dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
- Jeszcze raz powtórzymy cały plan? – zapytała, kiedy zatrzymali się pod ośrodkiem pomocy społecznej w Cairns. Parking był duży i przepełniony samochodami pracowników. Czy oni też stracili na machlojkach rządu? A może to szef ośrodka kręcił udając, że na coś te pieniądze poszły, chociaż tak naprawdę część z nich wydał na miesięczne wakacje na Majorce? Jaka szkoda, że nie mieli wglądu w jego wyciągi..
- Rusty? – Szturchnęła chłopaka patrzącego gdzieś w dal. – Zamyśliłeś się – stwierdziła a nie zapytała, bo nie oczekiwała od niego osobistych wywodów. Nie była ignorantką, ale teraz powinni skupić się na zadaniu. Później przy drinku albo dwóch mogli wywlec własne brudy, chociaż nigdy nie mieli tendencji do robienia tego. Jedyne o czym rozmawiali to o pracy, o współpracownikach i o różnych wydarzeniach ze świata. Nigdy nie zagłębiali się w swoje życia, co dla Calie było bardzo wygodne po tym jak Rusty kiedyś widział ją płaczącą w pracy. Nigdy o to nie zapytał, z czego bardzo się cieszyła. Miała też nadzieję, że chłopak o tym zapomniał, bo nie chciała uchodzić za słabiaka, który płakał w pracy. Miała swoje wady, była zbyt dobra i z pozoru naiwna, dlatego nie potrzebowała do tego dzbanuszka dolewać swych łez. Wtedy nikt nie weźmie jej na poważnie.
- Chciałam powtórzyć, to co ustaliliśmy – powtórzyła patrząc na budynek ośrodka. – Piszemy artykuł o przemocy w rodzinach z biednej dzielnicy w Cairns i potrzebujemy do tego zrobić w miarę prawdziwe statystyki. – Na podstawie prawdziwych liczb oraz ewentualnych raportów. – Jeżeli przyjdzie nam rozmawiać z facetem, to się wokół niego zakręcę. Jeżeli z babeczka, to ty weźmiesz ją w obroty. Zależy nam, żeby wpuścili nas do archiwum albo chociaż gdzieś w pobliżu. – Wystarczyło, że chociaż jedno z nich tam wejdzie. – Przypuszczalnie nas oleją i każą stażyście się nami zająć, więc robota będzie łatwa. – Gorzej z wieloletnim pracownikiem. Ci byli mniej przyjaźni i bardziej ostrożni oraz podejrzliwi. – O ile łatwym można nazwać włamanie się do archiwów. – W których trzymano nie tylko akta spraw, ale także dane kadrowe oraz księgowe instytucji (przynajmniej oboje mieli taką nadzieję). - Z całą resztą improwizujemy. - Nie byli detektywami ani mistrzami wielkich planów. Lecieli na żywią. Co będzie to będzie. Musieli grać tymi kartami, które podaruje im los. Szybie decyzje i działanie. Bez zawahania lub zastanowienia.
- Gotowy? - upewniła się mając wrażenie, że coś dręczyło Rusty'ego albo po prostu miał wzdęcia/kaca.

Rusty Overgaard
mistyczny poszukiwacz
Lorde
dziennikarz — The Cairns Post
29 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarz, niespełniony żeglarz i posiadacz czarnego notesu, który wszędzie ze sobą zabiera, w przeciwieństwie do ukochanej, której już nie ma
19.

- Co? - zaskoczony przeniósł spojrzenie na Calie. - A, no tak, tak, ale to już luz - pokręcił szybko głową, jakby chciał wrócić myślami do tu i teraz. Właściwie dziewczyna się myliła. Nie trapiło go nic szczególnego, ale czasem się po prostu zawieszał i gdyby teraz zapytała go o czym myślał, ciężko byłoby mu odpowiedzieć na to pytanie. Ale chyba każdy tak miał, ze czasem myślał o niczym, jakby był systemem komputerowym, który się zawiesił i potrzebował odświeżenia. - Dobrze, dobrze, słucham - wziął głęboki oddech i starał się na nią patrzeć maksymalnie przytomnie, bo to w końcu była jej misja, jej sprawa i dziewczyna wyraźnie mocniej przejmowała się całym jej przebiegiem. Rusty oczywiście też nie podchodził do tego na zupełnym luzie, w końcu to była trochę szara strefa - Przemoc w rodzinach z biednych dzielnic Cairns - powtórzył po niej, tak dla utrwalenia, jakby rzeczywiście ktoś miał go o to zapytać. Musiał przecież znać temat artykułu, do którego szukał statystyk. - Zawsze możesz iść do łazienki jak będzie ktoś bardziej doświadczony, a ja się zajmę wypytywaniem. Albo na odwrót, zależy od płci. W sumie ze stażysta można zrobić to samo, pewnie praca w redakcji musi być cholernie fascynująca dla kogoś, kto przepisuje papierki i wkłada je do teczki - jeszcze jak! Overgaardowi udało się uniknąć w swojej karierze bezmyślnego przerzucania papierków dla samego przerzucania papierków, pewnie dzięki jakimś ukrytym powiązaniom rodziców i znajomościom, o których nawet niekoniecznie wiedział.
- Bardziej gotowym się nie da być - znali plan działania i wszelkie odchyły, które mogły im zakłócić dotarcie do archiwum, pozostało więc tylko wziąć oddech i otworzyć drzwi od samochodu. Przez myśl mu przeszło, że by jeszcze zapalił, ale nie chciał tego jeszcze bardziej przeciągać. - To co, panie przodem? - zapytał, kiedy już wspięli się po schodkach do głównego wejścia, a on pociągnął za klamkę, otwierając przed nimi drzwi na szeroko.

