student prawa, praktykant — kancelaria ojca
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
został ojcem, wrócił na studia, zaczął pracować u ojca w kancelarii i próbuje nauczyć się życia na nowo u boku kobiety, na którą nigdy nie zasłuży
Od wydarzeń na tamtej pieprzonej kolacji Eric nie mógł znaleźć sobie miejsca. Nie pojawił się w kancelarii, nie poinformował o niczym ojca. Aimee na dobrą sprawę także nie. Ale czy to miało teraz jakieś znaczenie? Żadnego. Tylko wypatrywał wezwania z sądu na stawienie się na przesłuchanie. Jak tchórz wyłączył telefon, nie zaglądał na pocztę mailową, przez weekend - po uspokojeniu się - skupił się na rodzinie. Dziwnie było oderwać się od natłoku obowiązków. A jednak przez ten weekend porządnie odpoczął. I choć nie potrafił wyrazić tego słowami, bardzo doceniał wszytko to, co zrobiła dla niego Aimee tamtego felernego wieczoru. Myślał nad planem, w jaki sposób mógłby się jej odwdzięczyć. I pokazać, ile to dla niego znaczyło. Niestety, wisiała nad nim niepewność tego, co dalej i nie potrafił skupić się na niczym innym, jak roztrząsaniu swojego życia “potem”. Potem, czyli po potencjalnym procesie. Mała była szansa, że trafi do więzienia za to pobicie, jednak zakładał także najgorsze scenariusze. W najlepszym wypadku dostanie zawiasy, prace społeczne albo jakąś grzywnę. Na to był przygotowany. Ale każda z tych opcji skreślała jego prawniczą karierę. Na to nie był przygotowany i każda myśl wybiegająca w przyszłość dalej niż proces przyprawiała go o ucisk w żołądku.
Nie mógł dłużej tego wytrzymać. Tego natłoku rozmyślań, którymi oczywiście nie dzielił się z Hale. A wraz z poniedziałkiem przyszła myśl, że powinien coś zrobić. Zresztą, nosiło go. Nie mógł tego wytrzymać, a nie chciał być obciążeniem dla Aimee. W trakcie popołudniowej drzemki Eliotta, Milton spakował niespodziewanie swoją torbę treningową, znalazł dawno nieużywane słuchawki bezprzewodowe i zostawiając Hale krótką notatkę dotyczącą tego, gdzie się znajduje i kiedy wróci, wyszedł na siłownię.
Odpalił sobie w słuchawkach “Eye of the tiger” (bo przecież nie przyznałby się, że na jego playliście znajduje się “Push it to the limit” z repertuaru filmu dla nastolatków o wdzięcznym tytule Jump it!), rozgrzał się porządnie, a już samą rozgrzewką dobił się tak, że pot skroplił mu się na czole i ciekł strużką wzdłuż kręgosłupa. Dobrze. Jego cel był prosty - skatować się niemal do nieprzytomności. Do takiego punktu, w którym nie będzie mógł ruszyć ręką ani nogą. Musiał się wyżyć. Wypuścić z siebie całą tą agresję narosłą w nim przez ostatnie dni.
Stanął przed workiem do boksu, strzelił raz karkiem przekręcając głowę do lewej strony, drugi raz strzelił karkiem przekręcając głowę do prawej strony, nałożył na dłonie rękawice bokserskie, zapiął je dobrze na nadgarstkach i przeskoczył kilka razy z nogi na nogę uderzając pięściami o siebie, żeby lepiej się nastroić przed tym, co miało nadejść.
Prawy sierpowy wycelowany w worek bokserski wiszący na środku szatni. Zamykając oczy Eric wyobrażał sobie, że to głowa Trevora, choć wiedział doskonale, że nie jest to wcale terapeutyczne. Przeskok na nogach, unik pod wyimaginowaną ręką i wyprowadzenie kolejnego ciosu tym razem od dołu. Raz za razem ten sam zestaw ruchów, który po piętnastu minutach miał opanowany do perfekcji. Przerzucenie się na drugą stronę było nieco problematyczne, ale wraz z dudniącym na pełnej regulacji w głośnikach “push it, push it” szło jakoś tak sprawniej…

Aimee Hale
przyjazna koala
A.
lorne bay — lorne bay
25 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Rodzina patchworkowa: ona, nie-mąż, syn i dwa psy. Chociaż dają jej do wiwatu, swoich chłopaków kocha najmocniej na świecie.
Najchętniej wskoczyłaby mu na kolana, wtuliła się w jego klatkę piersiową i już nigdy więcej by go nie puściła. Ani na moment. Wiedziała jednak, że nie jest to możliwe - a ukochany takiego cackania się i biadolenia nie znosi najbardziej na świecie. Właśnie dlatego zamiast go ściskać i pacać po główce, dała mu miejsce do powrotu do normalności. Poranki spędzali bawiąc się z Eliottem (i z pewnymi dwoma, bardzo towarzyskimi aczkolwiek niezwykle rozbrykanymi psiakami) na dywanie. Potem przebierali się z piżam, młodego wkładali do wózka, Lou i Baileya przypinali do smyczy i całą rodziną wybierali się na spacer połączony z załatwianiem codziennych sprawunków. A gdy wracali Hale wyganiała Miltona do stania przy garach, sama zaś robiła to, co tygryski lubią najbardziej - wraz z pierworodnym ucinała sobie popołudniową drzemkę dla urody. Co swoją drogą zdawało się działać, bo jej cera nigdy nie wyglądała lepiej!
