lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
On ją uwielbiał, a ona ciągle nieprzerwanie traciła w tym momencie do niego cierpliwość. Na szczęście była w tym momencie w takim stanie, że po prostu się z tego śmiała. Pewnie dlatego, że wiedziała, że robi to wszystko specjalnie, żeby ją rozbawić i żeby odciągnąć jej myśli od tego wszystkiego, co sprawiło, że w ogóle znaleźli się w tej sytuacji, że mimo późnej godziny ciągle nie spali. Był niemożliwy. A ona nie mogła przestać się śmiać i śmiała się jeszcze przez chwilę jak kazał jej być cicho. Ale zaraz… przerwała. Bo i on przestał gadać, a robił to, co doprowadzało ją do szaleństwa. Nigdy nie wątpiła w jego umiejętności albo chęci, bo ciągle dostawała od niego dowody, że no… no umie. Wiedział jak ją dotknąć, żeby całkowicie rozłożyć ją na łopatki i tak się właśnie teraz działo. Zapadła się mocniej w poduszki, przez moment wpatrywała się w Westona, ale zaraz jednak wzniosła wzrok ku górze, cała się odchyliła, niecierpliwa i uzależniona od jego dotyku. Wierciła się pod nim, każda jedna komórka jej ciała krzyczała o więcej, przyspieszony oddech i jęki również. Nie udawała, a on miał całkowitą pewność, że to co robi… działa na nią. Po prostu. Z każdą kolejną sekundą prowadził ją do końca, prowadził ją do spełnienia i gdy tak się stało, gdy orgazm wstrząsnął jej ciałem, aż pociemniało jej przed oczami. Ale razem z tym na twarzy pojawił się uśmiech zadowolenia i wcale nie musiała odpowiadać na jego pytanie. To było oczywiste. Sięgnęła w jego stronę i pocałowała go. Początkowo spokojnie, ale jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc nabierał on na mocy, a ona znalazła się na mężu. Zajęła wygodne miejsce na jego biodrach, pochyliła się nad nim, oparła na dłoniach po obu stronach jego twarzy i uśmiechnęła się – Dostajesz minusa za te idiotyczne zdrobnienia… – zażartowała, lekko skubiąc jego wargi – Ale poza tym… – nie przerywała – Na pewno nie jesteś śpiący? – bo może jednak miał dość? Może jednak chciał iść spać? Ignorując jej bliskość i jej drażniąco poruszające się biodra, ocierające się o jego tereny łowieckie.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Mruknął zadowolony, ale mimo, że zrobił to dość głośno, ten pomruk zginął w tym coraz intensywniejszym pocałunku, w którym Ane napierała na jego wargi. Gdzieś w głowie sam sobie przybił piątkę i tylko cicho, szeptem i w swoich własnych myślach, skomentował, że… Chyba pomogłem. Chyba nawet bardzo i… Chyba na pewno. Tak, nie było już mowy o żadnym „chyba” w chwili, gdy Ane znalazła się na Westonie. Sapnął rozbawiony jej nagłym i mocno wzbudzonym apetytem. - Dlaczego idiotyczne… Może ja właśnie je lubię. - i dlaczego od razu minusa! Halo! To po prostu nie fair. - Nie jestem. Przy tobie? Nie da się… Po prostu nie da się. - takim być. Nie, kiedy siedziała na nim, obejmowała jego biodra udami, a jej międzyudzie drażniło wymownie to wszystko, co u niego też już dawno nie spało. Jej palące usta, ciepły oddech, roziskrzone spojrzenie, potęgowały całe to… Nocne naćpanie sobą. Nie chciał przerywać. Nie chciał z tego rezygnować. Nigdy, a już na pewno nie na rzecz jakiegoś tam snu. - Tak sobie myślę, wiesz… - zaczął, ale zanim poszedł dalej, wyszczerzył kły i uprzedził: - Spokojnie, nie będę się teraz bardzo rozgadywał. To tylko kilka słów. Bo tak sobie myślę, że… Jak na ludzi, którzy wcześniej wcale nie myśleli o powiększaniu rodziny… To całkiem jesteśmy w tym zajebiści. - we wszystkim. Począwszy od robienia dzieci i teraz całe to wspieranie się nawzajem w chwilach zwątpienia, zmartwienia i strachu… Tak, zdecydowanie wychodziło im to celująco. - No już, już, nie gadam więcej. Bo chyba masz inne plany, prawda? - mruknął i teraz to on skubnął zaczepnie wargi żony własnymi. Jednocześnie jego łapska zamknęły się na koszulce, którą Ane wciąż na sobie miała. Po to, żeby w kolejnych dwóch chwilach po prostu ją z tego ciucha, całkiem już teraz zbędnego, rozebrać. Kiedy tak się stało, a koszulka miękko wylądowała na podłodze obok łóżka, Weston aż cicho odchrząknął. Przesunął dłońmi po dekolcie żony, zamknął palce na jej piersiach, potem jedną z łap zsunął niżej, na jej brzuch… Biodra, sięgnął nią do jej pleców… Ackerman nie mogła mieć żadnych, naprawdę nawet najmniejszych wątpliwości co do tego, że podobała się swojemu mężowi cholernie - gdzie cholernie to solidne niedopowiedzenie. - To co we mnie kochasz najbardziej? - rzucił jak gdyby nigdy nic i wyszczerzył cwanie kły. A miało być bez gadania!

