalnie czy materialnie. - Albo kogoś. - wymownie na nią spojrzał. Wiedziała co miał na myśli, musiała to wiedzieć. Była zajebiście atrakcyjną kobietą i musiała wiedzieć, że faceci po prostu wywieszali jęzory na jej widok. A takim lokalnym elementom trudno wytłumaczyć, że jak kobieta mówi „nie” to to znaczy „nie i wypierdalaj”, a nie… Cokolwiek innego. - Co robimy? No powiedz mi co wtedy robimy, bo dla mnie… - sapnął niecierpliwie i tak samo pokręcił głową. - Ane, nie wyobrażam sobie, żebym miał nie złamać któremuś szczęki. No po prostu… No po prostu nie. - nawet teraz, kiedy o tym pomyślał i tak naprawdę tylko gdybał i teoretyzował - wyraźnie wrzał.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
No dla niej to była bardzo prosta definicja. Będą leżeć razem w łóżku, przytulać się i rozmawiać. Nic więcej. Tak, tak… taki był właśnie jej plan i to jak się do niego uśmiechnęła mogło mu wiele powiedzieć o tym, co oznaczała dla niej grzeczna randka. Zresztą dlatego też opadła grzbietem na materac i przesunęła się tak, żeby wygodniej oprzeć się na poduszkach. O ile poduszki w kamperze można było nazwać wygodnymi oczywiście. Cały czas też przyglądała się Westonowi, bo wyglądało na to, że zaczynali poważniejszą rozmowę i… to dobrze. Zwłaszcza, że z tego, co mówił to właściwie mieli podobne poglądy. Naprawdę. Bo jej nie chodziło o to, że nie miał reagować, gdy ktoś ich bezpośrednio atakował, nienienie. Nie wymagała bycia od niego kimś takim – zwłaszcza, że doskonale wiedziała, że to by nie przeszło. Ale właśnie nie chciała tez, żeby pakował się w każdą uliczną bójkę, bo ktoś krzywo na nich spojrzał. Nie chciała, żeby był Willem Smithem na gali Oscarów, który reagował zupełnie niewspółmiernie do przewinienia. No i ona mocno skupiała się na tym, co stało się dzisiaj…
- Oh… oczywiście, że miałbyś wtedy złamać komuś szczękę. – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu, bo w odróżnieniu od niego nie denerwowała się zupełnie hipotetyczną sytuacją – Ja złamałabym drugiemu. – bo chyba nie myślał, że jak dama w opałach czekałaby aż skończy całe przedstawienie – Ale w moim wyobrażeniu to obrona własna. A nie wychodzenie do niewiadomo kogo i niewiadomo czego… gdy to coś nie miało problemu bezpośrednio z nami. – i można było poczekać aż sobie pójdzie bez narażania się na jakiekolwiek niebezpieczeństwo. Bo tak – obrona się z tym wiązała. Nawet w tej hipotetycznej sytuacji z parku, gdy oboje mieli połamać napastnikom szczęki, nie było powiedziane, że by im się to udało. Może skończyliby z kosą między żebrami, prawda? Dlatego Ane wolała unikać konfrontacji tak długo jak to jest możliwe – W tym moim gadaniu nie chodzi o to, że masz nie bronić swojej rodziny… chodzi mi o to, żeby nie narażać się bezsensu, bo nigdy nie wiesz jak to się skończy, a twoja rodzina cię potrzebuje. Rozumiesz różnicę? Czasami lepiej siedzieć cicho, nie ma w tym nic złego. – miała nadzieję, że ją rozumiał, bo przecież nie miała nic złego na myśli, nie wątpiła w siłę jego pięści… po prostu jej na nim zależało i się martwiła.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
