Strażak — lorne bay
27 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Your beauty is beyond compare
With flaming locks of auburn hair
With ivory skin and eyes of emerald green
Your smile is like a breath of spring
Your voice is soft like summer rain
Jeśli to go pocieszało, nie był osamotniony w swojej frustracji i bezradności. Żaden system ani organizacja nie były idealne, a ryby nie bez powodu zawsze psują się od głowy. Nadal jednak powinni się chyba cieszyć, że jako kraj osiągali o wiele niższe wyniki od chociażby USA pod względem wielu rodzajów przestępstw. Większości ludzi żyło się w Australii całkiem nieźle, ale nie każdy był w stanie oprzeć się pokusie zejścia na złą drogę. W teorii każdy taki przypadek powinno się rozpatrywać osobno, sporo tych osób potrzebowało pomocy. Perfekcyjne rozwiązanie na wszystkie problemy zwyczajnie nie istniało, ale służąc społeczeństwu Sage i Rod mogli przynajmniej próbować zmienić cokolwiek.
Cena za taką możliwość była jednak wysoka. W swoich zawodach wielu tragedii doświadczali bowiem osobiście, a życie innych często mniej lub bardziej bezpośrednio zależało od ich skuteczności. I zimnej krwi, chciałaby wtrącić Sage. Z tym osobiście miała największy problem, a i Roderick zdawał się zbyt polegać w tych kwestiach na alkoholu. Kiedy jednak wszyscy dookoła tracili głowę, zachowanie spokoju i trzeźwego umysłu było koniecznością.
- Też przechodziłam kiedyś przez fazę buntu. Takie dzieciaki nie zdają sobie sprawy za konsekwencji, więc może faktycznie nauczka dobrze mu zrobi - mężczyźnie udało się Sage nieco uspokoić zapewnieniami, że chłopakowi nie grozi nic poważnego. Rudzielec gotowa byłaby mieć wyrzuty sumienia z jego powodu. Miała miękkie serce do smarkaczy, szczególnie tych niewydarzonych. Przypominali jej ją samą z przeszłości.
- W rzeczy samej - przytaknęła dziewczyna, w dalszej części wyjawiając, do której ze służb należy. Edevane szybko odwdzięczył się jej tym samym, zdradzając nieco więcej szczegółów. Niemądry. Gdyby zostawił na nosie ciemne okulary, mógłby obłapiać ją sobie wzrokiem do woli, ale bez nich Sage przynajmniej miała okazję docenić błękitne tęczówki inspektora - Australijskie FBI? .. Jesteś pewien, że możesz mi o tym mówić? - mruknęła konspiracyjnie dziewczyna, pochylając się nieco w stronę swojego towarzysza. Trudno było określić na ile żartowała, a na ile pytała poważnie. Dłonią złapała jeszcze złote łańcuszki dyndające na jej szyi, knykcie opierając o ściśnięte razem piersi - Sydney, huh? Wiedziałam, że kojarzę ten akcent - rzuciła, zanim pochyliła się jeszcze niżej, by dosięgnąć słomki wystającej z kolorowego drinka. Charakterystyczny smak przywodził na myśl sporo wspomnień, dlatego Eimer wiedziała by pić z umiarem. Long Island było zdradliwe, bo zbyt dobrze maskowało smak alkoholu. Roderick zdecydowanie nie przebierał w środkach - W takim razie jak podoba się Panu w Lorne, panie Inspektorze? - ugasiwszy pragnienie rudzielec wyprostowała się praktycznie tylko po to by po chwili wsunąć łokieć na barowy blat, zwracając się do mężczyzny bardziej przodem. Druga dłoń nadal przytrzymywała złotą biżuterię w miejscu.



