Ordynator Chirurgii Ogólnej — Cairns Hospital
34 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Living his best life with the love of his lfe - Hope
Właściwie to Delany od zawsze czuł się samotny. Pustki po biologicznej rodzinie nie sposób było zapełnić, a z adopcyjnymi rodzicami ciężko było mu nawiązać kontakt. Jedynie relację z Pelletier mógłby nazwać czymś w rodzaju bezwarunkowej miłości, szczególnie, że rok temu złamał jej serce, a blondynka mimo wszystko postanowiła dać mu drugą szansę. Ciekawy kontrast do państwa Delanych, którzy niemal przekreślili przybranego syna, gdy zrezygnował z praktyk w szpitalu pod okiem ojca. Mężczyzna wcześniej może tego nie dostrzegał, ale strata Hope dała mu nowy pogląd na wiele rzeczy. Choćby na to jak nieznaczące były jego wcześniejsze relacje. Inne kobiety naprawdę przestały go już interesować. Chciał tylko Pelletier.
Co więcej, ufał, że z czasem i pani Doktor dojdzie do podobnych wniosków. Temat jej ślubu z Anthonym poruszali coraz rzadziej. Być może żadne z nich nie chciało myśleć o zbliżającej się dacie, wydawało się jednak, że Huntington nadal próbuje walczyć. Albo to, albo ślubna planerka naprawdę już nic dla niego nie znaczyła. Pytanie czy to samo Hope mogła powiedzieć o Nemo? Blondynowi wydawało się, że jej odpowiedź nie byłaby narzeczonemu w smak. Dziwnie poprawiało mu to nastrój.
- Musisz mnie pilnować, bo i tak nigdzie nie pójdziesz - z miną szczeniaka Delany zerknął na cofającą się dłoń. Zamknięci sami w windzie chyba nie musieli się obawiać, że ktoś ich przyłapie na czułościach? - Poza tym to nie ja po pijaku nalegam, żeby grać w rozbieranego pokera - odgryzł się. To chyba logiczne, że w takich warunkach ciężko było zachować pokerową twarz. Ostatni raz, to musiało być na któreś z poprzednich konferencji. Nie da się ukryć, że niektórym lekarzom czasem puszczały tam hamulce.
Ale wracając do chwili szczerości, zwrot ten na pewno zwrócił uwagę mężczyzny. Brzmiał poważnie, jednak Nemo też czuł, że mieli parę niewyjaśnionych spraw. Tamta rozmowa po jego przylocie do Australii nie poszła najlepiej, potem skupili się raczej na naprawianiu relacji niż rozdrapywaniu ran. Cóż, czas przyszedł najwyższy.
- Teraz albo nigdy - przytaknął Delany, spoglądając na blondynkę oświetloną światłem telefonowej latarki - ale proponuję usiąść - białe kitle zostawili w socjalu, nie chcąc ryzykować ubrudzenia ich lunchem. No i nadal nie wiedzieli jak długo potrwa naprawa awarii prądu. Nemo nie czekał, tylko osunął się w dół po ścianie, komórkę kładąc przed sobą. Może to i lepiej, bo Hope faktycznie sięgnęła po ciężki kaliber. Nadeszła pora by rozliczyć się z grzechów.
- Taki scenariusz jest jeden, i dzwonisz w nim do mnie żeby powiedzieć, że wychodzisz za Huntingtona - wizja ta nawiedzała blondyna coraz częściej, choć, jak zawsze, starał się być optymistą. Jak w romantycznej komedii, miłość pokona każdą przeszkodę - Przechodzi mnie dreszcz na samą myśl, a nawet tego nie doświadczyłem. Tamten telefon..nie był dla mnie prosty. Długo zastanawiałem się czy Corinne to na pewno ta jedyna. Uczucia do Ciebie to też był jakiś mętlik. Byłem pewien, że wszystko spierdoliłem przez kilka drinków, ale dzisiaj już wiem, że to była najlepsza decyzja.


Hope Pelletier
Obrazek
przyjazna koala
Stasz
Anestezjolog — Szpital
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Rozstała się z Anthonym i zaczyna kolejny już, nowy rozdział w swoim życiu. I boi się, czy nie pozstanie sama pomimo tego, że Nemo zapewniał, że chce być jego współautorem.
