listonosz — poczta
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
ludzie, zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie!;
rozwozi listy i paczki, sprzedaje łaszki w sieci, dużo żartuje i pyka w kosza.
24.



Trzydziesta druga rocznica ślubu - to brzmiało mocno abstrakcyjnie. Bo niby jakim cudem człowiek jest w stanie wytrzymać z jedną osobą tyle lat? A jednak państwo Goldsworthy trwali przy sobie cały ten czas, za co Otis podziwiał ich bezgranicznie. Za to i za dużo więcej. Na piedestale tego podziwu na pewno znajdował się fakt, że zdołali wychować czwórkę dzieci i każdy wyszedł na ludzi. Oczywiście ich pociechy mieli swoje problemy i zagwozdki, z którymi musiały same się uporać, ale żadne z nich nie wyrosło na kryminalistę. No może nie licząc ostatniego wybryku Calie, kiedy to Autumn musiała odebrać ją z komisariatu. No cóż, nie pozostaje powiedzieć nic prócz zwykłego shame, shame, shame.
Na farmie rodziców stawił się od razu po skończonej pracy i chyba był pierwszy, bo przez okno rodzinnego domu dostrzegł matkę, która ślęczała nad maszyną do szycia, a światło zapalone w stodole wskazywało na to, że ojciec po tym, jak wrócił ze stoczni doglądał zwierzęta. Dlatego Otisowi nie pozostało nic innego, jak czekać na siostry i mieć złudną nadzieję, że do momentu aż się pojawią pozostanie kompletnie niezauważony. Stanął sobie gdzieś z boczku murowanego domu, w którym przyszło mu spędzić całe dzieciństwo i ukradkiem odpalił papierosa. Teraz jeszcze bardziej nie chciał być zauważony, bo mama do tej pory nie wiedziała, że wdał się w taki paskudny nałóg. Dorosły chłopiec, lat dwadzieścia siedem, bojący się gniewu własnej rodzicielki. No nieźle.
Na szczęście siostry (pewnie wyjątkowo) nie spóźniły i kiedy dostrzegł je w oddali, machnął na powitanie, po czym przywołał gestem ręki.
- No jesteście wreszcie! - ucieszył się, bo w końcu nie na marne planowali tę małą imprezę - niespodziankę. - Co tam dobrego ugotowałyście? - już sięgnął do pojemnika, który Calie trzymała w dłoniach i naturalnie równie szybko dostał po łapach. - No weź - popatrzył na nią wzorkiem pełnym wyrzutów. - Dobra, słuchajcie uważnie - pochylił się do nich, a jego głos przybrał konspiracyjny ton. - Teraz musimy wymyślić coś, żeby wyciągnąć ojca ze stodoły i wtedy ich zaskoczymy. To co? Mamy jakiegoś ochotnika czy gramy w marynarza? - właściwie Otis nie wiedział co zrobić, żeby ojciec wrócił do domu wcześniej niż za jakieś pół godziny. Zwykle po skończonej pracy spędzał tam co najmniej godzinę i nic nie wskazywało na to, żeby tym razem miało być jakoś inaczej. Ale skoro mieli niespodziankę dla obojga rodziców, musieli mieć ich jednocześnie w jednym miejscu i tym samym uczynić to w taki sposób, żeby ci dalej niczego nie podejrzewali. A wiadomo, jeśli pan Goldsworthy dojrzy jedno swoje dziecię to od razu będzie wyczuwał, że gdzieś w pobliżu czai się pozostała trójka. Trochę już ich znał.

