walczy w klatce — zazwyczaj nielegalnie
36 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
‘Cause what we need is what we once had
Time won’t stand still
Just say you will
Because I need you there
nineteen
little secrets grow up to be big lies


[akapit]

Żeby dostać się do Goldbergów, należało jedynie wyjść na ulicę ciągnącą równolegle do linii wybrzeża i przejść nią kilkaset metrów wzdłuż luksusowych willi, ich okazałych ogrodów pełnych najbardziej egzotycznych roślin i najlepiej utrzymanych trawników, z okazałymi basenami i widokiem rozciągającym się na daleki horyzont ponad morzem. Idąc, odnaleźć numer czterysta dwadzieścia trzy wypisany na ogrodzeniu ozdobną czcionką i zadzwonić. Tylko krótki podjazd dzieliłby wtedy gościa od raju dla każdego ćpuna.

[akapit]

Lorenzo znał tą drogę na pamięć; mógł do nich trafić w najczarniejszą noc, bez latarni ulicznych, pobity tak bardzo, że chwiał się na krawędzi przytomności. Wiele razy przecież nachodził ich w nocy, a szepty przy drzwiach wejściowych nie zakłócały ciszy nocy. Chociaż „do nich” było może niedopowiedzeniem – zawsze przychodził tylko do starego Goldberga.

[akapit]

Dlatego dzisiejszy dzień był wyjątkiem.

[akapit]

Miał nadzieję, że jeśli wszystko pójdzie po jego myśli, wkrótce wyjątek stanie się regułą.

[akapit]

Mimo wieczorowej pory i zachodzącego za miastem słońca, które nie paliło już z całą mocą każdego odsłoniętego skrawka skóry było duszno, a w powietrzu unosiła się lepka wilgoć. Nawałnice i katastrofy klimatyczne nawiedzały miasteczko falami w samym środku lata, a pomiędzy wichurami i rzęsistymi deszczami podtapiającymi budynki były dni właśnie takie jak ten dzisiaj. Parne, duszne, utrudniające oddychanie i powodujące, że człowiek był spocony trzy minuty po wyjściu spod zimnego prysznica. Ale Lorenzo i tak szedł pieszo chodnikiem wzdłuż mało ruchliwej o tej porze ulicy, z rękami wciśniętymi w kieszenie spodni, dobrze sobie znaną ścieżką prowadzącą do posiadłości oddalonej o kilka numerów od jego domu.

[akapit]

Minął otwartą furtkę i nie mógł nie wrócić myślami do tamtego dziwnego spotkania w mieszkaniu Remingtona, a później do ojca Minnie i jego niepokojących słów. I do bólu. Wszechogarniającego, zalewającego cały świat bólu tak potwornego, że reszta rzeczy przestawała mieć jakiekolwiek znaczenie. Dlatego umówił się z nią sam, najszybciej jak się dało — dlatego od ostatniej jej wiadomości wcale nie minęło pełne pół godziny, kiedy dzwonił do drzwi Goldbergów. A chociaż droczyli się wesoło, jemu akurat nie było do śmiechu; i wiele rzeczy się na to złożyło.

[akapit]

Przez chwilę zastanawiał się, czy młoda przypadkiem go nie oszukała, czy drzwi nie otworzy mu teraz ojciec albo jedna z jego kobiet — Lorenzo nie rozeznawał się w jego życiu prywatnym, bo też mało go ono obchodziło ze względu na czysto biznesową naturę ich spotkań — ale kiedy pojawiła się w nich twarz Minnie jak zwykle otoczona prostymi jak druty, tlenionymi blond włosami, uśmiechnął się krzywo.

[akapit]

Jesteś sama? — zapytał, nie zwlekając z wchodzeniem do środka niemal jak do siebie, po czym rozglądnął się po przestronnym holu. — Nie ma ojca ani... Ani jego żony? Kochanki? — dodał konspiracyjnym szeptem. Uśmiech stał się szerszy i trochę bardziej cyniczny, kiedy zadawał to pytanie, ale wszystko było tylko maską, bo głęboko na dnie duszy Lorenzo był śmiertelnie poważny. Nie chciał jej po prostu straszyć od samego wejścia, nie upewniwszy się wcześniej, że dom jest pusty i rozmowa zatrzyma się w czterech ścianach zamykających się dookoła ich dwójki. — Wybacz, nigdy się nie interesowałem jego dziewczynami — dodał, choć wcale nie wyglądał jakby było mu choćby w najmniejszym stopniu przykro.