Roderick Edevane
Obrazek
Come on, baby, light my fire
Try to set the night on fire
sumienny żółwik
Stasz
brak multikont
Inspektor — Federal Police
36 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Niestety te wszystkie statystyki nie znaczyły dla niego zbyt wiele. One zawsze wyglądają dobrze kiedy prezentują je politycy czy ministerstwa, aczkolwiek Roderick w swojej karierze już zbyt dużo razy widział jaka tragedia stoi za każdą pojedynczą statystyką. Może liczbę morderstw oraz innych przestępstw mieli o wiele niższą niż chociażby takie Stany Zjednoczone, aczkolwiek za każdym morderstwem kryła się rodzina, która straciła kogoś bliskiego. Matka, która straciła córkę, syna. Mąż, który stracił żonę. Jakieś dziecko, które straciło rodzica. On sam był po tamtej stronie i przekonał się na własnej skórze, że tak długo jak którakolwiek z tych statystyk jest powyżej zera, nie ważne czy będzie to 10 przypadków na milion, czy 100. Z jego perspektywy ona zawsze będzie za duża. Swego czasu sądził, że pomaga lokalnej społeczności, robi jakąś różnicę. Tak to wyglądało, lecz na dłuższą metę nic się nie zmieniło. Wystarczyło morderstwo jego rodziców by wyrównać te statystyki.
- W moim doświadczeniu to jedyny sposób. Mógłbym go wsadzić za kratki, ale to tylko sprawi, że nabierze jeszcze gorszego stosunku do prawa. Jak zobaczy za to jakie atrakcje ze tymi kratkami mogą go czekać... Czasami mądrzeją. Czasami nie. Nie ma na to recepty. - wzruszył dość obojętnie ramionami.
Już dawno przestał się przejmować losem młodocianych przestępców. Zwłaszcza, że od wielu lat nie miał już z takimi do czynienia. Teraz zajmował się głównie przestępczością zorganizowaną, narkotykami, seryjnymi zabójstwami. Takie płotki nie były nawet na jego radarze, a jak już się napatoczyły zazwyczaj puszczał ich wolno z reprymendą o ile nie przeskrobali czegoś naprawdę poważnego. Sądził, że po tylu latach w tej pracy ma już oko do tego typu spraw i nie puścił nikogo, kto później dopuściłby się czegoś pokroju zabójstwa.
- Mówię Ci tyle, ile mogę powiedzieć. - odpowiedział z nieco tajemniczym uśmiechem próbując wzbudzić jej ciekawość, chociaż prawda była taka, że to wszystko nie było tak sekretne jakby się mogło wydawać.
Chociaż bardzo próbował nie oblepiać dziewczyny wzrokiem, chociaż ten strój aż sam się o to prosił, to ona nie zamierzała mu tego ułatwiać. Łapiąc swoją biżuterię zwróciła jego uwagę, a stamtąd już nie miał wyboru i dość mało dyskretnie spojrzał jej w dekolt, szybko jednak odwracając wzrok i wracając do jej twarzy. Zdecydowanie za długo nie był z kobietą.
- Cóż, zesłali mnie tutaj dopiero kilka lat temu, więc nie zdążyłem się go jeszcze pozbyć. - uśmiechnął się lekko wzruszając ramionami i biorąc kolejny łyk swojego drinka - Nie będę kłamał... Wychowałem się na przedmieściach Sydney, później trafiłem do samego centrum i kariera uderzyła mi trochę do głowy, więc traktowałem to jako degradację, jednak muszę powiedzieć, że te okolice mają swoje uroki... O wiele więcej zieleni, słońca, natury... - podobnie jak ona oparł się łokciem o blat odwracając na stołku w jej stronę - Dziewczyny też jakieś ładniejsze. - uśmiechnął się dziarsko z pewną nutą kokieterii.

