strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
#16

Remi nigdy nie był jakimś super ogierem, ale jeszcze nie wiedział, czy Posy będzie chciała się umówić na drugą randkę. Niby pierwsza poszła dobrze i mu się podobało, ale już wiele razy mu się źle zdarzyło ocenić sytuację. I na przykład wylądować we friendzone… jakieś milion razy, zamiast dalej randkować. I nigdy mu się nie zdarzało, że nagle z przyjaźni wychodziło coś więcej, więc naprawdę się zdziwił, że flavia houghton mu to zaproponowała. Ale zanim się zdążył zastanowić, już się zgodził, bo w sumie to czemu nie? Był otwarty na coś nowego, coraz częściej mu tęskno było za prawdziwym związkiem i rodziną, więc… no dlaczego nie? Związki, które zaczynają się od przyjaźni powinny być dobrym pomysłem! I to, że złamał nogę i miał gips nie powinno go ograniczać, dlatego zapisał ich na rejs i przygotował różne przekąski, żeby mnie zgłodnieli po drodze. Więc kiedy czekał w umówionym miejscu przed wejściem na pokład, opierał się na kulach i miał na sobie bardzo duży plecak z jedzeniem! Uśmiechnął się promiennie i kiedy Flavia się zjawiła, lekko sie skłonił.
- Jeśli nie wpadniemy po drodze na żadną górę lodową, to powinno się udać - rzucił, chociaż czekało go przejście przez podest na pokład statku, co zdecydowanie będzie dużym wyzwaniem, ale hej, nie zamierzał się poddawać! - I cześć, ładnie wyglądasz. Mam nadzieję że jesteś podekscytowana i przypomniałaś sobie jak walczyć z krokodylami, jak jakiś wskoczy na pokład. możemy się bronić moimi kulami, to bardzo niebezpieczna broń - zapewnił ją i nawet pokazał swoje uzbrojenie, z uroczym uśmiechem. Oczywiście czuł się dziwnie i się stresował, ale nie zamierzał tego dać po sobie poznać. Oczywiście.
towarzyska meduza
-
właścicielka winiarni — passing clouds winery
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
właścicielka winiarni i sommelierka, ze słabością do komplikowania sobie życia na każdym etapie w każdy sposób

Od zawsze uważała samą siebie za kobietę niezależną i silną, co to każdy słoik jest w stanie otworzyć sobie sama, jednak przy tym niekoniecznie lubiła naruszać pewne zwyczaje zachowane w tradycji. Co więc nią kierowało, gdy rzuciła propozycję przyjacielskiej randki? Nie miała pojęcia, czy to nagły przypływ adrenaliny napędzany winem, czy może zwyczajnie miała już dość stanu, w jakim tkwiła i ona, i Remi. Jak to głoszą uliczne mądrości, próba nie strzelba. Od jednego spotkania w nieco innym charakterze cała ich znajomość nie mogła legnąć w gruzach, prawda? Poza tym nie miała żadnych oczekiwań względem Blackwell’a, nie chciała też by jej wybryk sprawił, że poczuje się zobowiązany do wykonania wszystkich formalnych rzeczy, jakie przypisuje się randkom, ale musiała przyznać sama przed sobą, że jego zaangażowanie naprawdę było miłą odmianą od beznadziejnych spotkań z innymi facetami. Nie potrafiła przewidzieć, jak przebiegnie ich wspólne popołudnie, ale żywiła nadzieję, że nieważne, jaki tor obiorą, pod koniec dnia nie wpłynie to negatywnie na ich relację. 
Nie pamiętała kiedy ostatni raz wybrała się na rejs, jeszcze bardziej odległym wspomnieniem była randka pod taką postacią, więc humor niezaprzeczalnie dopisywał jej tego dnia. Jednak wraz z dobrym nastawieniem przeplatał się lekki stres i piętrzące się myśli, czy na pewno był to dobry pomysł? Cóż, ta kwestia dopiero się okaże, na sam początek pogodne nastawienie Remusa w zupełności wystarczyło. Odwzajemniła jego uśmiech, podchodząc bliżej. 