Calie Goldsworthy
autumn goldsworthy
Valentina Goldsworthy
towarzyska meduza
-
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
Rocznica rodziców zawsze była czymś, co warto uczcić. Za dzieciaka Calie tego nie pojmowała, ale im starsza była tym bardziej doceniała każdy rok miłości mamy i taty. To dawało nadzieję, ale też ocieplało serce, którego Goldsworthy miała w nadmiarze i ewidentnie potrzebowało ono ciepła.
- Podobno jesz tylko mamine – stwierdziła tuż po tym, gdy odsunęła od Otisa pojemnik z lasagne własnego wyrobu. Wcale nie była złą kucharką. W kuchni czuła się świetnie i naprawdę dobrze jej to wychodziło. Ze zwykłej marchewki mogła zrobić coś dobrego a jej nalewki, których pędzenia nauczyła się od dziadka, były równie wyśmienite. Nie rozumiała więc wybredności brata, acz zawsze uważała go za małego maminsynka, więc nic dziwnego, że bronił kuchni rodzicielki niczym dzielny rycerz walczący w imię ukochanej księżniczki.
Poprawiła pasek od torebki przewieszonej przez ramię i rzuciła okiem na siostry szukając na ich twarzach oznak jakiegoś genialnego planu.
- Dobra – rzuciła nagle i z ciężkim westchnieniem wcisnęła szklany pojemnik w ręce brata. Bez słowa sięgnęła do torebki po telefon i szybko wystukała numer stacjonarny do rodziców. Zanim odebrano połączenie przyłożyła palec do warg sugerując rodzeństwu, żeby teraz byli cicho.
- Dzień dobry, dzwonię z urzędu skarbowego – zaczęła piszczeć do słuchawki. Starała się brzmieć inaczej niż zwykle, dlatego poszła w wysokie tony, co aż zalatywało piszczałką rzucaną psu. To dobrze, bo może gdyby nie ten drażniący głos matka obczaiłaby się, że córka robi sobie z niej jaja. Calie w pełni to wykorzystała i nawet nie pozwoliła kobiecie dojść do słowa. Trajkotała coś o oddaniu nadwyżki podatku.. kto by nie chciał dostać pieniędzy z powrotem? Tylko jakiś bogacz, któremu taka kasa koło dupy latała. Panu Goldsworthy nie latała, dlatego zachowały przez żonę, a raczej wezwany przez komórkę wyłonił się ze stodoły. Wręcz pomknął w stronę domu gotów dowiedzieć się, kiedy i jak zostaną zwrócone pieniądze.
Nasłuchując odgłosów po drugiej stronie Calie machnęła do rodzeństwa na znak, że pora ruszyć do środka zanim ojciec sięgnie po słuchawkę. Długo go przy niej nie zatrzyma. Nawet nie zamierzała. Planowała rozłączyć się po usłyszeniu „Tak słucham?” albo czegoś podobnego, bo sama miała już dość piskliwego głosu, od którego bolała ją krtań.
Niech starszaki prowadzą.

autumn goldsworthy
Valentina Goldsworthy
Otis Goldsworthy
mistyczny poszukiwacz
Lorde
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
[19]