Sage Eimer
ambitny krab
Way
Strażak — lorne bay
27 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Your beauty is beyond compare
With flaming locks of auburn hair
With ivory skin and eyes of emerald green
Your smile is like a breath of spring
Your voice is soft like summer rain
- Pewnie masz rację - tylko czy rozwiązanie problemu nie leżało właśnie u źródła, a więc młodzieży? To społeczeństwo produkowało młodocianych przestępców, których w większości wchłaniał wadliwy system więziennictwa, zamiast resocjalizacji oferujący szybki powrót w swoje skromne progi. Dlaczego tak trudno było wyrwać się z tego zaklętego kręgu? Sage niestety nie miała odpowiedzi na to pytanie. Wierzyła, że każdy człowiek posiada swoją nieco mroczniejszą stronę, która nad niektórymi przejmowała czasem kontrolę. Nauka nadal spiera się zaś o przyczynę, czy złym się rodzisz czy zostajesz nim w toku traumatycznych doświadczeń. Oboje z Roderickiem byli jednak chyba zbyt trzeźwi na tak filozoficzne rozważania.
Na historie o rządowych agentach i biurze śledczym wręcz przeciwnie. Do tego uśmiech blondyna, wyjątkowo zachęcał do dalszych pytań. Sage widziała w swoim życiu kilka filmów o Jamesie Bondzie. Na pewno odnalazłaby się też w roli seksownej femme fatale. Miała zadatki na uwodzicielkę, do tego długie nogi stworzone do obcisłych kiecek z rozcięciem po samo biodro. Rod na razie musiał uwierzyć jej z tym na słowo.
- "Zesłali" nie brzmi najlepiej - padło z ust kobiety, choć delikatny uśmiech świadczył o tym, że nie odbierała tego przesadnie osobiście. Sama czasem tęskniła za Adelaide i życiem w wielkim mieście, ale i Lorne miało swoje uroki. Czas płynął tu jakby nieco wolniej, spokojniej. Ludzie dookoła też wydawali się szczęśliwsi. Ciekawe, czy Edevane uważał podobnie?
- Największa sprawa przy jakiej pracowałeś? O której możesz mi powiedzieć, rzecz jasna - rudzielec trochę wtrąciła mu się w słowo, pchana impulsem ciekawości. Musiał jej wybaczyć, zdarzało jej się momentami zachowywać dziecinnie. Możliwe, że rodzice oraz starsi bracia rozpieścili ją jako najmłodszą w rodzinie. Nie da się ukryć, że Eimer lubiła dostawać dokładnie to, czego chciała. Spojrzenie rzucone wcześniej przez mężczyznę w kierunku jej piersi tylko to potwierdzało. Ich ciała rozmawiały teraz własnym językiem, niezależnym od ust. To jak blondyn skopiował jej ułożenie, było jak kompletne zdanie.
- Oh, a jaki wybór. Można przebierać w lewo i w prawo - droczyła się Sage z blondynem, na komplement odpowiadając głównie uśmiechem i znów upijając drinka - Jak to mówią? Za mundurem panny sznurem?


Roderick Edevane
Obrazek
Come on, baby, light my fire
Try to set the night on fire
sumienny żółwik
Stasz
brak multikont
Inspektor — Federal Police
36 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Czy miał rację, czy też nie, gówniarzowi należało się trochę strachu. Nawet pomijając akt kradzieży, czego oczywiście jako policjant nie powinien był robić, to samą pyskówką zarobił sobie na takie traktowanie. Wszystkie tłumaczenia rodziców na zasadzie "wie pan jak to jest, sam pan był kiedyś młody", nigdy do niego nie trafiały. Pomimo tego, że pochodził z dość ubogiej rodziny z nienajlepszej dzielnicy potrafił oprzeć się pokusom i nie zboczyć na złą ścieżkę. Wręcz przeciwnie. W wieku tego chłopaka był już w szkole policyjnej próbując coś zmienić dla lokalnej społeczności. Z doświadczenia wiedział, że w ośmiu na dziesięć przypadków pokazanie młodym chłopakom co dzieje się w więzieniach oraz areszcie może nie sprowadzało ich od razu na ścieżkę prawości, aczkolwiek przynajmniej sprawiało, że zastanowili się dwa razy zanim popełnili jakieś mniejsze przestępstwo myśląc czy to jest tego warte. Nie miał zatem zamiaru mu odpuszczać, nawet jeśli przyczynił się do tego, że dzięki niemu poznał tak piękną kobietę.
