instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
18.


Nowy rok, stara Preska.
Stała na dworcu kolejowym, ale wcale nie wybierała się w podróż życia. Za to czekała na swoją życiową kompankę, z którą właściwie mogłaby wsiąść w pociąg i odjechać hen w pizdu albo nawet jeszcze dalej. Odkąd się poznały, Trisha była jej ostoją. Opoką. Melażnową sister from another mister. Powierniczkę. Sanitariuszkę, jeśli nachodziła taka potrzeba, a Prescott za bardzo dała sobie w nos. Generalnie dotychczas nie wierzyła w przyjaźń między kobietami i trzymała się mocno z samymi facetami. Laski wydawały jej się fałszywe i mimo że na nie leciała, nie kumplowała się z nimi. Jasne, istniały pewne wyjątki, ale głównie otaczał ją wianuszek panów, których trzymała krótko i bez podtekstów seksualnych. A czasami z podtekstami, jak jej się zachciało. Bo Presley miała to do siebie, że manipulowała i prowadziła nieczyste gry, żeby CAŁKIEM PRZYPADKIEM namącić panom w głowach. Niekiedy robiła to nieświadomie, ale czy to jej wina, że ślinili się na jej widok jak niemowlaki na widok wyciągniętego do karmienia cyca? No właśnie nie. Not guilty.
O tej porze dworzec jebał pustkami. Dosłownie. W oczekiwaniu na Delgado, Prescott nie spotkała na swej drodze żywej duszy. Poważnie, jakby ten fragment miasta nagle wymarł i trochę przypominało to scenę z postapokaliptycznego filmu, choć w rzeczywistości po prostu o tej wieczornej porze nie było żadnych połączeń na linii znikąd - donikąd. Nic dziwnego, że umówiły się w takim miejscu, żeby w spokoju spalić sobie blanta. Ostatnio coraz więcej policji kręciło się po centrum i kontrolowali pobliskie plaże. W Australii trwało lato, małolaty miały wakacje i robiły głupie rzeczy, dlatego musieli interweniować. Szkoda, że kosztem Presley, która po prostu chciała z czystym sumieniem zapalić z jedną ze swoich ulubionych osób we wszechświecie. Owszem, mogły to zrobić w domu, ale ileż można siedzieć na chacie? I to jeszcze w taką pogodę?
- No ileż można, kobito - wywróciła ślepiami na widok Triss, która zdecydowała się łaskawie pojawić w uzgodnionym wcześniej miejscu. - Na ciebie to serio czeka się praktycznie do usranej śmierci - gdyby Pres była niemiła, już dawno zaczęłaby zaciągać się blantem bez niej, ale od czasu do czasu słynęła ze swej dobroduszności. I sympatii do Delgado, naturalnie. Niech zna jej łaskę.

triss delgado
towarzyska meduza
.
lorne bay — lorne bay
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
only god can judge me
[1]
https://pbs.twimg.com/media/EPh5iCKXkAANKHm.jpg

Totalnie nie rozumiała, jak to się stało, że pomimo jej wielkiej niechęci do narkotyków, nawet tych względnie miękkich, otaczała się ludźmi, co to z narkotykami byli za pan brat. No a skoro o bracie już mowa, to w sumie wiadomo, że rodziny się nie wybiera, no i takiego Dicka czy chciała czy nie, musiała zdzierżyć, no ale z Preską było inaczej. Od niej mogła się odciąć bardzo szybko, mogła jej nawet nie wpuszczać do tego swojego małego, z pozoru idealnego świata, tylko, że... No właśnie. Pamięta tą pierwszą imprezę kiedy Prescott praktycznie zezgonowała jej na rękach. Otulała ją wtedy ciepłym kocem gdy ta dostała drgawek, trzymała włosy, kiedy rzygała do miski, parzyła herbatę, żeby nie było jej tak straaasznie zimno. Jednym zdaniem było za późno. Nie mogła jej tak po prostu zostawić i dać się pochłonąć dragom. Czuła się za nią w pewnym sensie odpowiedzialna i chociaż zwykle chowała się z tymi emocjami, by nie wyjść na jakąś miękką fujarę, to jednak jak stare przysłowie mówi, przyjaciół trzymaj blisko, a wrogów jeszcze bliżej. Tyle, że w tym wypadku wrogiem były dragi i właśnie dlatego, jeżeli chodzi o Preskę, praktycznie nigdy nie odmawiała jej blanta. Przynajmniej wtedy miała nad tym wszystkim jakąś kontrolę, no i nie bała się, że wciągnie sobie w samotności szczura lewego pochodzenia i zemrze na jakiejś dworcowej ławce. Nie będzie kolejną Amy Winehouse, co nie? Triss jej na to nie pozwoli, bo mało jest ludzi, którzy naprawdę ją znają, no i zwyczajnie nie może sobie pozwolić na jakieś starty, o.
- Pffff, ten outfit wymagał czasu - wyszczerzyła się głupio, wskazując dłonią na swoje BOSKIE oblicze. Prawdziwy szczur na otwarciu kanału, naprawdę. Sama nie wiedziała po co się tak wystroiła na jakiś zwykły dworzec ale... - Pamiętaj nigdy nie wiadomo, kiedy spotkasz swojego ex - przewróciła teatralnie oczami, bo w sumie racja. Lepiej żeby sukinsyn żałował, że stracił przywileje, niż miał satysfakcje, że się stoczyłaś bez niego. Triss bawi i uczy. - Ale miło, że zaczekałaś - uniosła kąciki ust w delikatnym uśmieszku, bo serio miło jej było, no i musiała to głośno powiedzieć. Daaaawno już w sumie razem nie zapaliły, a chyba zawsze miały przy tym sporo zabawy (no prawie zawsze, bo raz Triss zaliczyła bad tripa), no i ruszały potańczyć na jakieś psychodeliczne kluby, wciągać gaz rozweselający z balona. - Tu zawsze tak cicho? - zapytała jakby Press była jakąś częstą bywalczynią tego dworca, no ale spójrzmy prawdzie w oczy, taka Triss to może była z kilka razy w życiu, no i wcale nie po to, żeby pojechać w jakąś podróż. A szkoda, bo może i by nawet chciała.

