dyspozytorka — lorne bay police station
28 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Chodzący chaos, który na domiar złego patrzy na świat przez różowe okulary i wierzy w prawdziwą miłość. Jak kiedyś usiądzie na kanapie i zacznie opowiadać dzieciom, jak poznała ich ojca, to zawstydzi tym samego Teda Mosby'ego.
#15

- Kochanie, połóż się teraz pod choinką, zaraz cię rozpakuję... JEZU NIE, TO NIE DO CIEBIE! - wykrzyknęła na całą dyspozytornię, gdy zorientowała się, że źle wybrała numer wewnętrzny i zamiast do sierżanta, dodzwoniła się do kogoś innego. Oczywiście, z całą pewnością nie powinna mówić takich rzeczy również i do sierżanta, ale dzisiaj żarty się jej trzymały i wyjątkowo dawno nie dręczyła Cadena, więc... cóż, nie mogła się powstrzymać. I co? I miała za swoje, bo zrobiła z siebie kretynkę, nawet nie wiedząc przed kim. Niczym oparzona rzuciła więc słuchawką, wzięła kilka głębokich wdechów i ze strachem sprawdziła w rozpisce, na czyj telefon się dodzwoniła. Prawdę powiedziawszy, spodziewała się najgorszego - mógł to być w końcu numer wewnętrzny komendanta (który zdecydowanie nie znał się na żartach) albo któregoś z jej byłych (którzy jak na złość mogli dosłownie zrozumieć jej słowa), ale najwyraźniej miała w życiu więcej szczęścia, niż rozumu, bo felerny dowcip padł na Ezrę. Co prawda, nie dało się ukryć, że odetchnęła z ulgą, jednak mimo wszystko postanowiła go przeprosić... o ile nie leżał już pod choinką.
Nie leżał. Siedział za to przy biurku i przeglądał jakieś papiery, więc ze skruszoną miną postawiła mu kawę z automatu na biurku. - Cześć... czy to twoja bombka? - zamiast przeprosin, jej uwagę przykuło coś błyszczącego, leżącego pod jego krzesłem. - Mam nadzieję, że nie naskarżysz na mnie do kadr? Wiesz, używanie telefonu wewnętrznego do żartów to naprawdę spore przewinienie, a ja chyba i bez tego jestem już na cenzurowanym - zażartowała zawstydzona, przystawiając sobie do niego krzesło. - Widziałeś to cudo, które wystawili w socjalnym? Jeśli to jest domek z piernika, to już wolę mieszkać na drzewie w Tingaree - a każdy czas jest dobry na ploteczki, prawda?

ezra brooks
sumienny żółwik
.
FOTOGRAF KRYMINALNY — LORNE BAY POLICE STATION
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Brooksów. Jest fotografem kryminalnym. Trochę nie umie w życie, ale w sumie jest młody, to może jeszcze ogarnie.
[8]

Szczerze? Ezra miał czasem wrażenie, że pracuje w środowisku pracy bardziej w branży rozrywkowej typu kino, gdzie często zdarzała się przypałowe i śmieszkowe akcje (wiem z autopsji, okej), aniżeli w miejscu tak poważnym i wypełnionym profesjonalistami jakim powinien być posterunek policji. Ale sytuacje takie jak ta, która miała miejsce przed momentem zdecydowanie wyprowadzały go z tego błędu. Zupełnie nie spodziewał się usłyszeć takich słów, jakie padły po podniesieniu słuchawki i jego standardowym „tak, słucham”. Ktoś tutaj ewidentnie próbował w grę wstępną przez telefon służbowy w atmosferze świątecznej, ale chyba pomylił osoby, bo mimo wszystko Ezra nie sądził by miał na posterunku policji cichą adoratorkę, która w tak bezpośredni sposób by go atakowała. No, może nie atakowała, ale tak odważnego kroku nie spodziewał się po nikim. A już na pewno nie po Dottie, której przecież głos rozpoznał niemal natychmiast i spłonął mocnym burakiem, gdy tak trzasnęła słuchawką. Czuł się zażenowany, ale na szczęście przeszło mu szybko, bo ewidentnie to nie był podryw do niego. Zatem, kiedy Dottie przyszła do niego, Ezra był już całkowicie opanowany i nawet zdobył się na mocno rozbawiony uśmieszek, gdy na nią podniósł wzrok.
Nie. – Zdecydowanie nie jego bombka, choć teraz zaczął się poważnie zastanawiać nad tym czy aby koleżanka z pracy nie uderza jednak do niego. Zaśmiał się po chwili na jej żarcik i tylko przeczesał dłońmi włosy. – To zależy. Masz dla mnie coś poza tą kawą z automatu? Na przykład jakieś jedzonko? – spytał przekornie, mierząc ją wymownym spojrzeniem. Aczkolwiek tylko żartował i w gruncie rzeczy wdzięczny był za te siki z automatu, bo tego dnia jeszcze nie miał okazji wypić kawy – tak był zaaferowany tworzeniem raportów i porządkowaniem zdjęć. – Nie, jeszcze nie. Ale przejdę się tam zaraz – stwierdził, marszcząc czoło w zamyśleniu. w sumie to zjadłby pierniczki i miał nadzieję, że któryś z jego kolegów po fachu zostawili coś w socjalnym. – Do kogo próbowałaś się dodzwonić? – spytał z rozbawieniem, lekko szturchając ją nogą pod biurkiem w celu pochwycenia jej uwagi.

