lorne bay — lorne bay
24 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Change my name, shave my head
Tell my friends that I'm dead
Duża część życia Olliego była całkowicie niezrozumiała w Australii. Zwłaszcza jego cierpienie kiedy chciał wyjść do pubu i zamiast spotkać w nim grupy facetów starszych od niego od pięciu do pięćdziesięciu lat, spotykał tam zwykłych ludzi. Jedyną nadzieję dawały mu spotkania z ojcem, który cierpiał tak samo jak on.
Rudd's Pub był jednym z najczęściej odwiedzanych przez niego miejsc. Mimo, że był w innej dzielnicy to i tak nie mógł sobie nigdy odmówić jego odwiedzenia. Może coś w stylu takiej słabości? To tak jakby cofał się w czasoprzestrzeni i znowu siedział w Londynie pijąc z kumplami piwo oglądając mecz, który potrafił doprowadzić klientów do skrajnych emocji. Mimo tego, że był całkiem świadomy, że regularne picie piwa w barze to alkoholizm to i tak cały rytuał był dla niego czymś.. Hmmm.. Wyjątkowym? Chociaż na koniec dla po prostu wchodził do pubu, a później z niego wychodził. Więc dodawanie do tego dodatkowych teorii poza sentymentem mogło prowadzić do dziwnych wniosków.
Najdziwniejsze w tym po prostu było to, że lubił sobie tam wyjść samemu, wypić dwa piwa, przejrzeć pół telefonu i po prostu wrócić. Tak jakby chciał wykorzystać swój limit wychodzenia do ludzi. Ale dzisiaj stojąc przy barze, który już doskonale poznał przez ostatnie dwa lata, rzuciło mu się w uszy coś, czego się nie spodziewał.
- Ty nie jesteś stąd.. - powiedział już troszeczkę odważniejszy po wypiciu tego jednego piwa do dziewczyny, która stała koło niego i zamówiła sobie nieznanego mu drinka. To w sumie dziwne, bo rozejrzał się dookoła i nie dowierzał temu, co się stało. Dziewczyna, która stała tuż obok mówiła w wyraźnie innym akcencie niż lokalni mieszkańcy. - Ja pierdolę, jak dobrze usłyszeć jakiś inny akcent niż.. - na szczęście w porę ugryzł się w język, bo przecież w pubie w większości byli Australijczycy. Szybko wychylił się przez bar do barmana i podał mu banknot z pieniędzmi. - Ja zapłacę, i nalej mi, proszę, jeszcze jedno piwo - pokazał na ten wichajster na którym była nazwa piwa. Oczywiście wszyscy się z śmiali tutaj z tego jego please, który jak widać nie był normą w okolicy.
- Nie chciałem Cię wystraszyć, po prostu to zajebiście niespotykane, żeby amerykański akcent był tak przyjemny dla ucha.. - zaśmiał się kiwając głową do dziewczyny. Serio, nie dowierzał, że spotka go dzień w którym będzie się cieszył słysząc coś takiego.

Carlie Faulkner
sumienny żółwik
ollie mytes
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi

Był moment, kiedy i ona czuła się w Australii nieswojo. Wszystko przez to, że przeprowadzka tutaj wcale nie wiązała się dla niej z urokiem tego miejsca. Nie, kiedy Carlie postanowiła przyjechać do Lorne Bay, porwała się z motyką na księżyc, a wszystko przez to, że po uszy zakochana była w swoim ówczesnym partnerze. Wydawało jej się, że jeśli przeleci dla niego cały świat, doczekają się swojego szczęśliwego zakończenia, ale wtedy okazało się, że on zrobił to samo dla swojej byłej. Przykre, prawda? Kiedy Faulkner zdała sobie z tego sprawę, jej serce zostało złamane, a przy okazji zabrakło jej odwagi, aby wrócić do domu. Nie chciała robić tego z podkulonym ogonem, ponieważ miała to dziwne wrażenie, że wszyscy tam zaczną ją oceniać. Postanowiła właśnie tutaj dojść do siebie, co udało jej się zrobić w otoczeniu naprawdę fajnych ludzi. Teraz nie wyobrażała sobie już tego, że miałaby wrócić do Stanów na stałe, bo od pewnego czasu to właśnie tutaj był jej dom. Prawdopodobnie miało to coś wspólnego z tym, że w końcu na nowo się zakochała, bo kiedy w tej relacji pojawiły się pierwsze schody, ona pognała właśnie do swojego rodzinnego miasteczka. Może więc Lorne Bay i dla niej nie miało tak wielkiego uroku, a całą sympatię zawdzięczało osobom, które tu poznała? Być może, Faulkner nie planowała tego jednak analizować.
