Przedszkolanka |n. muzyki — lorne bay
28 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Przedszkolanka, muzyk po godzinach pracy, który prócz nauczania gry na instrumentach, zajmuje się domem i dopiero co narodzoną córeczką.
- Mary? Możesz przyjść i odebrać rzeczy.

Choć upłynął miesiąc, ta niespecjalnie kwapiła się do tego, by wybrać się na komisariat i zebrać ostatnie pamiątki po swoim zmarłym mężu. Bała się tego, że całość jego osoby została zamknięta w kawałek papierowego kartonika. To było stanowczo za mało dla kogoś takiego, jak Shane i nie potrafiła myśleć inaczej. Prawdopodobnie spowodowane było to niczym innym, jak znajomością mężczyzny. Wiedziała, co lubił robić, jakie miał pasję; że żartami sypał jak z rękawa, a jego olbrzymie ramiona otaczały i dawały poczucie bezpieczeństwa tym, którzy byli jego rodziną.
Tęskniła za nim, za świadomością posiadania kogoś, na kogo mogło się liczyć w każdym momencie. Przy Goldbergu nie bała się potknięć, bo wiedziała, że ten pomoże jej się podnieść. Teraz pozostawała nieprzyjemna pustka i chłodna pościel po prawej stronie od jej własnej.
Dzisiejszy dzień nie należał do najlepszych. Ściskając w dłoniach kartonik z wymazanym na czarno, niedbałym napisem Goldberg, przemierzała korytarz komisariatu i spoglądała dookoła, zapamiętując po raz ostatni wszelkiego rodzaju zakręty i nazwiska. Co jakiś czas zwalniała kroku, opierała się o fragment ściany i przymykała swoje oczy.
Przed nimi widziała wtedy ciemny pokój i uprzątnięte biurko. Ramkę ze zdjęciem ślubnym wciśnięcie na brzeg kartonu, jego pióro, od którego miał zawsze poplamione dłonie, a także i rzeczy mniej ważne, ale niezbędne: kable, ładowarki, prywatny telefon i niewielki notes, w którym to mieściło się niezbyt kształtne pismo. Cały Shane zmieścił się w pieprzonym kartoniku.
Ruszyła ponownie, tym razem z zamiarem wyjścia z posterunku pracy zmarłego męża, lecz po przeciwnej stronie stanął ktoś, kogo znała. Uniosła umęczone spojrzenie na charakterystyczną sylwetkę, lekko przygarbione ramiona i oszronione siwizną włosy.
- Cześć, Preston – powitała go dość niemrawo, siląc się na jakiś uśmiech. Nie chciała wyjść na nieczułą, choć w duchu rzeczywiście się za taką uważała. Bo jakże by inaczej nazwać kogoś, kto wolałby by kostucha zabrała jego, zamiast własnego męża? Przygryzła dolną wargę, mając cichą nadzieję, że Turner nie miałby jej tego za złe, gdyby się dowiedział. A może powinien? Może należało popukać ją mocno i z rozmachem w czoło, zamiast ciągłego litowania się i klepania po plecach? Życzenie komuś śmierci, bez względu na okoliczność, było podłe. Było tak podłe, że Mary aż płonęła ze wstydu.
- Jak się czujesz? Wszystko w porządku? – zapytała, poprawiając kartonik w swoich dłoniach.
- Przywrócili Cię już do służby? – dodała, czując dość nieprzyjemny ucisk w gardle. Koła się kręciły, karawana jechała dalej. Dlaczego więc to wszystko było takie trudne dla niej, dla nich, skoro świat nie stanął na głowie dla innych ludzi?

Preston Turner
ambitny krab
13#9694
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
#4

W minionych dwóch miesiącach w życiu Prestona wydarzyło się więcej, niż w ciągu kilku wcześniejszych lat, gdzie poza rozwodem, nie działo się nic, co urozmaiciłoby jego codzienność. W tym czasie zdarzyło się jednak tak dużo, że serio, wolałby żeby do końca życia jego dni wyglądały tak samo, jeśli miałby tylko możliwość powrotu do tego stanu sprzed kilku miesięcy.
