skarpetkowa handlarka i studentka — online shopping
18 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Studiuje nudne prawo, żeby dobrze zarabiać, prowadzi małą firmę skarpetkową i w skrytości rysuje bardzo fajne komiksy! A poza tym nie ma czasu na jakieś uczucia i takie pierdoły, okeeej.
#2

Czasami trzeba wyjść do ludzi, trochę się pointegrować, przyjąć zaproszenie na imprezę i po prostu odpuścić, wyluzować! Dla Ioni był to szczególnie wielki wyczyn, biorąc pod uwagę jak wielkim była pracoholikiem, jaki milion zajęć sobie brała na głowę i jak się w tym wszystkim dodatkowo pilnie uczyła. Ale cóż, najwyraźniej skoro jesienna kolekcja już sobie śmiało hulała drugi tydzień, to faktycznie mogła w końcu odpuścić, chociaż na jeden wieczór! Zgodziła się, ubrała się imprezowo (jak na swój gust, oczywiście), a potem stawiła na miejscu, kręcąc się w śród ludzi i pijąc drinka. Właśnie zabierała się za drugiego, kiedy okazało się, że salon zaczął być przekształcany w prawdziwe karaoke i... cóż.. najwyraźniej miała być wielka bitwa! Albo koncert! Albo... no coś. Ioni nie zamierzała czekać, żeby się przekonać. Od razu sprawdziła gdzie jest daszek na który można wyjść w tym domu, bo pamiętała, że to fajne miejsce na które można przejść przez jedno z okien, uciekając od wszystkich i wszystkiego. Zanim jednak przystąpiła do ucieczki, przygotowała butelkę winę, którą zamierzała zabrać ze sobą i zgarniała do miski różne przekąski. I właśnie na tym przyłapał ją Dexter Wheatley! Uśmiechnęła się krzywo, wyprostowała i objęła miskę obiema rękami - no więc... - zaczęła, szukając w głowie przekonującego kłamstwa. Że sprząta czy coś! Bo trochę w sumie chciała, jej ocd domagało się porządkowania tu i tam, ale bardzo się starała nad nim panować, bo to jednak była impreza i nie jej dom... ale uznała, że nie będzie jednak kręcić. - No więc zbieram prowiant i alkohol, bo zamierzam wymknąć się na daszek, jak najdalej od maszyny zła i wszelkiej krzywdy, którą właśnie testują - wyjawiła, uśmiechając się ładnie - wchodzisz w ten plan? Może cię zmieszczę w drodze do wolności i zdrowych uszu - dodała, bo hej, to była bardzo dobra oferta przecież!
niesamowity odkrywca
-
lorne bay — lorne bay
23 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
[#7]

Ostatnie wydarzenia w jego życiu sprawiały, że zwyczajnie miał ochotę tylko leżeć - czuł się tak potwornie zmęczony. Sam nie wiedział dlaczego tak ogromnie czuł się przytłoczony. Do tej pory jakoś dawał radę łączyć ze sobą w jednym czasie uczelnię i praktyki w kancelarii prawnej, dodatkowe studia zaoczne z koreańskiego. Starał się nie narzekać, bo przecież inni mają o wiele gorzej, prawda? Musiał brać się w garść, nie chciał przecież zawodzić swojej rodziny - a przede wszystkim musiał udowodnić ojcu, że się do tego nadawał. Nie mógł dać mu tej satysfakcji, że miał rację, że powinien iść w jego ślady na medycynę. Ale chyba nie to go do końca męczyło - a te niewypowiedziane uczucia do Percy'ego, które ostatnio sobie co raz częściej uświadamiał i które tak mocno go dystansowały. Chciałby też być już pogodzony z najlepszym kumplem Riverem, z którym ostatnio było też na pieńku przez to, że Poppy u niego zamieszkała i jako najbliższi przyjaciele mu o tym nie powiedzieli. Zdecydowanie chciał choć na chwilę się od tych wszystkich problemów wyrwać, wyciszyć umysł i może znaleźć jakieś konkretne rozwiązanie? Bo przecież do tej pory udawał, że wszystko miał pod kontrolą.