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Spojrzała na niego wymownie, bo żadne „a może ja lubię” nie wchodziły w grę, no po prostu nie. Na dłuższa metę oboje dostaliby na głowę i na szczęście na tyle, na ile znała swojego męża wiedziała, że ma racje. Rozbawienie jej poszło mu doskonale, ale poza tym? Podziękujemy. Sapnęła też wymownie, gdy Sky znowu zaczął mówić… no i chyba naprawdę musiała mieć taka minę, gdy dodał, że teraz to juz krótko. Wcale mu nie wierzyła, wcale! Przesunęła wzrokiem po męskiej twarzy i uśmiechnęła się pod nosem - No robienie dzieci wychodzi nam fenomenalnie… zobaczymy jakie będzie następnych osiemnaście lat. - zaśmiała się prosto w jego wargi, lekki je całując i zaraz jednak zwiększając intensywność tego pocałunku. Gdy sięgnął do krawędzi jej koszuli, wyprostowała się i pomogła mu się jej pozbyć, zaraz wracając do kolejnego pocałunku. I następnego. I ugh… Spojrzała na niego jakby właśnie miała ochotę go udusić - W tym konkretnym momencie? Na pewno nie lubię tego ile gadasz - zapewniła, całkiem poważnie i dopiero po chwili kącik ust drgnął jej w rozbawieniu - Obiecuję, Weston, że nie znasz dnia ani godziny, gdy się zemszczę… gdy będę chciała z tobą rozmawiać o przyszłości, teraźniejszości, o SOBIE, akurat gdy będziesz czegoś ode mnie chciał - i chodziło o bardzo konkretne „coś”, czego miał od niej chcieć. Zaśmiała się i jeszcze raz, jeszcze mocniej wcałowała się w jego wargi -I wiesz, że wszystko… - naprawdę, wcale nie żartowała i nie mówila tego tylko dlatego, żeby odpowiedzieć na jego pytanie i „mieć z głowy”. To byla najprawdziwsza prawda - Dzisiaj na przykład jak śpiewająco poradziłeś sobie z kryzysem… - jej kryzysem! Uśmiechnęła się, zsunęła jego bokserki i sięgnęła między ich ciała, by po chwili się po prostu na niego wsunąć - A ty? We mnie? Może chcesz jeszcze o tym porozmawiać? - nawet jeśli ona się właśnie wyprostowała i nadała przyjemny rytm swoim biodrom.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Nie przestał szczerzyć kłów nawet na ułamek chwili, kiedy Ane znowu mu GROZIŁA. Tak, to były normalne legalne (wcale nie!) małżeńskie groźby. Groźby zemsty za… No właśnie, za co? Za to, że wzięła sobie za męża gadułę? - Ale ooo co ci choooodziii? - korciło go, oj korciło, żeby na końcu dodać „żabko”, jako taką wisienkę na torcie i kropkę nad i, ale… Ale nie! Już i tak sobie nagrabił. - Wszystko to nie odpowiedź. - wymamrotał wprost w usta żony, ale rozumiał, rozumiał, że po prostu chciała tę sprawę załatwić szybko i sprawnie. To znaczy… Tak to odebrał! Dlatego kiedy Ane dodała konkret - gaszenie kryzysu i tak dalej - z zadowoleniem mruknął. - No… To już coś. - choć wciąż nie za wiele! Liczył na całą i długą, wielostronicową listę, a nie ot raptem jedną rzecz! I nawet chciał, oj chciał coś w tym temacie dorzucić, ale… - Ane… - jasna cholera… Aż przełknął ślinę i przygryzł na moment wargę. Zassał w płuca większą porcję powietrza, ściągnął mocniej brwi i wlepił ślepia w żonę. Prowokującą go żonę. Prowokującą jak cholera. Czuł ją teraz każdym centymetrem, każdą jedną komórką siebie. Zmysły szalały, nie był na to gotowy i to zaskoczenie, ten szok… Bomba przyjemności. Apetyt skoczył mu natychmiast o dziesięć punktów w górę, ślepia rozbłysły, a łapska przykleiły się do kobiecego ciała. Już nie chciał gadać. Nie chciał… Teraz chciał już tylko jej. - Potem, co? Potem odpowiem… - na pytanie, które mu zadała. Sapnął cicho i poddał się temu, co w tej i w kolejnych dłuższych chwilach serwowały mu kobiece biodra. Kobiece dłonie, kobiece usta, kobiecy oddech, kobiece spojrzenie… Ackerman owinęła go sobie wokół