lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Natychmiast wyszczerzył kły i bez słowa protestu przytaknął: - Oczywiście, kochanie! No co ty. Przecież na co dzień jesteś absolutnie fantastycznie normalna. - hyhyhy, w całej ich wspólnej nienormalności! Zaśmiał się cicho i krótko i wlepił bystry, trochę łobuzerski wzrok w kobiece ślepia. - Nie było tak źle. Nie demonizuję cię… Jeszcze. - w swojej głowie i… W ogóle. Na razie nie dała mu popalić… Właściwie wcale. Nieporozumienie z płaszczka było na tyle błahe i nieistotne, że w ogóle nie zamierzał rozpatrywać go w kategoriach „jestem dla ciebie okropna”. Zabawnie było słyszeć i wiedzieć o tym, że faktycznie mieli w łazience zapas testów ciążowych w co najmniej hurtowej ilości. Trochę, tak jakby czuli z tym jakąś mega presję, a przecież wcale nie - nic podobnego im nie doskwierało. Kiedy kochali się ze sobą, to nie po to, żeby „zaciążyć”, a po to, żeby kochać się ze sobą. Ciąża nie była celem samym w sobie. Ich bliskość i bycie razem - tak. - Wytrzymam wszystko Ane, poza jednym. - tududududm… Spodziewała się tego? Jakiegoś warunku? Nawet jeśli jednego jedynego? Weston prychnął, pokręcił głową i nie odrywając spojrzenia od oczu żony, powiedział co i jak: - Wiem, że nie chcesz niczego zapeszyć i boisz się rozczarowania. Wiem to, rozumiem to, w zasadzie sam w pewnym stopniu też tak czuję, ale… - no pewnie, że było jakieś „ale”. - Musimy się tym cieszyć, Ane. Musimy pozwolić sobie na to. Musimy móc planować i wizualizować sobie przyszłość. Naszą wspólną przyszłość, już we czwórkę, nie we trójkę. Proszę… Zaufaj mi, że wszystko będzie dobrze i po prostu… - westchnął cicho. - Ciesz się tym. I nie wątp w to, że ta ciąża nam wyjdzie jak trzeba. - miał nadzieję, że może chociaż trochę, choćby w drobnym, lekkim stopniu Ackerman go zrozumie i weźmie pod uwagę to co jej powiedział. O co ją poprosił. - Nie zemdleję. Przy porodzie, zobaczysz, że nie zemdleję. Będę twardy jak Terminator. Normalnie niewzruszony… - ehe, akurat. Oczami wyobraźni już widział samego siebie… Zapłakanego jak największa w świecie męska beksa. Dlatego prychnął, wyszczerzył kły i zaraz też przyznał: - Kogo ja próbuję oszukać, na pewno rozkleję się jak… Jak jakiś totalny mięczak. Ale hej… Jesteś moją żoną, będziesz musiała mi to wybaczyć. - i broń matko ziemio, nie myśleć o nim jako o mięczaku! Ane musiała wiedzieć jak bardzo był na tym punkcie przewrażliwiony. Nagle o czymś pomyślał… Coś ewidentnie wpadło mu do głowy, bo ściągnął mocniej brwi i wyraźnie, choć pozornie spochmurniał. - Ane? A jak to właściwie będzie teraz z… No wiesz, nami? Z seksem? - nie to, żeby to było najważniejsze, ale… Było ważne! Halo, super ważne w ich związku! - Powinniśmy zwolnić, zmniejszyć częstotliwość, robić to tylko w określony sposób? - pytał i coraz bardziej zdawał sobie sprawę z tego jak niewiele wiedział… O tym wszystkim! O ciąży, o byciu tatą, o… Tak, o wszystkim!