Przez ostatnich kilka dni ukochany tak bardzo przyzwyczaił ją do takiego trybu rzeczy, że gdy wyjątkowo poprosił o to, żeby na dwór z chłopakami wybrała się sama - i nie zastała go po powrocie była cholernie zdziwiona. W pierwszym odruchu, a jakże, się zdziwiła. Krążąc po mieszkaniu natknęła się jednak na odręczną notatkę i zrobiło się jej odrobinę lepiej. Przynajmniej na tyle, że zamiast bombardować ukochanego telefonami postanowiła rozebrać bąbla ze śpiochów, zmienić mu brudną pieluszkę, a potem nakarmić go butlą. Gdy odłożyła go do łóżeczka nie minęły dwie minuty, a zmęczony "zabawami" na świeżym powietrzu chłopiec już spał. Usiadła w fotelu, z rozczuleniem spojrzała na swoje maleństwo, a do głowy przyszedł jej pewny pomysł. Nad jego realizacją nie zastanawiała się długo. Zadzwoniła do mamy, czy mogłaby do nich przyjechać i zająć się wnukiem, a kiedy Patricia odpowiedziała, że żaden problem, nie ma sprawy, Hale przyklasnęła w dłonie i kontynuując rozmowę z rodzicielką zaczęła pakować torbę na siłownię. Za ćwiczeniami niespecjalnie przepadała, kiedy jednak po porodzie stanęła na wagę i zobaczyła, co wyświetliło się na liczniku, w dzikim popłochu, zalewając się łzami, zamówiła kilka kompletów staników sportowych i legginsów. Na mierzeniu się co prawda skończyło, bo ostatecznie nie ćwiczyła ani razu, niemniej jednak miała się w co ubrać. A że jedną z ulubionych dewiz Aimee było "czego nie umiem to do wyglądam" z ogromną radością szykowała się do wyjścia, chcąc zrobić niespodziankę lubemu. Okej, może nie tyle niespodziankę co go zaskoczyć, a przy okazji zająć jego myśli na tyle, żeby boksując nie zajechał się na śmierć. Bo jak chciał pozbywać się negatywnej energii to ona znała lepsze na to sposoby niż uderzanie rękawicami w worek treningowymi. Mógł przecież wziąć ją w obroty, a wtedy i on i ona byliby zadowoleni.
Ucałowała śpiącego Eliotta w czółko, przerzuciła przez ramię torbę sportową, przywitała się w progu z mamą, a potem spacerkiem (nie biegnąc, nie chciała się przecież spocić) ruszyła na siłownię. Członkowstwa co prawda nie posiadała, musiała kupić więc karnet jednodniowy, ale zdecydowanie było warto.
W pierwszym momencie Eric nawet jej nie zauważył - plus dla niego, zamiast ogladać się za jakimiś obcymi babami znaczyło to, że był naprawdę skupiony i ćwiczył. Uśmiechnęła się zatem szeroko i kołysząc biodrami przeszła koło niego, rzucając tak głośno, aby usłyszał ją nawet przez włączone słuchawki "Niezły prawy sierpowy" po czym puściła mu oczko i jakby nigdy nic, poszła dalej. Nie słyszała, czy cokolwiek powiedział, ale maszerujac czuła, że gapi się na jej tylek wciśnięty w legginsy tak obcisłe, że były jak druga skóra - tyle, że w intensywnym, różowym kolorze. I dobrze, właśnie o to jej chodziło!

Eric Milton
mistyczny poszukiwacz
Hania
student prawa, praktykant — kancelaria ojca
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
został ojcem, wrócił na studia, zaczął pracować u ojca w kancelarii i próbuje nauczyć się życia na nowo u boku kobiety, na którą nigdy nie zasłuży
Eric był w pełni pochłonięty swoimi myślami. A raczej nie-myślami, bo skupiał się na wszystkim oprócz nich. Technika. Napięcie mięśni. Oddech. Wyprowadzenie ciosu. Postawa. I od nowa, i jeszcze raz. Jeden ruch, drugi ruch. To pozwalało mu zapomnieć. Oderagować. Czyli wszystko to, czego potrzebował.
I wychodziło mu to całkiem nieźle. Nie wiedział, ile czasu minęło, ale już powoli czuł znużenie mięśni i psychiki, a to był dobry sygnał. Mimo to postanowił skatować się niemal do nieprzytomności. Dzięki czemu będzie mógł wrócić do domu i po raz pierwszy od kilku dni zasnąć spokojnie bez wiecznego analizowania. Zmęczenie fizyczne odwróceniem uwagi od natłoku myśli.
(nie)Stety po drodze natrafił mu się mały rozpraszacz.
Zmarszczył brwi, gdy dostrzegł przed sobą Aimee. Był zaskoczony. Nie spodziewał się jej tutaj zobaczyć i… w pierwszej chwili nawet poczuł lekkie rozczarowanie? Przecież poniekąd od tego uciekał - od myśli, które na pewien sposób prowokowała Hale, będąc jedną z przyczyn całego zamieszania w życiu Erica, choć nie obwiniał jej o nic, oczywiście. Tak jak i on, dziewczyna również była ofiarą. W nieco inny sposób, ale ciągle ofiarą.
Gdyby miał inne słuchawki, zapewne usłyszałby jej głos, ale wyciszenie wszystkiego dookoła sprawiło, że nie dosłyszał nawet dźwięku. Widział jednak ruch jej warg, że mówi coś do niego, ale wyczytał z niego bez problemu przekaz. “Niezły prawy sierpowy”. Zaśmiał się cicho pod nosem. Oj tak, już miała okazję zobaczyć ten jego “niezły prawy sierpowy w akcji”. Na to wspomnienie Eric pomyślał, że to chyba nie był dobry pomysł, że tu przychodziła. Chciał nawet zdjąć słuchawki i powiedzieć jej, że potrzebuje jeszcze pobyć sam ze sobą, ale… ona odwróciła się na pięcie i oddaliła… To wywołało jeszcze większe zdezorientowanie. Milton objął ramieniem worek, żeby przestał się bujać i spojrzał na odchodzącą Aimee, która… nie, nie przywidziało mu się… specjalnie kręciła opiętym w różowo-żarówiastych legginsach tyłkiem, żeby zwrócić na siebie jego uwagę…? Zamrugał kilka razy powiekami i parsknął cicho. Uśmiechnął się pod nosem kręcąc głową. Zdjął rękawice obserwując, jak dziewczyna podchodzi do jakiejś maszyny i przygląda jej się ciekawie. Czy Eric widział, żeby Aimee kiedyś ćwiczyła? Nie. Czy wiedziała, co w ogóle robi? Nie miał pojęcia. Patrząc cały czas na Hale - która jak gdyby nie zdawała sobie sprawy z tego, że przyciąga jego spojrzenie - sięgnął po butelkę z wodą i opróżnił na raz niemal pół jej zawartości. Zastanawiało go, co Aimee chciała tym osiągnąć? Nie wiedział. Nie przyszedł tutaj jednak myśleć, dlatego otarł ręcznikiem spocone czoło, jeszcze raz przepłukał usta wodą, włożył z powrotem dłonie w rękawice i wrócił do treningu.