Dziś miała zaplanowany babski wieczór. Razem z koleżankami postanowiła wyjść to tutejszego baru, aby wypić kilka drinków i przy okazji nadrobić plotki. Nie w głowie było jej dyskutowanie z facetami i każdego innego pewnie odprawiłaby już z kwitkiem, ale charakterystyczny, brytyjski akcent był czymś, co jednak przykuło jej uwagę. Gdy tylko zorientowała się, że tamte słowa kierowane były pod jej adresem, jakoś tak mimowolnie się uśmiechnęła. - I mówi to ktoś, kogo czasami nie da się zrozumieć? - odparła zaczepnie, bo hej, język angielski ma to do siebie, że w każdej części świata można spotkać jego inną odmianę. Ta brytyjska momentami naprawdę wydawała jej się niezrozumiała. - Dzięki - dodała, po czym zerknęła wymownie na swojego drinka. Czy w ogóle powinna go przyjmować? To chyba nie było nic złego, prawda? - Więc… co stoi za tym, że mój akcent aż tak cię ucieszył? - zapytała, odrobinę tym jednak zaciekawiona. Gdyby był na wakacjach, australijski sposób mówienia raczej aż tak nie zdążyłby dać mu się we znaki, ale w sumie co ona mogła na ten temat wiedzieć? Teraz tylko w takim środowisku się obracała i chyba naprawdę jej to pasowało.

Ollie mytes
Pysiule
Magda
lorne bay — lorne bay
24 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Change my name, shave my head
Tell my friends that I'm dead
Amerykanie chyba nie czuli takiego przeskoku słysząc Australijczyków. Przynajmniej w porównaniu do Anglika. Na całe szczęście Ollie nie był z Północy i nie dość, że sam mówił w miarę zrozumiale, to jeszcze nie przywykł do totalnie innego dialektu. Mieszkając w takim Leeds albo Newcastle prawdopodobnie musiałby kilka razy powtarzać jedno zdanie. Przynajmniej z początku. Sam przecież był z Londynu, a gdy spotykał ludzi z okolic Liverpoolu albo Manchesteru to czasami zastanawiał się o co im chodzi.
Gdyby tylko największym problemem w przeprowadzce był akcent to pewnie Ollie byłby całkiem szczęśliwy. O ile Carlie przyjechała tu przez miłość, to Ollie był całkowicie po drugiej stronie barykady i przez nienawiść do samego siebie jego życie ułożyło się tak, że rodzice zaciągnęli go za sobą do Lorney Bay. Na szczęście dal innych (i w sumie dla siebie trochę też) nie pokazywał tego za często. Dlatego wśród ludzi zakładał maskę uprzejmego chłopaka z sąsiedztwa, który może nie umie surfować ani grać w rugby, ale za to potrafi się ładnie uśmiechnąć (jak bardzo komuś na tym zależy) i zanieść zakupy na trzecie piętro.
Nie planował nigdy zagadać do nikogo w barze. Jakoś się zestresował w momencie kiedy zdał sobie sprawę, że z jego inicjatywy wyszło to, że właśnie rozmawia z nieznajomą. To nie tak, że się bał czy coś. Po prostu dawno tego nie robił. - Och, oczywiście, po prostu piękno często bywa niezrozumiałe i niedoceniane - zaśmiał się odbierając od barmana kufel z piwem, którego od razu napił się łyk, żeby zmoczyć gardło i spróbować odwrócić uwagę od tego, że ktoś może przysłuchiwać się ich rozmowie.
- Nie przejmuj się, to nic zobowiązującego - skomentował jej spojrzenie machając ręką jakby to nie było nic specjalnego. Bo w sumie nie było. Zwykła, brytyjska uprzejmość. Podrapał się po brodzie na której miał dwu albo trzydniowy zarost. - Czasem fajnie usłyszeć coś innego niż niż to charakterystyczne.. - i ułożył palce jakby miał właśnie udawać Włocha, który oburzony poprawia kogoś, kto mówi GNIOKI naśladując jednocześnie australijski akcent. Pewnie kilka osób na niego dziwnie spojrzało ale zaśmiał się tylko. - Nie powiesz mi, że nie brakuje Ci Twojego lokalnego języka.. Z którejkolwiek części Stanów czy Kanady jesteś.. - skwitował zgadując, że jest ze z Ameryki Północnej, bo tak de facto to nie wiedział, które z tych dwóch to dobry strzał.