Minnie Goldberg
przyjazna koala
Falcone
studentka, czasem modelka — i rozkapryszona jedynaczka
19 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Tyleż naiwna, ile kłamliwa, tyleż urocza, ile wulgarna, równie skora do mrocznych dąsów, jak do różanej radości.
32.

Pomimo wakacji, wolnego czasu, Minnie spędzała ten dzień sama w domu. Wpierw, pożegnała się z ojcem, który wyjechał w podróż służbową, a później, zajęła się swoimi sprawami, spędzając też trochę czasu nad basenem. Ostatnie, czego chciała w tym momencie, to wyjść i martwić się jak wróci do domu, patrząc na obecną pogodę, która nawiedzała Lorne Bay. Miała dwa wyjścia, przeczekać kilka dni, aż wszystko się uspokoi, albo uciec na jakiś tydzień, robiąc sobie mały odpoczynek od Australii i cieszyć się ładną pogodą oraz wolnym od uczelni. Im dłużej o tym myślała, to coraz bardziej zaczął podobać jej się ten pomysł i skłonna była, zacząć szukać jakiegoś ciepłego miejsca, koniecznie z pięciogwiazdkowym hotelem.
Dzień minął jej dość spokojnie. Nim się obejrzała, nadszedł już wieczór, a nastolatka po całym dniu, wzięła długą kąpiel i zrobiła sobie wieczorne spa, siedząc z maseczką na twarzy i odżywką na włosach. Już dawno, nie miała czasu już tylko sama dla siebie, później miała zamiar usiąść z kubełkiem lodów i obejrzeć jakiś nowy film, co wyszedł na Netflixie. Plan prawie idealny! Nic, ani nikt, nie miał jej tego przerwać. Dlatego, tylko ona wiedziała, jakim zdziwieniem było, gdy na wyświetlaczu telefonu, pojawił się sms od Lorenzo, który chciał się spotkać. Wymieniła z nim kilka wiadomości i wiedząc, że ma przynajmniej pół godziny, pobiegła wysuszyć włosy, zmyła z twarzy maseczkę i przebrała się w coś innego, aby nie otworzyć mu drzwi w piżamie. Co jakiś czas zerkała na godzinę, mając nadzieję, że mężczyzna, nie należy do punktualnych osób, a nastolatka, zdąży się jeszcze pomalować. Zbytnio, nie zastanawiała się, dlaczego tak zależy mu na spotkaniu, skupiając się bardziej na tym, aby zadbać o swój wygląd, który w tym momencie był niestety dla niej priorytetem.
Niestety, kiedy usłyszała pukanie do drzwi, mogła o tym zapomnieć i zamknęła za sobą łazienkę. W takich chwilach cieszyła się, że mieszka w Australii, a jej twarz jest muśnięta delikatną opalenizną. Okej, nadal mogła się czuć nie do końca komfortowo, ale musiało to zejść na dalszy plan. Przechodząc przez hol, otworzyła drzwi, widząc po drugiej stronie Lorenzo, którego chciała wpuścić już do środka.
- Jestem sama - zaczęła odpowiadać na pierwszą część jego pytania. Zatrzasnęła drzwi, kiedy wszedł i zmarszczyła delikatnie nosek. - Nie, nie ma ojca. Z tego, co wiem, to na razie, jestem jedyną kobietą w jego życiu. Albo idealnie to przede mną ukrywa, bo wie, że nie chcę poznawać kolejnych, przypadkowych partnerek, które znikną z jego życia szybciej, niż się pojawiły - wzruszyła delikatnie ramionami, ale niestety taka była prawda. Minnie, nie miała poprawnych wzorców, jeśli chodzi o związki i w dużej mierze, była to wina jej ojca, który po śmierci żony, nie potrafił ułożyć sobie życia. - Chyba, pisałam Ci w wiadomości, że nie ma nikogo, więc nie wiem, czemu miałabym Cię okłamywać - dodała, jeszcze zanim oboje, nie znaleźli się w salonie. Dopiero teraz, poświęciła dłuższą chwilę, aby przyjrzeć się Lorenzo i zacisnęła usta w wąską linię. Nie wiedziała, czy czekać, aż sama zacznie temat, czy nie wytrzyma i odezwie się jako pierwsza.
- Skoro, chcesz porozmawiać... Przyda nam się coś do picia i najlepszy będzie alkohol. Czego się napijesz? Mój tata, nie będzie miał nic przeciwko - mimowolnie, cichutko się zaśmiała, bo brzmiało to trochę niedorzecznie. Bardzo możliwe, że Goldberg, nawet się nie zorientuje, że ubyło coś z jego zapasów, poza tym, robiła to od dłuższego czasu, jeszcze zanim oficjalnie była pełnoletnia.