palca i to bez najmniejszego wysiłku. Już dawno temu złapała go w garść i od tamtej pory go z niej nie wypuściła, a on… Heh, on wcale tego nie chciał. Nie chciał być wypuszczonym. Chciał jej, chciał być z nią. Tak jak teraz i w każdy inny możliwy sposób też. Dlatego ostatecznie, po kilku akrobacjach i rewolucjach w łóżku, kiedy gwałtownie, subtelnie i znów gwałtownie sponiewierali i pościel w łóżku i siebie nawzajem, on teraz był górą, przykrywał żonę sobą, pyskiem pozostawał tuż przy jej twarzy, ślepia wbijał w jej tęczówki, a siebie wbijał między jej uda. Raz za razem, coraz silniej, coraz mocniej, coraz intensywniej i gwałtowniej, aż do… - Szlag! - warknął krótko, gardłowo, bo z ostatnim ruchem bioder… Puffffff, spełnienie rozlało się po jego podbrzuszu i w ciele Ane. - Szlag, szlag… Ughhh… - to go chwilowo przerastało! Level przyjemności, która osaczyła go tak samo znienacka, jak wcześniej gwałtowne podniecenie. Odetchnął ciężej i na moment, dwa przylgnął ciasno do żony. Był wilgotny od potu, bo temperatura na zewnątrz, w sypialni i tylko między nimi była cholernie wysoka. Parząca wręcz. Przytknął wargi do jej policzka i wydychał tam, raz za razem, strumienie gorącego powietrza. - Ja nie wiem… Ja po prostu nie rozumiem… - wymamrotał nieprzytomnie, nie wiadomo po co, dlaczego i odnośnie czego. Ale za moment… Dajmy mu jeszcze moment.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Oooo… i teraz nagle ‘potem’? Chyba musiał się domyślać jaką satysfakcję poczuła Ane w momencie, gdy jednak nie chciał gadać, chociaż przed chwilą paplał nieprzerwanie, no nieprzerwanie. Gdyby nie to, że chciała go teraz tak samo jak on chciał jej (chociaż akurat to może być kłopotliwe, bo zawsze go chciała) to może wprowadziłaby w życie swój plan zemsty. Ale nie. Nie teraz. Teraz go potrzebowała. Dlatego całkowicie się w tym zatraciła. W ich przyspieszonych oddechach, splecionych ciałach, szybszym biciu serca i skotłowanej pościeli. W nim – najbardziej jednak zatraciła się w nim. Jak zawsze. Z nieustającym pragnieniem, potrzebą i zafascynowaniem. Była od tego uzależniona, to mogło być aż niezdrowe… ale w tym momencie, gdy oboje sięgnęli szczytu, gdy leżał tak blisko niej, gdy czuła bicie jego serca i ciepły oddech na policzku wiedziała, że jest szczęśliwa. Że wszystko jest w porządku, że już zawsze wszystko będzie w porządku. Bo byli razem i nic nie mogło tego popsuć – Nie musimy wszystkiego rozumieć. Niektóre rzeczy… po prostu są. – szepnęła, bo sama tego wszystkiego nie rozumiała. Na przykład skąd ta pewność, że z nim wszystko będzie dobrze. Wiara? Naiwność? Ale jednak tak czuła i nie chciała dochodzić „dlaczego” – po prostu brała to jakim było i starała się być po prostu szczęśliwa. Sięgnęła wargami do jego policzka, musnęła je lekko i kolejny raz powtórzyła, że go kocha. Nigdy nie przychodziło jej to z taką łatwością jak w stosunku do Skylera. Gdy zsunął się na bok, momentalnie do niego przylgnęła. Okryła ich kołdrą i przytuliła się do jego boku – Wierzę… wierzę, że będzie dobrze. Wszystko będzie dobrze. – zapewniła, zerkając na niego, lekko się uśmiechając i sięgając do jego warg by go pocałować.