strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
#17

Remus oczywiście dostawał już kręćka od siedzenia na tyłku w domu, odkąd złamał nogę. Niby minął już miesiąc i coraz bliżej było do końca tej katorgi, ale i tak potwornie się nudził! Doszło nawet do tego, że zaczął chodzić do pracy tak o, w ramach towarzystwa tak po prostu, żeby nie siedzieć samemu w domu. I prawdę mówiąc nawet jego zwierzaczki, chociaż cieszyły się że mają go w zasięgu ręki, to zwłaszcza jego psu przeszkadzała ograniczona mobilność. Nie biegali razem, nie mogli się porządnie bawić, bo Remi nie mógł biegać z nim za zabawkami, więc uznał, że dzisiaj najwyższy czas wybrać się znowu do parku i spróbować chociaż w ten sposób wybiegać swojego psa. W samym parku nie było zbyt wiele osób, więc Remi śmiało spuścił go ze smyczy. ale Bucky, głupiutki husky generalnie nie zaczepiał ludzi i szybko reagował na komendy. Remi kupił naprawdę dużo smaczków i psich przekąsek, żeby nauczyć swojego psa takiego podejścia i wybierania odpowiedniego! No dobra, właściwie to nie chodziło przecież nawet co jest odpowiednie. Dobrze wychowany i wyszkolony pies, to bezpieczny pies. I bezpieczne inne psy i bezpieczni przechodnie, więc same plusy generalnie. I Remi zamierzał z nich korzystać. Oczywiście i tak musiał być czujny, bo to że jego pies był dobrze wychowany, wcale nie znaczy że inne psy są dobrze wychowane, więc trzeba zawsze być gotowym do ratowania swojego pieska.
Ale wracając. Był z psem w parku, pies biegał sobie z patykiem dookoła (i to patykiem, który był zdecydowanie dla niego za duży!), a sam Remi siedział na stole piknikowym i jadł kanapki, obserwując swojego psa i odpoczywając. I właśnie zamierzał sięgnąć po sok, kiedy zorientował się, że nie jest sam. I ze doskonale zna twarz, którą właśnie zauważył! - O... cześć.... - rzucił zaskoczony, bo prawdę mówiąc dawno o niej nie myślał. Ale teraz stała tuż obok, Nala Rushford, tak samo piękna jak wtedy, kiedy chciał z nią mieszkać i wyznał jej miłość. Od razu speszony wstał i aż zapomniał, że ma gips na nodze, więc kiedy się wyprostował, ten oczywiście zahaczył o ławkę i Remi musiał się ratować, szybko łapiąc się za stół. - O, zapomniałem że mam gips - rzucił więc, żeby powiedzieć cokolwiek, bo czuł się bardzo zażenowany. Wszystkim.
towarzyska meduza
-
rzecznik prasowy — ratusz
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
rzeczniczka prasowa i matka czteroletniej Penny, którą wychowuje razem z Dawsonem, do którego wciąż coś czuje, choć udaje, że wcale tak nie jest, więc zaczęła chodzić na randki
7
Chociaż dzisiaj to jej kolej opieki nad Penny, już wczoraj udało jej się załatwić, że tego dnia będzie miała od niej parę godzin spokoju. Wszystko za sprawą tego, że jej córka wraz ze swoją przyjaciółką uparły się, że chcą spędzić razem popołudnie i, chwała niebiosom, matka Clarie zgodziła się nimi przez ten czas zaopiekować. Co prawda wie, że to oznacza, że przy kolejnym spotkaniu dziewczynek, to ona będzie za nie odpowiedzialna, ale w zasadzie już się do tego przyzwyczaiła, bo to nie pierwszy i, zapewne, nie ostatni raz kiedy chcą się spotkać poza szkołą. Doskonale zresztą pamięta, jak była niewiele starsza od Penny i też uwielbiała spotykać się ze swoimi koleżankami, nie mówiąc już o nocowaniach. Tego jednak Penny z Claire jeszcze nie odkryły, ale jest pewna, że co najwyżej rok i przynajmniej co drugi weekend będzie gościć na noc przyjaciółki swojej córki. Na razie jednak woli o tym nie myśleć, szczególnie że kiedy zostawia swoją córkę na placu zabaw pod opieką matki Claire, wreszcie może się skupić przez chwilę tylko i wyłącznie na sobie. Może jakieś drobne zakupy? Może szybka wizyta w spa? Albo po prostu zrobi sobie krótki spacer przez park, by potem wrócić do domu i tam zalec przed telewizorem z paczką chipsów, jak za dawnych czasów, gdy nie miała jeszcze córki.
