Weterynarz — Stadnina koni
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Wróciła do leczenia zwierząt i próbuje być szczęśliwa
006
Jak Padma wielokrotnie w swoim życiu słyszała powiedzonko Po burzy zawsze wychodzi słońce tak było i teraz. Za sprawą tego magicznego drinka którego postawiła Linkowi w barze, kiedy przyszedł jej łaskawie wybaczyć ten haniebny czyn, a może za sprawą tego całusa, którego mu wtedy podarowała wszystko między nimi zdaje się wróciło do normy. Padma znów źle gotowała, Lincoln pracował, a wieczory spędzali razem na kanapie, czasem zmieniając miejscówkę na jego sypialnie, a czasem zasypiając głowa przy głowie.
Kamień spadł jej z serca, bo myślała już, że to koniec, ale Link chyba jednak ją troszkę lubił, bo nie wykopał jej ze swojego życia. Ale czegoś zaczynało jej jednak w tym idealnym obrazku brakować i Padma doskonale wiedziała czego. W Australii właśnie zaczynało się lato, tymczasem w Michigan, w którym Padma spędziła ostatnie lata swojego życia prawdopodobnie właśnie spadł śnieg i dało się czuć już świąteczną atmosferę. Gwiazdka była jej drugim ulubionym świętem zaraz po Halloween, ale tym razem nie miała zamiaru wyprawiać z tego powodu imprezy. Za to po całym dniu smęcenia, snucia się w świątecznych skarpetkach mimo że na dworze było ponad trzydzieści stopni upału i słuchaniu klasyka świątecznego Maryjki Carey, udało jej się w końcu przekonać Lincolna, który o dziwo nie okazał się być Grinchem, do udania się po tegoroczną choinkę.
Może miał jakiś dzień dobroci dla Padmy? Tego nie wiedziała i nie chciała wiedzieć, bo była zbyt podekscytowana całą tą wyprawą. Jak dziecko, uśmiechnięta, zadowolona pasy zapięła, spoglądając na Lincolna z brwią uniesioną. - Gdzie my tu do jasnej kupimy choinkę? - zastanowiła się głośno, bez pozwolenia Lincolna puszczając swoją świąteczną playlistę na spotify. W końcu to podobno pasażer jest zawsze najlepszym djem, a kierowca powinien skupić się na drodze, cóż. Może Lincoln da jej poprowadzić w drodze powrotnej i będą mogli posłuchać jego muzyki?
Jakąś godzinę później i paręnaście świątecznych piosenek dojechali w końcu na miejsce, ku wielkiej uciesze Padmy. - Chciałabym zobaczyć śnieg w tym roku ale to chyba marzenia ściętej głowy - zaśmiała się tylko, trochę smutno jej było z faktu, że jedyny śnieg jaki może sobie zobaczyć to taki w spreju, który mogli kupić w sklepie z różnymi ozdobnymi pierdołami.

Link Burke
sumienny żółwik
babahassan#0561
adwokat — WINSTON & STRAWN
32 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Prawnik, troskliwy brat, trochę zgryźliwy, lekkoduch, miłośnik podróży.
To nie tak, że Padma musiała jakkolwiek Lincolna przekupywać, by jej wybaczał. Prawda jest taka, że zanim jeszcze zebrał swój tyłek wtedy z mieszkania, to już nie był na nią tak zły. Właściwie pewnie gdzieś tam na dnie miał tę myśl, że wraca z nim do tego mieszkania wtedy, albo spada. Dobrze więc, że chciała polubownie po prostu przywlec swój zgrabny tyłeczek znów w jego skromne progi i tak już została. No, bo wbrew pozorom oraz pomimo tego, że zupełnie się nie zdradzał z tym ten Burke, to wcale nie byłoby mu tak łatwo organizować swoją codzienność na nowo. Tylko wstydził się o tym mówić głośno, tak już miał, ale wybaczyć chyba mu to można.