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Za to ‘jeszcze’ dźgnęła go w bok. Na szczęście nie mocno i bardziej z czystej przekory i sympatii. Ogromu sympatii. I nie oszukujmy się ‘sympatia’ w tym momencie była sporym niedopowiedzeniem. Ogromnym. Za to za nic nie spodziewała się warunków – była pewna, że Sky stwierdzi, że wytrzyma wszystko i będzie godnie znosił jej humoru, bo jakby nie było… to jego wina! To przez niego jej hormony się rozszalały. Gdyby nie on w życiu do głowy by jej nie przyszło by znowu robić sobie dziecko. Dlatego ściągnęła mocniej brwi i utkwiła w nim uważne spojrzenie. Bardzo ciekawa jakie zamierzał w tym momencie (gdy już generalnie było za późno i MUSIAŁ z nią wytrzymać) stawiać warunki.
- Rozumiem… w sensie wiem, że to dla ciebie ważne. To twoje pierwsze dziecko. Wiesz… moje w pewnym stopniu też. Pierwsze, którego naprawdę chcę. Kocham Lily i dzisiaj uważam, że jest moim największym szczęściem. – i nie musiał się obrażać, bo zarówno on jak i Lily stanowili odrębne kategorie, nie rywalizowali, oboje stanowili podium – Ale nie chciałam dziecka, nie planowałam go… teraz? Teraz jest inaczej. – i może dlatego się bała. Bo jej zależało – Ale dobrze. Obiecuję, że się postaram. Nie będę dramatyzować… będziemy się cieszyć. – zapewniła, uśmiechając się do niego ładnie i sięgając do męskiego policzka by złożyć na nim lekki pocałunek – Jeśli tam ze mną będziesz i wcześniej zniesiesz cały mój parszywy charakter… wybaczę wszystko. – ale właśnie tylko tam! Nie to, że nagle może zacząć sobie szukać atrakcji na boku z myślą, że ona mu je wybaczy, nienienie… nic z tych rzeczy!
Parsknęła też słysząc jego pytanie – Nie chcę nic mówić, ale… – spojrzała wymownie na wejście do domu. Przed chwilą ją zaliczył na kuchennym blacie, niezbyt grzecznie… niezbyt ostrożnie. Zaśmiała się pod nosem – Co byś zrobił jakbym ci powiedziała, że czeka cię teraz wiele miesięcy wstrzemięźliwości? Ze możesz patrzeć, ale nie możesz dotykać? – na szczęście tylko troszeczkę mu teraz dokuczała, nic takiego nie musiało mieć miejsca – Jak będę gruba… wtedy albo nie będziesz chciał na mnie patrzeć, albo będziemy bardziej ograniczeni.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
No pewnie, że to jego wina! Weston wcale nie uchylał się od odpowiedzialności, ani trochę! Wręcz odwrotnie - z chęcią przyjmował ją na klatę. Z wszelkimi konsekwencjami, choć… Chyba niekoniecznie jeszcze był ich wszystkich do końca świadom. Na razie cieszył się tym, że Ane nie protestowała, nie powiedziała kategorycznego „nie” dla jego prośby, a zamiast tego - obiecała, że spróbuje. Cieszyć się i nie martwić za bardzo wszystkim tym, na co niekoniecznie mają wpływ.
