strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
#24

Remi musiał przyznać, że się bardzo wciągnął w randki z Posy i w jego głowie brakowało przestrzeni na inne kobiety. Nic więc dziwnego, że kiedy zobaczył w kalendarzu zbliżające się walentynki, to poczuł, że musi zrobić coś wyjątkowego i przez dobre dwa tygodnie się głowił co to takiego powinno być! Póki co Posy nie wyrażała żadnych zastrzeżeń wobec romantycznych gestów, więc zdecydował, że z tej okazji musiał zrobić coś specjalnego! Wyjątkowego! Niepowtarzalnego! I właśnie tak pod domem Posy w dniu zakochanych znalazł się Remi. Stał sobie przed bryczką, z naręczem kwiatów - różowych róż. I tak, bryczką, z dwójką koni, z woźnicą i z facetem który stał na bryczce i wygrywał serenadę na saksofonie. Remi rozważał kwartet smyczkowy, ale jak zrozumiał, że wszyscy się nie zmieszczą do jednej bryczki w podróży to uznał, że lepiej nie szaleć! Miał jeszcze dylemat między skrzypcami, a saksofonem, ale uznał, że saks jest jednak bardziej męski, seksi i w ogóle, że lepiej podpasuje Posy, który lubi dźgać ludzi na co dzień w pracy. Remi oczywiście był ubrany w smoking, który musiał wynająć w wypożyczalni (więc leżał tak prawie-prawie idealnie! Miał nawet kwiatek w butonierce) i podszedł do kobiety jak się wyłoniła ze swojego domu, wręczając jej od razu wielki bukiet - wesołych walentynek - rzucił, nachylając się i składając nieśmiały pocałunek na jej policzku, a potem odsuwając się z nieco zaróżowionym licem! - Mam nadzieję, że jesteś głodna, bo czeka na nas kolacja, a potem przygoda - dodał, z tajemniczym uśmiechem. Nie wiedział, czy kobieta lubi loty balonem, ale było już za późno, już opłacił groupona i czekał na nich lot! Ale to później, najpierw romantyczna kolacja, żeby zebrać siły i z niego nie wypaść… bo to nie byłby zbyt piękny finał randki. No ale w sumie trochę faili już mieli, więc może tym razem będzie dla nich los łaskawy, koń ich z bryczki nie zrzuci i nikt nie zostanie dźgnięty saksofonem w oko!
towarzyska meduza
-
szermierka — n/a
29 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Obiecująca szermierka, która ostatnio poświęca trochę czasu na treningi, a trochę też na randki, bo okazuje się, że te nie wychodzą jej najgorzej.

Starała się niczego nie analizować, bo w innym wypadku jej natura tchórza już dawno kazałaby jej wziąć nogi za pas. Trwała w tym jednak – od pierwszej randki z Remim ani razu nie powiedziała mu nie, a w dodatku wcale nie sprawiała wrażenia tym zainteresowanej. Łapała się nawet na tym, że czasem jej myśli same uciekały w jego stronę i to w trakcie tak podstawowych czynności jak wykonywanie śniadania czy przerzucanie kolejnych kartek książki. Polubiła go, względem czego nie miała najmniejszych wątpliwości, dlatego – choć wspólne spędzenie walentynek brzmiało już trochę poważnie – nie odmówiła. Starała się natomiast podejść do tego wyjścia tak, jakby był to dzień jak każdy inny. Nie wiedziała jednak, że Blackwell miał względem tego odmienne zamiary.
Kiedy usłyszała dzwonek do drzwi, była już prawie gotowa. Prawie, bo musiała jeszcze wetknąć sobie do uszu kolczyki i wcisnąć na nogi buty, co zrobiła w biegu. Przed samymi drzwiami zatrzymała się jeszcze, żeby dopiąć jeden z kolczyków, a kiedy już to zrobiła, w końcu miała szansę otworzyć brunetowi drzwi. O ile sam jego widok szczególnie jej nie zaskoczył (no może poza tym smokingiem!), tak cała reszta już całkowicie zbiła ją z tropu. Zanim jednak zareagowała, posłała Remiemu łagodny uśmiech, a później… No później jej spojrzenie spoczęło na koniu. A później na drugim. Jeśli obserwował ją teraz uważnie, na pewno miał okazję zobaczyć jak jej oczy otwierają się szerzej w zdziwieniu. Bo tak, była tym mocno zaskoczona. Tak bardzo, że zupełnie zignorowała jego słowa, które w ogóle do niej nie dotarły. Nie codziennie ma się przecież przed domem bryczkę! - Co… Co to jest? - zapytała, po czym zamrugała gwałtownie. W ciągu jednej sekundy poczuła się trochę tak, jakby dorobiła się wróżki chrzestnej, która przeniosła ją do świata Kopciuszka. I gdyby nie fakt, że jej buty nadal były wygodne, pewnie nawet sprawdziłaby czy nie ma na sobie szklanych pantofelków. Zamiast to zrobić, przeniosła w końcu pełne zagubienia spojrzenie na bruneta, mając nadzieję, że jej to wszystko jakoś wyjaśni. I w żaden sposób nie chciała go urazić, ale zwyczajnie nie tego się spodziewała, przez co teraz nie miała pojęcia, co mogłaby powiedzieć. Jeśli chciał ją zaskoczyć, udało mu się. Mało tego, po raz pierwszy od dawna autentycznie ją zamurowało.
