Tancerka — Shadow
26 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
dawniej tańczyła balet, dziś tańczy w Shadow, uznaje tylko płynną dietę wysokoalkoholową i bije wszelkie rekordy w podejmowaniu złych decyzji!
three

Prawdę mówiąc nie miała pojęcia, która jest godzina, równie dobrze Lila mogła pytać ją o to, jakiego koloru majtki dziś założyła! Odpowiedziałaby z taką samą pewnością, rzucając pierwsze co jej przyszłoby do głowy, bo nie miała zielonego pojęcia, czy w ogóle ma je na sobie? O, zielone! Nie, nie, to od zielonego pojęcia… Przepraszam bardzo, ale narracja musi być tak samo pijana jak siedząca pod drzwiami Yara. Od piętnastu minut starała się otworzyć drzwi, manewrując kluczem prze zamku zbyt zirytowania niepowodzeniem, by zauważyć, że próbuje otworzyć drzwi kluczem od SAMOCHODU. Nie oszukujmy się, ten w niczym nie przypomina pospolitego klucza, można więc zakładać, że brunetka ma dość.
Nie chciała nikogo obudzić, a przynajmniej nie celowo, więc powoli, niemalże w zwolnionym tempie, sięgnęła do torebki, by wygrzebać z nie telefon. Pech chciał jednak, że wnętrze jej torebki zawsze wyglądało jak miejsce, w którym eksplodowała bomba, więc pijana czy nie, znalezienie czegokolwiek zawsze trwało wieczność! Udało jej się też wysypać połowę zawartości, dlatego usiadła — a grawitacja odrobinę jej pomogła! — i zaczęła zbierać rzeczy z ziemi. Udało jej się też napisać wiadomość do Lilki. Trwało to z dobre pięć minut, choć użyła ledwie kilku słów, ale jasny ekran oślepił ją na chwilę, gdy przytknęła telefon prawie pod nos! Zapomniała też, że nie zdążyła zebrać nawet połowy rozsypanych rzeczy, ale to wszystko dlatego, że Lila zaczęła negocjacje! A posprzątasz jutro kuchnię? bo jeśli nie, to się zastanowię, czy Cię wpuścić! Prychnęła pod nosem, oburzona tym szantażem i chciał jeszcze raz spróbować otworzyć drzwi na własną rękę, ale tym razem zamek był jeszcze dalej… Postanowiła więc uciec się do kłamstwa.
Co masz dla mnie?
Mnie! — wykrzyknęła, wyrzucając ręce w górę, gdy zobaczyła stojącą w drzwiach blondynkę. W OTWARTYCH drzwiach! Cel osiągnięty! Cóż, nawet pijana jak bela była cwana! Tego nie można jej odmówić! Lila nie wyglądała na zachwyconą, za to Yara śmiała się wyraźnie z siebie zadowolona. — Otworzyłaś! Jeden… zero — mruknęła, wskazując palcem na siebie i nią, a raczej na nią i na siebie, a powinna była zrobić to na odwrót, bo w tej sytuacji chyba przegrywa.
Lila Barnard
ambitny krab
m.
24 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Moje życzenie zaczyna się literą "M"
Jest to miłość, której pragnę, której Ty też chcesz
dwa



Dzisiejszy dzień ostro dał mi w kość, bo już od samego rana musiałam stawić się w lumpie i odebrać dostawę, bo żaden z moich współpracowników nie raczył przyjść i mi pomóc. Ja nie wiem, i ci ludzie chcą zarobić na życie, skoro olewają po całości swoją pracę? Mogłabym pójść z tym do szefa, jednak byłam taką osobą, która raczej na innych nie donosi, więc wolałam już sama wszystko sobie powoli ogarnąć, porozwieszać kolorystycznie, a resztę perełek rzucić na zaplecze, bo w czasie przerwy miałam zamiar to przejrzeć i wybrać coś dla siebie.
I żeby tego było mało, przed końcem mojej zmiany poczułam się fatalnie, nie wiem, jakieś przeziębienie mnie zaczęło brać czy coś, ale ostatkiem sił dojechałam do domu. Wzięłam ciepłą kąpiel, a następnie walnęłam się do łóżka i zasnęłam dosłownie w sekundę. Nie było mi jednak dane dospać spokojnie do rana, bo w środku nocy obudził mnie esemes od Yary, pijany sms na dodatek. Po krótkiej wymianie wiadomości i małej prośbie o posprzątanie kuchni, zawinięta w kołdrę pomaszerowałam otworzyć dziewczynie te drzwi, ale to, co zobaczyłam… -To ja tu się spodziewałam jakiejś gwiazdki z nieba… chociaż w sumie ty jesteś gwiazdka, więc się zgadza- zaśmiałam się, po chwili jednak przykładając przyjaciółce palec do ust, żeby była cicho. -Yara, jest środek nocy, więc ciiii- bo Isa na pewno spała i zaraz nas opierdoli, że się drzemy. - Otworzyłam, ale jeszcze cię nie wpuściłam, nie? Więc w każdej chwili mogę zamknąć te drzwi i będziesz spała na wycieraczce- pokazałam jej język, ale wiadomo, że przecież w życiu bym jej nie zatrzasnęła drzwi przed nosem. -Wchodź szybko, bo zimnooo- otuliłam się szczelniej kołdrą, bo serio, czułam się tak, jakbym normalnie na Syberii była. -Coś ty w ogóle piła, że tak cię wzięło?

