38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Łatwo jest żyć dobrze, gdy urodzisz się w odpowiedniej rodzinie. Sławy jednak nie można odziedziczyć tak łatwo jak pieniędzy...
Spoiler
Alex zwierzaku, opanuj się. Nie wydawało mu się, żeby Sara ceniła "rany wojenne" w postaci otarć, czy pomniejszych zasinień. Miał ochotę na wszystko i dużo więcej, ale zależało mu także, żeby miała same dobre wrażenia. Żeby ona także nasyciła się aktem. Dlaczego? Właściwie sam nie wiedział. Czyżby podświadomie chciał, żeby nie była to jednorazowa przygoda? To możliwe.
No i gdzieś z tyłu głowy była wizja ograniczonego czasu. W końcu te trzy kwadranse nie będą trwały wiecznie.
Wrócił do bardziej wyprostowanej pozycji, umożliwiającej dłuższe i bardziej intensywne pchnięcia. Tym samym jego dłonie musiały znaleźć nowe miejsce - objął ją w talii tak, że palce znajdowały się już na biodrach. Mógł dosłownie nabijać ją na siebie, obserwując mocny chwyt jej ciała, jakby nie chciała wypuścić go z siebie. Ten widok dodatkowo go nakręcał.
W temacie nakręcania - przez myśl przeszło mu, że chciałby podzielić się z nią tym widokiem. Przydałaby się prosta kamerka do domowego porno. W tym wypadku byłyby to najprostsze ujęcia, w dodatku bez twarzy - zerowe ryzyko wpadki i zostania lokalnym "celebrytą" a całkiem pikantny akcent. Może innym razem.
Wysunął się z niej i bezproblemowo obrócił, tym razem przodem do niego. Kilka sekund później podniósł ją i delikatnie oparł łopatkami o ścianę. Woda oblewała teraz oboje, nie studząc jednak zapału. Dziewczyna mogła pomóc mu wejść w tej pozycji albo wykazać się odrobiną przytomności i wyczucia czasu.
sumienny żółwik
Alex Dias
36 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
36 letnia panna z odzysku po dwóch rozwodach. Szczęśliwa, promienna i pewna siebie. Na ogół uśmiechnięta i zadowolona. Zdecydowanie warto ją poznać bliżej. Może dostaniesz rabat na jakiś zabieg???
Spoiler

Praktyczne każde pchnięcie zyskiwało akcent w postaci głośniejszego lub bardziej cichego jęknięcia, czy też stęknięcia. Mimo upływu czasu do końca nie umiała zakwalifikować tego co przeżywała bezwzględnie jako czystą przyjemność, czy też dyskomfort z rodzaju tych dodających pikanterii. Słodka tortura jaką fundował jej wypinając do przodu biodra coraz częściej kumulowała znajomy dreszczyk, mrowienie w podbrzuszu. Brana od tyłu zawsze miała większe szanse na szybszy orgazm, dlatego cicho warknęła gdy wyszedł z niej i obrócił przodem ku sobie. Zerowy sprzeciw w połączeniu ze spojrzeniem jej tęczówek spowodował, że nim została porwana ku górze, zdążyła jeszcze skraść przelotnego całusa wykończonego zaczepnym przygryzieniem dolnej wargi. Mocny chwyt pod pośladkami i dysproporcja wielkości ich ciał pozwoliły na wykonanie manewru bez większego wysiłku, a z pewnością nie takiego, który zaświeciłby w jej głowie czerwoną lampkę. Utrzymanie równowagi pod prysznicem nie jest czymś nadzwyczajnym, ale utrzymanie jej z dodatkowym balastem, już tak. Dlatego ograniczając własne ruchy do minimum, drgnęła intensywnie jedynie w momencie, w którym jej plecy oparły się o zimne płytki. Niekontrolowany dreszcz przeszył ciało otrzeźwiając wszystkie zmysły. Nie zaś na tyle, aby przerwała cały akt tłumacząc to brakiem czasu. Ostatnie o czym teraz myślała to dostawca. Znacznie więcej uwagi poświęciła ciągle nabrzmiałemu przyrodzeniu, które dopiero przy pomocy jej dłoni odnalazło właściwą drogę do ciepłego i mokrego wnętrza. Pierwszy manewr nabicia na penisa zaakcentowała rozchylając usta. W tej pozycji było coś władczego i sensualnego jednocześnie. Z jednej strony mężczyzna mógł ją brać naprawdę głęboko i mocno, z drugiej zaś nic nie stało na przeszkodzie, aby utrzymywać kontakt wzrokowy i całować się od czasu do czasu. Z owiniętymi wokół pasa nogami i dłońmi opartymi na barkach, przełknęła ślinę zdając sobie sprawę, że to ostatnia akrobacja pod prysznicem. Teraz bez wątpienia czeka ją intensywny moment, więc lekkim kiwnięciam głowy dała znać, że jest gotowa.
Alex Dias
dzielny krokodyl
Sara Smith
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Łatwo jest żyć dobrze, gdy urodzisz się w odpowiedniej rodzinie. Sławy jednak nie można odziedziczyć tak łatwo jak pieniędzy...