Wydarzyło się wiele złego w życiu przynajmniej paru osób, w czym on w mniejszym lub większym stopniu miał swój udział. Nie okazywał tego nikomu, ale powoli trudno było mu już to wszystko dźwigać. Choć Turner nie wygląda na człowieka, który łatwo byłaby się złamać, to jeszcze kilka takich incydentów, o które łatwo mógłby się zacząć obwiniać i wtedy mogłoby go zacząć to wszystko przerastać. Tymczasem po fali złych rzeczy w jego życiu, teraz wydarzyło się też parę dobrych, chociażby taka, że zarzuty wobec niego zostały oddalone i wkrótce będzie mógł wrócić do służby, sprawiały, że przynajmniej pozornie odzyskiwał równowagę.
Dziś jeszcze nie przyszedł na normalną dniówkę na komisariat, tylko załatwiał ostatnie formalności związane ze swoim powrotem, a przy okazji mógł zorientować kim jest ten nowy federalny, któremu z jakiegoś powodu powierzono sprawę postrzelenia Saiorse. To znaczy, z takiego punktu widzenia, że skoro była czynnym policjantem, to powinny zająć się tą sprawą zewnętrzne służby, to była całkiem zrozumiała decyzja, tylko dlaczego powierzoną ją komuś nowemu w mieście. Jednym słowem nigdzie lepiej, jak tutaj, nie mógłby zebrać wywiadu na temat tego człowieka.
I tak zeszło mu całe przedpołudnie, najpierw spotkał się ze swoimi przełożonymi, by podpisać ostatnie papiery, a potem pogadał z kumplami, zagryzając zęby, gdy słyszał chamskie komentarze. Musiał starać się zachować spokój, nie chciał już dłużej siedzieć bezczynnie w domu.
- Cześć Mary. - odpowiedział jakoś tak niezręcznie. Ostatnim razem widzieli się na pogrzebie jej męża, a jego partnera w służbie, ten brak kontaktu wcale nie pomagał w tym, żeby atmosfera między nimi stała się choć trochę lżejsza.
- Teoretycznie tak, ale w praktyce w międzyczasie miałem wypadek i musiałem poczekać na uprawomocnienie wyroku. Dopiero teraz wracam. - powiedział rzeczowo, bez zbytniego użalania się nad sobą. Zresztą nie wiedział nawet czy Mary wiedziała o jego wypadku, zdziwiłby się, gdyby okazało się, że tak. Nie winiłby jej, gdyby po śmierci męża, zaczęła żyć tak, jakby Preston nie istniał na tym świecie.
- A u Ciebie w porządku? - zapytał, choć wiedział, że cholernie daleko jest od w porządku w jej życiu. Takie rozmowy są zawsze niezręczne, Turner dobrze to wie, choć wcześniej tylko kilka razy miał możliwość rozmawiać z rodziną poległego policjanta. No ale musiał o coś zapytać, nawet jeśli istniało ryzyko, że zaraz zacznie wylewać na niego żale.

Mary Goldberg
Przedszkolanka |n. muzyki — lorne bay
28 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Przedszkolanka, muzyk po godzinach pracy, który prócz nauczania gry na instrumentach, zajmuje się domem i dopiero co narodzoną córeczką.
Mary ostatnio zaniedbywała przyjaciół, a o Prestonie i jego problemach już w ogóle nie potrafiła myśleć. Bo zaraz za nim pojawiał się obraz Shane’a. Tego, jak wstawał wcześnie rano i parzył dwa kubki gorącej, gorzkiej kawy i do jednej dolewał roślinnego mleka. Jak zakładał pas na broń pod spód rozpinanej bluzy, a następnie całował ją w skroń na pożegnanie. Zawsze obiecywał, że wróci i będzie pilnował, by Turner także znalazł się w domu cały i zdrowy. Prócz pracy, obaj mężczyźni darzyli się sympatią i zaufaniem. Widziała, że Goldberg traktował go jak brata, którego nigdy przecież nie miał.