Carlie Faulkner
sumienny żółwik
ollie mytes
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Tak czy siak, różnica jest słyszalna, ale dla Carlie nie miało to większego znaczenia. Podobnie zresztą jak to dziwaczne zamiłowanie do skracania wszystkich słów, które ona zaczynała już podłapywać. Temu jednak nie można się dziwić, bo kiedy postanowiła zostać tu na trochę dłużej, całe swoje życie dostosowała do Australijskiej rzeczywistości, która teraz już wydawała jej się całkiem przyjemna. Może zaliczyła po drodze kilka niepowodzeń, ale w Lorne Bay jak na razie szło jej o wiele lepiej niż w jej rodzinnym miasteczku, w którym każde przedsięwzięcie prędzej czy później kończyło się klapą. Co więcej, znalazła tu też chyba w końcu swoje powołanie, bo wreszcie miała pracę, w której faktycznie była dobra. W przeciwieństwie do blondyna nie przywdziewała tu wcale żadnej maski, ale to nie znaczy, że nie znała trudności, z jakimi wiąże się życie w obcym miejscu. Może nawet odczuwała je ciut dotkliwiej, skoro sama znajdowała się tutaj zaledwie od kilku miesięcy? Choć jeśli się nad tym zastanowić, od jej przyjazdu minęło już prawie pół roku, a ona miała wrażenie, jakby ten czas uciekł jej szalenie szybko. Może to właśnie dlatego, że ostatecznie naprawdę jej się tu podobało?
Zaśmiała się, słysząc jego uwagę. Nie musiał robić wiele, aby doszła do wniosku, że wydawał jej się sympatyczny. Co więcej, to wystarczyło, aby jakoś tak odruchowo go polubiła, ale taka właśnie była Carlie – bardzo szybko otwierała się na ludzi, a czasami równie szybko się rozczarowywała, ale czy tym razem to również musiało być problemem? - To drinki z uprzejmości jeszcze istnieją? Myślałam, że ludzie zawsze oczekują czegoś w zamian - choć żartowała, to jednak nie był to wcale taki niepoprawny wniosek. W tych czasach ciężko było o bezinteresowność, a jednak tutaj Carlie spotkała się z całym jej ogromem. Może był to kolejny urok Lorne Bay, za który je polubiła? - Kalifornia. I o ile język jeszcze jestem w stanie przeboleć, to jednak trochę tęsknię za mniejszą ilością pająków. Tutaj są przecież wszędzie - wzdrygnęła się odruchowo, bo, jak większość dziewczyn, nie przepadała za tymi stworzeniami. Zwłaszcza tymi dużymi, kudłatymi, na widok których pozostawało jedynie wziąć nogi za pas. - I jedzenie. Za tamtejszymi knajpkami też trochę tęsknię - przyznała, po czym wypuściła głośniej powietrze. Szczerze? Była to jedna z tych rzeczy, o których nie mówiła zbyt często, bo zwyczajnie miała wrażenie, że tutaj nikt tego nie zrozumie.

Ollie mytes
Pysiule
Magda
lorne bay — lorne bay
24 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Change my name, shave my head
Tell my friends that I'm dead
W tym momencie Ollie zachowywał sie pewnie tak jak w szczycie swojej najlepszej formy w Londynie. Bez zmartwień i ze spokojną głową lubił się uśmiechnąć i po prostu z kimś czasami pogadać o pierdołach. Poznawanie nowych osób było przecież najciekawszą częścią życia. No, może konkurencyjnie do poznawania nowych miejsc. Ale lubił zarażać się optymizmem innych, więc czasami wracały do niego stare nawyki. Mniej więcej coś takiego jak dzisiaj. Może to po prostu potrzeba czegoś nowego w życiu go do tego sprowadziła?