Jako nastolatka Autumn zawsze miała nadzieję wytrwać z kimś tyle lat, co jej rodzice. I teraz, gdy ta liczba była jeszcze bardziej imponująca, czasem zastanawiała się czy faktycznie byłaby w stanie być z jedną osobą tyle lat – na dobre i na złe. Nie miała pojęcia, choć pewnie w głębi serca bardzo sobie tego życzyła. Ba, ale zdecydowanie bardziej życzyła czegoś podobnego reszcie rodzeństwa. W sumie nie spodziewała się w ogóle, że pozostali tak ochoczo zbiorą się i postanowią świętować z rodzicami ich trzydziestolecie małżeństwa – i to jeszcze w formie imprezy niespodzianki! Bardziej wizyty-niespodzianki, ale no, zwał jak zwał. Niemniej, cieszyła się bardzo, że zobaczą się w takim pełnym składzie – nawet jeśli groziło to jakąś kłótnią, choć szczerze miała nadzieję, że obejdzie się bez dramek.
Miała nadzieję, że się nie spóźniła i kiedy po drodze wpadła na Calie, przynajmniej miała świadomość, że po pierwsze się nie spóźniła, a po drugie, że nawet jeśli, to przynajmniej nie sama. I już po chwili dołączyli do pozostałych, prezentując się w pełnym składzie rodzeństwa. Kiedy podeszła bliżej Otisa, momentalnie poczuła zapach, na który była bardzo wyczulona z racji tego, że sama nie paliła, a jej były chłopak robił to nagminnie. Wyjęła więc gumy do życia z torebki i bezceremonialnie wręczyła paczkę bratu. – Poczęstuj się, bo najwyraźniej potrzebujesz – powiedziała z rozbawieniem, robiąc wymowne zmarszczenia nosa. Uprzednio jednak parsknęła na tą nieudolną próbę zwędzenia jedzenia od Calie. Ale musiała przyznać, że jej samej ślinka ciekła na widok lasagne. – No, ja tam na pewno nie pójdę z tym – oznajmiła, wskazując na zawieszoną na ramieniu torbę płócienną, w której pobrzękiwały butelki niczym jakiemuś żulowi. Średni dobór torby na alkohol, ale cóż poradzić. Nie mogła przecież pójść do ojca z brzęczącymi butelkami, bo zaraz by wyczuł spisek.
Dobrze, że w sumie Calie wyskoczyła z jakimś, jakimkolwiek, pomysłem. Przyglądała jej się przez chwilę, próbując wykminić, co młodsza Goldsworthy zamierza zrobić. Z uznaniem podniosła kciuk do góry, widząc, że ten plan faktycznie zadziałał. Śmiać jej się chciało, ale na to kiwnięcie, pociągnęła za sobą najstarszą siostrę i dopiero przed drzwiami wejściowymi odwróciła się do brata: – Idź pierwszy. I tak dobrze wiemy, że jesteś faworytem – zakpiła lekko, ale oczywiście wyszczerzyła się do niego szeroko i promiennie. No, ale w sumie był rodzynkiem w tym feministycznym stadzie, więc chyba trochę nic dziwnego.

Valentina Goldsworthy , Otis Goldsworthy , Calie Goldsworthy
instruktorka boksu — Lorne Bay Gym
31 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
Kiedyś gasiła pożary, teraz przed nimi ucieka. Bawi się w instruktorkę boksu żeby mieć co włożyć do garnka i próbuje od nowa ułożyć sobie życie zawodowe, tym razem z dala od ognia.
✶ 4 ✶
Złota zasada głosiła, że każdy powód jest dobry żeby świętować - a rocznica rodziców była do tego wręcz idealna, chyba nie było co do tego żadnych wątpliwości. Poza tym Valentina trochę za dużo siedziała ostatnio w pracy a trochę za mało o siebie dbała, więc takie oderwanie się od obowiązków i spędzenie czasu z rodziną na pewno dobrze jej zrobi. Nie licząc ostatniej spontanicznej wizyty u Autumn miała dla nich ostatnio strasznie mało czasu, i trochę zaczynała mieć z tego powodu wyrzuty sumienia.
Dojechała na farmę lekko spóźniona, ale hej, to nie była jej wina, że uber przez tyle czasu stał w korku. Cóż, najważniejsze że w ogóle dojechała, prawda? Na pytanie Otisa uniosła lekko blachę z ciastem.
- Tylko musi szybko trafić do lodówki, inaczej się rozwali. - Prawdopodobnie już jazda nieklimatyzowanym uberem nie wpłynęła na nie dobrze a przy takiej pogodzie mogło być tylko gorzej. Ciasto bowiem w dziewięćdziesięciu procentach składało się z kremu i owoców a jedynie pozostałe dziesięć procent stanowił cienki biszkopt - oczywiście kupny, bo relacja Valentynki z piekarnikiem była dosyć wypaczona przez jej fobię. Przecież taki piekarnik może się zapalić a o poparzenia to już w ogóle nietrudno, więc ona podziękuje za takie atrakcje! A jeśli już o takich strasznych rzeczach mowa - całe szczęście, że Otis zdążył zapalić zanim tutaj dotarła, w przeciwnym razie prawdopodobnie dostałaby kolejnego irracjonalnego napadu paniki i tyle by było.
Nie była najlepszą aktorką, improwizacja też szła jej średnio więc w sumie się cieszyła, że to nie na nią spadło wyciągnięcie ojca do domu podstępem. Na pewno by spaliła, i byłaby dupa a nie niespodzianka, Calie za to wypadła całkiem wiarygodnie i co najlepsze, mama najwyraźniej na to poszła. Valentynka dała się więc pociągnąć Autumn w stronę domu, puściła Otisa pierwszego bo w sumie to racja, ukochani synowie przodem, ale i tak zwróciła na siebie uwagę, kiedy na widok miny rodziców rzuciła z tym swoim rozbrajającym uśmiechem radosne: - Niespodzianka!
I najwyraźniej była to udana niespodzianka, bo ani matka ani ojciec nie wyglądali, jakby się tego spodziewali. Good job, Calie, urząd skarbowy był strzałem w dziesiątkę.