- Mam nadzieję, że nic takiego nas nie spotka, umiem tylko pływać żabką - odpowiedziała z rozbawieniem w głosie, a słysząc kolejne słowa przyjaciela, uśmiech na jej twarzy jedynie się powiększał. - Cześć, dziękuję. Ty również niczego sobie się prezentujesz, nawet z tymi kulami - zaczepiła go żartobliwie, wskazując na nieszczęsny balast, który z pewnością utrudniał mu codzienne funkcjonowanie, a mimo to wyglądał jakby całkiem przywykł do zaistniałej sytuacji. - Proszę cię, ostatnio łapałam jadowitego węża, myślisz, że po tej przygodzie krokodyli bym się bała? Jestem teraz nieustraszona - zaśmiała się pod nosem, po czym wykonała parę kroków w przód, szykując się do wejścia na pokład. - Mogę ci jakoś pomóc? Nie chcę ryzykować, że za chwilę unieruchomisz sobie drugą nogę albo tym razem rękę - nie w złośliwości, a trosce właściwie, zwróciła się do niego. Chyba żadne z nich nie chciało kolejnej tragedii, a wejście na statek nie należało do najstabilniejszych. Morskie fale robiły swoje.

remi blackwell
ambitny krab
k.
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
Remi też ją uważał za kobietę bardzo niezależną i w ogóle, super ogarniającą. A już na pewno w porównaniu z nim, bo jak wiadomo, Remi był tym typem dorosłego człowieka, który wciąż miał w sobie i regularnie pielęgnował takie wewnętrzne dziecko. I pewnie dlatego też tutaj wylądowali, bo to Remi sobie uwidział, że chce czegoś poważniejszego i marzy mu się dziecko, więc trzeba o tym zdecydowanie zbyt wiele i zbyt często myśleć. No i hej, musiał w końcu podjąć jakieś ryzyko, nie? Bo nie był aż takim głupkiem, żeby nie wiedzieć, że jego związki rozpadały się też przez niego. I przez to, że obawiał się powtórki z rozrywki, chociaż to okropne słowo do określenia faktu, że była go zdradzała. Miał złamane serce i najwyższy czas zmężnieć i pozwolić mu się zagoić, w końcu minęło już jakieś… no 10 lat, więc zaczynał być trochę żałosny we własnych oczach, obawiając się wiecznie zranienia. I hej no, skoro chodził na randki, to czemu nie miałby też pójść na jedną z przyjaciółką? To była dobra odmiana, coś nowego do wypróbowania i nie szło z tym żadne wielkie zobowiązanie. Więc postawił na dobrą wspólną zabawę i na luz. No dobra, trochę też dlatego, że nie był jakimś asem romansów i na randkach zdarzało mu się bardzo stresować i robić różne głupoty, ale akurat flavia houghton o tym doskonale wiedziała, bo wiele razy jej o tym opowiadał…
- I nie wiem czy znajdziemy tutaj jakieś drzwi, żeby się na nich ratować. Czy raczej ratować Ciebie… bo złamana noga to chyba gorsza sprawa, niż kajdanki i za mało miejsca… - mruknął z lekkim rozbawieniem, bo to była bardzo smutna historia! Zwłaszcza to, że Rose nawet nie zauważyła że Jack zamarzł, bo za bardzo była wgapiona w gwiazdy..
- Bo to moje galowe kule, wypolerowane i w ogóle, mają specjalne śrubki - rzucił, oczywiście żartując w stu procentach. I miał nadzieję, że jego kule są faktycznie czyste, bo nawet o tym nie pomyślał, a trochę wstyd z brudnymi przyjść na randkę!
- Czemu łapałaś jadowitego węża? - zapytał, szczerze zdziwiony i jednocześnie z podziwem! I podkuśtykał bliżej, żeby za nią nadążyć. A potem zmarszczył lekko brwi. - Hmmm.. możesz mnie asekurować, żebym nie spadł, ale jak jednak spadnę, to nie musisz lecieć ze mną - zdecydował po chwili zastanowienia jak to rozegrać, bo pewnie podeścik nie był na tyle szeroki żeby szli obok siebie!