Wiele osób przeceniało służbę w federalnej policji. To nie żadne CIA o którym ludzie również mieli mylne wyobrażenie. Nie był żadnym specjalnym agentem, chociaż brał udział w tajnych akcjach, jednak daleko im było do scen znanych z Jamesa Bonda. Gdyby kiedyś przyszło mu w takich występować na pewno chętnie miałby na swoim ramieniu Sage w roli seksownej dziewczyny Bonda. Tylko, czy musi być Bondem by ją oczarować? Cóż... Na pewno by nie zaszkodziło.
- Cóż, jak mówiłem nie byłem z tego faktu zadowolony. - uśmiechnął się trochę nieporadnie - Jednak po jakimś roku... Może roku i kilku miesiącach zdążyłem się już do tego wszystkiego przyzwyczaić. Ma to swoje plusy. - uśmiechnął się przyjaźnie upijając kolejny łyk swojego drinka.
Celowo uniknął wzmianki o degradacji. W Sydney sięgnął pozycji nadinspektora i zaczynał już walkę o najwyższe stanowisko. Jego kariera tak naprawdę nigdy nie była dla niego najważniejsza. Liczyło się to, co mógł zrobić dla ogółu społeczności. Liczyło się to dobro, tylko po morderstwie swoich rodziców zaczął trochę się gubić w końcu całkowicie tracąc kontrolę. Miał szczęście, że wstawiło się za nim wiele osób z wydziału i dzięki temu skończyło się tylko przeniesieniem oraz degradacją a nie całkowitym zwolnieniem ze służby.
- To chyba nie jest dobry moment na opowiadanie o detalach największej sprawy, nie była przyjemna. - posłał jej przepraszający uśmiech nie mając nic przeciwko temu, że trochę weszła mu w słowo - Ale z takich zabawniejszych mogę ci powiedzieć, że kiedyś rozbiłem gang, który jak nam się na początku wydawało szmuglował narkotyki w lalkach do zabaw erotycznych. Cóż... Ich szef się załamał kiedy zaczęliśmy mu je rozkładać żeby dostać się do towaru, bo wyszło na to, że nie szmuglowali narkotyków tylko bardzo zaawansowane lalki, które z jakiegoś powodu nie były u nas dopuszczone do obiegu. - parsknął śmiechem odkładając na chwilę swojego drinka - Gdyby nie zachowywali się przy tym tak podejrzanie nigdy bym na to nie wpadł, a tak dostali kilka lat w zawieszeniu, ale sprawa zaliczona na moje konto. - uśmiechnął się do niej znacznie tym wszystkim ubawiony.
Nie wszystko musiało być takie czarno-białe. Wolał nie opowiadać jej o tych wszystkich krwawych i obrzydzających seryjnych morderstwach, o których czasami nie mogła nawet usłyszeć w telewizji. Ani kartelach oraz ich poczynaniach czy innych gangach narkotykowych. To nie był dzień ani czas na te nieprzyjemne detale. Miał za to jeszcze kilka takich zabawnych historii ze swojej służby, którymi mógł się podzielić.
- Słyszałem o tym, ale jeśli mam być szczery jeszcze mi się to nie zdarzyło. Chyba tyle z tego sznura u mnie. - pociągnął za kawałek nitki odstający na szwie jego koszulki z rozbrajającym uśmiechem.