Dottie Buchanan
dyspozytorka — lorne bay police station
28 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Chodzący chaos, który na domiar złego patrzy na świat przez różowe okulary i wierzy w prawdziwą miłość. Jak kiedyś usiądzie na kanapie i zacznie opowiadać dzieciom, jak poznała ich ojca, to zawstydzi tym samego Teda Mosby'ego.
Dottie bardzo chciałaby być profesjonalnym i cenionym pracownikiem, ale niestety to nie leżało w jej naturze, więc było tylko kwestią czasu, kiedy w końcu ją zwolnią. Albo kiedy ona sama uzna, że wiszenie na telefonie i przyjmowanie petentów najzwyczajniej ją nudzi, więc postanowi zmienić pracę. Nigdy nie miała zbyt wygórowanych ambicji gdy chodziło o karierę, zarabiała po to, żeby przeżyć, a nie żyła by zarabiać, dlatego też nie przywiązywała się zbytnio do tego, co robiła w życiu. I jeśli chodziło o jej cv, to większą ilością wykonywanych zawodów mogła pochwalić się chyba tylko Barbie.
- Och... no to teraz już będzie twoja, zaczekaj - zachichotała i ze skupioną miną przymocowała bombkę do lampy na biurku Ezry, aby wprowadzić mu nieco świątecznego klimatu. Dottie kochała Boże Narodzenie, jej własne miejsce pracy od początków grudnia przypominało jarmark świąteczny i nic nie mogła poradzić na to, że ową radością chciała zarazić cały posterunek. -I voila! - zaprezentowała swoje dzieło, radośnie dyndające nad ich głową. - Jeśli postawisz sprawę na ostrzu noża, to mogę podzielić się deserem. Lubisz fasolowe brownie? Jest bardzo smaczne, choć to nie to moje popisowe brownie, które kradnie wszystkie serca, więc nie musisz się obawiać, że jeśli spróbujesz to bardzo szybko dotrę do twojego prosto przez żołądek - zaoferowała, że w ostateczności może podzielić się ciastem, bo w ten sposób nie pójdzie jej aż tyle w biodra. Kiedy tak zastanawiała się czym jeszcze może udobruchać Brooksa, kątem oka zauważyła zawieszoną nad jego biurkiem jemiołę. - Popatrz, chyba ktoś jeszcze planuje cię przekupić. Ale mamy już pozamiatane, więc chodź tu - przysunęła się do niego i zaserwowała mu szybkiego całusa w policzek. - Pamiętaj, że po każdym pocałunku musisz zerwać jeden owoc z jemioły, a jak zbierzesz wszystkie to czeka cię owocny w miłości rok... chociaż na twoim miejscu unikałabym pań sprzątających - zażartowała, choć niewykluczone, że podstarzałe sprzątaczki z radością zaczaiłyby się na tak urodziwego chłopca, jakim bez wątpienia był Ezra. I choć nie dało się ukryć, że Dottie wolałaby na dobre odciągnąć jego uwagę od felernego telefonu, jej plan najwyraźniej się nie udał. - Tajemnica. Gdybym ci powiedziała, musiałabym cię zabić - teatralnie udała, że zasuwa sobie usta, bo choć chyba cały posterunek zdążył już zauważyć, że wodziła tęsknym wzrokiem za sierżantem Reyesem, to wcale nie zamierzała się z tym obnosić.