towarzyska meduza
-
właścicielka winiarni — passing clouds winery
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
właścicielka winiarni i sommelierka, ze słabością do komplikowania sobie życia na każdym etapie w każdy sposób
Zdawać się mogło, że oboje nadal nosili w sobie ducha przeszłości. Znaczy wróć, mała korekta. W mniemaniu Houghton to nieszczęsne zdarzenia lat minionych przyczepiły się do niej ponownie i za każdym razem przypominały o sobie w najmniej odpowiednich momentach, a ostatnimi czasy ów wspomnienia były jej codziennym towarzystwem. Rzecz jasna istniało sporo rozwiązań na nadmierne przemyślenia, a ona z pewnością stosowała każde z nich.  Jednak już całkowicie odchodząc od niepotrzebnych obaw i myśli - okoliczności ich spontanicznej randki sprawiały, że czuła mniejszą presję. Na pewno stres opuścił ją na dobre, a całkiem przyjemnie spędzało jej się czas ze świadomością, że gdy coś pójdzie nie po ich myśli, później będą mogli się z tego wspólnie śmiać. Koniec końców wmawiała sobie, że to przyjacielskie spotkanie, jedynie w nieco podrasowanej formie. 
- Naprawdę chcę wierzyć, że mamy odrobinę więcej szczęścia, niż rozumu i w razie powtórki z Titanica znajdziemy się na napisach końcowych, jako ocalali, dobra? - bo w gruncie rzeczy Flavia unikała, jak tylko mogła kontaktów z morskimi głębinami, czy też innymi basenami wodnymi poza prysznicem w jej domu. Jednak czy miała serce zdejmować mu z twarzy uśmiech wiadomością, że cierpi na talassofobię i pływać żabką potrafi wyłącznie przez pierwszą minutę, dopóki nie zorientuje się nie ma bezpośrednio pod stopami dna? Więc, nie. Nie chciała go przedwcześnie martwić. - Jak zauważysz kapok, to nie krępuj się i bierz, chociaż mam nadzieję, że się nie przyda - rzuciła lekko się śmiejąc, chociaż w miarę rozwoju tej gadki czuła, jak niepokój czyha gdzieś w środku, by się uaktywnić. 
- Galowe mówisz? Na rejsie chyba przydałyby się takie, które zamieniałby się później we wiosła - potrzeba matką wynalazku, wielofunkcyjne kule niezaprzeczalnie zrobiłyby furorę na rynku, a skoro patent jest to teraz należy zabrać się za stworzenie wynalazku. - To długa historia, ale z pewnością unikaj wycieczek na Carnelian Land. No, chyba że chcesz się pobawić w Irwinów, ale nie wyglądasz mi na pasjonata jadowitych stworzeń - stwierdziła z nerwowym rozbawieniem, samo pamiętne spotkanie z wężem nie stanowiło powodu do śmiechów ani te parę dni temu, ani teraz. 
- Nie spadniesz, a w razie czego to po prostu nie patrz w dół, tak zawsze mówią w filmach - zaśmiała się pod nosem, wskazując dłonią, że może śmiało podejść do próby wejścia na pokład.

remi blackwell
ambitny krab
k.
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
Przeszłość po prostu była… no jak glina, która budowała człowieka. Nie zawsze była przyjemna i fajna, czasem była bardziej dziurawe niż reszta i no generalnie samych dodatkowych problemów dostarczała… ale dalej budowała człowieka. I chyba dlatego trzeba doceniać te swoje śmieszne życiowe doświadczenia, czy były dobre czy złe. Bo innych człowiek nie mógł sobie kupić na targu i to właśnie one go tworzyły, dobre i złe strony. I to akceptował. Chyba. Istniało ryzyko, że trochę był w jakiejś fazie wyparcia. Ale ta randka była dla niego po prostu czymś nowym, bo pierwszy raz miał szansę wyjść z friendzone! Nie no, dobra, nie był w sumie tak typowo uwięziony we friendzone, ale wiadomo o co chodzi. Mówi się, że twój partner dobrze jak będzie też Twoim najlepszym przyjacielem, więc z przyjaźni powinny wychodzić same dobre związki.