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Ściągał brwi, ale wcale nie był zły. Zdenerwowany też nie. Był za to… O rany, beznadziejnie zakochany w kobiecie, na której właśnie, całym tym swoim prawie metr dziewięćdziesiąt centymetrów wzrostu, cielskiem, ciężko leżał i ciężko oddychał prosto w jej przyjemnie gładki policzek. Uwielbiał to jak pachniała i wcale nie chodziło o perfumy, kremy i inne kosmetyki, których używała, a których zapach też oczywiście bardzo lubił. Nie. Chodziło o to, jak pachniała ona. Ona, jako Ane. Jak pachniała jej skóra, właśnie w takich momentach, kiedy powietrze przesycone było seksem, oni przesyceni byli seksem i sobą nawzajem. – Wiesz czego nie rozumiem? – zapytał cicho, faktycznie już leżąc obok Ane, przytulając ją do siebie ciasno i palcami tej przytulającej ręki, lekko, drażniąco wodząc po jej nagim ramieniu. – Nie rozumiem tego, jak ja w ogóle mogłem pozwolić ci odejść. Nawet na chwilę… – która wcale taką znowu chwilą nie była, bo kiedy on wyjechał do Australii to nie widzieli się, jeśli dobrze pamiętam z naszych roboczych ustaleń, prawie rok. No i też… No właśnie, nie ona odeszła. To on odszedł. – A raczej jak mogłem sam odejść i po prostu cię tam zostawić. – dodał ciszej i przechylił głowę, a jak to zrobił to popatrzył na żonę z… Heh, nie, nie z niezrozumieniem, a – wręcz odwrotnie – z całym gabarytem pewności. I stanowczości. – Duma, strach, brak zaufania, że mówisz mi prawdę… Spieprzyłem to koncertowo. – i nie bał się powiedzieć tego głośno. Drugą ręką sięgnął do ręki Ackerman. Splótł ich dłonie razem i rządzę się, że to akurat była ta dłoń, na której nosiła obrączkę, której zresztą Weston zaraz potem lekko dotknął kciukiem. – Dlaczego nie przywiązałaś mnie wtedy do kaloryfera i nie kazałaś stuknąć mi się w łeb? – dlaczego nie… Nie walczyła? – Dlaczego nie byłaś wtedy egoistką, która powiedziałaby mi, że mam siedzieć na dupie, bo moim psim obowiązkiem jest dbanie o to, żebyś była szczęśliwa? Skoro już cię w sobie tak bardzo, bardzo rozkochałem… – przy ostatnich słowach wargi mocniej i wymownie mu zadrżały. Nie chciał, żeby to wszystko brzmiało aż tak na poważnie. Wychylił pysk i ucałował środek damskiego czoła. – Dlaczego nie schowałaś mi paszportu… Dlaczego nie… Ane… – szepnął jej imię i znów popatrzył jej w oczy. – Nie stać nas na takie błędy. Emocjonalnie nas nie stać i wiekowo. Zaraz będę miał czterdzieści lat, nie chcę nigdy więcej stracić choćby minuty z tego co mamy. A już straciłem rok. – i dużo więcej, zanim nawet ją poznał.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Naturalnie spoważniała. Chyba wiedział, chyba rozumiał… miała wyrzuty sumienia. Wielokrotnie o nich mówiła i wielokrotnie się biczowała za to, co się stało i jak się stało. To, że rozstali się w taki a nie inny sposób brała na siebie. Przestraszyła się, spanikowała i jej świat stanął na głowie, a zamiast trzymać się przy tym kurczowo Westona wszystko zrobiła nie tak. To, że odszedł… to było normalne. Naturalne. Ani przez chwilę nie miała pretensji, że to zrobił. Było jej przykro, gdy się dowiedziała, że wyjechał. To fakt. Jakoś lepiej było jej ze świadomością, że był blisko, ale życzyła mu jak najlepiej. I naprawdę w tamtym konkretnym momencie życzyła mu najlepiej – nawet jeśli miał ułożyć sobie życie z kimś innym. Brała to na klatę i była gotowa ponieść konsekwencje swoich głupich decyzji. A że byłaby przy tym nieszczęśliwa? To już zupełnie inna bajka. Nie rozumiała jednak dlaczego on miał wyrzuty… przecież nie zrobił nic złego – Powiedzmy, że… oboje się nie popisaliśmy. I tyle. Zostawmy to i nigdy więcej do tego nie wracajmy, co? – zaproponowała, zerkając na niego i mocniej zaciskając palce na jego dłoni. Bo mogła mu „zabronić”, ale co by to dało? Czy byliby szczęśliwi, gdyby jej nie wierzył? A ona nie poświęcałaby mu tyle uwagi ile chciała i potrzebowała? No nie za bardzo. Może musieli wziąć ten oddech, żeby wszystko wróciło na dobre tory – Zresztą zamiast myśleć o tym, co straciliśmy… cieszę się, że udało nam się ponownie odnaleźć. I to jest najważniejsze. – zapewniła, wychyliła się, żeby go pocałować i na chwilę dwie lub pięć to przeciągnęła, wcale nie chcąc się od niego odrywać. Bo i po co? Chociaż jednak po coś! Zaśmiała się pod nosem i no nie mogła się ugryźć w język – No i nawet nie próbuj tego powtarzać… Jak mnie z dzieckiem zostawisz na rok to już nie będziesz miał po co wracać. Zamorduję. – zaśmiała się, bo na szczęście tylko żartowała i ładnie się do niego uśmiechnęła. Najładniej jak potrafiła. Tak, jak uśmiechała się tylko do niego.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