Czy tym razem ustawił się tak, żeby widzieć ją nie bezpośrednio przed sobą - żeby go nie rozpraszała, oczywiście! - a w odbiciu lustrzanym? Czy zrobił to specjalnie? Nie, na pewno nie. Przecież miał wyłączyć myślenie, a nie mieć na oku swoją ukochaną w jakże skromnie różowym zestawie.

Aimee Hale
przyjazna koala
A.
lorne bay — lorne bay
25 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Rodzina patchworkowa: ona, nie-mąż, syn i dwa psy. Chociaż dają jej do wiwatu, swoich chłopaków kocha najmocniej na świecie.
Chociaż powiódł za nią wzrokiem - nie oznaczało to jeszcze, że połknął haczyk. A przecież nie chodziło jej o to, żeby co jakiś czas się za nią oglądał i sprawdzał, czy aby na pewno nikt jej nie zaczepia. Nie przyszła tutaj ćwiczyć, nie chciała również, żeby Eric zmuszony był wcielać się w rolę jej prywatnego ochroniarza. Siłownia to dla niego było miejsce święte, a ona doskonale zdając sobie sprawę z tego, że niespodziewanym najściem je zbeszcześciła, musiała się teraz naprawdę postarać, aby na koniec dnia ukochany pomyślał, że było warto. Że w pierwszym odruchu co prawda miał ochotę ją wygonić i powiedzieć, żeby mu nie przeszkadzała, kiedy jednak zorientował się jakie są jej zamiary, ucieszył go taki obrót spraw. No i że miło było popatrzeć, na ten jej tylek wciśnięty w różowe legginsy, bo w domu przecież takie widoki nie często mu się trafiały.
Plan stety albo nie, w jej głowie pojawił się dość niespodziewanie i nie miała obmyślonych żadnych szczegółów. Przechadzając się między maszynami i próbując rozgryźć, jak właściwie one działają, musiała się mocno nagłówkować, jak tu na dłużej przyciągnąć uwagę lubego. Nie chciała wzbudzać w nim zazdrości - aż za dobrze wiedziała jak to się kończy. Musiała więc zadziałać inaczej. Tylko jak? Nie mogła przecież w nieskończoność udawać, że zastanawia się od czego zacząć trening, bo po trzecim obrażeniu sali zacznie wyglądać co najmniej śmiesznie.
Krok pierwszy - rozproszenie. Żeby Milton poświęcił jej więcej niż dwie sekundy uwagi musiał na początek przestać nawalać w worek treningowy. A żeby tak się stało, musiał ją zobaczyć. W bardzo konkretnym wydaniu. Upewniwszy się, gdzie i pod jakim kątem mężczyzna widzi jej odbicie w lustrze wskoczyła na orbitreka (doskonale wiedziała jak działa ta maszyna, widziała ją w jakichś retro teledyskach) i zaczęła przebierać nogami, a przy każdym ruchu jej piersi wciśnięte w stanik sportowy podskakiwały radośnie. Wyglądało to co prawda lżej niż mogło się wydawać, bo po kilku minutach Aimes miała wrażenie, że serce wyskoczy jej z klatki piersiowej, ale walczyła dzielnie i się nie poddawała. Korzystając tego, że w szklanej szybie udało się jej na moment złapać spojrzenie lubego, sięgnęła po butelkę z wodą i odkręciła ją, upijając kilka łapczywych łyków. A że buzię miała dziurawą, zamiast trafić do gardła - parę strużek spłynęło po jej szyi i dekolcie.
Krok drugi - znaleźć sprzymierzeńca. A właściwie, sprzymierzeńczynię. Jako, że chciała się jeszcze trochę z nim podroczyć, nie mogła tak po prostu do niego podejść i powiedzieć "poderwij mnie, Eric". Gdzie w tym zabawa? Do tematu musiała podejść trochę inaczej. Musiała zwerbować kogoś do roli posłańca - rozglądając się po sali wiedziała już nawet kogo. Parę metrów od niej ćwiczyła śliczna, atletyczna blondynka. Asystował jej facet, który na nadgarstku miał frotkę do włosów w kolorze pasującym do jej ubrania. Kobieca intuicja podpowiadała jej, co to mogło znaczyć. Pozwala również przypuszczać, że nowa koleżanka nie zacznie podrywać jej faceta (zatukłaby ją za to gołymi rękami), a będzie w stanie jej pomóc. Po szybkim wprowadzeniu w sytuację - Samanta, bo tak właśnie dziewczyna się nazywała - kiwnela głową i ruszyła w stronę Miltona.
"Hej, przepraszam że przeszkadzam" zaczęła swobodnie, lekko dotykając jego ramienia. "Widzisz tamtą dziewczynę? Brunetkę w różowym?" ruchem dłoni wskazała na Aimee. "Moja koleżanka jest bardzo nieśmiała i strasznie się wstydzi, ale wpadłeś jej w oko. Prosiła, żebym zapytała, czy dałabyś jej swój numer?" dodała, z trudem powstrzymując się od śmiechu.

Eric Milton
mistyczny poszukiwacz
Hania
student prawa, praktykant — kancelaria ojca
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
został ojcem, wrócił na studia, zaczął pracować u ojca w kancelarii i próbuje nauczyć się życia na nowo u boku kobiety, na którą nigdy nie zasłuży
Eric oczywiście obserwował Aimee w odbiciu lustrzanym. Chociaż naprawdę starał się skupić na treningu, to jednak wzrok mimowolnie uciekał mu w kierunku Hale. Nie mógł się nie uśmiechnąć pod nosem, kiedy tak ostentacyjnie próbowała zwrócić na niego swoją uwagę. Dostrzegała to, że takim swoim zachowaniem zwraca na siebie uwagę także innych do niemożliwości naładowanych testosteronem samców alfa w otoczeniu? Przez chwilę nawet pomyślał, że chyba zapomniała o wydarzeniach z zeszłego tygodnia, gdzie obił twarz staremu znajomemu, bo próbował się do niej przystawiać. Chciała powtórkę z rozrywki? Na szczęście żaden z kulturystyczno-wyglądających facetów nie startował do niej z łapami, i dopóki to nie nastąpi - a Milton miał nadzieję, że w ogóle nie nastąpi - planował się jedynie przyglądać. Tylko jaki to miało cel, skoro jego uwaga i tak była skupiona tylko na Aimee….?