- Dobra, postaramy się - pokiwał głową, chociaż nie był jakiś super optymistycznie nastawiony. - chociaż gdyby zrobili o nas taki film, to bylibyśmy nieśmiertelni. Jak myślisz, kto powinien nas zagrać? - zapytał i spojrzał na nią - bo Ciebie to Monica Bellucci - dodał - ale taka z młodości, bo teraz to już nie jest… no młoda - uzupełnił, żeby nie myślała, że wygląda staro! Co to to nie. Po prostu flavia houghton miała w sobie coś z Bellucci. Coś w oczach i ustach trochę też. Ale na pewno zaraz Remi wpadnie na kogoś młodszego, kto też może ją zagrać.
I tak, Remi był przekonany że Rose i Jack istnieli naprawdę.
- Nie ma sprawy. Wybierzemy sobie dwa, dla mnie i dla Ciebie, będziemy wyglądać elegancko - zapewnił ją, chociaż wątpił że tak będzie. I że jeden kapok utrzyma go razem z gipsem, no ale hej, przecież nie planowali się topić tak czy siak.
- Inspektor Gadżet pewnie takie ma, ale ja niestety, mam tylko te - wygiął usta w podkówkę. - Ale może… nie wiem…. może jakoś by się je… no nie wiem, jeśli by mocno pomachać? - zapytał i nawet się zamachnął jedną z nich, a potem wzruszył ramionami. Potrzeba matką wynalazku.
- No weź, opowiedz mi! Chyba że to był eufemizm to chyba nie chce wiedzieć… - rzucił, marszcząc lekko brwi, bo jak opowiadała mu o swoim jadowitym, ale eksie i jego wężu, to przecież nie był temat na randki. Nawet Remi to wiedział.
- Tak to chyba mówią jak jest bardzo wysoko, żeby ci się nie kręciło w głowie. A tu muszę uważać, żeby trafić kulą w tą deseczkę… - rzucił z rozbawieniem, a potem spróbował przejść i co prawda zachwiał się po drodze, ale wylądował na pokładzie już po chwili, cały i zdrowy! A nie za burtą. Odetchnął i spojrzał na przyjaciółkę. - No dobra, to chyba najgorsze za nami. Chodź, idziemy sobie wybrać fajne miejsce. Wolisz na dziobie czy na rufie? - zapytał, z ładnym uśmiechem, bo kobieta może wybierać!
towarzyska meduza
-
właścicielka winiarni — passing clouds winery
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
właścicielka winiarni i sommelierka, ze słabością do komplikowania sobie życia na każdym etapie w każdy sposób
W istocie friendzone było tutaj dużym niedopowiedzeniem, bowiem oboje nigdy się w nim nie znaleźli. Przynajmniej w tym oto przypadku. A ich spotkanie nie było niczym innym, jak normalnym wspólnym wypadem, może pod odrobinę inną otoczką. Jednak w dalszym ciągu on był tym samym Remim, który kiepsko gotuje, uwielbia dawać prezenty i ma zwierzogród na mieszkaniu, i ona również była tą samą Flavią. Tak, dokładnie tą, z którą kumplował się już parę lat i bardzo chciała, by nie zapominał o tym. W końcu ten element odróżniał ich randkę, od wszelkich pozostałych - byli już przyjaciółmi, docieranie do siebie mieli daleko za sobą.
- A co jeśli film okazałby się gniotem? Zawsze jest ryzyko, że ktoś niekompetentny zabierze się za ekranizację naszej tragicznej historii - rola pani marudy niszczycielki uśmiechów nie była jej ulubionym zadaniem, ale przecież skoro już tak rozbudowywali swój scenariusz, to musieli wziąć pod uwagę każdy możliwy aspekt. - Monica Belluci? - powtórzyła po nim, starając się nie dać po sobie poznać, iż to porównanie bardzo jej schlebiało. Uwielbiała film Malena, a rola wspomnianej aktorki była wręcz kultowa. - No dobra, mogę się zgodzić na Belluci - przytaknęła, tym razem już cała w skowronkach. - Myślę, że Brad Pitt mógłby się starać o rolę Remusa Blackwella - zaśmiała się, odbijając pałeczkę komplementów. Czy przypadkiem dwójka wyżej wymienionych aktorów, nie była z tego samego rocznika?
