właściciel — Rudd's Pub
34 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
właściciel Rudd's Pub, który po dziesięcioletniej tułaczce po świecie wrócił do Lorne Bay, żeby odzyskać swoje dawne życie; i najwyraźniej bardzo wziął to do siebie, bo nawet zawalczył o swoją dziewczynę sprzed lat, dzięki czemu teraz razem z Nevą próbuje coś zbudować
Prędko nadarzyła się kolejna okazja, żeby gdzieś razem wyjść. Zbliżające się walentynki sprawiły, że Vinnie poruszył ich temat z Nevą, chcąc jakoś ten dzień z nią świętować. Niby dopiero zaczynali spotykać się ze sobą tak na poważnie, ale dlaczego miałoby im to przeszkodzić w świętowaniu dnia zakochanych? Harte nie widział w tym żadnego problemu, dlatego zaproponował, żeby we dwójkę wybrali się gdzieś i od słowa do słowa doszli do tego, że zaplanowali kolację za miastem. Vinnie w takim razie kolejny raz wystroił się i nie miał daleko, ale oczywiście poszedł po Nevę, w której towarzystwie poszedł później na dół i wsiadł do zamówionej taksówki. Połowę drogi pokonali normalnie. Kierowca wiedział dokąd jechać, oni ze sobą rozmawiali, towarzyszyły im wręcz wyśmienite nastroje. Nic nie zwiastowało tego, co miało niedługo nadejść. Zaczęło się od dziwnego telefonu, z którego nic nie byli w stanie zrozumieć. Jedynie po tonie głosu kierowcy można było poznać, że był zdenerwowany, ale czym? Tego nie dało się dowiedzieć. Jednak nie to było najgorsze, to miało dopiero nadejść. Po rozmowie usłyszeli, że mają wysiadać. Byli pośrodku jakiegoś lasu, jak się Vinniemu wydawało, daleko od jakichkolwiek zabudowań, bez zasięgu w telefonach i zmuszeni do tego, żeby wysiąść z taksówki. Do kierowcy nie docierało to, że nie mógł wyrzucić ich w takim miejscu. Zrobił to i odjechał, a Vinnie nawet nie wiedział jak ma to skomentować. Był tak zaskoczony tym, co się stało, że ciężko było mu zebrać myśli i jakkolwiek się do tego odnieść. - Czy on naprawdę nas tutaj porzucił? - odezwał się do Nevy, trochę czując się teraz tak, jakby mu się to śniło, bo do czegoś takiego nie mogło dojść, prawda? Kto coś takiego robi? W takich sytuacjach nie wiadomo czy się śmiać, czy płakać, choć może oni po prostu powinni iść? Gdziekolwiek? Nie wiadomo nawet w którą stronę powinni pójść, żeby mieli bliżej do cywilizacji, Harte już tak dobrze nie znał tych okolic. Nie wyglądało też na to, żeby miał zbliżać się tu jakikolwiek inny samochód, który mogliby zatrzymać. Było tutaj niemożliwie ciemno i nie było widać żadnych nadjeżdżających świateł, co oznaczało, że żaden ratunek nie był w drodze. Oni naprawdę zostali porzuceni pośrodku niczego i nawet bez możliwości wezwania pomocy. Blondyn cały czas zerkał na ekran swojego telefonu, ale nic się nie zmieniało, nie miał tutaj zasięgu.

Neva Ebenhart
Ebenhartowie
Edyta
antykwariusz — basara
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Sprzedaje stare książki, wychowuje samotnie sześcioletniego urwisa i w końcu też postawiła na siebie, dając szansę relacji z Vinniem.

