detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Był początek stycznia. Właśnie mijał miesiąc od momentu, w którym Saiorse podjęła decyzję, będącą chyba najlepszym momentem w życiu Prestona w minionym roku. Zgodziła się zamieszkać z nim, miał nadzieję, że już na stałe. Choć w tym czasie nie było wyłącznie łatwo, bo oboje mierzyli się w wieloma trudnymi momentami, to powrót do domu, w którym czekała na niego Sai, był dla niego jak spokojna przystań. Zdecydowanie tylko ona sprawiała, że Turner wciąż był w stanie utrzymać się na powierzchni. Było bardzo dobrze, na tyle dobrze, że momentami zastanawiasz się, czy to jest w ogóle możliwe i kiedy to wszystko się rozsypie, bo przecież nie jesteś człowiekiem w czepku urodzonym i nigdy nie miałeś tyle szczęścia w życiu. Na szczęście takie obawy w głowie Prestona pojawiały się bardzo rzadko. Zamiast tego jego głowę zajmowało ostatnio planowanie ich małej rocznicy. To znaczy, policjant nie był na tyle romantyczny, by wpaść na taki pomysł samodzielnie. Musiał kiedyś wspomnieć o tym swojej siostrze, bo to ona podsunęła mu pomysł, a potem nawet nieco pomogła w organizacji i wyciągnięciu Sai na miasto, by Preston mógł wszystko ogarnąć. Za to sama część organizacyjna pozostała po jego stronie.
W każdym razie plan na dzisiejszy wieczór był taki, kolacja w romantycznym anturażu. Na razie jeszcze bez pierścionka zaręczynowego, ale kto wie, co przyjdzie Turnerowi do głowy, jak tak dalej pójdzie. Zakochał się, zakochał się na amen, jednak łatwiej było mu to okazywać czynami, niż słowami, więc tak właśnie zaplanował sobie dzisiejszy wieczór.
Potrafił trochę sam gotować, więc samą kolację przygotował własnoręcznie. Jedynie deser zamówił w cukierni, bo gdyby spróbował zrobić go sam, to mogłoby się to skończyć katastrofą. Trzeba byłoby potem odmalowywać co najmniej kuchnię. Nawet poszukał w szufladach jakichś świeczek i innych tego typu ozdób, by jakoś przygotować stół na tę okazję, co chyba nie było jego mocną stroną, bo nie wyglądał tak dobrze, jak te wszystkie ozdoby, którymi Sai przybrała dom na czas świąt. 
Podstęp chyba się udał, bo dźwięk przekręcanych kluczy w drzwiach, usłyszał dopiero po tym, jak już napisał do siostry, że może uwolnić Anderson od swojego towarzystwa. Co prawda kręcił się jeszcze wtedy trochę po kuchni, ale praktycznie wszystko było już zrobione, ruszył więc do drzwi, wycierając ręce w fartuszek, którym się obwiązał, by się zbytnio nie usmarować przygotowanym jedzeniem, no i w sumie czemu miałby go nie założyć.
- Cześć mała. Jak Ci minął dzień? - pocałował blondynkę i zapytał z miną niewiniątka, jakby w ogóle nie brał udziału w tym drobnym podstępie. 

Saiorse Anderson
Szuka celu — w lorne bay
29 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
We're only gettin' older, baby
And I've been thinkin' about it lately
Does it ever drive you crazy
Just how fast the night changes?
Nie spodziewała się tego, że Joy wyciągnie ją na zakupy. A już tym bardziej nie miała pojęcia, że sam w sobie wypad będzie pomysłem Prestona, który postanowił zorganizować im coś ekstra. Cóż, może już dawno odwykła od tego, że ktoś o nią dba tak po prostu bezwarunkowo? Dlatego przymierzając lokalne centrum handlowe, nie pomyślała nawet o tym, że może to mieć związek z tym, że równo miesiąc temu wprowadziła się do Prestona. I nie było dnia, żeby żałowała tej decyzji. Oczywiście, że towarzyszył jej strach, bo przecież nie znali siebie aż tak dobrze — oczywiście, wciąż poznawali się lepiej i lepiej, ale ostatecznie wiele jeszcze było przed nimi do odkrycia. I chociaż Sai naprawdę nie pomyślała o tym, że mogłaby się spodziewać w domu niespodzianki, to jednak nie oznaczało to wcale, że nie myślała o samym Turnerze. W zasadzie większą część rozmowy z Joy spędziła na poznawaniu swojego faceta nieco lepiej. Wiele rzeczy było takich, których nie sposób się było dowiedzieć w trakcie normalnej rozmowy — jakieś wspomnienia z dzieciństwa i jaki był dawniej, zanim ona go poznała. No i po jakąś cholerę chciała wiedzieć, jaka była jego była żona. Sama nie wiedziała, skąd się to brało, bo przecież wiadome było, że sama siebie zacznie porównywać do byłej młodzieńczej miłości Prestona. Na szczęście miała wrażenie, że ma coś, czego nie miała żadna po żonie, a przed nią samą. Preston zdawał się szczęśliwy. A przy nim i ona była bardzo zadowolona z życia. Pomimo tego, że dopiero niedawno zaczęła w pełni dochodzić do siebie, to czuła, że mężczyzna naprawdę o nią dba. Troszczyli się o siebie wzajemnie i próbowali zawsze znaleźć wspólne rozwiązanie. Zupełnie jak teraz — Saiorse zobaczyła na wystawie pewien zegarek, o którym myślała już od dłuższego czasu. Wiedziała przecież, że praca w policji to nie jest tylko 9-17 posadka w klimatyzowanym pomieszczeniu. Zegarek, który dla niego upatrzyła, miał specjalne osłonki od warunków zewnętrznych, odporny na upadek i zanurzenia.
Saiorse kupiła go z myślą, że będzie idealny na walentynki — chociaż kiedy tylko przekroczyła próg domu i poczuła zapach kolacji, już wiedziała, że coś się święci.
Oczy rozszerzyły jej się w zdumieniu, ale i zrozumieniu, że to wszystko to w zasadzie była tylko ustawka, mająca na celu wyprowadzić ją z domu.