Sage Eimer
ambitny krab
Way
Strażak — lorne bay
27 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Your beauty is beyond compare
With flaming locks of auburn hair
With ivory skin and eyes of emerald green
Your smile is like a breath of spring
Your voice is soft like summer rain
Za dzieciaka robiło się głupie rzeczy. To była zasada uniwersalna dla wszystkich. Ten przejściowy wiek był najgorszy, kiedy pragnęło się więcej wolności niż było się w stanie unieść. I to przekonanie o braku zrozmienia ze strony świata. A wszystko przez buzujące hormony. Coś strasznego. Powinni się z Rodem cieszyć, że mieli to już za sobą. Samej Sage udało się jakoś nigdy nie wpaść w poważniejsze tarapaty. Nie miała na nie zwyczajnie czasu, regularnie trenując i dbając o odpowiednie stopnie, które zagwarantowały jej sportowe stypendium. Coś takiego uczyło dyscypliny, którą niestety nie mógł się pochwalić każdy. Pozostawione same sobie dzieciaki naturalnie ciągnęło do ryzyka. Wszystko, byleby tylko zrobić na złość rodzicom i zwrócić na siebie uwagę. Cóż, w tym wypadku ich złodziejaszek powinien być zadowolony kiedy opiekunowie będą odbierać go z aresztu. A wszystko na własne życzenie.
Co do Bonda, Edevane na pewno wywarł na rudzielcu podobne co agent 007 wrażenie. Poważnie, swojego napastnika powalił niczym zawodowiec. Iluzję psuł jedynie australijski akcent oraz kolorowy drink zastępujący wstrząsnięte, ale nie zmieszane martini. Już tylko od Roderika zależało jak wykorzysta wyobrażenia dziewczyny o jego pracy. Mimo wszystko mógł być spokojny. Wcale nie szukała dla siebie szpiega, a jedynie przyzwoitego faceta, który byłby w stanie zapanować nad jej temperamentem. Poczucie humoru też było plusem.
- Najważniejsze, że teraz Ci się podoba - stwierdziła Eimer, dając tematowi spokój. Są w końcu gusta i guściki, a wychodziło na to, że szatyn wcale nie wybrał Lorne sam, tylko został tu skierowany. Do tego za karę. Tym lepiej dla niego, że jednak zdołał polubić nowe miejsce. A jeśli Sage miała w tym jakiś swój maleńki udział, tez dobrze.
- Oh, Inspektorze, zapewniam, że mam silny żołądek - to w razie gdyby jednak się zdecydował, choć kobieta oczywiście rozumiała, że o większości spraw w swojej karierze Rod pewnie wolałby zapomnieć. Poza tym to miło, że mężczyzna bał sie popsuć przyjemny nastrój. Sama pieguska też niechętnie wracała do śmiertelnych przypadków ze swojej listy.
- Udaremniony przemyt seks-lalek? Kto by nie chciał wpisać tego do CV - udzieliło jej się rozbawienie towarzysza, choć swój drink zamiast odłożyć, tylko bardziej opróżniła. Kąpiel w oceanie, a potem pościg za złodziejem. Miało prawo zaschnąć jej w gardle - Ciekawa jestem tylko co takie potrafiły, że nie dopuścili ich do obiegu - tu zerknęła pytająco na szatyna, licząc, że celowo zatrzymał dla siebie ten szczegół na sam koniec. Jej przypuszczenia? Kto wie. Azjaci byli zdolni do wszystkiego. To pewnie oni stali za produkcją takich robotów - Poza tym jak trzeba być zdesperowanym by szukać bliskości z kukłą? - Sage chyba wkręciła się w temat, pozwalając by falowane, rude włosy podskakiwały przy każdym geście. Wysuszone na słońcu zawsze skręcały się trochę mocniej. A plan Rodericka podziałał całkiem nieźle. Seks-zabawki jako temat zastępczy? To było oczywiste, że się przyjmie. Pewnie dlatego, że był na równi interesujący co seryjni mordercy oraz narkotykowe gangi. No prawie.
- Żartowniś z Ciebie - kolejny sukces na koncie, mężczyźnie udało się rozbawić Eimer po raz kolejny. Wszystko za sprawą pojedynczej nitki. Jakie jeszcze asy skrywał w rękawie? A może zwyczajnie dobrze im się razem rozmawiało? Może jednak dziewczyny z Lorne nie były w obyciu aż takie ciężkie. Szczególnie, kiedy same na Ciebie wpadały - Przyznam, że z daleka wyglądałeś na większego sztywniaka. Pozory czasem mylą, co?