sumienny żółwik
Magda
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
Tak naprawdę byli w tym krytycznym momencie, który zwykle u Remiego oznaczał, że dziewczyna uzna, że lepiej się z nim jednak przyjaźni… albo zakocha się w kimś innym. I pewnie trochę też przez to starał się zaplanować coś, co będzie po prostu wow i wyjątkowe. Poza tym jeszcze chyba Posy nie poznała oficjalnie jego zwierzaków, więc musiał jej jakoś pokazać, że myśli o niej poważnie bez przedstawiania rodzinie! Zwłaszcza, że to ona odważyła się zrobić ten pierwszy krok i złożyć na jego ustach ich pierwszy pocałunek. Nie żeby Remi był niepewny siebie w takich sprawach i miał przez to jakieś kompleksy, co to to nie. Po prostu chciał jej pokazać, że też myśli o niej poważnie, no. To jego wersja pierwszego pocałunku, ostatecznie chyba trochę mniej przerażająca, niż wyznanie ‘kocham cię!’. Bo na to było zdecydowanie za wcześnie.
No ale wracając! Stał sobie zadowolony z siebie i kiedy Posy się pojawiło, oczywiście od razu wydał z siebie westchnienie zachwytu jak niesamowicie wygląda. Ale nie zdążył tego skomentować ,bo zauważył że mina kobiety nie do końca była zachwycona… - No…. no walentyn…ki - wydukał, trochę z obawa, że teraz Posy postanowi jednak się odwrócić, uciec i schować do domu! Dlatego niepewnie przestąpił z nogi na nogę i trochę mu mina pewnie zrzedła. Czy przesadził? Chyba tak!
- To znaczy jeśli wciąż masz ochotę… no gdzieś pojechać ze mną…. i spędzić ten dzień… teraz…. - dodał, trochę zestresowany, przytulając do siebie te kwiaty jak jakiś safety blanket, bo naprawdę nie wiedział jak interpretować jej słowa! Nie chciał w końcu żeby uciekła z krzykiem, wydawało mu się to wszystko bardzo romantyczne i takie, jakie... no kobiety sobie wyobrażały. Inspirował się też komediami romantycznymi, które sam bardzo lubił. Ale chyba powinien był zapytać, czy Posy również tak bardzo je lubi...
towarzyska meduza
-
szermierka — n/a
29 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Obiecująca szermierka, która ostatnio poświęca trochę czasu na treningi, a trochę też na randki, bo okazuje się, że te nie wychodzą jej najgorzej.
A jednak udało mu się trochę ją przestraszyć. Kiedy otworzyła drzwi i zobaczyła to, z jakim rozmachem przygotował się do dzisiejszej randki, dosłownie zamarła. Nie oznacza to oczywiście, że nie doceniała tego, co dla niej zrobił, bo to na swój sposób było naprawdę miłe, ale… czy rzeczywiście w stylu Posy? Zamrugała gwałtownie, nie będąc w stanie oderwać spojrzenia od dwóch koni, które stały na ulicy. Szczerze? Choć jako mała dziewczynka marzyła o właśnie takiej miłości (przecież podobne rzeczy zdarzały się w bajkach!), teraz zupełnie nie potrafiła się w tej sytuacji odnaleźć. Co gorsze, miała wrażenie, że swoim zawahaniem zaraz go spłoszy, a przecież naprawdę bruneta polubiła. W jej umyśle wybuchła więc teraz gonitwa myśli, nad którą nie umiała zapanować. Miała też wrażenie, że im dłużej milczała, tym bardziej niezręcznie się robiło.
