21 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
   – O, dotarłeś, już zacząłem się denerwować, że się zgubiłeś – zaśmiał się, gdy otwarł Gilbertowi drzwi. Oczywiści zagubienie młodego Hargreevesa nie wchodziło w grę, bo mieszkali w tej samej okolicy, a tutaj raczej wszyscy doskonale się znali. Oczywiście znajomości te nie należały do szczególnie zażyłych, bo bogacze mieszkający w tej dzielnicy mieli swoje prywatne i zawodowe sprawy, które skutecznie uniemożliwiały im kontakty z sąsiadami. Duncan rzadko kiedy miał okazję do rozmowy z ludźmi, którzy mieszkali obok. On sam miał bardzo dużo spraw na głowie i gdy już miał wolne, to nie chciał wychodzić ze swojego pokoju. Lubił aktywnie spędzać swój czas, ale odkąd tylko na głowę zwaliło mu się tyle spraw i obowiązków, to zaczął doceniać odpoczynek i to, że mógł wylegiwać się na swoim łóżku. No chyba, że pojawiał się taki dzień, jak dzisiejszy. Ostatnimi czasy nie chciał za bardzo brać na głowę nowych rzeczy, bo czasu miał coraz mniej, ale na wolontariat zawsze potrafił coś znaleźć.
   – Wchodź, zaraz będziemy się zbierać – powiedział. Musiał jeszcze ogarnąć kilka rzeczy w domu. Cieszył się, że będzie mógł popracować na rzecz Wielkiej Rafy Koralowej, bo sam uważał, że była ona obiektem, który szczególnie należało chronić i nie dopuścić do tego, żeby uległa zniszczeniu. No ale zmiana klimatu i zanieczyszczenie oceanów rodziło wiele problemów i koszmarnych wizji przyszłości. Winchester może aż nazbyt przejmował się stanem Rafy, niemniej jednak wiedział, że warto było się tym zainteresować i coś zrobić. Dobrze też, że udało mu się namówić Gilberta do pomocy, bo w dwie osoby zawsze lepiej się spędzało czas. Poza tym chłopak kiedyś wspominał Duncanowi, że chciałby się zająć wolontariatem. Nie znał Hargreevesa zbyt dobrze, ale całkiem nieźle się dogadywali, kiedy już się widzieli.
   – Na pewno chcesz ze mną jechać? Może nam to trochę zająć – ostrzegł.
Gilbert Hargreeves
przyjazna koala
Duncan Winchester
robienie kawy — w hungry hearts
19 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Gilbert mógł wyglądać trochę nieswojo, gdy Duncan otworzył mu drzwi. Co jak co, ale nie spodziewał się, że spotkają się w domu Winchestera, gdy ustalili, że wspólnie wybiorą się na wolontariat. Oczywiście to nic dziwnego! Po prostu Gilbert był... Gilbertem.
- Jeszcze nie jest tak źle - również spróbował zażartować. Co jak co, ale Hargreeves znał dobrze Lorne Bay, a szczególnie te osiedle, bo żył na niej od zawsze. Poza tym, często chodził w nocy po mieście, a nawet bywało i tak, że musiał szukać skrótów lub innych dróg, by dostać się do punktu, do którego chciał dotrzeć.
Jednak trzeba przyznać, że pomimo mieszkania po sąsiedzku, często nie znało się tu siebie nawzajem. Przykładowo Gilbert wielokrotnie mijał dom Duncana, ale dopiero dzisiaj zwrócił na niego większą uwagę. Ludzie tu mieszkający raczej skupiają się na swoim życiu, niż na innych, co ma swoje plusy oraz minusy. Hargreeves uważał osobiście, że to duży pozytyw tego osiedla.
Gilbert wszedł do środka, rozglądając się z ciekawością.
- Pomóc ci w czymś może? - zaproponował, gdy śledził wzrokiem kręcącego się Duncana.
Musiał przyznać, że był nawet podekscytowany tym wolontariatem. Oczywiście trochę też się stresował, bo to było coś dla niego nieznanego oraz nie czuł się do końca pewnie w wodzie. Potrafił utrzymać się na powierzchni, ale wciąż pomimo bycia rodowitym Australijczykiem, nie bardzo wiedział, jak zachowywać się w pobliżu potencjalnie niebezpiecznych zwierząt morskich. Cieszył się pięknem oceanu, ale siedząc na plaży, a nie pływając w nim. Jednak już od jakiegoś czasu chciał uczestniczyć w wolontariacie na rzecz Wielkiej Rafy Koralowej, a tak się dobrze złożyło, że poznał Duncana na spotkaniu odnośnie pomocy Aborygenom. Przynajmniej teraz jechał z kimś, kto miał już doświadczenie, na którym mógł polegać, co go trochę uspokajało.