Spoiler
Istniały przynajmniej dwa typy "głośnych" kobiet - ten ukształtowany przez filmy porno, który uznawał, że musi być głośno, bo inaczej nie wypada oraz ten, gdzie przychodziło to naturalnie. Alex zwykle wyczuwał bezbłędnie kto jest kim. Nie markowany dźwięk przypominał mu łagodną symfonię, idącą do finału. Takowy zaś, był wart przynajmniej połowę orgazmu i potrafił wwiercić się w pamięć na długo, podobnie jak samo fizyczne doznanie. Istniała hipoteza która mówiła, że mężczyźni preferujący kobiety o bardzo wysokim głosie właśnie z powodu tego, jak będą brzmieć w łóżku. Dla niego znacznie bardziej liczyła się dźwięczność niż sama skala. Ładny głos. Ona go miała.
Ot, melomani.
W sferze dźwiękowej achroniczne, melodyjne jęki mieszały się z szumem wody. Doskonałość.
Twarzami do siebie robili coś znacznie wiećej niźli zaspokajanie potrzeb. Nawiązywali dziwną, metafizyczną więź, która mówiła mu, że to wcale nie jest ich drugi raz (w ciągu godziny) a znają się od dawna i doskonale rozumieją swoje potrzeby. Chwilami zdarzało mu się zamykać oczy na 2-3 sekundy, by po otrworzeniu ich upewniać się, że nie jest to erotyczny sen, a rzeczywistość.
Myliła się myśląc, że to ostatnia akrobacja pod prysznicem. Kochali się tak dłuższy moment, aż Alex przesunął lewą dłoń na jej udo a prawą na tyłek. Zejdź na moment. Zarządził szybkim półszeptem który przy przyspieszonym oddechu zlał się w jedno słowo. Jego dłonie nie zmieniły jednak miejsca. Wsparł ją w pozycji stojącej, gdy uniósł jej prawe udo i naparł na nią ciałem. Palce prawej dłoni bezbłędnie nakierowały główkę członka na różowe płatki i wejście. Cofnął palce, które znalazły się teraz między pośladkami. Jeden ruch biodramii ponownie był w niej. Głębokość, kąt natarcia, nawet delikatne naciągnięcie skóry na wejściu (spowodowane wysokim uniesieniem nogi) - wszystko to dawało mu niesamowite doznania. Przywarł ustami do jej obojczyka, następnie szyi, by w końcu znaleźć jej usta. Intensywne ruchy utrudniały pocałunki, jednak mocny chwyt odrobinę amortyzował miłosny taniec ich ciał. Co chwilę spotykali się ponownie. Poznawały się ich usta, języki, palce dogrywając się w jedną, nierozerwalną całość.
Zaraz dojdę. Ton był oznajmująco-przepraszający. Nie było mocy która byłaby w stanie powstrzymać jego orgazm. W tej pozycji ich doznania były doprawdy niesamowite, mając w sobie coś niemal metafizycznego.
Sara Smith
sumienny żółwik
Alex Dias
36 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
36 letnia panna z odzysku po dwóch rozwodach. Szczęśliwa, promienna i pewna siebie. Na ogół uśmiechnięta i zadowolona. Zdecydowanie warto ją poznać bliżej. Może dostaniesz rabat na jakiś zabieg???
Spoiler
Mocny chwyt ud, zwłaszcza po poprzednich zabawach, znacznie dawał się we znaki. Napięcie mięśni mimo dobrej asekuracji męskich ramion, powodowało lekki dyskomfort, tłumiony znacznie innymi bodźcami. I tak nawet regularne ocieranie skóry pokrywającej łopatki o twarde płytki, nie zdawało się uciążliwe. Na rzucone polecenie jedynie kiwnęła głową, luzując obwolutę ud, która oplotła męskie biodra. Była zmęczona jak po dobrym treningu na siłowni więc z ulgą podparła ciężar ciała na jednej stopie, unosząc drugą nogę mocno do góry. Gdy Alex wszedł w nią kolejny raz, zacisnęła powieki opierając jednocześnie głowę o ścianę za sobą. Dla lepszej asekuracji i równowagi jednocześnie, objęła dłonią ramię kochanka. Jego usta szybko wybadały wszelkie załamania i uwypuklenia na drodze do kobiecych warg. Gdzieś pomiędzy kolejnymi muśnięciami, udało jej się chwytać szybkie i łapczywe wdechy zamieniając je w ciche jęknięcia. Do tego maratonu wystartowała z opóźnieniem i finisz majaczył gdzieś w oddali na tyle odlegle, że postanowiła sobie pomóc. Ściągnięte brwi, zmęczenie tą całą przyjemną torturą i utkwione w oczach kochanka spojrzenie wyrażało błagalne „poczekaj na mnie” w czasie gdy wolna dłoń najpierw powędrowała do ust, aby zebrać z języka porcję śliny, a następnie zejść niżej, o wiele niżej, na wyraźnie zarysowaną łechtaczkę. Od tej chwili nie potrzebowała wiele. Zaledwie kilka sekund intensywnego masażu, jego szybkie ruchy biodrami i cudowny kontakt wzrokowy. Z rozchylonych ust wydobył się dźwięk uniesienia w czasie gdy wszystkie mięśnie, a zwłaszcza te na dole, spięły się na krótki czas. Przyjemna fala rokoszy rozeszła się po ciele, a kolano nogi, na której stała, ugięło się. – Bosko – szepnęła ostrożnie opuszczając kończynę. Od dawna nikt jej tak nie zmęczył i nie zafundował jednorazowo tyle przyjemności. Tym chętniej zarzuciła ręce na kark kochanka muskając jego usta swoimi. – Padam… ale było warto – uśmiechnęła się realnie wykończona i tym bardziej głodna. Wysiłek fizyczny wzmaga apetyt więc rozsądnie byłoby zbierać się do wyjścia z rozgrzanej kabiny, bo prawdopodobnie lada moment rozbrzmi dźwięk domofonu i warto byłoby zarzucić na siebie chociażby szlafrok.