Co do tej choinki to prawda jest taka, że wcale Link nie miał zamiaru spełniać marzeń oraz potrzeb Padmu. Facet po prostu chciał mieć święty spokój, a po dniu - właściwie to po kilku, ale niech Stewart będzie, że po dniu - takiego zawodzenia, uznał, że niech już straci i pojada po te drzewko, które tylko zabierało miejsce, zbierało robactwo i ogólnie nie miało żadnego uroku w tym klimacie. No, ale chce, to niech ma, tak? A on da i królestwo za chwilę spokoju, każdy facet wie o czym mowa, na bank.
-Mimo wszystko zawsze organizują tu jakiś jarmark więc sprawdzimy najpierw tam... - mruknął, przekręcając kluczyki w stacyjce. Właściwie to naprawdę nie wiedział po co im ta choinka, bo on nigdy nie spędzał świąt w swoim mieszkaniu. Znaczy wpadał tam spać, ale jak na ukochanego syneczka mamusi przystało, to zjawiał się choć wtedy, tam gdzie akurat mamunia sobie życzyła i starał się być przykładnym dzieckiem. Takim powodem do dumy. Tylko ostatnio słabo mu wychodziło, bo nie przyprowadzał żony i malały szanse na wnuki, ale cóż tam.. Nie można mieć wszystkiego. Na te świąteczne kawałki wywrócił oczami, ale liczył, naprawdę liczył, że jeszcze kilkadziesiąt minut i uwolni się od tych tortur. Naiwny! -Zawsze możesz gdzieś wyjechać - mruknął ot tak, bo co za problem? On sobie często gdzieś wyjeżdżał. Ostatnio mniej i na krócej, powinien nad tym popracować, ale cóż... Według Linka jak się czegoś chciało, to po prostu się to robiło. Tak więc, jeśli chciała widzieć śnieg, to niech jedzie gdzieś, gdzie jest. Nie była przecież uwięziona w tej Australii, nie?

Padma Stewart
przyjazna koala
leośka#3525
Weterynarz — Stadnina koni
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Wróciła do leczenia zwierząt i próbuje być szczęśliwa
Padma aż chodziła na tym siedzeniu podekscytowana, pewnie gdyby mogła i nie ugotowała się na skwarkę to założyłaby szalik i czapkę żeby jeszcze bardziej poczuć ten świąteczny klimat, a zamiast tego stanęła na chodniku w swoich tenisówkach i krótkich dżinsowych szortach. Spojrzała na Lincolna, wywracając oczami, bo jego mina wcale nie wyrażała zadowolenia. Nie wyrażała nic, jednak Padma nie zamierzała tego komentować żeby jej czasem nie wsadził dupska z powrotem i nie odjechał spod tego jarmarku z piskiem opon. Uśmiechnęła się tylko lekko, pod nosem, myśląc sobie, że dzień bez irytowania go swoją osobą to przecież dzień stracony. Spojrzała jeszcze na chwilę w niebo, na to palące niemiłosiernie słońce, wzdychając. Zdecydowanie brakowało jej zimy i śniegu.
- Nie wiem, szczerze to myślałam, żeby wrócić do Harbor Springs, ale gdybym tam pojechała to pewnie już bym tu nie wróciła, a mam tu jeszcze trochę do zrobienia- wzruszyła ramionami, bo niby w Lorne jej było dobrze i tęskniła za swoim prawdziwym domem cały czas, ale w rodzinnym mieście ojca spędziła najlepsze lata swojego życia, miała pracę marzeń i rozwinęła skrzydła, a zaś tutaj? Tu powróciła do bolesnej przeszłości, stąpała po niepewnym gruncie i czasem czuła się samotna. Niby miała Lincolna, ale kim on tak właściwie dla niej był? Może tam na nią czekał jej książę na białym koniu, szczęśliwe życie, pierścionek i dzieci? Hehe, you never know. - A w ogóle podróżowanie samemu jest do kitu - urwała i pociągnęła Lincolna za rękę w stronę wejścia na jarmark. - Chyba długo nam tu się nie zejdzie - mruknęła, bo wszędzie gdzie nie spojrzała stały jakieś sztuczne drzewka, ozdoby świąteczne, mikołaje w szortach na deskach surfingowych ciągnięte przez delfiny. Była trochę zawiedziona, bo jednak nie wyglądało to tak magicznie jak w ostatnich latach. Nigdzie nie było stoiska z gorącą czekoladą, bo był taki upał, że nikt przy zdrowym rozsądku by na to nie wpadł.