Czy Hope zdawała sobie sprawę z tego, jak wielki wpływ miała na jego poczucie samotności? Chyba nie do końca. A może wmawiała sobie, że jednak i bez niej da radę być szczęśliwy? Gdy jeszcze miała wątpliwości, że to, co do niego czuje, jest czymś wyjątkowym. Jedynym. Niepowtarzalnym.
Oczywiście, że w zasadzie każdy był, Anthony również. Ale ta jego wyjątkowość być może była lepiej współgrająca z kimś innym. To jaki był Nemo, być może było dobre tylko dla Hope?
Wiele rzeczy można było o nich powiedzieć, ale nie to, że siebie nie szanowali. Teraz, gdyby Hope powiedziała mu, że to koniec z pewnością nie próbowałby wywierać na nią nacisku. Ale to po jej stronie leżał ten problem, że nie umiała powiedzieć sobie dość. Że ma dość Nemo i tego w zasadzie ukrywania się po kątach.
- Bo nawet w takim stanie mogę z tobą wygrać. To raz. A dwa — najczęściej ciuchy, to jedyna waluta, jaką ze sobą mieliśmy. - Stwierdziła. Co dziwne, nawet wtedy w bieliźnie, do niczego nie doszło. Widocznie wtedy nie był to dla nich ani czas, ani miejsce.
Ale za to oba te warunki zostały spełnione, jeśli chodzi o poważną rozmowę. Zgodnie z jego sugestią usiedli naprzeciwko siebie i Hope poczuła, jakby miała zaraz wysłuchać opowieści o duchach.
- Dla mnie też nie był prosty. Ale w pewnym sensie dał mi wolność. Kilka dni czekałam na wiadomość, a gdy nie nadeszła, sama postanowiłam zadzwonić. Zwłaszcza z tym testem… - Dobrze, że tylko częściowo widział jej twarz. Nie widział może tego, jak mocno się spięła na samo wspomnienie tamtej chwili. Jak żywe pozostało to w jej pamięci. - Ja… Ja wtedy cierpiałam chyba nawet bardziej po tym, niż jak zostawił mnie Sawyer. - Wyznała niespodziewanie nawet dla samej siebie. - Bo nie traciłam tylko kochanka. Traciłam mojego najlepszego przyjaciela. - To bolało w inny sposób. Jakby walił jej się cały świat na barki. - Bałam się, że jeśli będę w ciąży, to dziecko będzie wyglądało zupełnie jak ty… Że codziennie będzie mi przypominało o tym, co utraciłam. A z drugiej strony… - Znów się zawahała. - Z drugiej strony miałabym jakąś cząstkę ciebie już na zawsze. To była znów myśl pocieszająca. - Ale czy powinna mu teraz o tym mówić? Przecież przeszłości nie można zmienić.

Nemo Delany
dzielny krokodyl
matką głupich/ Liv
brak multikont
Ordynator Chirurgii Ogólnej — Cairns Hospital
34 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Living his best life with the love of his lfe - Hope
Całkiem możliwe, że nie zawsze brała na poważnie teksty Nemo o tym, że jest najlepszą przyjaciółką na świecie i bez niej by zginął. Blondynka znała wszystkie jego słabe strony, a do tego rozwiązanie na każdy problem. Gdy zniknęła, odczuł to boleśnie. Do tego nowy anestezjolog też nie przypadł mu do gustu. Człowiek za grosz nie miał poczucia humoru, a co dopiero zadatków by zastąpić pustkę po doktor Pelletier. Ich znajomość na szczęście trwała krótko, bo potem, razem z Corinne, Nemo poleciał na Florydę. Cóż, tam też nie zagrzał jednak zbyt długo miejsca. Wyciągnął za to kilka bardzo istotnych wniosków, a te doprowadziły go do wybrzeży Australii.
- W sumie nadal lepsza niż plastikowe żetony - musiał przyznać Delany. No i groził im bardziej ekshibicjonizm niż uzależnienie od hazardu. Chociaż chirurg chyba by się kłócił, że w ich przypadku chodziło o zwykłe zamiłowanie do rywalizacji. I pomyśleć, że zaczęło się od konkursu przyrodniczego w podstawówce. Nadal gdzieś miał swoją nagrodę za drugie miejsce. W końcu nikt nie był w stanie rywalizować z formikarium Hope. Piękne, beztroskie czasy. Bez poważnych rozmów i nietrafionych zaręczyn.