Czy pomógł mu przeżyć? Czy ostatnie, co widział przed śmiercią, to Preston biegnący w jego stronę? A może był to fragment nieba, sufitu lub ściany? Czy się bał, kiedy poczuł jak pocisk przebija się przez jego ciało? Miała nadzieję, że nie cierpiał. Nie zniosłaby tego, gdyby było inaczej. Nawet myśli były nieznośne i starała się ich unikać.
Potaknęła na słowa przyjaciela. Spróbowała się nawet uśmiechnąć, lecz na jej twarzy pojawił się dziwny do określenia grymas. Widać było, że spotkanie to nie było dla niej czymś łatwym. Unikała spoglądania na jego twarz. Zbyt wiele wspomnień kryło się na niej.
- Ojej – przytknęła chudą dłoń do swoich ust i uniosła spojrzenie, chcąc upewnić się, że Turner był cały i zdrowy.
- Wszystko okej? W sensie, nic poważnego już Ci nie jest? – przez moment mignęła ta sama Mary – pełna troski dziewczyna, która dla każdego znalazła choć odrobinę ciepła.
Zrobiła krok w jego stronę, aby zaraz się zatrzymać i wyprostować. Chrząknęła.
Preston Turner żył, Shane nie.
- Jest jak jest. Mia daje mi się mocno we znaki. Prawie cały czas płacze, bo ma kolki – odparła, siląc się na obojętność, bo w głowie widziała obraz konającego męża.
Czy Prestonowi także migał przed oczami? Czy śnił się po nocach i nie dawał żyć w normalny sposób?
- Musiałam się też przeprowadzić do czegoś mniejszego – duży dom, który kupili z Shanem, sprzedała. Za oszczędności spłaciła kredyt i wykupiła coś mniejszego i na uboczu. Nie umiałaby mieszkać w poprzednim domu, który miał być wspólny. Nie bez niego.
Pociągnęła nosem
- Właściwie to jeszcze jestem w trakcie zwożenia wszystkiego i skręcania mebli – sprostowała swoje słowa.
Preston Turner
ambitny krab
13#9694
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Preston nie oczekiwał, że Mary przyjdzie do niego do szpitala. A z perspektywy czasu, że nawet dobrze, że nie przyszła, bo był w tamtym czasie doprawdy nieznośny. Wszystkie swoje dolegliwości, zarówno te fizyczne, jak i te ze strony głowy odreagowywał na niczemu winnemu personelowi medycznemu albo na bliskich, który przychodzili do niego raz na jakiś czas. Dla Mary więc, też zapewne nie byłby miły, a była zapewne ostatnią osobą, która byłaby w stanie dźwignąć jeszcze jeden ciężar rzucony na nią za jego sprawą.
Oczywiście, to nie on celował do Shane'a, to nie od jego kulki mężczyzna zginął, ale był tam widział to wszystko i choć za wszelką cenę chciał udzielić pierwszej pomocy swojemu wieloletniemu partnerowi w służbie, bo ostatecznie na nic się to nie zdało. Nie zdziwiłby się, gdyby w jakimś tam stopniu kobieta obwiniałaby go o śmierć swojego męża. On sam jeszcze tego nie przetrawił, nawet pewnie tak dosadnie to do niego nie dotarło, bo od tego czasu w jego życiu napiętrzyło się tyle spraw, że pewnie dopiero za jakiś czas, w najmniej oczekiwanym momencie walnie go to w spot słoneczny i skutecznie utrudni funkcjonowanie.