Zaśmiał się kiedy zażartowała o okolicznościach. Nie lubił kupować nikomu drinków tylko po to, żeby coś zyskać. W większości przypadków faceci zamawiali dziewczynom drinki jakieś kilka godzin później, żeby żyć w przeświadczeniu, że mogą je poderwać. Jak większość świata nawet ten aspekt sprowadzał się do potrzeby relacji damsko-męskich. - Może po prostu odwiedzasz złe lokale? Poza tym weź uwagę na to, że może po prostu chciałem przez chwilę posłuchać czegoś mniej australijskiego.. - zaśmiał się patrząc na jej reakcję. Nie chciał być złośliwy zbyt głośno, więc nie wydzierał się o tej swojej krucjacie przeciwko miejscowej gwarze. To nie tak, że nie mógł wytrzymać słuchając lokalnych mieszkańców. W sumie dość szybko się do tego przyzwyczaił. No ale cały czas pozostawała kwestia tego, że było to coś nowego.
- Chwila.. Ale w Kalifornii też masz masę tych robali, bo jest taki ciepławy klimat, no nie? - przyjrzał się jej zastanawiając czy to prawda. Chyba po prostu tak mu się wydawało przez jakieś filmy z internetu. - Ale to prawda, ja strasznie robaków nienawidzę, wiec mam domowe kursy baletu jak coś popieprza mi po podłodze w łazience - no bo jak można tak łatwo przyzwyczaić się do tego, że jakieś podejrzane pająki albo inne robactwo przechodzi przez Twój dom? Można na zawał zejść..
- Ale za takimi burgerami? Słuchaj, ja dorabiam sobie w burgerowni i mam nadzieję, że nigdy więcej nie będę musiał go jeść. Po każdej zmianie modle się o to, żeby cancel culture wzięło się za ten syf.. - zaśmiał się patrząc na Carlie. Widać, że dorastali na innych kontynentach już na pierwszy rzut oka. - Ale ja najbardziej tęsknie za piwem.. Takim moim brytyjskim.. Chyba każdy kraj ma swoje priorytety.. - roześmiał się głośno, bo faktycznie piwo nie było dużo lepsze od amerykańskich kanapek jeżeli chodzi o złe przyzwyczajenia.

Carlie Faulkner
sumienny żółwik
ollie mytes
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Jej nie brakowało tej spontaniczności. Nadal potrafiła zupełnie przypadkiem nawiązać znajomość z inną osobą, nawet w najbardziej przypadkowym miejscu na świecie. Taka po prostu była – uwielbiała kontakt z innymi, a poza tym posiadała chyba coś w rodzaju duszy odkrywcy. Była otwarta na to, co nieznane, ponieważ odkrywanie kolejnych tajemnic przynosiło jej cały ogrom satysfakcji. Właśnie dlatego nigdy nie stroniła od rozmów, nawet takich w barze, choć przy tej okazji warto wspomnieć, że miała problem z odczytywaniem sytuacji. Kiedy ktoś próbował ją poderwać, zwykle nie była tego świadoma, a w innych sytuacjach w jej głowie powstawały właśnie takie podejrzenia. Przez to bardzo często doświadczała niezręczności, którymi jednak nauczyła się nie przejmować.
- No i widzisz? Chciałeś mnie posłuchać. Nici z bezinteresowności, wszystko popsułeś - złapała go za słowo, po czym wycelowała w blondyna palec, jakby w ten sposób chciała podkreślić, że przyłapała go na gorącym uczynku. Na jej ustach wymalował się wesoły uśmiech, zdradzający to, jaka na co dzień była Carlie. Bo właśnie, to wesołe usposobienie nie było wcale skutkiem tego, że przed chwilą wypiła już jednego drinka. Ona po prostu miała tak na co dzień i, jak widać, wcale nie myślała o tym, że nie każdy nieznajomy musiał takie zachowanie rozumieć. - No tak - przyznała, po czym wzruszyła lekko ramionami. - Ale wiesz, to trochę co innego. Do swoich robaków byłam już przyzwyczajona, a tutaj? Są jakieś takie większe i bardziej kudłate. No i nigdy nie wiadomo czy cię przypadkiem nie ugryzie i nie zabije przy okazji - a wiadomo, że jak się danego stworzenia nie zna, to tak nie do końca można mu ufać. Zresztą dokładnie tak samo było z ludźmi. Obdarzanie ich zaufaniem z góry czasami okazywało się marne w skutkach. - Dużo osób mówi, że to krokodyle są najgorsze, ale wierz mi, przez kilka tygodni mieszkałam w Sapphire i one przynajmniej trzymają się na zewnątrz - pokiwała głową z przekonaniem, a później upiła niewielki łyk swojego drinka. Duże gady miały ten plus, że były zbyt duże, aby tak po prostu wkraść się do mieszkania. O pająkach tego samego powiedzieć nie można. - Jak to w ogóle jest możliwe, że jest tu pełno knajpek indyjskich, chińskich, ale z naszych rejonów nie ma nic? Ale wiesz, chodzi mi o coś z prawdziwego zdarzenia, nie o knajpę, która tylko nazwą ma się kojarzyć ze Stanami - jak większość sieciówek, które jednak za nic w świecie nie przypominały jej domu. A szkoda, bo czasami trochę jednak za nim tęskniła.