Alex Dias
dzielny krokodyl
Sara Smith
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Łatwo jest żyć dobrze, gdy urodzisz się w odpowiedniej rodzinie. Sławy jednak nie można odziedziczyć tak łatwo jak pieniędzy...
Spoiler
Gdyby nie kolosalny wyrzut endorfiny do mózgu pewnie poczułby się głupio z własną, chwilową niemocą. Lekko drżał, miał miękkie nogi. Przez orzeźwiającą mgiełkę wody Sara mogła poczuć jego gorący oddech, o wyrównanie którego walczył sam ze sobą. Jakby był to dla niego kolosalny wysiłek.
Nie, żeby było to bezwysiłkowe - uszczknęła sporo z zasobów jego sił, ale gdyby spytała, czy za dwie godziny zrobi to znowu - nie wahałby się ani chwili pomimo, że skurcze w łydkach byłyby gwarantowane.
Jesteś cudowna. Stwierdził krótko, przesuwając delikatnie palcami po jej plecach, jak gdyby chciał się upewnić, czy jest prawdziwa. Nie pamiętam kiedy ostatnio było mi tak dobrze. Stwierdził w przypływie szczerości spowodowanej tym samym wyrzutem endorfin. Ale było to całkowicie szczere. Ostatnie kwadranse spędził naprawdę bardzo intensywnie i bardzo miło. Rzadko zdarzało się też, żeby musiał się myć z powodu tego, co działo się pod prysznicem a po tym prysznicu ewidentnie potrzebny był jeszcze jeden. Szybkie ogarnięcie się, bo czuł, że do dzwonka do drzwi dzielą ich już nie minuty, a raczej sekundy. Z resztą, uzupełnienie energii było bardziej niż pożądane po tym mini maratonie.

Alex otworzył oczy. Ręcznik którym wycierał włosy przestał zasłaniać świat wokół. Ewidentnie, wszystko wokół niego było rzeczywiste i zupełnie wyraźne. Początkowo, niczym nastolatek przyłapany przez rodziców dziewczyny chciał wciągnąć jeansy i koszulę na nagie ciało i pognać do drzwi, po czym zreflektował się, że nie jest w Madrycie, gdzie seks pozamałżeński jest absolutnym standardem, ani w Sydney czy nawet Perth, gdzie z uwagi na wielkość miasta jest się anonimowym. Tutaj plotki mogą roznosić się z prędkością światła a on nie chciał zepsuć Sarze opinii. W końcu może mieć całkiem stałego dostawcę, w tym mieście nie ma ich raczej kilkuset. Lepiej będzie gdy ona go powita - chociażby w szlafroku. Wszakże zaskoczenie w czasie prysznica nie jest niczym niezwykłym. To prawda, zamówiła zestaw dla dwojga, ale na opakowaniu nie było napisane kto jest drugim do pary. Zanotował w pamięci, że następne jedzenie/wyjście/napoje stawia on. Bo w swojej niezachwianej pewności siebie założył właśnie, że będzie kolejny raz. Że on chce kolejny raz i nie miał na myśli trzeciej rundy - na to mogło zabraknąć mu sił.
sumienny żółwik
Alex Dias
36 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
36 letnia panna z odzysku po dwóch rozwodach. Szczęśliwa, promienna i pewna siebie. Na ogół uśmiechnięta i zadowolona. Zdecydowanie warto ją poznać bliżej. Może dostaniesz rabat na jakiś zabieg???
Krótki, lecz wszystko wskazywało na to, że szczery komplement, przyjęła z lekkim uśmiechem. Jednocześnie gdzieś z tyłu głowy miała nadzieję, że to nie jego standardowy tekst po każdym numerku. Z drugiej jednak strony, jakie to miało w tej sytuacji znaczenie?
Żadne.
