neurochirurg — Cairns Hospital
52 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
neurochirurg, która ma męża z amnezją, dorosłe dzieci i piątkę kotów, a także trudności z byciem miłą i sympatyczną, więc gardzi wszystkimi, dodając do tego odrobinę brytyjskiego humoru
Dawno z nikim nie rozmawiała o tym co się dzieje w jej życiu, co właściwie było… normą. Enrica rzadko roztrząsała swoje problemy, bo jak przystało na osobę, która reperuje mózgi, ze wszystkim radziła sobie doskonale sama. Może i powinna kiedyś udać się do psychiatry, ale przeczuwała, że mogłoby to nieboraczka załamać, wiec z precyzją szwajcarskiego kolejarza odmierzała kolejne dni na dyżurach, starając się nie dopuszczać do siebie patowej sytuacji w której się znalazła. A była ona wbrew pozorom gorsza niż Irving na grządce (to jest: w śpiączce, choć wolała używać mniej fachowych określeń). Dopóki bowiem jej mąż spał to wiedziała co robić i jak się zachować.
Jego przebudzenie zaś poniekąd było cudem, który mimowolnie zamienił się w koszmar. Z prostej przyczyny, mężczyzna nie pamiętał niczego związanego ze swoją rodziną, a Duke- Macnee do cierpliwych kobiet nie należała i miała już powoli po dziurki w nosie tłumaczenia mu wszystkiego na nowo.
Jeśli mieli przeżyć kryzys w małżeństwie to dopełniał się on właśnie teraz, gdy miała ochotę wszystko zostawić i uciec gdzieś w nieznanym kierunku. Dotąd, nawet przy najgorszych kłótniach nie czuła takiej potrzeby, więc sprawa musiała być poważna. Właściwie przez moment nawet przeszło jej przez myśl, że wszyscy ją zlinczują, gdy zechce opuścić męża z amnezją, ale nie mogła udawać, że nic się nie dzieje.
Może dlatego napisała Irvingowi, że zostanie dłużej w szpitalu i postanowiła udać się do mieszkania przyjaciela. Z boku mogło to wyglądać nawet podejrzanie, ale nie dbała o to, bo przecież intencje miała czyste. Potrzebowała zupełnego resetu, a że nie znała innego sposobu to wzięła ze sobą najlepszą szkocką i zjawiła się na progu mieszkania Jacksona.
Gdyby spojrzeć na nich z boku to trudno było o mniej dobraną parę przyjaciół. On, niezależny i wolny duch versus ona, poukłada i mimo wszystko przywiązana do rodzinnych wartości. Nie pamiętała w którym momencie się zaczęło, choć pewnie musiał ją poznać przy okazji jakiegoś szpitalnego skandalu, ale nie wyobrażała sobie nigdy, że zakończą współpracę zawodową relacją zgoła prywatną. Enrica mało kogo dopuszczała do siebie i z pewnością nie sądziła, że w tym gronie znajdzie się alkoholik i że właśnie jemu będzie przynosiła whisky, ale najwyraźniej skomplikowane czasy wymagały równie nietypowych rozwiązań, więc kulturalnie zadzwoniła do drzwi, a gdy już otworzył, po prostu weszła do środka.
- Powinnam uprzedzać, że mam jakieś załamanie nerwowe? Przechodzę je po raz pierwszy w życiu, więc powinieneś mnie poinstruować. Krótka instrukcja przesłana mailem w pięciu punktach wystarczy – i już zdejmowała nonszalanckim ruchem lekki prochowiec (zawsze ubierała się zbyt ciepło do panujących tutaj warunków) i rozpinała tylko jeden guzik śnieżnobiałej (bielą jak z reklamy proszku do prania), by ruszyć się do kuchni po stosowne szklaneczki. Powinna zapytać grzecznie czy miał jakieś plany, ale przechodziła tu kryzys, do cholery jasnej i nawet jej brytyjskie, nienaganne wychowanie musiało ustąpić!

jackson hargreeves
sumienny żółwik
enchante #8234
dziennikarz śledczy — freelance
53 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Stary dziennikarz, który niszczy swoją wątrobę i nawiązuje same dziwne relacje z ludźmi dookoła.
