lorne bay — lorne bay
18 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#3

Elisha nie należała do zbyt rozsądnych osób i większość jej znajomych jednak zdawało sobie z tego sprawę. I byli tacy, którzy uwielbiali to wykorzystywać, namawiając ją do wcielania najgłupszych pomysłów w życie, ale też Ci, którzy próbowali sprowadzać ją na ziemię, kiedy tylko taki głupi omysł wpadnie jej do głowy, a jeśli na to już było za późno, to potem musieli ratować jej tyłek. I podobna sytuacja miała miejsce właśnie dzisiaj, aczkolwiek namówienie dziewczyny na imprezę na plaży, znowu przecież nie było znowu takie najgorsze, prawda? Tak czy siak, ani się nie wahała. W końcu był weekend, pogoda była ładna, więc dlaczego miałaby kisić się w domu? Większym problemem było natomiast to, że o swoich planach nie raczyła poinformować ojca. Przecież wiedziała, że by się na to nie zgodził. No i poniekąd miałby rację, bo jak widać na załączonym obrazku, ten cały powrót do Lorne Bay wcale nie sprawił, że dziewczyna się totalnie nawróciła i stała się ot tak najgrzeczniejszą dziewczynką w mieście... No co to, to nie. No ale Eli była zdania, że przecież tatuś o niczym się nie dowie. Och, jakże to było głupiutkie dziewczę!
Tak czy siak, wyszła z domu z paroma znajomymi, wieczorem, kiedy to jeszcze nie było w nim jej ojca. Nie musiała się więc wcale tłumaczyć, gdzie idzie. I mogła śmiało bawić się w najlepsze, nie przejmując się niczym. Ani tym, że jej kumpele postanowiły się w międzyczasie ulotnić, ani tym, że tatuś sobie o niej 'przypomniał' wypisując do niej wiadomości typu gdzie jest j o której zamierzała wrócić do domu, ani też tym, jak właściwie miała wrócić do domu, w środku nocy, ewidentnie pijana, nie zwracając uwagi staruszka. Po prostu bawiła się zbyt dobrze, by się nad tym wszystkim zastanawiać. I doszło to do niej dopiero, kiedy było już naprawdę późno a jej od tego całego alkoholu zaczęło kręcić się w głowie i stwierdziła, że chce już do domu. I całe szczęście, że nie była jeszcze aż tak pijana i dotarło do niej, że nie mogła w takim stanie wrócić do domu... A tym bardziej utwierdziła się w tym przekonaniu, kiedy wzięła telefon do ręki i zobaczyła te wszystkie smsy od niego. Cholera!
Skłamałabym, gdybym napisała, że nie zastanawiała się wcale, bo jednak w jej stanie wymyślenie co robić, wcale nie było tkwię proste! Ale w końcu do głowy przyszła jej osoba, która do tej pory chyba nie zawiodła jej nigdy.
- Archer, słońce ty moje - przywitała się, kiedy już usłyszała jego głos w słuchawce. Ale zaraz urwała i zmarszczyła brwi, kiedy dotarło do niej, że brzmiał tak jakoś... dziwnie. - Czekaj, czekaj. Co Ty, spałeś? - zapytała zdziwiona, bo przecież do niej jakoś nie docierało, że w rzeczywistości był już środek nocy, więc tą czynność akurat wcale nie powinna jej dziwić. - W każdym razie, potrzebuje Cię - jeżeli Archer nie skumał, że dzwoniąca do niego dziewczyna, była totalna pijana, to musiał być baaardzo zaspany! - musisz mnie zgarnąć z imprezy - ona go nie pytała o zdanie, ona po prostu poinformowała go o tym fakcie i nie dopuszczała do siebie myśli, że chłopak mógłby jej w tym momencie odmówić. Za bardz ją kochał, nie oszukujmy się! Inna sprawa, że póki co nie zamierzała go uświadamiać, że nie chodziło jej o zawiezienie jej do domu, bo tam się pokazać nie mogła. Gdyby tak było, to przecież sama by mogła się przejść... Liczyła jednak na to, że Archi będzie tak kochany i przygarnie ją do siebie na tę jedną noc, a konkretniej to pół nocy!