- Mnie też – bez parcia na bezapelacyjny numer jeden w łóżku, było jakoś tak swobodniej. Zerowa presja, czysta przyjemność i spontaniczność, to jak narkotyk, który po wszystkim wzmaga apetyt. A przypomniał jej o tym delikatny skurcz żołądka. Choć Sara nie miała pod ręką telefonu (bo ten został na komodzie) to prócz standardowego wyposażenia toalety, wisiał tutaj również stylowy zegar. Po co komu takie ustrojstwo w łazience? A no po to, aby nie przekraczać czasu niezbędnego na wymodelowanie fryzury, czy poprawę makijażu. I warto zaznaczyć, że kompletnie nie przykładała uwagi do powiedzenia „szczęśliwi czasu nie liczą”. Nie lubiła spóźnialskich i sama nie lubiła się spóźniać traktując to jako brak szacunku. Dlatego pierwszą rzeczą jaką zrobiła po spłukaniu z siebie cieniutkiej warstewki piany z żelu, było ocenienie jak bardzo jest w niedoczasie. Ledwo udało jej się zawiązać turban na wilgotnych włosach i wsunąć jedną nogę w majtki, a rozległ się dzwonek do domofonu. Przeklinając pod nosem odrzuciła bieliznę naciągając szlafrok na nagie ciało. Ciasno związany materiał nie dawał powodów do niepokoju i jedynie bose stopy świadczyły o nadmiernym pośpiechu. Krótki truchcik w stronę drzwi, naciśnięcie przycisku i odszukanie telefonu, aby dokonać płatności. Karta była w portfelu, portfel w torebce, a torebka ? Dlatego smartfonem poszło o wiele sprawniej. Na całe szczęście dostawca wyglądał na zabieganego i spóźnionego więc zniknął z korytarza mieszkania blondynki jeszcze szybciej niż się w nim pojawił. – salon czy łóżko w sypialni? – zapytała idąc ciągle boso z pakunkiem. Oczywiście rozsądniej było zjeść w miejscu do tego przeznaczonym, ale Sara dosłownie marzyła o tym, aby wyciągnąć się na swoim wygodnym łóżku. – Może jednak salon – westchnęła na samą myśl, że gdy tylko przez przypadek rozleje sos, czeka ją zmiana całej pościeli.
Realizując pomysł, rozłożyła wszystko na stole zajmując miejsce. – Zjadłabym konia z kopytami – pokręciła głową z dezaprobatą dla własnego łaknienia, bo było ono wręcz nieprzyzwoite. Zabierając się za jedzenie, najpierw wydobyła jednorazowe pałeczki, a następnie skubnęła porcję rezygnując za pierwszym razem z sosu. Być może chciała sprawdzić jak smakuje bez dodatku, a może to przez łapczywość? - Mmm… dobre – przełknęła wypatrując końca protestów żołądka. Nareszcie dostał to co chciał. – Zapomniałam. Czego się napijesz? – zreflektowała się dopiero gdy dopadło ją pragnienie. Jak na gospodynię była zupełnie rozkojarzona.

Alex Dias
dzielny krokodyl
Sara Smith
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Łatwo jest żyć dobrze, gdy urodzisz się w odpowiedniej rodzinie. Sławy jednak nie można odziedziczyć tak łatwo jak pieniędzy...
Szczerość i bezpośredniość to jedne z jego cech. Szczególnie to drugie miał po ojcu, który zwykł walić prosto z mostu to co myślał, nawet w obecności tego o kim to myślał. Alex starał się ograniczać w niektórych sytuacjach, bo gdyby było beznadziejnie raczej nie powiedziałby tego, tylko ulotnił się po angielsku. Ale było do tego biegunowo daleko.
Mając około minuty więcej, zdążył wciągnąć spodnie i niedbale zacisnąć pas. Koszula była bardziej narzucona niż założona na ciało.
Łóżko, stół w jadalni... Tyle możliwości, tyle funkcji... Nie zastanawiał się gdzie podadzą deser. Właściwie nie zastanawiał się też gdzie zjedzą, acz jeden z elementów wyposażenia nasunął mu pewien pomysł. Całkowicie rozumiał delikatne rozbicie i rozkojarzenie Sary - on sam wracał właśnie z niesamowitej podróży, a jego umysł pływał jeszcze wśród obłoków niedawnej rozkoszy. Gdzieś z tyłu pojawiał się głos mówiący "jeść". Woda w zupełności wystarczy. Nawodnienie zdecydowanie mu się przyda. Dał się obsłużyć, ale i on wstał. Jedzenie na wynos ma jedną wielką zaletę - jest przystosowane do jedzenia wszędzie. Gdy jeszcze podążali do stołu, kątem oka złowił złożony w kostkę koc - być może towarzysza wieczornego zestawu książka/film+wino. Płynnym ruchem chwycił i rozłożył go w powietrzu. Sukno, niczym spadochron z urwanymi linkami opadła na podłogę, nieopodal okna. Piknik pod oknem? Zapytał z rozbrajającym uśmiechem. Zapraszam. Wbrew wszelkim zasadom kultury usiadł pierwszy, w pozycji którą troskliwe matki nazywały "na banana" i zapamiętale tępiły, gdyż miała powodować problemy ze stawami. Tym razem była to jednak sugestia, że jeśli Sara zdecyduje się dołączyć, Alex będzie dla niej wygodnym oparciem i oboje posilą się, patrząc w kierunku pogodnego nieba. Kontakt fizyczny był wartością dodaną. Z jakiegoś niezrozumiałego dla niego samego powodu, bardzo istotną w tym momencie - chciał czuć jej obecność, jak gdyby miało się okazać, że to jednak sen.
sumienny żółwik
Alex Dias
36 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
36 letnia panna z odzysku po dwóch rozwodach. Szczęśliwa, promienna i pewna siebie. Na ogół uśmiechnięta i zadowolona. Zdecydowanie warto ją poznać bliżej. Może dostaniesz rabat na jakiś zabieg???
