programista — n/a
30 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
odnoszący sukcesy twórca aplikacji randkowej, który rok temu wrócił w rodzinne strony, żeby zasmakować spokoju i rozpocząć nowy projekt; poza odpoczynkiem i natchnieniem, Lorne Bay przyniosło mu również miłość po tym, jak trzy miesiące temu na jego drodze stanęła Aura
Pobyt na wyspie coraz bardziej mu się podobał. Możliwość oderwania się od codzienności i wszelkich trosk, które zostawił w Lorne Bay razem ze swoim telefonem, dzięki czemu nie musiał martwić się tym, że ktoś mu to popsuje, była niesamowita. Chciał cieszyć się tym jak najdłużej i czerpać z tego jak najwięcej, niekoniecznie tylko w wynajmowanym przez nich, odosobnionym domu. Alfie chętnie spacerował razem z Aurą po okolicy. Czasem w konkretnym celu, a innym razem bez konkretnego powodu, po prostu chłonąć to, co działo się wokół. Dziś wybrali się na zwiedzanie co ciekawszych miejsc, które wskazali im lokalni. i tak kolejnym ich przystankiem był okoliczny zabytkowy kościół, do którego brunet chętnie postanowił zawitać. Mieszkańcy wyspy zapewniali, że nie powinni stąd wyjeżdżać, dopóki go nie zobaczą, dlatego Fawcett nastawił się na oglądanie czegoś naprawdę zachwycającego. I gdy dotarli na miejsce nie zawiódł się. Jasne, nie był to żaden gigantyczny budynek, ale za to urocza, dziewiętnastowieczna kapliczka postawiona z kamienia i drewna, która rzeczywiście robiła duże wrażenie, przynajmniej na nim. Alfie prędko zaczął kręcić się wewnątrz, na razie oglądając wszystko w milczeniu. Można powiedzieć, że oglądanie ciekawych budowli od dawna było jego pasją, której przez dłuższy czas nie realizował, dlatego teraz chętnie to sobie odbijał, napawając wzrok ciekawymi elementami architektury. Dopiero po dłuższej chwili obrócił się na pięcie i zerknął na swoją partnerkę, uśmiechając się do niej. - Coraz bardziej przekonuję się, że mógłbym tu zamieszkać - oznajmił, wcale nie wyolbrzymiając. Naprawdę coraz bardziej mu się tu podobało i coraz mniejszą miał ochotę wracać do Lorne Bay, ale… Czy rzeczywiście byłby to plan do zrealizowania? - Ale tylko na pewnych warunkach - dodał po chwili, ponieważ była pewna ważna osoba, bez której by się tutaj nie obył i tak, miał teraz na myśli Aurę. Gdyby miał wyrwać się z rodzinnego miasteczka, to tylko wtedy, gdy ona by do niego dołączyła. W końcu nie wyobrażał sobie swojego życia bez niej, tak? Na pewno nie teraz, gdy zdążył już się do niej przywiązać i wiązał z nią poważne plany, które cały czas krążyły po jego głowie. Podczas tego wyjazdu nic się nie zmieniło. No, może poza tym, że był już prawie całkiem przekonany do swojego pomysłu.

Aura Millburn
ambitny krab
Edyta
śpiewa do kieliszka — Moonlight Bar
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Miesiąc temu występowała na ulicach, dziś śpiewa w miejscowym barze, choć w rzeczywistości zawodowo zajmuje się odgrywaniem roli idealnej partnerki, aby po fałszywym ślubie zniknąć z majątkiem nowego męża.