- Wtedy chyba pierwszy raz w życiu nie miałem pojęcia co Ci powiedzieć - blondyn nie tyle się usprawiedliwiał, co prezentował własne odczucia. To chyba ważne, żeby zrozumieli co wydarzyło się po obu stronach, chociaż on nie potrzebował przypomnienia żeby wiedzieć, że spartolił po całości. Może dlatego też czuł się lepiej, że w windzie widzieli niewiele. Wystarczająco wyraźnie słyszał ból w głosie przyjaciółki. Najgorsza była jednak świadomość, iż to wyłącznie on go sprawił, i właśnie dlatego musiał wysłuchać jej do samego końca.
Wysiedział dokładnie tyle, ile było trzeba, zanim zerwał się na kolana, żeby objąć Hope. Musiał ją pocieszyć, zapewnić, że tamten etap mają już za sobą - Przepraszam H. - te słowa był Pelletier winien najbardziej i tuląc ją do piersi, długo zastanawiał się czy nie powinny być jedynymi, które miały prawo opuścić jego usta - Straciłem Cię na własne, durne życzenie i nawet nie mógłbym mieć pretensji gdybyś odesłała mnie wtedy z powrotem do Stanów - co prawda pewnie nie dałby się odprawić tak łatwo, ale na szczęście nie musieli się o tym przekonywać - Nigdy też nie zostawiłbym Cię samej z dzieckiem. Przysięgam, że Ty i nasze szkraby zawsze będziecie mogli na mnie liczyć - możliwe, że Nemo nieco się zagalopował, ale w głowie już od dawna planował ich wspólną rodzinę. Gdyby Hope faktycznie zaszła w ciążę po ich wspólnej, szalonej nocy, może zaoszczędziłoby im to przeprowadzki na inny kontynent? Delany chyba nie byłby aż tak ślepy, żeby na widok kobiety z okrągłym brzuchem wreszcie szybciej nie zabiło mu serce.



Hope Pelletier
Obrazek
przyjazna koala
Stasz
Anestezjolog — Szpital
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Rozstała się z Anthonym i zaczyna kolejny już, nowy rozdział w swoim życiu. I boi się, czy nie pozstanie sama pomimo tego, że Nemo zapewniał, że chce być jego współautorem.
Jego teksty trudno było traktować poważnie, jednak nawet jeśli nie do końca mógł wyrazić się słowem, to z pewnością jego czyny sprawiały, że czuła się najlepszą przyjaciółką. Nie musiał się martwić przynajmniej tym i przynajmniej wtedy. Ona również sądziła, że mając takiego człowieka w swoim życiu, wygrała los na loterii. Szkoda, że myślała, że bierze udział w innej grze, niż w rzeczywistości. Stawka, którą zaryzykowali tamtej nocy, okazała się zbyt wysoka dla nich obojga do udźwignięcia. I chociaż przeżyła wtedy jedną z najlepszych swoich nocy, to gotowa była cofnąć ją całą, żeby chociaż na chwilę móc go odzyskać. Ale później poznała Tony’ego i myślała, że uda jej się uporządkować życie. Kolejny raz się pomyliła. Tylko że siedząc teraz z nim w tej cholernej windzie, musiała przyznać sama przed sobą, że była szczęśliwa, gdy był obok. Gdy mogli wrócić do dawnych rozmów, żartów… Brakowało jej tego, ale przede wszystkim brakowało jej jego.
Zostawiła więc chwilowo żarty z ich przygód na wyjazdach, skoro właśnie mieli okazję poważnie porozmawiać. Wiele w życiu popełnili błędów. Niektóre razem, niektóre osobno, ale, tak naprawdę największym był brak rozmowy, takiej zupełnie od serca w momencie, gdy powinni właśnie bardziej niż wcześniej uwierzyć w siebie.