- Wygląda na to, że się wylizałem. - powiedział dość obojętnie i wzruszył ramionami. Miał jakieś tam dolegliwości, bo nie zadbał o doprowadzenie swojej rekonwalescencji do końca, zanim powrócił do swojego normalnego trybu życia. Prawdę mówiąc, to przerwał ją i zamiast do normalności, to od razu wskoczył na jakiś wyższy poziom, co dawało o sobie znać praktycznie każdego dnia, ale na ile się dało, na tyle ignorował te swoje wszystkie problemy, a gdy pojawiał się ból, to sięgał o środki przeciwbólowe, nic takiego. Nie przywiązywał do tej większej wagi, aniżeli jest to konieczne. Miał znacznie poważniejsze rzeczy na głowie, tak to przynajmniej wyglądało w obecnej perspektywie.
- Jeśli będziesz potrzebowała pomocy w zawieszeniu lamp czy z odświeżeniem farby na ścianach, albo przy czymkolwiek innym, to wiesz, że możesz na mnie liczyć. - przypomniał się. To, że odeszła osoba, która ich łączyła, nie oznacza jeszcze, że powinni stać się dla siebie obcymi ludźmi. Owszem, w tym momencie może tak byłoby dla nich najłatwiej, ale kiedyś ten największy ból przeminie i wtedy Mary będzie mogła sobie przypomnieć, że jest taki Preston, który jest całkiem dobry w drobnych domowych czynnościach, bo nauczył się ich przez całe swoje dorosłe życie.

Mary Goldberg
Przedszkolanka |n. muzyki — lorne bay
28 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Przedszkolanka, muzyk po godzinach pracy, który prócz nauczania gry na instrumentach, zajmuje się domem i dopiero co narodzoną córeczką.
Mary nie potrafiła zaangażować się w życie swojego przyjaciela. Właśnie dlatego nie przyszła do szpitala. Pochłaniały ją pierw wszelkie sprawunki związane z pogrzebem. Następnie zaś postanowiła sprzedać ich dom. Jako samotna matka, do tego pracująca w przedszkolu i zarabiająca niewiele, na pewno by się nie utrzymała. Dlatego też postanowiła przeprowadzić się do Sapphire River, do trzypokojowego domku, który był może i uroczy, ale też wymagający wielu napraw. Brat Turnera, Caleb, w ostatnim czasie naprawił tam kran, który strzelił w nich w najmniej oczekiwanym momencie. Mary miała ogromny kryzys (właściwie, to ciągle go ma) i omalże się wtedy nie rozpłakała. Na całe szczęście Cal załagodził sytuację, tak jak zwykle. Musiała przyznać, może i nieco niechętnie, że pomagał jej nie tylko w kwestii zdrowia psychicznego.
- To dobrze – odparła, przesuwając pudełko z rzeczami na bok, a następnie na biodro. Czuła, że policzki oblewają jej się niewielkim rumieńcem. Było jej wstyd, że żałoba sprawiła, że odsunęła od siebie tych, na których wcześniej jej zależało. Czy można byłoby to usprawiedliwić? Wytłumaczyć? Nawet jeśli, to ciemnowłosa nie chciała. Preston nie zasługiwał na takie wybryki. Zwłaszcza, że sam był w potrzebie.
- M-mogę? – jego słowa były dla niej abstrakcją, zważywszy na fakt, że ich relacje uległy rozluźnieniu. Odchrzaknęła, a wolną ręką odgarnęła włosy za ucho. Na twarzy pojawił się delikatny uśmiech, który był symbolem szoku.
- Trochę pomaga mi Twój brat – zaczęła dość nieśmiało, nie mając pewności, czy było to coś, co należało ukryć, czy też nie.