Alfie nie był jedynym, który dzięki temu wyjazdowi zapomniał o kłopotach. Aura również od nich odpoczęła, jednocześnie nadal rozważając to, co stanie się, kiedy wrócą do codzienności. Wiedziała, że do tego w końcu będą zmuszeni, choć bywały chwile, kiedy Fawcett dawał jej odczuć, że to wcale nie było konieczne. Momentami sprawiał wrażenie, jakby gotów był z nią tu zostać, co sprawiało, że Millburn coraz częściej o tym myślała. Gdy się na tym łapała, nie była w stanie stwierdzić skąd tak właściwie się to brało. Jeśli się bała i nie chciała wracać do swojej codzienności, dlaczego nie skupiała się na samotnej ucieczce, tylko pod uwagę brała również jego? Coś jej w tym nie pasowało, ale nie próbowała też nadmiernie tego analizować. Bała się chyba trochę wniosków, do których mogłaby dojść. Przecież to nie mogło oznaczać, że się do niego przywiązała, prawda?
Obecnie próbowała jednak się tym nie przejmować. Choć była odrobinę rozkojarzona, starała się chociaż częściowo czerpać przyjemność z tego wyjazdu. Stanowił dla niej formę ucieczki, to prawda, ale nie oznacza to wcale, że nie mogła odprężyć się w jego trakcie. Miała okazję zwiedzić kilka ciekawych miejsc, a jednym z nich miał być kościół, w którym właśnie się znaleźli. Aura właśnie omiatała spojrzeniem malunki na ścianach, kiedy Alfie rozproszył ją swoim stwierdzeniem. Odruchowo posłała mu pytające spojrzenie, a kiedy skończył, zdecydowała się pociągnąć go za język. - I co to za warunki? - zapytała, a kącik jej ust powędrował ku górze. Na tym pytaniu jednak nie poprzestała. - I to akurat kaplica przekonała cię do tego, że mógłbyś tu zamieszkać? Ja pomyślałam raczej o tym, że mogłabym wziąć tutaj ślub - wspomniała, po czym lekko wzruszyła ramieniem, jakby był to nic nie znaczący, niewinny komentarz. To jednak nie było tak do końca prawdą, a wszystko przez to, że nadal nie porzuciła w pełni swojego dotychczasowego planu. Jeśli brała pod uwagę powrót do Lorne Bay, musiała zadbać o to, aby brunet w najbliższym czasie jej się oświadczył, a skoro sam nie doszedł jeszcze do podobnych wniosków, trzeba było delikatnie go w tym kierunku popchnąć. I właśnie to Aura próbowała teraz osiągnąć – zasiać w jego umyśle myśl, która później przybliżyłaby ją do osiągnięcia upragnionego celu.

Alfie Fawcett
sumienny żółwik
Magda
programista — n/a
30 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
odnoszący sukcesy twórca aplikacji randkowej, który rok temu wrócił w rodzinne strony, żeby zasmakować spokoju i rozpocząć nowy projekt; poza odpoczynkiem i natchnieniem, Lorne Bay przyniosło mu również miłość po tym, jak trzy miesiące temu na jego drodze stanęła Aura
Szczerze? Gdyby o tym wspomniała, Alfie pewnie rzuciłby się na pomysł, żeby z nią tutaj zostać, bo czemu nie? Praca go nie ograniczała co do miejsca pobytu, niekoniecznie musiał być obok swojej rodziny, w końcu żył już parę lat dosyć daleko od nich i nie było tragicznie, a na wyspie było dokładnie tak spokojnie, jak by sobie tego życzył. Gdy przeprowadzał się do Lorne Bay marzył tylko o tym, aby uciec od zgiełku wielkich miast, a postawił na rodzinne strony, bo były mu znajome i nie miał innego pomysłu, ale gdyby miał dobry powód, żeby przeprowadzić się gdzieś indziej, a tym byłaby Aura, to nie miałby nic przeciwko temu. Ale sam nie spieszył się z zaproponowaniem tego. Byłby pewnie śmielszy z takimi pragnieniami, gdyby Aura dała mu odczuć, że sama chciałaby przenieść się z nim gdzieś na dłużej niż tylko na czas trwania krótkiego wypadu. - Nie są oczywiste? - pytając poruszył zaczepnie brwiami, spojrzeniem starając się delikatnie zasugerować jej co mógł mieć na myśl, ale na razie wprost tego nie mówił. Nie dlatego, że się wstydził, a po prostu chcąc jeszcze chwilę potrzymać ją w niepewności, choć pewnie doskonale wiedziała co, a raczej kogo miał na myśli i wcale nie potrzebowała jego potwierdzenia, w końcu czy od pewnego czasu nie był już do bólu oczywisty z tym, jak poważnie ją traktował? - Już go planujesz? - rzucił niby przekornie, uśmiechając się przy tym zadziornie, a jednak było w tym pytanie drugie dno. Tak, badał teraz teren w związku z tym, że od pewnego czasu czaił się z pomysłem oświadczenia się jej, ale wciąż nie potrafił się do tego zabrać z wielu powodów. Ale jednym z nich na pewno był fakt, że potrzebował z jej strony jakiegoś zapewnienia, że chciała dokładnie tego samego, co on, ponieważ zdawał sobie sprawę z tego, że dla niektórych na takie plany może być zbyt wcześnie, a nie chciał czegoś między nimi popsuć. Dlatego między innymi taka ostrożność z jego strony. Gdyby miał z jej strony jakieś zapewnienie, że chciała tego, co on, pewnie zapomniałby o wszelkich wątpliwościach, a także radach innych osób i po prostu uklęknąłby przed nią, ponieważ nie tracił przekonania, że Aura była tą jedyną. I nie, nie dopuszczał do siebie myśli, że mógłby się w tej kwestii mylić, no bo… Zbyt wiele podpowiadało mu, że miał rację. I pewnie tak było, jednak niewykluczone, że tylko w przypadku Aury Mulligan, a nie Aury Millburn.