- Nie dziwie się. - Nie powiedziała mu wtedy o teście, który co prawda okazał się fałszywie pozytywny, ale przez kilka dni martwiła się bardzo, że zostanie samotną matką i czy powinna powiedzieć mu wszystkim. Nie chciała przecież być tą drugą lub co gorsza…. - Chyba najbardziej bałam się, że powiesz mi, że się ze mną ożenisz z łaski. - Znaczy, wiadomo, tak by tego nie ujął. Ale związki, które bazowano na wspólnym dziecku, raczej nie miały wielkiej szansy na przetrwanie.
Przeprosił ją, nie pierwszy z resztą raz, ale tym razem miała wrażenie, że wysłuchał ją do końca i pojął, jak bardzo wtedy cierpiała.
- Wiem, jak ważna jest dla ciebie rodzina. - Sam przecież swojej prawdziwej nigdy nie miał i wiele już razy mówił o tym, że dla swoich dzieci będzie chciał kompletnej, szczęśliwej całości.
Teraz gdy znalazła się w jego ramionach, z jakiegoś powodu pomyślała, że przecież tak mogło być od zawsze. Ile lat zmarnowali, dorastając i dojrzewając w zasadzie obok siebie. Mijając się zapewne o włos, o kieliszek, czy o przytulenie. A może właśnie potrzebowali takiego szoku? Emocjonalnego przeżycia, które miało spleść ich losy w zupełnie nowy warkocz? Oparła policzek o jego klatkę piersiową i wsłuchała się w bicie serca, przerywane kolejnymi słowami.
Podniosła oczy, dopiero gdy wspomniał o ich dzieciach.
- Nemo ja… - Pierścionek od Anthony’ego na jej drobnej dłoni parzył i chyba robił to dla nich obojga, bo wciąż wspierała się o jego tors. A przynajmniej tak było przez chwile, dopóki ostrożnie nie cofnęła tej dłoni i z pewną trudnością zdjęła pokaźny kamień, ukrywając go w kiszonce na jej piersi. Czy znak był wyraźny? - Nie wiem jeszcze co dalej, ale wiem, że Tony zasługuje najpierw na rozmowę. Mam nadzieję, że rozumiesz. - Przeczuwała, że serce jej narzeczonego też nie leży przy niej, więc miała nadzieję, że szczerą rozmową uda im się przynajmniej rozstać się bez zbędnych komplikacji. - Ale proszę cię o jedno… nie wyjeżdżaj do Stanów beze mnie. - Przysunęła się nieco bardziej i oparła czoło o jego czoło. - Boje się… - Że stracę cię znów. I gdzie się wtedy ukryje przed światem?

Nemo Delany
dzielny krokodyl
matką głupich/ Liv
brak multikont
Ordynator Chirurgii Ogólnej — Cairns Hospital
34 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Living his best life with the love of his lfe - Hope
Gdyby mógł cofnąć czas, też wszystko zrobiłby inaczej. Wsłuchałby się w swoje serce jeszcze mocniej, spotkał z Hope i o wszystkim porozmawiał, a przede wszystkim, był przy niej kiedy sama czekała na wyniki testu. Sęk w tym, że wizja wychowywania wspólnie z Pelletier dzieci nie przerażała go ani teraz, ani wtedy. Dogadywali się świetnie, mieli niezłe geny. Do tego był pewien, że blondynka będzie świetną matką. To mógłby być początek jego 'przebudzenia', gdyby tylko śpiewająco wszystkiego nie zawalił. Na szczęście udało mu się znaleźć drogę powrotną, jak temu marnotrawnemu synowi. I to zanim Anthony zdołał wypełnił pustkę po nim w sercu pani Anestezjolog.
- H., facet, którego wybierzesz na swojego męża będzie największym farciarzem na świecie - nigdy nie lubił, gdy w siebie wątpiła. Ci wszyscy faceci, którzy ją w przeszłości porzucili (z nim na czele), podburzyli nieco samoocenę. Jako mała dziewczynka, Hope zapewne liczyła, że szybko trafi na księcia z bajki. Tylko jak wyjaśnić, że ten ukrywał się przez lata pod postacią najlepszego przyjaciela? Zupełnie jakby palce maczała w tym jakaś zła wróżka. Może nawet namówiła biologiczną matkę Nemo do pozostawienia go w szpitalu? Przyjemnie byłoby móc obwinić za to wszystko moce nieczyste.