- Cześć Kochanie… - Powiedziała, wystawiając twarz do pocałunku, muskając jego usta, żeby zaraz spojrzeć ponownie na wszystko, co dla niej przygotował. - Ty to tak sam? - Spytała, wracając wzrokiem do jego twarzy. Niby wiedziała, że kilka ostatnich lat był sam, ale mimo wszystko nie spodziewała się, że jego umiejętności będą na takim poziomie. Wiadomo, wszystko zostało przygotowane w domowych warunkach, ale i tak zrobiło to na niej wielkie wrażenie. - Czym sobie na to zasłużyłam? - Spytała, odkładając rzeczy w przedpokoju, ale jeszcze nie wyjmując zegarka z torebki. - Joy o tym wiedziała? Bo jeśli tak, to nie pisnęła ani słówka. Jakoś bym się wtedy przygotowała. - Stwierdziła, ale bez żadnej pretensji. Byli z Prestonem zakochani, zupełnie nieświadomi tego, że czekają ich takie trudności. Nic więc dziwnego, że każdy gest potrafił ich cieszyć. A ten? Ten był zupełnie niespodziewany i jeszcze bardziej utwierdził blondynkę w przekonaniu, że ma najlepszego faceta na świecie.

Preston Turner
sumienny żółwik
Sai
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Joy była młoda, gdy Preston brał ślub, co nie zmienia faktu, że miała swoje przemyślenia. Jako kobieta, pewnie znacznie lepiej rozgrywała jego przeszłe małżeństwo, niż on sam kilka lat po jego zakończeniu. W każdym razie fizycznie to była nawet podobna do Saiorse. Generalnie Preston zawsze miał słabość do blondynek. Jak tak sięga pamięcią do swojego okresu dorastania, to nawet była taka jedna nauczycielka o jasnych włosach, do której platonicznie wzdychał. Później już interesowały go raczej rówieśniczki, ale wizualnie, to zwykle były drobne blondynki. Jednak nie ma co też zbyt długo porównywać, bo to było całe lata temu, Preston był wtedy na zupełnie innym etapie życia i zupełnie czego innego od niego oczekiwał. Pamiętał, że w tamtym czasie dziecko byłoby ostatnim tematem, na jaki chciałby dyskutować, teraz nie tylko mógłby o nim mówić, ale też zdarza mu się myśleć o byciu ojcem. Ale też takie kwestie partnerstwa, wtedy też zupełnie inaczej do nich podchodził. Dużo trudniej było mu żyć z żoną, niż teraz z Saiorse, na takim poziomie dzielenia wspólnej przestrzeni. 
W każdym razie to, czego dowiemy się o naszym partnerze od jego bliskich, zawsze jest dość cenną wiedzą. Preston więc zupełnie nieświadomie włożył do rąk Saiorse możliwość poznania go z perspektywy innej osoby. Nie, nie obawiał się jakoś tego, bo gdyby tak było, to pewnie nawet nie chciałby zabrać kobiety na świąteczną kolację do swojej rodziny.
Preston nie uważał swoich umiejętności kulinarnych, jako takich na wysokim poziomie. Do masterchefa by się nie nadał. Po prostu jedzenie fastfoodów i pączków w pracy każdemu w końcu się nudzi, więc trochę z potrzeby różnorodności w ostatnich latach próbował kolejnych raczej prostych przepisów. Jakieś tarty, mięsa, które muszą się godzinami marynować czy dania kuchni orientalnej, nadal były daleko poza poziomem jego umiejętności, ale z kolei kurczak, łosoś czy sosy do makaronu, w tych czuł się w miarę dobrze. Kiedyś też bardziej dbał o swoją formę, to było jeszcze przed modą na diety pudełkowe, więc ryż potrafił przygotować bez spoglądania na zegarek. Dziś jednak postawił na makaron z sosem, szybko i efektownie. Lubił to uczucie, gdy imponowało Saiorse coś, co on potrafi robić, albo chociaż stara się, zamiast odpuścić bez podjęcia wysiłku. To pewnie też ma jakieś znaczenie w takim sensie, że dzięki temu czuje się bardziej podporą dla kobiety, ale mógłby iść na parę sesji do terapeuty, żeby ktoś mu to wszystko wyjaśnił, bo sam Preston jednak nie ma zbyt wiele tego rodzaju wiedzy.
- Jesteś. - powiedział krótko i całkowicie szczerze. Tak generalnie wszystko zaczynało albo kończyło się na tym, że Sai wprowadziła wiele dobrego do jego życia. Nawet te ich początkowe kłótnie, były dla niego w jakimś sensie atrakcyjne. Oficjalnie narzekał na ich wspólne nadgodziny, ale gdzieś tam z tyłu głowy był ciekaw, co tym razem się wydarzy i kto będzie górą. Teraz z kolei udało im się osiągnąć porozumienie i to paradoksalnie było jeszcze fajniejsze. - No i wytrzymujesz ze mną. - dodał. Turner nie był idealny, miewał swoje humory, a jednak minął cały miesiąc, a blondynka jeszcze ani razu nie wspomniała, że ma go dosyć. Może i pomyślała sobie w ten sposób, ale nie wyartykułowała tych myśli. Tak pół żartem, pół serio, to uważał to za spory sukces. 
- Wiedziałem, że się najlepiej sprawdzi. - stwierdził. Joy zdawała się polubić Saiorse, gdy spotkali się na tym nudnym wylęganiu się żółwi, to dobrze mówiła o jego kobiecie, były w dodatku w podobnym wieku, więc założył, że dziewczynom łatwo będzie znaleźć wspólne tematy przez całe popołudnie. Dobrze wiedzieć, że się nie mylił. - Przecież ładnie wyglądasz. - powiedział, rzucając okiem na ubranie kobiety. - Chyba że chcesz się przygotować, to śmiało. Przecież nigdzie nam się nie spieszy. - rzucił, rozwiązując ten śmieszny fartuszek. On też nie wyglądał jakoś odświętnie, miał koszulkę poplamioną od sosu i stare dżinsy. - Mogę Ci nawet pomóc, jeśli chcesz. - dodał, unosząc sugestywnie brwi, dotykając biodra kobiety i przesuwając dłoń po jej udzie.