Aura Millburn
ambitny krab
Edyta
śpiewa do kieliszka — Moonlight Bar
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Miesiąc temu występowała na ulicach, dziś śpiewa w miejscowym barze, choć w rzeczywistości zawodowo zajmuje się odgrywaniem roli idealnej partnerki, aby po fałszywym ślubie zniknąć z majątkiem nowego męża.
Gdyby nie ta sytuacja, prawdopodobnie w ogóle nie brałaby takiego scenariusza pod uwagę. Nie powinna planować jego obecności w swoim życiu na dłużej, ale jakaś jej część chyba po prostu nie chciała być sama. Bała się tego, co byłoby, gdyby jednak zmuszona była uciec od dotychczasowych zajęć, a także ludzi, z którymi współpracowała. Wiedziała, że nie mogłaby wtedy tak po prostu wrócić do domu, zatem czekałaby ją ucieczka, w której nie towarzyszyłby jej nikt. To była przerażająca wizja, ponieważ oznaczała, że wtedy w końcu musiałaby stawić czoła swojemu sumieniu. Miałaby okazję zrobić rachunek sumienia, po którym prawdopodobnie dotarłoby do niej to, jak wiele złych rzeczy dopuściła się w ciągu swojego niespełna trzydziestoletniego życia. Nie chciała się z tym mierzyć i może dlatego zabrała go tu ze sobą? Może, a może po prostu lubiła jego towarzystwo, czego nie chciała przyznać przed sobą otwarcie. Nie mogła go przecież polubić, bo wówczas udowodniłaby, że nie była tak dobra w grze, w której sama miała rozdawać karty. - I tak chciałabym o nich posłuchać - odparła, a jej usta wykrzywiły się w uśmiechu. Oczywiście, że wiedziała do czego zmierzał, ale czy to sprawiało, że nie chciała usłyszeć z jego strony jakiegoś zapewnienia? Wręcz przeciwnie, ponieważ to właśnie one dawały jej pewność, że wypełniała swoje obowiązki jak należy. Gdy zadał jej późniejsze pytanie, nie odpowiedziała od razu. Najpierw uśmiechnęła się nieśmiało, udając lekko zmieszaną, dokładnie tak, jakby przyłapał ją na gorącym uczynku. Chciała, żeby zrozumiał, że o tym myślała, ale wolała nie mówić tego wprost. Wierzyła, że właśnie takie zagranie zadziała na niego skuteczniej. - No wiesz, po prostu… Zwracam uwagę na rzeczy, które kiedyś mogą się przydać - odpowiedziała, trochę krążąc wokół tematu. Zaraz też zaplotła sobie kosmyk włosów za ucho i rozejrzała się raz jeszcze po wnętrzu kapliczki. - To miejsce ma ten szczególny klimat. Wchodzisz tu i od razu widzisz ławki udekorowane białymi kwiatami i grono najbliższych osób, które towarzyszy ci w tym specjalnym dniu. To głupie? - zapytała i lekko zmarszczyła nos. Tak, tym razem to ona chciała wybadać, co brunet naprawdę o tym myślał. Chciała zyskać pewność, że znajdowali się w tym samym miejscu, a ona nie będzie musiała już długo czekać, żeby domknąć kolejne zadanie, które, niestety, stanowił dla niej on.

Alfie Fawcett
sumienny żółwik
Magda
ODPOWIEDZ