Otis Goldsworthy
Calie Goldsworthy
autumn goldsworthy
ambitny krab
Brysia
listonosz — poczta
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
ludzie, zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie!;
rozwozi listy i paczki, sprzedaje łaszki w sieci, dużo żartuje i pyka w kosza.
Racja, najbardziej lubił kuchnię mamy, ale jak takiej nie było, to zadowalał się każdym jedzeniem. Kochał jeść, to była jedna z jego ulubionych czynności, którą wykonywał czysto hobbistycznie. Niektórzy jedli tylko dlatego, że była to naturalna kolej rzeczy, inni traktowali to jako element przetrwania, ale nie Otis. On doceniał każdy rodzaj jedzenia, był wszystkożerny i tak naprawdę tylko zgrywał się, że nie zjadłby niczego, co wyszło spod rąk jego sióstr. O ile sam był nogą w pichceniu, to im to wychodziło naprawdę dobrze i uważał tak nie tylko dlatego, że robił za odkurzacz i pochłaniał wszystko, nawet najbardziej śmieciowe i ledwo zjadliwe żarcie.
Wywracał tylko teatralnie oczami na docinki sióstr, ale w jednej kwestii niewątpliwie miały rację - Otis był ulubieńcem matki. Nietrudno o to pośród trzech sióstr, w które z kolei ojciec wpatrywał się niczym w obrazek. A bycie rodzynkiem miało swoje plusy i minusy. Jednym z plusów stanowił fakt, że wiele uchodziło mu płazem, szczególnie za dzieciaka. Jeśli chodziło o minusy to rzeczywiście uchodził za maminsynka, przynajmniej tak widziały go siostry, z czym on sam za nic w świecie się nie zgadzał.
Z aprobatą przyjął Calie jako urzędniczkę, pokręcił głową na poczęstunek gumą do żucia, którą zaproponowała mu Autumn i nie oponował, kiedy został nominowany do prowadzenia kordonu sióstr, więc ruszył przodem, ale Tina i tak uprzedziła go z okrzykiem, na co Otis nadąsał się trochę, bo nawet nie było żadnego na trzy czte-ry.
- Widziałeś ty ich? Powariowali! - pani Goldsworthy (która nie miała imienia, zupełnie jak ojciec, więc czekam na propozycję ochrzczenia ich w tej grze - kto pierwszy ten lepszy) ze zdumieniem popatrzyła na męża, a potem na swoje pociechy. - A ja nic nie przygotowałam - dodała wyraźnie zmartwiona, bo najwyraźniej zamierzała spędzić wieczór z mężem, a jedyną atrakcją miało być zaleganie na kanapie i popijanie wina, które ojciec otrzymał od kolegów ze stoczni. - I w dodatku jesteście wszyscy razem! No takie kwiatki to tylko w święta. Nie stójcie tak, wchodźcie - machnęła ręką, zapraszając ich do środka, bo zachowywali się trochę tak, jakby nie byli w rodzinnym domu na farmie od co najmniej pięciu lat, a przecież świata Bożego Narodzenia miały miejsce dwa miesiące temu, a rodzice zawsze ciepło przyjmowali ich u siebie, mimo że od wyprowadzki najstarszych dzieci minęła dekada.
- Spokojnie, my przygotowaliśmy! - wtrącił pośpiesznie Otis, chcąc dać do zrozumienia rodzicielce, że na tym właśnie polegała niespodzianka, a ona nie musi się fatygować. - To znaczy... Dziewczyny przygotowały - zreflektował się, bo on akurat nie miał w tym żadnych zasług, więc nie miał prawa przypisywać sobie maczania palców w cieście i lasagne, skoro kupił jedynie bukiet kwiatów, który ściskał gdzieś tam za plecami i wręczył je rodzicom dopiero po tym, jak zostały złożone pierwsze życzenia.

