złota rączka — to i tam
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
pracuje jako złota rączka, ale lubi też pisać, malować i robić różne rzeczy, żeby zbyt wiele nie myśleć
- Może któryś cię zaskoczy… - rzuciła z lekkim rozbawieniem. - No wiesz, może nawet okaże się drugim Peterem Parkerem i po kupieniu komiksu ugryzie go jakaś… radioaktywna gąsienica i zostanie super motylem - dodała, bo oczywiście nie wiedziała czy to tak działa, czy jednak inaczej! I w sumie nigdy nie generalizowała ludzi przez pryzmat pierwszego wrażenia, a wątpiła że Adore dostaje jakieś większe. Zwłaszcza, że jest ładną dziewczyną, a na widok ładnych dziewczyn, czasami i najmądrzejsi z najmądrzejszych nieco głupieją i robią dziwne rzeczy! No no, nie bez powodu tyle filmów pokazuje dzikie buntowniczki, które spikają się później z nerdami czy właśnie niepozornymi typami. Może coś w tym jest.
- Kto powiedział, że okłamywać? I kto mówi tutaj o reszcie życia… nawet nie wiesz jak wszystko może zmienić się w rok, nie planowałabym aż tak. Zwłaszcza mając osiemnaście lat - zauważyła, przechylając lekko głowę w bok. Co ona wiedziała o swojej reszcie życia! Nie miała za sobą nawet 1/10! No dobra,, może i miała, ale wiadomo o co chodzi. Pesymizm na tym etapie nie jest jakoś super wskazany! No chyba że planuje skakać na główkę do zbiorników wodnych, które mają nieznane dno… albo ćpać… no wtedy może się jej życie szybko skończyć i to niezbyt kolorowo. W innym wypadku czeka ją wiele przypadków, tak samo dobrych jak i tych złych.
- I kto teraz upiększa rzeczywistość - rzuciła z lekkim rozbawieniem. - A czemu mówisz o Sydney, chciałabyś tam mieszkać? - zapytała zaciekawiona. Sama nigdy nie miała takich ambicji, ale może po prostu ta okolica ją przy sobie trzymała. Przez jej mamę, oczywiście.
- I właśnie dlatego tak dobrze gotuje, przyszło z wiekiem - rzuciła z rozbawieniem lekkim, a potem zgasiła końcówkę papierosa. Pokiwała też zaraz potem głową, bo owszem, no była stara, nie mówiła, że jest inaczej! Co jak co, ale czas ją cholernie gonił…
- Mówisz tak przez oceny czy przez znajomość materiału? - zapytała zaciekawiona - bo to różnica nie kumać o co chodzi, a po prostu nie przykładać się do ocen na maksa… - dodała, przechylając lekko głowę w bok. Ona tam w Adore wierzyła, bo ktoś te stypendia przecież dostawał. Więc czemu nie ona?
- No wiem, ale wiesz… rozwód, nowa okolica, poważne plany… to stresujące - podsumowała, śmiejąc się cicho. Nie do końca szczerze, bo naprawdę ją to stresowało i nie było to zabawne.
ambitny krab
-
złota rączka — to i tam
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
pracuje jako złota rączka, ale lubi też pisać, malować i robić różne rzeczy, żeby zbyt wiele nie myśleć
- Może któryś cię zaskoczy… - rzuciła z lekkim rozbawieniem. - No wiesz, może nawet okaże się drugim Peterem Parkerem i po kupieniu komiksu ugryzie go jakaś… radioaktywna gąsienica i zostanie super motylem - dodała, bo oczywiście nie wiedziała czy to tak działa, czy jednak inaczej! I w sumie nigdy nie generalizowała ludzi przez pryzmat pierwszego wrażenia, a wątpiła że Adore dostaje jakieś większe. Zwłaszcza, że jest ładną dziewczyną, a na widok ładnych dziewczyn, czasami i najmądrzejsi z najmądrzejszych nieco głupieją i robią dziwne rzeczy! No no, nie bez powodu tyle filmów pokazuje dzikie buntowniczki, które spikają się później z nerdami czy właśnie niepozornymi typami. Może coś w tym jest.
- Kto powiedział, że okłamywać? I kto mówi tutaj o reszcie życia… nawet nie wiesz jak wszystko może zmienić się w rok, nie planowałabym aż tak. Zwłaszcza mając osiemnaście lat - zauważyła, przechylając lekko głowę w bok. Co ona wiedziała o swojej reszcie życia! Nie miała za sobą nawet 1/10! No dobra,, może i miała, ale wiadomo o co chodzi. Pesymizm na tym etapie nie jest jakoś super wskazany! No chyba że planuje skakać na główkę do zbiorników wodnych, które mają nieznane dno… albo ćpać… no wtedy może się jej życie szybko skończyć i to niezbyt kolorowo. W innym wypadku czeka ją wiele przypadków, tak samo dobrych jak i tych złych.
- I kto teraz upiększa rzeczywistość - rzuciła z lekkim rozbawieniem. - A czemu mówisz o Sydney, chciałabyś tam mieszkać? - zapytała zaciekawiona. Sama nigdy nie miała takich ambicji, ale może po prostu ta okolica ją przy sobie trzymała. Przez jej mamę, oczywiście.