Calie Goldsworthy
przyjazna koala
nata#9784
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
- Miejmy to już za sobą. – Westchnęła nie do końca pewna, że im się uda. Jeżeli chodziło o determinacje i nadzieję, to miała jej pełno. Calie zazwyczaj działała niż myślała, ale teraz u swego boku miała drugą osobą, którą też powinna wziąć pod uwagę. To wiele komplikowało, bo samej wpakować się w kłopoty to co innego, jak wpakować w nie kolegę z pracy. W końcu nie życzyła Rusty’emu źle. Liczyła na jego pomoc i wsparcie, ale ostatnie czego chciała, to wpakować go w kłopoty albo do aresztu, co również wzięła pod uwagę myśląco tej całej sprawie, z którą do niego przyszła. Oboje mogli skończyć na dołku lub jeszcze gorzej a wszystko przez to, że wścibiali nos nie tam gdzie trzeba.
Weszła pierwsza od razu na twarz przybierając uśmiech zakrywający niepewność oraz możliwe niepowodzenie dziennikarskiej misji. Nie musiała odwracać się za siebie kątem oka zauważając jak Overgaard dołącza do niej i teraz idą ramię w ramię w stronę recepcji z oczekującym za nią ochroniarzem. Calie ze swym olśniewającym uśmiechem przywitała się i wyjaśniła powód ich wizyty. Facet, jak to miał w zwyczaju, spojrzał na nich niepewnie, a potem sięgnął po telefon i wybrał numer wewnętrzny.
- Ładna koszula – skomentowała ubiór towarzysza, co miało być naturalną rozmową między dwójką pracujących ze sobą osób. Nikt nie musiał wiedzieć, że spędzili razem trochę czasu w jednym samochodzie. Równie dobrze dopiero co mogli się spotkać.
Po paru minutach ochroniarz powiedział, że mogą wjechać na trzecie piętro. Ktoś miał tam na nich czekać i pod hasłem „ktoś” mógł kryć się każdy, nawet podejrzliwy urzędnik, który od razu ich wygoni.
- Bułka z masłem – rzuciła kiedy weszli do windy co było zaledwie wierzchołkiem góry lodowej. – A koszula rzeczywiście jest ładna. Aż dziw, że mnie posłuchałeś i ją założyłeś. – Z reguły w pracy nie mieli konkretnego dress code, ale Calie zasugerowała, żeby nieco się odstroili udając poważnych i może aż za bardzo „z kijami w tyłku” dziennikarzy.
Sztywny dziennikarz to nudny dziennikarz, który z reguły nie szukał sensacji, bo i po co zawracać sobie czymś głowę skoro można napisać jakieś brednie i tak dostać za to hajs?
- Dzień dobry! Nazywam się Garry i z chęcią pomogę wam w znalezieniu potrzebnych informacji. – Szczerzący się aż za bardzo młodzian nawet nie musiał mówić, że był stażystą. Oboje z Rusty’m to zauważyli i wymienili ze sobą znaczące spojrzenia, które oznaczały, że chłopak był dla Calie.
- Jestem Calippo Goldsworthy a to Rusty Overgaard. – Podała chłopakowi rękę i odsunęła się rozglądając na boki w chwili, kiedy obaj mężczyźni również się witali.
- Poinformowano mnie, że planujecie napisać artykuł o przemocy w biednych dzielnicach. Czy to prawda? – Chłopak uważnie popatrzył na oboje dziennikarzy i wydawał się być niezwykle mocno nakręcony, jakby ich wizyta sprawiła, że jego dzień stał się mniej nudny.
- Tak, to prawda. Chcielibyśmy uzyskać dane o interwencjach z tych konkretnych dzielnic oraz statystyki, które mogłyby się nam przydać.
- Oczywiście, zapraszam. – Ręką wskazał im kierunek a Calie znów spojrzała na Rusty’ego. Coś za łatwo poszło. – Sala konferencyjna jest tutaj. – Garry otworzył przed nimi drzwi. – Chcecie kawy albo herbaty?
- Potrzebne nam akta – podkreśliła znacząco zanim przeszła przez próg do sali konferencyjne.
- Oczywiście przyniosę wam z archiwum wszystko co trzeba. Rozgośćcie się a ja przyniosę kawę. – Chłopak zniknął tak szybko jak pojawił się wcześniej przy windzie.
- Świetnie, nawet nie dopuszczą nas do części archiwum. – Calie cicho liczyła na to, że przynajmniej zejdą do konkretnego pomieszczenia i wtedy będą kombinować jak dostać się dalej, ale teraz.. westchnęła z nutką rezygnacji acz jeszcze się nie poddawała. – Musimy dowiedzieć się, gdzie to całe archiwum jest, a potem – sorry not sorry – ale musisz się tam dostać, kiedy ja będę.. bleh.. zabawiać Garry’ego. - Skrzywiła się, bo nie w smak jej było flirtowanie z młodym chłopaczkiem. Po prostu po ostatnich wydarzeniach nie czuła się wystarczająco atrakcyjna na takie akcje, ale przecież mogła się tego spodziewać. Razem z Rusty'm brali tę opcję pod uwagę, więc musiała zignorować własną niską samoocenę i włączyć tryb kocicy (posiadała taki, ale po zerwaniu z Apollo straciła wiarę w siebie).