#9

A Jack.. Jack właściwie czuł, że go nosi. Siedział w jednym miejscu już dość długo, ostatnio wkurwił tylko jednego polityka i zarobił tylko jedno podbite oko… więc jego życie było podejrzanie zbyt spokojne, zbyt normalne. A to nigdy nie działało na niego dobrze. Potrzebował tego charakterystycznego pstryczka od losu, jakiegoś znaku, że tu oto czeka na niego temat, za którym musi pobiec, nieważne gdzie go poniesie! A Lorne jednak nie było najbardziej niebezpiecznym miejscem na świecie. Machloje, które miały miejsce w Shadow jak na jego standardy były nudne, nieciekawe i niemal inspirowane tanimi serialami dla nastolatków, nie było warto specjalnie za tym gonić. Sprawa z politykiem miał nadzieję, że będzie prowadziła do czegoś więcej, no ale niestety, jeden artykuł, kilka dymisji i po sprawie. W życiu prywatnym też nie miał niczego, co by go wyjątkowo porywało i spędzało sen z powiek w ten pozytywny sposób, więc… no Jack się nudził. A ile można po prostu pić z rożnymi osobami? No właśnie, to też człowiekowi na dłuższą metę się nudziło. I właśnie dlatego zaczął sięgać po stare źródła i sposoby kontaktu, szukał tropu, który by go zaintrygował. Przeglądał też swoje sprawy, którymi zajmował się kiedyś, a które utknęły w martwym punkcie, szukając świeżego spojrzenia lub szansy, żeby jednak za nimi jakoś pobiec. Bo oczywiście, miał taką teczkę, całkiem grubą swoją drogą, w której pozbierał to, do czego musiał wrócić, czym się zająć, co jeszcze posprawdzać po raz kolejny i może odkryć coś nowego. Potrzebował wyzwania, a co jest lepszym wyzwaniem, niż pokonanie samego siebie sprzed kilku lat? Właśnie.
I oj tam oj tam, Jackson wcale nie był aż tak.. daleki od rodzinnych wartości! Przecież miał rodzinę, a nawet trzy, heh. Pierwszą w postaci rodzeństwa, które miało już swoje dzieci. Drugą w postaci syna, no i rodziny swojej pierwszej żony, która została zamordowana przez laty… no i trzecią, czyli żonę numer dwa i wszystkie dzieci, które z nią zrobił. Oczywiście była to żona w czasie przeszłym, bo miał na swoim koncie dwa rozwody, ale wiadomo, jakieś tam doświadczenie miał! I chyba podświadomie jednak trochę małżeństwa chciał, skoro hajtnął się kolejny raz po pierwszym razie i dorobił za drugim podejściem trójki dzieciaków, a nie tylko jednego. Na dłuższą metę jednak nie wyszło, no i teraz był w tym dziwnym miejscu, w którym próbował utrzymywać relacje ze swoimi dzieciakami z różnym skutkiem. Więc nie był najlepszym doradcą w sprawach rodzinnych, ale to nie tak, że nic nei rozumiał. Miał nawet dwa małżeństwa do porównania tego i owego, więc no, większa grupa fokusowa, czy coś tam.
A kiedy enrica duke-macnee zjawiła się na jego progu z ładnym prezentem, oczywiście powitał ją uśmiechem. - Och, takie kwiaty i czekoladki prawdziwy romantyk zawsze chciałby dostawać - rzucił z rozbawieniem, a potem uniósł brwi, bo jej słowa trochę go zbiły z pantałyku!
- Tak, zawsze warto uprzedzać - pokiwał głową, bo to była prawda. A potem zamknął drzwi i podążył za nią. - Nie mam takiej instrukcji, ale mogę Ci poszukać w sieci - zaproponował, a potem zajął się przygotowaniem lodu do drinków.
- A co cię tak złamało? - zapytał, zaintrygowany czy to wyolbrzymianie, czy jednak nie i powinien się martwić.
przyjazna koala
-
-
neurochirurg — Cairns Hospital
52 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
neurochirurg, która ma męża z amnezją, dorosłe dzieci i piątkę kotów, a także trudności z byciem miłą i sympatyczną, więc gardzi wszystkimi, dodając do tego odrobinę brytyjskiego humoru
Gdyby przez chwilę pomyślała racjonalnie (jak miała w zwyczaju) to udałaby się do dobrego psychiatry, który dałby jej odpowiednią receptę na cały bałagan emocjonalny, który przetaczał się przez jej życie i doprowadzał ją do białej gorączki. Oczywiście miała na myśli odpowiednio dobrane medykamenty, bo w żadną jogę bądź medytację nie wierzyła. Było to dobre dla cizi, które lubiły się powyginać, a nie dla kobiet pokroju Enrici, która fizycznie umiała tylko szybko chodzić w swoich szpilkach i spędzać długie godziny przy operacjach mózgu. Mimo wszystko tak profesjonalna pomoc by się jej przydała i zapewne rozjaśniłaby w jej głowie całe to niepodobne do niej zachowanie. Jasne, że przechodziła traumę ze względu na śpiączkę męża i późniejszą amnezję. Szkoda tylko, że zamiast reagować jak typowa kobieta i załamać się, a także poszukać pomocy, parła do przodu jak taran i zdecydowanie bardziej przygnębił ją ten przymusowy urlop, na który została wysłana przez Jonathana.