- Już mi się nie chce tej choinki - chyba okres miała.

Link Burke
sumienny żółwik
babahassan#0561
adwokat — WINSTON & STRAWN
32 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Prawnik, troskliwy brat, trochę zgryźliwy, lekkoduch, miłośnik podróży.
-To zastanów się czy chcesz tam wrócić, tak, ze wrócić, czy tylko pojechać na święta - fuknął nieco podirytowany, bo nie miał pojęcia co to miała być za zagrywka. Miał tu niby zacząć wygłaszać historie o tym jak byłby załamany po jej wyprowadzce do innej części kuli ziemskiej, że brakowałoby mu jej i te sprawy? No nie, Lincoln nie był z tych, którzy określaliłby się pierwsi, do tego spektakularnie albo nie daj boże wprost. Tak więc pudło, a jedynie irytacja blondasa rosła. -Samotne podróżowanie daje wiele opcji. Nie mów, że nigdy na to tak nie patrzyłaś - odparł wyraźnie zaskoczony stanowiskiem swojej współlokatorki, bo Burke cenił sobie samodzielne wypady. Nie był od nikogo uzależniony w kwestii terminów, nikt nie narzucał mu planu wycieczki, ani nie ograniczał nowych znajomości. A to ostatnie chyba najbardziej mężczyzna lubił podczas swoich podróży...Te nieograniczone możliwości w kwestii poznawania nowych osób. Tak, zdecydowanie za długo siedział na tyłku, skoro to go najbardziej ciągnęło właśnie teraz w świat. Skapcaniał przy Padmie, wychodzi na to.
Puścił Lincoln mimo uszu stwierdzenie, że długo im się nie zejdzie i dreptał grzecznie za szatynką, nie przeszkadzając jej absolutnie w tej podróży, ale miał nadzieję, ze faktycznie... Szybko znajdą tę jedyną, zabiorą ją do domu, a Stewart będzie siedzieć zachwycona, wpatrzona w drzewko, wielce mu wdzięczna i da wreszcie chwilę spokoju. Tak więc opadła mu kopara, kiedy kobieta oznajmiła, ze wcale już żadnej choinki nie chce.
-Żartujesz sobie ze mnie? - zapytał lekko niepewnie, dalej tak samo zaskoczony, pełen niedowierzania i cóż nieco zły. W końcu słuchał tego marudzenia. Zlitował się. Pozwolił słuchać tej gównianej muzyki, ba dalej jej słuchał, bo przecież leciała z głośników, a ona... Ona już wcale nie chciała choinki? No żarty! Skandaliczne wręcz dowcipy. Bo jak niby można się tak znęcać nad Lincolnem Burkiem? A no, nie można!

Padma Stewart
przyjazna koala
leośka#3525
Weterynarz — Stadnina koni
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Wróciła do leczenia zwierząt i próbuje być szczęśliwa
Och, Padma mogłaby napisać jakiś poradnik dla jego przyszłych kobiet. ,,Jak zirytować Lincolna Burka i przy tym nie zwariować?". Mogłaby, ale nie chciała, bo taki poradnik nie miał prawa bytu, jako że nie dało się przy nim nie zwariować. Ale irytowanie jego to i tak była jej największa pasja, więc wzruszyła jedynie ramionami i widząc już te jego fukanie rzuciła tylko krótkie.- Wrócić chce- nie liczyła na żadne wylewne uczucia z jego strony, ale mógłby chociaż uronić łezkę za nią, gdyby zdecydowała się jednak go zostawić. Nie musiał od razu rzucać jej się do stóp i łkać żałośnie, bo wtedy i Stewart nie odważyłaby się z tej rozpaczy postawić stopy poza jego mieszkaniem i zostałaby z nim dopóki nie znalazłby sobie w końcu idealnej kandydatki na żonę. Czyli chyba na zawsze, heh. Z jednej strony to jak spełnienie jej najskrytszych marzeń, a z drugiej to pewnie osiwiałaby zanim dobiłaby do tej magicznej trzydziestki.