- Ja… - zaczęła, ale na moment zawiesiła się, zastanawiając się nad tym, co tak właściwie chciała mu powiedzieć. Czy wolała wrócić teraz do domu? No niekoniecznie, bo wówczas na pewno nie przestałaby się zastanawiać nad tym, co tutaj zaszło. Czy chciała z nim wyjść? Owszem, ale czy aby na pewno na tę randkę w pełnej krasie? - Chcę spędzić ten dzień z tobą, Remi - odezwała się po chwili, po czym nerwowo oblizała wargi. Nie była pewna jaki skutek przyniosą jej słowa, ale wydawało jej się, że im szybciej postawi sprawę jasno, tym więcej niezręcznych sytuacji uda im się uniknąć. - Ale może po prostu zamówimy coś i obejrzymy jakiś film? Nie musiałeś aż tak się starać - dodała, mając nadzieję, że zrozumie jej aluzję. Czy była romantyczna? Niekiedy potrafiła być, ale w znacznym stopniu była po prostu dziewczyną, która twardo stąpała po ziemi. Życie doświadczyło ją wieloma nieprzyjemnościami, które jakimś cudem udało jej się przezwyciężyć. Nie wierzyła zatem w to, że kiedykolwiek przyjdzie jej przeżyć własną bajkę i nie chciała nawet się łudzić. Takie wielkie gesty zwyczajnie nie były w jej stylu.
sumienny żółwik
Magda
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
Tak… Remi po prostu… no chyba sądził, że czasami każdy chce przeżyć coś bardzo nietypowego, coś olśniewającego i zwalającego z nóg. I że właśnie taki efekt osiągnie. W końcu takie randki nie mogą dziać się co tydzień, bo będą nudne, przeciętne i tak dalej, skoro co chwile powtarza się może i coś ekstrawaganckiego, ale jednak aż nazbyt fancy. A jednak Remi bardzo długo był singlem, więc… więc no trochę dał się ponieść tej fantazji, którą wydawało mu się, że powinien stworzyć. Ale… no poległ po całości….
- Myślisz że przesadziłem? - zapytał trochę przestraszony! A potem z paniką spojrzał na konia, na saksofon, na wielkie róże.. i chyba sam też dodał dwa do dwóch! A mógł zapytać kogoś z rodzeństwa o zdanie… pewnie Gin by go zdzieliła w głowę i powiedziała, że oszalał!
- Tak? - zapytał, przestępując z nogi na nogę. A potem pokiwał głową, ucieszony, że mimo wszystko chciała z nim iść! Trochę czuł się jak zapraszając koleżankę na bal, swoją drogą…
- A tak, no jasne, możemy zostać i zamówić… - pokiwał głową, zastanawiając się czy powinien coś dodać - nie musimy iść na kolację i jeść suflet, który przygotowują specjalnie - dodał, chociaż podejrzewał, że i tak później pojedzie go odebrać, skoro ludzie się nad nim napracowali! A potem zwrócił się do woźnicy - jednak pana nie potrzebujemy, przepraszam, może pan jechać i później się zdzwonimy - rzucił przepraszająco, czerwieniąc się nieco, ale przecież i tak facetowi zapłaci! A raczej już zapłacił. I od razu pokazał saksofoniście, żeby przerwał grę. No i jak zapadła cisza, to zrobiło się jeszcze bardziej niezręcznie, więc Remi spojrzał na kwiaty w swoich rękach... i pod wpływem impulsu po prostu schował je za plecami, bo nie wiedział, czy kwiaty też wpadały tutaj w niełaskę czy nie! - Ale naprawdę wyglądasz bardzo pięknie. Nie wiem czy już to mówiłem, ale naprawdę tak jest - dodał, plącząc się znów, a potem podrapał się za uchem.
towarzyska meduza
-
szermierka — n/a
29 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Obiecująca szermierka, która ostatnio poświęca trochę czasu na treningi, a trochę też na randki, bo okazuje się, że te nie wychodzą jej najgorzej.
Nie miała pojęcia jak do tego doszło, ale w oka mgnieniu wszystko stało się dwa razy bardziej niezręczne. Przecież ich znajomość miała się tak dobrze! Świetnie bawili się w swoim towarzystwie i nie było trudności ze swobodą, która nie zawsze przychodziła od razu. Oni jednak zdawali się nadawać na podobnych falach, a przynajmniej tak wydawało się Posy do dzisiaj. Teraz zaczęła zastanawiać się nad tym, czy ta relacja aby na pewno była strzałem w dziesiątkę. Wcześniej niby nie miała względem tego wielkich planów ani oczekiwań, ale teraz mimowolnie w jej głowie pojawiły się myśli o tym, że może nie oczekiwali od siebie tego samego? Albo może inaczej, oczekiwali, ale chcieli rozegrać to w nieco inny sposób, więc może nie wszystko pasowało tak, jakby tego chcieli?