Saiorse Anderson
Szuka celu — w lorne bay
29 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
We're only gettin' older, baby
And I've been thinkin' about it lately
Does it ever drive you crazy
Just how fast the night changes?
Cudowny był to etap związku. Wciąż cieszyli się samą obecność, nieco może bagatelizując naturę niektórych problemów i ubierając to wszystko w otoczkę ładnych ubrań, namiętnego seksu i zwyczajnego szczęścia — oboje od dawna chyba nie mieli kogoś, tylko swojego, kto mógłby wpłynąć na nich w ten sposób. I to było dobre — żadnych świeżych ran do zagojenia. Tych psychicznych oczywiście, bo fizycznie oboje wciąż dochodzili do siebie. No i w zasadzie Saiorse w tym momencie jeszcze nie wiedziała o problemach, z jakimi zmagał się jej wybranek.
- Za to, że jestem, to raczej powinnam przepraszać. Ile to się nerwów przy mnie najesz, to twoje. - Zaśmiała się, gładząc jego lekko szorstki policzek. - Ale tak, to prawda… Wytrzymanie z tobą to prawdziwa katorga. - Zażartowała, wskazując głową na pięknie ozdobiony stół, palące się świece, i cudowne zapachy kolacji. - No, która kobieta zniosłaby takie traktowanie. - Dodała zaraz, zarzucając mu ramiona na barki. - Nie wiem, czy kiedykolwiek ci ktoś to mówił, ale naprawdę jesteś fantastycznym facetem. Każda mi zazdrości. - Nie mówiła tego po to, żeby połechtać jego ego. Naprawdę tak sądziła. Turner bowiem miał w sobie cechy zarówno romantyka, jak i prawdziwego faceta. Potrafił o nią zadbać, ale też sprawić, że nie czuła się bezużyteczna. Jego była żona widocznie nie była odpowiednim dopasowaniem dla niego, ale Sai była pewna, że to tylko dlatego, że Preston był przeznaczony właśnie jej — Saiorse.
- Ta przebiegłość to chyba coś, co oboje macie we krwi. - Stwierdziła na słowa, że Joy się miała idealnie do tego nadawać. Najpewniej miał w tym sporo racji. Joy pozwalała Sai odnaleźć się tutaj, zupełnie jak w prawdziwej rodzinie. Oczywiście wszystko dzięki Prestonowi.
- Może i ładnie wyglądam, ale chodziło mi o to, że też bym coś dla ciebie zrobiła… Chociaż… - Zastanowiła się na chwilę. - Myślałam, żeby dać ci to na Walentynki, ale skoro już jest okazja. - Sięgnęła do własnej torebki, skąd wyjęła niewielkie pudełeczko z zegarkiem. - Żebyś wiedział, że niezależnie od godziny, zawsze będę na ciebie czekać. - Powiedziała, zupełnie nie zwracając uwagi na to, jak patetycznie brzmi. - Jesteś moim sercem i moją duszą Preston. - Wspięła się na palce, żeby móc sięgnąć jego ust. - A co do przebieranek, to zaczekamy po kolacji. Nie po to, gotowałeś, żebyśmy jedli zimne, prawda? - Wymruczała mu do ust, pomagając też zaraz znów zdjąć fartuszek. - Ale to np będzie wymagała późniejszego uświęcenia blatu. - Rzuciła jeszcze zalotnie, zjeżdżając słowami i oddechem od jego ust, po ucho, aż do karku.
Odsunęła się o krok. W ich przypadku punkt zapalny następował szybko i gwałtownie i jeśli zaraz się nie opanują, to naprawdę zjedzą zimne.
- To jak? Jemy? - A on później może zostać jej deserem.

Preston Turner
sumienny żółwik
Sai
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Preston dawno nie miał złamanego serca, dawno też żadnej kobiecie go nie złamał, a przynajmniej nie zrobił tego świadomie i z premedytacją, więc są spore szanse, że żadna jego była nie wkroczy nagle na scenę, na której próbują sobie wszystko poukładać jak najbardziej pod siebie. Jeśli coś im może przeszkadzać, to swoje własne demony, ale tutaj przynajmniej w przypadku mężczyzny wygląda to w ten sposób, że Saiorse stawia, że on wciąż potrafi utrzymać je w ryzach. Pewnie gdyby ich historia potoczyła się inaczej, gdyby nie zamieszkali razem albo gdyby blondynka zgodnie ze swoimi początkowymi założeniami wyjechała z miasta, to już dawno byłby w stanie, w którym ludzie baliby się do niego podchodzić, bo emanowałby złością, zniechęceniem i w ogóle takim ogólnym negatywnym nastawieniem do wszystkich i wszystkiego. Prawdopodobnie zdawał sobie z tego wszystkiego sprawę, a jeśli nie, to niedługa przyszłość wszystko ujawni. Bo nawet w idealnych warunkach, jeśli kumuluje się w człowieku coś negatywnego, to to coś nie rozpływa się tak po prostu, z czasem po prostu balonik tych złych rzeczy jest tak duży, że wybucha. 
- Tak? Sąsiadki już mówiły, że Ci mnie zazdroszczą? - zapytał, ubierając słowa kobiety w żart. Chyba nie był wystarczająco przyzwyczajony do przyjmowania komplementów, bo poczuł się teraz może nawet trochę zawstydzony. Żeby to przykryć, postanowił rzucić niejednoznacznym żarcikiem. Oboje doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że najbliżsi sąsiedzi mieli z nimi interesujące dźwiękowe przygody w ostatnim czasie, nie trzeba było mówić wprost, żeby się zrozumieli. 
- Masz coś do mnie i mojej rodziny Anderson. - powiedział z udawanym niezadowoleniem. Sai przed chwilą nie mogła się go nachwalić, więc zdawał sobie sprawę z tego, że to, co powiedziała, to żart. On sam też w żadnym stopniu nie mówił tego na poważnie. Choć dziś byli już na zupełnie innym etapie, to Saiorse i Preston nadal lubili się podroczyć. Różnica między czasem przeszły a obecnym polegała na tym, że wcześniej mogli mówić przykre słowa, żeby zadać cios drugiej stronie, teraz za to było to takie ich wspólne poczucie humoru i niejednokrotnie całkiem niezła gra wstępna.