-Nie, bo jestem kobietą- może i mogłaby sama podróżować, ale jakoś nigdy nie miała odwagi. Nigdy nie wiadomo na kogo możesz trafić, a Padma się zdecydowanie za dużo naoglądała tych programów kryminalnych, żeby teraz wyruszyć w taką samotną wycieczkę po kuli ziemskiej. -Piękną niewiastą, jakiś szejk mógłby chcieć mnie porwać do swojego pałacu, a ciebie to co... o mój Boże czy to siwy włos? - wytrzeszczyła oczy, niby przerażona przyglądając się tak głowie Lincolna z nieukrywanym zainteresowaniem. Dopiero po chwili się roześmiała, wywracając oczami.
-Jasne, że żartuje- nie miała odwagi teraz przyznać, że nie chce choinki, bo mogłaby mu ta żyłka na czole pęknąć w końcu, albo dostałby zawału, że przyjechał z nią taki kawał po drzewko dla niej, a ona nagle nie czuła ducha świąt i jej nie chciała. Ruszyła więc w dalszą podróż między alejkami pewnego sklepu z duperelami, w którym mieli zamiar dokonać tego jakże ważnego zakupy pierwszego, wspólnego świątecznego drzewka. Padma już postanowiła, że ich choinka będzie miała białe ozdoby, więc nie pytając nawet Lincolna o zdanie, załadowała mu do koszyka pudła ze szklanymi bombkami.

Link Burke
sumienny żółwik
babahassan#0561
adwokat — WINSTON & STRAWN
32 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Prawnik, troskliwy brat, trochę zgryźliwy, lekkoduch, miłośnik podróży.
-Super - mruknął, wywracając oczami, schował ręce do kieszeni, żeby ukryć drżenie dłoni, zacisnął wargę, ale ogólnie miał głupkowatą minę. Uśmiechniętą. No, bo przecież nie da po sobie poznać, że go to ruszyło, prawda? -W sumie dzięki, sprawdzę czy są tanie loty i kupię ci w promocji bilet w jedną stronę skoro to twoje marzenie, a ja wciąż nie mam pomysłu co ci dać pod choinkę. W sumie to mnie uratowałaś - zażartował bezczelnie, o wiele za lekko, a na koniec jeszcze puścił sobie do szatynki oczko, tak, by podkreślić jak niewiele to dla niego znaczyło. Kretyn. Jeżeli chodzi o irytowanie się nawzajem, oboje zdawali się już być na poziomie level master. Link był w tym wybitny, nie tylko, jeśli chodziło o irytowanie Padmy. Jednak przede wszystkim, kiedy rozchodziło się o zatajenie własnych emocji. Ukrycie przed światem, że mu zależy. A przecież na Stewart zaczynało mu zależeć, lubił tę ich rutynę i nie bardzo podobała mu się wizja wyjazdu Padmy. No, ale nie mógł nic jej zaproponować, więc może lepiej dla niej, jak ten bilet dostanie od blondyna? Dziwna sytuacja.
-Jasne, tak walczycie o równouprawnienie, a potem boicie się same wyjść z domu - wywrócił oczami, wzdychając ciężko i szedł dalej między tymi choinkami, które wszystkie według niego były identyczne. Tak samo wyglądały, tak samo się nadawały, żeby je zabrać. Czy doczeka się litości ze strony swojej towarzyszki? Chyba niezbyt. -To oznaka dojrzałości, a nie starości - odparł, wywracając ślepiami odnośnie tej siwizny. No, będzie się z niego tu nabijać, jeszcze czego...