Archer Brooks
powitalny kokos
Lama
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
10.
Spał. I spałby w najlepsze, gdyby ze snu nie wyrwał go natarczywy dźwięk telefonu. Z początku Archie pomyślał, że to budzik, więc po omacku próbował wyłączyć alarm w komórce, ale kiedy wyuczony na pamięć gest, polegający na przejechaniu palcem po ekranie od prawej do lewej, nie zadziałał, w końcu półprzytomny podniósł się do pozycji siedzącej i odebrał połączenie.
W pierwszej chwili nie rozpoznał głosu i dopiero po tym, jak dziewczyna wyraziła pilną potrzebę ratunku, rozpoznał w nim Elishę, więc przetarł wierzchem dłoni posklejane oczy i zaczął wciskać na tyłek krótkie spodenki, oznajmiając, że wkrótce pojawi się w wyznaczonym miejscu i żeby absolutnie się z tego miejsca nie ruszała, a najlepiej włączyła w telefonie lokalizację, aby mógł cały czas mieć ją na oku.
Elisha Polanski była dla Brooksa niczym młodsza siostra, której nigdy nie miał. Lubił ją, tak normalnie, bez żadnych romantycznych i seksualnych podtekstów. Już nie pamiętał jak się poznali, pewnie na jakieś imprezie, gdzie Młoda wlewała w siebie nadmiar alkoholu, a Archer zwrócił jej uwagę, że chyba trochę przesadza i powinna przystopować. I najwyraźniej tej nocy też przesadziła, a on czuł się zobowiązany pomóc jej, zanim wpakuje się w jakieś niefajne tarapaty.
- Halo? - zadzwonił do niej, gdy już zjawił się na parkingu przy plaży. - Gdzie jesteś, nie widzę cię - zaparkował swojego starego Chrysler pod drzewem i wysiadł z samochodu, rozglądając się bacznie dookoła, ale po Eli nie było ani śladu. Dopiero po chwili dojrzał ją przy jednej z ławek; zataczała się lekko i to już nie pozostawiało Archerowi żadnych wątpliwości, że była nawalona jak autobus.
Wziął głęboki oddech i ruszył w jej kierunku, naprawdę starając się, żeby nie wyglądać na wściekłego, chociaż właściwie to wkurzył się, chociaż nie do końca wiedział czy zdenerwował go stan Elishy, czy fakt, że wyrwała go z łóżka w środku nocy.
- No to grubo - skwitował na jej widok i pokręcił głową, dając dziewczynie do zrozumienia, że chyba nieco przegięła. - No i gdzieś ty się tak porobiła, dzieciaku? - miał zamiar odwieźć ją do domu, ale jeszcze nie wiedział, że ta będzie miała zamiar wprosić się do niego. Bo skąd miał wiedzieć? Niby zadawał sobie sprawę z tego, jak wygląda jej sytuacja rodzinna, ale jakby nie patrzeć, Eli miała już prawie osiemnaście lat, więc chyba nikt nie mógł mieć do niej pretensji, że wyszła w miasto zabalować.

Elisha Polanski
mistyczny poszukiwacz
-
lorne bay — lorne bay
18 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
No i Archer kolejny raz udowodnił dziewczynie, że zawsze może na niego liczyć. No bo skoro nawet w takiej sytuacji, bez żadnego marudzenia i próbowania się wymigać po prostu kazał jej czekać? A przecież mógł mieć w nosie, kazać jej spadać i pójść spać dalej! Z tym, że Elisha nie pomyślała o tym, że gdyby coś się jej stało, to potem zapewne właśnie Archer pluł by sobie w brodę, że jednak po nią nie przyjechał, więc tak jakby też robił to dla własnego spokoju i sumienia. Tak czy siak, nie zamierzała mu robić dodatkowo pod górkę, a przynajmniej nie celowo, więc skoro kazał jej czekać, to czekała i nigdzie się nie ruszała. Przysiadła sobie grzecznie na ławeczce nieopodal... I chyba troszkę odleciała, bo jakoś nie zarejestrowała pojawienia się auta na parkingu, zresztą auta, które przeciez dobrze znała. Dopiero telefon od chłopaka sprowadził ją znów na ziemię.