- Na pewno chcę! Najwyżej jak już będzie po wszystkim, to stwierdzę, że było okropnie i to nie dla mnie - zażartował z uśmiechem, bo wiedział, że nawet jeśli rzeczywiście uzna, że ten wolontariat nie jest dla niego, to będzie się dobrze bawił. No, chyba że poparzy go meduza... to idąc tym tropem myślenia, to chyba byłaby szansa, że nawet nie dotrwałby do końca, by móc cokolwiek stwierdzić.
Ale to już takie gdybanie..
- Co będziemy dzisiaj robić? - zagadnął, ciekawy na czym polegają działalności na rzecz Rafy.

Duncan Winchester
ambitny krab
Bojka#6766
21 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
   Rzeczywiście miejsce spotkania mogło okazać się nieco niespodziewane, ale Duncan niestety nie zdążył wyrobić się ze wszystkimi rzeczami, które miał zaplanowane, a nie należał do osób, które lubiły zostawiać niedokończone sprawy, bo później nie mógł się w nie wkręcić i dokończyć. Nie przypominał sobie, żeby miał zapraszać do siebie chłopaka, więc nie dziwił się, że Gilbert czuł się nieswojo. Było to nowe miejsce, a oni nie znali się zbyt dobrze. Duncan pewnie sam czułby się dziwnie w podobnych okolicznościach.    
    – To świetnie, wejdź i rozgość się – powiedział. No, odkąd jego brat wyjechał, a on zamieszkał sam, to czuł się jak gospodarz, a więc tak samo musiał się zachowywać. Prawde mówiąc nie wiedział ile mu to wszsystko zajmie czasu, więc nie chciał, by chłopak stał na korytarzu i rozglądał się po ścianach. Uśmiechnał się jednak, bo przynajmniej teraz obecność Golberta będzie dla niego motywacją, by wszystkie zadania ukończyć jak najszybciej, nawet jeśli miałoby to znaczyć, że będą one nieco gorszej jakości.
    – Nie, muszę tylko dokończyć parę rzeczy na studia i idziemy – odpowiedział. Rzadko prosił kogoś o pomoc, a już w ogóle, jeśli chodziło o sprawy związane ze studiami. W końcu był ambitny i swoją edukację chciał zawdzięczać jedynie sobie i nikomu innemu. Szybko wszedł jednak do kuchni i wyciągnął jakiś sok i dwie szklaneczki, żeby mogli się napić. Nie chciał proponować herbaty czy kawy, bo na to mogli nie mieć czasu no i było zbyt gorąco. Sok wydawał się idealny, żeby się nawodnić przed wyjściem. Szklanki i sok podał Gilbertowi, a sam pobiegł do pokoju po swojego laptopa, z którym wrócił do salonu. Nie chciał bowiem zostawiać chłopaka samemu sobie, więc swoje rzeczy postanowił skończyć właśnie przy nim. Zawsze mogli przy okazji porozmawiać, poznać się nieco lepiej i oswoić, skoro mieli spędzić ze sobą dość sporo czasu.
    – Wydaje mi się, że ci się spodoba, oczywiście nie nastawiaj się na nic wielkiego, ale będzie ciekawie – uśmiechnął się. Oczywiście dla samego Duncana już sama świadomość tego, że będzie mógł spędzić czas przy Wielkiej Rafie Koralowej, która była dla chłopaka najwspanialszym miejscem na świecie. No ale oczywiście nie tylko oglądać mieli tam jechać.
    – Na samym początku będziesz musiał ogarnąć kilka papierków, bo idziesz pierwszy raz, a później to już zależy na co się zgodzisz... jeśli potrafisz pływać i nie boisz się wody, to pewnie pokażą ci co robić i będziesz mógł robić pomiary. Ogólnie musimy pomóc przy badaniach nad Wielką Rafą – ogłosił. Nie chciał straszyć Gilberta wielkimi działaniami, bo nie wiedział, z czym czułby się on komfortowo. Duncan na przykład siedział zazwyczaj na łodzi i zbierał pomiary i notował wszystko. Nie był biologiem, więc po prostu wyonywał polecenia. Do wody jednak nie chciał wchodzić, bo nie był zbyt dobrym pływakiem.
    – Wiesz, niewiele osób lubi wolontariaty, czemu się zgłosiłeś? – zapytał z ciekawości.