Ollie mytes
Pysiule
Magda
lorne bay — lorne bay
24 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Change my name, shave my head
Tell my friends that I'm dead
W Olliem chyba dopiero procenty otwierały tę wesołą duszę towarzystwa, która potrafiła zagadać kogoś o byle pierdołę. Normalnie w sumie zależało to bardziej od towarzystwa. W sensie jak trafił w grono osób, które nie za bardzo zachęcało go do rozmowy to siedział i nie mówił za wiele. Wtedy ludzie go mieli za takiego nieśmiałego gościa, który nie umie w interakcje międzyludzkie. A później spotykali go z innymi znajomymi z którymi był wesoły, głośny i rozgadany i dochodzili do wnioski, że może to ich nie lubi.
Zaśmiał się wesoło widząc trochę naciąganą logikę dziewczyny. Nie musiał wcale jej zagadywać, żeby posłuchać zachodniego akcentu. Chociaż wtedy były bardziej creepem, niż normalnym człowiekiem. Ale bardzo dobrze działała na niego jej wesoła aura, która jakoś naturalnie zachęcała, żeby rozmówca też się uśmiechnął. - Nie no ogólnie to ja się nigdy nie przyzwyczaję do robaków, więc najchętniej mieszkałbym w jakimś wielopiętrowym wieżowcu na jednym z wyższych pięter, gdzie mam pewność, że nic mi nie wejdzie do mieszkania. - powiedział rozbawiony pochylając się nad kuflem z piwem, z którego powoli zaczął sączyć piwo.
- Chociaż wtedy istniałaby jeszcze szansa, że wyjdzie wąż z kibla i mnie zaatakuje, ale na to nie ma chyba żadnej rady - dodał ze śmiechem przypominając sobie, że na pewno kiedyś czytał o podobnej historii. To nic dziwnego, że w ściekach mieszkają takie zwierzęta. Pewnie jest ich tam cała masa ale bardzo rzadko dostają się do ludzkich toalet.
- Więc ze wszystkich zwierząt pewnie najbardziej nienawidzę węży i pająków.. Nie wiem co ja w ogóle robię w tym kraju - załamał się jednocześnie się śmiejąc, bo z tego co opisywał powinien omijać Australię szerokim łukiem. Tylko naprawdę nieszczęśliwy zbieg okoliczności mógł go tu sprowadzić.
- Myślę, że Australijczycy po prostu nie za bardzo przepadają za Amerykanami, wiesz? W sumie za Brytyjczykami też.. Ale chociaż mamy tą samą królową.. - teatralnie wyprostował się wspominając o królowej, bo dla niego była przecież najważniejszą osobą na świecie czy coś tam. - Ale jeżeli tak Ci tego brakuje to może powinnaś właśnie założyć jakiś biznes, który wszystkim będzie przypominał o tym cudownym kraju? - ponabijał się z niej trochę, bo wiedział, że ludzie trochę z przymrużeniem oka patrzą na Stany Zjednoczone.