Szybko wybiera opcję pierwszą, bo nie dość, że jest z wszystkich trzech najtańsza, to w sumie chętnie wróciłaby do cichych i chłodnych czterech ścian. Rusza więc jedną ze ścieżek w kierunku wyjścia z parku, ale pokonuje zaledwie sto metrów, gdy zauważa siedzącego na ławce raptem kilka kroków dalej Remiego. Tak, tego samego, od którego uciekła, gdy powiedział jej te dwa najważniejsze słowa, a z którym miała w zasadzie zamieszkać. Wszystko to jednak zepsuła swoim strachem i wątpliwościami, które przecież każdy ma, ale zamiast próbować to naprawić, schowała głowę w piasek i zaczęła się spotykać z kimś innym. Tym kimś okazał się być zaś Dawson, z którym pół roku wpadła i cały jej świat wywrócił się do góry nogami. Nic dziwnego, że o swoim byłym niewiele ostatnio myślała, choć, gdy była jeszcze w ciąży, parę razy zastanawiała się, jakby to było, gdyby od niego nie uciekła. Na pewno nie miałaby Penny, a to, jak się szybko okazało, stało się jedną z lepszych rzeczy, które jej się w życiu przytrafiły.
Niewiele myśląc, momentalnie zmienia kierunek swojego celu i, zamiast do wyjścia, niepewnie podchodzi do Remiego.
Cześć — rzuca z lekkim uśmiechem, widząc jego zaskoczenie. Tak, ona też się tego nie spodziewała, ale przecież nie będzie go omijać szerokim łukiem, aż do końca życia, prawda? W końcu są już dorosłymi ludźmi i powinni umieć rozmawiać jak oni. — Coś poważnego? — pyta z odrobiną zmartwienia w głosie, pokazując na jego gips. Oprócz tego jednak wygląda całkiem dobrze, może nawet lepiej, niż te pięć lat temu, gdy się spotykali.

remi blackwell
ambitny krab
nonsens#5543
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
Remi wiele wiedział tylko o opiece nad zwierzęcymi dziećmi, takimi mini mini, w sensie zaraz po porodzie, no i większymi też. Bo dla niego jego pies i koty nieważne ile miały lat, wciąż były jego słodkimi, włochatymi bobaskami. A tak naprawdę wymagały bardzo dużo uwagi i pracy. Właśnie dlatego, kiedy szedł do pracy, starał się znaleźć jakieś zajęcie dla nich i osoby, które mogłyby je odwiedzać. Dobrze, że miał tyle rodzeństwa i fajnych sąsiadek, więc zawsze jakiś kandydat bądź kandydatka był pod ręką. A ludzkie dzieci… no były w głowie Remiego, ale póki co żył życiem starego kawalera i nie za bardzo miał jak i kiedy. Nawet nie miał co liczyć na przypadkowe wpadki, bo był zbyt nieśmiały i porządny, i nie potrafił nikogo tak o, wyrywać w barze. I co jak co, ale Nala Rushford była kolejnym przykładem na to, że mu to po prostu nie wychodziło. Jak się angażował i już miał z kimś zamieszkać… no albo już mieszkał (czyli coś, co jest dobrym pierwszym krokiem do myślenia o dzieciach), to albo go kobieta zdradzała, albo uciekała spanikowana. Taki był jego los!