- Przyjeżdża do mnie, abym nie musiała siedzieć na komisariacie. To… bardzo miłe z jego strony – wyznała, czując, że należałoby się mu wytłumaczyć. Ostatnim, czego chciała, były niedopowiedzenia i liczne domysły. W końcu Lorne Bay nie było duże i wystarczyło jedno, krzywe spojrzenie, jeden niepewny ruch, a plotki rozchodziły się jak para w zimowy poranek.
ambitny krab
13#9694
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Caleb zawsze miał to do siebie, że potrafił wywołać u ludzi spokój. To znaczy Preston, z racji tego, że jest najstarszy, jakoś samoczynnie podjął rolę opiekuna rodziny, w tym ciężkim czasie po śmierci ojca. I pewnie nie szło mu to najgorzej, ale młodszy z Turnerów miał jeszcze odpowiednie wykształcenie, miał też jednak większą dozę empatii i nie poruszał się po trudnych tematach, jak słoń w składzie porcelany. Preston zawsze mógł powiedzieć coś nieodpowiedniego w danym momencie, nie kontrolował tego, za to Caleb miał to wyczucie. Policjant z jakiegoś powodu nie wiedział o relacji Mary z jego bratem, ale gdyby się dowiedział, to pewnie nie dostrzegałby w tym niczego dziwnego. Dla niego samego byłoby to może dość dziwne połączenie, gdyby nagle zaczęli spotykać się ze swoimi dzieciakami na placu zabaw, ale byłby w stanie to przetrawić. Bo niby z jego powodu miałby nie?
- Jeśli to dla Ciebie nie jest problem, to czemu nie? - zapytał wprost, choć może powinien być nieco bardziej taktowny. No właśnie, to jest właśnie to zjawisko słonia w składzie porcelany, ani się obróci i nadepnie na jej zestaw, strącając przy okazji dwa kolejne.
Dla niego stara przyjaciela była trudna, ale nie na tyle, by musiał zerwać relacje z jego bliskimi. No i też ten czas w jego przypadku jednak zrobił swoje. Tak się przynajmniej wydawało i jak jest naprawdę, to przekona się, gdy Mary faktycznie zdecyduje się skorzystać z jego propozycji.
- O... - rzucił, może nieco zaskoczony tym wyznaniem. - Ale w sumie to całkiem zrozumiałe. - w miarę szybko się zreflektował. Jego mimika też nie wyrażała już zaskoczenia. - Dobrze, że objął Cię pomocą psychologiczną. - stwierdził, utwierdzony w przekonaniu, że to faktycznie o pomoc psychologiczną chodzi. Choć skoro rozmowy odbywają się na prywatnym gruncie, w przestrzeni jednego z nich (w tym przypadku Mary), to naturalnym wydaje się, że pewne granice w końcu zaczną się zacierać. Prestonowi pozostaje tylko czekać, aż Caleb postanowi się wygadać, choć jeśli akurat tę cechę przyszło im współdzielić, to może być z tym kiepsko.

Mary Goldberg
Przedszkolanka |n. muzyki — lorne bay
28 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Przedszkolanka, muzyk po godzinach pracy, który prócz nauczania gry na instrumentach, zajmuje się domem i dopiero co narodzoną córeczką.
Mary musiała przyznać mu rację. Caleb był kimś, z kim po prostu chciało się przebywać, rozmawiać. Był odpowiednim człowiekiem, na odpowiednim miejscu: jako psycholog zapewne posiadał szereg kompetencji, mających na celu pomóc wytworzyć więź z pacjentem, lecz im częściej go widywała, czuła się lepiej w jego towarzystwie.
Preston był inny, choć obaj Turnerowie przedstawiali dla swojego rodu specyficzną powściągliwość. Shane zawsze śmiał się, że jego przyjaciel był radosny, jak promyczek i początkowo Goldberg była skłonna przyznać mu rację. Jego osobowość była na tyle złożona, że podczas pierwszego spotkania uznała go za gburka. Dopiero dużo poźniej odkryła w nim pokłady świetnego poczucia humoru i dobra. Nawet teraz, po tym wszystkim.
Zacisnęła palce na kartoniku z rzeczami.
Wciąż się o nią troszczył. Wciąż zależało mu na ich relacji, choć była tylko żoną jego zmarłego partnera.