- Kiepska sprawa, w pomarańczowym mi nie do twarzy - powiedziała, udając przez moment zmartwioną, po czym zaśmiała się perliście. Rzecz jasna, gdyby doszło do sytuacji, w której musiałaby ratować własne życie, żaden kolor nie miałby znaczenia. - Uchwytami byłoby łatwiej wiosłować - zauważyła, gdzieś w głębi mając nadzieję, że swoimi głupimi żartami nie przyciągną na siebie nieszczęścia. - Nie, nie! To jest prawdziwa historia! Mogłabym zrobić nią furorę w lokalnej gazecie. Ubrana w garnitur łapałam w stodole węża. Brzmi nieźle, ale tak naprawdę prawie umarłam w środku, gdy go tylko zobaczyłam. Nie cierpię węży - i mówiąc ostatnie zdanie, wzdrygnęła się okropnie, zapewne tak mocno, że mógł to zauważyć. Cóż, dziwnych przeżyć jej ostatnio nie brakowało. Ciekawe, co następne znajdzie się w kolekcji.
- Dobra, mój błąd. Gdybyś nie patrzył w dół, wtedy spełniłyby się nasze czarne scenariusze i nie, wcale nie zrobiłam tego specjalnie! - chociaż jej ton wskazywał na rozbawienie, rzeczywiście nie przemyślała wcześniej sprawy. Absolutnie nie miała na myśli nic złego, wyskakując z poprzednią poradą! - Zależy, czy chcesz odtworzyć scenę z Titanica - uniosła jedną brew ku górze, uśmiechając się zawadiacko. - Może wezmę ten plecak, co? - wskazała na ekwipaż, który dzielnie dzierżył od samego początku.

remi blackwell
ambitny krab
k.
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
I Remi bardzo sie starał! I pewnie dlatego się aż tak bardzo nie denerwował, chociaż próbowanie randek z przyjaciółmi cóż… zawsze stwarza ryzyko zabicia przyjaźni. A on zdecydowanie tego nie chciał robić! Ostatnie czego mu brakowało w życiu, to łatka fatalnego przyjaciela. Bo tak to zawsze był w przyjaźń całkiem niezły, nawet jak wpadał we friendzone, to nigdy się nie zdradzał i dbał o zachowanie relacji. Aż nie minęło, a zwykle jednak mijało.
- To wtedy będziemy straszyć na planie i wyczyniać takie rzeczy, że nigdy go nie skończą uznają że historia jest przeklęta i jak będą kontynuować, to wszyscy zginą - podsumował po chwili intensywnego namysłu, a potem uśmiechnął się lekko. - Ale musimy się postarać bardziej niż na planie Troi albo tego filmu z synem Bruce’a Lee… chociaż no Troja jest super filmem, a ten drugi nie wiem…. - dodał, marszcząc brwi, bo ciężko powiedzieć, czy te filmy miały śmierci na planie przez kiepskich realizatorów. Aczkolwiek to że typ sobie złamał nogę i umarł to jakaś typowa klątwa, bo nikt od tego nie powinien umierać. Przypadkowe postrzelenie to inna sprawa. - Uuuu, powiem Ci że to byłaby naprawdę dobra obsada - rzucił i podrapał się po brodzie. - Czy to jakaś sugestia, że dobrze bym wyglądał w blondzie? - dopytał, oczywiście bardziej sobie żartując, niż mówiąc serio, bo chyba… no chyba nie chciał zmieniać koloru włosów. Pewnie w młodości miewał takie głupie pomysły, ale teraz… no chyba nie był aż taki szalony!
- Powinienem teraz wymienić kogoś z młodszego pokolenia, ale chyba nie znam za bardzo aktorów - dodał, z lekkim wstydem, a potem zmarszczył brwi. - W moim wieku oglądanie filmów i seriali dla nastolatków jest już chyba za granicą super dziwności… - dodał, ciszej trochę, bo no i poziom tych filmów, fabuły i w ogóle, no obsada to nie jest coś, co powinno go kręcić. Zdecydowanie wolał komedie romantyczne z dorosłymi ludźmi jako bohaterami.
- No coś ty, nawet w zgniłej pomarańczy by ci było do twarzy! - odpowiedział od razu, bo przecież był w trybie randkowym, więc same komplementy powinny padać! - Nie wiem co prawda kto i po co by ubierał pomarańczę, a do tego zgniłą, ale i tak byłoby pięknie - dodał z uśmiechem, w którym mieszał się ten łobuzerski ton, razem z lekkim zawstydzeniem, bo to jednak była flavia houghton , jego przyjaciółka, więc czuł się trochę niezręcznie wciąż! Odrobinę.