ezra brooks
sumienny żółwik
.
FOTOGRAF KRYMINALNY — LORNE BAY POLICE STATION
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Brooksów. Jest fotografem kryminalnym. Trochę nie umie w życie, ale w sumie jest młody, to może jeszcze ogarnie.
Minutą ciszy chciałam docenić argument, iż tylko Barbie może pochwalić się większą ilością wykonywanych zawodów. Cóż, Ezrze wydawało się, że Dottie jest jak najbardziej na swoim miejscu, bo zwyczajnie zdołał przyzwyczaić się do niej na tyle, że nie wyobrażał sobie nikogo innego jako dyspozytorki na ich posterunku. Obserwował przez chwilę dziewczynę jak przyczepia znalezioną bombkę do jego lampki na biurku i tylko bezradnie wzruszył na to ramionami. Zupełnie nie miał niczego przeciwko, aczkolwiek chyba nie do końca czuł w tym roku atmosferę świąteczną. A już na pewno nie w takim stopniu jak wspomniana przyjaciółka.
Nigdy nie jadłem fasolowego brownie, ale z przyjemnością spróbuję – oznajmił poniekąd z zaciekawieniem. Nikt nigdy nie poczęstował go takowym przysmakiem. Zaśmiał się na jej słowa i pokręcił głową. – Rozumiem. A co wobec tego jest twoim popisowym daniem? Pytaniem żeby wiedzieć tak na wszelki wypadek – powiedział z rozbawieniem, choć przecież bynajmniej nie miał na myśli tego, ze będzie próbował w jakiś sposób się przestrzec przed tym oto popisowym daniem.
Na chwilę jego wzrok ponownie spoczął na papierach na jego biurku i dlatego nie do końca zorientował się, o czym mówiła Dottie. Dopiero, gdy się do niego przysunęła, zauważył tą jemiołę nad swoim biurkiem, której – again – też wcześniej nie zauważył. – Ooo… – wypowiedział szybko i wówczas dostał buziaka w policzek. Zarumienił się lekko i odchrząknął, bo po pierwsze było to dość niespodziewane okazanie czułości, a po drugie było to okazanie czułości (nawet jeśli tylko w geście przyjacielskim) w miejscu pracy. – Ee… – wydukał, spoglądając z przymrużeniem oczu na jemiołę. – Naprawdę? Widzę, że jesteś całkiem obeznana w prrzesądach i tradycjach – zawyrokował z ponownym rozbawieniem. Cóż, wolał, żeby już nikt się na niego nie zasadzał. Zwłaszcza na posterunku policji. Pewnie gdyby chodziło o remizę to nieco inaczej by do tego podchodził ze znanych tylko sobie powodów. Niemniej, nie dał się zwieść dziewczynie i tylko przewrócił oczyma. – Dottie… po pierwsze nie rzucałby taki gróźb na posterunku policji, a po drugie naprawdę chcesz żebym teraz tutaj na głos zgadywał? – spytał ironicznie i zamachał nawet zachęcająco brwiami. Bo chociaż z reguły był jednak miły i poukładany, to jednak miał w sobie coś ze złośliwca.