Gilbert Hargreeves
przyjazna koala
Duncan Winchester
robienie kawy — w hungry hearts
19 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Biorąc pod uwagę, ile to seriali i filmów true crime Gilbert zobaczył, a nawet słuchał podcastów o zbrodniach, to nieszczególnie był ostrożny. Jakby nie było, przyszedł do domu ledwo znanego mu faceta, prawda? Teoretycznie powinna zapalić mu się w głowie czerwona lampka, ale nic takiego się nie stało - brak myśli, głowa pusta i dlatego zgodził się przyjść do czyjegoś mieszkania. Heh, dobrze, że Duncan był... raczej bezpieczny? Pozostańmy na tym, a Gilbert najwyraźniej miał więcej szczęścia, niż rozumu, co dla niego samego nie byłoby wielkim zaskoczeniem, biorąc pod uwagę, ile to razy prosił się o niemiłe konsekwencje swoich działań wynikających z wielokrotnie niezdrowej ciekawości. Ostatecznie ciekawość zabiła kota, a Hargreeves powinien wziąć sobie te słowa do serca, zanim nie będzie na to za późno.
Słysząc, by się rozgościł, trochę bezradnie rozejrzał się wokół siebie, nie bardzo od czego zacząć te "rozgoszczenie się". Wreszcie zdecydował się, żeby ściągnąć buty i usiadł niedaleko miejsca, które wybrał dla siebie Duncan. Za to ożywił się, gdy usłyszał, że Winchester jest studentem.
- A co studiujesz? - zapytał, wyraźnie zainteresowany. Może i pójście na uniwersytet nie było jakimś największym osiągnięciem życiowym, które można było mieć, ale Gilbert bardzo chciałby już zacząć swoje wymarzone studia antropologiczne. Zawsze zazdrościł trochę osobom, które już studiowały, ale był świadomy tego, że mógł trochę romantyzować studenckie życie. Cóż, gdy wreszcie zakończy swój gap year, sam przekona się na własnej skórze, jak to jest chodzić na uniwersytet. Oczywiście, jeśli się dostanie. A na razie to musi uzbroić się w cierpliwość i zadowalać się wysyłaniem swoich simsów na studia.
Hargreeves chętnie sięgnął po szklankę z sokiem i kiwnął głową na znak, że rozumie. W sumie chyba serio nie ma, co się denerwować czymś, co jeszcze nawet nie nadeszło, prawda? Niestety łatwiej to powiedzieć, niż zrobić, szczególnie, jak ma się tendencję do czasem aż nadmiernego porządkowania swojego otoczenia i życia. Może i Gilbert nie był aż tak skrajny, że nie stać go było na nic spontanicznego i wrogo podchodził do zmian lub nowych rzeczy, ale niestety często stresował się nieznanymi mu sytuacjami lub, gdy nagle nie szło po jego myśli.
No nic, będzie jak będzie i grunt, żeby meduza go nie oparzyła.
- A wymagają wiedzy, jak zachowywać się przy potencjalnie niebezpiecznych zwierzętach czy raczej nie? - zapytał. Jasne, słyszał o podstawowych zasadach, ostatecznie Australia słynęła z wielu niebezpiecznych zwierząt, ale wciąż nigdy nie był osobą, która garnęła się do pływania w oceanie. Chciałby pomóc przy Wielkiej Rafie Koralowej i miał nadzieję, że jego brak obycia z zwierzętami morskimi nie przeszkodzi mu w tym. Ostatecznie zawsze może pomagać poza wodą.
- Wolontariaty sprawiają mi przyjemność. Lubię być przydatny i jeśli mogę jakoś pomóc w ważnej sprawie, to tym bardziej - wzruszył barkami, trochę nie bardzo wiedząc, co jeszcze powiedzieć. Mało osób akurat go o to pytało. Gilbert poszedł na swój pierwszy wolontariat po tym, jak jego rodzice się rozwiedli. Wpadł na pomysł, żeby pomóc miejscowemu schronisku przy zajmowaniu się zwierzętami. I tak się zaczęło. Regularnie odwiedzał bezdomne psiaki i koty, i spędzał z nimi wolny czas. Potem pojawiły się inne wolontariaty, chociażby na rzecz Aborygenów. Hargreeves nigdy nie analizował, dlaczego tak chętnie zgadzał się na bezinteresowne pracowanie. Zauważył, że po tak spędzonym czasie, czuł się o wiele spokojniejszy, usatysfakcjonowany i zorganizowany. Heh, ciekawe czy wolontariaty nie stały się jego swoistą bezpieczną sferą, gdzie czuje się przydatny, ważny i mający wszystko pod kontrolę, w przeciwieństwie do tego, jak się czuł podczas rozwodu rodziców i jeszcze bardzo długo po nim. Zresztą, nawet teraz zdarza mu się mieć takie chwile.
