about
‘Cause what we need is what we once had
Time won’t stand still
Just say you will
Because I need you there
Time won’t stand still
Just say you will
Because I need you there
nineteen
little secrets grow up to be big lies[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
Minnie Goldberg
about
Tyleż naiwna, ile kłamliwa, tyleż urocza, ile wulgarna, równie skora do mrocznych dąsów, jak do różanej radości.
32.
Pomimo wakacji, wolnego czasu, Minnie spędzała ten dzień sama w domu. Wpierw, pożegnała się z ojcem, który wyjechał w podróż służbową, a później, zajęła się swoimi sprawami, spędzając też trochę czasu nad basenem. Ostatnie, czego chciała w tym momencie, to wyjść i martwić się jak wróci do domu, patrząc na obecną pogodę, która nawiedzała Lorne Bay. Miała dwa wyjścia, przeczekać kilka dni, aż wszystko się uspokoi, albo uciec na jakiś tydzień, robiąc sobie mały odpoczynek od Australii i cieszyć się ładną pogodą oraz wolnym od uczelni. Im dłużej o tym myślała, to coraz bardziej zaczął podobać jej się ten pomysł i skłonna była, zacząć szukać jakiegoś ciepłego miejsca, koniecznie z pięciogwiazdkowym hotelem.
Dzień minął jej dość spokojnie. Nim się obejrzała, nadszedł już wieczór, a nastolatka po całym dniu, wzięła długą kąpiel i zrobiła sobie wieczorne spa, siedząc z maseczką na twarzy i odżywką na włosach. Już dawno, nie miała czasu już tylko sama dla siebie, później miała zamiar usiąść z kubełkiem lodów i obejrzeć jakiś nowy film, co wyszedł na Netflixie. Plan prawie idealny! Nic, ani nikt, nie miał jej tego przerwać. Dlatego, tylko ona wiedziała, jakim zdziwieniem było, gdy na wyświetlaczu telefonu, pojawił się sms od Lorenzo, który chciał się spotkać. Wymieniła z nim kilka wiadomości i wiedząc, że ma przynajmniej pół godziny, pobiegła wysuszyć włosy, zmyła z twarzy maseczkę i przebrała się w coś innego, aby nie otworzyć mu drzwi w piżamie. Co jakiś czas zerkała na godzinę, mając nadzieję, że mężczyzna, nie należy do punktualnych osób, a nastolatka, zdąży się jeszcze pomalować. Zbytnio, nie zastanawiała się, dlaczego tak zależy mu na spotkaniu, skupiając się bardziej na tym, aby zadbać o swój wygląd, który w tym momencie był niestety dla niej priorytetem.
Niestety, kiedy usłyszała pukanie do drzwi, mogła o tym zapomnieć i zamknęła za sobą łazienkę. W takich chwilach cieszyła się, że mieszka w Australii, a jej twarz jest muśnięta delikatną opalenizną. Okej, nadal mogła się czuć nie do końca komfortowo, ale musiało to zejść na dalszy plan. Przechodząc przez hol, otworzyła drzwi, widząc po drugiej stronie Lorenzo, którego chciała wpuścić już do środka.
- Jestem sama - zaczęła odpowiadać na pierwszą część jego pytania. Zatrzasnęła drzwi, kiedy wszedł i zmarszczyła delikatnie nosek. - Nie, nie ma ojca. Z tego, co wiem, to na razie, jestem jedyną kobietą w jego życiu. Albo idealnie to przede mną ukrywa, bo wie, że nie chcę poznawać kolejnych, przypadkowych partnerek, które znikną z jego życia szybciej, niż się pojawiły - wzruszyła delikatnie ramionami, ale niestety taka była prawda. Minnie, nie miała poprawnych wzorców, jeśli chodzi o związki i w dużej mierze, była to wina jej ojca, który po śmierci żony, nie potrafił ułożyć sobie życia. - Chyba, pisałam Ci w wiadomości, że nie ma nikogo, więc nie wiem, czemu miałabym Cię okłamywać - dodała, jeszcze zanim oboje, nie znaleźli się w salonie. Dopiero teraz, poświęciła dłuższą chwilę, aby przyjrzeć się Lorenzo i zacisnęła usta w wąską linię. Nie wiedziała, czy czekać, aż sama zacznie temat, czy nie wytrzyma i odezwie się jako pierwsza.