- Dla jasności, traktuję Cię jak jej członka nawet bardziej niż swoich rodziców - oczywiście nigdy nie nazwałby blondynki swoją siostrą. Przez te wszystkie lata nie udało im się uwolnić od podtekstów. Poza tym było też kilka momentów, których nie mogli zignorować. Tych parę chwil, w których byli bliscy przekroczenia bezpiecznej granicy. Kto by pomyślał, że klucz leżał w tequili? Kolejnym, jak widać, była popsuta winda. To ona stała się świadkiem sceny, w której Hope nareszcie pozbyła się zaręczynowego pierścionka ze swojego palca. Trudno opisać jak wielki kamień opadł z serca blondyna. Odetchnął głęboko jak nigdy.
- Zadzwoń gdybym był potrzebny - znów zaoferował swoje wsparcie, podejrzewając, że rozmowa nie będzie zbyt przyjemna. Adres domu już znał. Mógł ją odebrać w każdej chwili, albo nawet stać obok. Wszystko byle przestała obawiać się, że znów odejdzie - I nigdzie się bez Ciebie nie wybieram Hope. Nadal nie kumasz. Teraz już się mnie nie pozbędziesz - mógł ją tak zapewniać bez końca, codziennie po przebudzeniu i przed snem - Wprowadź się do mnie i Tysona - jak to Nemo, zaraz poszedł za ciosem. Chciał żeby blondynka wreszcie zrozumiała jak poważnie traktował ich związek.



Hope Pelletier
Obrazek
przyjazna koala
Stasz
Anestezjolog — Szpital
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Rozstała się z Anthonym i zaczyna kolejny już, nowy rozdział w swoim życiu. I boi się, czy nie pozstanie sama pomimo tego, że Nemo zapewniał, że chce być jego współautorem.
Czas miał to do siebie, że był jednorazowy. Najbardziej marnotrawiona i niedoceniana rzecz, jaką można było mieć w swoim posiadaniu. I cokolwiek się robiło, nie można było go odzyskać. Należało za to korzystać z tego, gdy los poniekąd dawał nam kolejne szanse — można było wtedy, biorąc nowe doświadczenia i przemyślenia, rozegrać partię na nowo.
- Teraz tak mówisz. Ale pamiętam ton twojego głosu, podczas tamtej rozmowy. I wiem, teraz wiem, że zrozumienie przyszło z czasem, ale wtedy naprawdę się bałam tego wszystkiego. - Patrzyła na niego, ale jej wzrok ledwo przecinał ciemność. - Nigdy nie chciałam cię unieszczęśliwić - A czasem miała wrażenie, że mógłby wieść całkiem dobre życie u boku Corinne. Że dogadywali się i pewnie dalej by tak było, gdyby nie ta jedna nocka. Postanowiła tym przemyśleniem podzielić się z Nemo. Ostatecznie przecież nie wiedziała, kiedy znów będzie okazja by tak dokładnie, od serca porozmawiać.
- Czy myślisz, że gdybyśmy wtedy nie poszli do łóżka, to kiedykolwiek… ja i ty. - Czy mogła powiedzieć teraz na głos, że oboje czuli to samo? Że i ona wiedziała dokładnie, co oznacza to trzepotanie serca, tę radość gdzieś w środku. Nie. Jeszcze nie chciała tego zrobić. Jej wyznanie musiało być wolne od znamion zdrady. Raz już w podobnej sytuacji się znajdowali i nic dobrego z tego nie wynikło. Teraz powinni zrobić to, jak należy.
- Wiesz, że zawsze byłeś mi bliski… - Odparła, wiedząc doskonale, że tamta bliskość i ta nowa, w jakiś sposób były podobne, ale też zupełnie od siebie różne.
Odnalazła dłonią jego policzek i delikatnie przesunęła po szorstkim zaroście.
- Mam swój dom. Kupiłam go, gdy sprzedałam ten w Burlington. Wynajmowałam go jeszcze całkiem niedawno, ale wypowiedziałam najemcom umowy i stoi już pusty. - Powiedziała, ale nie sprecyzowała, czy to odpowiedź na jego propozycję zamieszkania razem, czy może na chęć pomocy. - Najpierw i tak czeka nas delegacja, prawda? - Jeszcze się słabo broniła, ale nie dla samego odrzucenia go, czy chęci utarcia mu nosa. I wbrew pozorom wcale nie chodziło o strach.