Carlie Faulkner
sumienny żółwik
ollie mytes
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Omiotła go spojrzeniem tak od góry do dołu, a później zmrużyła oczy, co trochę sugerowało, że nie do końca podzielała jego zdanie. Wszystko właśnie przez tę dziwaczną logikę, która Carlie towarzyszyła od zawsze. Może to nie tak, że była fanką teorii spiskowych, ale wszystko zawsze widziała w typowy dla siebie sposób. Co więcej, jak już coś wbiła sobie do głowy, nie było mocnych na to, aby ją od tego odwieść. - A co z ptakami? Albo, no wiesz, z tymi panami, co jeżdżą na tych takich śmiesznych, zewnętrznych windach i myją okna w wieżowcach? Może to nie pająk, ale nigdy nie wiesz na kogo trafisz - zauważyła, a później lekko wzruszyła ramionami i posłała mu jedno z tych spojrzeń, które sugerowały, że powinien się nad tą kwestią raz jeszcze zastanowić. Jak wspominałam, zdarza się, że Carlie klepała trzy po trzy, ale to w gruncie rzeczy dlatego, że coś, co jej wydawało się sensowne, niekoniecznie musiało być takie samo dla drugiej osoby. Blondyn nie wydawał się jednak zniechęcony, a to wprawiało Faulkner w dobry nastrój. Bo tak, ona również czuła od niego jakieś pozytywne wibracje, czemu dodatkowo pomagał fakt, że on także nie pochodził z Australii. Miło było trafić na kogoś, kto dzielił te same doświadczenia. Co się zaś tyczy wspomnienia o wężu, jakoś tak odruchowo się wzdrygnęła. - Oglądałam kiedyś jakiś dokument i mówili tam, że szczury robią to samo. Przez tydzień bałam się chodzić do toalety - przyznała, po czym sięgnęła po swojego drinka, żeby alkoholem uśmierzyć wspomnienie o tamtych uczuciach. Wizja ugryzienia w tyłek przez jakiegoś gryzonia zdecydowanie nie była korzystna i Carlie dalej czuła wstręt, kiedy wracała myślami do tamtego programu. - Ale przynajmniej mają koale - zauważyła, wspomnieniami uciekając do miejscowego sanktuarium. - Byłeś w sanktuarium dzikich zwierząt? Jest cudowne i zdecydowanie zapomnisz tam o jakichkolwiek pająkach - zapewniła i pokiwała lekko głową. Jej samej naprawdę się tam podobało. Gdy wspomniał o interesach, Faulkner omal nie zakrztusiła się drinkiem, którego akurat popijała. - Chyba jednak spasuję i zadowolę się paczkami, które czasami dostaję od mamy. Domowe smakołyki całkowicie wynagradzają mi tutejsze paskudztwa - przyznała, po czym lekko zmarszczyła brwi. - Długo tu mieszkasz? - zapytała, zdając sobie sprawę z tego, że do tej pory nie zdołał o tym wspomnieć. Ona tęskniła za domem, choć spędziła tu zaledwie ile, pół roku? Była ciekawa jak wyglądało to w jego przypadku.

Ollie mytes
Pysiule
Magda
lorne bay — lorne bay
24 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Change my name, shave my head
Tell my friends that I'm dead
Dyskusja oparta na argumentach i kontrargumentach musiała zmuszać dwie osoby do zastanowienia się nawet nad hipotetyczną sytuacją. Kiedy Carlie zwróciła mu uwagę na swój punkt widzenia to na chwilę spojrzał w stronę baru jakby właśnie się nad czymś zastanawiał. Tak na dobrą sprawę to nie przeszkadzałoby mu to tak bardzo. Jednak zdecydowanie gorzej jakby musiał wzywać straż pożarną, bo pająki zrobiłyby sobie leże w ścianie i okazałoby się, że jeden z rodzajów jest jadowity.
- Myślę, że nie ma coś, co przekonałoby mnie, że mieszkanie poniżej piątego piętra jest bardziej bezpieczne jeżeli chodzi o robale - no nie chciało być inaczej, prawda? Próbował nawet zgodzić się z tym co ona mówi ale akceptując wszystkie za i wszystkie przeciw doszedł do wniosku, że jednak nie przekonała go w żadnym stopniu. Tak naprawdę to musiałaby celować do niego bronią, żeby przekonać go do swojej racji. Ale chociaż wział jej argumenty pod uwagę, okej? Dziwnie było tak przyjaźnie rozmawiać o najbardziej nieprzyjemnych zwierzętach jakie mogły istnieć. Oczywiście znał amatorów pająków i węzy ale nigdy nie dał się w to wkręcić.
