szef kuchni — Frogs Restaurant
30 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
And if I'm dead to you, why are you at the wake?
Cursing my name, wishing I stayed
Look at how my tears ricochet
Gdy nie wzywały go kulinarne obowiązki, praktycznie nie wyściubiał nosa z sielskich terenów Carnelian Land. Mimo iż Lorne Bay nie należało do niechlubnego w jego odczuciu, grona wielkich metropolii to stronił od spędzania czasu w centralnej części miasteczka. Po wszystkich przeprowadzkowych perypetiach, które niejako zdeterminowały całe jego dorosłe życie, odczuwał wręcz dramatyczną potrzebę do odnalezienia miejsca, w którym poczuje upragniony komfort. Wciąż miał wątpliwości czy szerokość geograficzna obrana na najbliższe kilka lat jest właściwa. Australijska mieścina coraz częściej dawała mu popalić, ale jej subtelnie oddalona od centrum cząstka przynosiła upragnione ukojenie. Spacery do późna, budzenie się wraz z pierwszymi promieniami słońca i czerpanie wody wprost ze studzienki, postawionej na terenie farmy jeszcze przez jego dziadków. Nieco przerażające, ale na swój sposób magiczne. Wszytko to sprawiało wrażenie tak wyjątkowych jak ciasteczka, które zjadł przed opuszczeniem jego domostwa. Wolnym krokiem, lawirując spojrzeniem po zalesionych terenach na południe od farmy, zawędrował aż na pastwiska. Wtem ujrzał swoją dawną znajomą. Ubrana w przysadziste kalosze, zielone sztruksowe ogrodniczki i kapelusz z dużym rondem biegała nerwowo między krowami. Nawołując je głosem niemalże jodłującym, mogłaby uchodzić za kogoś, kto desperacko ubiega się o angaż do reklamy mlecznej czekolady, tej od fioletowych krów. Lyall zamrugał kilkukrotnie, chcąc upewnić się, ze to wszystko dzieje się naprawdę. Mijały minuty, kwadranse, lecz wciąż nie był pewny.
- Zwariowałaś? Nie dadzą mleka w tym stresie. - zawołał, przyglądając jej się nieco nieprzytomnym spojrzeniem. Jak gdyby wszystko to, co właśnie miał miejsce, śniło mu się i to w najdziwniejszym możliwym śnie, z którego najpewniej obudziliby się z zatrważającym uczuciem niepokoju.
ambitny krab
e.
rzecznik prasowy — CAIRNS HOSPITAL
30 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
często pojawia się w telewizji jako rzecznik prasowy szpitala, w wolnych chwilach pomaga w rodzinnej winnicy gdzie zamieszkała po rozwodzie ze swoim mężem bo ten dowiedział się, że wychowywał cudze dziecko
  • 3

Zbliżające się święta w tym roku były zdecydowanie inne chociaż bardzo podobne, wigilię znów spędzi ze swoją rodziną w Lorne Bay, ale tym razem nie wyjedzie. Jedyną zmianą jest to, że nie wróci do swojego domu w Carnis. Ale dla jej córki jest to czas odwrócony o całe 180 stopni, pierwsze święta spędzi bez swojego ojca, którego widziała ostatni raz przed wyprowadzką na rodzinną winnicę. Emma tłumaczyła dziewczynce, że tatuś musiał wyjechać do pracy, daleko stąd i nie mógł zabrać ich ze sobą. Przez pół roku taka bajka wystarczyła, teraz im bliżej świąt tym bardziej dziewczynka wypytuje o tatę. Tak bardzo chciałaby powiedzieć jej wszystko, wytłumaczyć, ale tak małe dziecko zrozumie tylko to, że tatusia już nie ma. A nie mogła patrzeć na jej smutek, który i tak był dobijający w momencie, w którym na jarmarku zapytała się jej czemu nie może być tutaj tatusia tak jak inne dzieci mają. To bardzo łamało jej serce.