Tak w skrócie, bo działo się tyle, że nie mogła tego ogarnąć i szukała na gwałt kogoś bliskiego. I to wcale nie tak, że nie wierzyła w jego rodzinne wartości, ale nie mogła nic poradzić na to, że była z zamiłowania tradycjonalistką i jak ślubowała trzydzieści lat temu tak teraz trzymała się jednego mężczyzny. Właśnie tego, który w międzyczasie doprowadzał ją do czystego szału, więc może powinna zweryfikować swoje poglądy? Nie była pewna, więc postanowiła zasięgnąć rady nie psychiatry, a specjalisty od mężczyzn i małżeństw.
Statystyka była po stronie Jacksona, więc postanowiła mu zaufać. Poprawka, zapewne był jedynym mężczyzną w promieniu kilkunastu kilometrów, do którego mogła wpaść tak bez uprzedzenia i przekupić go winem.
- Na stare lata postanowiłeś zostać romantykiem? Ale nie wstąpiłeś przy tym do jakiejś nowej sekty, nie? – cisnęła go jak to miała w zwyczaju, bo to był sposób w jaki Enrica okazywała uczucia. Gdyby dla kogoś stała się niespodziewanie miła to wypadałoby poszukać trucizny w butelce. Pozwoliła mu przygotować lód i nalała im do szklaneczek, a potem usiadła przy stole. Wyjęła swoją paczkę papierosów, takich, których już nie produkowali od trzech lat, więc zanosiło się na poważną sprawę. – Wiesz, że Irving się obudził – nawet nie musiała go powiadamiać, ale takie informacje roznosiły się lotem błyskawicy. – I wszystko cudownie, ale mijają miesiące, a ten pamięta tylko drobne szczegóły z naszego życia. Ostatnio go przejechałam… - uniosła głowę na wypadek, gdyby miał to skomentować – i pamięć zaczęła powracać, ale nie mogę co tydzień go uszkadzać, żeby zaczął pamiętać nasze dzieci – właściwie mogła, ale nie chciała.
To wszystko doprowadziło do tego szeroko zapowiadanego załamania, które na razie nosiło znamiona nieświeżych papierosów i whisky, która za szybko znikała w jej gardle.

jackson hargreeves
sumienny żółwik
enchante #8234
dziennikarz śledczy — freelance
53 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Stary dziennikarz, który niszczy swoją wątrobę i nawiązuje same dziwne relacje z ludźmi dookoła.
Gdyby takie było automatyczne rozwiązanie ludzi, to nie byłoby zbrodni, załamań nerwowych, depresji, morderstw, samobójstw, dramatycznych historii, które później inspirowały świat książek i filmów. I mniej więcej połowa ludzi na świecie musiałaby się zajmować zdrowiem psychicznym, żeby każdy miał dostęp do odpowiedniego specjalisty. No ale, świat nie był idealny, a takie zachowania wprowadzało dopiero to i to pokolenie. I niby wszędzie jest moda na selfcare i szukanie specjalistycznej pomocy, na przykład na terapii, no ale serio, wciąż nie dostaje jej nawet ten jeden procent, który jej naprawdę potrzebuje…
Jackson miał nieco bardziej oświecone spojrzenie na to wszystko. Po pierwsze wcale nie uważał jogi za coś dla cizi, a wręcz przeciwnie, za intrygującą praktykę, która u kobiet pozwoliła na poszerzenie horyzontów, no i tu oczywiście miał na myśli te fizyczne. Z kolei w medytację wierzył, bo był w Azji i sprawdził jak to jest. Sam może i nie był zapalonym joginem, ani... medyt.... atorem, ale czasami musiał wyciszyć umysł. Co zaś się tyczy medykamentów, tych oczywiście unikał. Wolał płynne leki, w postaci alkoholu i głębokie rozmowy pod wpływem, zamiast uczęszczanie na tradycyjną terapię. Ale no, był już stary, miał prawo załatwiać po w stylu starej szkoły męskiego zapijania problemów…
Jack poznał też na tyle dużo kobiet, że zauważył, że poddawanie się, załamywanie i płakanie było ostatnim, co kobiety miały w zwyczaju robić. O wiele częściej zakasywały rękawy i ogarniały siebie, dzieci i w ogóle, cały świat dookoła, zanim zająć się sobą i swoją traumą.