- Skoro, chcesz porozmawiać... Przyda nam się coś do picia i najlepszy będzie alkohol. Czego się napijesz? Mój tata, nie będzie miał nic przeciwko - mimowolnie, cichutko się zaśmiała, bo brzmiało to trochę niedorzecznie. Bardzo możliwe, że Goldberg, nawet się nie zorientuje, że ubyło coś z jego zapasów, poza tym, robiła to od dłuższego czasu, jeszcze zanim oficjalnie była pełnoletnia.
Lorenzo Thompson
Pomimo wakacji, wolnego czasu, Minnie spędzała ten dzień sama w domu. Wpierw, pożegnała się z ojcem, który wyjechał w podróż służbową, a później, zajęła się swoimi sprawami, spędzając też trochę czasu nad basenem. Ostatnie, czego chciała w tym momencie, to wyjść i martwić się jak wróci do domu, patrząc na obecną pogodę, która nawiedzała Lorne Bay. Miała dwa wyjścia, przeczekać kilka dni, aż wszystko się uspokoi, albo uciec na jakiś tydzień, robiąc sobie mały odpoczynek od Australii i cieszyć się ładną pogodą oraz wolnym od uczelni. Im dłużej o tym myślała, to coraz bardziej zaczął podobać jej się ten pomysł i skłonna była, zacząć szukać jakiegoś ciepłego miejsca, koniecznie z pięciogwiazdkowym hotelem.
Dzień minął jej dość spokojnie. Nim się obejrzała, nadszedł już wieczór, a nastolatka po całym dniu, wzięła długą kąpiel i zrobiła sobie wieczorne spa, siedząc z maseczką na twarzy i odżywką na włosach. Już dawno, nie miała czasu już tylko sama dla siebie, później miała zamiar usiąść z kubełkiem lodów i obejrzeć jakiś nowy film, co wyszedł na Netflixie. Plan prawie idealny! Nic, ani nikt, nie miał jej tego przerwać. Dlatego, tylko ona wiedziała, jakim zdziwieniem było, gdy na wyświetlaczu telefonu, pojawił się sms od Lorenzo, który chciał się spotkać. Wymieniła z nim kilka wiadomości i wiedząc, że ma przynajmniej pół godziny, pobiegła wysuszyć włosy, zmyła z twarzy maseczkę i przebrała się w coś innego, aby nie otworzyć mu drzwi w piżamie. Co jakiś czas zerkała na godzinę, mając nadzieję, że mężczyzna, nie należy do punktualnych osób, a nastolatka, zdąży się jeszcze pomalować. Zbytnio, nie zastanawiała się, dlaczego tak zależy mu na spotkaniu, skupiając się bardziej na tym, aby zadbać o swój wygląd, który w tym momencie był niestety dla niej priorytetem.
Niestety, kiedy usłyszała pukanie do drzwi, mogła o tym zapomnieć i zamknęła za sobą łazienkę. W takich chwilach cieszyła się, że mieszka w Australii, a jej twarz jest muśnięta delikatną opalenizną. Okej, nadal mogła się czuć nie do końca komfortowo, ale musiało to zejść na dalszy plan. Przechodząc przez hol, otworzyła drzwi, widząc po drugiej stronie Lorenzo, którego chciała wpuścić już do środka.