Jej historia o szczurze w toalecie, która była doskonałym potwierdzeniem jego tezy po prostu go rozbawiła, więc kiedy ona patrzyła na jego reakcję on po prostu podśmiechiwał się trzymając rękę na swoim kuflu. Sięgnął po niego, żeby nabrać łyka i zaczął kiwać głową do Carlie. - Taaak. koale zdecydowanie ocieplają wizerunek tutejszej fauny.. Albo flory? Nie, flora to chyba roślinność.. Więc zdecydowanie tutejsza fauna powinna płacić koalom za dobry PR - faktycznie sanktuarium zrobiło na nim niemałe wrażenie. Zwłaszcza, że nie był miejscowy, więc jego odczucia były jeszcze bardziej spotęgowane. Dlatego pewnie Carlie była pod tak dużym wrażeniem jak on.
- Hmmm, jakoś dwa lata? Chyba ostatnio to jakoś minęło.. - odpowiedział nie mając czasu na zapytanie jej o to czemu pomysł jej knajpy za bardzo nie przypadł do gustu. - Moi rodzice chcieli tu zacząć pracować a ja.. - zatrzymał się na chwilę biorąc głębszy oddech. - Ja po prostu byłem na zakręcie w życiu i chyba potrzebowałem takiej drastycznej zmiany - dokończył z delikatnym uśmiechem znowu przysuwajac kufel bliżej siebie.

Carlie Faulkner
sumienny żółwik
ollie mytes
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Pokiwała głową na boki, a później lekko wzruszyła ramionami, w ten sposób przyjmując jego zdanie do wiadomości. Tak naprawdę wszystko miało swoje plusy i minusy, przez co całkowicie zależało od preferencji danej osoby. Carlie uważała natomiast, że nie było tu żadnego złotego środka. No chyba, że mieszkanie znajdowało się gdzieś po środku budynku, może wówczas nie było taką najgorszą opcją? W tych wysoko umieszczonych poza ptakami wchodziły w grę nietoperze, a wiadomo jak to z nimi bywa. Czasami lubią wplątać się we włosy, a niektóre może nawet miały w sobie coś z wampira? Faulkner nigdy nie była do końca pewna co powinna na ten temat myśleć.
- A to drugie nie? - zapytała, nie bawiąc się już nawet w powtarzanie po nim konkretnych nazw, bo sama nie była w tych sprawach najlepsza. Dla niej roślinność była po prostu roślinnością, zwierzęta były zwierzętami, zresztą, nieważne! - Czasami jest tu całkiem ładnie. Może poza Sapphire. Tamte lasy i mokradła trochę mnie przerażają - głównie dlatego, że kiedy wybrała się tam na spacer po raz pierwszy, zgubiła się, a chociaż jedna z miejscowych osób udzieliła jej pomocy, to trafiły na jakąś dziwną kość, a później jeszcze wpadła im pod nogi ulotka o zaginionym chłopaku. Całe to zajście było na tyle upiorne, iż Carlie postanowiła już więcej tamtędy nie spacerować. Co się zaś tyczy kwestii przyjazdu, wysłuchała go uważnie i lekko pokiwała głową. Jego sytuacja brzmiała bardziej sensownie niż jej, ale o tym nie zamierzała wspominać na głos. Chwalenie się tym, że przyleciała za facetem, który chwilę później ją zostawił, nie byłoby chyba zbyt rozsądne. - I nie masz ochoty czasem wrócić? - zapytała, obracając w dłoniach swoją szklaneczkę. - Ale wiesz, tak całkiem serio, a nie pod wpływem chwili. Bo mnie się jednak wydaje, że niekoniecznie. To znaczy, tęsknię za mamą i babcią, ale Lorne ma jednak trochę plusów - zastanowiła się na głos, a później znów zerknęła na blondyna. Tym razem to ona zdecydowała się sięgnąć po swoją szklaneczkę, z której upiła kilka niewielkich łyków. Czy żałowała, że tutaj została? Teraz już ani trochę.

Ollie mytes
Pysiule
Magda
lorne bay — lorne bay
24 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Change my name, shave my head
Tell my friends that I'm dead
Zastanawianie się czy Lorne Bay jest miejscem lepszym od tego w którym byli poprzednio trochę mijało się z celem. Z jakiegoś powodu się tutaj znaleźli i pewnie więcej w tym było ich woli niż mniej. Na szczęście nie byli dziećmi, których rodzice zmusili do przeprowadzki. W sensie może Ollie miał najbliżej do takiej sytuacji ale jednak był dorosły. Więc jednak zawsze mogli znowu wywrócić życie do góry nogami i wyjechać z Australii. Ale czy to byłoby takie łatwe?