- Przeprowadziłam się z domu. Musiałam wynająć coś mniejszego - pensja przedszkolanki była wyjątkowo skromna. Jako ktoś, kto dodatkowo był na urlopie macierzyńskim, nie była w stanie utrzymać olbrzymiego domu. Do tego liczne wspomnienia: to miało być ich wspólne miejsce. Kiedy Goldberg umarł, nie chciała tam być.
- Dużo tam jest pracy. Ściany, panele… wszystko do wymiany. Więc jeśli byś rzeczywiście chciał i mógł… - ciemne oczy skierowała na policjanta. Nie mieli okazji pomówić o całym zdarzeniu. O tym feralnym dniu, w którym kula przeczyła ciało Shane’a i odebrała go im wszystkim.
Czy w końcu się to uda?

Preston Turner
ambitny krab
13#9694
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Preston nie mógł mieć pretensji, że to z młodszym z Turnerów Mary wolała rozmawiać po śmierci swojego męża. Z emocjonalnych względów pewnie łatwiej jej było po prostu nie spotykać policjanta, świadka śmierci jej małżonka. Choć serio, nie przeszło mu nawet przez myśl, że tę dwójkę mogłoby połączyć coś więcej. Niech więc sobie Preston dalej żyje w tej nieświadomości, już i tak ma dosyć powodów do rozmyślań. Bo mogłoby się wydawać, że wszystko to, co się wydarzyło w minionych miesiącach, spłynęło po policjancie - i może gdyby chodziło o jeden czy dwa trudne momenty, to mogłoby tak być - ale tak zupełnie nie było. To wszystko niebezpiecznie w nim buzowało i pewnie w przyszłości wydarzy się coś, co przeleje czarę goryczy, po czym Preston albo wróci do normalności, albo nie będzie już więcej tym samym człowiekiem. Choć tak naprawdę, to w minionym roku jego zachowanie już i tak uległo dużej zmianie. Przez większość czasu czuł się na starszego, niż był w rzeczywistości i dopiero niedawno pojawił się ktoś, to był w stanie przywrócić w jego życiu równowagę. Choć to bardziej złożone, bo jednocześnie czuł niepokój o jutro, więc starał się po prostu żyć dniem dzisiejszym. Chyba nie do końca poleciłby to innym, przynajmniej nie tym, którzy myślą o stabilizacji, ale on sam nauczył się, że trzeba wykorzystać wszystko dobre, co ma nam życie do zaoferowania, bo nic nie jest dane raz na zawsze.
- Daj, zaniosę Ci to do samochodu. - powiedział i wyciągnął ręce po pudło. Nie przyjmował sprzeciwu, więc kobieta musiała odpuścić i przekazać karton ciężki od jego emocjonalnej zawartości, w ręce Prestona. A gdy już trzymał pudełko pod pachą, to ruszyli powoli w kierunku należącego do posterunku parkingu.
- Mam jeszcze parę dni do powrotu do pracy, mogę przyjść nawet jutro. - skinął głową. Nie był w stanie przewidzieć, jaka faktycznie będzie panowała między nimi atmosfera, gdy będą musieli przebywać w swoim towarzystwie dłużej, niż kwadrans, ale z drugiej stronie chciał zostawiać Goldberg z tym samym. Może choć w ten sposób zasłuży sobie na odkupienie. No i też fajnie będzie odwiedzić dzieciaka, o którym Shane tak dużo nawijał od momentu, w którym tylko dowiedział się, że Mary jest w ciąży. Wtedy Turner tego nie rozumiał i po kumpelsku nabijał się z partnera, ale ostatnio jego podejście do posiadania dzieci nieco się zmieniło. Gdyby on miał zostać ojcem i Shane nadal by żył, to też pewnie byłby jedną z pierwszych osób, z którą by się tym podzielił.

Mary Goldberg
ODPOWIEDZ