Yara Vanderberg
powitalny kokos
michałowa
Tancerka — Shadow
26 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
dawniej tańczyła balet, dziś tańczy w Shadow, uznaje tylko płynną dietę wysokoalkoholową i bije wszelkie rekordy w podejmowaniu złych decyzji!
Och, Yara zgodziłaby się co do tego, że był to wyjątkowo długi i paskudny dzień. Odrobinę za długi, by dotrwała do jego końca trzeźwa. Jedną z zalet pracowania za barem oraz posiadania tyłka najwyższej klasy, jest to, że można wyjść z pracy wynosząc w torebce litrową butelkę wódki! I to wyjątkowo dobrej — tak przynajmniej zgadywała, bo złote napisy na etykiecie były napisane cyrylicą. Rosjanie wiedzą co dobre, może nie w kwestii wyboru prezydenta, ale nie oni jedni, prawda? Jeśli chodzi o alkohol, zawsze. Nie wypiła wiele, w butelce wciąż była ponad połowa, a jednak siedziała na ziemi i mimo wątpliwej obecności majtek, nie zamierzała wstać!
Ciiii — powtórzyła za blondynką, przytykając palec do ust, choć ledwo potrafiła powstrzymać się od śmiechu. Od razu jednak mina jej zrzedła, gdy usłyszała, o spaniu na wycieraczce. — O nie, nie, niee… otworzyłaś! — jęknęła, próbując wstać, a przynajmniej dowlec się do drzwi na czworaka, ale zawartość jej torebki wciąż leżała na ziemi, więc ręka natrafiła na zapalniczkę, a prawym kolanem na zużytą chusteczkę… I mimo, że blondynka ją pośpieszała, Yara po raz kolejny zabrała się za… zbieranie swoich rzeczy. Ważne, że butelka jest cała! A propos Syberii…
Coś rosyjskiego — mruknęła, wrzucając do torby po kolei, paczkę papierosów, szminkę, garść paragonów, jeszcze jedną paczkę papierosów… — Ale z niego duuupeek — westchnęła nagle głośno, trochę nie na temat, lecz całkiem do rzeczy, jeśli ktoś miałby wgląd w to, co działo się e jej głowie. Logan, jakżeby inaczej. Źródło wszelkich problemów. I powód dzisiejszej wycieczki do Rosji.
ambitny krab
m.
24 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Moje życzenie zaczyna się literą "M"
Jest to miłość, której pragnę, której Ty też chcesz
Oj tak, uwielbiałam te momenty, kiedy Yara wracała do domu z nową butelką alkoholu, bo nie oszukujmy się, ale kiedy spotykałyśmy się wieczorami w salonie, to dość sporo tego alkoholu wtedy schodziło, więc nasze zapasy musiały być uzupełniane regularnie. Ale tym razem skoro w grę wchodził jakiś rosyjski trunek, który jak widać na załączonym obrazku, ostro człowieka sponiewiera, to ja nie wiem. -No otworzyłam… dobra, wchodź już- znów ją pospieszałam, ale widząc w jakim jest stanie, to szczerze wątpiłam, że w najbliższym czasie faktycznie zamknę te drzwi, a Yara będzie już w środku w domu. -Pomóc ci jakoś?- spytałam, obserwując jej nieudolne próby wczołgania się do domu i muszę przyznać, że wyglądało to komicznie. Nie mogłam się jednak roześmiać, bo przed chwilą kazałam przyjaciółce być cicho, tak? Więc sama musiałam świecić przykładem. -No to wiele wyjaśnia- westchnęłam, kucając obok niej i jedną ręką zaczęłam zbierać rzeczy z ziemi i wrzucać do torebki. Drugą ręką oczywiście wciąż trzymałam kołdrę, było mi cholernie niewygodnie, ale co miałam zrobić? -Co? Z kogo?- w pierwszej chwili nie załapałam totalnie o co jej chodzi, bo byłam skupiona na zbieraniu, więc spojrzałam na Yarę pytającym wzrokiem. Po chwili jednak coś tam mi w mózgu zatrybiło i wpadłam na to, że może chodzić o Logana. -Co znowu zrobił?- spytałam, bo chyba tak totalnie bez powodu by go dupkiem nie nazwała. -Chodź, wstań już, usiądziemy sobie albo się położymy i wszystko mi opowiesz- jako że skończyłyśmy pakować jej rzeczy uznałam, że jest to najlepszy moment, by ewakuować się do środka, dlatego wstałam powoli, wyciągając rękę w kierunku Yary.