- Jestem sama - zaczęła odpowiadać na pierwszą część jego pytania. Zatrzasnęła drzwi, kiedy wszedł i zmarszczyła delikatnie nosek. - Nie, nie ma ojca. Z tego, co wiem, to na razie, jestem jedyną kobietą w jego życiu. Albo idealnie to przede mną ukrywa, bo wie, że nie chcę poznawać kolejnych, przypadkowych partnerek, które znikną z jego życia szybciej, niż się pojawiły - wzruszyła delikatnie ramionami, ale niestety taka była prawda. Minnie, nie miała poprawnych wzorców, jeśli chodzi o związki i w dużej mierze, była to wina jej ojca, który po śmierci żony, nie potrafił ułożyć sobie życia. - Chyba, pisałam Ci w wiadomości, że nie ma nikogo, więc nie wiem, czemu miałabym Cię okłamywać - dodała, jeszcze zanim oboje, nie znaleźli się w salonie. Dopiero teraz, poświęciła dłuższą chwilę, aby przyjrzeć się Lorenzo i zacisnęła usta w wąską linię. Nie wiedziała, czy czekać, aż sama zacznie temat, czy nie wytrzyma i odezwie się jako pierwsza.
- Skoro, chcesz porozmawiać... Przyda nam się coś do picia i najlepszy będzie alkohol. Czego się napijesz? Mój tata, nie będzie miał nic przeciwko - mimowolnie, cichutko się zaśmiała, bo brzmiało to trochę niedorzecznie. Bardzo możliwe, że Goldberg, nawet się nie zorientuje, że ubyło coś z jego zapasów, poza tym, robiła to od dłuższego czasu, jeszcze zanim oficjalnie była pełnoletnia.
Lorenzo Thompson
about
‘Cause what we need is what we once had
Time won’t stand still
Just say you will
Because I need you there
Time won’t stand still
Just say you will
Because I need you there
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
Minnie Goldberg
about
Tyleż naiwna, ile kłamliwa, tyleż urocza, ile wulgarna, równie skora do mrocznych dąsów, jak do różanej radości.
Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego Lorenzo tak bardzo zależy, aby w domu nie było jej ojca. O ile dobrze pamiętała, to zawsze do niego przychodził, a nie do niej, to już było dla nastolatki dużym zaskoczeniem, ale jej ciekawość zwyciężyła, kiedy godziła się na wieczorne spotkanie. To na pewno, nie była odpowiednia pora na sąsiedzkie odwiedziny, ale od kiedy Minnie się przejmowała zasadami, czy poprawnym zachowaniem... Zdarzało się to bardzo rzadko, a najczęściej nie myślała o późniejszych konsekwencjach. Nawet wtedy, gdy tak bardzo rozgadała się o życiu miłosnym własnego ojca, który na pewno, nie byłby zadowolony, że jego kochana córeczka opowiada o tym tak swobodnie, nie czując żadnego zawstydzenia, czy zażenowania. Dobrze, że Enzo nie pytał o więcej, bo w niektórych momentach, najpierw mówiła, a później myślała nad wypowiedzianymi słowami.
Zmarszczyła delikatnie nosek, starając się nie myśleć i nie dopowiadać sobie zbyt wiele, zanim mężczyzna, nie wyzna jej prawdziwego powodu swojego przybycia. A na wspomnienie alkoholu, delikatnie przytaknęła głową. Nie musiał się martwić, pomimo bardzo młodego wieku, nastolatka rozróżniała whisky od bourbona i bez większego problemu wybrała odpowiednią butelkę. Wpierw na dnie szklanki, wrzuciła kostki lodu, a następnie wlała tam alkohol, a żeby nie pił sam, postawiła na drinka z whisky. Chyba, nie powinien mieć jakichś zastrzeżeń co do ich wspólnego picia, skoro sam, jakiś czas temu, kupił jej piwo i siedział na nielegalnej walce. Teraz, podchodziłoby to pod lekką hipokryzję.