Calie Goldsworthy
autumn goldsworthy
Valentina Goldsworthy
towarzyska meduza
-
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
/Jeszcze raz przepraszam za obsuwę./

Dante (niech będzie to imię pana Goldsworthy) zszokowany patrzył na dzieci jednocześnie mrucząc coś pod nosem na temat baby z urzędu, która oderwała go od roboty i jeszcze miała czelność bezczelnie się rozłączyć! On już pisał skargę. Już dzwonił do burmistrza, o czym świadczyło jego drobne niezadowolenie i gromiące spojrzenie rzucane w stronę telefonu stacjonarnego, którego istnienie dla młodego pokolenia to legendy. Mimo wszystko nie okazywał wielkiej złości na widok dzieci oraz urządzonej przez nich niespodzianki. On już sobie z urzędem skarbowym pogada, ale nie teraz, nie w chwili kiedy jak się okazało mógł spędzić czas z całą rodziną.
- Stół trzeba nakryć i sprawdzić, czy mamy lód w zamrażarce. – Bo upały dawały się we znaki, czego pani Goldsworthy nie dodała, ale w tym czasie pomyślała o milionie innych rzeczy, które trzeba było zrobić aby odpowiednio ugościć dzieci.
- Mami, nie przejmuj się. – Calie poklepała ją po imieniu. – Wszystko ogarniemy. Wy usiądźcie. – Wątpiła aby rodzice zgodzili się po prostu usiąść, dlatego potrzebna była do tego pomoc. – Otis i Autumn, zagadajcie ich. Przy okazji rozstawcie naczynia a ja z Valentiną zajmiemy się jedzeniem. – Oho, komuś włączyło się delegowanie zadań, lecz i tak gdyby któremuś z rodzeństwa to się nie podobało, to Calie skuliłaby się jak zbity szczeniak i grzecznie przeprosiła. Nie chciała się narzucać, ale jednocześnie pragnęła, żeby rodzice nie zawracali sobie głowy rzeczami, które młodzi ogarną. Chciała żeby usiedli, napili się alkoholu przyniesionego przez średnio starszą córkę i z niecierpliwością wyczekiwali na posiłek.
Porozumiewawczo wymieniła spojrzenia z rodzeństwem sprawdzając, czy zgadzają się z jej słowami. Kiedy nie usłyszała sprzeciwów odebrała od Autumn torbę z alkoholem i razem z Valentiną przeszła do kuchni.
- Sama zrobiłaś ciasto? – zapytała lekko i bardzo ostrożnie świadoma tego, co kiedyś przydarzyło się najstarszej siostrze. Wiedziała też o jej traumie (albo od rodzeństwa albo drogą dedukcji sama do tego doszła, bo tylko dureń sądziłby, że po czymś takim nie miało się urazu), dlatego chciała dowiedzieć się, czy Val przełamała swe lęki i upiekła ciasto. Konkretniej biszkopt na jego dole.
Włączyła piekarnik i sięgnęła do górnych szafek w poszukiwaniu szkła do alkoholu, które zawsze stało wysoko. Calie goblinem nie była, ale sześć centymetrów różnicy między nią a Valentniną robiły różnicę.
- Dalej trenujesz boks? – Wstyd się przyznać, że między siostrami była duża przepaść. Calie wiedziała tyle, czego dowiedziała się od Otisa, ale nie chciała żeby ten wyszedł na plotkarę, dlatego zamiast coś stwierdzać to pytała. – Na pewno masz zięcie. - Posłała siostrze delikatny uśmiech i wstawiła lasagne do rozgrzanego piekarnika.