- Porozmawiamy o wszystkim na spokojnie, jak już rozmówię się z Tonym. O nas też. - Ale świadomość tego, że mogła na niego liczyć, że chciał z nią być, była w jakimś stopniu uspokajająca i ekscytująca. - Powiedziałam o nas mojemu przyjacielowi… - Wyznała niespodziewanie. - Mówił, że musisz być szalony, że tu za mną przyjechałeś… - A ona chyba była szalona, że to wszystko wydawało jej się takie właśnie, jak powinno być.

Nemo Delany
dzielny krokodyl
matką głupich/ Liv
brak multikont
Ordynator Chirurgii Ogólnej — Cairns Hospital
34 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Living his best life with the love of his lfe - Hope
To fakt, i Nemo czasu marnować już nie zamierzał. Stracił prawie rok by uzmysłowić sobie oczywistą oczywistość, więc teraz chciał działać. Hope była kobietą jego życia, drugi raz nie dopuści do tego by ją stracić, bo trzeciej szansy od losu mogą nie dostać.
- Zachowałem się jak kutas, nie ma co owijać w bawełnę H. Zraniłem Cię i zdradziłem bardziej niż Sawyer i reszta razem wzięci. Jedyne pocieszenie jest takie, że mam resztę życia żeby próbować Ci to wynagrodzić i odzyskać Twoje zaufanie - potrzebowali tej rozmowy, więc może to i dobrze, że winda postanowiła mieć awarię akurat teraz. Poza tym Delany miał wreszcie czysty obraz spustoszeń, jakie wywołał jego niesławny dick-move w relacjach z Pelletier. Naprawienie tego zajmie sporo czasu, ale blondyn był gotów ciężko pracować żeby im się udało. Nie dopuszczał do siebie innej opcji.
- Unieszczęśliwić? Hope, jeśli ktoś jest winny to wyłącznie ja. Przespałem się z Tobą, chociaż nadal byłem z Corinne, a potem jak ten egoista wkurzałem się, że nie mogę mieć was w życiu obu. To co do niej czułem, to zauroczenie, to było coś znajomego. Chyba dlatego postawiłem na nią, a nie na na mętlik, który zapanował po naszej wspólnej nocy - znał przeszłość Amerykanki, więc nie był zaskoczony, że nawet teraz obawiała się o zostanie tą 'drugą', 'wybrakowaną'. Dlatego robił wszystko by rozwiać jej wątpliwości.
- Wydaje mi się, że tak. W końcu musiałbym przecieź powiązać te wszystkie ukłócia zazdrości, uderzenia gorąca i skręty jelit w jakąś spójną diagnozę. Szczególnie, że to co do Ciebie czuję, to nigdy nie była miłość bratersko-siostrzana - jeśli ktoś w ich związku był ułomny, to zdecydowanie Nemo. W tematach miłości nadal poruszał się trochę po omacku, głównie obserwując relacje znajomych czy to co oferowały media. Przez lata zebrał sobie nawet listę pewnych wytycznych i dopiero związek z Hope uświadomił mu, że jednak nie wszystko jest tak czarno-białe jak mu się wydawało. Uczucia pojawiały się, ewoluowały i znikały w sposób trudny do przewidzenia. Teraz już rozumiał skąd wzięło się powiedzenie 'serce nie sługa'. Wydawało mu się też, że jego serce decyzję podjęło bardzo, bardzo dawno. Tylko on musiał do niej dojrzeć.
- Zawsze podziwiałem tą Twoją głowę do inwestycji, no ale jabłko pada przecież nie daleko od jabłoni - drobną dłoń na policzku przyjął z dozą ulgi, wtulając twarz w drobne palce - i chyba masz rację, najrozsądniej będzie o tym pogadać po naszym powrocie - przytaknął. Nie był pewien, czy skoro Pelletier kupiła tu dom, planowała zostać w Australii na stałe. A może teraz, skoro wszystko sobie wyjaśnili, będzie chciała wrócić do Stanów? Jeśli o Delany'ego chodziło, to czuł się trochę jak 'obywatel świata' i swoje miejsce potrafił odnaleźć chyba wszędzie. Gorzej z Hope, bo sama potwierdziła, że nawiązała tu już jakieś przyjaźnie. Czyżby rozglądała się za jego zastępstwem?