- Zawsze byłem romantykiem - rzucił z rozbawieniem - po prostu romantyzowałem podróże, pogoń za tematem, a nie aż tak związki… - dodał, a potem zmarszczył brwi - chociaż no, zależy jak na to patrzysz, nie? Może tak bardzo lubiłem romanse, że potrzebowałem ich tak wiele… - dodał i nawet uśmiechnął się nieco łobuzersko. No bo hej, chciał być mężem, nie? Chciał być ojcem. Po prostu nie wiedział jak być dobrym i pogodzić to z jego największą życiową miłością - dziennikarstwem. Ta dama była wymagająca, pakowała go w różne tarapaty i cóż. Był jej jak widać wierny jak pies.
- Jakiej nowej? Nigdy nie byłem w sekcie - rzucił, marszcząc lekko brwi - no dobra, raz w jednej trochę, ale to było na potrzeby artykułu - dodał, po chwili namysłu, bo nie zamierzał ściemniać. Rzetelność i pogoń za prawdą, typowe cechy dobrego dziennikarza. Obok bezstronności.
- Wiem? - zapytał zdziwiony. A potem przez moment analizował - a tak, wiem. Ale chciałem Ci dać więcej czasu.. no wiesz, na wasze sprawy - rzucił, bo nie lubił się wtrącać, więc mimo że wiedział o poprawie jego stanu, nie chciał przeszkadzać i pytać o detale. Poza tym podejrzewał, że sytuacja była dość dynamiczna i co chwile się zmieniała.
- Co zrobiłaś? - zapytał zaskoczony - ale specjalnie….? - dopytał, bo może to było z frustracji, że nic nie pamiętał i zdecydowała się go klupnąć autem? No nie wiedział, wolał dopytać! - Zaraz, chwila… ale nic mu nie jest? I jak to pamięta tylko chwile? Nie wie kim jesteście? - no enrica duke-macnee musiała dać mu więcej detali. A sam się napił, bo to wymagało alkoholu.
przyjazna koala
-
-
neurochirurg — Cairns Hospital
52 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
neurochirurg, która ma męża z amnezją, dorosłe dzieci i piątkę kotów, a także trudności z byciem miłą i sympatyczną, więc gardzi wszystkimi, dodając do tego odrobinę brytyjskiego humoru
Tak naprawdę Enrica była za stara na dbanie o siebie. Nie chodziło nawet o ten truizm, że całe to wsparcie psychologiczne to była nowinka medyczna, ale o fakt, że ona już jako dziewczynka była istotą niezwykle dojrzałą i skupioną na rozwiązywaniu problemów. Nie na dzieleniu się emocjami, które narastały – bo u normalnych ludzi tak było – ale na próbie ich głębokiej analizy i zaproponowaniu od razu wyjścia z sytuacji. Przez długi czas nawet podejrzewano u niej Aspergera, bo głębokie dylematy moralne były jej obce, a na świat patrzyła bardzo prosto. Dla niej wszystko było czarno- białe i gdyby nie Irving to naprawdę sądziłaby, że to jakieś schorzenie.
Tyle, że Szkot tak jej zawrócił w głowie i tak wywrócił jej świat do góry nogami, że nie była już pewna kim jest i jak powinna się zachować. Może dlatego również postanowiła sięgnąć po metody starego druha, choć pewnie nieraz była skłonna skierować go na jakiś porządny odwyk bądź wszyć mu esperal, żeby się ogarnął.
Równie często również go zszywała i dbała o to, by choć łeb miał bezpieczny, ale nie do końca wiedziała, czy to słuszne. Gdyby chodziło o jej dziecko to pewnie zmusiłaby je do terapii bądź zastosowała twardą miłość, ale jeśli chodziło o Jacksona to była całkiem bezradna.
Dlatego na jego odmienny styl życia patrzyła przez palce, choć do cholery, takiej tradycjonalistce nie przychodziło to z łatwością.
- W zasadzie to tak – przyznała mu rację i uwaga, piekło nie spłonęło, że się z kimś zgodziła. – To ja patrzę na życie racjonalnie, bo mam jednego męża i żadnych ciągot do romansów, bo są nieopłacalne i kolidują z moim życiem zawodowym. Właściwie nie miałabym czasu na porządną zdradę, chyba że w szpitalu, a to wiązałoby się z plotkami i zniszczoną reputacją – zastanawiała się głośno. To ich łączyło – on mógł dla dziennikarstwa poświęcić absolutnie wszystko, a ona dla neurologii. Tak naprawdę jeśli byłoby trzeba to pewnie sprzedałaby nawet w tym celu Irvinga i była przekonana, że i on zrobiłby to samo na jej miejscu.