No właśnie… Nie. - Nie rozumiem. - wypalił jak gdyby nigdy nic. Ale naprawdę - nie rozumiał. Nie rozumiał różnicy, bo… A zresztą. Sam wyjaśni. - Gdyby to dzisiaj to nie był tylko jakiś dziwny zwierz, a naprawdę grupa naćpanych durni… Ane, jak dla mnie to kwalifikowałoby się pod reakcję na akcję. Czy tam jak wolisz, pod obronę własną. - gdyby wyszedł z kampera i spróbował zrobić z intruzami porządek. Pokręcił głową i mocniej się zacietrzewił, a zmarszczka między jego brwiami była już naprawdę głęboka. - Wiem, że moja rodzina mnie potrzebuje. Ja też potrzebuję mojej rodziny i właśnie dlatego powinienem i chcę reagować. Po co mojej rodzinie taki… Tchórz, co nie wyściubi nosa za drzwi, żeby przynajmniej sprawdzić o co chodzi? - pytał, ale wcale nie oczekiwał od Ane teraz jakiejkolwiek odpowiedzi. Zresztą, nawet gdyby to i tak nie bardzo miała na to szansę, bo Weston mówił dalej. - Gdybyśmy byli w barze i gdyby jakiś kretyn coś od ciebie chciał, też bym zareagował. Nie dlatego, że myślę, że nie poradziłabyś sobie z nim sama, bo dobrze to wiem, Ane, że nie potrzebujesz ochroniarza, anioła stróża ani nawet faceta, który stanie w twojej obronie, ale dlatego, że… Ja tego potrzebuję. Być takim gościem. Dla mojej rodziny. - sam nie wiedział czy to co mówi brzmi jakkolwiek sensownie, w jego głowie z pewnością tak było, ale to nie pierwszy raz, kiedy myśli wypowiadane na głos… No cóż, traciły na wartości. Nawet jeśli tylko logicznej. Niecierpliwie cyknął i wstał z łóżka, a potem - jak gdyby nigdy nic - zaczął się rozbierać. Zdjął koszulkę, zaczął rozpinać spodnie… - Nie szukam zaczepki, ale jeśli ta zaczepka szuka mnie… Nie, pieprzyć mnie, jeśli ta zaczepka szuka ciebie albo Lily? No to jak mam siedzieć cicho? Nie mogę. Nie chcę. - czuł, że to po prostu… No nie. - Bo zamieńmy kampera na dom, Ane. - już wyplątywał kostki z nogawek spodni. - Wyobraź sobie, że jesteśmy w domu i ktoś łazi nam po tarasie. Rozumiesz? - nie zdziwiłby się, gdyby zaprzeczyła, bo dobrze wiedział, że tłumaczył to co najmniej chaotycznie, ale… Cholera, miał nadzieję, że może trochę, choćby w części - jednak tak. Już tylko w bokserkach, spojrzał na żonę i zapytał: - Wezmę prysznic, ale jak bardzo chcesz to możesz iść ze mną. - bo prysznic w kamperze był… Diabelnie ciasny. A jak Skyler wyobraził sobie ich we dwoje w tej mikroskopijnej kabinie to aż nie mógł się bezczelnie do żony i do tej myśli, nie wyszczerzyć.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Westchnęła, bo miała wrażenie, że Skyler nawet nie próbuje zrozumieć tej różnicy, o której mówiła. Bo tak długo jak grupa naćpanych durni chodziłaby po okolicy – nie stanowiłaby dla nich zagrożenia tak długo jak nie weszliby do środka. Wyjście do nich i zrobienie z nimi porządku – byłoby narażaniem się. Ale wiedziała, że kłócenie się z nim na ten temat też nie ma najmniejszego sensu, bo rozmawiali o zupełnie różnych rzeczach… zupełnie! Sytuacja w parku, sytuacja w barze, czy nawet ich taras – w żadnym stopniu nie przypominały tego, co tutaj się działo. Nie byli na swoim terenie, byli na otwartym terenie, po którym mogli chodzić ludzie… także niepoczytalni. I po co wdawać się z nimi w dyskusje? Po co wyściubiać ten nos? Nie uważała, żeby to miało być w jakikolwiek sposób bohaterskie. Więc myśl o nim jako o „tchórzu”, bo jej posłuchał i został na miejscu – była ostatnią jakiej można się było po niej spodziewać. Pokręciła lekko głową, bo naprawdę… no naprawdę. Dlatego nic więcej nie mówiła, ani nie potwierdzała, ani nie zaprzeczała. Po prostu dała mu mówić i… jak widać – rozbierać się.
- Nie wydaje mi się, żebyśmy mieli się tam zmieścić razem, więc… idź. – a ona na niego poczeka, posłucha czy nic więcej się nie dzieje, a może po prostu pójdzie też spać, bo jednak ciąża rządziła się swoimi prawami i zmęczenie czasami brało górę. W każdym razie przez resztę nocy nic się nie działo, rano znowu mogli wyjść na wodę, a wieczorem wrócić do domu. Bezpiecznego, spokojnego domu i spędzić czas we trójkę.

/koniec


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
ODPOWIEDZ