Presley Prescott
powitalny kokos
trisha
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
Trzeba przyznać, że te dwie miały trochę takie love-hate relationship. Z jednej strony dogadywały się i nadawały pod kilkoma względami na tych samych falach (albo przynajmniej pozostawały na zbliżonym łączu), a z drugiej były z dwóch odmiennych światów, biorąc pod uwagę zamiłowanie Presley do narkotyków al dente. Nie bez powodu Preska, kreska i imprezka ładnie ze sobą współgrały.
Zerknęła na Triss znad blanta, którego właśnie kończyła kręcić i zmierzyła ją wzrokiem od góry do dołu. A potem od dołu do góry. I tak jeszcze ze dwa razy, żeby finalnie wywrócić oczami. No tak, outfit ważna rzecz. Coś, do czego Presley zazwyczaj nie przywiązywała uwagi. Chyba wychodziła z założenia, że zawsze wyglądała świetnie, a z racji, że dużo czasu spędzała w Surf Shopie, to najczęściej bujała się piance do pływania albo w innym specjalnym kostiumie. A poza tym każdy łaszek leżał na niej, nieskromnie mówią, zajebiście dobrze.
- Nie chciałabym spotkać swojego ex - mruknęła, bo cóż by to było za krępujące spotkanie. Nieczęsto wpada się na swojego byłego narzeczonego, o którym rozpowiada się wszem i wobec, że nie żyje. Oczywiście tylko nieliczni znali prawdę, w tym Trisha i w rzeczywistości niedoszły małżonek Presley, szanowny pan policjant, wcale nie zginął na służbie. Wręcz przeciwnie, miał się świetnie, po prostu wyjechał z Brisbane kilka lat temu. Nie od razu po zerwanych zaręczynach, trochę później, bo chyba jeszcze przez dłuższą chwilę miał nadzieję, że zaledwie dwudziestoletnia Prescott zmieni zdanie i z powrotem wskoczy w jego ramiona. - Nawet nie chciałabym spotkać twojego ex - dodała, a że trochę się znały, to niewątpliwie miała nieprzyjemność poznać jakiegoś adoratora z przeszłości przyjaciółki.
Posłała dziewczynie uśmiech, jakby tym sposobem chciała dać jej do zrozumienia, że zawsze na nią czeka i to absolutnie nie dlatego, że Delgado miała małą tendencję do spóźniania się za każdym razem, kiedy się umawiały.
- Luz, bez ciebie blanty nie smakują tak samo - w ustach Preski takie wyznanie brzmiało szczerzej niż jakiekolwiek wyznanie miłości. - Proszę uprzejmie, czyń honory - wręczyła jej skrupulatnie skręcone zawiniątko i rozejrzała się po peronach, które w dalszym ciągu świeciły pustkami. Tylko gdzieś na końcu dworcu kręcił się jakiś starszy pan menel i przeszukiwał każdy napotkany śmietnik. - Bo ja wiem - wzruszyła ramionami. - Nie siedzę tutaj codziennie. A i pociągiem jechałam ostatnio chyba ze dwa lata temu. A co? - sprzedała Delgado lekkiego kuksańca w bok. - Cykasz się, że ktoś nas napadnie? - istniało niewielkie prawdopodobieństwo, że mogłoby się tak stać. Lorne Bay słynęło raczej ze spokojnej natury, przestępczość nie była nad wyraz wielka, a gdyby przyszło co do czego, to Pres na pewno stanęłaby w obronie Triss, bo potrafiła łamać facetom nie tylko serca, ale również nosy.