– Przyniosę wodę. Sobie też – sięgnęła do czoła czując jak pojedyncza kropla wymknęła się z miękkiego materiału ręcznika sunąc ku brwi. – Na piknik nie musisz mnie nawet namawiać – usta kobiety wygięły się w delikatny uśmiech podczas gdy zerknęła wymownie w stronę aneksu kuchennego. Musiała się cofnąć, aby wyjąć dwie szklanki i nalać do nich wody. Gdzieś w międzyczasie pozwoliła sobie na zgaszenie głównego światła, a włączenie ukrytego za przysufitowym karniszem leda, którego przykręciła tak, aby nie raził, a jedynie delikatnie oświetlał pomieszczenie. – Jeśli piknik to w odpowiednim klimacie – wróciła do Alexa stawiając szklanki na podłodze. Sama uklęknęła tuż obok niego zsuwając z głowy zakręcony na włosach turban. Niepotrzebny materiał rzuciła gdzieś na podłokietnik fotela. Jej włosy były na tyle podsuszone, że przynajmniej nie kapała z nich woda. – Skorzystam – usiadła w tym dogodnym zagłębieniu stworzonym z krzywizny męskiego ciała. Ugięte nieco nogi ułożyła bardziej na prawo. – Opowiesz mi o sobie coś… coś więcej? – zabrzmiało to dość banalnie biorąc pod uwagę, że wiedziała o nim tyle co i nic. I naturalnie, gdy skończy jeść, albo będzie między kolejnymi porcjami. Mówienie z pełnymi ustami jest nie tylko mało kulturalne, ale także niewygodne. Sama sięgnęła po kolejny rulonik tym razem korzystając z sosu, w którym lekko zamoczyła kawałek. Już 2 porcje wystarczyły, aby w pełni zaspokoić pierwszy, wilczy głód. Nie mogąc się powstrzymać przerzuciła rękę przez bok mężczyzny i zaczęła wodzić paznokciem po jego plecach nie mając nawet pojęcia, że może tego nie lubić. Nie wywierając zbędnej presji, utkwiła wzrok w roztaczającym się widoku za oknem. Niebo było czyste i pokryte niezliczoną ilością gwiazd. Prawdopodobnie jutro czekał ich kolejny, upalny dzień, który przetrwają wyłącznie dzięki klimatyzacji. – O czym myślisz? – dostrzegła, że Alex zapatrzył się w jedno miejsce stając się jakby nieobecnym. Sara jako ciekawskie zwierzę, chciała wiedzieć co siedzi mu w głowie.

Alex Dias
dzielny krokodyl
Sara Smith
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Łatwo jest żyć dobrze, gdy urodzisz się w odpowiedniej rodzinie. Sławy jednak nie można odziedziczyć tak łatwo jak pieniędzy...
Piknik w świetle zachodzącego LEDa... W sumie spoko. Skinął głową i ułatwił jej zajęcie miejsca. Przestrzeni wokół było dużo i dało się w miarę komfortowo zjeść. Oczywiście, on będzie miał znacznie utrudnione zadanie, ale właściwie mogą sobie wzajemnie pomagać i da to efekt lepszy niż dobry... Zapowiadał się najlepszy posiłek na wynos jaki jadł w tym mieście.
Poczuł na własnej skórze mieszankę miękkiego materiału i mokrych włosów. Było w tym coś ciepło-przyjemnego, co wprawiało w dobry humor. Jedzenie też było całkiem niezłe, szczególnie biorąc pod uwagę opcję na wynos, czuł, że syci się, a nie zakleja, więc lada chwilę wróci do sił.
Fakt, wypytywanie działało dotychczas tylko w jedną stronę. Stwierdził z leciutką nutą śmiechu w głosie. Jasne. Jestem ci to winien? Właściwie nie, ale i tak chętnie to zrobię. Moja mama wychowała się w tym mieście, dlatego często tu bywałem jako dziecko, później długo długo nie, a teraz doglądam jej domu. Mama była modelką, całkiem popularną w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych. Mój ojciec był kierowcą rajdowym, teraz powiedzielibyśmy - mistrzem świata WRC, ale gdy odnosił największe sukcesy nie było jeszcze tej serii wyścigowej. Ojciec pochodzi z Hiszpanii. Stąd moje nazwisko, uroda i brak anglosaskiej flegmy. Dzieciństwo spędziłem trochę w świecie, gdy ojciec jeszcze jeździł, potem trochę w Perth, gdy rodzice się rozwiedli. Studia zacząłem w Hiszpanii, ojciec chciał zrobić ze mnie celebrytę, bo sam jest tam bardzo popularny - nie wyszło. Stąd masa z puli osobistych problemów ale cóż... Wychodzi na to, że nie uda mu się dorównać sławnym rodzicom. Raczej nigdy. Chociaż z wiekiem coraz mniej tego pragnął. Myśli od minionych pragnień odciągnęła Sara, zmieniając pozycję. Mogła teraz bezproblemowo na niego patrzeć. Czyste niebo, przytłumione nieco łuną miasta zapowiadało, że jutrzejszy dzień może nie zachęcać do gnania do pracy... Całe szczęście to będzie piątek... Od tamtego czasu jestem trochę dziennikarzem, trochę publicystą. Czasem zapraszają mnie do studio jako eksperta od motosportu. Jako "tego fajnego/przystojnego". "Ten kompetentny" to zawsze ten drugi. Lubię potańczyć, lubię być też w trasie i łykać kilometry. Może źle wybrał zawód? Trzeba było zostać kierowcą ciężarówki... Albo z wyścigowego bakcyla została mu właśnie przyjemność czerpana z przemieszczania się.