Lorenzo Thompson
dzielny krokodyl
Minnie mouse
walczy w klatce — zazwyczaj nielegalnie
36 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
‘Cause what we need is what we once had
Time won’t stand still
Just say you will
Because I need you there

[akapit]

Zapytał o kobietę jej ojca trochę dlatego, że kiedy zobaczył ją otwierającą drzwi, przypomniało mu się ich pierwsze spotkanie. Stał na tym samym progu, ze smakiem zaskoczenia na języku kiedy zamiast Goldberga otworzyła mu nastolatka. Wziął ją wtedy za jakiś obrzydliwy fetysz starego i wcale nie było to bezpodstawne zważywszy na fakt, że jej macocha była pewnie wtedy niewiele starsza od Minnie.

[akapit]

Milczeniem zbył fakt, że tak się rozgadała o związkach swojego ojca; głównie dlatego, że nie wiedział co odpowiedzieć, ale też dlatego, że naprawdę mało go obchodziły. Przyszedł tutaj w konkretnym celu, nie zastanawiając się wcześniej zbyt dokładnie jak to rozegrać i jak jej zaproponować ten układ, który kotłował mu się gdzieś z tyłu głowy od dłuższego czasu. Ale tak właśnie działał Lorenzo; idąc na żywioł i nie tracąc życia ani czasu na jakieś bzdurne przygotowywania sobie mów wypełnionych ideałami, które miałyby przekonać Minnie, że to czego od niej chce to złoty biznes. Albo żeby namieszać jej w głowie do tego stopnia, że sama stwierdzi jak doskonały to jest pomysł.

[akapit]

Patrząc tak na nią, kiedy zamykała drzwi i gadała o ojcu, zastanawiał się tylko jak daleko potrafiłby się posunąć żeby do tego doprowadzić.

[akapit]

Doskonale — odpowiedział, puszczając mimo uszu również słowa o kłamstwie. A chociaż go zapewniała, Lorenzo nie potrafił się pozbyć zupełnie odruchowego nasłuchiwania, bardziej niczym drapieżnik na polowaniu niż gość w ramach sąsiedzkich wieczornych odwiedzin. Do salonu wszedł za Minnie, pozornie swobodnym krokiem, a rozglądnięcie się po wnętrzu było powodowane faktem, że rzadko wchodził do Goldbergów tak daleko. Właściwie nie potrafił sobie przypomnieć czy kiedykolwiek był głębiej niż w korytarzu czy garażu. Przyglądał się widokowi za oknem — nie różnił się prawie niczym od tego, który rozciągał się z jego mieszkania — kiedy Minnie zaproponowała alkohol. Odwrócił się w jej stronę i cień uśmiechu przebiegł mu po ustach. Z pewnością nie, bo nigdy się nie dowie, że pożyczasz.Bourbon. A jeśli nie ma to nalej mi jakąkolwiek whisky — odparł, nie zamierzając zastanawiać się nad tym czy aby na pewno powinien pić alkohol z nastolatką.