- Po prostu zakochany. Wreszcie straciłem dla Ciebie głowę Pelletier - jak zawsze chętnie przyjął zejście na nieco mniej poważne tematy. Szczególnie, że mógł ponownie zadeklarować swoje uczucia do blondynki - Całe moje ciało buzzuje jak jesteś obok. Jakby domagało się powtórki sprzed roku.




Hope Pelletier
Obrazek
przyjazna koala
Stasz
Anestezjolog — Szpital
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Rozstała się z Anthonym i zaczyna kolejny już, nowy rozdział w swoim życiu. I boi się, czy nie pozstanie sama pomimo tego, że Nemo zapewniał, że chce być jego współautorem.
- Ej… Ale weź nie obrażaj mojego najlepszego przyjaciela, co? - Powiedziała, rozbawiona, chociaż tak naprawdę zgadzała się z każdym słowem. W dobrej wierze oczywiście, próbował znaleźć rozwiązanie z takiej trudnej sytuacji w jakiej się znaleźli. Bo przecież wcale nie było mu łatwo być “tym złym” biorąc pod uwagę, że naprawdę ciężko znaleźć kogoś w zasadzie tak bezinteresownie dobrego, jak Nemo. Może właśnie to sprawiło, że uwierzyła, że naprawdę wszystko jest jej winą? Owszem, każdy miał swoje małe wady, ale patrząc na ogół dobrych uczynków, to Delany miał ich dużo więcej, niż przeciętny szary człowiek.
Ale jednocześnie wobec niej, ten jeden raz, wyszło wiele złych rzeczy, a ona wiedziała, że zrobił to też w dobrej wierze. Przecież myślał, że kocha Corinne. Chciał chronić swoją potencjalną przyszłą żonę.
- Ale ja ci ufam. - Powiedziała niespodziewanie, sprawiając, że nawet dla niej samej słowa były zaskoczeniem. Miały jednak w sobie samą prawdę. Wiedziała, że ma lęki przed oddaniem się sytuacji całkowicie, ale to leżało w niej. Nie mogła go wiecznie za to obwiniać, bo nie mogłaby zrobić kroku naprzód.
- Ale gdyby nie tamta noc, gdyby się nie wydarzyła, a ty nadal wyjechałbyś z Corinne, to nasza znajomość mogłaby się rozluźnić. Może by to wszystko przeszło i byłbyś zwyczajnie z nia szczęśliwy. - Oparła się plecami o chłodną ścianę windy, gdy cofnęła wreszcie dłoń z jego twarzy.
- Nie sądziłam, że będę miała po co wracać do Stanów na dłużej. Nie opłacało mi się trzymać tamtego domu. Bałam się, że wszystko będzie mi przypominać… - ciebie - ... przeszłość..
Ale uznała, że żadnych decyzji nie będzie podejmować, póki nie porozmawia z Tonym. Zrobił dla niej tak wiele, że zasługiwał na szczerość.
- Mówią, że lepiej późno, jak wcale… - Czy powinna tak mówić? Czy powinnam z miejsca mówić o swoich uczuciach? Przygryzła lekko wargę. O uczuciach i pragnieniach.
- Ach więc o to chodzi… nikt nie zrobił Ci tak dobrze jak ja… - Próbowała nie wspominać ich rozpalonych ciał w miłosnych splotach. Kanapa, prysznic, kilka razy w łóżku. Wspomnienia były tak intensywne, że sama zaczęła lekko drżeć. Wtedy na chwilę mrugnęło światło i Hope zrozumiała, że nie będzie mogła ukryć wyrazu swojej twarzy. Podobnie jak widziała, jak napięte jest jego ciało. Doskonale pamiętała, co się kryje pod tym szpitalnym strojem. On też był tego świadom.
Poczuła szarpnięcie i w pierwszym, wystraszonym odruchu, w ponownych ciemnościach, znów odnalazła jego dłoń.