- Może liczmy na to, że nie będziemy musieli tego testować - ocenił po chwili, bo uchwyt może i byłby lepszy, ale były tam duże dziury, które i tak były słabsze niż wiosło. No i jednak Remi nie chciał wpadać do wody z gipsem, skoro pod prysznicem się bardzo musiał starać, żeby go nie zamoczyć, bo takie było zalecenie od lekarza. Jego udo, kolano, łydka i stopa w złamanej nodze… no bardzo tęsknili wszyscy za odpowiednim myciem!
- To naprawdę brzmi jak historia z eufemizmem, ja słyszałem wiele o łapaniu różnych węży po stodołach - rzucił z rozbawieniem, bo to się przecież prosiło o dirty joke. A potem nawet uniósł brwi, żeby pokazać, że to wcale nie on tak mówi, tylko opowieść stara jak świat!
- To co robiłaś ubrana w garnitur w stodole? I czemu go łapałaś, zamiast przed nim uciekać?- dopytał, już poważniej, z zaciekawieniem, bo naprawdę go zaintrygowała! Połączenie było naprawdę intrygujące.
- No zależy którą, jest tam wiele scen! - zauważył od razu, bo patrzyli tam i w przód i w tył też. A potem pokiwał powoli głową - ale wybierzmy szybko, bo ja strasznie zgłodniałem przy tej przeprawie - dodał, z niewinnym uśmiechem. - Spoko, poniosę dalej, ty po prostu prowadź - skinął lekko głową, bo w sumie z tymi kulami na których się opierał, ściąganie go to wyższa matematyka. - I mam nadzieję że wziąłem dobry i nie zastaniemy w środku jakiegoś spadochronu zamiast jedzenia - dorzucił w ramach żarciku, bo jak wiadomo ze spadochronem jeszcze nie skakał! A już na pewno nie miał spadochronu w domu.
towarzyska meduza
-
właścicielka winiarni — passing clouds winery
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
właścicielka winiarni i sommelierka, ze słabością do komplikowania sobie życia na każdym etapie w każdy sposób
- Wierzysz w to? Że plany filmowe mogą być przeklęte, pech prześladuje obsadę i tak dalej? Nie wyglądasz mi na kogoś, kto bałby się takich zabobonów - skwitowała, patrząc na niego spod ukosa. Przyjaźnili się, ale przecież nie wiedzieli o sobie wszystkiego. Jeśli nie skończą po tym spotkaniu na ślubnym kobiercu to na pewno będą bogatsi o nowe informacje. Wprawdzie sama Flavia nie chciała tak szybko mówić sakramentalnego tak, nawet swojemu przyjacielowi. - Hmm, nie mam pojęcia co się działo na planie Troi, wiem tylko że nigdy nie mogłam zdecydować czy bardziej podoba mi się Brad Pitt czy Orlando Bloom - odpowiedziała ze śmiechem. Nie znała tylu anegdotek co Remi, ale nadal chciała być w temacie! Nawet jeśli oznaczało to rozprawę nad estetyką filmu. - Możliwe. Przemyśl to jak kiedyś złapie cię kryzys wieku średniego, słyszałam że blond odmładza - uśmiechnęła się, dokonując bacznej obserwacji Blackwella, w końcu starała wyobrazić sobie przyjaciela po metamorfozie żywcem wyjętej z programu Łabędziem być. - Oho, lepiej zastanów się nad tym porządnie. Dostrzegłam siwy włos! - oczywiście żartowała, ale przynajmniej na początku nie musiał o tym wiedzieć. Taka z niej złośliwa bestia.
Odpuśćmy sobie. Nie znam kompletnie żadnych filmów dla nastolatków - odpowiedziała, nie będąc pewna czy jest bardziej rozbawiona swoją nieznajomością młodzieżowych trendów czy może zmartwiona z czym to się wiązało. - Chyba jesteśmy już odrobinę starzy - rzuciła śmieją się, mimo że gdzieś w głębi poczuła to wiele nieprzyjemne ukłucie żalu. Lata mijały szybciej, niż tego by chciała i kto ostatecznie był gotowy na proces starzenia? Na pewno nie ona.