Teraz jednak nie było czasu się nad tym zastanawiać, a przynajmniej Posy nie chciała tego robić. Atmosfera między ich dwójką i tak wyraźnie zgęstniała, bynajmniej nie w ten pozytywny sposób. Zagryzła więc nerwowo dolną wargę, kiedy Remi wspomniał o suflecie. Nagle poczuła się z tym wszystkim źle, no bo przecież włożył w to wszystko spoty wysiłek, postarał się dla niej, a ona mówiła mu, że miał to wszystko odprawić z kwitkiem? Nie zdążyła jednak niczego powiedzieć, zanim pożegnał woźnicę, ale z tym akurat dobrze wyszło. Dorożka zdecydowanie nie wpisywała się w jej wyobrażenia idealnej randki. - Dziękuję - odezwała się, kiedy skomplementował jej wygląd. Cóż, ona też się przecież postarała, choć może niekoniecznie w ten sam sposób, co zrobił to on. Teraz jednak wcale nie czuła się z tym jakoś mega dobrze. - Poza tym, wiesz… Jeśli specjalnie przygotowują dla nas ten suflet, nie musimy siedzieć w domu. Możemy pójść na tę kolację - zasugerowała i uśmiechnęła się łagodnie. Nie chciała, żeby odebrał to tak, jakby robiła to z jakiegoś przymusu, bo wcale tak nie było. W końcu na taki właśnie wieczór liczyła – myślała, że wyjdą gdzieś na jakąś kolację i spędzą ten dzień na rozmowie. Pomyliła się, to prawda, ale może jeszcze dało się to naprawić? Na pewno nie powinni zachowywać się tak, jakby wydarzenia sprzed chwili na cokolwiek wpłynęły. W innym wypadku dyskomfort mógłby wziąć nad nimi górę i zepsuć wszystko, co było w tej relacji dobre.
sumienny żółwik
Magda
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
Najwidoczniej nie może być zbyt długo zbyt pięknie! Wszechświat nie pozwala na to, żeby było słodko i milutko, bo kosmos by się zatrzymał albo księżyc eksplodował, a wtedy cały świat miałby wielki problem. I chyba dlatego ta dwójka przeżywała właśnie atak kosmicznej siły, która zdecydowała, że dość tego dobrego, trzeba zatrząść fundamentami. A może to po prostu karma, żeby był jakiś balans i nie było zawsze tak słodko i uroczo.
- Jesteś pewna? Bo wcale nie musimy - zapewnił ją, analizując w głowie co zrobić.. i co powinien był zrobić. Wcześniej siedzenie w domu z filmem wydawało mu się zbyt zwyczajne i Posy też nie do końca była na taką okazję wystrojona… ależ no o matko, jego głowa nigdy nie działała aż tak strasznie wolno,, starając się znaleźć wyjście z sytuacji! Jakiekolwiek! - No to.. em… uber? Bolt? Taxi? - zapytał, bo jakoś musieli się tam dostać, skoro środek transportu, którym Remi tutaj przybył właśnie skręcał za róg. A raczej Posy nie miała butów na dłuższe wędrówki… - Już wiesz co byś chciała zjeść? Czy kurczak jest romantyczny? Albo wół i stek? Czy jest jakieś danie, które z założenia jest typowo randkowe, poza pizzą przed telewizorem? - i tak, zaczął gadać głupoty, żeby jakoś przełamać tą dziwność, chociaż pewnie teraz tylko sprawił, że było jeszcze gorzej… ale no panikował, a skoro ustalili, że jadą na kolację i zjeść suflet, to może w tym szaleństwie jest metoda i rozmowa o jedzeniu to dobre wyjście? W końcu hej, jedzenie łączy ludzi, wszyscy kochają pizzę, burgera, spaghetti i kanapki! A przynajmniej on jeszcze nie spotkał nikogo, kto by nie lubił tych rzeczy... ale może się po prostu dobrze ukrywali tacy ludzie.
towarzyska meduza
-
szermierka — n/a
29 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Obiecująca szermierka, która ostatnio poświęca trochę czasu na treningi, a trochę też na randki, bo okazuje się, że te nie wychodzą jej najgorzej.