Tego wieczoru był na jednej z imprez u swojego kumpla, który chyba sam przestał kontrolować imprezę gdy zjawiło się o kilka za dużo nieznanych im osób, ale było już na to wszystko za późno. W każdym bądź razie Theo miał przerąbane u swoich starych i doskonale o tym wiedzieli, ale kto by się przejmował jakimś super drogim potłuczonym wazonem albo rozlaną colą na białej skórze kanapy? Właściwie pewnie zacznie się tym przejmować rano, ale na szczęście to nie był też jego dom, bo chyba już dawno byłby martwy gdyby taką imprezę sobie urządził - chociaż nie raz takie przecież po kryjomu robił gdy starych nie było.
-Aż tak bardzo ci się tutaj nie podoba? Wiesz, wydawało mi się, że całkiem nieźle jest do tej pory nie opuściłem żadnego hitu - pochwalił się, że taki z niego zdobywca każdej piosenki, ale fakt nie potrafił sobie odpuszczać dylania po parkiecie kiedy leciał dany kawałek. ....ale chyba nie mam wyboru co? Zresztą nie chciałbym, żebyś mi się przypadkiem sturlała potem z tego daszku jak to ujeła - sam zaczął brać po dwie miski i jakąś butelkę wina pod pachę sugerując od razu, że oczywiście wchodzi w ten niecny plan.
-panie przodem - wyszczerzył się jeszcze głupio, wcale nie mogąc się od tego powstrzymać.
ioni winslow
sumienny żółwik
avada kedavra
brak multikont
skarpetkowa handlarka i studentka — online shopping
18 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Studiuje nudne prawo, żeby dobrze zarabiać, prowadzi małą firmę skarpetkową i w skrytości rysuje bardzo fajne komiksy! A poza tym nie ma czasu na jakieś uczucia i takie pierdoły, okeeej.
Ioni nie wiedziała co to zmęczenie. Działała jak jakiś robot, który zawsze ma jeszcze trochę energii do spożytkowania. Niewiele spała, bo przecież szkoda czasu, lepiej się czymś zając! Na przykład się pouczyć albo zrobić coś w pracy, albo może coś posprzątać. W jej świecie wszystko musiało być uporządkowane, dobrze zorganizowane i zaplanowane. Miała swoje listy do zrobienia, swoje plany, swoje rozpiski, za którymi wiernie podążała. Nie miała czasu na zatrzymanie się, na odpoczynek. Pewnie jakiś psycholog by jej powiedział, że ewidentnie od czegoś ucieka, próbuje się rozproszyć i zająć tym, co może kontrolować, dokładając sobie jak najwięcej rzeczy, które także mogła kontrolować. Kontrola… tak. Obsesyjna, wręcz chorobliwa, biorąc pod uwagę, że posiadanie OCD wcale nie było takie super zdrowe. No ale hej, miała tyle rzeczy na liście do zrobienia, że nie miała czasu się zastanowić nad tym, co się stało z jej mamą, czemu się tak z nią stało i czemu w pewien sposób próbuje podążać jej śladami. I czemu odrzucała jej prawdziwą pasję, największą miłość jaką było szkicowanie komiksów, wybierając realne plany i zajęcia, które na pewno zapewniały zawód i zyski. Tak, Ioni nie pozwalała sobie na zmęczenie, bo wtedy musiałaby odpocząć, a myśli same by do niej napłynęły, razem z wnioskami, na które nie była gotowa. I na które ani trochę nie miała ochoty.