Przeklęta - choć diabelnie seksowna - kobieta!, pomyślał ni to z rozbawieniem, ni to z rozdrażnieniem. Mimo tego, że go rozpraszała, to w pewien sposób Eric osiągnął swój cel: zapominał o felernej bójce, która stawiała na szali jego przyszłość i karierę. Nawet w pewnym momencie źle uderzył pięścią w worek, ręka obsunęła się na materiale i potknął się łapiąc równowagę tylko dlatego, że w porę objął sam worek powstrzymując się tym samym przed spektakularnym upadkiem. Wyprostował się, znów z rozbawieniem wyklął Aimee pod nosem i akurat w tym momencie podeszła do niego jakaś dziewczyna. Momentalnie spoważniał zdjął słuchawki z uszu i chciał jej wysłuchać. A ona… wyskoczyła z czymś takim, że w pierwszej chwili chciał powiedzieć, że “dzięki, przekaż koleżance, że nie jestem zainteresowany, ale mam już dziewczynę”, po czym spojrzał we wskazanym kierunku i… och, jakimś cudem Eric powstrzymał się od zaśmiania się i pokiwał głową. Dobrze wiedział, w co Aimee ma zamiar sobie z nim pogrywać. Pokiwał głową, odezwał się do niej coś na ucho, przygryzł wargę w rozbawieniu, zabrał swoje rzeczy i… wyszedł z głównej sali, choć - żeby zagrać Aimee na nosie - kusiło go, żeby napisać na karteczce numer tej dziewczynie (nie wiedział przecież, że nie przyszła tutaj sama) i puścić jej oczko. Powstrzymał się jednak od tego zagrania. Nie było go na sali może pięć do dziesięciu minut. Wystarczająco długo, aby Hale zdążyła się zaniepokoić.
A gdy już się pojawił, wyrósł koło niej niczym spod ziemi.
- Może potrzebujesz pomocy? Widzę, że wyglądasz na zagubioną… - wtrącił się do niej w trakcie robienia ćwiczenia na maszynie, z którą Aimee nie do końca sobie radziła. Sam co prawda nie był żadnym ekspertem odnośnie treningów, ale jakieś tam podstawy miał, a nawet jeśli robiłby to źle, to przecież nikt go nie zweryfikuje. Zresztą, w tej rozgrywce i tak nie chodziło o prawidłową technikę, czyż nie? - Pierwszy raz na siłowni? - rzucił niby od niechcenia, bo przecież “wcale jej nie znał”, a skoro była “bardzo nieśmiała” do poproszenia go o numer, przecież nie mógł zostawić tego bez echa! Musiał jednak kryć rozbawienie, co wcale nie przychodziło mu tak łatwo, gdy Aimee była tak blisko! - Nie, nie… poczekaj, brzuch musi być cały czas napięty… - pworokacyjnie, choć "profesjonalnie" położył dłoń na jej brzuchu na wysokości pępka pokazując, gdzie konkretnie powinna spiąć mięśnie. - Z wdechem ciągniesz do siebie - tutaj przesunął dłoń ku gorze, kierując palce w stronę przepony - puszczając bardzo precyzyjnie robisz wydech… - teraz przesunął dłoń w dół, z palcami skierowanymi w dół ku jej podbrzuszu, które bardzo delikatnie musnął opuszkami. W oczach pojawiły mu się iskierki rozbawienia i ekscytacji z podjęcia tej małej i niewinnej gry.

Aimee Hale
przyjazna koala
A.
lorne bay — lorne bay
25 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Rodzina patchworkowa: ona, nie-mąż, syn i dwa psy. Chociaż dają jej do wiwatu, swoich chłopaków kocha najmocniej na świecie.
Z nieskrywanym zaciekawieniem obserwowała, jak kołysząc biodrami Samantha podchodzi do rytmicznie uderzającego w worek blondyna, dotyka jego ramienia, uśmiecha się lekko... Kiedy tak wpatrywała się w niego swoimi przepięknymi, dużymi, niebieskimi oczami Hale przez sekundę pożałowała pomysłu - oczyma wyobraźni widziała już, jak dziewczyna nie zważając na to, że jej poczynania śledzi zdezorientowany partner oraz stojąca po jego lewej stronie, odziana w różowe legginsy zazdrosna dziewczyna, rzuca się na Eryczka i zaczyna go całować do utraty tchu. On oczywiście tego pocałunku by nie odwzajemnił, ale czy zaskoczony cofnąłby się tak szybko? Dla niej dwie sekundy oglądania takiego przedstawienia to byłoby za dużo. Cholera, jak ona w ogóle mogła wpaść na coś takiego? Zaufać obcej kobiecie, poprosić ją o pomoc w realizacji swojego szalonego planu? Czy mało brazylijskich telenowel się w życiu naoglądała, żeby nie wiedzieć jak to się skończy?
Cholera - aż zaklęła w myślach. Rozproszyła się do tego stopnia, że nie zarejestrowała momentu, w którym luby opuścił siłownię. Dokąd poszedł? Wróci? Zostawił ją tutaj samą? Nagle ten króciutki top, któremu w rzeczywistości było bliżej do stanika stał się jakiś taki za bardzo wyzywający, spodnie zbyt opiete. Czuła się tutaj dobrze w takim wydaniu dlatego, że on na nią patrzył i po jego zadowolonej minie sądząc, podobał mu się ten widok. Kiedy jednak zniknął jej z zasięgu wzroku... miała wrażenie, że trochę się wygłupiła. Przesadziła.
Gdyy Sam wróciła do niej oraz do odzianego w szorty Dave'a, Hale podziękowała jej krótkim skinieniem głowy, a potem z braku laku, nie wiedząc co powinna teraz właściwie zrobić, wskoczyła na jedną z maszyn. Instrukcja na słupie niby zawierała obrazki, ale była jakaś taka dziwnie zawiła i Aimes nie miała pojęcia, jak zabrać się do ćwiczeń. Poruszać rękami, nogami? I gdzie właściwie zmieniało się ten przeklęty ciężar? Przecież ona, chuchro kilogramów pięćdziesiąt nie była w stanie podnieść piętnastu kilo, a co dopiero dwukrotności swojej masy. Na szczęście na ratunek przybył jej książę w srebrnej zbroi (koszulce Nike), o włosach w kolorze sierpniowego zboża i oczach tak pięknych, że mogła w nich utonąć. Humor momentalnie się jej poprawił. Nie zapytała nawet, gdzie był i dlaczego tak długo zajęło mu, żeby do niej dołączyć - tylko podjęła wyzwanie, wróciła do roli.