Nie pamiętała już kiedy ostatnio przyszło jej spędzić walentynki w towarzystwie innym, niż towarzystwo jej syna. Nie narzekała na to, ponieważ sama podjęła decyzję o nieangażowaniu się w bliższe relacje z mężczyznami, co zmianie uległo dopiero w momencie, w którym na jej drodze ponownie stanął Vinnie. Kiedy więc zaproponował wspólne spędzenie tego wieczora, Neva nie oponowała, choć wiedziała, że ze strony bliskich czeka ją prześwietlenie. Do opieki nad synem wybrała więc koleżankę, a nie kogoś z rodziny, ponieważ naprawdę nie chciała, aby wiercono jej dziurę w brzuchu. Lindsayowi też sprzedała zresztą jakąś wymówkę, ponieważ w chwili obecnej było jeszcze zbyt wcześnie na to, aby uświadomić sześciolatka w tym, że jego mama od pewnego czasu z kimś się spotykała. Ba, randkowała w najlepsze z ich sąsiadem, którego jej syn naprawdę polubił. I tym naprawdę się cieszyła, choć czułaby się o niebo lepiej, gdyby jej myśli nie zaprzątało niedawne spotkanie z ojcem chłopca. Nie, nie było to jedno z tych spotkań, które na nowo rozbudzały uczucia, ale dla Nevy i tak było to intensywne przeżycie. Do tej pory miała wątpliwości względem ich późniejszej rozmowy, ale dziś starała się o tym nie myśleć. Próbowała przynajmniej, ponieważ bywały chwile, kiedy mimowolnie uciekała gdzieś myślami. Zmieniło się to jednak, kiedy ich kierowca zaczął się dziwnie zachowywać i ni stąd, ni zowąd, postanowił porzucić ich na środku niczego. Może w innych okolicznościach Ebenhart zaprotestowałaby, ale jego zachowanie było na tyle niepokojące, iż zwyczajnie nie chciała ryzykować, że stanie im się jakaś krzywda. Nie zareagowała też, kiedy w jej dłoniach wylądowała butelka jakiegoś nieznanego trunku, który miał pełnić rolę rekompensaty. Otworzyła usta, ale nie powiedziała nic, dopóki mężczyzna nie odjechał. - Chyba nie bardzo rozumiem co się właśnie stało - przyznała, po czym zamrugała gwałtownie. Wtedy też zerknęła na butelkę, którą do tej pory bez większego zastanowienia po prostu trzymała. Przyjrzała się jej, a później podała ją blondynowi, aby ten również mógł poddać ją ocenie. - Wiesz gdzie jesteśmy? - zapytała chwilę po tym, jak ze swojej torebki wygrzebała telefon. I w jej przypadku nie było lepiej, ponieważ zasięgu nie miała nawet jednej kreski. Na myśl o położeniu, w którym się znaleźli, chyba powoli zaczynała panikować.

Vinnie Harte
Ebenhartowie
Magda
właściciel — Rudd's Pub
34 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
właściciel Rudd's Pub, który po dziesięcioletniej tułaczce po świecie wrócił do Lorne Bay, żeby odzyskać swoje dawne życie; i najwyraźniej bardzo wziął to do siebie, bo nawet zawalczył o swoją dziewczynę sprzed lat, dzięki czemu teraz razem z Nevą próbuje coś zbudować
Była to na tyle nietypowa sytuacja, że Vinnie nie miał pojęcia jak zareagować na dziwne zachowanie kierowcy. Ale jakakolwiek walka z nim chyba rzeczywiście nie miała sensu. Jeśli był w takim stanie, lepiej było go posłuchać i rozstać się z nim tylko… Szkoda, że nie doszło do tego w tak dogodniejszym miejscu. Byli daleko od jakiejkolwiek cywilizacji, w dodatku na ulicy, która nie wyglądała na tak często uczęszczaną. Albo akurat teraz nikt tutaj nie przejeżdżał? Tak czy siak, na ten moment ich sytuacja nie wyglądała najciekawiej. Vinnie już nawet nie martwił się tym, że walentynkowa kolacja nie wypali, bo nie to w tej chwili było najważniejsze. Priorytetem było dla niego bezpieczne wyprowadzenie stąd Nevy i zabranie jej do domu w jakikolwiek sposób. Pieszo na pewno tam nie dotrą… No, na