- I właśnie dlatego tak dobrze gotuje, przyszło z wiekiem - rzuciła z rozbawieniem lekkim, a potem zgasiła końcówkę papierosa. Pokiwała też zaraz potem głową, bo owszem, no była stara, nie mówiła, że jest inaczej! Co jak co, ale czas ją cholernie gonił…
- Mówisz tak przez oceny czy przez znajomość materiału? - zapytała zaciekawiona - bo to różnica nie kumać o co chodzi, a po prostu nie przykładać się do ocen na maksa… - dodała, przechylając lekko głowę w bok. Ona tam w Adore wierzyła, bo ktoś te stypendia przecież dostawał. Więc czemu nie ona?
- No wiem, ale wiesz… rozwód, nowa okolica, poważne plany… to stresujące - podsumowała, śmiejąc się cicho. Bo to nie było zabawne, a smutne przecież.. I STRESUJĄCE.
ambitny krab
-
Uczennica — szkoła
18 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I’m fucking Libra
- Kim? - Zapytała, bo aż tak dobrze nie znała komiksów. Wiedziała, że istnieje Spider-Man, ale pewnie myślała, że w komiksach nazywa się Tom Holland, bo jednak takiego Andrzeja to pewnie kojarzyła ze świata lepszej jakości filmów. Adore chyba na razie nie chciała mieć nikogo. Wolała się skupić na szkole. Niedługo kończyła 18 lat, a to poważny, dość spory krok w dorosłość, nawet jeżeli już od dobrych kilka lat żyła jakby była dorosła. Teraz jednak nauka powinna być dla niej priorytetem, chciała naj najlepiej zakończyć liceum i mieć już to z głowy, później tylko martwić się resztą swojego beznadziejnego żywota.
- Wiem, że szanse na to, że się zmieni są takie, że równie dobrze mogłabym grać w lotka i czekać aż wygram miliony - nie miała zbyt wielu perspektyw i po prostu musiała się z tym pogodzić. Adore była realistką, nie wierzyła w jakieś bajkowe zakończenia. To przecież nie tak, że zakocha się w super piłkarzu, który ma miliony na koncie i będą razem podróżować po świecie, a facet jej jeszcze da hajs na studia. Nie było takiej opcji, głównie dlatego, że była zbyt dumna, żeby jakikolwiek hajs od kogokolwiek przyjąć. Mogła przyjmować żarcie od Ivy, za papierosa.
- Z chęcią zamieszkałabym gdziekolwiek, a nie tu - młodzi ludzie zazwyczaj chcieli się wyrwać do większego miasta. Adore nie była w tym wypadku wielkim wyjątkiem, z tym, że tu miała dach nad głową, który nie kosztował jej fortuny. - O nie, nie... mam dobre oceny, ale wiesz jak jest, jest dużo ludzi mądrzejszych ode mnie, więc nie ma sensu się starać o jakieś stypendia, szkoda tylko czasu - który mogłaby poświęcić na pracę żeby mieć co włożyć do garka w przyszłym miesiącu. Wiadomo, że wszyscy couche by jej mówili, że trzeba mierzyć wysoko i dążyć do celu, z tym, że ona nie miała tego luksusu, by o zbyt wysokich celach myśleć, głównie dlatego, że głowę zaprzątały jej takie prozaiczne sprawy jak przymus utrzymania się za bardzo małą ilość pieniędzy.
- Jasne, że tak, rozumiem... ale to był ostatni papieros jaki ode mnie dostałaś, trzeba wziąć byka za rogi i rzucić z nałogiem, bo bez sensu wydawać spory hajs na zabiegi, a niszczyć sobie zdrowie tym - i tu wskazała na fajki, całe szczęście Adore nie planowała zachodzić w ciąże więc mogła sobie palić do woli.
ambitny krab
cyc
złota rączka — to i tam
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
pracuje jako złota rączka, ale lubi też pisać, malować i robić różne rzeczy, żeby zbyt wiele nie myśleć
- A taki bohater jednego z komiksów - wyjaśniła, ale machnęła ręką, bo nie zamierzała wchodzić detale. Nie była takim świrem, który uważał, że każdy musi ich znać, ich historię i w ogóle, wiedzieć, że Marvel jest sto razy lepszy od DC. Adore mogła być spokojna, nie groziła jej taka pogadanka, a przynajmniej nie ze strony Ivy. Kiedy w pracy mówiła jakieś ‘masz swojego człowieka robala’ to jej oburzeni wyjaśniali, że to wcale nie robal! I wyjaśniali, czemu należy mu się szacunek…
- Ktoś jednak te miliony wygrywa - zauważyła cicho, a potem lekko się uśmiechnęła. Tak to działało, nie ma co się oszukiwać. Jeden na milion trafi! Albo kilku na milion. Byle nie tak jak w Brusie Wszechmogącym… i mam nadzieję, że mogę tak odmienić jego imię, bo inaczej mi się nie chce.
- Trochę odłożysz i kto wie - zauważyła z lekkim uśmiechem. Wierzyła w nią. A potem pokręciła powoli głową. - Z takim podejściem nigdy żadnego nie dostaniesz, bo najpierw trzeba zaryzykować i złożyć papiery - zauważyła z lekkim rozbawieniem. Nic dziwnego, że w życiu Adore się nic nie zmieniało, skoro nie robiła kompletnie nic, żeby się zmieniło. Chyba sama liczyła na forsę z nieba, Albo tajemniczy kupon pod drzwiami…
No i jeszcze sobie coś tam pogadały o fajkach, zjadły sobie dobre jedzenia, wypiły jeszcze jedną kawkę i Ivy wysłuchała morałów Adore na temat fajek, mimo że dobrze wiedziała, że sama też powinna tego posłuchać. No ale, takie już te baby były!

/zt x2 :lol:
ambitny krab
-
ODPOWIEDZ