-Nie pomyliła ci się kolejność? Po co nam bombki jak nie mamy ich na czym wieszać? - zapytał, nie kryjąc swojego załamania, które cóż, było bliskie, cholernie bliskie... Aż mu podbródek drgał z tych nerwów. A mieli tylko kupić choinkę...

Padma Stewart
przyjazna koala
leośka#3525
Weterynarz — Stadnina koni
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Wróciła do leczenia zwierząt i próbuje być szczęśliwa
Odwróciła się do niego z taką zszokowaną miną, chwytając się teatralnie za serce. Mogła udać, że się przejmuje, mogła się rozpłakać i uciec gdzieś w kąt, zanurkować w te góry choinek i puchatych łańcuchów, żeby Lincoln nie mógł widzieć jej łez. Padma była królową dram, ale chyba nie chciała mu dawać tej satysfakcji, że jej zależy. Starała się, gotowała mu kolacje, robiła drinki, oddawała mu dosłownie całą siebie, a on i tak wolał znikać z lafiryndami, i pufać na nią ciągle. Czuła się prawie jak niekochana już żona, którą mąż chętnie zamieniłby na lepszy model, Link nie zasługiwał na jej płacze.
-Uroczo, zwłaszcza, że jedyną osobą, która mnie tu jeszcze jako tako trzyma jesteś ty- uśmiechnęła się tylko delikatnie, wzruszając ramionami, jak gdyby nigdy nic. - Ja chciałam ci kupić bilet na koncert, ale chyba muszę to przemyśleć, bo twój pomysł jest za mocny - zacisnęła usta w równą kreskę i odwróciła się do niego plecami, wracając do przebierania między pudełkami.
Może to była tylko głupi pretekst, podpucha, żeby Lincoln chciał wybrać się na wycieczkę z nią? Gdyby tylko potrafił czytać między wierszami, może to wszystko całkiem inaczej by wyglądało.
-Nie moja wina, że większość mężczyzn to niewyżyte bestie- wymamrotała, ładując znów do koszyka jakieś lampeczki. Nie mówiła, że wszyscy, ale statystyki mówiły same za siebie, większość psycholi stanowili mężczyźni. Ted Bundy, Kuba Rozpruwacz. Całe szczęście Padma potrafiła się bronić i znała różne chwyty obezwładniające, których jednak nigdy nie musiała używać i z pewnością gdyby już doszło do jakiejś niechcianej sytuacji to strach by ją sparaliżował i prędzej szukałaby drogi ucieczki niż konfrontacji, ale zawsze z tym było jej jakoś lżej na sercu. Odwróciła się znów do Lincolna i przez moment nawet zrobiło jej się go szkoda. Objęła go za szyję i tak się na nim uwiesiła delikatnie, spoglądając nań nieodgadnionym wzrokiem. - Bo najlepsze zostawiłam na koniec- mruknęła, wargę przygryzając, a czy chodziło o choinkę, czy może krył się za tym jakiś podtekst seksualny to już Padma zostawiła domysłom Lincolna.

Link Burke
sumienny żółwik
babahassan#0561
adwokat — WINSTON & STRAWN
32 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Prawnik, troskliwy brat, trochę zgryźliwy, lekkoduch, miłośnik podróży.