- A jak z tobą? Czemu się zgłaszasz? - zagadnął, ciekawy powodów Duncana, by uczestniczyć w wolontariatach.

Duncan Winchester
ambitny krab
Bojka#6766
21 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
    Oj tak, trzeba było uważać. Duncan również lubił słuchać podcastów kryminalnych, w końcu szkolił się na prawnika, więc czasami nawet na zajęciach poruszali sprawy, o których słyszał, tyle że zajmowali się kompletnie inną stroną. Słusznym było jednak to, że nie powinno się przychodzić do domów obcych ludzi, niemniej jednak dzielnica, w której mieszkali, należała do dość przyjaznych i bezpiecznych. Na pewno źle by było, gdyby Duncan miał jakieś niecne zamiary względem przybyłego chłopaka. Nawet nie chciał myśleć o tym, jak to wpłynęłoby na jego przyszłość. Duncan za dużo o tym wszystkim myślał, więc najzwyczajniej w świecie nie mógłby zrobić nikomu krzywdy, ale rozumiał wszelkie obawy płynące z poznawania kogoś nowego. Nauczył się przecież ze swoich studiów, że ludziom nie należało ufać.
    Duncan nigdy nie miał problemu by nawiązywać nowe znajomości. Zawsze był towarzyski i wygadany. Wiele osób tego w nim nie lubiło, zwłaszcza jego bezpośredniości, która była irytująca, ale młody Winchester bardzo tę cechę lubił. Nie bał się mówić tego, o czym myślał i nie przejmował się opinią innych osób. W końcu wiedział doskonale co było dla niego najlepsze. Pamiętał całkiem nieźle zdarzenie, kiedy to pewnego dnia jego kancelaria wysłała go do jednego z klientów, by zebrać od niego zeznania i jakieś dowody i o mało nie dostał od mężczyzny w nos, kiedy to powiedział, że ten ma problemy z agresją i w sumie nazwał go winnym całego zajścia. Nie zmieniło to jednak faktu, że klient kancelarii i tak wygrał całą sprawę, co nawet w Duncanie wzbudziło niemałe zdziwienie. No ale prawo nie zawsze szło w parze ze sprawiedliwością i należało się z tym liczyć. Duncan nie chciał się bawić w takie sprawy i chciał przyjmować jedynie te, w których broniłby pokrzywdzonych. Oczywiście świadczyło to pewnie o jego niemałej naiwności, bo nie chciał dopuścić do siebie myśli, że jego wyobrażenie swojej przyszłości spełni się w stu procentach. Miał nadzieję, że nie da się porwać żądzy pieniądza i że faktycznie będzie pomagać jedynie tym, którzy na to zasługiwali.
    – Prawo, chcę się zajmować sprawami na tle seksualnym i takimi... – odpowiedział, uśmiechając się lekko. Może nie było to zbyt opłacalne, bo istniały lepsze i bardziej dochodowe specjalizacje, ale w tym odnajdywał się najlepiej, nie mając pojęcia dlaczego... w końcu zaczynając swoje studia nigdy nie przypuszczał, że takie sprawy sprawią mu najwięcej przyjemności. Uśmiechnął się jednak słabo. Gilbert nie wyglądał na kogoś, kto by to oceniał. – A ty czym się zajmujesz? – zapytał z równą ciekawością. Z natury był ciekawski i chociaż nie lubił mieszać się w czyjeś życie, to jednak jak już temat zostawał poruszany, to nie mógł oprzeć się pokusie wyciągania z kogoś informacji. Ot, można to nazwać zboczeniem zawodowym.
    Myślami szybko powrócił do swojej prezentacji. Na szczęście wszystko miał już przygotowane wcześniej, tekst również zdążył już napisać, teraz wystarczyło tylko to wszystko zmieścić na paru ostatnich slajdach. Przewidywał że zajmie mu to dokładnie kilka minut i pewnie nawet zjawią się na miejscu przed czasem. Nie lubił się spóźniać.