No może nie powinien był gadać o tym teraz, albo może nawet gadać o tym w ogóle, ale… No to jest przecież cały Weston. Wyczucie co i kiedy należało powiedzieć, a czego i kiedy NIE należało powiedzieć, nie było jego mocną stroną. Szczególnie w chwilach, jak ta – kiedy był, nie da się ukryć, pod solidnym wrażeniem swojej żony i tego co razem, wspólnie, dzień po dniu budowali. Uśmiechnął się pod nosem, bo oczywiście zrozumiał, że Ane tylko żartowała i prawdopodobnie robiła to dlatego, żeby, tak zwyczajnie i po ludzku, spróbować zmienić temat. Mógł być toporny, ale nie był głupi. Zauważał takie rzeczy… Zazwyczaj. – Ale wiesz, że to działa w obie strony, co? Ty też nie próbuj mnie zostawiać. Ani z dzieckiem, ani samego. – zastrzegł i kłapnął zębami tuż przy czubku kobiecego nosa. – Może bym cię za to nie zamordował, bo szkoda takiej ładnej buzi i tak zgrabnego tyłka… – co niewątpliwie miała! – Ale dałbym ci popalić. To pewne. – emocjonalnie! Bo fizycznie to przecież muchy by nie skrzywdził, a jedyne siniaki, które robił Ane to były te za wyraźnym jej przyzwoleniem. A czasami wręcz żądaniem! – Nie lubisz jak zbiera mi się na wspominki, co? – zapytał po jakiejś chwili, może nawet dwóch, ale bez grama pretensji w głosie, nie nie, nic podobnego. Raczej… Z zaciekawieniem. Uśmiechnął się też i wlepił bystre spojrzenie w Ackerman. Palcami lekko dotknął jej policzka, podczas gdy drugą ręką nieprzerwanie miział i smyrał jej nagie ramię, od czasu do czasu też szyję, kark i górne partie grzbietu. – Wiesz, że możesz mi wtedy po prostu powiedzieć „zamknij się Weston”. Albo jeszcze lepiej „zamknij się ty najprzystojniejszy, najseksowniejszy, najzabawniejszy i najinteligentniejszy mężczyzno na świecie”. Tak… Tak byłoby zdecydowanie lepiej. I myślę, że zadziałałoby natychmiast. – sapnął rozbawiony, a zanim pozwolił żonie cokolwiek na to odpowiedzieć, wychylił pysk do jej warg i pocałował ją soczyyyyyyście i super uczuciowo. – To jeszcze ostatnia rzecz, którą powiem i już zamykam się na dobre, okej? – no chyba nie za bardzo Ane miała wyjście, jak tylko się na to zgodzić. Zresztą, prawdę mówiąc… Nawet na to nie czekał. – Czy to, że śpisz w moich koszulkach oznacza, że ja mogę spać w twoich? – tududududm, hyhy. Oczywiście tylko się wydurniał i w ogóle niczego takiego nie planował! Spokojnie! – A tak serio… Chcę, żebyś mi pomogła. Zaprojektować łóżeczko dla naszego Westona. Bo chyba nie sądzisz, że kupimy takie w sklepie? Ane, moje dziecko nie będzie spało w jakimś szwedzkim badziewiu. – akurat co do tego miał dość kategoryczne zdanie i podejście do sprawy. Nawet, jak ledwie o tym wspomniał, ba, ledwie o tym pomyślał, specyficzna zmarszczka na jego czole, ta pionowa między brwiami, wyraźnie się tam teraz odznaczała.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Zaśmiała się, bo powód do braku morderstwa wybrał sobie… no kiepski! Jakby go zostawiła (z dzieckiem lub bez) to tym bardziej powinien chcieć ograniczyć tą ładną buzię i zgrabny tyłek przed dostępem innych. Jak najskuteczniej? Zakopując ją pod ziemią, jak prawdziwy skarb, heh!