triss delgado
towarzyska meduza
.
lorne bay — lorne bay
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
only god can judge me
Może ich przyjaźń nie była słodko-pierdząca, ale takie relacje się właśnie w życiu ceni. Nie zawsze w końcu trzeba się ze sobą zgadzać i mieć podobne poglądy, grunt to umieć się nimi nawzajem nie wkurwiać. Triss miała na to swoją metodę, jeżeli nie zgadzała się Press - chociażby w kwestii narkotyków, zwyczajnie nie traciła na to energii, dopóki się coś nie odjebało konkretnego. Czasem coś tam wspomniała, że będzie miała brzydką cerę i się pomarszczy w wieku 30 lat jak będzie wciągać, ale bardziej w formie docinki, aniżeli faktycznej spruty. Co innego jakby musiała ją cucić, żeby nie odleciała kompletnie lub niańczyć jak dziecko, tyle, że takie dorosłe. W takiej sytuacji z pewnością by jej wygarnęła, ale w przypadku Press takie przegięcia nie były częstą praktyką. Może i Triss miała kumpelę za ćpunkę, ale taką ogarniętą i z klasą, co nie? To nie ta liga, co sobie w żyłę daje gdzieś na chodniku, no i sprzedaje własną godność, byleby tylko kasę zdobyć na działkę koki. A takich ludzi niestety też już zdążyła poznać. - W dodatku żywego - puściła brunetce oczko, aby następnie roześmiać się nieco głośniej, no bo ta akcja z rozpowiadaniem o śmierci byłego, zawsze ją bardzo bawiła. Właściwie, kiedy Delgado poznała prawdę, z początku myślała, że Press ją wkręca (w końcu tylko ona miała takie wybitne poczucie humoru), ale jak okazało, że mówi całkiem serio, to miała ochotę wstać i zacząć dziewczynie klaskać. Dosłownie! Szczególnie, że bardzo szanuje laski, co to się nie pierdolą w tańcu z chłopami, może dlatego... że sama nie zawsze taka jest. - ŚWIEĆ PANIE NAD JEGO DUSZĄ - przeżegnała się nawet w iście ironicznym akcie, na wszelki wypadek gdyby ściany miały uszy i z lekkim uśmieszkiem przejęła od Preski blanta, który jak zawsze skręcony był z najwyższą precyzją. Już chciała pochwalić tego zajebistego slim'a, gdy nagle spostrzegła tego samego bezdomnego, na którym chwilowo zawiesiła wzrok jej kumpela. - Przejebane, co? - rzuciła od czapy, jakby totalnie zmieniając temat. - W sensie... tak skończyć. Na dworcu, grzebiąc w śmietnikach - westchnęła cicho, nie będąc obojętną na los tego człowieka, a potem jakby nigdy nic, chwyciła za zapalniczkę i zaciągnęła się tym wesołym papieroskiem. Smakował jak zawsze... specyficznie. Nie paliła zbyt często, więc niemalże zawsze pierwszy buszek drażnił jej gardło, tak że zaczęła pokasływać. Plus był taki, że była ekonomicznym palaczem, no i niewiele jej było trzeba. - Nie no, nie cykam, ale... no sama powiedz, że klimat dosyć... mocny - chwyciła, palcami kosmyk, który drażnił jej buzię i przeciągnęła go zwinnie za ucho. Następnie przekazała blanta w obieg, czując się zaszczyconą, bo przecież złamały najświętsze prawo Pascala, co nie?