Po kilku, krótkich minutach podała mężczyźnie szklaneczkę z alkoholem, a swoją postawiła na stole i usiadła wygodnie na fotelu, podciągając wysoko nogi. Dobrze, że nie zdążyła się jeszcze napić, bo mogłaby się zakrztusić, albo wszystko wypluć przed siebie. Odgarnęła blond kosmyk włosów za ucho i na moment się zamyśliła. Jak wiele chciała mu teraz powiedzieć? W sumie... Wiedziała, że się przyjaźnią, ale teraz najmniej ją to interesowało.
- Naprawdę, chcesz o tym rozmawiać? Czy dlatego, przyszedłeś akurat wtedy, gdy jestem sama w domu? - uważnie skupiła na nim swój wzrok i cicho westchnęła. - Okej, ale do rzeczy. Nie wiem, jak go poznałam, nie wiem po co, wmówił mi, że wzięłam z nim ślub, ale najwidoczniej miał w tym jakąś chorą satysfakcję. Nie chciał dać mi rozwodu, twierdząc, że musimy udawać przed jego ojcem - na moment zamilkła. Teraz gdy o tym mówiła, wydawało jej się to bardzo idiotyczne, że tak dała się manipulować i wierzyła we wszystkie kłamstwa faceta, który nie zasługiwał, chociażby na minutę jej uwagi. Nie był nawet w jej typie, a robiła to chyba z braku zajęcia. - Spokojnie, na całe szczęście nic mnie z nim nie łączy, ale wiesz... To strasznie miłe, że tak o mnie dbasz - wyznała w końcu i delikatnie się uśmiechnęła do mężczyzny. Bo naprawdę, poczuła nagle, jakby ktoś o nią dbał i nie miał w tym żadnych seksualnych podtekstów. - I tak, też zauważyłam, że to nie jest facet dla mnie. Nie mogłabym być z kimś, kto jest bardziej zapatrzony w siebie i ma większe daddy issues ode mnie, a uwierz, to już jest duży wyczyn. Nie chciałabym wychowywać dużego dziecka - wzruszyła delikatnie ramionami. Nigdy wcześniej nie spotkała takiej osoby i miała nadzieję, że ta lekcja, czegoś ją nauczy. O dziwo, mówiła to wszystko bardzo spokojnie, może dlatego, że tamte wydarzenia nic dla niej nie znaczyły i najchętniej, wymazałaby to ze swojej pamięci. Jednak Lorenzo nie powinien się z tego zbyt szybko cieszyć, bo nadal wybierała nieodpowiednich dla siebie mężczyzn, ale w dużo lepszym tego słowa znaczeniu. - Dziękuję - dodała jeszcze po chwili, bo przecież mógłby to wszystko zignorować i nie chcieć jej nawet ostrzec, gdyby tamte wydarzenia, były prawdą. Wzięła do ręki szklankę z alkoholem, upijając dość sporego łyka i zapatrzyła się na lód, który bardzo powoli się rozpuszczał.
- A skoro już wiesz, że nie jestem taką naiwną idiotką, możemy przejść do powodu Twoich odwiedzin? - znów, skupiła na nim swoje niebieskie oczy. Przecież wiedziała, że nie przyszedł tutaj, aby ją umoralniać, musiało być coś poważniejszego. - Obiecuję, że zostanie to pomiędzy nami - przyłożyła prawą dłoń na lewą pierś, aby jej słowa brzmiały jeszcze bardziej poważniej. Była też ciekawość, która z każdą nadchodzącą chwilą wzrastała.
Lorenzo Thompson
Zmarszczyła delikatnie nosek, starając się nie myśleć i nie dopowiadać sobie zbyt wiele, zanim mężczyzna, nie wyzna jej prawdziwego powodu swojego przybycia. A na wspomnienie alkoholu, delikatnie przytaknęła głową. Nie musiał się martwić, pomimo bardzo młodego wieku, nastolatka rozróżniała whisky od bourbona i bez większego problemu wybrała odpowiednią butelkę. Wpierw na dnie szklanki, wrzuciła kostki lodu, a następnie wlała tam alkohol, a żeby nie pił sam, postawiła na drinka z whisky. Chyba, nie powinien mieć jakichś zastrzeżeń co do ich wspólnego picia, skoro sam, jakiś czas temu, kupił jej piwo i siedział na nielegalnej walce. Teraz, podchodziłoby to pod lekką hipokryzję.