Przekrzywił głowę zdezorientowany, bo nie bardzo wiedział czy ona tak na serio z tym, że jest jedyną osobą, która ją trzyma na tym kontynencie, czy to kontynuacja ich zgrywów. I zdecydowanie świadczyła o tym jego niezbyt rozgarnięta mina, bo jednak Lincoln raczej nie należał do osób na których innym zależy... Może, żeby mieć je na jedną noc, kilka chwil przyjemności, wygraną sprawę w sądzie, ale nie na jakąkolwiek przyszłość. On nie nadawał się na myślenie o przyszłości, wszyscy to wiedzieli. Stąd chyba ten szok oraz niedowierzanie niczym u małego dziecka. Całe więc szczęście, że Stewart zaraz zaczęła gadać o tym koncercie. Mógł blondyn wrócić do swojego pewnego, kpiącego uśmieszku i bawić się dobrze dalej. -Zdecydowanie, bilet VIP z datą wylotu, którą sama sobie ustalisz w przeciągu pół roku od zakupu nijak się ma do jakiegoś na koncert. Musisz się bardziej wysilić - i cóż, może nawet mu pomogło to, że się odwróciła plecami, bo to jasne, że nachyliła się nad nią, omiótł odsłonięty kark kobiety swoim oddechem, wyszeptał wprost do ucha te bezczelną wizję prezentu, dobijając Padmę jeszcze bardziej i cóż. Poszedł sobie dalej. Nie wiadomo po co. Nie ma to jak zabawa w kotka i myszkę...
-Czy ktoś cię kiedyś bardzo skrzywdził, że masz tak okropne zdanie o facetach? - i tu zapytał całkiem serio, obserwując swoją współlokatorkę uważnie. Może nawet trochę w jego oczach było zmartwienia kwestią odnośnie tego skąd się ta paranoja u niej wzięła. Oraz strach przed samotnością. No, bo czy nie dlatego w ogóle znalazła się w jego gościnnym pokoju? Bo bała się być sama. Co nie?
-Ach, tak? - zapytał, obejmując ją w pasie, no dobra, bardziej położył te swoje wielkie łapska tam, gdzie plecy łączyły się z tymi zgrabnymi pośladkami, utwierdzając Stewart tylko w tym, że faktycznie faceci to niewyżyte bestie, ale... W dupie to miał. Uśmiechnął się z zadowoleniem, kiedy przygryzła te swoje słodkie usta i nawet przygryzł je sam, drocząc się z nią. Taki bezczelny. Ktoś tu chyba zapomniał o choince... Ciekawe tylko czy oboje, czy tylko jedna ze stron...

Padma Stewart
przyjazna koala
leośka#3525
Weterynarz — Stadnina koni
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Wróciła do leczenia zwierząt i próbuje być szczęśliwa
Wcale nie żartowała, naprawdę był jedyną osobą, która ją powstrzymywała przed pożegnaniem się z Lorne Bay. Może była to jakaś niespodzianka dla niego, jakieś dziwne czary, ale niektórzy, Padma szczególnie, po takim czasie ciągłych stosunków, jakże przyjemnych, przywiązała się do Linka na tyle, że ściskało ją w żołądku na samą myśl jak jej życie mogłoby wyglądać bez niego. Jakie puste byłoby bez tych uroczych poranków przepełnionych sarkazmem i pluciem jadem, ale też tych miłych chwil, czułych, takich jak ta. Kiedy tak sobie stali na środku sklepu, nie przejmując się zupełnie nikim. Tylko zajęci sobą. Uniosła brew, uśmiechając się pod nosem. - W ciągu pół roku? Chyba ciężko ci się ze mną rozstać - rzuciła zaczepnie, bo przecież mógł jej wręczyć bilet z datą wylotu na już, a tu dostała jeszcze pół roku na zastanowienie. Ten bilet VIP był kuszący, jeszcze gdyby się Link rzucił na taki z prywatnym stewardem, heh, dla Stewart, to Padma już po powrocie by pakowała walizki.
Pokręciła głową rozbawiona.
Nikt jej nie skrzywdził. Nawet zbyt wielu mężczyzn w jej życiu nie było, poza Linkiem to może z kilka przelotnych romansów - Mnie nikt, ale te wszystkie biedne kobiety z ID Discovery? To co one same sobie krzywdę zrobiły? - może powinien przemyśleć wyłączenie tego kanału w swojej kablówce, bo Padma była już tak przewrażliwiona, że wszędzie gdzie się nie obejrzała to widziała zagrożenie.