Rusty Overgaard
mistyczny poszukiwacz
Lorde
dziennikarz — The Cairns Post
29 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarz, niespełniony żeglarz i posiadacz czarnego notesu, który wszędzie ze sobą zabiera, w przeciwieństwie do ukochanej, której już nie ma
Z umiarkowanie przyjaznym uśmiechem przywołanym na twarz, przyglądał się recepcji, kiedy ochroniarz wykonywał telefon. Po części przez zwykłą ciekawość, spowodowaną pierwszą wizytą w nowym miejscu, a po części chciał się rozejrzeć przed ich misją. Parę lat temu miał okazję wziąć udział w profesjonalnie przygotowanym szkoleniu z zakresu ewakuacji, a dzięki niemu zupełnie inaczej patrzył na nowe budynki. Zwracał uwagę na wyjścia ewakuacyjne, czy monitoring, co mogłoby się im teraz przydać, gdyby mieli być przyłapani. Drzwi oznaczone zielonym piktogramem często nie były oczywistym wyjściem, za to prowadziły na klatkę schodową, którą bezpiecznie można było opuścić budynek. - W biurze wszystko w porządku? - zreflektował się pytaniem, które mógłby zadać każdy, kto chce nawiązać typowy small talk, a potem przeniósł spojrzenie na ochroniarza, informującego ich co dalej. - Całe szczęście mam ich pełen zapas, jakbyś jeszcze mnie kiedyś potrzebowała - może i powinni być skupieni na zadaniu, ale zanim drzwi windy się przed nimi nie odsunęły, mieli jeszcze okazję do ostatniego luźnego komentarza.
- Cholera, rzeczywiście szło za łatwo - mruknął, opierając obie dłonie o stół, na którym przysiadł. Stażysta zdawał się być nad wyraz podekscytowany ich wizytą, najprawdopodobniej oderwali go po prostu od machinalnego przerzucania tych samych papierów w kółko, nic więc dziwnego, że z szerokim uśmiechem na twarzy proponował im nawet coś do picia. - Cicho tu, nie ma za dużo ruchu - zauważył, podnosząc głowę, żeby wyjrzeć przez szybkę w drzwiach. - Może mają jakiś odbiór dnia wolnego? - powód w zasadzie nie był istotny, ale im mniej osób kręciło się po korytarzu, tym lepiej dla nich. Mniej osób, które mogły ich zatrzymać, zagadać, czy po prostu zauważyć. - Mam nawet mały pomysł - odpowiedział, bo archiwum rzeczywiście było miejscem, do którego powinni się udać sami, a ta sala konferencyjna tylko pokrzyżowała im plany.
Nie zdążył jednak jej wtajemniczyć, bo Garry wrócił z całym naręczem dokumentów.
- To chyba wszystko, czego będziecie potrzebować, tak mi się wydaje, jesteśmy w trakcie reorganizacji naszego archiwum - i aż było widać, że młody stażysta jest jedną z odpowiedzialnych za to osób, pewnie też dlatego tak szybko się uwinął ze swoim zadaniem.
- Calie, mówiłaś coś chyba o łazience? Nie widziałem żadnych oznaczeń, może mógłbyś jej pokazać? - wodził wzrokiem od redakcyjnej koleżanki do stażysty, w międzyczasie siadając przy jednym ze stołów i sięgając po pudło. - Spokojnie, ja tu w tym czasie zacznę - spojrzał porozumiewawczo na Goldsworthy, mając nadzieję, że w jakimś stopniu wykorzysta tę okazję na szersze zwiedzanie budynku, a ewentualne szczegóły wyśle mu smsem.