    – Nie, spokojnie, ludzie schodzą pod wodę w tych śmiesznych klatkach, no i mają wszystkie potrzebne odtrutki.. no ale przede wszystkim nie dotyka się zwierząt – stwierdził. Miał nadzieję, że Gilbert nie zdecyduje się na macanie żyjątek. – Nie musisz nurkować, możesz zostać na statku i pomagać z papierkami czy próbkami – dodał dla uspokojenia. On sam nigdy nie miał zamiaru nurkować, bo nie umiał pływać zbyt dobrze, no i w wodzie nie czuł się zbyt pewnie. Zdecydowanie lepiej siedziało mu się na pokładzie i uzupełniało notatki czy inne dokumenty.
    – Z tych samych powodów, no i uważam, że jeśli coś jest tak cenne, to należy je chronić – powiedział. Uwielbiał Wielką Rafę Koralową i uznawał ją za jeden z największych skarbów, jakie były, biorąc pod uwagę, że było to miejsce o jednej z największych poziomów bioróżnorodności na całym świecie. Dla takich rzeczy warto było starać się to chronić i nie dopuścić do zniszczenia. Niestety z każdym kolejnym dniem Rafa znikała coraz bardziej. – No i takie wolontariaty dobrze wyglądają w papierach, dostaje się dokumenty uczestnictwa, można zaplusować przy rekrutacji na studia – dodał na szybko. Oczywiście nie papierki były najważniejsze i nie miał pojęcia, czy chłopak w ogóle myślał o studiach w takim samym stopniu jak robił to Duncan, ale warto było o tym wspomnieć.
Gilbert Hargreeves
przyjazna koala
Duncan Winchester
robienie kawy — w hungry hearts
19 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Racja, Pearl Lagune była względnie bezpieczną dzielnicą i raczej można było tu spokojnie nawet spacerować nawet nocą, a przynajmniej Gilbertowi jeszcze się nic nie przydarzyło, gdy wracał ze swoich eskapad i wycieczek. Ale ale - chłopak może po prostu miał więcej szczęścia, niż rozumu i coraz bardziej przekonywał się, że tak mogło być, bo będąc obeznanym w kryminalne tematy, podejmował wyjątkowo niemądre decyzje. Jasne, Pearl Lagune było spokojną dzielnicą, a Duncan zdecydowanie nie przywodził na myśl przestępcę, ale czy przypadkiem te najbardziej niepozorne miejsca i osoby nie okazywały się potem niebezpieczne? Często się słyszało o historiach, gdzie w całkowicie normalnej rodzinie zadziało się, powiedzmy, morderstwo, a któryś z członków tejże familii okazał się być psychopatą, a wszyscy byli w szoku, bo zupełnie nie powiedzieliby, żeby coś takiego mogło się stać. Niestety, ale właśnie po tych "najnormalniejszych" powinno się spodziewać najmniej normalnych rzeczy.
Cóż, a mimo wszystko Gilbert wciąż dobrowolnie przyszedł do domu nieznajomego. Zdecydowanie miał więcej szczęścia, niż rozumu.
Hargreeves zdecydowanie nie miałby nic przeciwko otwartości i bezpośredniości Duncana. Osobiście cenił, jeśli ktoś po prostu walił prosto z mostu, nawet jeśli niejednokrotnie mogło to być coś bolesnego. Jednak wciąż było to lepsze, niż kłamania tylko po to, żeby komuś nie było przykro. Prędzej czy później nieszczerość tych słów wyszłaby na jaw. Co prawda Gilbert, jeśli nie miał przychylnej opinii lub taką, która mogłaby sprawić przykrość i wiedział o tym, najczęściej milczał, ale niejednokrotnie złościł się na siebie, że nie potrafił być bardziej bezpośredni. No, ale taki miał charakter, a przynajmniej na razie nie potrafił się zdobyć na większą otwartość. Może Duncan pomógłby mu to zmienić?
- Wow - wymsknęło mu się mimowolnie, gdy usłyszał, czym chce się dokładnie zająć Winchester. - To ważne - Gilbert nie ukrywał, że był pod wrażeniem planów Duncana, bo co jak co, ale sprawy na tle seksualnym na pewno nie były łatwe. Hargreeves nie był obeznany z środowiskiem prawnym, ale podejrzewał, że to, czym chciał się zająć jego towarzysz w wolontariatach, nie było czymś popularnym. Chociaż kto wie, może Gilbert miał mylne wrażenia?
- Na razie jestem baristą w Hungry Hearts i oszczędzam, żeby mieć łatwiejszy start, kiedy wreszcie się wyprowadzę i zacznę może studiować, jeśli się gdzieś dostanę. Chciałbym zająć się antropologią - odpowiedział na pytanie, bo to, co akurat teraz robił i jakie miał plany, nie były żadną tajemnicą. Cóż, może nie będzie zajmował się czymś tak szczytnym jak Duncan, ale zdecydowanie zrobiłby więcej szkód, gdyby spróbował pójść na coś podobnego.