"Och, tak bardzo to widać? Co mnie zdradziło?" zapytała słodko, trzepocząc przy tym rzęsami. Tego dnia mogła być kim chce - wybrała więc Jamie, uroczą, aczkolwiek niezbyt inteligentną kokietkę. Taką, która nie cofnie się przed niczym, żeby zdobyć wymarzonego faceta (a po drodze wyciągnąć od niego kilka komplementów). Swoją drogą, czy Eryczek doceniał to jak miał z nią dobrze? Hale nie tylko dbała o jego samopoczucie, ale też dzięki temu, że była zmienna jak pogoda sprawiała, że mógł zapomnieć o związkowej rutynie i nudzie. Przynajmniej raz w tygodniu mógł czuć się tak, jakby spotykał się z zupełnie inną kobietą. Raz była zimną jak lód, wyniosłą famme fatale, kiedy indziej roześmianą trzpiotką, a jeszcze kiedy indziej, niegrzeczną dziewczynką, która podczas obiadu z teściami szepcze mu do ucha sprośne słówka. "Pomoc zawsze się przyda. Niektóre rzeczy lepiej wykonywać we dwoje" uśmiechnęła się znacząco, obserwując jak jego dłoń przesuwa się w górę i w dół po jej brzuchu. Niby nic takiego, a od samego widoku zrobiło się jej gorąco. "Wiesz... chyba nie do końca zrozumiałam. Mógłbyś powtórzyć?" zapytała, nakrywając jego rękę swoją i tak nią kierując, że zjechał o kilka centymetrów niżej niż poprzednio. A kiedy ten mały instruktaż dobiegł końca, Hale wykonała krótką seryjkę - co by jeszcze trochę przeciągnąć ich zabawę, no a przy okazji rozbudzić w ukochanym większy apetyt. Miał wprost umierać na myśl, jak bardzo chciał ją dotknąć. Niczego innego nie akceptowała.
"Pomyślałam, że przydałoby mi się więcej ruchu. No wiesz, w zdrowym ciele zdrowy duch" zaśmiała się cicho. Sama tego zdania najprawdopodobniej nigdy by nie wypowiedziała - Eric, Eliott i psiaki nie pozwalali jej ani na moment usiąść na tyłku. Nie potrzebowała więcej latania. Czego to się jednak nie robi, aby pozostać w postaci? "Myślę, że powinnam popracować nad pośladkami. Co sądzisz?" zapytała, z gracją zeskakując z maszyny, eksponując mężczyźnie swoje wdzięki. "Może mógłbyś mi pokazać parę ćwiczeń? Czułabym się pewniej, mając asekurację" dodała, zagryzając dolną wargę. Oby nie wpadł na głupi pomysł zmuszenia jej do robienia przysiadów, bo już później w domu się z nim policzy!

Eric Milton
mistyczny poszukiwacz
Hania
student prawa, praktykant — kancelaria ojca
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
został ojcem, wrócił na studia, zaczął pracować u ojca w kancelarii i próbuje nauczyć się życia na nowo u boku kobiety, na którą nigdy nie zasłuży
Eric był na granicy parsknięcia śmiechem, kiedy te jej wachlarze rzęs zatrzepotały tak szybko, że niemal poczuł na policzkach powiew wiatru. Ale nie tylko rozbawienie towarzyszyło mu, gdy Aimee wcielała się w rolę różowej - choć w praktyce zupełnie zielonej - użytkowniczki siłowni. Takiej, wokół której on zaznaczył teren, jak zapewne powiedziałby Patrick, w którego postać wczuł się tak bardzo, że nawet swoje zwykle ułożone starannie włosy rozczochrał w “buntowniczy nieład”, który z tym artystycznym miał niewiele wspólnego.
- Sarnie oczy - rzucił jak gdyby nigdy nic, choć wymownie patrzył na jej dekolt i robił wszystko, żeby się nie zaśmiać. Aż żałował, że nie ma gumy do żucia - mielenie jej w ustach cholernie pasowałaby do wyluzowanego Patricka, który był bardziej amatorem siłowni, a po ćwiczeniach lubił zajarać, zanim nadejdzie ostre gastro. A, no i pakował testosteron, przez co lubił zaruchać, jak również powiedziałby Patrick, choć Ericowi to stwierdzenie pewnie nie przeszłoby przez gardło. Ot, taką postać sobie wykreował, bo - w jego opinii - dokładnie taki mężczyzna byłby w typie pink-barbie, jaką wykreowała z siebie Aimee. Udająca tak słodką trzpiotkę, że powstrzymywanie uśmiechu graniczyło z cudem, toteż Eric… Patrick wykrzywił usta w luzackim uśmieszku, kiedy wspomniała o tym, że niektóre rzeczy lepiej wykonywać razem. Aimee wyraźnie go torturowała, gdy zsunęła jego dłoń niżej...
Chociaż powinien myśleć o dużo poważniejszych rzeczach, jak na przykład własna niepewna przyszłość, to jednak bardzo podobała mu się ta zabawa i dał się w nią złapać! Będą musieli ją częściej powtarzać! Może w bardziej… kameralnych okolicznościach, bo Ericowi już teraz trudno było się powstrzymać przed powstrzymywaniem odruchów. Ostatkiem sił się powstrzymywał, chociażby dlatego, żeby nie dać jej satysfakcji! No i chciał na nią jeszcze popatrzeć w tym nieco kiczowatym różowym zestawie, jak walczy z maszynami. Skoro już tu przyszła, to on ją w ramach tej “zabawy” dobrze przeczołga! Toteż Milton bez skrępowania - choć z pełnym profesjonalizmem, wiadomo! - popatrzył na jej pośladki i nawet przyłożył dłoń do twarzy oceniając, czy rzeczywiście warto popracować nad tymi mięśniami. Pokiwał ze zrozumieniem głową i poprowadził ją do jednej z maszyn. Może niekoniecznie była stricte pod pośladki, ale skoro ona tak bezczelnie prowokowała jego, Eric nie mógł pozostawić tego bez echa!