- Jak mam być szczery to całkiem polubiłem to miejsce. Wiesz, ma dużo swoich minusów ale wszystko ma. W sumie to chyba zależy od preferencji, co nie? Bo możesz mieszkać w największej dziurze ale tak długo jak będziesz lubić mieszkanie w takim miejscu to dobrze dla Ciebie, prawda? - spojrzał na Carlie zastanawiając sie nad tą całą sprawą z Lorne Bay. Może po prostu przez to, że wciąż czuł się tutaj nowy to bardziej przymykał wady na mniejsze lub większe wady tego miejsca? Istniała też duża szansa, że po prostu zaczynało mu się tu podobać.
- Wiadomo, że przywykłem już do życia w Londynie i ciągle mi brakuje masy rzeczy, które tam miałem pod ręką, a tutaj ich brakuje no ale koniec końców chyba trzeba iść naprzód, tak mi się wydaje - wzruszył ramionami z wesołym uśmiechem, który był wywołany pewnie tak samo przez bardzo sympatyczną rozmowę, jak i piwo, które teraz smakowało znakomicie.
- Ale jednak my mamy trochę inną sytuację, bo ja najbliższą rodzinę też mam na miejscu, no nie? W sumie nie wiem jakby to było jak na przykład bym został, a rodzice tu przyjechali. W sensie nie mam jakiegoś strachu życia bez nich ale jesteśmy bardzo blisko. Tak jak w tych amerykańskich serialach Ci goście co stawiają rodzinę na pierwszym miejscu - zaśmiał się przypominając sobie Doma ze Wszystkich i Wściekłych albo Joeya z Przyjaciół.

Carlie Faulkner
sumienny żółwik
ollie mytes
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Dla Carlie byłoby, ponieważ ona zawsze była osobą, która działała impulsywnie. Podejmowała istotne decyzje pod wpływem chwili, dlatego też w ogóle się tu znalazła. Rzecz w tym, że choć była w takich sprawach wprawiona, to jednak obecnie trzymało ją tu więcej, niż mogłoby trzymać w Monterey. Miała przecież pracę, którą w końcu lubiła, a także faceta, którego darzyła szczerymi uczuciami. Jej życie w Australii wyglądało naprawdę dobrze, zatem nawet ona nie była aż tak głupia, aby to wszystko zaprzepaścić. - Moja babcia lubiła mówić, że dobrze jest zawsze tam, gdzie nas nie ma. Na początku nie rozumiałam o co jej chodzi, ale widzę, że miała trochę racji. Człowiek wyjeżdża, ucieka od problemów, a one później i tak go dopadają. Chyba dlatego warto cieszyć się z małych rzeczy - stwierdziła, chwilę jeszcze się nad tym zastanawiając. Na początku spotkało ją tu przecież wiele złego, ale z jakiegoś powodu i tak nie zapałała nienawiścią do tego miejsca. Mało tego, prędko się tu odnalazła i teraz nie umiała już sobie wyobrazić tego, że znalazłaby się gdzieś indziej. Słuchając go później, lekko pokiwała głową. Wiedziała o czym mówił, ponieważ sama wyszła z podobnego założenia. To właśnie tutaj miała świeży start, z którego była zadowolona. Początkowo nie znał jej prawie nikt, nie mogli więc oceniać jej postępowania i błędów, a tych miała na swoim koncie wiele. - To chyba mimo wszystko coś innego - stwierdziła, obracając w palcach swoją szklaneczkę z alkoholem. - No wiesz, kiedy rodzice wyjeżdżają, a samemu zostaje się na miejscu. Tam przynajmniej ma się swoich znajomych, może też jakąś inną rodzinę? Ja przyjechałam tu z… no właściwie to sama. Trochę jak taki rzut na głęboką wodę, ale da się to przeżyć. Z mamą i babcią rozmawiam prawie codziennie - przyznała, po czym uśmiechnęła się wesoło. Sama też była blisko ze swoją rodziną, choć obecnie ta znajdowała się bardzo daleko. Carlie tęskniła za nimi cholernie i nie było dnia kiedy nie zastanawiała się nad tym, co aktualnie porabiały, ale przyzwyczaiła się. Była już przecież dużą dziewczynką, kobietą nawet, dlatego to poukładanie swojego życia musiała postawić na piedestale, pewne sprawy spychając na dalszy plan.

Ollie mytes
Pysiule
Magda
ODPOWIEDZ