Calie Goldsworthy
przyjazna koala
nata#9784
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
- Możliwe, że siedzą w swoich biurach albo są w terenie. – Opcji było naprawdę wiele (w tym pandemia, o której wiedzieli tylko urzędnicy państwowi heh), ale Calie nie przejmowała się brakami personelu, o ile te nie wynikały z cięć budżetowych. Do tego jednak albo oboje dojdą albo nie. Wszystko zależało do tego, czy dostaną się do archiwum i czy znajdą tam dokumenty księgowe, bo te równie dobrze mogły tkwić w dziale księgowości. Organizacja pracy w tym miejscu była zagadką i choć mogli wypytać o to stażystę, Calie wolała od razu nie przechodzić do pytań w stylu „Gdzie trzymacie dokumenty? Konkretniej chodzi o..” – to byłoby mało subtelne.
Położyła swoją torbę na blacie długiego stołu i spojrzała na Rusty’ego czekając aż wyjawi swój plan, lecz niestety nim ten powiedział słowo, do konferencyjnej wrócił stażysta. Garry na pierwszy rzut oka wydawał się odrobinę ciapowaty, a jednak w szybkim tempie załatwił to, czego chcieli. Ogarniał system, więc mógł być z nim problem.
Mógł, ale nie musiał.
Rzuciła okiem na pudła, a potem szybko przeniosła wzrok na Rusty’ego, który przywołał ją z imienia. Pierwsza zasada improwizacji – zgadzać się ze wszystkim, co mówi druga osoba biorąc udział w tej całej szopce.
- Racja. Odzywa się litr zimnej lemoniady wypity po drodze. – Posłała Garry’emu lekko skonfundowany uśmiech, jakby przepicie się i przelanie pęcherza było czymś krępującym.
Razem z Garry’m wyszli na korytarz nie zamykając za sobą drzwi od konferencyjnej. Stażysta zaczął wyjaśniać jej którędy do łazienki. To nie było trudne. Każdy debil by to ogarnął, a jednak ona udawała jeszcze większego debila twierdząc, że chyba jednak tego nie ogarnie i czy Garry może pójść razem z nią. Odwróciła się za siebie posyłając koledze krótkie spojrzenie i razem z chłopakiem ruszyła długim korytarzem. Zaczęła chwalić budownictwo, wystrój, organizacje i pytała o prawie każde mijane przejście zanim dotarli do łazienki.
- Poczekasz na mnie? Boję się, że zabłądzę. – Posłała chłopakowi niewinny uśmiech i weszła do toalety od razu skrobiąc w niej sms’a.

Nowa wiadomość od: Calie
Archiwum znajduje się piętro niżej.
Na końcu korytarza po lewej, a przynajmniej tak
mówił Garry. Mam go przetrzymać i zobaczysz,
czy da się tam jakoś przejść? Zajmie ci to góra pięć
minut, ale przynajmniej będziemy wiedzieli, czy
potrzebne są jakieś klucze alby czytnik kart.


Rusty Overgaard
mistyczny poszukiwacz
Lorde
dziennikarz — The Cairns Post
29 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarz, niespełniony żeglarz i posiadacz czarnego notesu, który wszędzie ze sobą zabiera, w przeciwieństwie do ukochanej, której już nie ma
- W te upały to nic, tylko pić, prawda? Czasem mam wrażenie, że to nie jest klimat do życia - pokręcił głową, wplatając w tę całą sytuację najbardziej uniwersalny temat, jaki ludzkość mogła wymyślić - pogodę. Z jednej strony wszyscy mówili, że sięgało się po niego, kiedy już nic innego nie przychodziło do głowy, a z drugiej każdy miał jakieś zdanie na temat warunków za oknem. Garry też pokiwał głową, najwyraźniej zgadzając się z Rustym, w końcu trzeba było być szaleńcem, żeby przy tej pogodzie choć trochę nie narzekać. Jeszcze raz skinął głową, zapewniając, że da sobie radę z papierami i od razu zabrał się za ich wyjmowanie z kartonu i rozkładanie na stole tak, że kiedy dostał smsa od Calie, właściwie już nie było widać blatu, a losowe strony może i nawet trochę się pomieszały.