Uśmiechnęła się zalotnie, jakby chciała mu dać znać, że te łapska były w odpowiednim miejscu jak najbardziej. Jakby mogła to pewnie wskoczyłaby na niego w tym sklepie i dała się ponieść fali emocji, ale jeszcze miała trochę zdrowego rozsądku, trochę samokontroli. Zamiast tego wspięła się na palcach i musnęła ustami płatek jego ucha, kiedy mu te wszystkie sprośne rzeczy szeptała. - Możesz się trochę wczuć w to szukanie drzewka to szybciej stąd wyjdziemy- miłe to było uczucie, bądź co bądź, że chociaż raz, chociaż w tym jednym momencie ma nad nim drobną przewagę. Odsunęła się od jego ucha i uśmiechnęła zalotnie, z tymi iskierkami w oczach, które tylko jedno mogły sugerować.

Link Burke
sumienny żółwik
babahassan#0561
adwokat — WINSTON & STRAWN
32 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Prawnik, troskliwy brat, trochę zgryźliwy, lekkoduch, miłośnik podróży.
-Nie, po prostu jestem hojny i pozwolę ci domknąć wszelkie sprawy, żebyś nie zostawiała po sobie bałaganu - odparł, wzruszając ramionami, bo przecież nic go ten wyjazd nie obchodził, prawda? No, bo on był jak ci inni ludzie, nieliczni, bezduszne chamy, co to uprawiają seks z kimś i zupełnie w żaden sposób się tym kimsiem nie interesują. Nie martwią. Nie tęsknią. No i w ogóle. Ostatni złamas z niego. Do kwadratu na dodatek.
-Boże, Padma... Zrób nam obojgu przysługę i dla odmiany przeczytaj jakąś książkę, ok? Jest ich w domu całkiem sporo - wyraził swoją prośbę naprawdę błagalnym tonem, wywracając wcześniej ślepiami na te jej teorie spiskowe wyciągnięte prosto z kolorowego pudła. Często to i ich najlepsza rozrywka, oglądanie tych bzdur. Lincoln jednak oddzielał chwasty od reszty, zdawał sobie sprawę, ze takie produkcje musza być podrasowane, a świat wcale nie jest taki straszny, a ona... Mała, naiwna, biedna i zagubiona... Westchnął ciężko, trzymając w duchu, że przeczyta coś wartościowego i nieco zmądrzeje. Najwyższa pora na to! Młodsza, przecież nie będzie.
-Jak dla mnie, możemy zabrać pierwsze lepsze, i tak uschnie przed wigilią - przyznał całkiem szczerze, szczerząc się przy tym od ucha do ucha, dość głupkowato, bo wiadomo, że myślał już o tym, co zrobią jak wrócą do mieszkania. Albo po drodze, no bo, przecież nie mogli tu narzekać na lasy i parkingi przed nimi... Coś się wymyśli w razie potrzeby, prawda? W końcu to ona jest matką wynalazku, czy jakoś tak. A no i jakoś nie pomyślał, że jego lekceważące podejście do wyboru drzewka mogłoby mieć wpływ na nastrój Stewart. No, bo raz je chciała, raz nie, to może mogło być jakiekolwiek? Australia to i tak kiepskie miejsce na odczuwanie magii świąt. Już Polska byłaby lepsza, ale cóż, byli tu, a nie gdzieś indziej. Mieli, co mieli. Mogliby więc to wykorzystać jak najlepiej... Tę okazję, nie?

Padma Stewart
przyjazna koala
leośka#3525
Weterynarz — Stadnina koni
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Wróciła do leczenia zwierząt i próbuje być szczęśliwa
Jedyny bałagan z jakim Padma zostanie po tym wszystkim to bałagan w sercu, bo ona naprawdę sobie nie wyobrażała swojego życia bez tego pacana i to ją też trochę martwiło. Nie widziała przecież żadnego zaangażowania z jego strony, poza wyraźnym zainteresowaniem jej pośladkami i nie chciała mieć złamanego serca, a najwyraźniej taki był finał tej miłosnej historii. Może więc naprawdę powinna wyremontować swój rodzinny dom jak najszybciej, sprzedać go i uciekać póki jej to nie groziło żadnym załamaniem nerwowym?