Roderick Edevane
Obrazek
Come on, baby, light my fire
Try to set the night on fire
sumienny żółwik
Stasz
brak multikont
Inspektor — Federal Police
36 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Trzeba przyznać, że czasami korciło go żeby podsycać kobiece wyobrażenia na temat jego pracy, aczkolwiek jakoś z wiekiem zaczęło mu to przechodzić. Z resztą, kogo miał oczarowywać skoro jeszcze kilka lat wstecz był prawie spełnionym ojcem i mężem, a wszystko szlag trafił przez jego rozwiązłość oraz serce, które same nie wiedziało, czego chciało. Rzadko kiedy czuł się już na siłach by grać w tę całą grę pozorów. Nie szukał sobie nikogo nowego i tak na dobrą sprawę nikt nie zwracał też na niego uwagi. Wystarczy spędzić z nim przy barze kolejne dwie godziny żeby przekonać się co zostało z, niegdyś dumnego, sławnego oraz praworządnego, nadinspektora z Sydney. Jedynie złe wybory, problemy z alkoholem oraz pogłębiające się zmarszczki i bynajmniej nie od ukradkowych uśmiechów. Żaden z niego 007, chyba, że jakaś kiepska podróbka z Bollywood i zaraz wszyscy na plaży za nim zaczną tańczyć. Oby nie, proszę.
Przytaknął tylko na jej słowa o polubieniu Lorne. Nie zamierzał jej wyprowadzać z błędu. Sam nie wiedział, czy to prawda. Na pewno nie zakochał się jeszcze w tym miasteczku. Miało swoje uroki... Plaże, piękne dziewczyny, dużo słońca i o wiele mniej seryjnych morderców z naprawdę gorszącymi pomysłami na mordowanie swoich ofiar. Mógłby to traktować jako wczesną emeryturę gdyby nie fakt, że został zesłany tutaj za karę i to ciążyło nad nim jak jakieś cholerne fatum. Nie wspominając nawet o tym, że teraz rozwiązywał sprawę byłej kochanki, co tylko mu o tym wszystkim przypominało.
- Silny żołądek, czy nie, myślę, że powinienem cię chociaż zaprosić na chociaż jedną randkę zanim zacznę Ci wykładać wszystkie poryte rzeczy, do których zdolne są istoty ludzkie albo kartele, bo to inne kategorie. - uśmiechnął się delikatnie podtrzymując swoje zdanie.
To też nie były tematy, które poruszyłby dobrowolnie na pierwszej randce i pewnie uznałby, że z kobietą jest coś nie tak jeśli w ogóle się tym interesuje. Z Sage patrzył na to trochę inaczej. Również pracowała w zawodzie, który wystawiał ją na naprawdę nieciekawe widoki oraz niebezpieczeństwo. Wielokrotnie posiłkował się analizami strażaków do swoich śledztw więc doskonale wiedział z czym ten zawód się wiąże. W żadnym wypadku nie był seksistą, ale szkoda mu było trochę, że tak piękna i urocza dziewczyna musiała być na to wystawiona, nawet jeśli z własnego wyboru. Najlepiej byłoby gdyby musiała jedynie gasić przedmioty, a nie ludzkie trupy.
- Tak, mam bardzo zdywersyfikowane portfolio. - uśmiechnął się rozbawiony - A żebym to ja pamiętał... Chyba coś w ich lubrykancie nie było dozwolone u nas no i... Nie były przystosowane do naszych rozmiarów. - puścił jej oczko wiedząc, że załapie o co chodzi - Nie słyszałaś tego ode mnie, ale potwierdzona informacja. Jeden z moich ówczesnych podwładnych sobie pofolgował. - zniżył głos nachylając się do niej i konspiracyjnie szepcząc by na końcu znów cicho parsknąć przypominając sobie jak o tym wtedy usłyszał.