Właściwie, o niczym. Męska super moc nie myślenia o niczym fascynowała kolejne pokolenia kobiet. Wiele z nich poddawało nawet w wątpliwość jej istnienie. Po prostu jest mi dobrze, czuję się normalnie a to wcale nie jest takie oczywiste, gdy gnasz od spotkania do spotkania. A być może gna się za czymś, co tak naprawdę nie jest w ogóle ważne. Gna się, bo tak wypada, gna się, bo to moja praca. Być może to dobre samopoczucie właśnie go rozleniwiło i było tym, czego w życiu potrzebował. Taka sjesta dla zmęczonego umysłu. Też czasem wykańcza cię to tempo? Wszakże w życiu miała niemało zajęć. To nie jest tak, że myślę o emeryturze, o nie. Po prostu czuję, że fajnie czasem spędzić popołudnie w łóżku, potem pogapić się w niebo i zjeść kolację myśląc o tym, co było przed chwilą a nie o tym, co będzie jutro w pracy. Duetem złożonym z palca wskazującego i środkowego prawej dłoni odgarnął jej włosy z szyi i przesunął je niżej, aż znalazły się na dekolcie, skrzętnie przykrytym szlafrokiem. Rozłożył palce w kształt litery "v" i znacznie poprawił widok, czyniąc dekolt znacznie głębszym. Uśmiechnął się przy tym lekko. Strasznie mi się Pani podoba, Pani Doktor. Palce grzecznie wróciły na materiał. Czy była to pointa, czy zmiana tematu, czy może po prostu krótkie wyjaśnienie dlaczego ma dobry humor?... Na to pytanie musiała odpowiedzieć sobie mała.
Z południowca została mu zdolność łatwego zakochiwania się i wyrażania emocji, nie chowając ich zbyt długo. Minusem było to, że mógł często zmieniać zdanie...
Ale liczyło się przecież tylko tu i teraz...
sumienny żółwik
Alex Dias
36 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
36 letnia panna z odzysku po dwóch rozwodach. Szczęśliwa, promienna i pewna siebie. Na ogół uśmiechnięta i zadowolona. Zdecydowanie warto ją poznać bliżej. Może dostaniesz rabat na jakiś zabieg???
To bardzo ciekawe, ale mając do wyboru tak wiele możliwości, ucieszyło ją zwykłe siedzenie na kocu w salonie. Prawie jak dzieci po niekoniecznie dziecinnych zabawach podpierali się wzajemnie pałaszując kolejne kawałki sushi. Sara ostatecznie skusiła się na 4 porcje próbując różnych wariantów i tyle wystarczało, aby poczuła się najedzona. Po przełknięciu ostatniego „kęsa”, uniosła do usta szklankę gasząc pragnienie. Jej zielone oczy wpatrywały się z uwagą w wyciągniętego mężczyznę. Odstawiwszy do połowy puste naczynko na podłogę gdzieś poza materiał koca, powróciła do niego spojrzeniem. – Miałeś sporo szczęścia – albo i nie. – Co znaczy, że chciał zrobić z Ciebie celebrytę? – proces produkcji takiego tworu brzmiał naprawdę bardzo interesująco. Jakoś nie umiała wyobrazić sobie tych wszystkich starań rodzica, bo na czym one miały polegać? Na lokowaniu syna w różnych branżach aż do skutku, czyli do momentu, w którym gdzieś odniesie sukces? W tej kwestii chciałaby usłyszeć ciąg dalszy. – Jak długo zamierzasz doglądać domu matki? – innymi słowy, jak długo zagrzejesz miejsce w tym mieście. Mimo tego, że wcale nie powinna czuć rozczarowania, jeśli ta randka okaże się pierwszą i ostatnią, to z jakiegoś względu poczuła dziwny niepokój. Szybko odegnała podejrzane myśli powracając do wzrokowego kontaktu, który tak sobie ceniła. – Nigdy nie widziałam Cię w żadnym programie, ale praktycznie nie włączam telewizora więc mam jakieś wytłumaczenie – proszę bardzo… któż by przypuszczał, że przyjdzie jej się przespać z synem popularnych rodziców, buntownikiem i lekkoduchem w jednym. Z tego wszystkiego najważniejsze było, że cholernie ją pociągał. Rysy twarzy, kolor włosów, tęczówek, nawet zadbany zarost… wszystko wpisywało się bezbłędnie w jej gust. O umiejętnościach postępowania z kobiecym ciałem nawet nie musiała wspominać.