Ale przemilczała to już, uśmiechając się jedynie delikatnie.
Gdyby tylko potrafiła to tak zostawić.
- Nie mogę czytać książek, bo mnie rozpraszasz- rzuciła zgryźliwie, przygryzając znów wargę, co jak zaobserwowała, doprowadzało Linka do białej gorączki. Padma zaś uwielbiała, kiedy patrzył na nią takim wzrokiem. Jak ta niewyżyta bestia, której tak bardzo się bała, a jedną ciągle pod kołderkę wpuszczała.
- Dość się w życiu książek naczytałam, a jak na razie to moje życie to istny dramat, więc nie dziękuje - mnóstwo podręczników przeczytała też.
-Jasne - mruknęła i cmoknęła go przelotnie, by zaraz uwolnić się z tego uścisku, ku uciesze starszej babci, która już spod byka na nich patrzyła za te tarło na środku sklepu. Chwyciła jakąś choinkę sztuczną, która się w miarę prezentowała i oko cieszyła, wrzucając ją do koszyka. -Do kasy- zarządziła i wózek pociągnęła w stronę ogromnej kolejki.

Link Burke
sumienny żółwik
babahassan#0561
adwokat — WINSTON & STRAWN
32 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Prawnik, troskliwy brat, trochę zgryźliwy, lekkoduch, miłośnik podróży.
-Tylko tak mówisz, bo szukasz wymówki - odparł na te jej zapewnienia, że się tyle naczytała książek i niczego już nie potrzebowała. On swoje wiedział, poczynił w końcu wszelkie potrzebna obserwacje. Czym ona go tu próbowała więc mamić? Może i miała niezły tyłek, ale nie da się oszukać, aż tak do końca. Zdawał sobie sprawę, że tylko głupotki jej w głowie i to wcale nie przez niego, przecież nie spędzali ze sobą każdej chwili. Lincoln jak na porządnego człowieka przystało chodził do pracy, a nawet spędzał w niej całkiem sporo godzin odkąd jedna ze współpracownic tak z dnia na dzień odeszła, bo większość spraw kobiety trafiła w jego ręce. Właściwie śmiało można określić go mianem pracoholika.
Nie mogła odejść sobie tak łatwo, jak myślała. Link złapał ją za dłoń i przyciągnął do siebie, ku uciesze babci, ale może i samej Padmy, by pocałować ją zdecydowanie konkretniej. Niech ma małą zapowiedź tego, co będzie z nią robił, kiedy już wrócą do mieszkania. Po co im w ogóle była ta wycieczka? Bez sensu.
Spojrzał zdezorientowany na to, że wskazała na sztuczne drzewko. -Nie miała być żywa? - zapytał głupio, bo przecież te naturalne już tu w sklepie wyglądały tragicznie, a co dopiero w jego mieszkaniu... Klimatyzacja raczej, by takiemu drzewku też za bardzo nie pomogła, kiedy już dawno zapomniało lata swojej świetności. Jednak jak się Padma upierała, to... No chciał spełnić jej marzenia, ok? Widział jednak minę kobiety, dodał szybko: -Dobra, dobra, nic nie mówię - i wrzucił drzewko do ich wielkiego wózka, gdzie już były kartony z bombkami, łańcuchami i jakimiś światełkami. Najwyżej będzie spełniał jej łóżkowe marzenia, a przecież w tym był najlepszy. Wcale mu z tego powodu nie jest smutno.
Udali się do kasy, a potem pewnie parę razy dojrzała pomarańcza zmieniła się w dojrzałe jabłko, kiedy pokonywał skrzyżowania, ale nie przejmował się tym Burke. Czekały go ważne zadania, nie mógł tego odwlekać, ani zaniedbać, prawda?

/ zt

Padma Stewart
przyjazna koala
leośka#3525
ODPOWIEDZ