pewno nie prędko, bo jakby się uparli, to dojść do Lorne Bay pewnie byliby w stanie, ale nie o takiej porze, nie w takich warunkach i nie takich strojach. Dlatego najrozsądniej byłoby dojść do jakichkolwiek zabudowań lub przynajmniej znalezienie zasięgu, by dodzwonić się do kogoś, kto mógłby tu po nich przyjechać. I dlatego stanie w miejscu mijało się z celem, bo nie wyglądało na to, żeby mieli znaleźć tu jakąkolwiek pomoc. - Nie tylko ty - przyznał, zerkając na Nevę przepraszająco. Z jakiegoś powodu czuł się winny temu, co się stało, choć nie miał w tym żadnego udziału. Nie od niego zależał wybryk kierowcy, przez który znaleźli się w tak niewygodnym położeniu. Kiedy Ebenhart podała mu butelkę, blondyn przyjrzał się jej uważnie, po czym zrezygnowany westchnął głośno. To była cholernie głupia i kłopotliwa sytuacja, to jedno był w stanie powiedzieć o tym, co przed chwilą się wydarzyło. - Nie mam pojęcia. Wiem tylko, że daleko za nami są najbliższe zabudowania z tamtej strony, a z drugiej… Nie jestem w stanie powiedzieć - wzruszył ramionami bezradny. Jak mówiłam, nie znał już tak dobrze tych okolic, dlatego nie był w stanie powiedzieć jak to wyglądało i gdzie dokładnie się znajdowali. Mniej więcej kojarzył, w końcu przed laty często pokonywał tę trasę do Cairns, ale wszystko na tyle mu się zlewało teraz, że niczego nie był w stanie powiedzieć ze stuprocentową pewnością, dlatego nie próbował tego robić. Może powinien przejąć rolę bohatera i mydlić brunetce oczy, że doskonale wiedział gdzie są i dokąd pójść, żeby jak najszybciej rozwiązać ich problemy, ale jego zdaniem kłamanie w takim położeniu nie przyniosłoby niczego dobrego. Lepiej zagrać w otwarte karty.

Neva Ebenhart
Ebenhartowie
Edyta
antykwariusz — basara
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Sprzedaje stare książki, wychowuje samotnie sześcioletniego urwisa i w końcu też postawiła na siebie, dając szansę relacji z Vinniem.
Ich obecnie położenie było czymś, czego Neva zupełnie się po dzisiejszym wyjściu nie spodziewała. Miała nadzieję, że miło spędzą ze sobą czas i to raczej podczas kolacji, a nie w trakcie nocnego spaceru w drodze do ich rodzinnego miasteczka. Takie sytuacje nie zdarzały się często, dlatego Ebenhart była szczerze zaskoczona tym, co przed chwilą miało miejsce. Co więcej, nie miała pojęcia co powinni teraz zrobić. Spacerowanie w kierunku, z którego przyjechali, wydawało się o tyle bezsensowne, że przecież od najbliższej miejscowości dzieliła ich spora odległość, ale z drugiej strony, nie mieli bladego pojęcia o tym, co czekało ich dalej. Decyzja wydawała się więc oczywista, ale Neva i tak szczerze żałowała, że ich wspólne, w dodatku walentynkowe wyjście musiało zakończyć się w taki sposób. Nerwowo zagryzła więc dolną wargę, a później lekko wzruszyła ramionami. - No to chyba powinniśmy już zacząć wracać. Może gdzieś po drodze złapiemy zasięg - zauważyła dość optymistycznie, choć jeśli miała być tak całkowicie szczera, perspektywa tego spaceru w ogóle jej nie cieszyła. Nie tak miał wyglądać ten wieczór, ale czy to znaczy, że musieli od razu skazać go na straty? Nad tym zaczęła się zastanawiać chwilę później, kiedy już powolnym krokiem ruszyła w kierunku, z którego przyjechali. Całe szczęście, że droga nie była szczególne zawiła, a ona sama kojarzyła ją całkiem dobrze, to przynajmniej nie istniało ryzyko, że zgubią się gdzieś po drodze. W tak beznadziejnych sytuacjach dobrze jest doszukiwać się przynajmniej drobnych plusów, prawda? - Rozchmurz się trochę - poprosiła, kiedy zerknęła na blondyna kątem oka. Wyglądał jej na zmartwionego, czemu teoretycznie się nie dziwiła, ale czy rzeczywiście mogło stać się im coś strasznego? Nie znajdowali się przecież w żadnej podejrzanej okolicy, a ona nie słyszała o tym, żeby ostatnio ktokolwiek został tu napadnięty, więc może przynajmniej to nie miało się dzisiaj zmienić? - Przynajmniej ładnie widać gwiazdy - zauważyła, po czym uśmiechnęła się do niego i lekko pociągnęła go za ramię. Jak na osobę, która znalazła się w tak beznadziejnym położeniu, Neva miała całkiem dobry humor. Próbowała bowiem wierzyć, że za pewien czas ten dzień stanie się jednym z tych, które będą wspominać z uśmiechem. Nie było to niewykonalne, prawda?

Vinnie Harte
Ebenhartowie
Magda
właściciel — Rudd's Pub
34 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
właściciel Rudd's Pub, który po dziesięcioletniej tułaczce po świecie wrócił do Lorne Bay, żeby odzyskać swoje dawne życie; i najwyraźniej bardzo wziął to do siebie, bo nawet zawalczył o swoją dziewczynę sprzed lat, dzięki czemu teraz razem z Nevą próbuje coś zbudować
Tego nie dało się przewidzieć. I przez to, a także przez to, jak niebezpieczna i nieciekawa była sytuacja, w której się znaleźli, Vinnie był teraz zdenerwowany. To nie powinno potoczyć się w ten sposób. Powinni bezpiecznie i spokojnie dojechać na miejsce i dobrze się bawić podczas zaplanowanej kolacji, a nie błądzić pośrodku niczego. Teraz jednak niczego nie byli w stanie z tym zrobić. Czasu nie cofną, taksówkarza z powrotem nie ściągną, więc musieli po prostu pogodzić się z tym, jak się sprawy miały i jakoś dotrzeć do miejsca, w którym będą w stanie z kimś się skontaktować lub po prostu do domu. - Mhm, to ruszajmy - zgodził się i niemal od razu ruszył się z miejsca. Ewidentnie był naburmuszony, ale czy można mu się dziwić? Miał zerowe powody do radości. Jedynym plusem tej sytuacji było to, że towarzyszyła mu Neva, która właśnie odezwała się do niego. Blondyn zerknął na nią, a chwilę później posłał jej uśmiech, jednak nie był on do końca taki, jak mogłaby sobie tego życzyć. Ciężko mu było utrzymać pełną pogodę ducha w takich okolicznościach. Naprawdę nie znosił tak beznadziejnych sytuacji, bo właśnie, ta dokładnie tak prezentowała się w jego oczach, ponieważ każde wyjście z niej wydawało się być trudne do zrealizowania. - Daj mi chwilę, zaraz będzie lepiej - odezwał się, zanim ona w jakikolwiek sposób skomentowała ten jego niemrawy uśmiech. Tak, zdawał sobie sprawę z tego, że nie wypadł on najlepiej i chciał nad nim popracować, bo wreszcie doszedł do wniosku, że jego pochmurność w niczym im nie pomagała. Jest jak jest, nie ma sensu płakać nad rozlanym mlekiem. Przynajmniej nic im się nie stało i jedno się nie zmieniło - wciąż mieli okazję spędzić ten wieczór w swoim towarzystwie. W dodatku teraz byli naprawdę sami. Nikt tu nie mógł ich rozpraszać tak, jak mogłoby to mieć miejsce w restauracji lub gdziekolwiek indziej, gdzie przewijali się inni ludzie, ponieważ tu mogli liczyć wyłącznie na pojawienie się jakichś zwierząt, przynajmniej w najbliższej okolicy. - Idealna oprawa dla randki - odparł i tym razem zdobył się na pogodniejszy uśmiech. Chyba sam zaczął doszukiwać się jakichś plusów w tej beznadziejnej sytuacji. Tylko w ten sposób jakoś będą w stanie ją przetrwać, a także tylko dzięki temu mogą sprawić, że kiedyś zaczną wracać do tych wspomnień z uśmiechami na twarzach. I właśnie o to powinni się postarać, dlatego Vinnie musiał wyłączyć u siebie tryb marudy.