Presley Prescott
powitalny kokos
trisha
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
Właściwie nie wiedziała, dlaczego puściła tę plotkę o śmierci narzeczonego. Po zerwaniu, mimo że to ona zakończyła ich związek, była dziwnie sfrustrowana, a że lat miała o sześć mniej niż teraz, to w głowie roiło jej się od beznadziejnych, wręcz niedorzecznych pomysłów. Nawet nie miała pojęcia, co chciała tym osiągnąć. To ona oddała mu pierścionek, to ona chciała, żeby zniknął jej z oczu, a facet nic, kompletnie nic nie zrobił. Nie przyprawił jej rogów, nie ściemniał, nie odwracał kota ogonem. Miał jednak jeden minus - chciał, żeby Presley zmieniła swoje życie o sto osiemdziesiąt stopni, a to jej się nie spodobało. Ba, nawet teraz by tego nie zrobiła, bo niby z jakiej racji? Zmienianie się dla kogoś to najgłupsze, czego można oczekiwać.
- Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego. Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach - zawtórowała dźwięcznie Trishy, czekając aż tak w końcu odpali tego lolka. - Kurwa, ciekawe co się z nim dzieje. Podobno kilka lat temu się zawinął. To znaczy z Lorne, nie na tamten świat, chociaż wtedy legitnie mogłabym gadać, że kopnął w kalendarz. W każdym razie przenieśli go do innego wydziału policyjnego, dostał jakiś awans czy coś. Ja tam dalej uważam, że musiał się wyprowadzić, bo ciągle był we mnie zajebany - lubiła tak sobie tłumaczyć, choć nie było w tym zapewne ani krzty prawdy. Ale w tym, że typ nie żył również, więc czemu nie dorzucić cegiełki to swojej wyimaginowanej historii?
Przeniosła wzrok na bezdomnego i wzruszyła ramionami.
- Każdemu może się noga podwinąć, nie? - jasne, Preska wcale nie chciałaby tak skończyć, ale różnie to w życiu bywało. - Poznałam kiedyś pod Melbourne bezdomną kobitę, taką po czterdziestce. Żaden chlor, normalna babeczka. Została bez dachu nad głową po tych wielkich pożarach w Australii, więc chuj wie, co los przyniesie - równie dobrze to mogły być one, zwłaszcza po tych ostatnich nawałnicach w Lorne, co wiatr przewalał drzewa na domy i zrywał płytki dachowe.
Zaciągnęła się porządnie dżojem i po kilku takich buszkach poczuła, jak powieki robią jej się ciężkie, a kąciku ust unoszą same w niekontrolowanym uśmiechu. I tak trzeba żyć.
- O, chciałaś ludzi, no to masz. Może zelży ci trochę klimacik - wskazała głową na dwóch, zmierzających w ich kierunku mężczyzn w średnim wieku. Wyglądali całkiem zwyczajnie i Prescott za nic w świecie nie uwierzyłaby, że ci dwaj pracują w policji. Ale jak jej ex pojawił się w barze, w którym ćpała, co było ich pierwszym spotkaniem, to też nie chciała wierzyć, że był psem i to jeszcze na służbie. Zachciało mu się bawić w wydział narkotykowy.
Swoją drogą, jakby ktoś chciał zrobić tego byłego Presley, to polecam się mocno.

triss delgado
towarzyska meduza
.
lorne bay — lorne bay
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
only god can judge me
Zaśmiała się gorzko na te wspominki o ex fujarach, bo z jednej strony spoko temat, a z drugiej przyprawiał ją o jakieś dziwne sentymenty, z których leczyła się zwykle alkoholem, na imprezach i jakimś przygodnym seksem z randomami. - A czemu ty z nim w ogóle zerwałaś? - znały się w sumie od liceum, ale nigdy na ten temat, tak poważnie nie pogadały. Zresztą za tamtych czasów, gdzie generalnie wszystko było jeszcze bardziej poryte niż teraz, wydawało jej się, że są naprawdę normalną i zgodną parą. Czego nie można było powiedzieć na przykład o jej związku, w którym dominowały głównie intrygi, agresja i nielogiczne pożądanie. No cóż, hormony buzowały, było się też głupszym o kilka lat, a teraz... może i nie jest się dużo mądrzejszym, ale przynajmniej znalazło się swoją godność gdzieś na dnie tego emocjonalnego śmietnika.
- Nooo w sumie... - zadumała się chwilę, próbując sobie wyobrazić siebie samą gdzieś na dnie tej hierarchii społecznej, no i totalnie jej się ten obraz nie kleił. W końcu od dziecka wiodło jej się całkiem nieźle i może nie było to do końca jej zasługą, ale twierdziła, że hajs jej się należy. Za traumy, które w dzieciństwie zafundował jej ojciec. Do dziś ma problem z rozróżnieniem miłości i nienawiści, i chyba nigdy nie uda jej się znaleźć osoby, która będzie ją tak zwyczajnie, po ludzku kochać, bez toxic wibracji.
- Ej, uważasz, że jestem złym człowiekiem? - (o kuuuurwa, to teraz wjechał temat) zapytała, bo jednak znały się nie od dziś i jedną z cech, którą lubiła w Presley (a czasem nie), była szczerość i nie owijanie w bawełnę. Była dobrą kompanką od zakupów... taką krytyczną, co nie kłamała, że w czymś wyglądasz zajebiście, tylko mówiła prosto z mostu, że Cię pogrubia, no i że nie warto kupować.
- Może zaruchamy - rzuciła ironicznie, bo przecież nie zamierzała czynić tu żadnych dworcowych podbojów, chociaż ten jeden był całkiem niezły, tak na oko metr osiemdziesiąt pięć, ciemne włosy, zadziorny uśmiech i... kurwa błyszcząca plakietka? - Ej stara, kitraj lolka - rzuciła przez zęby, a serce jej chyba podskoczyło do gardła, bo nie wiem jak tam prawo w Australii, ale w takiej Polszy, jakby trafiła na psa (nie policjanta), to by ją spałowali pewnie, no i na dołek. Szczególnie, że by się nie chciała dać zapiąć... w kajdanki, oczywiście. - Masz coś jeszcze? - chwyciła ją za nadgarstki, wlepiając w nią swoje wielkie brązowe oczyska, no bo cóż, wolała wiedzieć, z jakiego gówna będzie musiał wyciągać je prawnik starego. No a Press... wiadomo, że różne "rzeczy" może przy sobie nosić. - Jak tak, to wypierdol - no bo nie było czasu, żeby to kitrać po waginach i innych odbytach, lol.
Dobry wieczór, dokumenciki poproszę.