- Nie nie, to taki mały… wypadek przy pracy… poza pracą - rzucił zażenowany, szukając w głowie jakiejś lepszej… no sam nie wiedział co, opowieści, niż to że sobie złamał nogę w trakcie zajęć jogi. Nie stawiało go to w zbyt dobrym świetle.
- A ty? - zapytał, a potem zmarszczył brwi - nie żebyś wyglądała, jakby Ci się przytrafiło coś poważnego… po prostu… no co… tam? - zapytał, plątając się jeszcze bardziej. Tak, zdecydowanie wychodziło mu to jeszcze gorzej, niż gdyby powiedział prawdę o okolicznościach złamania swojej nogi, tak czy siak wychodził na głupka. Brakowało już tylko przypadkowego złamania drugiej nogi...
towarzyska meduza
-
rzecznik prasowy — ratusz
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
rzeczniczka prasowa i matka czteroletniej Penny, którą wychowuje razem z Dawsonem, do którego wciąż coś czuje, choć udaje, że wcale tak nie jest, więc zaczęła chodzić na randki
Do tej pory jest jej strasznie głupio za to, jak potraktowała Remiego. Za to, że się tak przestraszyła i uciekła, chociaż przecież dobrze jej było u jego boku. Niestety pięć lat temu wciąż była niedojrzałym dzieckiem, które wolało się bawić, niż myśleć o poważnych planach. Już samo zamieszkanie z nim miało być dla niej wielkim krokiem, ale to te dwa słowa sprawiły, że kompletnie spanikowała. Sama nie wie czemu, tak naprawdę, bo to przecież nie to samo, co ślubować sobie miłość i wierność aż do śmierci, prawda? W każdej chwili mogła się wycofać — w chwili, w której poczułaby, że to jednak nie to, że już się znudziła albo nie widzi ich związku na dłuższą metę. Ona jednak, w chwili, w której od niego uciekła, nic takiego nie czuła. Lubiła go, nawet bardzo; lubiła z nim spędzać czas, rozmawiać z nim, wygłupiać się, a nawet już przyzwyczaiła się do jego obecności, gdy rano budziła się w swoim albo w jego łóżku. I mogło tak pozostać, ale wolała to zepsuć — bo zdecydowanie to wszystko było jej winą, Remi nie zrobił nic złego.
To ona powinna być więc zażenowana. Powinna zapewne chcieć uciec i schować się przed wzrokiem swojego byłego, którego potraktowała bardzo niemiło, ale w ciągu ostatnich pięciu lat naprawdę sporo się zmieniła.
Powiadają, że do wesela się zagoi — rzuca z lekkim uśmiechem, bo naprawdę chce móc z nim normalnie porozmawiać. Tak, jak za dawnych czasów, gdy godzinami potrafili dyskutować na jakiś temat. — Dobrze. Naprawdę dobrze — odpowiada na pytanie Remiego, poprawiając torebkę na ramieniu. — Właśnie podrzuciłam córkę znajomej i mam wreszcie parę godzin spokoju. Niemal cztery lata nie miałam czasu dla siebie i powoli w końcu zaczynam nadrabiać — dodaje ze śmiechem, zerkając jeszcze na moment na plac zabaw, gdzie Penny akurat zjeżdża na zjeżdżalni. — W zasadzie… Myślałam nad kawą. Dwieście metrów dalej jest mobilna kawiarnia, może masz ochotę? — Spogląda na niego pytająco, bo naprawdę nie miałaby nic przeciwko temu, aby chwilę porozmawiali.