 - Chcesz mi się oświadczyć? - zapytał z rozbawieniem. Pudełko było nieco za duże, jak na takie kryjące w sobie pierścionek, no i po chwili też wszystko się wyjaśniło. Zegarek to właściwie jedyny element męskiej biżuterii, jaki Preston nosił. Miał jakiś jeden na specjalne okazje i też taki do chodzenia na co dzień, bo jednak w jego pracy telefon nie zawsze miało się pod ręką, a na nadgarstek można było zerknąć w ułamek sekundy. Prezent na pewno się więc przyda, ale nie robił tego wszystkiego, bo oczekiwał czegokolwiek w zamian. Saiorse naprawdę wyjątkowo dużo dla niego zrobiła już samym faktem, że nie zdecydowała się na wyjazd, a zamiast tego dzielą wspólnie przestrzeń i życie. - Kocham Cię, wiesz? - odpowiedział na wszystkie te słowa blondynki, które sprawiły, że poczuł się przynajmniej o kilka centymetrów wyższy i też tak szczęśliwy, że w obecnej sytuacji wydawało to się zupełnie niemożliwe. Nie oczekiwał już miłości w życiu, a na pewno nie tak płomiennej, tak pobudzającej go do życia, a jednocześnie uspokajającej. 
- Możemy nie jeść wcale. - powiedział, błądząc dłonią pod sukienką kobiety. Lubił ją w tych obcisłych ciuchach, ale takie luźniejsze, jak miała dziś na sobie, pozostawiały większe pole do popisu. Choć i tak to dziś zdarza się, że śni mu się Saiorse w tamtej dopasowanej spódnicy, którą miała na sobie podczas rozprawy.
- Żaden blat nam nie jest straszny. - rzucił w nawiązaniu do ich wspólnych początków. Był w sumie już gotów uświęcić ten w kuchni, ale dzięki Sai jakoś udało im się opamiętać. O ile po wypadku, to Preston wykazywał się większą cierpliwością, to teraz role się odwróciły i częściej to Anderson wykazywała się silniejszą wolą. - Chodź. - powiedział i trzymając dłoń kobiety, powędrowali wspólnie w stronę kuchni, co zajęło im zaledwie parę kroków, ale wymagało zaskakująco dużo wysiłku. - Nie mogę odpuścić kolejnej okazji zebrania pochwał. - dodał z uśmieszkiem. Potem zajął się ostatnimi przygotowaniami, zmieszał makaron z sosem, otworzył wino i takie tam. Jeśli o niego chodzi, to zwykle wolał piwo, ale wyjątkowe okazje wymagają niecodziennych wyborów, stąd właśnie wino do kolacji.

Saiorse Anderson
Szuka celu — w lorne bay
29 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
We're only gettin' older, baby
And I've been thinkin' about it lately
Does it ever drive you crazy
Just how fast the night changes?
Gdyby wiedziała, że jej sama obecność tak dobrze na niego wpływa, najpewniej jeszcze uważniej poświęcałaby mu czas. Zbliżał się jednak czas, gdy musiała podszkolić się w tym, żeby przejść testy sprawnościowe, które miały potwierdzić, czy będzie mogła wrócić do służby. A jak wiadomo, od tego zależała jej, czy raczej już ich przyszłość. Wspólne zamieszkanie bowiem oznaczało ni mniej, ni więcej, jak wspólny budżet oraz wspólne plany. Nowy samochód, a może i zmiany w jednych godzinach, żeby mogli zaoszczędzić na paliwie.
Więc na razie żyła sobie w tym swoim nieco idealnym świecie, trochę nie dostrzegając niczego oprócz wpatrzonych w nią oczu.
- Skąd wiedziałeś? Któraś już cię podrywała? - Spytała, udając podejrzliwy ton, chociaż wcale by się nie zdziwiła, gdyby taka była prawda. On mógł się podobać, zapewne wiedział to. Chyba przed Sai miał jakieś przygody. Kobiety były jakoś dziwnie zafascynowane facetami w mundurach, a już, zwłaszcza gdy byli oni tak przystojni, jak Turner.
- Tak mam! - Odparła równie zadziornie, wychylając głowę nieco do przodu, jakby miała wyzwać go na pojedynek na gołe klaty. - Nadal nie jestem jej częścią. - Już zdarzało im się żartować na temat ewentualnego małżeństwa, więc Sai czuła się w miarę swobodnie, poruszając ten temat. - Później się zobaczy. - Nie, nie myślała o tym, żeby w ten sposób wymusić na nim pierścionek. Po prostu uważała, że to taka mała kolejna z ich gier.
Nie, żeby miała problem z tym, żeby w przyszłości zostać panią Turnerową. Ale oboje zdawali sobie sprawę, że chyba jeszcze to ciut za wcześnie. Nie, żeby miała wątpliwości — każdy dzień utwierdzał ją bowiem w przekonaniu, że to właśnie z nim chce spędzić resztę życia.
- Może kiedyś... - Dodała żartobliwie. Miała ostatecznie w sobie irlandzką krew, a nawet istniał taki zwyczaj, jak oświadczyny po irlandzku. Żeby się kiedyś Preston nie zdziwił.
- A co do miłości, to chyba coś tam słyszałam. - Wyznała rozbawiona, chociaż doskonale wiedział, że i ona go kocha.
Zagryzła jednak wargę, niemal gotowa zmienić zdanie co do kolejności ich poczynań. Wiedział, jak na nią działa, wiedział, jak na nią wpłynąć, ale na szczęście dla kolacji, rzeczywiście jej posłuchał, a Sai skorzystała z okazji, żeby złapać kilka oddechów, zanim zasiedli do stołu. Opanowanie się w jego obecności było cholernie trudne.
Pozwoliła mu się jednak obsłużyć, sama w międzyczasie śledziła jego poczynania, żeby też włączyć jakąś muzykę w tle. Akurat leciała Bonnie Tyler z “Zupełnym zaćmieniem serca”.
W zasadzie cudowne okoliczności wieczoru sprawiały, że utwierdzała się w przekonaniu, że pozostanie w mieście, było najlepszą decyzją, jaką podjęła. No i kto by tak jej gotował?