Nie było jednak prawdą, że nie lubiła jego wspominek. Pokręciła więc głową, od razu, bez zastanowienia… bo tu nie było nad czym się zastanawiać, odpowiedź była prosta – Lubię. Ale te… bardziej pozytywne. Sam powiedziałeś, że straciliśmy kupę czasu. Nie chcę pamiętać o tym, co straciliśmy, tylko o tym co mieliśmy i mamy. – wzruszyła lekko ramionami, ale co miała zrobić, naprawdę tak było. Ich rozstanie to… mroczny okres w ich przeszłości. Oboje tego żałowali, więc dlaczego to rozpamiętywać? Bez sensu! Zwłaszcza, gdy aktualnie musieli się skupić na tych pozytywnych stronach… właściwie wszystkiego! Za to gdy ją pocałował – nie protestowała. Odwzajemniła go, a gdy tylko się od niej odkleiła kontynuowała. No bo musiała dokończyć myśl! – Więc wybacz… ale nie usłyszysz ode mnie zamknij się ty najprzystojniejszy, najseksowniejszy, najzabawniejszy i… nie pamiętam, co tam naj miało dalej być, ale wszystko naj mężczyzno – wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu – I oczywiście, że możesz spać w moich koszulkach. – prychnęła, bo co to za pytanie – Co moje to twoje, Sky… w majtkach też możesz jeśli masz ochotę. – jeśli lubił to proszę bardzo! Mało prawdopodobne, żeby spełniły jakąkolwiek swoją funkcję, ale to zupełnie nieistotne. Teraz to ona sięgnęła, żeby móc go pocałować. Spokojnie i z uczuciem.
I dopiero wtedy mogli rozmawiać o łóżeczku. Uśmiechnęła się pod nosem, bo chyba właśnie tego się po nim spodziewała. Co prawda osobiście czuję się urażona szwedzkim badziewiem, ale no… no coż! – Zaprojektować? No… musi mieć cztery ściany. Jedną ruchomą. I ruchomą wysokość materaca. I… to wszystko. Reszta to twoja inwencja twórcza, skarbie. – musnęła jego policzek – Będzie piękne. – co do tego nie miała najmniejszych wątpliwości – Wiesz… teraz, gdy to się robi bardziej prawdziwie. To już nie są teoretyczne dywagacje, ale za parę tygodni możemy się tego dowiedzieć. Myślisz, że to chłopiec, czy dziewczynka?