Nowa wiadomość od: Rusty
Ok

Nie było sensu tracenia czasu na dłuższe wiadomości. Poprawił mankiety koszuli, pewnym krokiem idąc wgłąb korytarza. Po drodze kogoś minął, ale uśmiechnął się serdecznie i to wystarczyło do uśpienia podejrzeń. Mógłby być jakimkolwiek urzędnikiem, jego strój i postawa idealnie tutaj pasowały, a do tego otwartość i chęć zagadania chyba nie były typowym zestawem cech pracowników, siedzących w oddzielnych pokojach przy biurkach. Mijał kolejne gabinety, aż natrafił na tabliczkę archiwum przybitą na drzwiach i już chwytał za klamkę, jednak nie zwolniły. Szybko omiótł spojrzeniem okolicę framugi. - Bingo - czytnik kart magnetycznych świecił się na czerwono, żadnych kluczy, kodów, tylko karta, którą Garry musiał mieć przy sobie.

Nowa wiadomość od: Rusty
Pokój 28, zamknięte na kartę, zobacz,
czy nie ma przy sobie, ja wracam


Wystukał wiadomość, równocześnie wracając do sali konferencyjnej, która została im wcześniej przydzielona i ledwo zdążył usiąść przy stole, kiedy Calie i Garry wrócili do środka. - Chyba zdążyłem zrobić mały bałagan - uśmiechnął się przepraszająco w stronę chłopaka, zaraz ukradkowo spogladając na swoją partnerkę w zbrodni, ciekaw czy misja się powiodla.

Calie Goldsworthy
przyjazna koala
nata#9784
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
- Wybacz, podziwiałam kafelki. – Najdziwniejsza wymówka zawsze była tą najlepszą. Coś, czego inni nie rozumieli wybijało ich z pantałyku, jak teraz Garry’ego. Mógłby zanegować albo się zaśmiać, ale stażyście w tak poważnym miejscu nie wypadało tego robić. Poza tym, co on tam wiedział o kafelkach? Albo o Calie? Może właśnie remontuje mieszkanie i spodobał jej się wzór w łazience w starym urzędzie? Po co miałaby kłamać? Poza tym baby ciągle zwracały uwagę na dziwne rzeczy, kiedy on ledwie co potrafił opisać klamkę w drzwiach w swoim domu, którą przecież codziennie dotykał.
Kobiety były dziwne.
- Dziękuję, że na mnie zaczekałeś. – Ruszyli korytarzem i Calie w międzyczasie przyjrzała się dokładniej chłopakowi, ale ten nie miał przy sobie nic, co wyglądałoby na kartę do drzwi. Przynajmniej nie na wierzchu. – Powiedz mi Garry – Miała wrażenie, że prychnie z rozbawienia. Ten to głosu, który przybierała był tak okropny, że sama nie mogłaby ze sobą wytrzymać. Wiedziała, że była urocza i przemiła, ale teraz przeginała na całej linii. Brzmiała jak mieszanka tęczy z Legalną Blondynką. Trochę słodkości, głupoty, zadziorności i ciapowatości. – czy każdy może tak sobie wchodzić gdzie chce? – Jak tylko wróci do auta to obetnie sobie język albo wyrwie struny głosowe, bo to one były problemem. Skąd w ogóle w niej ten zmysł aktorski?
- Pracownicy, tak. Ludzi z ulicy wpuszczamy tylko na dolne piętro, gdzie mogą zgłaszać sprawy. Potem ewentualnie zostają przydzieleni pod konkretnych pracowników i..
- Czyli teoretycznie jestem tu nielegalnie? – zapytała posyłając mu zawadiacki uśmiech.
- Teoretycznie tak, ale nie martw się. Wypuszczę was. – Garry sięgnął do kieszeni przy piersi i wysunął z niej kartę jednocześnie prężąc się niczym samiec Alfa, od którego byli zależni. Jak szybko ją wyjął tak prędko schował jednocześnie otwierając drzwi do sali konferencyjnej tuż przed Calie.
- Ma ją w kieszeni – przekazała bezgłośnie i dyskretnie dwoma palcami wskazała na swoją pierś sugerując tę konkretną kieszeń u Garry’ego. Dopiero gdy minęła stół odwróciła się przodem do stażysty, który wzrokiem omotał blat.
- Właśnie widzę. – Chłopak podrapał się po karku. – Czy jeszcze czegoś ode mnie potrzebujecie? – zapytał gotów zostawić ich w konferencyjnej.
Calie rzuciła spojrzenie na Rusty’ego.
- Właściwie to, czy mógłbyś wyjaśnić sposób w jaki to wszystko opisujecie? Macie konkretny system? – pytania wymyślała na poczekaniu. Chłopak pokazywał dokumenty a ona stała przy nim i próbowała wymyślić, jak z jego kieszeni wyciągnąć kartę. Udawała, że słucha jednocześnie wymieniając z Overgaardem porozumiewawcze spojrzenia typu „Weź się pośpiesz”, „Zrób coś”, „Niby co mam zrobić?”, „Wymyśl coś”, „Przecież nie będę macać go po jajach”, „Może jest gejem”, „Pokaż cycki”, „Sam pokaż” itp. Po długich minutach i wielu tego typu spojrzeniach Calie pochwyciła swoją i tak już zimną kawę, której do tej pory nie tknęła i nie myśląc zbyt wiele po prostu przechyliła kubek prosto na Garry’ego.
- Ojej! – To przecież był wypadek! Chyba każdemu zdarzało się tak nagle przechylać kubki, prawda? Musiało. A przynajmniej taką teraz grała Calie; głupią i nieporadną. Nigdy sobie tego nie wybaczy. – Nie wiem, jak to się stało. Nic ci nie jest? Dobrze, że kawa nie była gorąca. – Zarzuciła chłopaka tysiącem pytań jednocześnie bezsensu macając go po tej mokrej koszuli, jakby rękoma mogła wytrzeć plamy. Gdzieś tam w chaosie sięgnęła po chusteczki z torebki i nimi też zaczęła wycierać koszulę chłopaka ryzykując wszystko dla jednego odrobinę nieporadnego ruchu dłonią. Tym gestem wyciągnęła kartę i rzuciła za plecy chłopaka licząc na to, że Rusty gdzieś tam odnalazł się w ów chaosie, zgarnął kartę i zrobi co trzeba.