Presley Prescott
powitalny kokos
trisha
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
- No bo nie chciałam się wiązać poważnie - oznajmiła zgodnie z prawdą, bo hej, kto myśli o takich rzeczach w wieku dwudziestu lat? Presley nawet teraz o tym nie myślała, a co dopiero sześć lat temu. Wtedy to jej do głowy nie przyszło, żeby wychodzić za mąż i rodzić dzieci. A że gość był po trzydziestce, to miał wobec niej wielkie plany. - Wyjebał z tym pierścionkiem, potem zaczął kontrolować moje życie, a dobrze wiesz jak nie lubię, kiedy ktoś ładuje mi się w nie buciorami - tak, Triss na bank wiedziała, że Presce ciężko do czegokolwiek przekonać, zawsze miała swoje racje i zawzięcie się ich trzymała. A że dała sobie wcisnąć pierścionek na rękę, to już inna kwestia. Ładny był, błyszczący, więc poleciała na świecidełko jak sroka na błyskotki. Tak już z tymi babami było.
Uniosła w zdziwieniu brwi i popatrzyła na Delgado znad blanta. No dojebała laska do pieca, nie ma to tamto. Skąd jej w ogóle takie durne pytanie przyszło na myśl? Skąd ta zagwozdka w jej ślicznej główce?
- Nie jesteś złym człowiekiem - zaprzeczyła natychmiast, bez chwili wahania. Co jak co, ale Presley zawsze była szczera (czasem do bólu) i mówiła prawdę (nigdy okrężną drogą, a jak już kłamała to wiadomo, że w słusznej sprawie), dlatego nie było podstaw, żeby jej nie ufać ani nie wierzyć w rzetelnie wypowiedziane słowa. - Skąd ten pomysł? - przyjrzała jej się bacznie, próbując cokolwiek wyczytać z jej oczu, ale bez skutecznie.
Presley chciała jeszcze coś dodać, ale nie zdążyła, bo Trisha kazała jej schować to, co właśnie paliły. I nie byłoby problemu, gdyby jarały zwykłego szluga, a w takim wypadku to przypał na maksa.
- Kurwa - mruknęła pod nosem i niewiele myśląc pstryknęła zawiniątkiem w kierunku ławki. - Kurwa kurwa kurwa - takie sytuacje mocną ją stresowały i może obyłoby się bez tego stresu, ale w skarpetce kitrała garść magicznych pastylek, które zabierały do innego wymiaru. Trzeba było się modlić, żeby zbliżający się w ich kierunku gliniarze nie zapragnęli oglądać jej stóp. Ale tutaj nawet siedem zdrowasiek nie pomoże. - Nie mam jak wypierdolić - wyszeptała do Triss, a kiedy panowie stanęli naprzeciwko nich, uśmiechnęła się pięknie i był to uśmiech firmowy numer pięć, który Prescott stosowała, żeby wymigać się od kłopotów.
- Dobry wieczór - dygnęła niczym prawdziwa dama, co w jej przypadku wyglądało mocno absurdalnie. - To już nie można czekać na pociąg? - zapach trawki? Jaki zapach. - Chyba nie sądzą panowie, że mogłybyśmy w takim miejscu, w dodatku tak bezczelnie łamać prawo? - chyba sądzili, bo ich miny nie wskazywały na nic dobrego. Upsi.