- Siadaj - popchnął ją na siedzisko i sam ustawił się między jej nogami. Pokazał jej, gdzie powinna położyć nogi i jak pracować. Pochylił się, aby dotknąć jej ud na wysokości, na której będą pracować nie tylko pośladki, ale także i nogi. - Przy łączeniu nóg ma pracować ta grupa mięśni - powiedział przesuwając dłonią po wewnętrznej stronie jej uda, wskazując na grupę przywodzicieli. - A przy rozkładaniu… to znaczy odwodzeniu nóg - poprawił się ze sztuczną skromnością i uśmiechnął się niewinnie, mając twarz na wysokości jej twarzy - napinasz pośladki i uda po tej zewnętrznej stronie. Bardzo powoli. Baaaardzo poowooooli… Kontrolujesz to w pełni świadomie - wyszeptał ostatnie zdania bardzo cicho, choć uwodzicielsko. Zbliżył na chwilę usta do jej ust, ale ostatecznie się cofnął o dwa kroki do tyłu i zrobił obojętną minę i gestem zachęcił ją do ćwiczeń. - Trzy serie po osiem powtórzeń... - rzucił niczym prawdziwy profesjonalista.

Aimee Hale
przyjazna koala
A.
lorne bay — lorne bay
25 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Rodzina patchworkowa: ona, nie-mąż, syn i dwa psy. Chociaż dają jej do wiwatu, swoich chłopaków kocha najmocniej na świecie.
Jedno krótkie słowo - właśnie tyle wystarczyło, aby Aimee poczuła jak przez jej organizm przetacza się fala gorąca. Serce załopotało w jej klatce piersiowej, oddech przyspieszył, w brzuchu pojawiły się motylki. Uwielbiała, kiedy Eric był taki stanowczy i robił z nią, co chciał - oczywiście, gdy mu na to pozwala i miała ochotę, w innych sytuacjach nie znosiła rozstawiania po kątach. W każdym razie ten jego nieznoszący sprzeciwu ton głosu, ostre spojrzenie, nawet ten ruch ręki, którym pchnął ją na siedzisko maszyny... wszystko to było dla niej niesamowicie seksownie i nakręcało ją do granic możliwości. Uśmiechnęła się więc lekko, zadarła do góry głowę i posłała mu wyzywające spojrzenie, które zdawało się pytać "już siedzę, co mi teraz zrobisz?". A wtedy on odpowiedział - nie była jednak pewna co, bo naprawdę ciężko się jej było skupić, kiedy czuła jak opuszki jego palców suną po wewnętrznej stronie jej uda. Całe szczęście, że nikt tak na dobrą sprawę ich poczyniami się specjalnie nie interesował, bo gdyby ktoś zgłosił zachowanie Erica (Patrica?) jako nieprofesjonalne, najprawdopodobniej w trzy sekundy wyleciałby z siłowni. A ona z nim. I zamiast ekscytującej gry wstępnej mieliby masę wstydu, a Milton musiałby znaleźć nowe miejsce, w którym mógłby okładać pięśćmi worek treningowy, w ten sposób pozbywając się stresów.
"Jeszcze raz, co mam zrobić?" zapytała zachrypniętym głosem. Jeśli dobrze kojarzyła mówił coś o pośladkach - o co mu jednak chodziło? Miała je wypinać? Jak mogła to w ogóle robić, skoro siedziała na siedzisku? Chyba, że chodziło o napinanie? Zaciskanie? I co właściwie miała zrobić z nogami? Tak na logikę, pewnie miała je zsuwać i rozsuwać, kiedy jednak wciąż stał przed nią nie wydawało się jej to takie oczywiste. Była za bardzo rozproszona.
"Trzy serie po osiem powtórzeń?" parsknęła niespodziewanie. Tak, tak, zamiast Jamie to Aimee dorwała się do głosu. No bo czy on był poważny? Chciał ją wykończyć? Wewnętrzny upór nie pozwolił jednak prosić o taryfę ulgową. Odchrząknęła, oczyszczając gardło, a potem rzuciła tylko "świetnie, niech będzie" i przystąpiła do ćwiczeń, wkładając w nie wszystkie swoje siły i całą determinację. "Naprawdę skłoniłeś mnie do tego, żebym rozłożyła przed Tobą nogi i nie pomyślałeś, że warto byłoby chociażby zapytać o to, jak mam imię?" zapytała z błyskiem w oku. Skoro samo jej ciało to było za mało, żeby namieszać mu w głowie miała zamiar użyć do tego celu również językowych potyczek. Chciała się z nim droczyć, drażnić, przywoływać w jego głowie dość sugestywne obrazy, poruszać jego wyobraźnię. Zależało jej na tym, żeby aż go skręcało - tak bardzo chciał jej dotknąć - i nie miała zamiaru przestać, dopóki swojego celu nie osiągnie.
"Właśnie zwolniła się maszyna, która zaciekawiła mnie na wejściu. Sama bym się chyba na to nie zdobyła, ale skoro mam tak wspaniałego instruktora... chciałabym spróbować. Co Ty na to? Możemy się przenieść?" zaszczebiotała, ruchem głowy wskazując na urządzenie. Nie miała pojęcia jak się ono nazywa i do czego właściwie służy, ale wyglądało bardzo egzotycznie. No i ćwiczyło się na nim leżąc i wypinając pośladki, pod nogami trzymając specjalny wałek i rytmicznie go od siebie odpychając. "Powinnam się bardziej wypiąć? To znaczy wygiąć?" zapytała, gdy leżała już na ławeczce, a jedynym co rzucało się lubemu w oczy była jej zgrabna pupa w opietych, różowych legginsach. "Jak moja postawa, co sądzisz?" dodała, z trudem powstrzymując śmiech. Teraz go miała!

Eric Milton
mistyczny poszukiwacz
Hania
student prawa, praktykant — kancelaria ojca
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
został ojcem, wrócił na studia, zaczął pracować u ojca w kancelarii i próbuje nauczyć się życia na nowo u boku kobiety, na którą nigdy nie zasłuży
Eric… Patrick wywrócił oczami, gdy tak piskliwie zapytała, co ma robić, choć w duchu skręcał się ze śmiechu. W jego wyobraźni rzęsy Aimee - czy też Jamie, o czym Eric nie wiedział - były tymi doklejonymi, takimi gęstymi, jakie czasem widział u klientek kancelarii czy studentek na studiach. Wyglądały jak odnóża pająka i tak przeszło mu przez myśl, że pasowałyby do tej różowej słodkiej idiotki.