Rusty Overgaard
mistyczny poszukiwacz
Lorde
dziennikarz — The Cairns Post
29 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarz, niespełniony żeglarz i posiadacz czarnego notesu, który wszędzie ze sobą zabiera, w przeciwieństwie do ukochanej, której już nie ma
- Ale chyba nie mamy żadnego ograniczenia czasowego i uda nam się to jakoś pozbierać do kupy przed końcem twojej zmiany, co? - rzucił niby na swoje usprawiedliwienie, ale tak naprawdę to gadał tylko po to, żeby gadać, bo Garry zdawał się być całkiem zadowolony z uwagi, jaką mu poświęcali. Musiał się poczuć jak ktoś ważny, wypytywany o informacje przez prawdziwych dziennikarzy, którzy dodatkowo traktowali go z szacunkiem, a nie zbywali z byle prośbą o przyniesienie kawy. Mógł się poczuć doceniony i wyraźnie chełpił się ich zainteresowaniem, więc przypadkiem nawet robili chłopakowi dobry uczynek, trochę podbudowując jego ego i sprawiając, że czuł się pewniej, a jak dobrze pójdzie, to i w takim stanie wróci wieczorem do domu. A może zamiast samotnej kolacji skoczy na drinka i kogoś pozna?
- Tak, to bardzo pomogłoby nam w szukaniu konkretnych informacji, ewentualnie moglibyśmy potem lepiej poskładać te wszystkie dokumenty we właściwy sposób - jednym uchem słuchał wykładu na temat katalogowania, potakując czasem głową i próbował równocześnie wymyślić dobry sposób na dostanie się do karty w jego koszuli. Chyba nie był w jego typie, żeby poklepanie go po piersi i bliższy kontakt miały się na coś zdać, a w gruncie rzeczy grzebanie komuś w ubraniach było dużo cięższe niż się wydawało, dlatego liczył, że to Calie wpadnie na jakiś genialny plan, wykorzystując swoje kobiece atrybuty, skoro już przed wejściem ustalili, że męskim urzędnikiem zajmie się ona. - O cholera! - zawołał, po części rzeczywiście zaskoczony i w pierwszym odruchu odsunął wszystkie papiery ze stolika, żeby i im nie stała się krzywda. - No nie, będzie paskudna plama, to trzeba szybko wywabić, koszule to nie taki prosty materiał do sprania - obracał kartę magnetyczną w ręku, myśląc intensywnie nad jakąś wymówką, żeby się stąd ulotnić. - Chyba powinieneś to zaprać, jak najszybciej, zimna woda działa cuda, ale liczy si każda sekunda, jak przy operacji - zachichotał (!), prowadząc mężczyznę w stronę drzwi i nawet trochę wypychając go na korytarz, a ten w całym obecnym zamieszaniu i przy pierwszym impulsie, rzeczywiście zaczął tam sam iść.
- To co, chcesz czynić honory swojej misji? - nie odwróciwszy się od przeszklonych drzwi zapytał Calie, wyciągając w jej stronę kartę magnetyczną. Nie, żeby się teraz czegoś bał, ale to był jej artykuł, a on tylko asystował przy wyciąganiu informacji i jak na razie wszystko szło im dosyć sprawnie. - Wskazówki masz w smsie, a jak wróci to powiem, że poszłaś po kawę, bo poczułaś się winna, czy coś w tym stylu, poza tym jest cholernie przejęty, a plama z kawy na białej koszuli wcale nie jest taka łatwa do zmycia - byli więc na wygranej pozycji i kupili sobie trochę czasu. - Poza tym tu też mogą być jakieś ważne informacje - wskazał na stertę papierów. - Pospiesz się.