triss delgado
towarzyska meduza
.
lorne bay — lorne bay
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
only god can judge me
JEZUS MARIA, PRZEPRASZAM, ŻE TAK DŁUGO NIE ODPISYWAŁAM, NIE ZAUWAŻYŁAM, ZE BYŁ ODPIS XD

No w sumie różnica wieku jest spoko, ale do czasu, co zresztą widać w przypadku Press. Starsi zazwyczaj myśleli szybko o dzieciach, szczęśliwym ognisku domowym, psie, chacie z garażem i ogrodem, i kij wie jeszcze o czym. Pewnie dlatego Triss nigdy nie umawiała się z starszym facetem tak na poważniej, no bo zwyczajnie nie nadawali na podobnych falach. Co innego z takim gościem pokroju daddy, który to ma już dzieci odchowane, no i dopada go kryzys wieku średniego, dlatego szuka sobie młodej dupy. Zupełnie tak samo jak dopadł jej ojca. - Hahaha no co ty stara, byłabyś młodą mommy, to teraz jest super trendy, co nie? Zobacz na taką Kylie Jenner, jaki hajs trzepie. Tyle, że ona to się wybiła na swoich siostrach i generalnie może se leżeć i pachnieć. A takie matki z Lorne Bay, to się taplają w pampersach i innych takich gównach, dosłownie - pokiwała głową co by dać Presley znać, że doskonale ją rozumie dlaczego obrała inną ścieżkę. Na dzieci i małżeństwo będzie mieć jeszcze czas. Generalnie poczuła przypływ energii po tym paleniu i chociaż oczy zrobiły się znacznie cięższe, czuła, że zaraz ją tutaj rozniesie. - A zachowałaś chociaż pierścionek? Czy go opchnęłaś na jakimś e-bay'u? - bo w sumie Trisha by chętnie zobaczyła, czy się chłop wykosztował na brylant czy raczej poleciał tak po taniości z cyrkonią. Nie żeby to miało jakieś większe znaczenie, ale Delgado, podobnie jak przyjaciółka, lubiła świecidełka, chociaż na hajs nigdy nie leciała, bo z domu była bogata. Zwyczajnie doceniała jubilerski kunszt i to, że diament jest najtwardszym minerałem występującym na świecie. Fascynujące, nie?
- Dobrze to słyszeć, szczególnie od ciebie - poklepała ją po ramieniu, bo tak jak obie o tym doskonale wiedziały, Pres niemalże zawsze była szczera. Gdyby faktycznie Triss była taką zołzą, to przecież już dawno by jej to wygarnęła, ale zwyczajnie w tej chwili potrzebowała potwierdzenia. Już miała w zamiarze wytłumaczyć Presce, czemu tak nagle wyskoczyła z takim dziwnym pytaniem, ale na horyzoncie pojawiła się policja i teraz to było ich największym problemem.
Idąc w ślady kumpeli, próbowała wykrzesić z siebie czarujący uśmiech, ale zamiast tego parsknęła tylko śmiechem, no bo zwyczajnie trawka tak na nią działa i nawet nie była pewna, czy serio wyśmiała ich prosto w twarz, czy tylko jej się zdawało. - Przepraszam, ja po prostu przypomniałam sobie zabawny kawał - jeden z policjantów, ten przystojniejszy, był jakby nawet zaintrygowany tym całym kawałem, ale skarcony spojrzeniem drugiego, westchnął tylko z politowaniem i kazał im wyjąć wszystko z kieszeni oraz torebek.
- Pffff, a to nie tak przypadkiem, że musi nas przeszukiwać kobieta? JA SIĘ OBNAŻAĆ NIE BĘDĘ - o nie, pyskówka to chyba najgorsze co mogła teraz zrobić. No ale dobra, stary ich z tej opresji wyciągnie. Chyba.

Presley Prescott
powitalny kokos
trisha
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
TEŻ NIE WIDZĘ POWIADOMIEŃ POSTÓW OD CIEBIE, WIĘC NIE WIEM CZY JE EDYTUJESZ CZY JAKI CHUJ, ALE JUŻ DRUGI RAZ NIE MAM. DLATEGO JAK JE EDYTUJESZ TO PRZESTAŃ TO ROBIĆ, BO POTEM MI SIĘ NIE WYŚWIETLA, ŻE ODPISAŁAŚ XDD