Tyle, że medycyna nie wymagała od niej takich poświęceń i tylko uniosła brwi, gdy wspomniał o sekcie.
- Nie boisz się… że kiedyś wiesz, wejdziesz w jakiś temat za głęboko i potem stracisz swoją tożsamość? Zaczniesz być kimś, kim nie byłeś wcześniej? – i takiego pytania pewnie by nie zadała, ale skoro jej mąż miał amnezję to chciałaby wiedzieć jak to działa.
Uniosła do góry szklankę, wybrała naprawdę dobrą, czystą szkocką i na tym powinni się skupić, a nie na fakcie, że przejechała własnego męża.
- Wiesz, że te suv-y mają ograniczone pole widzenia. Wybiegł za mną, nie zauważyłam go i po prostu na niego najechałam – i spojrzała na niego uważnie. W zasadzie nie przekazywała mu wcześniej takich informacji, bo sobie wbiła do głowy, że im więcej osób wie, tym większe prawdopodobieństwo, że to nieprawda. – Ma amnezję. To znaczy wiesz, pamięta swoich rodziców, medycynę, ale nie ma zielonego pojęcia kim jestem ja ani dzieci – westchnęła.
Całe szczęście, że większość jej przyjaciół pracowała w szpitalu i nie musiała nikomu tego tłumaczyć, bo to był potworny chichot losu. Ona neurolog i jej mąż, który ma nie po kolei w głowie. Niedługo zacznie pisać stand up na ten temat.

jackson hargreeves
sumienny żółwik
enchante #8234
dziennikarz śledczy — freelance
53 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Stary dziennikarz, który niszczy swoją wątrobę i nawiązuje same dziwne relacje z ludźmi dookoła.
Na dbanie o siebie nigdy nie było za późno. Właściwie to w tym wieku bardziej niż kiedykolwiek powinno się na to zwracać uwagę, żeby ratować co się da! O przyjaźnie też warto dbać w tym wieku, ale cóż, najwyraźniej Enrica miała takie plany, żeby o Jacka w ogóle przestać dbać! Więc sobie ładnie tutaj szybko zakończę, skoro tak.
Coś tam jednak Jack o świecie wiedział, o ludziach i kobietach też, więc spróbował się z nią oczywiście wiedzą podzielić. Ale najpierw musiał wysłuchać wszystkich najważniejszych informacji, bo jednak był dziennikarzem, więc zawsze najpierw zbierał informacje, a dopiero potem coś z nimi robił. Nie ma dróg na skróty! Zwłaszcza, że przy okazji pili alkohol, a nic tak dobrze nie wpływa na rozkminy i długie przemowy, jak właśnie odpowiednia ilość procentowych trunków.
- No tak, lepiej nie mieszać pracy z przyjemnościami - rzucił, chociaż sam pewnie nie trzymał się tak skrupulatnie tej zasady. Ale nie o nim teraz była mowa, a o niej. - A romanse nie są obowiązkowe, jeśli cię do nich nie ciągnie to chyba tylko lepiej - dodał, bo co właściwie miał powiedzieć? Ej zdradzaj, bo to fajne? Ostatecznie była po ślubie, a Jack sam wyznawał zasadę, że po ślubie ściąga gacie tylko przed żoną i lekarzem, więc tu akurat się zgadzali i nie miał za bardzo co jej polecać więcej…
- Nie, to tak nie działa. Jasne, tematy mnie zmieniają, ale tak samo jak życie nas zmienia, nie? To czego doświadczamy, to kogo spotykamy, to o czym rozmawiamy… to wszystko są takie małe cegiełki, z których może runąć cała lawina. Ale nie ma szans, żebym się w tym zatracił, skoro to wszystko sprawia, że jestem tym kim jestem - przyznał, po chwili zastanowienia. Tak na to patrzył, nie wiedział czy robił to dobrze czy źle, ale komu to oceniać?/ Chyba tylko jemu. A skoro był zadowolony…
- Oj… - rzucił zmartwiony. No i w sumie nie znam detali, więc uznam że sobie jeszcze pogadali, Jack spróbował jej pomóc i coś doradzić, no ale naprawdę niewiele o tym wszystkim wiedział. Ostatecznie ona była lekarką od mózgów, była specjalistką, co nie. On mógł zrobić jedynie to co robił teraz - wysłuchać i ewentualnie rzucić jakąś swoją mądrością. Subiektywna.

/zt x2!
przyjazna koala
-
-
ODPOWIEDZ