Po kilku, krótkich minutach podała mężczyźnie szklaneczkę z alkoholem, a swoją postawiła na stole i usiadła wygodnie na fotelu, podciągając wysoko nogi. Dobrze, że nie zdążyła się jeszcze napić, bo mogłaby się zakrztusić, albo wszystko wypluć przed siebie. Odgarnęła blond kosmyk włosów za ucho i na moment się zamyśliła. Jak wiele chciała mu teraz powiedzieć? W sumie... Wiedziała, że się przyjaźnią, ale teraz najmniej ją to interesowało.
- Naprawdę, chcesz o tym rozmawiać? Czy dlatego, przyszedłeś akurat wtedy, gdy jestem sama w domu? - uważnie skupiła na nim swój wzrok i cicho westchnęła. - Okej, ale do rzeczy. Nie wiem, jak go poznałam, nie wiem po co, wmówił mi, że wzięłam z nim ślub, ale najwidoczniej miał w tym jakąś chorą satysfakcję. Nie chciał dać mi rozwodu, twierdząc, że musimy udawać przed jego ojcem - na moment zamilkła. Teraz gdy o tym mówiła, wydawało jej się to bardzo idiotyczne, że tak dała się manipulować i wierzyła we wszystkie kłamstwa faceta, który nie zasługiwał, chociażby na minutę jej uwagi. Nie był nawet w jej typie, a robiła to chyba z braku zajęcia. - Spokojnie, na całe szczęście nic mnie z nim nie łączy, ale wiesz... To strasznie miłe, że tak o mnie dbasz - wyznała w końcu i delikatnie się uśmiechnęła do mężczyzny. Bo naprawdę, poczuła nagle, jakby ktoś o nią dbał i nie miał w tym żadnych seksualnych podtekstów. - I tak, też zauważyłam, że to nie jest facet dla mnie. Nie mogłabym być z kimś, kto jest bardziej zapatrzony w siebie i ma większe daddy issues ode mnie, a uwierz, to już jest duży wyczyn. Nie chciałabym wychowywać dużego dziecka - wzruszyła delikatnie ramionami. Nigdy wcześniej nie spotkała takiej osoby i miała nadzieję, że ta lekcja, czegoś ją nauczy. O dziwo, mówiła to wszystko bardzo spokojnie, może dlatego, że tamte wydarzenia nic dla niej nie znaczyły i najchętniej, wymazałaby to ze swojej pamięci. Jednak Lorenzo nie powinien się z tego zbyt szybko cieszyć, bo nadal wybierała nieodpowiednich dla siebie mężczyzn, ale w dużo lepszym tego słowa znaczeniu. - Dziękuję - dodała jeszcze po chwili, bo przecież mógłby to wszystko zignorować i nie chcieć jej nawet ostrzec, gdyby tamte wydarzenia, były prawdą. Wzięła do ręki szklankę z alkoholem, upijając dość sporego łyka i zapatrzyła się na lód, który bardzo powoli się rozpuszczał.
- A skoro już wiesz, że nie jestem taką naiwną idiotką, możemy przejść do powodu Twoich odwiedzin? - znów, skupiła na nim swoje niebieskie oczy. Przecież wiedziała, że nie przyszedł tutaj, aby ją umoralniać, musiało być coś poważniejszego. - Obiecuję, że zostanie to pomiędzy nami - przyłożyła prawą dłoń na lewą pierś, aby jej słowa brzmiały jeszcze bardziej poważniej. Była też ciekawość, która z każdą nadchodzącą chwilą wzrastała.
Lorenzo Thompson