Nie miała ochoty też na karaoke, stąd szybka organizacja zupełnie nowego planu, który miał ją od tej strasznej rzeczy uwolnić. Nie spodziewała się, że Dexter Wheatley stanie na jej drodze, ale skoro już to zrobił, mogła go zabrać ze sobą! Uciekając solo naraziłaby się na różne myśli, do których przecież nie chciała dopuścić.
- Nie no, nie jest źle… ale jak odpalą karaoke to będzie i to bardzo - zapewniła go, unosząc brwi - bardzo pijani ludzie i piosenki, których nie potrafi śpiewać wielu wyszkolonych śpiewaków to zawsze fatalne połączenie - zapewniła go z rozbawieniem. I oczywiście pijani ludzie nie mają pojęcia, że tak bardzo źle brzmią. I nie było komu ich uświadamiać, bo inni pijani ludzie mieli… no inne rzeczy na głowie. I tak samo kiepski słuch.
- O nie, to zdecydowanie nie byłoby nic fajnego. Może gdybym miała włosy do ziemi, to by zamortyzowały upadek… albo warkocz jak Roszpunka, zarzuciłabym go na jakieś drzewo - zaproponowała, nie wiadomo czemu uciekając do bajkowych rozwiązań i totalnie je upraktyczniając. Bo nie było w jej opowieści księcia, który by ją ratował z tarapatów! A skoro Roszpunka wciągała ludzi na wieżę przy ich pomocy, to znaczy że były super wytrzymałe i uratowałyby ją jakoś przed śmiercią.
- Więc bierz wszystko co dobrze smakuje kamracie - zaproponowała, obładowana przystawkami, a potem zgrabnie wyszła na dach, starając się nie spaść jeszcze przed rozpoczęciem imprezy. - A niech mnie, jakie piękne niebo - rzuciła, na moment patrząc w górę, a potem szukając na daszku dobrego miejsca. Takiego, gdzie nie było ich aż tak widać, bo przecież uciekali od imprezy, trzeba się schować. - A ty zawsze lubisz się oferować do ratowania niewiast? - zapytała z lekkim rozbawieniem, ale nie kpiną. I zaczęła układać im fajne siedzisko, bo pewnie wzięła jakiś koc wcześniej, przezornie.
niesamowity odkrywca
-
lorne bay — lorne bay
23 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Do tej pory też mu się wydawało, że miał nad wszystkim kontrolę - i właśnie w tym zdaniu znalazło się słowo klucz: wydawało Od jakiegoś czasu większość spraw sprawiało mu nadzwyczajną trudność, tak jakby ten domek z kart, który dopiero co udało mu się postawić właśnie miał runąć i tak właśnie się czuł. To nieprzyjemne poczucie bezradności nad tym jak bardzo nie potrafił zapanować nad niektórymi sprawami, które wymykały się spod jego osobistej władzy i szlag go powoli zaczynał trafiać z tej bezsilności, która go powoli co raz mocniej w siebie wchłaniała. Naprawdę co raz częściej próbował doszukiwać się skąd się brało to jego wieczne rozkojarzenie, które powodowało te wszystkie niepotrzebne stany lękowe jakie w nim niestety narastały - miał wrażenie, że czuł się non stop zmęczony, pozbawiony energii jakby tylko w pozycji leżącej czuł się jedynie komfortowo bo ilekroć wstawał kręciło mu się nieznośnie w głowie chyba na samą myśl jak bardzo miał napięty grafik w ciągu dnia. Pewnie ojciec by mu kazał od razu przestać narzekać, bo inni mają gorzej a on jak zwykle się wydurnia zamiast zacisnąć pasa i przeć do przodu jak jeszcze do niedawna całkiem sprawnie mu to wychodziło przecież - ale chyba zaczynała dobijać go myśl, że za dużo wziął sobie na głowę, że zamiast skupić się na jednej konkretnej rzeczy, te milion innych, które chciał załatwić w tym samym czasie powodowało, że nieco zaczynał żałować, że dał się w to wszystko wmanewrować naiwnie wierząc, że da przecież radę. Czuł, że coś jest nie tak z nim, wrodzony instynkt mu to podpowiadał, że halo, trzeba przystopować - wykończysz się na amen, ale uparcie brnął dalej, wmawiając sobie, że wcale tak źle nie mogło być.