[akapit]

Lorenzo, delikatnie mówiąc, nie miał zbyt wygórowanych wymagań jeśli chodziło o trunki. Zbyt był na to nieskomplikowany, wychowany w zbyt biednej rodzinie, żeby mogło go interesować coś takiego jak nazewnictwo czy subtelne różnice nut smakowych, o których awanturowanie się w jego mniemaniu było tylko zbędnym snobizmem.

[akapit]

Patrząc na strumień bursztynowego trunku wlewanego do szklanki, Lorenzo zastanawiał się od czego zacząć. Wykorzystywał te kilka minut milczenia, które jeszcze nie byłyby krępujące dla żadnej ze stron, a podczas których dziewczyna rozlewała i podawała mu alkohol. Na myślenie i obserwowanie. A kiedy dostał szklankę, obszedł kanapę dookoła i bezpardonowo usiadł na miękkiej skórze.

[akapit]

Najpierw mi powiedz o co chodzi — zaczął dość niespodziewanie, decydując ię na jedną z opcji i taksując Minnie wzrokiem wciąż nawet wtedy, gdy zrobił przerwę na pierwszy łyk drinka. — O co chodzi z Dickiem, z waszym płomiennym uczuciem i ze ślubem, który ukryliście przed całym światem. Powiedz mi, bo myślałem nad tym od tamtego spotkania — skrzywił się wymownie, bo w gruncie rzeczy ciężko coś takiego byłoby nazwać spotkaniem — i dalej za chuj nie mogę zrozumieć po co to zrobiłaś. Albo robisz? — zapytał i uniósł brwi. Bo nie miał pojęcia czy to przeszłość, czy wciąż aktualna sprawa, a w razie tego drugiego zamierzał wytoczyć wszelkie argumenty mające przekonać ją do tego, jak bardzo chujowy to pomysł. — Nie, nie zamierzam ci prawić morałów — dodał natychmiast, żeby nie zdążyła wtrącić się z tymi swoimi pretensjami i stwierdzeniami „ja jestem dorosła”. — Ale Dick nie jest — i mówię to z pełną świadomością — facetem odpowiednim dla ciebie.

[akapit]

A może dla jakiejkolwiek dziewczyny. Te wciąż łapały się na jego smutne oczy i nieodparty urok osobisty połączony z pewnością siebie, ale Lorenzo dobrze wiedział jak to się zawsze kończy. Wiedział, bo w gruncie rzeczy od lat korzystał z tej samej techniki i choćby chciał, nie mógłby nią gardzić; ani nie mógłby gardzić przyjacielem.

[akapit]

Po prostu potrzebował Minnie Goldberg bardziej, niż chciałby przyznać.