autumn goldsworthy
Valentina Goldsworthy
Otis Goldsworthy
mistyczny poszukiwacz
Lorde
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Teraz to ja Was strasznie przepraszam, że tyle nie odpisywałam!

Parsknęła śmiechem, widząc minę Otisa, gdy Valentina tak wyszła przed szereg i zakrzyknęła wesoło o niespodziance. Nawet wymieniła wymowne spojrzenia z Calie, którą tak po prostu i całkiem serdecznym gestem odruchowo objęła. Kto by pomyślał, że Autumn będzie taka przytulaśna? Ale chyba na specjalną okazję, robi się specjalne i nietypowe rzeczy, prawda? Można zatem uznać, że jej zachowanie spowodowane było całkiem dobrym humorem, który jej towarzyszył tego dnia. Czy miało być miło? Naprawdę miała nadzieję, że tak właśnie będzie. Roześmiała się słysząc słowa matki. – Oj, mamo – jęknęła z rozbawieniem, bo przecież to nic wielkiego, nie? To oni mieli przygotowaną niespodziankę, więc ich rodzicielka zdecydowanie nie powinna sobie zaprzątać głowy tym, że niczego nie zdołała przygotować. I zaraz pewnie wszyscy się wepchnęli do domu, gdy tylko matka im nakazała. A po tym pewnie nastąpiła seria wymiany uścisków, całusów, życzeń i przez chwilę w korytarzu było dość gwarnie.
¬– Dokładnie, siadajcie – przytaknęła słowo siostry i tylko wzięła mamę pod ramię, by pociągnąć ją w stronę stołu. Oddała jeszcze przed tym niesioną torbę Calie i tylko spojrzała szybko na matkę. – Mamo, czy ja widzę nowe kwiaty? Mam nadzieję, że nie taszczyłaś tych doniczek sama z Tingaree? Wiesz, że trzeba było zadzwonić, pomoglibyśmy ci – zaczęła od razu ją zagadywać. W istocie w salonie znajdowały się nowe kwiaty doniczkowe, których tam wcześniej nie było i Autumn mogła się założyć, że matka sama je tam przytaszczyła ze swojego ulubionego sklepu. Miała nadzieję, że w tym samym czasie Otisa zagadnie ojca.
Sama natomiast wstała i wciąż przyglądając się odpowiadającej na jej pytanie matce wyciągnęła z kredensu zastawę naczyń i zaczęła nakrywać do stołu zgodnie z poleceniem Calie. Bo nie miała nic przeciwko – dlaczego miałaby mieć? Prawdę mówiąc, chyba Autumn przez swoją pracę przywykła do tego, że ktoś wydaje jej polecenia, a one je realizuje. Zerknęła w kierunku kuchni, widząc, że Calie i Tina rozmawiają, ale nie zamierzała ich wcale podsłuchiwać, więc szybko powróciła spojrzeniem w stronę rodziców i uśmiechnęła się szczerze, skupiając na nich uwagę.

Valentina Goldsworthy , Otis Goldsworthy , Calie Goldsworthy
ODPOWIEDZ