Muzyk — Moonlight bar
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Widzi barwy w dźwiękach, którymi wypełnia sale Moonlight bar. Królowa złych wyborów, grająca w milion różnych gier z której żadnej nie da się wygrać. Wolna duch, balansujący na krawędziach z butnym uśmiechem i filuternym spojrzeniem wodzącym po twoim ciele.
☾ Dwa
Dziwne bywają koleje losu, zwłaszcza tego który kierował krokami zielonookiej Evans - w jednej chwili siedziała rozparta wygodnie na fotelu samochodu swojego kumpla który miał zawieźć jej zgrabny tyłeczek pod samiutką, niewielką chatkę w Sapphire River, a w drugiej... Lądowała na poboczu pośrodku niczego, otoczona jedynie bujną roślinnością dżungli na odchodne słysząc, że chyba upadła na głowę. Urażona (bo przecież każdy, szanujący się muzyk doskonale wiedział, że Lennertz jest kompozytorem cudownym, lecz okrutnie niedocenionym) skwitowała całe zajście środkowym palcem posłanym za znajomym by zrzucić ze stóp wysokie szpilki. Jak ogóle mógł ją zostawić w tak paskudnym miejscu, w dodatku wieczorem gdy słońce chowało się za horyzontem i ledwie minuty dzieliły ją od zmroku? Nie wiedziała, w głowie jednak układała już długą wiązankę przekleństw oraz określeń niezwykle niepochlebnych kierowanych w stronę znajomego (któremu z pewnością odpłaci się za pozostawienie jej w dziczy) idąc boso po ciepłym asfalcie. W jednej dłoni trzymała buty, w drugiej tlącego się między palcami papierosa, który co chwilę wędrował do jej ust. Nie lubiła długich spacerów, nigdy nie będąc wybitnie aktywną osobą. O wiele bardziej od pieszych przebieżek wolała siedzenie na wygodnych kanapach, alkohol, dym, śmiech oraz dobrą muzykę - tak, to z pewnością byłoby lepszym otoczeniem niż wysokie drzewa oraz asfalt. Ku swojemu niezadowoleniu bowiem Judy Evans na swojej drodze nie widziała ani jednej żywej duszy.
Przynajmniej do czasu, gdyż po kilkunastu minutach usłyszała dźwięk silnika zbliżającego się samochodu, będącego szansą na szybsze dotarcie do domu. Odwróciła się więc w stronę pojazdu ze słodkim uśmiechem, odrzucając niedopałek gdzieś na bok. Pierwsza zasada łapania stopa: Spraw dobre pierwsze wrażenie… Czy jakoś tak, nie była w stanie sobie teraz tego przypomnieć, wyciągnęła jednak rękę w bok z kciukiem uniesionym do góry i nadzieją, że nie będzie musiała rzucać się pod koła zbliżającego się pojazdu. I szybko uznała, że babka Rebbeca musi gdzieś nad nią jeszcze czuwać, gdy samochód zwolnił, zatrzymując się gdzieś obok.
- Cześć! Jedziesz może przez Lorne Bay? Chyba przydałaby mi się podwózka… - Zagadnęła kierowcę, nonszalancko opierając przedramię o otwarte okno i posyłając kobiecie firmowy uśmiech numer pięć. Cholernie nie chciała dalej iść przez to pustkowie, coraz mocniej pogrążające się w mroku nocy czemu towarzyszyły dziwne odgłosy lasu. A te jeżyły skórę na jej karku. - Mogę dorzucić się do paliwa... - Zaproponowała więc, jakby uśmiech oraz spojrzenie zielonych oczu nie były wystarczającym argumentem do przekonania kobiety. Nawet odwaga Judy Evans posiadała swoje granice, a noc w dżungli z pewnością po za nie wykraczała.

Inej Marlowe
niesamowity odkrywca
chaosem
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
#24