Minnie Goldberg
przyjazna koala
Falcone
studentka, czasem modelka — i rozkapryszona jedynaczka
19 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Tyleż naiwna, ile kłamliwa, tyleż urocza, ile wulgarna, równie skora do mrocznych dąsów, jak do różanej radości.
Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego Lorenzo tak bardzo zależy, aby w domu nie było jej ojca. O ile dobrze pamiętała, to zawsze do niego przychodził, a nie do niej, to już było dla nastolatki dużym zaskoczeniem, ale jej ciekawość zwyciężyła, kiedy godziła się na wieczorne spotkanie. To na pewno, nie była odpowiednia pora na sąsiedzkie odwiedziny, ale od kiedy Minnie się przejmowała zasadami, czy poprawnym zachowaniem... Zdarzało się to bardzo rzadko, a najczęściej nie myślała o późniejszych konsekwencjach. Nawet wtedy, gdy tak bardzo rozgadała się o życiu miłosnym własnego ojca, który na pewno, nie byłby zadowolony, że jego kochana córeczka opowiada o tym tak swobodnie, nie czując żadnego zawstydzenia, czy zażenowania. Dobrze, że Enzo nie pytał o więcej, bo w niektórych momentach, najpierw mówiła, a później myślała nad wypowiedzianymi słowami.
Zmarszczyła delikatnie nosek, starając się nie myśleć i nie dopowiadać sobie zbyt wiele, zanim mężczyzna, nie wyzna jej prawdziwego powodu swojego przybycia. A na wspomnienie alkoholu, delikatnie przytaknęła głową. Nie musiał się martwić, pomimo bardzo młodego wieku, nastolatka rozróżniała whisky od bourbona i bez większego problemu wybrała odpowiednią butelkę. Wpierw na dnie szklanki, wrzuciła kostki lodu, a następnie wlała tam alkohol, a żeby nie pił sam, postawiła na drinka z whisky. Chyba, nie powinien mieć jakichś zastrzeżeń co do ich wspólnego picia, skoro sam, jakiś czas temu, kupił jej piwo i siedział na nielegalnej walce. Teraz, podchodziłoby to pod lekką hipokryzję.
Po kilku, krótkich minutach podała mężczyźnie szklaneczkę z alkoholem, a swoją postawiła na stole i usiadła wygodnie na fotelu, podciągając wysoko nogi. Dobrze, że nie zdążyła się jeszcze napić, bo mogłaby się zakrztusić, albo wszystko wypluć przed siebie. Odgarnęła blond kosmyk włosów za ucho i na moment się zamyśliła. Jak wiele chciała mu teraz powiedzieć? W sumie... Wiedziała, że się przyjaźnią, ale teraz najmniej ją to interesowało.
- Naprawdę, chcesz o tym rozmawiać? Czy dlatego, przyszedłeś akurat wtedy, gdy jestem sama w domu? - uważnie skupiła na nim swój wzrok i cicho westchnęła. - Okej, ale do rzeczy. Nie wiem, jak go poznałam, nie wiem po co, wmówił mi, że wzięłam z nim ślub, ale najwidoczniej miał w tym jakąś chorą satysfakcję. Nie chciał dać mi rozwodu, twierdząc, że musimy udawać przed jego ojcem - na moment zamilkła. Teraz gdy o tym mówiła, wydawało jej się to bardzo idiotyczne, że tak dała się manipulować i wierzyła we wszystkie kłamstwa faceta, który nie zasługiwał, chociażby na minutę jej uwagi. Nie był nawet w jej typie, a robiła to chyba z braku zajęcia. - Spokojnie, na całe szczęście nic mnie z nim nie łączy, ale wiesz... To strasznie miłe, że tak o mnie dbasz - wyznała w końcu i delikatnie się uśmiechnęła do mężczyzny. Bo naprawdę, poczuła nagle, jakby ktoś o nią dbał i nie miał w tym żadnych seksualnych podtekstów. - I tak, też zauważyłam, że to nie jest facet dla mnie. Nie mogłabym być z kimś, kto jest bardziej zapatrzony w siebie i ma większe daddy issues ode mnie, a uwierz, to już jest duży wyczyn. Nie chciałabym wychowywać dużego dziecka - wzruszyła delikatnie ramionami. Nigdy wcześniej nie spotkała takiej osoby i miała nadzieję, że ta lekcja, czegoś ją nauczy. O dziwo, mówiła to wszystko bardzo spokojnie, może dlatego, że tamte wydarzenia nic dla niej nie znaczyły i najchętniej, wymazałaby to ze swojej pamięci. Jednak Lorenzo nie powinien się z tego zbyt szybko cieszyć, bo nadal wybierała nieodpowiednich dla siebie mężczyzn, ale w dużo lepszym tego słowa znaczeniu. - Dziękuję - dodała jeszcze po chwili, bo przecież mógłby to wszystko zignorować i nie chcieć jej nawet ostrzec, gdyby tamte wydarzenia, były prawdą. Wzięła do ręki szklankę z alkoholem, upijając dość sporego łyka i zapatrzyła się na lód, który bardzo powoli się rozpuszczał.
- A skoro już wiesz, że nie jestem taką naiwną idiotką, możemy przejść do powodu Twoich odwiedzin? - znów, skupiła na nim swoje niebieskie oczy. Przecież wiedziała, że nie przyszedł tutaj, aby ją umoralniać, musiało być coś poważniejszego. - Obiecuję, że zostanie to pomiędzy nami - przyłożyła prawą dłoń na lewą pierś, aby jej słowa brzmiały jeszcze bardziej poważniej. Była też ciekawość, która z każdą nadchodzącą chwilą wzrastała.

Lorenzo Thompson
dzielny krokodyl
Minnie mouse
ODPOWIEDZ