remi blackwell
ambitny krab
nonsens#5543
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
No powinno, bo w nim siedziały te wszystkie złamane serca i odrzucenia, których doświadczył. Podkopywały jego pewność siebie i pewnie trochę wpływały na to, że wciąż był singlem. Oczywiście nie tak bardzo, jak dziewczyna która go zdradziła, ale wciąż… to nigdy nie jest wina jednej osoby, że związek się rozpadł. Nawet jeśli człowiek bardzo chce w to wierzyć…
Z jego perspektywy to pewnie wyglądało tak, że uważał że sie pospieszy, że powiedział to za szybko, że nie wyczuł, że nie jest gotowa. Może powinien też za nią pobiec, spróbować jakoś… no nie wiem, dać jej czas, albo bardziej o nią zawalczyć? No coś na pewno zrobić mógł. Ale pewnie za mało się starał…
- Tak, też to słyszałem… tylko mam nadzieję, że jednak wcześniej, bo nie mam żadnego na horyzoncie.. więc jak za trzy lata dopiero jakieś się pojawi, to tyle zdecydowanie w gipsie nie chce chodzić - odpowiedział totalnie bez sensu, no ale był zestresowany jej obecnością, więc miał prawo paplać głupoty. Poza tym lepsze rozmawianie o głupotach, niż jakieś poważne analizy ich rozstania…
- To dobrze… - odpowiedział nawet szczerze, bo nie życzył jej źle. Może i Nala Rushford złamała mu serce, ale nie chciał żeby w odwecie jakiś autobus połamał jej wszystkie kości. Słuchał jej słów, kiwając powoli głową… - O… no to kiepsko jak nie miałaś… - rzucił, trochę zdziwiony, bo nie wiedział co się działo przez te cztery lata. - No.. czemu nie - odpowiedział, bo był zbyt uprzejmy żeby odmówić. A chyba nie do końca chciał odmawiać… - tylko złapię psa na smycz - dodał, bo prawie zapomniał o swoim piesku! Dlatego go zawołał, a jak pies podbiegł, od razu go przypiął dla bezpieczeństwa wszystkich. Bucky oczywiście od razu zaczął kobietę obwąchiwać, a Remi próbując balansować na kulach i się nie przewrócić, starał się go od niej odciągnąć. - Prowadź - zaproponował, jak już mu się udało.. i przypomniał sobie o swoich kanapkach i soku, więc szybko je złapał drugą ręką i spróbował iść trzymając je w jednej ręce, kulę pod pachą, a drugą ręką trzymając kulę i smycz jednocześnie....
towarzyska meduza
-
rzecznik prasowy — ratusz
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
rzeczniczka prasowa i matka czteroletniej Penny, którą wychowuje razem z Dawsonem, do którego wciąż coś czuje, choć udaje, że wcale tak nie jest, więc zaczęła chodzić na randki
Powinna z nim porozmawiać, teraz to wie. Powinna powiedzieć mu prawdę, że chyba jeszcze nie jest gotowa na poważny związek, ale że to zupełnie nie jego wina, a jej. Wątpi jednak, aby nawet te słowa podniosły go wtedy na duchu, bo skoro mu na niej zależało, to jej odejście samo w sobie go zabolało, a nie powód tego odejścia. Oczywiście ją również to dotknęło, choć pewnie bardziej czuła wyrzuty sumienia, że zrobiła to w dość brutalny sposób — bez żadnego wyjaśnienia i dość nagle. Ale co było, to było, tak? Naprawdę ma nadzieję, że mężczyzna już nie chowa do niej urazy. Może nawet liczy na to, że wreszcie znalazł szczęście u boku jakiejś innej kobiety, bo zdecydowanie na to zasługuje. Do niej zaś chyba wróciła karma, biorąc pod uwagę jak wygląda jej relacja z Dawsonem.
Myślę, że zagoi się zdecydowanie wcześniej — śmieje się, bo choć nie wie, ile dokładnie powinno się chodzić w gipsie przy złamanej nodze, tak nawet i ona domyśla się, że ten czas nie jest liczony w latach, prędzej tygodniach. Na szczęście do tej pory nigdy nie musiała się o tym przekonać, jako że jej największą kontuzją była skręcona kostka, która zagoiła się dość szybko. Żadnych złamanych rąk, nóg, wybitych palców czy operacji, a jej ostatnia wizyta w szpitalu miała miejsce cztery lata temu i to jedynie w związku z porodem. Choć, mówiąc szczerze, nie wie, czy nie wolałaby żyć kilka tygodni ze złamaną nogą, niż jeszcze raz przechodzić przez to piekło. Jasne, zarówno lekarz był miły, jak i pielęgniarki, porodówka też była całkiem przyzwoita, ale te kilka godzin spędzonych w bólu to koszmar, do którego woli nie wracać.