A gdy zadała swoje pytanie, w oczach Erica błysnęło ożywienie, jakiego zapewne Milton w życiu by nie przepuścił - no dobra, nie na siłowni, ale odbiją to sobie w domu na pewno! - jednak Patrick nie był takim inteligentem, zgodnie z założeniem Erica.
- Do rozkładania nóg nie jest potrzebne imię, a dobrze wypracowane mięśnie - rzucił nonszalancko i puścił jej perfidne oczko amanta-podrywacza w wersji “biedna”, co nie wyglądało ani zalotnie, ani kusząco. I tutaj cholernie żałował, że nie miał tej gumy do żucia, bo totalnie pasowałoby teraz zrobienie gumowego balona, który dramatycznie pękłby pod wpływem zbyt dużego rozciągnięcia powietrzem.
Po chwili Eric uświadomił sobie, że w ich przypadku było chyba tak samo. Na dobrą sprawę kiedy po raz pierwszy wylądowali w łóżku, Aimee znała go jako jego alter-ego Dave’a. Czy tym razem mógł liczyć na podobny finał? Najwyraźniej do tego zmierzali, jednak Eric nie zamierzał jej niczego ułatwiać! Przecież Hale wiedziała, jaki potrafi być cierpliwy! To ona w tym związku miała większe problemy z opanowywaniem pożądania, co oczywiście zamierzał perfidnie wykorzystać.
Dlatego gdy zmienili maszynę, dokładnie wiedział, co powinien zrobić, a czego absolutnie nie mógł poruszyć. Chociaż aż prosiło się klepnąć ją w ten wypięty tyłek - tak, Aimee potrafiła także wykorzystać swoje wdzięki przeciwko niemu! - Eric zagryzł mocno policzek od środka, żeby się powstrzymać i robił wszystko, żeby nie patrzeć na te jej pośladki opięte w fluorescencyjno-żarówiaste różowe legginsy. Przy pierwszym powtórzeniu było to cholernie trudne, ale jakimś cudem udało mu się - z udawanie obojętną miną - wbić wzrok w jej plecy, skupiając się na odsłoniętej skórze pomiędzy topem sportowym a legginsami.
- Ohoho, paniusiu, powoli! Ćwiczysz plecy, lędźwia, czy pośladki? - pokręcił głową i zacmokał z dezaprobatą - ach, gdzie ta guma do żucia! - podchodząc bliżej. Zanim jednak dotknął jej w jakikolwiek sposób, zwiększył obciążenie, jakie miała podnosić swoimi nogami tak, że nawet tego nie zauważyła. Zapłaci za swoje sztuczki potężnymi zakwasami i będzie warto znosić jej jęki dla tej krótkiej chwili triumfu, tego Eric był stuprocentowo pewny!
- Beznadziejna postawa! - chociaż zrobił ruch sugerujący, że klepnie ją po tym pośladku, położył dłoń na jej odcinku lędźwiowym, który wykrzywiła zdecydowanie za bardzo, co dostrzegł swoją niewystarczającą wiedzą z zakresu ćwiczeń siłowych. - Musisz napiąć brzuch, kochanie, bo to żadna robota tak! Przyszłaś tu ćwiczyć czy… - posyłając jej roziskrzone spojrzenie urwał sugestywnie pytanie w zawieszeniu, które miało oznaczać “ćwiczyć czy się ruchać…?”, co znów było bardzo w stylu Patricka. I chociaż nie wybrzmiało dźwięcznie, tak zawisło między nimi niewypowiedziane.
- Napinasz brzuch, pośladki i uda i lecisz. Nie chcę czuć, że ciągniesz plecami - zamiast patrzeć na jej pośladki, dotknął lekko jej odkrytej kostki, żeby pomóc jej w ruchu. A raczej zmuszać ją do tego, żeby wykonując jeszcze większą pracę pogłębiała ten ruch, przez co pośladki napinały się jeszcze bardziej. I taki efekt chciał osiągnąć - przyjemne (do popatrzenia) z pożytecznym (danie nauczki Aimee, żeby nie pogrywała sobie z nimi w ten sposób w miejscu publicznym!).

Aimee Hale
przyjazna koala
A.
lorne bay — lorne bay
25 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Rodzina patchworkowa: ona, nie-mąż, syn i dwa psy. Chociaż dają jej do wiwatu, swoich chłopaków kocha najmocniej na świecie.
Kiedy ją skarcił poczuła się trochę jak uczennica, którą nauczyciel przyłapał na gadaniu podczas lekcji czy braku zadania domowego. Zamiast jednak ze skruchą spuścić głowę i przeprosić, w oczach Aimee pojawiły się złośliwe iskierki, a usta rozciągnęły się w łobuzerskim uśmieszku. Z jakiegoś powodu jego zachowanie zamiast wprawiać ją w zawstydzenie czy niezadowolenie przynosiło efekt zupełnie odwrotny. Przez to, jak dobrze wcielał się w swoją rolę w Hale wstępowała jeszcze większa flirciara niż dotychczas - Jamie nie miała zamiaru przepuścić żadnej okazji. Chciała się śmiać, posyłać mu roziskrzone spojrzenia, przesuwać bezwstydnie wzrokiem po jego wysportowanej sylwetce i od czasu do czasu - jak w filmach dla dorosłych - wymownie dotykać jego bicepsa i chwalić, jaki jest silny i męski. Jak bardzo chciałaby na niego wskoczyć i wykorzystać ten jego kipiący testosteron. Póki jednak z każdej strony otaczali ich ludzie mogła tylko niczym nadąsana gąska wydąć dolną wargę i kontynuować ich małą zabawę, udając, że wcale nie podoba się jej to rozstawianie po kątach - i że wbrew wszystkiemu, tak łatwo się nie da. Bo kto powiedział, że różowa landrynka nie może być przy okazji charakterna? Panna Hale, czy jakkolwiek nazywało się jej alter-ego, wciąż miała okazję sporo namieszać!