- Jezu, jak pięknie to pachnie... - Powiedziała, czując dopiero teraz, jak była głodna. - Mówię ci... Przyzwyczaję się i będę oczekiwać podobnego czegoś, co miesiąc. - Mówi się, że miłość bywa trudna. Dlaczego więc przy nim wszystko wydawało się takie proste? A samo jedzenie? Smakowało jeszcze lepiej niż pachniało.
- Tak, zdecydowanie będę musiała założyć na ciebie jakiś namiar, co bym wiedziała, gdzie cię porwali. - Skarby należy chronić, czyż nie?

Preston Turner
sumienny żółwik
Sai
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
- Jeszcze zanim ze mną zamieszkałaś, to miałem tutaj kilka adoratorek. - powiedział z uśmieszkiem. Faktycznie, kobiety z najbliższego sąsiedztwa jakoś bardziej ufały mu, niż jego sąsiadowi z klatki naprzeciwko. To pewnie związane było właśnie, z tym że nosi mundur i nie ważne, jakie plotki się pojawiały i jaką miał opinię na przestrzeni ostatnich lat, to chyba tylko lekarz w sąsiedztwie byłby bardziej godny zaufania. Czy któraś z sąsiadek patrzyła na niego, jak na podobającego się jej się mężczyznę? Tego nie mógł wykluczyć, aczkolwiek nawet jeśli zdarzyło się, że działało to w obie strony, to gdy wiedział, że kobieta ma w domu męża, to nie przekraczał granicy niewinnego flirtu. No, przynajmniej nie zrobił tego w obecnym miejscu zamieszkania, bo w bardziej odległej przeszłości różnie to bywało. - Na przykład Pani Jenkins spod trójki. Ta to jest nieugięta. - wspomniał o poczciwej staruszce, która regularnie wyglądała z mieszkania, gdy Turner wracał po pracy do domu, by wymienić z nim dwa zdania. Może była jak te starsze panie z memów i zrobiła sobie punkt widokowy, układając poduszkę na parapecie i dlatego wiedziała, że osoba, która właśnie wchodzi po schodach, to akurat on. W każdym razie jeśli Saiorse kiedyś będzie chciała uzyskać raport na temat przeszłości Prestona, to od tej konkretnej sąsiadki dowie się prawdopodobnie najwięcej.
- Uważaj, o czym marzysz mała, bo może się spełnić. - odparł. Oczywiście nie zamierzał jeszcze dziś klęknąć przed blondynką, ale chyba oboje czuli, że jeśli ciągle będzie między nimi tak, jak teraz i wszystko wokół nich się uspokoi, to za jakiś czas małżeństwo nie będzie już tak odległym i abstrakcyjnym tworem. Poza tym akurat on już raz się pospieszył, teraz zdaje się, że będzie chciał bardziej ze spokojem dojść do tej decyzji. Choć takie żartobliwe teksty ze strony Saiorse i jej ogólny styl bycia, dawały mu gdzieś tam do myślenia, że jednocześnie nie powinien zwlekać przez całe lata. Dla jego męskiej dumy byłoby lepiej, gdyby to on zorganizował zaręczyny, bo choć troszeczkę się zmienia przy Sai, to przejście do porządku dziennego z pewnymi kwestiami wciąż jest trudne dla tak upartego osła, jakim Turner potrafi być.
- To ja poszukam jakiegoś kursu gotowania, bo za trzy miesiące mogę przestać spełniać Twoje oczekiwania pod tym względem. - mówił to w żartach. Choć prawda była taka, że gdyby faktycznie miał wymienić potrawy, które wychodzą mu dobrze, bo pewnie zatrzymałby się na placach jednej ręki. Mógłby co prawda bez problemu nadrobić w innych dziedzinach, co do tego nie miał najmniejszych wątpliwości, ale taka umiejętność gotowania mogłaby się okazać przydatna na życie.
W każdym razie, gdy wszystko było już przygotowane, to usiadł na drugim ustawionym przy stole krześle. Skoro Sai nie zdecydowała się na bardziej odświętny strój, to on też został z tej koszulce posiadającej plamy sosu. Co prawda kontrastowało to nieco z przybraniem stołu, na którym stał nawet wazon z kwiatami, których Preston zapomniał wręczyć Saiorse, ale kto by się tam przejmował takimi drobnostkami. Ważne, że dla nich było okej, a to, że coś było nie tak do końca idealne, to przy założeniu, że już nikt nie wpadnie na pomysł nagrywania ich, nie miało najmniejszego znaczenia.
- Jeszcze tego nie zrobiłaś? Jestem zawiedziony. - odpowiedział z uśmiechem. - Ja już dawno włożyłem Ci chip do ucha. - dodał po kolejnym kęsie. 

Saiorse Anderson
Szuka celu — w lorne bay
29 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
We're only gettin' older, baby
And I've been thinkin' about it lately
Does it ever drive you crazy
Just how fast the night changes?
To było to, czego potrzebowała po ciężkim dniu. No dobra, może nie tak ciężkim, jaki miewały osoby regularnie pracujące, ale przecież się na co dzień nie obijała. Może z początku, po samym wyjściu ze szpitala nieco się oszczędzała, ale im dłużej była w domu, tym na więcej mogła sobie pozwolić i zajmować się coraz większą ilością rzeczy. Co prawda, gdyby miała pracę, musieliby się nieco inaczej podzielić obowiązkami, ale w obecnej chwili, kiedy on ciężko pracował, a ona dbała o dom, to taka drobna odskocznia w postaci zmiany podziału obowiązków, stanowiła coś bardzo przyjemnego. Odbierała to, może błędnie, jako w pewnym sensie docenienie tego, co robiła codziennie.