Parsknął śmiechem w pierwszej reakcji na pytanie, które usłyszał. Co by powiedział gdyby od teraz mieli w ogóle… Nic? Nic, a nic? Ha! - Po pierwsze, przestań gadać takie bzdury, okej? Jak będziesz gruba, to będę miał więcej ciebie do kochania i dotykania, tyle w tym temacie. Ale gdybym jednak nie mógł cię za bardzo dotykać… - w ten bardzo konkretny, jednoznaczny sposób. Uśmiechnął się jak cwaniak i dokończył myśl: - Zaskoczę cię, Ackerman. Zaskoczę cię. Przyjąłbym to jak facet. Jak prawdziwy, dobry, kochający facet. Dobry mąż, odpowiedzialny ojciec. Mądry. Tak, jestem mądry, nawet jak nieszczególnie daję to po sobie poznać. - przewrócił oczami i sięgnął ręką do damskiego policzka. Lekko, czule przesunął po nim palcami, ostatecznie zahaczając też opuszką kciuka o dolną wargę żony. Wzrokiem śledził ruch swojej dłoni, ale po chwili cofnął go do tęczówek Ane. Zawsze niesamowicie bardzo poruszało mu to serducho - to jak ona na niego patrzyła, niezależnie od tego czy byli w jakimś szale małżeńskiej namiętności, czy… Ot,po prostu rozmawiali wieczorem na tarasie. - Jeśli lekarz kategorycznie zabroniłby nam seksu… No to przykro mi, kochanie, musielibyśmy przełknąć tę gorzką pigułkę z godnością. Dla dobra… - złapał za jej podbródek. - Małego lub małej Weston. Ackerman-Weston? - w chwili, w której zadał to pytanie, przypomniał sobie o czymś jeszcze, o czym też pomyślał dzisiaj wcześniej. - Swoją drogą, jak już jesteśmy przy nazwiskach… Znajdziesz dla mnie chwilę w przyszłym tygodniu, żebyśmy mogli pójść do prawnika? No wiesz, w sprawie Lily… Chcę ją adoptować, Ane. Nie zmieniłem zdania, nigdy nie zmienię. Po prostu dużo się działo, ale już czas najwyższy się tym zająć. - pod warunkiem oczywiście, że… - Bo rozumiem, że ty też nie zmieniłaś zdania, prawda? - i dalej tego chciała. Dla niego i dla Lily.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Uśmiechnęła się pod nosem, nawet jeśli ‘więcej do kochania’ nieszczególnie ją przekonywało. Nie znaczy, że mu nie wierzyła… akurat zdawała sobie sprawę, że spotyka się z porządnym gościem i kilka dodatkowych kilogramów nie sprawiłoby, że przestałby ją kochać. Zwłaszcza ciążowych kilogramów. Ale gdyby ten stan się utrzymywał? Wiedziała, że mimo wszystko… podkreślał to, że mu się podobała, a przecież to mogłoby sprawić, ze przestałaby mu się podobać. Mógł ją kochać, ale bez tego… byłoby ciężko na dłuższą metę.
- No to… byłam raz w ciąży i nigdy od nikogo nic takiego nie usłyszałam. Także jesteśmy bezpieczni. – zapewniła, uśmiechając się do niego ładnie. Nic nie będą musieli przyjmować z godnością żadnego celibatu. Zwłaszcza, że nie przypuszczała by miało im się to udać – nawet dla dobra kogokolwiek. Niestety.
Nie spodziewała się jednak, że przypomni o nazwisku Lily. Uśmiechnęła się, oczywiście, że tak. I pokiwała głową – Oczywiście, że znajdę. Oczywiście, że ciągle tego chcę i tak… chcę to zrobić teraz. Zanim zdążymy powiększyć rodzinę. – chciała, żeby jej dzieci były takim pełnoprawnym rodzeństwem, także z nazwiska – I… Weston. – nie Ackerman Weston – Wiem, że kręcisz nosem na pozostawione moje Ackerman… ale to jest moje nazwisko, zawsze nim było i zawsze nim będzie. Nie chciałam z niego rezygnować nawet, gdy staliśmy się rodziną. Jestem Westonem, ale zawsze też pozostanę Ackerman. Rozumiesz o co mi chodzi? – miała nadzieję, że tak – Nasze dzieci jednak są… albo raczej będą Westonami. – po prostu. I miała nadzieję, że kiedyś to nazwisko będzie dla nich tak samo ważne jak dla Ane było Ackerman. I naprawdę miała nadzieję, że Skyler to wszystko rozumie, albo chociaż spróbuje zrozumieć. Za to na pewno go pocałowała! I resztę wieczoru spędzili miło… tylko we dwoje!

/zt


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
ODPOWIEDZ