Po mimo tego, że Emma pracowała starała się również być dobrą matką i wraz ze swoimi rodzicami czy rodzeństwem zajmowali czas małej wszystkim, tutaj poszła oglądać koniki, tam bawiła się z dziećmi czy chodziła na basen. Chciała w ten sposób zminimalizować brak obecności ojca, na razie takie zabiegi wystarczają, ale na jak długo?
W parku znalazła się nie przypadkiem, umówiła się tutaj z nianią, która miała przyprowadzić jej dziecko. Blondynka raczej unikała takich obcych pomocy, ale czasem to była konieczność wyższa, nie zmusi przecież wszystkich w swojej rodzinie do opiekowania się Ellą, mają też swoje prace i problemy.
Kobieta nie lubiła się spóźniać, zawsze starała się być wszędzie przed czasem, dzisiaj również. Dość szybko dojechała do parku, zaparkowała auto i za chwilę znalazła się na ławce tuż przy placu zabaw skąd dochodziły śmiechy i krzyki bawiących się dzieci.
Jak zawsze taki widok wywołał w niej uśmiech i ciepło na sercu. Wbrew wszystkiemu co się działo bardzo cieszyła się, że na świecie jest ktoś taki jak Ella. Nawet jeśli jej pojawienie się było nieplanowane i zaskakujące.
- Layll? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, kiedy mężczyzna, który ja mijał odwrócił się. Callaway posłała w jego stronę przyjazny uśmiech i podniosła się z ławki, na której siedziała.
Ten nieśmiały uśmiech, który jej posłał był tak bardzo podobny do tego Elli, która zazwyczaj z takim wyrazem twarzy reaguje na nowo poznane osoby. To właśnie w tym momencie dostrzegła małe podobieństwo mężczyzny do córki - ich córki. Wcześniej tego nie dostrzegała.
- Miło Cię widzieć, wszystko okej? - zadała jednak pytanie nie chcąc pozwolić aby jej myśli dalej latały gdzieś wolno. Poprawiła kosmyk włosów za ucho. Z ich nocy nie pamiętała zbyt wiele, z poprzedniego wieczoru tylko tyle, że naprawdę świetnia bawiła się w jego towarzystwie. Potem spotkali się raz aby zamknąć tą krótką historię i rozeszli się w swoje strony. Nie przypuszczała, że Layll dalej mieszka w Lorne Bay.
layla whittemore
powitalny kokos
rorka
szef kuchni — Frogs Restaurant
30 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
And if I'm dead to you, why are you at the wake?
Cursing my name, wishing I stayed
Look at how my tears ricochet
Gdy nie wzywały go kulinarne obowiązki, praktycznie nie wyściubiał nosa z sielskich terenów Carnelian Land. Mimo iż Lorne Bay nie należało do niechlubnego w jego odczuciu, grona wielkich metropolii to stronił od spędzania czasu w centralnej części miasteczka. Po wszystkich przeprowadzkowych perypetiach, które niejako zdeterminowały całe jego dorosłe życie, odczuwał wręcz dramatyczną potrzebę do odnalezienia miejsca, w którym poczuje upragniony komfort. Wciąż miał wątpliwości czy szerokość geograficzna obrana na najbliższe kilka lat jest właściwa. Australijska mieścina coraz częściej dawała mu popalić, ale jej subtelnie oddalona od centrum cząstka przynosiła upragnione ukojenie. Spacery do późna, budzenie się wraz z pierwszymi promieniami słońca i czerpanie wody wprost ze studzienki, postawionej na terenie farmy jeszcze przez jego dziadków. Nieco przerażające, ale na swój sposób magiczne. Wszytko to sprawiało wrażenie tak wyjątkowych jak ciasteczka, które zjadł przed opuszczeniem jego domostwa. Wolnym krokiem, lawirując spojrzeniem po zalesionych terenach na południe od farmy, zawędrował aż na pastwiska. Wtem ujrzał swoją dawną znajomą. Ubrana w przysadziste kalosze, zielone sztruksowe ogrodniczki i kapelusz z dużym rondem biegała nerwowo między krowami. Nawołując je głosem niemalże jodłującym, mogłaby uchodzić za kogoś, kto desperacko ubiega się o angaż do reklamy mlecznej czekolady, tej od fioletowych krów. Lyall zamrugał kilkukrotnie, chcąc upewnić się, ze to wszystko dzieje się naprawdę. Mijały minuty, kwadranse, lecz wciąż nie był pewny.