- Wcale się nie dziwie. Widzę te zazdrosne spojrzenia, gdy mijają mnie na klatce. - Stwierdziła, może jedynie odrobinę wyolbrzymiając, bo przecież ostatecznie to nie tak, że za każdym razem trafiał się ktoś, kto chciał mieć Prestona tylko dla siebie, ale z pewnością były właśnie takie, które liczyły na gorącą przygodę z panem mundurowym. - Och tak, ona już mnie zaczepiła kiedyś i opowiedziała o jakiejś czarnulce, co się koło ciebie kręciła. Meble jej skręcałeś, czy coś podobnego. - Sai przybrała niby groźną minę, krzyżując ramiona na piersiach, jakby oczekiwała wyjaśnienia. - Czy chcesz mi powiedzieć, że nie byłam jedyną kobietą, o której myślałeś od momentu, gdy się poznaliśmy? - Wywróciła oczami w udawanym oburzeniu. Bo oczywiście prawda była taka, że daleko im dwojgu było na początku do jakiegokolwiek kompromisu. I właściwie, jak się tak teraz próbowała nad tym zastanowić, to nie umiała znaleźć racjonalnej przyczyny, dla której tak wtedy skakali sobie do gardeł. Przecież mogli zachowywać się jak znajomi z pracy, a nie jak wrogowie. Może fakt tego, że tak mocne charaktery ktoś posadził tak blisko siebie? Była więc to tylko kwestia czasu jak skoczą sobie do gardeł. Cóż, a od tego skoku to już był tylko kroczek do tego, żeby wskoczyć razem do łóżka. Czy w ich przypadku dokładniejszym opisem byłoby to, że wskoczyli razem na blat kuchenny? Co dziwne, Sai nadal czuła podniecenie równie silne, jak tamte, które przeżywała w ekscytującej nowej sytuacji. Preston sprawiał, że czuła się ciągle równie pożądana, jakby mieli to właśnie zrobić po raz pierwszy.
Co zaś tyczy się samych zaręczyn, oczywiście nie oczekiwała, że Preston zrobi to dzisiaj, czy nawet niedługo. Spotykali się zasadniczo krótko, a pomimo całego uczucia, jakim go darzyła, nie zamierzała go popędzać. Wiedziała o rozwodzie. Wiedziała przecież, że wtedy był dość młody i raptowny, a nie chciała, żeby słyszał uwagi o tym, że znów popełnia ten sam błąd. Bo o jego uczuciach była pewna, tak jak była pewna swoich.
Ich mały raj, ich ostoja, ale w zasadzie jego mieszkanie stanowiło przyjemną i przytulną odmianę po centrum handlowym. Bo chociaż czas spędziła przyjemnie, to jednak w ostatnich dniach zauważyła, że wyostrzył jej się węch i coraz więcej rzeczy ją drażniło, dlatego w domu mogła się dopiero zrelaksować. Nie wskoczyła w nic bardziej eleganckiego, bo zmarnowałaby na to czas — jeśli miałaby wybierać już, przez co chciała zwlekać z obiadem, to zdecydowanie wybrałaby zaproponowane przez Turnera igraszki, które wbrew pozorom nie wymagały wcale całościowego zdejmowania ubrań.
I wcale nie musiał mieć żadnych kursów ani specjalnie jakoś zmieniać się, by spełniać jej wymagania. Ostatecznie bowiem, czy to nie było tak, że zakochała się w nim, bo był, jaki był? Bystry, trochę wredny, ale też cholernie w jej typie.
- Mam inne swoje metody. - Odpowiedziała na możliwości śledzenia go. - Pamiętasz ten e-mail ze... specjalnymi zdjęciami? Cóż, dzięki nim, za każdym razem, gdy je otwierasz, to wiem dokładnie, co robisz. - Poruszyła sugestywnie brwiami, jakby chciała dać mu znać, co takiego obserwuje.
Ale nie marnowała dużo czasu na gadanie. Jedzenie było genialne i z jakiegoś powodu, zawsze smakowało lepiej, gdy robił je ktoś inny.
- To parmezan? - Sai była wielką miłośniczką serów, więc fakt, że dokupił ser specjalnie z myślą o niej, dodawał jej jeszcze więcej do tego, jak bardzo doceniała cały wysiłek.
- Wpadłam na Sally i Billa z dochodzeniówki. Nie w sklepie, a na podziemnym garażu. Ciekawe co na to jego żona. - Powiedziała i spojrzała na Prestona. - Ale pozycję, którą zastosowali, będziemy musieli kiedyś przetestować. - Oznajmiła już mniej poważnie. W samej zdradzie bowiem nie było nic dobrego. To była rzecz, której Sai najbardziej się brzydziła. Natomiast miny znajomych z posterunku nadal wywoływały w niej lekki uśmieszek.


Preston Turner
sumienny żółwik
Sai
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Podział obowiązków domowych, jakoś tak bardziej po połowie, też byłby całkiem spoko. Pewnie w przyszłości coś takiego zaczną prowadzać w życie, bo Preston nie sądził, że Saiorse teraz już do końca życia będzie chciała pozostać w roli kury domowej. Są takie czynności, które robił bardzo niechętnie. Na przykład takie prasowanie. Właśnie dlatego do niedawna chodził głównie w T-shirtach. Miał parę koszul, ale wisiały w szafie, bo zupełnie nie mógł się zebrać do ich wyprasowania. Ale generalnie nie miał dwóch lewych rąk, mieszkał trochę sam i nie stać go było na gosposię, więc ogarniał i będzie ogarniał, jeśli w przyszłości zajdzie taka potrzeba. Zresztą dziś też nie wysadził kuchni, więc to najlepszy dowód. Pewnie faktycznie chciał tym jakoś dodatkowo zaplusować u Saiorse, na zasadzie, że jest odpowiedzialny i można na nim polegać.
- A, mówiła o Bee, to była mojego przyjaciela. Długa historia, ale nigdy nie myślałem o niej na poważnie, nawet kiedy jeszcze nie mogłaś wytrzymać ze mną w jednym pomieszczeniu, skarbie. - celowo zaakcentował ostatnią część swojej wypowiedzi. - Albo inaczej, nie iskrzyło, więc w moim odczuciu byliśmy na dobrej drodze do przyjaźni. - wyjaśnił.