Tak samo nie była gotowa, by uwierzyć w to, że zgniła pomarańcza była jej kolorem. Nikt tak często nie sprawdzał jaką urodową porą roku jest tylko po to by finalnie dalej nie znajdywać na to odpowiedzi. Jednak bez dłuższego dumania wiedziała, że zgniła pomarańcz to nie było to, nawet w trybie randkowym i mimo uśmiechu rozbawienia na twarzy!
Oczywiście, że lepiej byłoby gdyby całe to testowanie ominęło ich szerokim łukiem, dlatego urwała stronienie tak koszmarnych żartów. W końcu podświadomość zawsze słucha, prawo przyciągania, manifestacje, hemoglobina, taka sytuacja. - Teraz nie mogę opowiedzieć ci tej historii, bo zawiedziesz się, że nie ma w niej takich węży, o których myślisz - i zgodnie z tą myślą, jej anegdotka wydawać się będzie całkiem mdła w porównaniu z tym, czego oczekiwał Remi. Czy zostawienie go w tej niewiedzy do końca życia byłoby odpowiednim zagraniem? O tym można się przekonać.
- Chodźmy na czub, może zostaniesz królem świata - skoro Titanic całkowicie opanował temat przewodni, Remi miał idealną okazję odtworzyć jedną z kultowych scen. Jak zadecydowała, tak zrobili, cały mandżur przenieśli na przód statku a każde kołysanie fal przyprawiało żołądek Flavii o jeszcze mocniejszy ścisk. Jednak tego nie miała zamiaru mówić! Zdecydowanie nie należała do osób, które znane były z psucia atmosfery. Postanowiła więc zacisnąć zęby i dotrwać z klasą do końca. - Ufam, że jako wspaniały przyjaciel doskonale pamiętałeś, jakie owoce lubię i to nie przypadek, że je ze sobą zabrałeś - rzuciła rozbawiona, częstując się winogronem.

remi blackwell
ambitny krab
k.
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
Przez moment zastanawiał się nad odpowiedzią. - Szczerze? - zapytał, chociaż dobrze wiedział, że nigdy nikt nie zadaje pytania, licząc że druga osoba skłamie. No dobra, właściwie to takie pytania bardzo często padają, ale Remi zdawał sobie sprawę, że nie w takim kontekście! Nie pytała go w końcu o to, czy ta sukienka ją pogrubia, albo czy to dziecko jest ładne. - Czemu nie? To o wiele ciekawsze, myślenie że są jakieś wyższe siły, jakieś przeznaczenie i przekleństwo, niż… no uważanie, że nie ma niczego. Nie uważasz? - spojrzał na nią pytająco, z lekkim uśmiechem. - Nie mówię, że od razu jakieś demony, czy potwory… ale - mruknął, a potem wzruszył lekko ramionami. No on by na starym indiańskim cmentarzu nie budował sobie domu! Ale wiara w los, przeznaczenie.. no Remi był romantykiem! Więc dopuszczał też działanie złych sił, które mogła pokonać tylko prawdziwa miłość, co nie. To szło w parze.
- Możemy sobie kiedyś zobaczyć i porozważać, ale nie wiem czy będę dobrym doradcą… - przyznał, lekko marszcząc brwi. - Ale spróbuję - dodał! Chociaż no, w jego oczach pewnie będą same dziwne kryteria, które ani trochę nie pomogą jej podjąć decyzji….
- Będę nosić siwiznę z dumą, jak brzydszy George Clooney - rzucił ze szczerym rozbawieniem! Wiadomo że George był jak wino, no a Remiemu… nie żeby się uważał za brzydala, bo nie uważał, ale wiedział, że do Georga mu daleko.
- Możemy spróbować coś kiedyś zobaczyć… na przykład jako rozgrzewkę przed Troją. Podobno Netflix robi tyle filmów dla nich, coś na pewno znajdziemy - zaproponował, bo coś tam widział, z tym Noahem Centeelooo, więc mogą spróbować przetrwać! ….10 minut, a potem przełączyć na Troję, bo tak to się pewnie skończy.