"A jak myślisz?" odpyskowała. Tak naprawdę nie miała pojęcia, czy wykonywała ćwiczenie poprawnie. Tak samo, jak tylko mogła się domyślać, że to narzędzie tortur, na którym się w tej chwili znajdowała miało wysmuklać nogi i modelować pośladki. Ale plecy? Brzuch? Niby wszystko było ze sobą powiązane. Kupy się to jej jednak nie trzymało. "A co, jeśli to drugie? Jeśli przyszłam tutaj, żeby..." urwała, podnosząc się na łokciach i lekko przekręcając, a wszystko to, żeby mogła na niego spojrzeć. Chociaż spojrzeć to nie było najlepsze określenie. Ona wprost pieprzyła go wzrokiem, wpatrując się w niego tak intensywnie, że gdyby był rzeźba z lodu roztopiłby się w jakieś cztery sekundy. Jako jednak, że był kupą mięśni, kości i ścięgien, stal przed nią dumny i wyprostowany, a ona zaklinała go w myślach, mamrocząc pod nosem, że "ten chłop wpędzi ją do grobu". A że była maksymalnie przejęta, w pierwszej chwili nawet nie zauważyła zmiany obciążenia, dopiero kiedy po kilku seryjkach poczuła jak wszystko ją ciągnie i boli, zaprzestała żwawego machania nogami, a na jej twarzy odmalowało się autentyczne oburzenie.
"Zdrajca jeknęła, dłonią masując obolałe pośladki. Wcale nie po to, żeby się jeszcze trochę nad nim popastwić, a dlatego, że czuła się naprawdę obolała. Oszust przebrzydły. Ona tu dla niego przyszła, z premedytacją rozproszyła, odciągnęła uwagę od problemów, a on tak się jej odwdzięczał? Masakrując jej biedny tyłeczek? Trąc dłonią o materiał legginsów znowu sobie jeknęła, a kilku facetów odwróciło za nią głowami, co choć nie było jej zamysłem, sprawiło jej teraz mega radochę, bo przynajmniej w ten sposób się mogła odgryźć Miltonowi. A w dodatku wytknąć mu, że sam zgotował sobie ten los, ha! "Moja biedna pupa ma już dość i ja też mam dość" westchnęła, łapiąc za butelkę i upijając z niej kilka łyków. "Jeśli po powrocie do domu nie wymasujesz mi tyłka, będziesz dzisiaj spał na kanapie. Zastanów się dobrze" zagroziła, zapominając o tym, że Jamie nie mieszkała z Patryczkiem, ba, praktycznie wcale go nie znała, dlaczego by więc miał przejąć się jej słowami? I dlaczego miałby się zgodzić na ten szantaż? Zdaje się jednak, że w tamtej chwili nie była już słodka, różową idiotką, a jego Aimee, która w tej chwili bardzo chciała, żeby luby objął ja ramieniem, dał buzi w czółko, a potem zabrał do domu, zaniósł do łazienki, wrzucił do wypełnionej gorącą wodą i pachnącą pianą wanny - po całym dniu wrażeń pozwalając się jej w końcu zrelaksować.

Eric Milton
mistyczny poszukiwacz
Hania
student prawa, praktykant — kancelaria ojca
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
został ojcem, wrócił na studia, zaczął pracować u ojca w kancelarii i próbuje nauczyć się życia na nowo u boku kobiety, na którą nigdy nie zasłuży
Utrzymanie powagi już na tym etapie było niemożliwością. Szczególnie kiedy Aimee odwróciła się i wbiła w niego do ciemne spojrzenie, od którego momentalnie serce zabiło mu szybciej, a w ustach zaschło i musiał oblizać wargi, tak bardzo nie w sposób, jaki zrobiłby to Patrick. Nie, Patrick w ogóle by tego nie zrobił! Patrick co najwyżej strzeliłby balonem z gumy, ale nie miał takiej możliwości. Mimo to Eric nie mógł wydobyć z siebie głosu, bo ten jak nic by go zdradził. Złapał także lekką zawiechę, gdy Aimee aka Różowa Lafiryndandrynka wspomniała o masowaniu pupy po powrocie do domu, bo tak już wczuł się w swoją postać, że zwyczajnie nie wiedział jak zareagować. Minę miał myślą nieskalaną, a mocnym zdezorientowaniem, a gdy wreszcie zrozumiał, że i Aimee wypadła ze swojej roli, ostatecznie parsknął głośnym i szczerym śmiechem.
- Sama tego chciałaś - powiedział z rozbawieniem i wzruszył obojętnie ramionami opierając się pośladkami o maszynę naprzeciwko tej, na której znajdowała się właśnie Aimee. - Na siłowni się ćwiczy! - to był przytyk, choć dalej w żartobliwym tonie. - Toteż pokazałem ci, jak to wygląda od kuchni. Bo jeśli nie żeby ćwiczyć, to nie wiem, po co tutaj przyszłaś… - rzucił nieco prowokacyjnie i pochylił się, żeby poklepać ją po kolanie, które nieco drżało po wykonywanym wcześniej ćwiczeniu. - Ale nie martw się! Znam sposoby na zakwasy - kolejny zadziorny uśmiech, taki totalnie w stylu Erica. Chociaż zdążył wczuć się w Patricka, wolał zdecydowanie swoje rzeczywiste alter-ego. - Masaż do nich też się zalicza. Rozumiem jednak, że trening na dziś skończony? Bo jeśli chcesz, są jeszcze inne maszyny, na których można fajnie poćwiczyć pośladki - zafalował zabawnie brwiami wskazując wzrokiem na resztę siłowni, która oferowała bardzo szeroki asortyment sprzętu Widząc jednak przerażoną minę Aimee po raz kolejny parsknął śmiechem, uderzył się w kolana i poderwał się do pionu. - Tak myślałem. Chodź, rozciągniemy się na koniec. To też zmniejszy zakwasy - podrzucił pociągając Aimee z ławeczki, żeby mogła wygodniej wstać. Po kilku minutach rozciągania pociągnął Hale za rękę w kierunku szatni.
- Wracamy do domu, Hale - powiedział i na szybko przyparł ją do ściany koło drzwi od damskiej przebieralni (całe szczęście, że była na uboczu i nie rzucali się w oczy z tym swoim nagłym zrywem niedelikatnego okazywania sobie uczuć). Specjalnie zjechał dłońmi do tych pośladków, które tak namiętnie chciała ćwiczyć i zacisnął na nich motno palce opierając swoje cozło o jej czoło. - Zobaczymy, jak bardzo wzięłaś sobie do serca moje rady ćwiczeniowe - nie tyle ją pocałował przed ruszeniem do męskiej przebieralni, co przygryzł jej dolną wargę dając tym samym do zrozumienia, że po powrocie do domu wcale nie czeka jej relaks…

/zt

Aimee Hale
przyjazna koala
A.
ODPOWIEDZ