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
No tak, tak, skłonny był zrozumieć jej punkt widzenia i naaaawet, naaaawet się z nim zgodzić. Może faktycznie nie było sensu rozpamiętywać tego co kwaśne i gorzkie w ich życiu, ale z drugiej strony - dzięki temu jeszcze mocniej doceniali to, co mieli dzisiaj. To co dobre, co najlepsze. No, ale! Sky nie drążył tematu, bo Ane zaproponowała mu… Swoje majtki? Aż prychnął. - Nie kuś, nieeee kuś, Ackerman, bo jeszcze skusisz i będziesz żałowała! - jak jej się wystroi któregoś wieczoru, dla żartów oczywiście, ale… No halo, co zobaczone - odzobaczone być już nie może, więc niech naprawdę dobrze to przemyśli! No właśnie - przemyśli. Tak samo jak mieli wspólnie przemyśleć projekt łóżeczka. - No naprawdę… - sapnął i mało brakowało, a przewróciłby oczami. Spojrzał na żonę i chwilowo „ignorując” jej pytanie o płeć ich rosnącego w jej brzuchu ziarenka, jak gdyby nigdy nic, wytknął: - Chciałem, żebyś kolor wybrała. I pomogła mi z typem drewna, bo one wszystkie są różne i każde ma inne właściwości. No i musimy zdecydować czy chcemy, żeby to łóżeczko przetrwało sto lat czy… No nie wiem, żeby było zgrabniejsze i bardziej… Mobilne. - na przykład. To tylko przykłady, ale musieli o tym zdecydować. To znaczy… Wychodzi na to, że on musiał o tym zdecydować! Phi! - I materac jaki… I kolor. Kolor przecież ważna sprawa, prawda? No i wymiary. Większe, mniejsze… Na dłużej, na krócej… Lakierowane czy matowe… Z szufladą na dole czy bez szuflady. To jest mnóstwo różnych czynników, kochanie, które należy wziąć pod uwagę. Ty sobie nie myśl. Zrobienie takiego łóżeczka to nie takie hop siup. - to prawie tak duże przedsięwzięcie jak budowa małej łódki! Prawda jest jednak taka, że nieszczególnie dał Weston żonie szansę na „odbicie” tych jego głupszych czy mądrzejszych argumentów, bo od razu potem dodał: - Myślę, że to dziewczynka. Nie wiem dlaczego, ale pytasz co myślę to mówię… - co myśli. Proste? Najprostsze. Spojrzał na Ane i ładnie, najładniej jak potrafił, uśmiechnął się do niej. - O imieniu też musimy pomyśleć. Tylko nie zgadzam się na żadne… Vanessy, ok? Jessici, Pamele i… Sary też nie. Niech to będzie coś ładnego, eleganckiego, ale jednocześnie uroczego. Jak Lily. - od razu ślepia mocniej mu rozbłysły, kiedy wspomniał o śpiącej w pokoju obok dziewczynce. To imię idealnie do niej pasowało. Idealnie odzwierciedlało to jaka była. Jej charakter, temperament, poczucie humoru, takie wrodzone ciepło… - No, ale gdyby był chłopak… To chyba tylko nie chciałbym Roberta. - łypnął na Ane dość wymownie, porozumiewawczo, bo… No przecież wiedziała, że tak miał na imię jego ojciec. Robert zdecydowanie nie kojarzył mu się z niczym dobrym i nie miał też wcale ochoty odczarowywać tego naznaczonego klątwą apodyktycznego ojca, imienia. - A ty? Masz jakieś anty-typy?

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
No nie podpuszczała go, ale… no ale jednak trochę podpuszczała. Bo oczywiście, że byłoby to coś, czego nie dałoby się odzobaczyć, ale jednocześnie była pewna, że bawiłaby się przy tym przednio. A śmiać by się mogła z niego do końca świata i o jeden dzień dłużej. Właśnie tak. Dlatego zaśmiała się jeszcze pod nosem, bo kusiła. Zdecydowanie kusiła.