- Niektórzy po prostu nie mają szczęścia wśród kobiet. - wzruszył ramionami - A Azjaci to straszne zboczeńce i to fakt, a nie rasizm. Tylko oni żenią się z takimi lalkami na porządku dziennym. - tym razem i on sięgnął po swojego drinka upijając kilka łyków jednak pilnując się żeby nie przesadzić i wszystkiego nie zawalić kiedy jego problemy wyjdą na jaw.
- Oh... Czy mam przez to rozumieć, że zwróciłaś na mnie uwagę już wcześniej? - uśmiechnął się filuternie przechylając lekko głowę - I po prostu postanowiłaś pozwolić temu sztywniakowi zająć się swoim złodziejem bo to jest coś, co sztywniacy robią? - nawet jeśli nie chował żadnej urazy, wydawał się być tym określeniem bardziej obrażony niż urażony.

Sage Eimer
ambitny krab
Way
Strażak — lorne bay
27 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Your beauty is beyond compare
With flaming locks of auburn hair
With ivory skin and eyes of emerald green
Your smile is like a breath of spring
Your voice is soft like summer rain
Więc Roderick nie był ideałem. Wielkie rzeczy. Nieskazitelni ludzie i tak nie istnieją. Każdy z nas ma na sumieniu mniejsze lub większe przewinienia, czasem chwile słabości. Sage traktowała to bardziej jak część bycia człowiekiem. Kruchym, nieidealnym. We własnym życiu też czasem podejmowała nienajlepsze decyzje. Nie ze wszystkich była też dumna. Na szczęście to nie był ani czas ani miejsce by wyciągać brudy z przeszłości, tym bardziej je roztrząsać. Właśnie dlatego Everdane nie musiał się obawiać, że Ruda będzie ciągnąć go za język. No, może trochę. Z natury była dość ciekawska, a mężczyzna wydawał jej się interesujący. Łatwo było poczuć się przy nim bezpiecznie. I to jak na nią patrzył, to też jej się podobało.
Bo perspektywa zależy przecież od kąta patrzenia. Tak długo jak policjant postrzegał Lorne jako miasto swojej zsyłki, bardzo ciężko byłoby mu je polubić lub chociażby dostrzec w lepszym świetle. Gdyby jednak od tego wolał skupić się na witaminie D krążącej w jego żyłach oraz urokliwych widokach, miasteczko Sage nie było takie najgorsze. Za byłą kochankę Rodericka niestety nie mogła ręczyć.
- Zamierzam potraktować to jak zaproszenie - ostrzegła Eimer, zalotnie unosząc rudą brew. Facet, który uratował jej torebkę, a po wszystkim postawił nawet drinka zasługiwał co najmniej na kolejne spotkanie. Mogła nawet coś ugotować, kiedy on będzie jej opowiadać o tych wszystkich okropieństwach. Albo wymienią się wzajemnymi doświadczeniami. Ludzką naturę ograniczała niestety jedynie wyobraźnia. Sage ciekawiło do czego zdolni są niektórzy. I gdyby była brzydsza, pewnie w tej kwestii nadal niewiele by się nie zmieniło.
- W sumie.. - mruknęła, gdy oboje wyprostowali się po wysłuchaniu 'tajnych' informacji na temat Azjatów oraz testowania ich sprzętu - jeśli komuś w życiu wystarczy lalka, to może kobiety intuicyjnie omijają takie jednostki - zaryzykowała małą tezę. Plastikowa wybranka z pewnością była prostsza i tańsza w utrzymaniu, do tego nie potrzebowała by poświęcań jej zbyt wiele uwagi i zawsze była gotowa do miłosnych igraszek. I ona się dziwiła, że dla niektórych brzmiało to jak partnerka idealna?
- Tak, jak tylko wyrosłeś na drodze naszego złodziejaszka - Rod zapewne nie takiej odpowiedzi się spodziewał, ale jego ego powinno to jakoś unieść. Goniąć za swoim złoczyńcą Sage niestety nie miała zbyt wiele czasu by rozglądać się za przystojniakami. Tym lepiej, że jeden sam się w jej sprawę zaangażował - Masz z dwa metry, jesteś nieźle zbudowany. Byłam ciekawa czy chłopak przeżyje to zderzenie - oczywiście żartowała, o czym świadczyły chociażby drobne zmarszki w piegowatych kącikach jej stalowych oczu.