Calie Goldsworthy
przyjazna koala
nata#9784
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
Nie kryjąc szoku obserwowała mężczyznę odchodzącego w stronę wyjścia. Czuła się jak skończona idiotka, która nie umie trzymać kubka z kawą. Tak naprawdę, gdyby Garry widział jej ruch ręką, to sam by się skapną, że zrobiła to specjalnie. Nie była aktorką, nie umiała imitować wypadków i już była tak zdesperowana, że po prostu jak wredna małpa wylała na niego kawę. Dobrze, że wtedy miał odwrócony wzrok. Od razu by ich stąd pogonił.
- Czuje się zażenowana – stwierdziła patrząc na Rusty’ego. – Nigdy nie przypuszczałam, że będę musiała zniżyć się do takiego poziomu. – Do zagrywki tak żenującej w wykonaniu, że aż żal dupę ściskał. Była zniesmaczona samą sobą i zarazem szkoda jej było Garry’ego, któremu tą jedną rzeczą zniszczyła dzień. – Nie wiem, czy stać mnie na kolejne takie gierki. – Bo jak stąd wyjdzie to będzie musiała udawać przed innymi których spotka po drodze. Na nich już kawy nie będzie mogła wylać i nie była pewna, jakby jej wyszła kolejna spontaniczna akcja. Trochę się bała, że w przypływie małego ataku paniki uderzy kogoś zszywaczem i będzie udawać, że to wypadek. Że nie chciała i to wszystko przez zespół niespokojnych rąk (ludzie uwierzą we wszystko) zwłaszcza w bzdury, które są dziwne, ale wcale takie nierealne.
- Naprawdę myślisz, że sobie poradzę? – Nieco straciła pewność siebie acz wiedziała, że Rusty miał rację. To był jej artykuł i choć czuła, że i tak wpisze pod nim również jego nazwisko, to jeżeli ktoś miał dostać po dupie to właśnie ona. On w razie czego niczego nie widział, nie wiedział i na pewno jej nie zna.
Z ciężkim westchnieniem odebrała kartę.
- W razie czego, gdyby Garry wrócił to go zagadaj. Możesz nawet powiedzieć, że na niego lecę i zacznij wciskać mu kit na temat tego co lubię a czego nie – doradziła acz.. – Zresztą, komu ja to mówię? Poradzisz sobie. – Wierzyła w niego bardziej niż w samą siebie, dlatego machnęła ręką i zanim wyszła jeszcze raz przeczytała sms’a od Rusty’ego, żeby później zaglądać do niego mniej. Lepiej żeby była czujna i miała oczy dookoła głowy a nie wciśnięty nos w ekran.
Ostatni raz spojrzała na chłopaka i ruszyła na poszukiwanie dokumentów mając nadzieję, że w razie czego Rusty zagada stażystę. Niech myśli. Niech kmini. Niech się wykaże, a jak będzie trzeba to niech udaje wariata.