Sęk w tym, że Presely sama nie wiedziała czy w przyszłości chciałaby mieć dzieci. No może ewentualnie jakieś jedno z kimś spoko, ale na pewno nie trójkę, jak to poczynili jej rodzice i do tej pory nie miała pojęcia, jakim cudem dali radę i że żadne nie zginęło. Nic dziwnego więc, że na wzmiankę o bycie młodą mamuśką wywróciła ostentacyjnie oczami, bo jakie to potem jest życie z purchlakiem? Żadne. Wszystkiego trzeba sobie odmawiać, właściwie tracisz znajomych, nie wspominając już czasie dla siebie. Kaszojad jest uzależniony od ciebie przynajmniej do pełnoletności, a później też są z nim same zamartwienia. No wystarczy spojrzeć na Preskę, która była obrotna i dawała sobie radę, a jednak Prescottów ciągle martwił tryb życia córki i fakt, że jeszcze się jakoś nie ustatkowała. W ich mniemaniu była w takim wieku, że powinna mieć już stabilizację, w mniemaniu Presley to mogli cmoknąć ją w dupę.
- Oddała mu pierścionek, a potem żałowałam, bo faktycznie mogłam go upchnąć za kilka ładnych kafli - powiedziała jeszcze, zanim dopadły do nich szanowne psy.
Pstryknęła palcami i wskazała na Triss, tym samym popierając jej słowa, bo ona za chuja również nie miała zamiaru się rozbierać przed typami, a jakby ją taka laska pomacała, to nawet zrobiłoby jej się całkiem przyjemnie.
- Drogie panie, jeśli odmawiają panie kontroli osobistej, to bardzo mi przykro, ale będę musiały panie pojechać z nami - głos jednego funkcjonariusza, który przedstawił się wcześniej jako Bernie Hopkins, był tak spokojny, że aż irytujący i Prescott miała ochotę zacisnąć palce na jego tajniackiej koszulce i nim potrząsnąć, żeby wydarł się na nie jak w jakimś filmie kryminalnym, a nie gadał jak jakaś skończona pizda.
Presley popatrzyła najpierw na Delgado, potem na funkcjonariuszy pod przykrywką, aż w końcu wzruszyła ramionami, jakby było jej wszystko jedno. I w sumie było, nie pierwszy raz miałaby spędzić noc na dołku. Tyle, że na pewno nie miała zamiaru poddawać się bez walki.
- Szanowny panie władzo - zaczęła z kokieteryjnym uśmiechem i popatrzyła na Hopkinsa, robiąc przy tym duże oczy i rzucając mu przymilające spojrzenie. - Nie możemy jakoś się dogadać? - właściwie Prescott nie miała żadnego asa w rękawie, po prostu liczyła na to, że odpuszczą i dadzą im święty spokój, a one będą mogły skitrać się za rogiem i spalić drugiego blanta, kiedy ten pierwszy nieszczęśliwie wylądował gdzieś pod ławką.

triss delgado
towarzyska meduza
.
lorne bay — lorne bay
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
only god can judge me
- Gdzie wtedy byłam, kiedy podjęłaś taką głupią decyzję? - parsknęła śmiechem, bo jeśli faktycznie ten pierścień był warty kilka kafli, to Triss już by dobrze koleżance doradziła, co nie? Zresztą co to ma kurwa być, że laski w momencie zerwania oświadczyn zwykle oddają pierścionki swoim niedoszłym mężom. Przecież kto daje i zabiera, ten się w piekle poniewiera! Prezent to prezent, już nie istotne jaką miał symbolikę.
Oparła się plecami o zimny mur dworca, aby następnie skrzyżować ręce i zmierzyć od góry do dołu jednego z policjantów. Co jak co, ale mimikę high school mean girl, miała opanowaną do perfekcji i gdyby miała do czynienia z bandą rozwydrzonych nastolatek, to pewnie zeszłyby jej z drogi i przeszły na drugą stronę ulicy.
- Albo zostaniemy tutaj i jakoś się dogadamy. Nie mogę trafić na dołek. Wiecie co tam robią z takimi jak ja? - ona nie wiedziała, ale chciała zabrzmieć jak w tych wszystkich filmach z motywem kryminalnym. Może i w oczach Presley ten policjant był zwykłą pizdą, ale totalnie nie przyzwyczajona do takich akcji Triss, miała go za osobę, która zrujnuje im życia i wsadzi do pierdla na kilka lat! Niby to tylko gram trawki, w dodatku nie w jej kieszeni, ale... No przecież nie jest tak podła żeby zostawić Prescott z tym wszystkim samą. A może jest? Nienienienie, zdecydowanie nie jest. Jej skuty mózg, wymyślił zatem plan idealny. - Mam wujka w policji. Douglas Richards, proszę sprawdzić! On poświadczy, że to palenie medyczne. Mam padaczkę, to znaczy obie mamy padaczkę! Bo to moja kuzynka i to choroba genetyczna. Marihuana pozwala nam spokojnie żyć!!!!! Proszę sprawdzić w rejestrze tego policjanta - zaczęła pleść od rzeczy, ale Douglas Richards serio istniał, tyle, że nie był jej wujkiem, a policjantem, który pojawił się kiedyś na interwencji w jej domu około naście lat temu. Wtedy kiedy jej matka z meksykańskim temperamentem, zrozpaczona wieścią o zdradzie, zaczęła ciskać w ojca talerzami i grozić, że się zabije jak stary odejdzie. Triss do dziś pamięta spojrzenie pełne współczucia ze strony Douglasa i moment, w którym dał jej walkmana, by przeczekała tą akcję w policyjnym radiowozie. - Spierdalamy, na mój znak - szepnęła cicho w kierunku przyjaciółki, bo jeden z Policjantów kojarzył Richardsa i trochę zdezorientowany, być może nie do końca jej wierząc, postanowił faktycznie oddalić się kawałek dalej, co by przedzwonić do centrali, czy gdzieś tam indziej, aby potwierdzić jej wersję. - Jak coś to proszę powiedzieć, że chodzi o Leticie Ryan - dodała, uśmiechając się pokrzepiająco, a kiedy zyskały przewagę, bo został przy nich jedynie Bernie Hopkins, ta miętka faja, ścisnęła przyjaciółkę w nadgarstku i czym sił w nogach, zaczęły spierdalać!