Nie musiał się tłumaczyć, doskonale zdawał sobie z tego sprawę, ale  sumie fair było, że skoro już poruszyli ten temat, to powiedział, chociaż jak sytuacja między nimi wyglądała. Prawda jest taka, że nawet nie doszło do pocałunku między nim a brunetką. Zakumplowali się, Preston stanął po stronie dziewczyny, a nie swojego przyjaciela, pomagał więc w różnych sytuacjach, ale potem jednak pewne sprawy ich poróżniły i jak szybko ich kontakt się zacieśnił, tak szybko znów uległ poluźnieniu. Gdyby jednak życie potoczyło się inaczej ;), to mógłby spróbować coś z Bee. Pozostanie jednak niewiadomą, czy coś by z tego wyszło, ale on też nigdy nie zastanawiał się nad takim rozwojem wydarzeń w swoim życiu.
- Codziennie w pracy, to nie jest aż tak często, prawda? - kontynuował w żartobliwym tonie. Po ich doświadczeniach z nagraniem i to wszystko, co potem działo się w pracy, to tak na serio Preston nie otwiera na komisariacie w sumie żadnych zdjęć czy nagrań od Saiorse, no, chyba że to, które ma ustawione w kontakcie i podświetla mu się, gdy kobieta do niego dzwoni. Ale teraz zdawali się jakoś o tamtym nie myśleć, więc też żarciki nie powinny być odczytane przez nich w negatywny sposób. 
Aczkolwiek tak w ogóle, to miał w telefonie kilka odważniejszych zdjęć, które Saiorse podsyłała mu w przeszłości. Tak w ogóle, to nigdy nie był facetem, który ustawia sobie zdjęcie swojej dziewczyny na tapecie w telefonie, a teraz z jakiegoś nie do końca znanego dla siebie powodu, właśnie blondynka widnieje na jego telefonie, gdy odblokowuje ekran. To znaczy, powodem była miłość, ona potrafi zrobić z ludźmi rzeczy, o które wcześniej by się nie podejrzewali.
- Cała góra parmezanu. - uśmiechnął się i skinął głową. Już dobrze wiedział, że jedną z największych słabości Saiorse jest ser. W supermarkecie to właśnie z jego powodu nigdy nie omijają stanowiska z nabiałem, a kiedy zamawiają pizzę, to zawsze musi być z podwójnym serem. Na szczęście jakoś nie mają problemu ze spalaniem tych dodatkowych kalorii i to w sumie najistotniejsze, bo nie chciałby w najbliższym czasie stać się nieatrakcyjny dla swojej kobiety.
- Karma wraca, nie? - stwierdził. Bill jakoś specjalnie nie angażował w rozpowszechnianie nagrania na komisariacie, ale też zdarzyło mu się powiedzieć o kilka słów za dużo. I choć Preston do tej pory nie był wielkim zwolennikiem teorii związanej z karmą, to teraz jakoś wydawało mu się to zgrywać. Swoją drogą to całe zdradzanie się, urastało trochę do miana choroby cywilizacyjnej. Tak mało wydaje się być par, które nie urządzają sobie skoków w bok. Przynajmniej Preston ostatnio dużo o tym słyszał. On sam nie chciałby być zdradzany, więc jakoś nigdy nie zdradzał. Jeśli chciał poszaleć w życiu, to po prostu nie wchodził w żadne poważne związki. Wszystko było wtedy jasno określone, chodziło o zabawę i obie strony zdawały sobie z tego sprawę. - Szkoda tylko Clary w tym wszystkim, to fajna babka. - wspomniał o żonie wspomnianego policjanta, w którą poznał się kiedyś na jakiś urodzinach czy innej tego typu imprezie. 
- Ale w samochodzie czy w ogóle się nie kryli? - zapytał po chwili. Chyba nie chciałby sobie teraz wyobrażać swoich znajomych z pracy. Z drugiej strony, gdyby Sai po prostu zademonstrowałaby mu zaobserwowaną pozycję, to nie miał absolutnie nic przeciwko. Nawet za pięć minut i w ogóle nie zawracałyby sobie wtedy głowy myśleniem o Sally i Billu.

Saiorse Anderson
Szuka celu — w lorne bay
29 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
We're only gettin' older, baby
And I've been thinkin' about it lately
Does it ever drive you crazy
Just how fast the night changes?
Rzeczywiście, cokolwiek sobie umyślił, żeby udowodnić przy okazji tej kolacji, to rzeczywiście mu się udało, bo Sai była pod wrażeniem nie tylko samego jedzenia. Jego wykonanie, też było na plus rzecz jasna, ale to, co najbardziej wzięło ją niespodziewanie, to to, że ogólnie miał taki pomysł. Że wymyślił, że sprawi jej czymś przyjemność i zdecydował się to zrealizować. Bez zbędnego dawania podpowiedzi, które sprawiłyby, że ona sama może by się domyśliła i ostatecznie wyręczyła, czy coś.
Nie. Wymyślił i zrealizował wszystko od początku do końca. Nawet wspominki jakichś dawnych flirtów nie były w stanie wyprowadzić jej z dobrego humoru.
- Bee? - Zdziwiła się. Jej były, ale ten inny niż Roderick miał romans z kobietą o takim imieniu. Ale nie to ją najbardziej teraz obchodziło. Tamto wszystko było w przeszłości. Może kiedyś o tym pogadają, ale dziś zdecydowanie nie był na to dzień. - Wiesz, żadna pszczółka nie mogła zaiskrzyć, skoro my tak ostro piłowaliśmy się na siebie, że trudno byłoby z kimkolwiek innym wzbudzić podobne emocje. - Uśmiechnęła się, święcie przekonana o swojej racji. Bo rzeczywiście, czegoś podobnego nie przeżyła z nikim wcześniej. Zawsze uważała, że te wszystkie książki “od nienawiści do miłości”, czy od “wrogów do kochanków”, to były jak wyssane z palca. A teraz proszę. Wpatrywała się z miłością w człowieka, którego jeszcze całkiem niedawno nie mogła rzeczywiście znieść w jednym pomieszczeniu. Teraz nie wyobrażała sobie nocy bez niego w łóżku.
- Mało... zawsze mi mało. - Zapewniła zalotnie, ale przecież wiedział. Znał już ją na tyle, że musiał rozumieć, jak wiele dla niej znaczył. Że ona sama nie czuła się tak od dawna. Wpadli jak śliwki w kompot i jakoś żadne z nich nie myślało, żeby to zmienić.