Neva Ebenhart
Ebenhartowie
Edyta
antykwariusz — basara
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Sprzedaje stare książki, wychowuje samotnie sześcioletniego urwisa i w końcu też postawiła na siebie, dając szansę relacji z Vinniem.
Chciałaby powiedzieć, że takie rzeczy się zdarzają, a oni na pewno sobie z tym poradzą, ale na to pierwsze nie mogła się porwać. To, co zaszło w taksówce, rzeczywiście zakrawało o szaleństwo, a przez to zupełnie nie mieściło jej się w głowie. Wiedziała jednak, że za pewien czas będzie to już tylko wspomnieniem, ale czy to musi oznaczać, że zaliczą je do grona tych nieprzyjemnych? Niejednokrotnie udowodnili przecież, że potrafili dobrze bawić się w swoim towarzystwie, a choć okoliczności były niecodzienne, może nie wszystko było jeszcze stracone? Neva co prawda nie zamierzała sięgać po trunek, który wręczył im kierowca, bo skoro jego zachowanie wydawało jej się podejrzane, tak samo było z zawartością tej butelki, ale na pewno było coś, co mogli zrobić, aby jakoś sobie ten czas umilić. Gdyby nie było tak ciemno, może nawet zaproponowałaby mu, aby zaszyli się tu na pewien czas, tak zupełnie odcięci od świata, dzięki czemu mogliby nacieszyć się sobą tak, jak robili to kiedyś. Obecnie, w dużej mierze przez to, że Ebenhart miała ogrom obowiązków, które często związane były z jej synem, nie mogła poświęcić blondynowi tyle czasu, ile by chciała. Dlatego zależało jej na tym, aby te walentynki jednak im wyszły! I jak na złość, to się nie udawało. Dobrze, że chociaż trochę zdołał się rozchmurzyć. - Widzisz? Czyli jednak wszechświat sprzyja nam dzisiaj choć trochę - zauważyła, a na jej ustach wymalował się szeroki uśmiech. Jasne, okoliczności nie były sprzyjające, ale zależało jej na tym, aby i na jego ustach oglądać uśmiech, dlatego sama tak bardzo się starała. Jak widać Vinnie nie był jedynym w tym duecie, który martwił się o to drugie, choć Neva akurat niekoniecznie zaprzątała sobie głowę bezpieczeństwem. Wydawało jej się, że w tym aspekcie nic im nie grozi. - A może właśnie o to ci chodziło? Mieliśmy naprawdę pojechać do Cairns, czy od początku planowałeś wyciągnąć mnie do miejsca odciętego od cywilizacji, żeby nacieszyć się ciszą i moim towarzystwem? - zapytała, ewidentnie się z nim drocząc. W tym samym momencie pozwoliła sobie wkraść się pod jego ramię, co może nie było wcale najwygodniejszą pozycją do spacerów, ale Neva i tak ostatnio sobie to upodobała. Nie mieli do tego okazji często, ale kiedy już się nadarzała, chciała z tego korzystać, bo był to kolejny sposób, dzięki któremu mogła liczyć na trochę bonusowej bliskości, która przy ukrywaniu się naprawdę była na wagę złota.

Vinnie Harte
Ebenhartowie
Magda
ODPOWIEDZ