Presley Prescott
powitalny kokos
trisha
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
Podejmowała w swoim życiu wiele durnych decyzji, ale żadnych nie żałowała. No dobra, z wiekiem rzeczywiście stwierdziła, że z tym typem miałaby o wiele lepszą przyszłość, ale nie kochała go, więc automatycznie nie mogła robić niczego wbrew sobie, a takie być z kimś, żeby tylko być totalnie nie było w stylu Presley. Pewnie w dużej mierze działo się to przez jej emocjonalne upośledzenie, bo nie lubiła otwierać się na ludzi, więc można powiedzieć, że Trish jebnął pieprzony zaszczyt.
Popatrzyła na kumpelę z uniesionymi wysoko brwiami, zastanawiając się co robią z takimi jak ona na dołku. Bo Prescott trafiła tam raz czy dwa i w sumie nie działo się nic konkretnego, więc nie miała pojęcia jak wielkim kryminalistą musiałaby być Delgado, żeby traktowali ją na komendzie w Lorne jakoś tragicznie.
- Tak, bez marihuany możemy umrzeć - przytaknęła natychmiast, brnąc w ten nonsens, ale minę miała zdeterminowaną i była gotowa zginąć za te nieprawdziwą historię. - O, już mi słabo - dodała i przycisnęła sobie rękę do klatki piersiowej, jakby chciała dać policjantom do zrozumienia, że ma POWAŻNE problemy z oddychaniem i jeśli zaraz nie złapie kolejnego bucha, to będą mieli trupa do ogarnięcia. Chciała jeszcze coś dodać, może nawet teatralnie jebnąć pod nogi gliniarzy, ale wtedy Trish zacisnęła palce na jej nadgarstku, więc Prescott nie pozostało nic innego, jak zacząć przebierać nogami. I to zajebiście szybko, bo już kątem oka widziała, jak psy też przymierzają się do startu. Kurwa, jeszcze tego im brakowało, żeby zaczęli pościg! Obaj, bo zaraz przy tej piździe Hopkinsie znalazł się jego ziomeczek.
- Ja pierdole! - wyrzuciła z siebie Pres, kiedy skręcały w uliczkę za dworcem. - To nie na moje płuca - dyszała ciężko i chuj wie, jak ona dawała sobie radę na desce instruując innych, skoro kondycję miała tak beznadziejną, że naciągała sobie mięśnie przy ziewaniu. - Dawaj tutaj! - tym razem to ona pociągnęła Triss za łapę i wciągnęła ją w zaułek, gdzie mogły skryć się za niewysokim murkiem i jednocześnie obserwując czy psiarnia nie wpadła na genialny pomysł i również nie postanowiła podążyć w tym samym kierunku. - A ja jebie - aż musiała się pochylić i podeprzeć ręce o kolana, żeby zaczerpnąć powietrza. No zawała jak chuj. - Kim są Douglas i Leticia Douglas? - zerknęła na Delgado, bo coś czuła, że nazwiska, o których wspomniała dziewczyna należały do wyimaginowanych ludzi zrodzonych z bujnej wyobraźni Triss, a ta właśnie uratowała im dupska.

triss delgado
towarzyska meduza
.
ODPOWIEDZ