Dottie Buchanan
dyspozytorka — lorne bay police station
28 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Chodzący chaos, który na domiar złego patrzy na świat przez różowe okulary i wierzy w prawdziwą miłość. Jak kiedyś usiądzie na kanapie i zacznie opowiadać dzieciom, jak poznała ich ojca, to zawstydzi tym samego Teda Mosby'ego.
To naprawdę miłe, że nie wyobrażał sobie nikogo innego jako dyspozytorki na ich posterunku, bo obiektywnie patrząc na jakość jej pracy, zapewne nie mogli trafić gorzej. Przykładów nie trzeba było szukać daleko, w końcu zamiast spełniać bardzo ważne funkcje, Dottie wykonywała prankowe telefony i nawet się tym nieszczególnie przejmowała. Z drugiej strony, być może lokalni policjanci przywykli już do tego, że ich dyspozytorka jest chyba najmniej ogarniętą osobą w całym mieście i po prostu przymykali oko na jej kolejne wybryki. Ale hej, co mogło się stać? W najgorszym wypadku straci pracę.
- Świetnie, to ci potem przyniosę. Jak nie zapomnę - obiecała, mając skrytą nadzieję, że nawet jeśli zapomni, to Ezra sam się do niej zgłosI po obiecane ciasto. - Nooo... brownie. Ale takie normalne i ludzkie, a nie wegańskie. Tylko ciężko upiec brownie jak nie jadasz jajek, wiesz? - odparła. Dopóki Dottie nie zdecyduje się porzucić weganizmu, czyli w najbliższym czasie, raczej nie miał na co wyczekiwać.
Całe szczęście, Brooks nie ześwirował nawet przy tym okazaniu czułości w miejscu pracy, bo zrobiłoby się jej naprawdę koszmarnie głupio. Tradycja tradycją, ale dostać od kogoś kosza jak się nawet do niego nieszczególnie podbijało, to dość przykra sprawa. - Tylko w tych, które mogą przynieść miłość. Bo wiesz, im bliżej człowiekowi do trzydziestki, tym bardziej docenia każdą pomoc jaką może znaleźć, byleby tylko nie zostać zjedzonym przez koty na starość - wyjaśniła mu tok swojego myślenia. Inna sprawa, że jeśli już miała z kimś siedzieć pod jemiołą, to zdecydowanie lepiej, aby był to właśnie Ezra, a nie któryś z jej byłych, pałętających się po korytarzach posterunku - tego chyba nie trzeba tłumaczyć. - Możesz próbować, ale zaprzeczę nawet jeśli trafisz - uświadomiła go, bo jednak miała pięciu braci więc żadne złośliwości nie były jej straszne. Choć z drugiej strony, akurat w tym temacie to chyba mogli przybić sobie piątkę, prawda? - Poza tym, daj spokój - najciemniej jest zawsze pod latarnią, jak gdzieś grozić to właśnie tutaj. Nikt nie zauważy, bo pomyślą, że to jakieś nagranie dowodowe albo inne sprawy, normalnie zbrodnia idealna - przedstawiła mu swój niecny plan.

ezra brooks
sumienny żółwik
.
FOTOGRAF KRYMINALNY — LORNE BAY POLICE STATION
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Brooksów. Jest fotografem kryminalnym. Trochę nie umie w życie, ale w sumie jest młody, to może jeszcze ogarnie.
Kwestia przyzwyczajenia – poza tym Ezra chyba przywiązywał się do ludzi i z reguły miał tak, że jednak przyzwyczajał się do ludzi. I na pewno byłoby mu przykro, gdyby taka Dottie odeszła z pracy. Policjanci pewnie mieli bardzo podobnie i gdyby ktoś kiedykolwiek chciałby zwolnić Dottie to zapewne w Brooksie obudziłyby się wszelkie dyplomatyczne instynkty i wstawiłby się za nią, hehe. Ten post to będzie chyba trochę kupa, więc przebacz mnie. – Podejrzewam – powiedział i westchnął, bo w sumie maks miał ochotę na to brownie. Zwłaszcza jak tak ciągle o nim mówili. Ale wiedział, że jeszcze trochę przyjdzie mu jednak chwile zaczekać. Aczkolwiek nie zamierzał gardzić nawet tym fasolowym brownie. Lubił próbować i w zasadzie był dość otwarty w kwestii smaków.
Na szczęście znał Dottie na tyle, że nabrał trochę dystansu i dlatego poza tym lekkim zakłopotaniem, nic wielkiego się nie stało. I zdecydowanie nie dał po sobie poznać, że na chwillę go wybiła. W każdym razie posłał jej nieco przebiegły uśmieszek. – Nie przesadzasz? – spytał z rozbawieniem, bo jednak przecież trzydziestka to nic takiego. W każdym razie on się na to w podobny sposób nie zapatrywał. I zdecydowanie nie przerażała go wizja kotów i whisky otwieranego co wieczór w samotności. Prychnął więc cicho rozbawiony jej słowami. Zaraz też przewrócił na nią oczyma. – To jest tak oczywiste, że chyba nawet nie zamierzam próbować – wycofał się. – Ciekawe tylko co miałby do powiedzenia sierżantem Reyes. Może on by miał jakiś pomysł – podrzucił niewinnym tonem i wyszczerzył się do niej. W sumie trochę zgadywał, a trochę było widać ten jej maślany wzrok. Ale z drugiej strony… powiedzmy sobie szczerze, pewnie wiele dziewczyn wodził wzrokiem za ich sierżantem, no nie? Ezra podejrzewał, że Dottie wcale nie była w tym zauroczeniu – bo tak to postrzegał – odosobniona. Skąd miałby wiedzieć, że to coś więcej niż wodzenie oczyma? Bo przecież nie miał prawa tak po prostu tego zgadnąć.

Dottie Buchanan
ODPOWIEDZ