- No tutaj przecież noo - odparła mu bardzo elokwentnie, próbując się podnieść z ławki i dopiero wtedy też ujrzała czekającego na nią Brooksa.
- Przyjechałeś! - powitała go z entuzjazmem, rzucając mu się w ramiona, opierając tym samym cały swój ciężar na niego. Dobrze, że była raczej drobna, więc dla niego nie było to jakieś straszne obciążenie. Szybko jednak ta jej miłość skierowana w jego stronę się ulotniła, kiedy to nie dość, że nazwał ją dzieckiem, to zarzucił, że przesadziła z alkoholem.
- Ej! Nie nazywaj mnie tak - obruszyła się, marszcząc przy tym nos, coby pokazać swoje wielkie niezadowolenie. No przecież ona nie była dzieciakiem! I nic jej tak nie wkurzało, jak właśnie takie głupie ksywki. Wynikało to również poniekąd z tego, że w taki sposób traktował ją jej własny ojciec, mając ją za głupie dziecko i to jej po prostu wystraczało, znajomi naprawdę mogli sobie darować. - I wcale się nie porobiłam! - i kolejne oburzenie, dodatkowo totalnie bezpodstawne bo jednak prawda była taka, że akurat pijana była bardzo! - Jestem prawie całkiem trzeźwa! - oznajmiła mu, splatając ręce na piersi. I kogo niby próbowała oszukać?
Zamiast więc tkwić tak wciąż na tym parkingu, bez zaproszenia wpakowalo się do auta chłopaka. Bo prawda była taka, że też troszkę już jej się chłodno zaczęło robić. Bo okej, było lato, ale jednak wieczorami temperatura siłą rzeczy spadała. No a ona ubrana zbytnio nie była, nie oszukujmy się!

Archer Brooks
powitalny kokos
Lama
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
Prawda, na Archerze zawsze można było polegać. Niejednokrotnie przekonywali się o tym jego przyjaciele, bracia albo mama, choć tą ostatnią czasem zawodził. Kiedyś obiecał jej, że już więcej nie będzie brał udziału w niedorzecznych zakładach, a jednak dalej to robił, czego konsekwencją był upadek z dużej wysokości. Trochę jak Brandon Stark w Grze o tron, który wspinał się po zamkowych murach i zleciał wieży, ale w przeciwieństwie do niego, Archiego nikt nie zepchnął. Sam spadł, a skutki upadku ponosił po dzisiejszy dzień. Cud, że w ogóle kuśtykał.
- Jasne, że przyjechałem - co ona sobie myślała, że zostawi ją w potrzebie na pastwę losu? No niepoważna. - Dzieciak jesteś i tyle. W dodatku zadatkami na młodą alkoholiczkę. Chodź, pani prawie trzeźwa, odwiozę cię do domu. No na co czekasz? Na oklaski? Vamos, vamos! - zarządził po hiszpańsku (liznęło się trochę języka w liceum i na studiach), po czym faktycznie uderzył kilka razy w dłonie, żeby ją ponaglić. Oczywiście wcale nie mówił poważnie o tym alkoholizmie, a i wcale nie był od niej wiele starszy. No może teraz pięć lat wydawało się sporą różnicą, ale z kwestią czasu ta granica zatrze się całkowicie i w ogóle nie będzie odczuwalna.
Popatrzył na Elishę niczym na obrażoną, nieco rozhisteryzowaną małolatę w podartych rajstopkach. Z tymi założonymi na piersiach rękami ani trochę nie wyglądała groźnie, a żeby tak wyglądać, powinna jeszcze na dokładkę tupnąć nóżkę. O, wtedy mieliby prawdziwy obraz pięknego, młodzieńczego buntu.
Na szczęście nie trzeba było powtarzać drugi raz i Polanski usadowiła się wygodnie na siedzeniu pasażera. Szczerze mówiąc, Archer myślał, że wcale nie będzie to takie proste i że przez dłuższą chwilę będzie musiał ją nagabywać do powrotu do domu, a tu proszę, bardzo miła niespodzianka.