I to dlatego tutaj się pojawił aby sobie trochę odreagować napięty tydzień wypełniony po brzegi egzaminami, przez które w pewnym momencie nawet zapomniał jak się nazywa. Zawsze tak robił gdy czuł, że zaraz nie da rady - impreza była sposobem na oderwanie się od tych ciężkich myśli, które miał w głowie. Choć spodziewał się kaca po takiej nocy, ale już wolał to niż kolejną noc spędzać przy książkach, zresztą, umówmy się, aż takim wielkim kujonem (jakim by chciał mimo wszystko być) to jednak nie był hehe.
-Wiesz, ja zawsze walczę sam ze sobą, bo z jednej strony mega mnie kusi by iść na to karaoke, ale obawiam się, że ktoś mógłby to nagrać i pewnie moja kariera była by skreślona na amen - zaśmiał się, oczywiście specjalnie koloryzując wagę tego jakże wielkiego problemu pośpiewania, a raczej wycia do mikrofonu, ale kiedyś to zrobi na bank. Jak się chyba upije porządnie, bo na razie to nawet stał grzecznie na nogach i nawet się nie chwiał jak już co niektórzy - Kurcze, ostatecznie to jakiś książę na białym koniu mógłby uratować cię a potem w gratisie zaliczyłabyś romantyczną przejażdżkę na tym rumaku - szczerze to on już dawno nie oglądał dziecięcych bajek, czasem może coś mu się na tik toku wyświetla i daje z sentymentu serduszko, ale na tym to tyle by się kończyło, zdecydowanie nadrabia jakieś zaległości to jeśli chodzi głównie o te seriale z netflixa czy hbo jak już mu totalnie nic nie wchodzi do głowy z nauki to wtedy sobie robi taką przerwę a potem znowu ma wyrzuty sumienia, że się nie uczy haha -Do twoich rozkazów, pani kapitan - aż mu się przypomniała jego jedna z ulubionych serii o Piratach z Karaibów i zawsze chciał być takim wyzwolonym kapitanem Jackiem Sparrowem, który miał wszystko gdzieś. A on tak nie potrafił. Nie czekając dłużej, zabrał jeszcze butelkę coli i to co zdołał unieść wymknął się za swoją towarzyszką, wdrapując się na dach (po drodze uważając by nie zgubić niczego) - Masz rację - z początku przystanął przy Ioni, zadzierając nieco głowę do góry i dając się owiać chłodnemu nocnemu wiaterkowi czując a potem przysiadł na daszku, siadając sobie po turecku otwierając pierwszą paczkę cziperków - Nah, ja już raczej z tych leniwców jak Jaskier z Wiedźmina jestem...raz oberwałem torebką to wolę być ostrożny - zaśmiał się, poruszając zabawnie brwiami, ale taka była prawda raz chciał pomóc jakiejś kobiecie (była to bizneswoman) to nie dość, że go okrzyczała to jeszcze zdzieliła torebką - chyba musiał trafić na czysty feminizm, ale jakoś specjalnie się tym nie przejmował - ale jak skończą nam się zapasy i zejdziemy na dół to zapraszam na wspólny taniec - no tak, chciał zabrzmieć naprawdę romantycznie kiedy tak się jeszcze do Winslow uśmiechnął, próbując przy tym nie wybuchnąć śmiechem.
ioni winslow
sumienny żółwik
avada kedavra
brak multikont
skarpetkowa handlarka i studentka — online shopping
18 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Studiuje nudne prawo, żeby dobrze zarabiać, prowadzi małą firmę skarpetkową i w skrytości rysuje bardzo fajne komiksy! A poza tym nie ma czasu na jakieś uczucia i takie pierdoły, okeeej.