Yara Vanderberg
powitalny kokos
michałowa
Tancerka — Shadow
26 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
dawniej tańczyła balet, dziś tańczy w Shadow, uznaje tylko płynną dietę wysokoalkoholową i bije wszelkie rekordy w podejmowaniu złych decyzji!
Tak, wydaje mi się, że Yara dość często dostarczała im takich atrakcji ja ta teraz, gdy pijana, wypinała tyłek w stronę miejsca, w którym podobno mieszka ktoś ważny! Nie, nie trafi do nieba, tego była pewna. Prawdę mówiąc, gdyby jeszcze chwilę posiedziała na zimnym betonie, gdzieś na pewno by trafiła, choć obstawiam izbę przyjęć albo komisariat.
Już, już, już — powtórzyła jeszcze kilka razy po cichu. — Nieee… dam radę! — Oczywiście, że tak! Lecz nim się spostrzegła, blondynka przykucnęła obok i zaczęła zabierać rzeczy ziemi i wrzucać do jej torebki. I trafiała! Wtedy dotarło do niej, że… nie, nie dałaby rady. — Boże, jesteś taka mądraaa — jęknęła, zerkając na przyjaciółkę. Nie mam pojęcia co jedno miało z drugim wspólnego, lecz w tej chwili pijana Yara była przekonana, że by trafić do otwartej torebki potrzeba co najmniej dyplomu z wyższej uczeni.
Kto?! Kto! — oburzyła się, siadając nagle prosto, po raz kolejny zapominając o tym, że miała coś zrobić, mianowicie pozbierać rzeczy — i siebie — z chłodej posadzki przed domem. Obrzuciła blondynkę morderczym spojrzeniem, jakby powiedziała coś o wiele gorszego... Nic w tej chwili nie przychodzi mi do głowy, ale jeśli miałaby chomika, a Lila właśnie powiedziała, że przypadkiem wciągnęła go odkurzaczem, tak właśnie by na nią spojrzała! Nic jej nie odpowiedziała. Oburzona, spróbowała podnieść się z ziemi, ale zakręciło jej się w głowie, więc chcąc nie chcąc, złapała blondynkę za rękę. Dobrze, że z niej chuchro! — Nie ma o czym mówić, to koniec! Koniec! Może iść... i kończyć w kim chce — mruknęła, idąc w głąb domu, po czym obróciła się na pięcie, bo w końcu, zapomniała torebki, a torebka była ważna, bo w torebce… był Rosjanin!

Lila Barnard
ambitny krab
m.
24 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Moje życzenie zaczyna się literą "M"
Jest to miłość, której pragnę, której Ty też chcesz
Oj, dzięki bogu, że wszystko wskazywało na to, że lada moment znajdziemy się w naszym ciepłym domu, bo gdyby nagle zza rogu wyłoniła się policja i zgarnęliby Yarę na komisariat, to szczerze mówiąc, nie wiem co bym zrobiła. Miałabym jechać za nimi na rowerze, owinięta kołdrą, a później przekonywać pana policjanta, że mimo wszystko Yara to dobra dziewczyna i ten stan nietrzeźwości i siedzenie na środku chodnika, to tak tylko jednorazowo? W sumie lepsze to, niż ostry dyżur i jakiś uszczerbek na zdrowiu… no nieważne! Całe szczęście, że nic podobnego nie miało tutaj miejsca i milion razy bardziej wolałam zgarniać teraz jej rzeczy do torebki. -Ja wiem kochana, że dasz radę, ale jak ci pomogę, to będzie szybciej, wiesz?- spytałam, nie przestając wykonywać tej jakże poważnej czynności. Pokiwałam też głową, kiedy powiedziała, że jestem mądra. Pijany człowiek to trochę takie dziecko, którym się trzeba zajmować. Do którego trzeba mówić bardzo ostrożnie i powoli, żeby zrozumiał. Trzeba też niestety dobierać odpowiednie słowa, o czym mogłam przekonać się kilkanaście sekund później, kiedy Yara… no obraziła się na mnie na moment i nawet nie odpowiadała na moje pytania. -No coooo, jest środek nocy, nie myślę już logicznie- starałam się jakoś usprawiedliwić, w międzyczasie pomagając jej wstać. A kiedy dziewczyna ruszyła wgłąb domu, odetchnęłam z ulgą i nawet zamierzyłam się, by zamknąć za nami drzwi, jednak przyjaciółka nagle zawróciła. No tak, torebka. -Ja ci ją podam, zaczekaj- bo kolejne jej wyjście na zewnątrz mogło skończyć się znów kilkunastominutowym kotłowaniem się na wycieraczce, dlatego szybko chwyciłam za torbę Yary, od razu jej też ją podając. -Jak kończyć w kim chce? To chyba jest o czym mówić, Yara! Co się stało?- chwyciłam ją pod rękę, jak to starsi ludzie robią i ruszyłam w kierunku jej pokoju z nadzieją, że znów sie na mnie nie obrazi po drodze, że nie jestem wtajemniczona w sytuację.