- Zapnij pas - upomniał ją, bo jeszcze tego by brakowało, żeby policja uraczyła ich mandatem. Już wystarczyło, że Brooks wiózł w aucie nieletnią, będącą pod wpływem procentów. - Jak się bawiłaś? - zapytał zwyczajnym tonem i zainteresowaniem w głosie, bo zawsze jeśli z kimś rozmawiał, to ciekawiło go w jego rozmówcy dosłownie wszystko. A to wszystko dlatego, że Brooks najzwyczajniej lubił ludzi. Lubił z nimi rozmawiać, patrzeć na nich i śmiać się z nimi. Albo do nich. Albo z nich, jak kto woli. I tak było też w przypadku Eli, młodszej koleżanki, którą właśnie zamierzał odwieźć do domu i w tym celu odpalił silnik, a potem wyjechał z parkingu na drogę prowadzącą do Pearl Lagune.

Elisha Polanski
mistyczny poszukiwacz
-
lorne bay — lorne bay
18 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Niestety, młodość rządziła się swoimi prawami i to właśnie z tego wynikały takie głupie zachowania jak ten zakład chłopaka. Przecież nastolatkowie nie zawodzili swoich rodziców z premedytacją, po prostu w pewnym wieku zaimponowanie czy tam udowodnienie czegoś swoim kolegom, koleżankom czy sympatii było istotniejsze niż słowo dane mamie czy tacie. Smutne to, ale prawdziwe i niestety w tym wieku teraz była Elisha.
- Kochany jesteś - oznajmiła mu, bo jednak naprawdę doceniała, że ratował jej tyłek, a jeszcze było to dla niego takie oczywiste! Chociaż tak z drugiej strony, gdyby jednak postanowił ją kopnąć w tyłek, to ona na siłę udowodniłaby mu, że potrafiła sobie poradzić sama, bez jego pomocy! Ale wiadomym było, że z tego nie wyszłoby nic dobrego a tylko mogłaby się przeliczyć i wpakować się w jakieś gówno, a komu to potrzebne. - Dobra, cofam to co powiedziałam. Jednak jesteś okropny - syknęła rozdrażniona, a jednak znała Archera i powinna dobrze wiedzieć, że droczył się z nią i robił to właśnie po to, żeby tylko ją wkurzyć. A nic jej tak nie wkurzało, jak nazywanie jej dzieciakiem, co z kolei on wiedział bardzo dobrze. Ostatecznie więc bez dyskusji, a jedynie z ostentacyjnym przewróceniem oczyma, wsiadła do auta
- Dobrze tato - mruknęła pod nosem, kiedy przypomniał jej o pasie. Zaczynało ją już wkurzać to podejście chłopaka i że naprawdę próbował traktować ją jak głupie dziecko... - Było super! Chociaż laski z którymi przyszłam gdzieś mi zniknęły... Myślisz, że poszły się bzykać w krzakach z jakimiś przystojniakami? - no tak jej przyszło przez myśl, że skoro ich nigdzie nie widziała potem, to pewnie znalazły sobie lepsze towarzystwo... No a kto wie, czy nie skończyło się to jakimś numerkiem w krzakach?
- Ej, czekaj! - pisnęła, kiedy zorientowała się jaką drogą jedzie Archer! Można nawet powiedzieć, że przez to trochę otrzeźwiała. No tak... Przecież nie uprzedziła go, że byłoby miło, gdyby jednak pozwolił jej przenocować u siebie. - Gdzie ty jedziesz? Przecież nie mogę się pojawić w takim stanie w domu... - w jej głosie nie słychać było pretensji skierowanej w kierunku Archera. Bardziej po prostu panikę. I z tego stresu jej się włączył słowotok, więc zamiast na tym skończyć, paplała dalej. - Ojciec mnie zabije! A potem zabije Ciebie, jak zobaczy, że to Ty mnie przywiozłeś. Uzna, że to wszystko twoja wina, że upiłeś jego córkę, a potem znowu spakuje siebie i mnie i znowu wywiezie nas gdzieś na drugi koniec świata. Tym razem nie wiem, do Afryki, albo do jakiś Chin!

Archer Brooks
powitalny kokos
Lama
ODPOWIEDZ