Roderick Edevane
Obrazek
Come on, baby, light my fire
Try to set the night on fire
sumienny żółwik
Stasz
brak multikont
Inspektor — Federal Police
36 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Roderick po dziś dzień nie pogodził się z tym zesłaniem. Uważał, że to jakaś paranoja by zsyłać go na to zadupie za wykonywanie swojej pracy. Może trochę poza przepisami prawa, aczkolwiek nie można mu było odebrać wyników, które uzyskiwał. Przecież nigdy nie skrzywdził niewinnej osoby, jeśli już komuś się dostało to zawsze członkowi przestępczości zorganizowanej bądź jakiemuś dilerowi. Jego sumienie w tej kwestii było czyste. Zrobił więcej dobrego niż złego, więc bilans był zdecydowanie na jego korzyść. To nie czyniło z niego dobrego człowieka, ponieważ przeskrobał jeszcze swoje w życiu prywatnym, jednak inspektorem w Syndey był całkiem dobrym. Takie spotkania jak to uświadamiały mu jednak, że nie wszystko jest tutaj takie złe. Słońce całkiem przyjemnie grzało, bryza od oceanu przynosiła ukojenie w upalne dni, a takie drinki z tak piękną i skąpo ubraną dziewczyną... Cóż, na to naprawdę nie mógł narzekać. Musiałby postradać zmysły.
- Słusznie. - puścił jej oczko z zalotnym uśmiechem - W takim razie to jest nasza pierwsza randka i muszę powiedzieć, że jeśli tak dobrze na niej wyglądasz nie mogę się doczekać drugiej. - pozwolił sobie jeszcze raz omieść jej sylwetkę wzrokiem mając na ustach bardzo zadowolony uśmiech.
Zdecydowanie wypadł już z obiegu jeśli chodzi o jakiekolwiek randkowanie, ale chyba nie było niczego złego w dawaniu jasnych sygnałów, że dziewczyna mu się podoba? Wie już, że jest inspektorem, więc raczej nie musi się obawiać, że jest jakimś zboczeńcem, który zacznie ją później śledzić. Mundurowi to w większości całkiem porządni ludzie. Tylko niektórzy to kompletne szuje. W każdym razie będzie się musiał trochę bardziej postarać przy kolejnym spotkaniu. Poczytać, gdzie mógłby ją zabrać. To strasznie dużo roboty jak na jego ostatnie depresyjne nastroje, ale może warto? Pewnie zdąży się o tym przekonać zanim się dzisiaj pożegnają.
- Kobieca intuicja to potężna broń... - przytaknął na słowa rudowłosej z całkiem poważną miną - A co twoja mówi Ci o mnie? - zapytał z figlarnym uśmiechem nie oczekując żadnej konkretnej odpowiedzi.
Była to po prostu dobra okazja by dowiedzieć się, czy ma na co liczyć w przyszłości. W jego doświadczeniu kobiety już po pierwszych kilku minutach wiedzą, czy są zainteresowane nawiązaniem jakiejś relacji z mężczyzną. Przyjacielskiej, bądź romantycznej.
- Będąc fair... To on bardziej wyrósł mi na drodze, niż ja jemu. Po prostu starałem się nie wylać przy okazji swojego drinka. W pierwszej chwili nawet nie wiedziałem, że jest złodziejem i pewnie bym go nie zatrzymywał. Nie będę robić z siebie bohatera. - wzruszył ramionami z przepraszającą miną - Cieszę się jednak, że na siebie wpadliśmy, dzięki czemu mam okazję postawić ci drinka i poznać cię trochę bliżej. - uśmiechnął się całkiem szczerze.

Sage Eimer
ambitny krab
Way
ODPOWIEDZ