Przytrafił jej się świetny samiec z górnej półki i żal byłoby nie skorzystać z jeszcze jednej okazji… ale nie o tym teraz.
Na pytanie pokręciła głową z lekkim uśmiechem. – Lubię szybko żyć i jestem w tej komfortowej sytuacji, że sama decyduję o tym, kiedy pracuję – no może nie wyglądało to do końca tak kolorowo i prosto jak przedstawiła, ale z pewnością miała duży wpływ na rozkład tygodnia. Z pewnością większy niż przeciętny człowiek na przeciętnym etacie. Ciszę między kolejnymi zdaniami wypełnił miły przerywnik w postaci dwóch palców sunących po mostku w dół. Sara czuła się totalnie wyluzowana i rozmiękczona więc nie było mowy o żadnych gwałtownych ruchach i gestach. Wszystko wydało się dziać w zwolnionym tempie. Nawet jej dłoń całkiem niespiesznie sięgnęła do supła mieszącego się na wysokości pasa. Jedno leniwe pociągnięcie i materiał puścił. Kolejny ruch sprawił, że prawa strona znacznie odsłoniła nagą pierś i podbrzusze. – Pan mi również. I co z tym zrobimy? – nieskrępowana własną nagością przechyliła głowę nieco w lewą stronę uśmiechając się łobuzersko.

Alex Dias
dzielny krokodyl
Sara Smith
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Łatwo jest żyć dobrze, gdy urodzisz się w odpowiedniej rodzinie. Sławy jednak nie można odziedziczyć tak łatwo jak pieniędzy...
Fakt, można to tak ująć. Byłem dzieckiem z bogatego domu. Chociaż w szkołach prywatnych wcale nie była to bardzo widoczna różnica-bywali bogatsi i naprawdę ciężko było zaimponować komuś kasą. Najpierw ojciec marzył, żebym poszedł w jego ślady. Miałem niecałe pięć lat, gdy wsadzili mnie do gokarta. Zacząłem się ścigać i tak upłynęło sporo mojego wolnego czasu w dzieciństwie. Jednak gdy miałem te 12-14 lat było jasne, że żadna kasa ojca nie zrobi ze mnie mistrza świata. Może brak predyspozycji, może brak instynktu zwycięzcy. A może rozwód rodziców i problemy osobiste nastolatka, który jakieś 200 dni w roku spędzał poza domem. Nie zniósł tego najlepiej - chciał mieć wielu przyjaciół i spędzać z nimi czas, ale pomimo wszelkich starań był najwyżej numerem dwa. Mój ojciec jest bardzo popularny w Hiszpanii, w sumie nie ma takiego kierowcy który byłby tak popularny u nas, jak on tam. Miał nawet swoją grę komputerową, jeszcze w czasach Commodore. Tak, to było wieki temu. Zaśmiał się. Oboje pamiętali zapewne z czasów szczenięcych te komputery wielkości opasłej klawiatury, które miały moc obliczeniową mniejszą niż niejedna obecna dziecięca zabawka. No i często był zapraszany na imprezy, do telewizji, w czasie każdych wyścigów. Brał mnie ze sobą, chwalił, reklamował. Byłem rozpoznawalny jako "Dias-syn". Nie odstawiłem mu niczego niezwykłego, ale może byłem zbyt nudny, może zbyt flegmatyczny. A może mój angielski akcent sprawił, że portale plotkarskie jakoś mnie specjalnie nie pokochały. Alex był faktycznie doskonałą partią... dopóki nie zaczął mówić. Hiszpański szedł mu zrozumiale, ale niezbyt płynnie i zawsze z akcentem, który psuł śpiewność tego języka. Raczej długo, może zawsze. Teraz to i mój dom. W epoce internetu nie trzeba mieć mieszkania w centrum stolicy, żeby cokolwiek znaczyć. Większość rzeczy da się załatwić przy komputerze zaś jeśli nie - loty nie kosztują już trzech miesięcznych pensji. A całkiem fajnie było nie być zapomnianym celebrytą w Hiszpanii, albo umierać z gorąca i zadymienia w Sydney albo Canberrze. Może mało kanałów sportowych? Bo w australijskiej śniadaniówce raczej ciężko go uświadczyć. Aczkolwiek gdyby powiedziała "sprawdzam", wystarczyłoby kilkanaście sekund z wyszukiwarką youtube. I Alex nie nazwałby się buntownikiem... Raczej nieudacznikiem.
I ona wpadła mu w oko... I może nie tylko w oko. Serce południowca odzywało się szybciej i przebijało rozsądek poddanego Jej Królewskiej Mości.
O, to podobnie jak ja. Przywilej freelancera a u niej - przywilej specjalności. Raczej brak dyżurów i głównie planowane zabiegi... Luksus. Acz czasem tempo mnie przygniata. Lubię gnać do celu a niekoniecznie przed siebie. Może to zostało mu z wyścigów? Podniecenie metą, mniej prędkością, chociaż sam demon ruchu był niezwykle pociągający... Szczególnie w postaci ponad pięćsetkonnego V12 z tyłu jego Lamborghini.