Jeśli jakoś go to pocieszy, a nie było gwarancji, że to się stanie, to generalnie ludzie miewali bardzo często złudne wrażenie, że kontrolują swoje życie. Zwłaszcza Ci uprzywilejowani. A potem samo życie weryfikowało, robiło psikusy i tak dalej. Oczywiście zdarzało się, że Ci najbardziej uprzywilejowani tak czy siak się z tego wszystkiego jakoś wykaraskać i to w bardzo szybkim tempie, ale no wiadomo, człowiek nigdy nie wie, kiedy dach mu się zwali na głowę, ptak narobi na auto, a opona w rowerze eksploduje. Tak się właśnie prezentowała ta cała kontrola, niezbyt imponująco. Co nie sprawiało, że taka Ioni na przykład, przestawała próbować kontrolować nad wszystkim wokół niej! W końcu dobierała sobie tyle zadań, wybrała prawo na studiach, a tam to zawsze były jakieś logiczne wnioski i jakieś stopnie na drodze postępowania do odhaczania. Nawet jej firma była pełna procedur i zaplanowanych rzeczy. Ona jednak zupełnie inaczej reagowała na to wszystko. Może to przez jej OCD, a może przez to, że Dexter Wheatley ze swoimi objawami trochę wyglądał na człowieka, którego zaczyna dopadać depresja… oczywiście Ioni nie była specjalistką od zdrowia psychicznego, ani swojego, ani czyjegokolwiek, więc i tak by mu nie podpowiedziała co robić i jak temu zaradzić, ale… zdecydowanie potrzebował pomocy. I chociaż Ions z chęcią planowała imprezowanie z nim sam na sam, to nie była ani trochę “pomoc” w tej sytuacji…
- To bardzo prawdopodobne. Poza tym.. czy to naprawdę jest aż takie fajne? Nikt nie brzmi tam ani trochę… dobrze… - przyznała, unosząc brwi i krzywiąc się lekko. Ktoś tam już zaczynał nastrajać swoje struny głosowe, co po pijaku wychodziło o wiele gorzej, niż na trzeźwo. Bo trzeźwi ludzie jeszcze mogą próbować łapać swoją tonację, a pijani nie słyszeli niczego. I wszystko mieli gdzieś.
- Nie wiem czy wierzę w te książęta na białych koniach, myślę że wyginęli, zjedzeni przez smoki - przyznała z lekkim rozbawieniem, chociaż… no nie wierzyła za bardzo romanse, czy w miłość. A raczej nie chciała wierzyć i nie dawała nikomu szansy, żeby w niej taką wiarę obudził. Wolała od tego uciekać.
- Ay ay - rzuciła, bo chyba takie było zawołanie, że ay ay kapitanie! A że się rymowało, to pewnie było to prawdą. A Piraci byli super, nawet jeśli generalnie piraci nie byli super ludźmi, bo rabili, gwałcili, palili i mordowali ludzi, którzy sobie po prostu żyli obok…więc tam nie było zbyt wielu dobrych bohaterów. Jak w sumie w tamtych czasach, nie było zbyt wielu dobrych ludzi.
- Oberwałeś torebką za próbę ratunku? - zapytała z rozbawieniem - opowiadaj! - poprosiła. A potem pokręciła głową - no i jak dla mnie, dzisiaj możesz być Jaskrem, ale takim co zapomniał swojej lutni w domu - dodała, unosząc brwi. A potem sięgnęła po jedną z przekąsek, bo trochę zgłodniała.
- Doceniam propozycję, tam będzie na pewno o wiele bezpieczniej tańczyć niż tutaj - przyznała z rozbawieniem - A co jak nie umiem tańczyć? - zapytała jednak po chwili i nawet się łobuzersko uśmiechnęła.
niesamowity odkrywca
-
ODPOWIEDZ