Nemo Delany
dzielny krokodyl
matką głupich/ Liv
brak multikont
Ordynator Chirurgii Ogólnej — Cairns Hospital
34 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Living his best life with the love of his lfe - Hope
- Najlepszy przyjaciel by Cię tak nie potraktował. To zdecydowanie był Nemo-Kutas - kto jak kto, ale Hope znała jego grzeszki. Z resztą, Delany świętego z siebie nigdy nie robił. Może za takiego czasem uchodził, przez swoje niemal wiecznie pozytywne podejście, jednak na sumieniu pozostawało mu wiele. Szczególnie, jeśli chodzi o podejście do kobiet. Nie zapominajmy, że Nemo przez długi czas był bawidamkiem szukającym jedynie przelotnych przygód. Krótko po ukończeniu praktyk, głównie na złość ojcu, dał się wciągnąć w świat szpitalnych romansów. Na kilku palcach dostrzegł ślady po ściągniętych obrączkach, ale wtedy wolał udawać, że ich nie widzi, a durny okres buntu ostatecznie zakończył wyprowadzką z rodzinnego domu i zmianą szpitala. Z Hope nie utrzymywali wtedy aż tak bliskich relacji. W ich życiach działo się wystarczająco wiele. Ich drogi ponownie skrzyżowały się w Burlington.
- W takim razie już nigdy nie dam Ci powodu, by to znów miało się zmienić - znał Pelletier za dobrze, by wątpić w prawdziwość jej słów. Nigdy nie zranił jej celowo, raczej podjął kilka kiepskich decyzji. Potem blondynka wyjechała, nie dając mu szans na dłuższe wyjaśnienia. Szczególnie, że Delany z Corinne przeprowadzili się na Florydę krótko potem. Przez jakiś czas wiedli więc z Hope znów osobne życie, ale Nemo nie zamierzał dopuścić do tego już nigdy więcej. Chciał się z Hope zestarzeć, otoczony wnuczętami, a potem prawnukami. Widział tą scenkę wyraźnie.
- Miałem ponad rok by pozbyć się podobnych wątpliwości H. - pomimo panujących dookoła ciemności, Chirurg usiłował odnaleźć ciemne oczy przyjaciółki, bo rozumiał przez co przechodziła - Dlatego jestem tutaj, nie na Zachodnim Wybrzeżu. Bo zamiast gdybania wolę być z Tobą - niezadowolony z powstałego pomiędzy nimi dystansu, blondyn wyciągnął dłoń, odnajdując rękę Pelletier w mroku. Najchętniej wykrzyczałby wszystko co do niej czuł, ale musiał być cierpliwy. Sama poprosiła by zaczekał do jej rozmowy z Anthonym. Czy wtedy będzie już mógł bezkarnie porwać ją w ramiona?
- Chyba nie wszystkie mosty w domu są do końca spalone, ale konferencja na pewno dostarczy nam dodatkowych opcji - czuł ekscytację na myśl o wspólnym planowaniu przyszłości z blondynką. Mieli środki by zamieszkać w dowolnym miejscu na globie. Świat stał przed nimi otworem, powinni jednak pamiętać, że zapewne przyjdzie im tam wychowywać dzieci. To coś z czym Nemo na pewno nie chciał czekać.
- Przyznaję, jakby wstąpił w Ciebie jakiś demon seksu - on do tych wspomnień powracał bardzo chętnie. I dość często. Mocno żałował też, że z powodu alkoholu nie zapamiętał wszystkich szczegółów tak wyraźnie, jakby sobie tego życzył. Nie da się również ukryć, że Delany ciekaw był jak wypadał w porównaniu z Huntingtonem, jednak temat nadal był chyba zbyt delikatny by go poruszać. Cóż, przed ostateczną oceną Chirurg na pewno zarządza powtórki. Takiej z zepsutej windy niekoniecznie.
Trochę wręcz żałował, że ich metalowa komora po kilku zgrzytach zaczęła powoli wracać do życia. Szczególnie, że nim wróciło na stałe światło, w ciemności wychwycił lubieżne spojrzenie Pelletier. Pozostało mieć nadzieję, że to co wydarza się w zepsutej windzie, pozostaje w zepsutej windzie.


Hope Pelletier

-the end-
Obrazek
przyjazna koala
Stasz
ODPOWIEDZ