A może był to moment, który miał sprawdzić czy rzeczywiście mieli szansę na to, aby im wyszło? Do tej pory decydowali się na kolejne spotkania dlatego, że było dobrze, ale przecież związki mają to do siebie, że czasami, a może nawet całkiem często dzieje się pod górkę. Jeśli zależy nam na drugiej osobie, należy nauczyć się o nią walczyć bez względu na wszystko. Trzeba też opanować sztukę kompromisów, co właśnie chyba testowali, skoro Posy mimo wszystko zdecydowała się na to wyjście. Musiała więc rzeczywiście go lubić, bo w innym wypadku ta bryczka poskutkowałaby czerwoną kartką, a jednak z jakiegoś powodu nie chciała mu jej dawać.
- Chcesz, żebym jednak się rozmyśliła? - zapytała z przekąsem, w ten sposób chcąc chyba nieco rozluźnić atmosferę. Choć początkowo mogła mieć względem tego drobne wątpliwości, pragnęła dać temu wieczorowi szansę. Wierzyła w to, że jeszcze mogą go odratować. - Cokolwiek - odparła, bo ostatecznie nie miało dla niej znaczenia to, czym dojadą na miejsce. No, pod warunkiem, że nie była to bryczka, ok? W tej kwestii nadal nie zmieniła zdania. - Najbardziej romantyczne jest spaghetti. Ale wiesz, takie z pulpecikami zamiast kawałków mięsa i jedzone wspólnie. Wystarczy spojrzeć na Zakochanego Kundla, żeby o tym wiedzieć - odparła, po czym uśmiechnęła się ciepło. Sama chyba trochę się rozluźniła i miała nadzieję, że Remi również zrobi to czym prędzej. - Zaczekaj, wrócę tylko po coś - odezwała się i dosłownie na krótki moment zniknęła w mieszkaniu. Chwilę później była już jednak obok, a kiedy zamknęła drzwi na klucz, obróciła się przodem do bruneta. - No, idziemy? Cały wieczór na pewno nie będą na nas czekać - pospieszyła go, bo jak tak dalej będą sobie trajkotać na wejściu, to rezerwacja na pewno im minie, a sufletu już nikt nie zrobi dla niego na zamówienie!
sumienny żółwik
Magda
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
To prawda, póki co po prostu dobrze się ze sobą bawili, ale dobrze się bawić ze sobą mogą kumple, sąsiedzi i tak dalej. Wciąż byli na bardzo płytkiej stopie, nie rozmawiali o żadnej głębokiej sprawie, nie poznali tajemnic ze swojej przeszłości, największych lęków i marzeń. I teraz Remi jej pokazywał, że może ją traktować jak prawdziwą księżniczkę, ale oczywiście zrobił to nie dlatego, że jej tego w życiu brakowało. Bo prawdę mówiąc, nie wiedział jeszcze czego jej w życiu brakowało. A jeszcze bardziej prawdę mówiąc, to mogła być też trochę jego wina, że bał się otworzyć i wejść na jakiś głębszy etap, mimo że przecież był otwarty na ludzi i teoretycznie był jak otwarta księga. Ale oh well, no nigdy związki nie rozpadają się same między ludźmi, Remi też musiał swoje za uszami!
- Nie, zdecydowanie nie… bo jedzenie naprawdę będzie dobre… i możemy potańczyć - zaproponował, próbując przełamać to dziwne coś, co czuł w środku i wrócić do bycia lekkoduchem! Ale po prostu się wystraszył bardzo, że ją spłoszył i że wszystko zepsuł, przejął się i tyle.
- Okej, ale bez trącania nosem tych pulpecików, bo to może być ponad moje możliwości - przyznał, oceniając na co krócej będą czekać w apce i zamawiając ubera im ostatecznie.
- Jasne! - rzucił, mając nadzieję, że nie poszła po jakiś gaz pieprzowy czy coś… no ale robił dobrą minę do złej gry! A jak wyszła, to akurat podjechał ich transport, więc podszedł otworzyć przed nią drzwi. - No to jak tam…. Ci ostatnie dni płyną? - zapytał, bo no miała racje, jedzenie czekało, oni powinni jechać, a... no musieli chyba przeć przed siebie, więc najlepiej zmienić temat na jakiś neutralny i zobaczyć, czy to pomoże!
towarzyska meduza
-
ODPOWIEDZ