Rusty Overgaard
mistyczny poszukiwacz
Lorde
dziennikarz — The Cairns Post
29 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarz, niespełniony żeglarz i posiadacz czarnego notesu, który wszędzie ze sobą zabiera, w przeciwieństwie do ukochanej, której już nie ma
- No tak, tego na studiach nie uczą, co? - lekko się uśmiechnął, bo nie od dziś było wiadomo, że mało było takich etapów edukacji, które uczuły tych prawdziwie przydatnych rzeczy. Owszem, poprawne zapisywanie wywiadów, czy tworzenie artykułów też były istotne, ale jakoś trzeba było najpierw te informacje zdobyć, a z tym nie zawsze było tak łatwo. W kontrowersyjnych sytuacjach najczęściej można było liczyć na nic nie znaczącą notkę prasową, która w wymijający sposób miała wyciszyć potencjalną aferę. Nikt jednak nie przygotowywał dziennikarzy do podstępnego wyciągania informacji od biednych stażystów, wylewając na nich kubki z kawą, a jednak szło im chyba całkiem nieźle. Rusty w tej całej sytuacji był dziwnie spokojny i opanowany, jakby wiedział, że tak czy siak wszystko pójdzie jak po maśle, chociaż ich sytuacja wcale nie wyglądała aż tak różowo, bo w tym momencie nie mieli nic i równie dobrze mogli być jeszcze stąd wyrzuceni.
- Tak Calie, potrzebujesz jakiejś motywacyjnej przemowy o tym, że dasz sobie radę, bo jak nie ty, to kto? - do tego się akurat kompletnie nie nadawał. Coachowe gadki może i komuś pomagały, ale Overgaard nie wierzył w żadne bzdury o sile umysłu i tym podobnych rzeczach, więc tylko jeszcze wzruszył ramionami, żeby Goldsworthy dobitnie zrozumiała, że kopniaka w tyłek też nie dostanie, nie od niego, a plan wykonania ich misji był całkiem prosty, przynajmniej w teorii. - Okej, przyjąłem, jak wrócisz, będziesz miała umówioną z Garrym randkę - pokiwał z powagą głową, tak dla rozluźnienia sytuacji i odprowadził ją wzrokiem do drzwi, pokazując jeszcze skrzyżowane w powietrzu palce, na znak życzenia jej w tym wszystkim powodzenia.
Szkoda tylko, że w niego w ogóle nie wierzyła, kilkukrotnie upewniając się, że wie co ma robić, ale jak już został sam, to zabrał się za porządkowanie tego niemałego stosiku papierów, które się walały teraz po całym stole, równocześnie próbując z nich wyciągnąć jakieś informacje, które rzeczywiście mogłyby im się przydać, może uzupełniając to, co Calie znajdzie. I tak właśnie zastał go Garry, który wrócił z rozmazaną plamą i pytaniem o Calie. - Strasznie jej głupio - Rusty pokiwał z powagą głową, jakby to była najbardziej prawdziwa rzecz. - I powiedziała, że musi ci odkupić kawę, bo chciałeś nam tylko pomóc i szczerze, wydaje mi się, że na ciebie leci, masz dziewczynę? - Garry nie wyglądał na kogoś, kto miał często okazję być obiektem zainteresowań. Nie dlatego, że był jakiś wybitnie brzydki, ale swoim zachowaniem jakoś niespecjalnie sugerował, że jest pewny siebie i skory do flirtu, a teraz zbity z tropu, wydusił tylko: - N-nie mam - a to znaczyło, że bez problemu Overgaard może go przetrzymać w sali, bo już było widać, że był trochę podekscytowany Calie. Rusty'emu może trochę było go szkoda, ale większe dobro.

Calie Goldsworthy
przyjazna koala
nata#9784
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
Pozbyła się plakietki dziennikarskiej. W wielu miejscach była ona przepustką, lecz teraz Calie wolała mieć ją schowaną w kieszeni spodni. Karta Garry’ego otworzy przednią wiele drzwi. Na pewno nie wszystkie, ale dzięki niej (w razie czego) wmówi ludziom dookoła, że jest nową stażystką. Będzie machać plakietką na prawo i lewo, ale szybko i zbyt gwałtownie, żeby nie dojrzeli widniejącego tam imienia. Na razie jednak nie musiała się o nic martwić. Z początku uśmiechała się do mijanych osób, ale szybko pojęła, że jej entuzjazm zwracał uwagę. Najwyraźniej ludzie tutaj się nie cieszyli, nawet z głupot, więc Goldsworthy postawiła na neutralność. Ni to radosna twarz ni przesadnie zasmucona, bo zaraz zaczną się pytania, czy ktoś jej umarł. Ktoś się nawet przymierzał, ale szybko rzuciła, że się śpieszy i pognała dalej szukając odpowiednich drzwi.
Okazało się, że dotarcie do archiwum nie było trudne. Schody pojawiły się w momencie, kiedy weszła do środka. Pomieszczenie było przeogromne, wokoło stało mnóstwo regałów z korbką (klik). Szukanie w takim miejscu z ograniczonym czasem wydawało się czymś niemożliwym, ale skoro Calie tu dotarła to musiała spróbować.

Nowa wiadomość od: Calie
Będzie trudniej niż myślałam.
Potrzebuje więcej czasu.


Od razu skoczyła na łowy najpierw próbując odgadnąć co oznaczały poszczególne symbole wypisane na bokach regałów. Rozsuwanie każdego zajęłoby wieki. Musiała działać szybko i intuicyjnie, dlatego najpierw przejrzała przedziwne opisy, które nie wyjaśniały zbyt wiele aż w pewnym momencie uznała, że chyba wie jak przypisać je do poszczególnych działów. Musiała strzelać, dlatego zaczęła rozsuwać wybrany regał mając nadzieję, że Rusty’emu uda się przetrzymać stażystę dłużej niż z początku się spodziewali.
Znaleźć odpowiednie dokumenty i cyknąć parę fotek. Plan wydawał się prosty acz czas ich strasznie ograniczał. Miała nadzieję, że znajdzie cokolwiek, jakąś podwalinę czegoś, co mogłaby uznać za dobry trop. Jeżeli się uda, może będą mogli tu wrócić i zrobić to samo. Taka opcja też wchodziła w grę, ale musieli wziąć pod uwagę, że zostaną przyłapani i już nigdy nie wejdą do tego budynku.

Rusty Overgaard
mistyczny poszukiwacz
Lorde
ODPOWIEDZ