Gilbert pokiwał głową, uspokojony.
- A jak z tobą? Schodzisz pod wodę czy zostajesz na statku? - zagadnął, ciekawy jak to było z Duncanem. Hargreeves już wiedział, że na pewno teraz woli nie nurkować, a przynajmniej nie na tym spotkaniu. Kto wie, może odważy się na kolejnych wolontariatach?
Gilbert pokiwał głową, zgadzając się, że to ważne, żeby dbać o to co cenne, a taka była Wielka Rafa Koralowa. Za to kolejna informacja sprawiła, że Hargreeves ożywił się trochę. - Warto wiedzieć - przyznał z uśmiechem i od razu pomyślał na ilu wolontariatach już był i jak mogłoby mu to pomóc. No, jeszcze pozostała kwestia organizacyjna, ale poczyta sobie potem na spokojnie, jak to wyglądało. Na pewno nie zignoruje tej informacji.
- Jak ci idzie? - zagadnął luźno, wyraźnie nie poganiając, a będąc po prostu ciekawym. Z tego, co zauważył, cokolwiek robił Duncan, to wykonywał to sprawnie, więc Hargreeves podejrzewał, że za parę minut będą jechali na wolontariat.

Duncan Winchester
ambitny krab
Bojka#6766
21 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
    Duncan i Gilbert mieli ogromne szczęście, że udało im się mieszkać w tej, a nie innej dzielnicy. Winchester nie dałby sobie uciąć głowy, przy stwierdzaniu że całe Lorne Bay należało do miejsc bezpiecznych. Był przekonany, że na każdym kroku mogło czaić się jakieś niebezpieczeństwo, nie tylko ze strony innych ludzi. Był jednak przekonany, że w ich dzielnicy można było pozwolić sobie na nocne spacery, zwłaszcza po plaży, która była tuż za oknem. Była to piękna dzielnica, a mieszkańcy należeli do wyjątkowo spokojnych, więc Duncan nie mógł wymagać niczego więcej. Nie znaczyło to jednak, że nie należało uważać. Duncan z natury należał do ludzi, którzy są ostrożni. Nie robił głupich rzeczy, zawsze wszystko sprawdzał i uważał, żeby nie pakować się w kłopoty. Przy ogromie swoich obecnych obowiązków, nie potrzebował niczego więcej, co mogło mu tylko niepotrzebnie zaprzątać głowę.
    Bezpośredniość Duncana była cechą, która z jednej strony sporo mu ułatwiała, ale jednocześnie sprawiała, że w oczach innych stawał się człowiekiem zimnym, nieuprzejmym a nawet bezczelnym. Ludzie nie lubili, gdy w ich towarzystwie pojawiał się ktoś, kto nie wzbraniał się przed powiedzeniem swojej opinii, nawet jeśli ta odstawała od opinii przyjętej przez większość. Winchester nie uważał się za kogoś o poglądach radykalnych. Wydawało mu się, że jego myśli były wynikiem zdrowego rozsądku i że to inni nie byli w stanie tego zaakceptować, bo kierowali się swoim egoizmem albo też ignorancją. Poza tym ludzie mieli problem z zaakceptowaniem prawdy, bo ta w większości przypadków nie była zbyt przyjemna. Prawda nigdy nie była taka, jakiej byśmy się spodziewali – nie była piękna, nie była przyjemna. Z tego samego powodu realiści najczęściej uchodzą za osoby negatywnie nastawione do życia, a nikt nie może sobie uświadomić, że może mają ku temu powody. Optymizm był w oczach Duncana naiwny.
    – Też tak sądzę – przyznał, uśmiechając się nieco szerzej. Dotychczas jak mówił o swoich planach, to spotykał się raczej z pobłażliwymi spojrzeniami i komentarzami, że na tym nie da się zarobić dobrych pieniędzy. Jakby Duncanowi zależało właśnie na pieniądzach... Owszem, nie studiował po to, by zarabiać grosze. Lubił pieniądze, lubił je wydawać, więc miał nadzieję, że jego zarobki nie będą najgorsze. Nie musiał jednak stawać się milionerem. Obecnie żyli w czasach, gdy na przestępstwa na tle seksualnym zaczynało się patrzeć innym wzrokiem. Następował renesans tej specjalizacji, co widać w zwiększającej się ilości zgłaszanych spraw, a wzrost ten nie wynikał z większej ilości popełnianych przestępstw, ale z rosnącej świadomości definicji przestępstw seksualnych i odwagi przy ich zgłaszaniu. No a biorąc pod uwagę, że do takich przestępstw dochodziło w różnych środowiskach, co pokazują bardziej medialne sprawy, można się było na tym dorobić również, więc ten argument łatwo było podważyć.