Dobrze jednak, że nie powiedział na głos o tym, że być może mógłby spróbować z Bee, bo wtedy z pewnością w trakcie kolacji padłoby kilka pytań dotyczących przeszłości tamtej znajomości. A przecież to rzeczywiście naprawdę dawne dzieje. A tak? Tak przynajmniej mogli skupić się na bieżączkąch i na tym, jak czuła się rozpieszczana. Nawet jeśli w tle rozgrywały się małe dramaty ich w jakimś stopniu wspólnych znajomych.
Zadowolona zrobiła małe kiwanie na boki, mające na celu pokazanie tego, jak bardzo jest zadowolona z obecnego obiadu.
- No bardzo szkoda. I nie wiem, czy powinnam jej o tym wspomnieć. - Oboje z Prestonem brzydzili się zdrady. Dość wcześnie w ich relacji pojawił się motyw wyłączności. Niczego jeszcze wtedy nie nazwali, ale wiedziała, że ona nie zamierza sypiać z nikim innym. Z jego własnych słów wysnuła podobny wniosek. Mieli siebie, czy to nie było najważniejsze?
- A może mu zorganizujemy jakiegoś grilla? Ściągnęłabym swoich rodziców, braci. Ty swoją rodzinkę. Poznaliby się wreszcie. - Duży krok, ale w zasadzie, ona znała jego rodzinę. Akceptowali ją i lubili. Byłoby fajnie, gdyby i on poznał Andersonów, a nie tylko jednego z braci Saiorse.
Chwilę też dała sobie, zanim odpowiedziała na pytanie o pozycję.
- Mieli miejsce w samym rogu parkingu. Pewnie bym ich nie zauważyła, gdyby nie to, że zapomnieli zgasić światła w środku. Ale co dokładnie się działo... Cóż.. Będziemy musieli się gdzieś niedługo przejechać, żebym mogła ci pokazać. - Jej talerz był niemal pusty. Nawet nie wiedziała, że była tak głodna. Świeczki rzucały na jego twarz przyjemny półcień, dodając mu uroku i tajemniczości, a jednocześnie takiego ciepła... Oj łapała się na tym, że każdy dzień umacniał ją w uczuciu do niego.

Preston Turner
sumienny żółwik
Sai
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Dla niego tak na końcu to jednak najważniejsze było to, że wywołał uśmiech na twarzy Saiorse i tak po ludzku sprawił, że czuła się z nim dobrze. Nie wiedział, co by zrobił i nawet nie chciał sobie wyobrażać tego, że nagle mogłoby tej konkretnej blondynki zabraknąć w jego codziennym życiu. To ona sprawiała, że po tym wszystkim wciąż utrzymywał się na powierzchni i gdyby go zostawiła, to mógłby nie dać już dłużej rady i utonąć. No i już tak bez głębokich metafor, to była zwyczajnie doskonałą towarzyszką codziennego życia i to, że nie warczeli na siebie, mieszkając w tak niewielkim w gruncie rzeczy mieszkaniu, i to w dodatku z kotem, to musiało znaczyć, że są dla siebie właściwymi ludźmi. Turner nawet nie myślał o tym za dużo, po prostu była to dla niego najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- Mhm. - skinął głową na pytanie kobiety. - Chyba że coś mi się pomieszało. - wzruszył nonszalancko ramionami. Był jednak na 99% przekonamy, że to Bee, nie było innych nowo poznanych kobiet z tamtym czasie w jego życiu.
- Wszystkie inne rozmowy były jak letnia kawa z automatu. - zgodził się z Saiorse. Faktycznie, w tamtym czasie nawet z pewną ekscytacji przychodził do pracy. Wiedział, że nawet jeśli kobieta zepsuje mu trochę nerwów, to w gruncie rzeczy i tak może być całkiem fajnie. A co do byłych czy nawet takich znajomości, jak ta, która łączyła go z Bee, to nie miał problemu z rozmawianiem z tym z Sai. Wiadomo, sam z siebie nie zacznie nagle przy śniadaniu opowiadać, że jego była żona to nigdy rano nie pijała kawy, a inna dziewczyna specjalnie wstawała przed nim, żeby zdążyć, nałożyć makijaż na twarz. I też nie ma co udawać, że żyli w celibacie przez całe dotychczasowe życie, ale faktycznie, na takie rozmowy jeszcze będzie lepszy moment.
- Nie wiem. Możesz spróbować wybadać czy w ogóle im się układa. - powiedział. Mogło być np. tak, że ich związek był tylko na papierze, dla dziecka albo rodziny, albo pozwalają sobie na takie wyskoki i to jest dla nich normą, nigdy nie wiadomo. Preston by tak nie mógł, ale ile ludzi, tyle sposobów na życie. Nie czuł się jednak jak autorytet w sprawach związku, on sam chciałby wiedzieć, ale nie mógł się postawić w skórze kobiety. No i też nie był z żoną Billa w stałym kontakcie, nie wiedział o niej praktycznie nic, ale wierzył, że Saiorse postąpi w najlepszy możliwy sposób.
- Czemu nie. Możemy o tym pomyśleć. - stwierdził. No bo w sumie skoro Anderson była z nim na świętach, to raczej wszyscy zdają sobie sprawę, że to coś poważnego. Choć pewnie spotkanie twarzą w twarz z teściową, będzie i tak dosyć dużym wyzwaniem.
- To może wybierzemy się gdzieś za miasto na walentynki? - odpowiedział zaczepnie. Nie chciał już mówić dalej o swoich kolegach z pracy, więc zupełnie pominął ten wątek, no ale cała reszta? Ta była całkiem interesująca. 
- Zmieścisz jeszcze deser? - zapytał, odkładając sztućce na pusty talerz. Jak nie będą chcieli ciasta czekoladowego, to pomyślą nad inną formą deseru, aczkolwiek chciał zasygnalizować, że to jeszcze nie wszystko. Chociaż akurat ciasto, to już w całości wyrób pobliskiej cukierni, jedynym jego wkładem będzie jego pokrojenie.

Saiorse Anderson
ODPOWIEDZ