Inej była osobą nietuzinkową. Naprawdę. Wystarczyło na nią spojrzeć. Niby słodka, z pozoru niewinna blondyneczka, jednak w jej oczach kryło się szaleństwo. Zielone spojrzenie potrafiło przerazić, gdy budziła sie w niej rządza krwi. Nikt by się po niej nie spodziewał, że potrafi z premedytacją zrobić krzywdę innej osobie, a cóż... umiała zrobić o wiele, wiele więcej. Była szkolona do tego, by odbierać ludziom życie, jednakże i bez tego niosła śmierć. Gdy była dzieckiem zabiła swojego psa gołymi rękoma. Kilka lat później zadźgała własnego ojca i uciekła z domu żyć na ulicach Jerozolimy. Miała w swoim życiorysie wiele dramatycznych sytuacji, z którymi świetnie sobie radziła, bo po prostu nie czuła względem innych osób jakichkolwiek empatycznych uczuć. Nic. Zero.
Dlatego była dobra w tym co robila. Bycie morderczynią miała we krwi, a teraz jej jeszcze za to płacili. Wracała właśnie ze zlecenia, które miała na drugim końcu Australii. Zrobiła sobie taki mini trip przez kontynet i kilka dni była poza domem. Wracała sobie autkiem jakby nigdy nic, trzymając w bagażniku zakrwawione narzędzia. No, bo czemu nie. Zajmie się tym jak będzie już w Lorne. Na razie się tym nie martwiła. Słuchała sobie głośno muzyki i nawet nuciła coś pod nosem, gdy nagle zauważyła w oddali jakąś sylwetkę, która chyba próbowała złapać busa. Inej mogłaby to zignorować, ale jednak pomyslała, że może los się do niej uśmiechnął i jakos sobie będzie w stanie umilić dalszy przejazd towarzystwem młodej kobiety.
- Cześć – powiedziała opuszczając szybę w aucie, gdy już zatrzymała się niedaleko dziewczyny. – Masz szczęście, bo akurat tam jadę – usmiechnęła się i pochyliła się żeby otworzyć kobiecie drzwi. – Daj spokój, nie trzeba – oczywiście, że Inej nie potrzebowała od nikogo pieniędzy, bo sama miała na koncie grube miliony. – Co się stało, że zostałaś sama po środku niczego? To chyba nie do końca bezpieczne, nie wiadomo na kogo można trafić – na przykład na seryjnego mordercę czy coś. – jestem Inej – przedstawiła się posyłając dziewczynie uśmiech i, gdy kobieta wsiadła już do środka to blondynka ruszyła z piskiem opon w stronę Lorne Bay.

Judy Evans
towarzyska meduza
catlady#7921
Muzyk — Moonlight bar
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Widzi barwy w dźwiękach, którymi wypełnia sale Moonlight bar. Królowa złych wyborów, grająca w milion różnych gier z której żadnej nie da się wygrać. Wolna duch, balansujący na krawędziach z butnym uśmiechem i filuternym spojrzeniem wodzącym po twoim ciele.
Zielone oczy Judy Evans uważnie wodziły po buzi kobiety siedzącej w samochodzie w poszukiwaniu jakichkolwiek znaków ostrzegawczych. Czegoś, co sprawiłoby, że gęsia skórką powstałaby na jej przedramionach, a nieprzyjemne scenariusze zaczęły pojawiać się z jej umyśle. Przez tą chwilę gdy przyglądała się kobiecie faktycznie żadne takie podejrzenie nie pojawiło się w jej głowie. Ot, kobieta wyglądała na całkiem sympatyczną oraz normalną, jeśli w ogóle w świecie można było mówić o jakiejkolwiek normalności wśród gatunku ludzkiego. Kim jednak była, aby kogokolwiek oceniać? Z pewnością nikim na tyle ważnym, uśmiechnęła się więc szerzej gdy kobieta przyznała, że oto jedzie w tym samym kierunku - więcej Judy nie było trzeba i od razu gdy kobieta otworzyła drzwi, filigranowa kobietka wsunęła się do samochodu na wszelki wypadek, jakby przez chwilę wahania kobieta mogła się rozmyślić co do decyzji powiązanej z podwiezieniem jej do miasteczka.
- Faktycznie mam szczęście, skoro jedziesz w tę samą stronę i nie masz nic przeciwko pasażerowi na gapę. - Przyznała więc, rozsiadając się wygodniej na samochodowym fotelu i zakładając nogę na nogę, przypadkiem odsłaniając przy tym kawałek opalonego uda. Judy Evans miała to do siebie, że przez te wszystkie przeprowadzki potrafiła w chwilę zaaklimatyzować się w nowym otoczeniu, nawet jeśli było ono wnętrzem samochodu. - Inej… - Powtórzyła w zamyśleniu, zerkając na prowadzącą samochód kobietę. - Interesujące imię, masz jakieś zagraniczne korzenie? Ja jestem Judy. - Och, nie mogła powstrzymać się przed tym pytaniem! W końcu skoro już czekała ich wspólna wycieczka, mogły uprzyjemnić sobie czas niewielką rozmową, czyż nie? - Sądzisz, że dałoby się tutaj wpaść na jakiegoś seryjnego mordercę czy innego zwyrola? Ja chyba bardziej obawiałam się dzikich zwierząt gdy ten dupek mnie tutaj wysadził. - Zaczęła, swoją opowieść przerywając na chwilę, aby wydać z siebie cmoknięcie pełne dezaprobaty co do tej całej sytuacji. - Widzisz, znajomy obiecał mi podwózkę ale po drodze pokłóciliśmy się o Lennertza. On, jak skończony idiota uznał, że jest kiepski… A ja uświadomiłam mu, jakim jest kretynem jeśli chodzi o znajomość kompozytorów i jakoś tak uznał, że chyba potrzebuję spaceru. - Wzruszyła ramionami, chociaż cień złości wybrzmiewał w jej delikatnym głosie wskazując, że już planowała odpowiednią zemstę na niezbyt zabawnym koledze. - A Ty? Skąd jedziesz? - Spytała, bo Lorne Bay nie wydawało jej się popularnym kierunkiem turystycznym.

Inej Marlowe
niesamowity odkrywca
chaosem
ODPOWIEDZ