    – Uwielbiam kawę – kiwnął głową z aprobatą. – Antropologia jest ciekawym kierunkiem, wolałbyś iść bardziej w kierunku antropologii sądowej czy może społecznej? – zapytał z zainteresowaniem. On sam zastanawiał się nad wybraniem jakiegoś biologicznego kierunku, bo lubił o takich rzeczach czytać, ale jednak wygrało prawo. Stwierdził, że gdyby zaczął uczyć się biologii, to straciłby do niej zamiłowanie i teraz traktował to jako przyjemne hobby. Miło było poczytać sobie o jakichś nowych odkryciach czy też nowinkach.
    – Ja? Nie, ja i pływanie nie przepadamy za sobą – zaśmiał się. Nie był złym pływakiem, radził sobie raczej przeciętnie i w razie potrzeby dopłynąłby do brzegu, gdyby się topił czy coś. Z tym, że wychodził on z założenia, że najlepszym ratunkiem przed utonięciem nie była dobra umiejętność pływania, a po prostu niewchodzenie do wody. Przecież to było logiczne.
    – Powoli kończę – powiedział, robiąc ostatnie poprawki do ostatniego slajdu. Nie zostało mu już dużo, a ostatnie korekty wprowadzi pewnie gdy już wróci z wolontariatu.

Gilbert Hargreeves
przyjazna koala
Duncan Winchester
robienie kawy — w hungry hearts
19 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
To prawda, Gilbert i Duncan mieli szczęście, że przyszło im mieszkać w takiej okolicy i w ogóle w kraju, w którym żyli względnie spokojnie i dostatecznie. Przynajmniej Hargreeves czasem łapał się na tym uczuciu zdumienia, że równie dobrze mógłby urodzić się w rodzinie, która ledwo wiązała koniec z końcem albo w aborygeńskiej społeczności, która do dziś odczuwała skutki kolonializmu i dalej będzie odbijało się to na nich, jeśli nie zostanie zwrócona większa uwaga na ich problemy. Gilbert kiedyś przeczytał, że to zjawisko, tej losowości egzystencjalnej, zostało poruszone przez Jeana Paula - Sartre i, jak określił to filozof, równie dobrze moglibyśmy być kamieniami obmywanymi przez morskie fale, a fakt, że jesteśmy ludźmi, świadomymi istotami, sprawia, że wiemy, że moglibyśmy być czymś nieożywionym i nieświadomym tego. Niestety Hargreeves nie miał wtedy czasu, by bardziej zagłębić się w te egzystencjalne rozważania, aczkolwiek zainteresowały go i to, że rzeczywiście, co sprawia, że ktoś rodzi się w dostatniej rodzinie, w bezpiecznej okolicy, a ktoś musi od najmłodszych lat walczyć o przetrwanie? Gdzie w tym tkwiła jakaś prawidłowość i sprawiedliwość? Może i w tym wszystkim tkwił jakiś wyższy cel i porządek, ale jeśli tak, to Gilbert, ze swojej tylko zwykłej, ludzkiej perspektywy musiał przyznać, że ten wyższy ład, jeśli istnieje, robi niektórych mocno w chuja.
Przynajmniej i w tej losowości egzystencjalnej albo determinizmowi - już niezależnie jak działa to całe "istnienie" i "bycie" i od czego zależą - grunt, że Gilbert i Duncan nie byli niebezpieczni, nie żyli w niebezpiecznej okolicy i mogą sobie pozwolić na ewentualnie niebezpieczny wolontariat, jeśli ktoś będzie miał pecha z morskimi stworzeniami.