Za to nie miała pojęcia, że trzeba tyle decyzji podjąć w trakcie projektowania dziecięcego łóżeczka. To Lily może nie było ze szwedzkiej sieciówki, ale po prostu zatrudniła projektantkę, która zrobiła jej pokój dla dziecka. Tylko… to były inne czasy. Ona była inna i chociaż wstyd przyznać – jej zaangażowanie też było inne. No i zauważmy, że nigdy nie miała zapędów do bycia samozwańczą projektantką wnętrz. Widząc zaangażowanie Skylera wychodziło na to, że… to się musiało zmienić. No dobrze! Póki co jednak kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu – Wiesz, że zadałeś mi teraz mnóstwo pytań, na które nie znam odpowiedzi. Ty tu jesteś specjalistą od drewna… kolor mogę ci jedynie zaproponować biały. – no była w tym beznadziejna! No co miała na to poradzić, no? Na pocieszenie znowu sięgnęła męskiego policzka – We wszystkim ci pomogę, ale musisz zadawać konkretne pytania i wszystko tłumaczyć. Może to nie będzie moje pierwsze dziecięce łóżeczko, ale za to dla ciebie to nie będzie pierwsza budowana… konstrukcja. – wyszczerzyła kły, bo może to nie łódka, ale jednak! – Nie… nie mam anty-typów. Typów też nie mam. Nie zastanawiałam się nad tym, jest chyba zdecydowanie za wcześnie. – i znów z tyłu głowy pojawił się strach, że za bardzo się zaangażują, a później szlag wszystko trafi. Gdy ta istota będzie miała imię, ewentualna strata byłaby zdecydowanie bardziej bolesna. Ale nie mogła się bać. Nie mogła dać się przygnieść temu wrażeniu. Dlatego zadumała się na chwilę… spojrzała na męża – Rosie – rzuciła propozycją, która pasowała do Lily. Uśmiechnęła się pod nosem – I też myślę, że to dziewczynka.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Prychnął, bo jak inaczej miał na to zareagować? - To żadna wymówka! - zauważył bystrze, bo przecież hej - to, że nie znała odpowiedzi na pytania, które przed momentem postawił, wcale nie oznaczało, że nie mogła ich poznać, prawda? Wyszła za gościa, który - metaforycznie oczywiście - na drewnie zęby zjadł, więc… O tak, mógł ją nauczyć. Mógł ją nauczyć wieeeeeelu ciekawych rzeczy. Mhm. Ciekawych dla niego, dla niej pewnie nieszczególnie. - Biały? - skrzywił się śmiesznie, bo liczył na jakiś… Drewniany bardziej, naturalny. A tu… Biały? Przyjrzał się żonie i chyba szybko uznał, że raczej na tym akurat polu to on nieszczególnie ma szansę wygranej. Ekspresowo porzucił więc tę tyci tyci minimalną ochotę na negocjacje w sprawie tego nieszczęsnego koloru, ale prawda jest też taka, że temu „porzuceniu” mógł pomóc ten buziak, z którym i w którym Ackerman odbiła mu swoje miękkie, ciepłe wargi na policzku. Nie mógł się na to nie uśmiechnąć i nie mruknąć z zadowoleniem. Mina jednak szybciutko mu zrzedła, a sposób w jaki wtedy spojrzał na ciemnowłosą jasno sugerował, że… Tak, coś co powiedziała trochę go… Hmmm… Nie, nie zdenerwowało. Nie jakoś mocno też zmartwiło. Bardziej… Zafrasowało. Ściągnął brwi, ciężej westchnął i już gotów był pouczyć żonę, że przecież coś mu obiecała i umawiali się inaczej, prawda? Że miała postarać się tym cieszyć, a nie szukać powodów do zmartwień i… Ale nie zrobił tego. Nie powiedział nic w tym kierunku, nawet słowa, bo wtem, znienacka, Ane powiedziała „Rosie”. Sky jak tylko to usłyszał… To na ułamek chwili zgłupiał i… Tak, to też było po nim widać. Zaskoczyła go. Tak, po prostu go zaskoczyła tym całym ekspresowym i gładkim przejściem od „to chyba zdecydowanie za wcześnie” do konkretnej propozycji imienia. - Rosie… - powtórzył w końcu cicho i wpuścił na pysk lekki, trochę zamyślony uśmiech. Czy właśnie w tym momencie wyobrażał sobie jak to będzie za jakiś czas wołać do swojej potencjalnej córki per Rosie? Oczywiście, że tak. Dwa razy nie trzeba mu było powtarzać. - W takim razie Rosie. Myślałem też o Emily, lubię to imię, moja pierwsza dziewczyna miała tak na imię… Nie patrz tak, miałem wtedy całe sześć lat i ukradłem matce pierścionek, żeby się jej oświadczyć… W każdym razie, to nieważne. Rosie. Tak, będzie Rosie. - zdecydował, postanowił. Ot i już, mieli to „z głowy”. No chyba, że będzie chłopak… I mina Westona jasno wskazywała na to, że tak - o imię ich potencjalnego syna też zamierzał Ane zapytać. Na tym właśnie - na gadaniu o imionach i mniej lub bardziej błahych sprawach, minęło im jeszcze trochę późnonocnego czasu. Ostatecznie jednak wspólnie zgodzili się, że chyba dobrze byłoby jednak trochę tego snu jeszcze złapać, więc przytulili się do siebie nawzajem, głowy do poduszek i… Po paru chwilach już smacznie i, co ważniejsze, spokojnie spali do rana. I nie było już żadnych przykrych snów, ani traumatycznych wspomnień. Było… Dobrze. Po prostu dobrze.

Zt x2

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
ODPOWIEDZ
cron