Yara Vanderberg
powitalny kokos
michałowa
Tancerka — Shadow
26 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
dawniej tańczyła balet, dziś tańczy w Shadow, uznaje tylko płynną dietę wysokoalkoholową i bije wszelkie rekordy w podejmowaniu złych decyzji!
Gdyby zza rogu wyłoniła się Policja, bez wątpienia wylądowałaby na komisariacie, nawet w tym stanie wiedziała, że znalazłoby się co najmniej kilka paragrafów na to, co właśnie wyczyniała. Fakt, że robiła to na własnej wycieraczce, może nie przekonać policjantów, jeśli zdąży przy okazji obudził połowę okolicy. Właściwie, nie miała pojęcia która jest godzina. Lila w piżamie to żadna podpowiedź! Poza tym, jej heroiczna pogoń za policjantami na rowerze, owinięta kołdrą niczym peleryną, też na nic by się zdała, zwłaszcza jeśli próbowałaby przekonać ich, że to jej pierwszy taki wyskok. W tym stanie Yara prawdopodobnie weszłaby na komisariat uśmiechnięta dokoła głowy, krzycząc, patrzcie kto wrócił!. I zażądała widzieć się z Winchesterem. Także… tak.
I chwała bogu, obojętnie któremu, że Lila wróciła po jej torebkę, bo brunetka prawdopodobnie znowu wysypałaby całą jej zawartość na wycieraczkę, a pozbieranie wszystkiego zostawiłaby przyjaciółce. Znowu. Objęła ramionami torebkę na moment, po czym sięgnęła do środka, chwyciła za butelkę i cisnęła nią – torebką – przez salon. Rosjanin był na szczęście cały i zdrowy! W ślad za torebką poszły buty, najpierw jeden – wylądował koło doniczki - a gdy tylko odzyskała równowagę, drugi – został na szczęście tam gdzie jeszcze przed chwilą stała.
Z początku chciała się wyrwać z jej uścisku, ale tylko mocniej przytuliła butelkę – i ramię blondynki – po czym odwróciła się nagle, tak jest, zwrot, bo nie nie nie, nie zamierzała iść spać! Kierunek kanapa!
Kończyć w kim chce? — powtórzyła nieco zdezorientowana, o tak, zdążyła zapomnieć, że sama to powiedziała, zaledwie chwilę temu! Gdy jednak usłyszała to z ust blondynki, zmarszczyła brwi niezadowolona. — Nie, nie może. Nie powinien. Hmm, nie. Nie powinien chcieć — poprawiła się, po czym wzruszyła ramionami, uznając, że to nie ma znaczenia, skoro uznała, że jest dupkiem. Logan Blackwell jest dupkiem. Koniec kropka. Jak często to powtarzała? Co kilka miesięcy, ilekroć znowu się pokłócili, a jedno czy drugie wyszło, trzaskając drzwiami.
Przyszedł do pracy — powiedziała nagle, gdy opadła ciężko na kanapę, zupełnie jakby to miało wszystko wyjaśnić, po części owszem, w końcu Lilia doskonale wiedziała, gdzie pracuje Yara, prawda? Ale nie. Nie wiem, może mieli niepisaną zasadę, nie przychodzą do miejsca, w którym pracują, ale jeśli tak, Yara złamała ją co najmniej sto razy. — Myślałam, że to już koniec. Nie odebrałam ani jednego telefonu, sama widziałaś! — powiedziała, celując w przyjaciółkę palcem. — A on przychodzi i… jest dupkiem — skwitowała, po czym odkręciła butelkę i jak gdyby nigdy nic przyssała się do gwinta na kilka łyków. F u j.

Lila Barnard
ambitny krab
m.
ODPOWIEDZ