Jasne. — Kiwa głową z uśmiechem, w milczeniu obserwując, jak przywołuje swojego psa, którego zaraz zapina na smycz. — Słodki jest. Jak się wabi? — pyta, śmiejąc się cicho, gdy psina zaczyna ją obwąchiwać, co w ogóle jej nie przeszkadza. Cieszy się tylko, że Penny nie ma tu z nią, bo zaraz by dostała na punkcie psa kręćka i sama jednego by chciała, a na psa w tej chwili zdecydowanie nie ma siły. No bo kto by go karmił, chodził z nim na spacery i woził do weterynarza? Oczywiście, że ona. Także nie ma mowy, żadnego psa przez najbliższe dziesięć lat, dostanie co najwyżej chomika.
Rusza powoli w kierunku znajdującego się niedaleko mobilnego stoiska z kawą, poprawiając na ramieniu swoją torebkę.
A co słychać u ciebie? — pyta po chwili, zerkając na niego kątem oka, bo naprawdę jest ciekawa, co się u niego działo. — Jakieś wielkie awanse, poważne dziewczyny, niespodziewane dzieci? — dopytuje z rozbawieniem, zakładając na nos okulary przeciwsłoneczne, aby przypadkiem nie oślepnąć od jasno świecącego dzisiejszego dnia słońca.

remi blackwell
ambitny krab
nonsens#5543
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
To nie był pierwszy i nie ostatni raz, kiedy serce Remiego zostało złamane, bo chciał czegoś innego, niż druga osoba. I po takim czasie w większości było już wyleczone. No, prawie. Ale chyba nie można powiedzieć, że tak totalnie w pełni da się wyleczyć złamane serce… gdzieś tam zawsze zostawała mała rysa, drzazga, jakieś zgrubienie, które przypominało boleśnie o wspólnych chwilach i budziło tęsknotę za tym, co utracone. Ludzie to sentymentalne istoty, a Remi tak… no podwójnie. Jak nie więcej. Był małym romantykiem.
- To Bucky. Jest bardzo dobrym psem, chociaż trochę głupiutkim - wyjawił, kiedy Nala Rushford zapytała. I cóż, mówi się, że psy upodabniają się do swoich właścicieli, albo i na odwrót! Tutaj bez wątpienia trafił swój na swego, heh. - Bawił się urwaną ręką misia, kiedy go przygarnąłem - wyjawił skąd takie imię - chwilę wcześniej oglądałem Zimowego Żołnierza i jakoś tak samo wyszło - dodał, wzruszając lekko ramionami. Nie wiedział, czy ją to interesuje czy nie, ale cisza była… krępująca między nimi, więc starał się jakoś ją zapełnić. - Oczywiście nie rzuca się na ludzkie ręce, ani nawet na inne zwierzęta. Mam dwa koty, z nimi też się super dogaduje - zapewnił ją, kiwając powoli głową. A kiedy ruszyli, skupiał się o wiele bardziej niż musiał nad tym jak poruszać się do przodu na kulach. Tak jakby z samej niezręczności tego spotkania miał się wywalić.
- U mnie? A właściwie to… no po staremu - przyznał, marszcząc lekko brwi. Pewnie się sporo zmieniło, ale nawet nie wiedział co ma jej powiedzieć. - Dalej pracuje w remizie, dalej lubię te same knajpki.. dalej mam rodzeństwo - wyjawił, a potem uśmiechnął się lekko, krzywo trochę. - A dzieci tylko czworonożne… - dodał, bo trochę go ukuła! - A u Ciebie? - zapytał, zanim się powstrzymał. Czuł, że pożałuje tego pytania… Mógł zostać przy gadce o pogodzie albo o psie... albo czymkolwiek. Nie był gotów na takie rewelacje, ale cóż, teraz było już za późno.
towarzyska meduza
-
ODPOWIEDZ