- Zwariowałaś? Nie dadzą mleka w tym stresie. - zawołał, przyglądając jej się nieco nieprzytomnym spojrzeniem. Jak gdyby wszystko to, co właśnie miał miejsce, śniło mu się i to w najdziwniejszym możliwym śnie, z którego najpewniej obudziliby się z zatrważającym uczuciem niepokoju.
Emma Callaway
ambitny krab
e.
rzecznik prasowy — CAIRNS HOSPITAL
30 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
często pojawia się w telewizji jako rzecznik prasowy szpitala, w wolnych chwilach pomaga w rodzinnej winnicy gdzie zamieszkała po rozwodzie ze swoim mężem bo ten dowiedział się, że wychowywał cudze dziecko
To nieznaczące spotkanie po latach spowodowało, że w Emmie momentalnie zakiełkowało ziarno strachu i niepewności. Wcześnie nie zawracała sobie tym głowy bo skutecznie jej myśli zajęte były tym aby zagwarantować córce na nowo stabilizację w życiu. Dodatkowo święcie przekonana była, że ona i Lyall nie będą mieli okazji się spotkać, ba liczyła nawet na to, że dawno wyjechał z Lorne. Niestety myliła się, może i jeszcze nie było powodu aby zaczęła panikować, ale czuła, że niedługo nadejdzie na to czas. Mała Ella rosła bardzo szybko i coraz mniej podobna była do swojej matki, ktoś z wielką spostrzegawczością mógł zwrócić uwagę na to, że dziewczynka ma inne rysy twarz niż - jak wszyscy myślą - jej biologiczny ojciec, z którym to Emma się rozwiodła.
- Może się przysiądziesz? - zapytała z grzeczności wskazując na wolne miejsce na ławce. Nie chciała być nie miła, wręcz przeciwnie, ale tak szczerze jednak liczyła na to, że odmówi argumentując to tym, że gdzieś się spieszy i musi być w zupełnie innym miejscu. Z tyłu głowy dalej miała to, że lada moment za zakrętu może wyjść niania z jej córką, która będzie zadawać milion pytań. A co jeśli coś w wyglądzie małej Elli zwróci jego uwagę albo nie daj boże zobaczy jakieś podobieństwo do siebie? Nie mogła pozwolić sobie na kolejny bałagan do momentu aż nie posprząta tego pierwszego.
- Niekoniecznie w centrum, wróciłam z Cairns i zamieszkałam w rodzinnej winnicy. Wiesz, moi rodzice mają już swoje lata i ktoś czasem musi dopilnować rodzinnego interesu. - uśmiechnęła się delikatnie lekko wzruszając ramionami. Poprawiła kosmyk włosów za ucho i spojrzała na zegarek na swoim lewym nadgarstku. W prawdzie kobieta, która przyprowadza jej córkę miała jeszcze kilka minut, ale jak to w głowach matek zaraz pojawiają się ciemne scenariusze.
- Ale lepiej opowiedz co u Ciebie? Co się zmieniło od naszego ostatniego spotkania? - przeniosła spojrzenie w jego stronę. Na jej policzkach pojawił się delikatny rumieniec na wspomnienia strach i chyba dobrych czasów. Co jak co, ale nie żałowała tego co było między nimi, nawet jeśli wszystko zakończyło się tylko na pijackim seksie. Bo gdyby nie to wszystko na świecie nie pojawiłaby się jej córka, która była jej oczkiem w głowie i całym światem.
Lyall Buchanan
powitalny kokos
rorka
ODPOWIEDZ