Och, cóż za cudowny zbieg okoliczności. Teraz i on świdrował spojrzeniem, głównie jej oczy. Aczkolwiek odsłoniła kilka także ciekawych obszarów, które utrudniały skupienie wzroku. Z jakichś niezrozumiałych dla niego powodów najbardziej kusząco wyglądał jej brzuch - wypracowany ćwiczeniami, który doskonale podkreślał talię i biodro, z ich wspaniałymi liniami. Myślę, że powinniśmy się spotkać. A może spotykać jeśli wola. Stanowili dokładne przeciwieństwa - pierwiastek męski i żeński, zielone i brązowe oczy, wiotkość i siła, ogień i woda? Oczywiście nie mówię, że chce panią sidlić, nic zobowiązującego. Nie wytrzymał i jego dłoń wróciła na stare miejsce i czubek palca wskazującego prawej ręki podążał wzdłuż brzegu tej części materiału, która jeszcze skrzętnie przykrywała to, w czym niedawno zasmakował...
sumienny żółwik
Alex Dias
36 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
36 letnia panna z odzysku po dwóch rozwodach. Szczęśliwa, promienna i pewna siebie. Na ogół uśmiechnięta i zadowolona. Zdecydowanie warto ją poznać bliżej. Może dostaniesz rabat na jakiś zabieg???
Poprawiwszy nieco pozycję w jakiej przyszło jej przysłuchiwać się historii życia Alexa, uznała, że nie musi się już kryć z własną przeszłością. Temat z pewnością nie był czymś, czym chciała dzielić się w wywiadzie (choć to żaden wstyd) ale skoro tematyka związana była z jej karierą to po co wracać do przeszłości. Teraz… teraz było zupełnie inaczej i służbowe rozmowy zeszły na zupełnie dalszy plan. – Mnie adoptowała wielodzietna rodzina i chociaż nie miałam tak dobrego startu jak ty, to nie żałuję. To trochę dziwne, bo zawsze lubiłam przebywać w domu pełnym ludzi. Nigdy nie było ani cicho, ani nudno a jednak – urwała wędrując wzrokiem gdzieś w okolicę widoku za oknem. Najwyraźniej potrzebowała dobrze dobrać słowa, aby móc wyrazić to co czuje i o co chodzi. Nie lubiła nieprecyzyjnych wypowiedzi i niedomówień. – A jednak nie czuję potrzeby posiadania ani męża, ani dzieci – kwestia podświadomości? Urazu związanego z porzuceniem? Ciężko wysunąć wnioski, zwłaszcza, że Sara nigdy nie doszukiwała się źródła problemu. Tak jak było teraz, było łatwo, przyjemnie i bez problemów a to w pewnym wieku ważne – spokój ponad wszystko.
– Lubiłeś jeździć? Czy robiłeś to dla ojca? – kiedy coś sprawia człowiekowi frajdę, to wręcz nie może się doczekać kolejnego razu. Małego dzieciaka powinna cieszyć jazda gokartem, a może przerażać również prędkość i wizja wypadku. Jedno jest pewne – do niczego nie należy zmuszać tak młode istoty, bo jedyne czego mogą się nabawić pod wpływem nacisku to trauma.
– Całe wieki – pokiwała głową z rozbawieniem tuszując niechęć do poruszania kwestii wieku. Czas płynął, starzeć trzeba umieć się z godnością, ale… no właśnie. Jakoś wolała mówić o planach, marzeniach, a już nawet o tym co było niż krążyć jak natrętna mucha wokół metryk, dat i innych danych, które nasuwały na myśl jej wiek.
Czuła się na młodszą niż była, zdecydowanie.
– Żałujesz, że twoje życie potoczyło się tak, a nie inaczej? – to kluczowe pytanie, bo jeśli Alex w nosie ma karierę kierowcy, która przeszła mu przez palce, to nic wielkiego się nie dzieje. Gorzej jednak, jeśli przez to jego stosunki z ojcem uległy znacznemu pogorszeniu. Pokładanie nadziei w potomstwie – aż trudno uwierzyć w jak wielu rodzinach to psuje stosunki. Chociaż Sara dzieci nie chciała, to już niejednokrotnie doszła do wniosku, że byłaby dobrą matką.
– Może – aczkolwiek nic straconego. Ciekawość najpewniej w ciągu najbliższych 24 godzin każe Sarze zasiąść przed laptopem i odrobinę poszperać w internecie. Naturalnie jakoś samo tak wyjdzie, przypadkiem. – Skoro powoli zaczyna cię to męczyć, to może warto zastanowić się nad zmianą. – stylu życia, pracy… wszystkiego co nie pozwala cieszyć się z otaczającego świata. I tak, łatwo powiedzieć, trudniej wykonać i podjąć się realizacji. Alex był w tej komfortowej sytuacji, że nie był jeszcze stary i mógł wiele… jeśli chciał. – Myślę, że nie będę miała nic przeciwko – pochyliła się, nieznacznie, aby przypieczętować niezobowiązującą deklarację pocałunkiem. Wcale niespiesznym, ale również nie do końca grzecznym.
dzielny krokodyl
Sara Smith
ODPOWIEDZ