Racja, mało kto lubił ludzi szczerych, bo większość społeczeństwa nie przepadała za słuchaniem prawd, a przynajmniej nieupiększonych zdań. Gilbert rozumiał mechanizmy kryjące się za niechęcią do osób bezpośrednich i kierujących się logiką oraz faktami, ale zdecydowanie ich nie podzielał. Wolał usłyszeć prawdę, szczerą opinię i nie przepadał za upiększonymi słowami, byleby nie poczuł się skrzywdzony. Może i Hargreeves nie potrafiłby mówić, tak jak Duncan - prosto z mostu, ale można śmiało stwierdzić, że należał do spektrum tego typu ludzi, tylko przejawiał to w inny sposób, bardziej stonowany i cichszy. Często powstrzymywał się przed brutalniejszymi zdaniami, gdy, dajmy na to, pocieszał swoje siostry i wtedy potrzebowały bardziej wsparcia emocjonalnego, niż twardych faktów. Na to mogła przyjść pora, gdy będą już wyciszone. Jednocześnie wiedział, że przez taki sposób do podchodzenia do rzeczywistości może wiele stracić. Wiedział, że miał pewne problemy z cieszeniem się po prostu chwilą, często nie mógł spać, bo ignorowane emocje nagle uderzały i Gilbert nie miał zielonego pojęcia, jak sobie z nimi poradzić, bo ich zdecydowanie często nie dało się wyjaśnić w sposób logiczny i opierając się na faktach, a niezachwiana radość optymistów nie udzielała się mu (też uważał to za naiwne). No, ale jak ze wszystkim - taki charakter, podejście do świata i sposób rozumowania, miało swoje plusy i minusy, ot. Grunt, żeby być przede wszystkim szczerym i autentycznym wobec siebie, niezależnie od nieprzychylności innych, którzy w większości woleli ładne kłamstwa, niż brzydką prawdę.
Jasne, pieniądze były ważne, by jakoś zapewnić sobie spokojny byt i w ogóle, ale były rzeczy o wiele ważniejsze, niż one. Gilbert już słyszał i pewnie nieraz jeszcze usłyszy, że antropologia nie da mu dochodowej pracy, ale nie chciał iść na ten kierunek, a potem po nim, miejmy nadzieję, pracować, by zarabiać nie wiadomo ile. Znaczy tak, to byłoby przyjemne, ale nie jest to dla baristy nadrzędny cel. Po prostu pasjonuje się nią i chce rozwijać się w tym zakresie, o! Byli tacy, którzy po prostu zarabiać... i też dobrze, póki to nie krzywdziło innych. Na całe szczęście były jeszcze na świecie ludzie, którzy woleli podjąć się czegoś mniej zarobkowego, ale za to czymś szczytnym, jak chociażby Duncan, gdy zdecydował się, żeby zajmować się przestępstwami seksualnymi. Co jak co, ale gdyby dosłownie wszyscy kierowaliby się ilością zarobionych pieniędzy w pracy i wybierali tylko takie kierunki rozwoju, które miałyby umożliwić im podjęcie zarobkowej pracy, to pewnie kiepsko byłoby na tym świecie. Nie to, żeby już było jakoś szczególnie dobrze...
- Jak wpadniesz do Hungry Hearts na moją zmianę, to może dam ci jakąś zniżkę - zaproponował żartobliwie i niezobowiązująco, ale jeśli rzeczywiście zobaczyłby Duncana w kawiarni, pewnie zrobiłby to. - Właśnie tu jest problem - przyznał z westchnieniem. - I to i to jest ciekawe i mnie interesuje, więc jeśli dostanę się na antropologię, to pewnie będę miał potem duży dylemat - dodał, trochę zadumany, bo już wcześniej rozważał specjalizacje i cóż, ma zgrzyt. Lubił kryminały i zagadki kryminalne, ale też przepadał za czytaniem o innych kulturach, ich historiach i wszystkim, co się z nimi wiązało. Nie bez powodu często można go zobaczyć na spotkaniach na rzecz Aborygenów, bo nie tylko chciałby im pomóc, bo "buu, źli kolonizatorzy!" i uczestnictwo w takich zebraniach ładnie wygląda na papierkach, ale też był zainteresowany nimi i uważał ich kulturę za piękną - należało ją chronić! Więc tak, wybór specjalizacji w antropologii będzie dla niego ciężkim orzechem do zgryzienia.
Gilbert uśmiechnął się, czując małą ulgę w duchu, że również Duncan nie wejdzie do wody. Przynajmniej zostanie na łodzi z kimś mu już znanym, a to dodawało introwertycznemu bariście pewności siebie.
Kiwnął tylko głową i już nie odezwał się, w ciszy dopijając sok i cierpliwie czekając, aż Winchester dokończy to, co musi. Jak się okazało, nie musiał długo czekać i już po chwili mogli zbierać się na spotkanie z Wielką Rafą Koralową.
- Wszystko mamy? - dopytał, gdy zgarniał swoje rzeczy oraz inne, które były im potrzebne na wolontariacie.

Duncan Winchester

Bardzo przepraszam, że tak długo czekałaś :'c i myślę, że możemy nasz wątek kończyć <3
ambitny krab
Bojka#6766
ODPOWIEDZ