- Eh…. no to kiepsko - pokiwał głową ze smutkiem - teraz musisz mi opowiedzieć jakąś inną przejmującą historię, takie są zasady na randkach - uniósł lekko brwi. - Albo poopowiadać o trudnym dzieciństwie - dodał, bo to też przecież stara, dobra metoda na podryw. Wyżalić się, okazać współczucie, od złapania za rękę do buziaka krótka droga! Co prawda Remi teraz nie myślał o buziakach, ale może flavia houghton tak?
- Okej, ale ty musisz być dzisiaj Jackiem i upewnić się, żebym ja - Rose, nie wypadł przez barierkę - rzucił z rozbawieniem jak się przenosili, a potem pomógł jej wypakować przekąski i wszystko na wybranym miejscu. - No wygląda na to, że mamy tutaj wszystko. Zrobiłem też kanapeczki - uniósł brwi - chyba że to już moment na nasza kultową scenę - dodał, bo no sam nie wiedział! Nie czuł się jakoś specjalnie romantycznie, więc i gesty romantyczne mu same z siebie nie wychodziły…
towarzyska meduza
-
właścicielka winiarni — passing clouds winery
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
właścicielka winiarni i sommelierka, ze słabością do komplikowania sobie życia na każdym etapie w każdy sposób
Kwestia tego w co Hoguhton wierzy bądź nie była dość rozległym tematem, więc zanim ostatecznie podała mężczyźnie odpowiedź musiała poświęcić te kilka dłużących się sekund na zastanowienie się nad doborem słów. - Okej, więc jeśli nic na świecie nie jest przypadkiem to musisz przyznać, że przeznaczenie to całkiem pokręcone zjawisko - zaśmiała się, celując w niego palcem. Zapewne oboje mieli w swoim życiu wiele sytuacji, gdzie pewne zdarzenia nie działy się tak po prostu i wprawiały ich w dziwne wrażenie, że zostały gdzieś na górze zapisane. Jeśli zaś chodzi o demony i potwory, to zamieniała się w jednego z nich gdy kończyła się tabliczka czekolady.
- To byłby bardzo długi seans, bo żeby wybrać zwycięzcę musielibyśmy obejrzeć kilka razy - wiadomo, szczegółowo omówić każdą scenę, dyskutować o ujęciach, Flavia z pewnością podeszłaby do zadania profesjonalnie. W końcu rozchodziło się o jej odwieczne niezdecydowanie.
- Nie ujmuj sobie, też nadawałbyś się do reklamy kawy a nawet wina! Załatwię ci ekstra plakat w mojej winiarni - żarty żartami, jednak brunetka byłaby w stu procentach gotowa wykonać ten pomysł. Chociażby dla czystej zabawy i ściągnięcia do siebie klientek pytających o przystojnego pana z reklamy. Dwie pieczenie na jednym ogniu.
Nie była krytykiem filmowym, koneserką kina też nie za bardzo, jednak swoje standardy miała i chociaż nie określiłaby siebie samej wymagającym widzem to z czystej litości dla swojego rozumu omijała netflixowe romansidła. - Naprawdę chcesz nas torturować, co? - dla potrzeb nauki przecierpiałaby te dziesięć minut.
- Więc tak wygląda twój podryw? Łapiesz kobiety na łzawe historie - bo w istocie, od dzielenia się traumą do pocieszania przez okazywanie czułości nie było daleko. Jednak na pierwszą randkę to zdecydowanie nie były jej klimaty, prędzej by się wystraszyła nadmiernego uzewnętrzniania, czy to z jej strony czy też absztyfikanta.
- W twoim stanie, moja droga Rose, dwa razy zastanowiłabym się nad wykonaniem tej kultowej sceny - w końcu przezorny zawsze ubezpieczony, a pokład nie należał do najstabilniejszych.Ona również, ani wżdy romantyzmu z siebie nie wykrztusiła, jednak na miłe towarzystwo nie narzekała. Reszta spotkania przebiegła im w charakterze dalszej dyskusji o kolorach włosów, aktorach którzy nie przypominają Remiego, dyspucie o Titanicu i jego tragicznym końcu na Atlantyku.

zt. <3
ambitny krab
k.
ODPOWIEDZ