zrobi ci bukiecik — fleuriste
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Była niewysoka, nieśmiała, niepozorna i nierozmowna, jakby obawiała się być po prostu jakakolwiek.
  • 1.
Eden cicho zamknęła drzwi, żeby nie zwracać na siebie uwagi babci, która razem ze swoja koleżanką siedziała przy stole w kuchni, popijając popołudniową herbatkę i dzieląc się wzajemnie plotkami. Wolała omijać to pomieszczenie szerokim łukiem, w razie gdyby starsza pani postanowiła wziąć ją na spytki, licząc, że dowie się czegoś poza tym, co opowiadała jej Margaret. A Eden wciąż nie była gotowa, aby z kamienną twarzą odpowiadać na pytania, co u niej słychać, jak jej się powodzi i jakie ma plany. Przecież nie miała póki co dalekosiężnych planów. Wracając pod koniec października do Lorne Bay kompletnie nie wiedziała, co będzie. Nie mogła jednak dalej oszukiwać siebie, że jakoś naprostuje to, co popsuła w Sydney. Skoro nie udało jej się to w ciągu ostatnich miesięcy, to co mogłoby się zmienić?
Wsadziła słuchawki w uszy, nastawiając tak głośność, że niewiele dźwięków spoza w ogóle do niej dolatywało. Czuła się zdecydowanie bezpieczniej, zamknięta w swoim świecie, wypełnionym po brzegi muzyką, która sprawdzała się także całkiem nieźle w roli zagłuszacza myśli. Ruszyła w stronę Sapphire River – ta dzielnica była jedną z jej ulubionych do spacerowania. Niby blisko wody, a jednocześnie Eden cały czas mogła się trzymać na dystans. Musiała trochę przewietrzyć głowę, a po całym dniu z ludźmi potrzebowała też samotności. Nie chciała jednak znów zamykać się w pokoju, a potem słyszeć, że powinna częściej po pracy wychodzić, spotykać się ze starymi znajomymi. Nie wiedziała, co w takich momentach odpowiadać babci, która przecież chciała dla niej dobrze, tego Eden była pewna.
Drgnęła, gdy coś musnęło jej odsłoniętą łydkę i zatrzymała się gwałtownie, opuszczając głowę. Wzrok utkwiła w psiaku, który kręcił się wokół jej stóp, merdając wesoło ogonem. Być może ktoś inny na jej miejscu by się przestraszył, ale Eden wyciągnęła słuchawki z uszu i przykucnęła, trochę nierozważnie zagłębiając dłoń w sierści zwierzaka.
Cześć piesku. Zgubiłeś się? – odezwała się łagodnie, zupełnie tak, jakby naprawdę sądziła, że psiak może jej cokolwiek odpowiedzieć. Zawsze jednak wierzyła w to, że zwierzęta są mądre i doskonale rozumieją, co się do nich mówi. Z kotem, którego przygarnęła tydzień temu też często rozmawiała.

Daryl Stark
sumienny żółwik
Ola
Bramkarz — The Woolshed
29 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Bywam niepokorny. Trochę spokojny.
Do zaangażowania mi daleko, ale za to ćwiczę opiekę na swoim psie.
Mam nieodparte wrażenie, że życie gra ze mną w durnia.
Ono wygrywa.
Daryl od dawna czekał na dzień w którym będzie mógł ze spokojem i bez żadnego pośpiechu wyjść na spacer ze swoim czworonogiem. Ostatnimi czasy próbował łapać każdą wolną chwilę dla siebie i swoich myśli. Nie wiedział już w którym kierunku zmierza w życiu. Niby wszystko układało się tak jak powinno. Miał pracę, wyszedł z nałogów, poznawał przyjaciół i otwierał się na obcych. Ale miał nieodparte wrażenie, że czegoś mu ciągle brakowało. Często wracał myślami do przeszłości, a najbardziej do czasów dzieciństwa, które ukształtowało jego przyszłość. Co by było gdyby mama go nie zostawiła? Gdyby ktoś chciał się nim zaopiekować żeby nie musiał spędzać życia w domu dziecka? Miże wtedy byłoby zupełnie inaczej? Może wtedy jego życie potoczyłoby się innym, radośniejszym torem. Te i inne pytania ciągle krążyły po głowie mężczyzny za każdym razem kiedy miał choć chwilę dla swoich myśli.
Wyszedł właśnie ze swoim psem na główną drogę prowadzącą do parku, zamknął na chwilę oczy żeby mógł wdychać świeże powietrze i choć na chwilę się uspokoić. Nie mógł się ciągle obwiniać za krzywdy innych ludzi. Wielokrotnie powtarzano mu, że ma zbyt dobre serce i później taki ktoś zostaje kopnięty w dupę, ale on nie chciał ich słuchać. Pomagał kiedy mógł i praktycznie nigdy nie odmawiał pomocy. A teraz? Żona jego najlepszego przyjaciela praktycznie nie chcę go znać pomimo, że kiedyś spoglądała na niego z utęsknieniem. Ostatnia randka w ciemno była totalnie nieudana tylko dlatego że kobieta przyszła na nią ze względu na innego faceta. Żeby się odgryźć. No i zostaje jeszcze jedna sprawa niezałatwiona sprzed kilku lat. Gdy tak szedł i rozmyślał pies nagle urwał się ze smyczy. Jakby zobaczył lub wyczuł w powietrzu coś czego nie może ominąć. Daryl westchnął tylko cicho po czym zaczął wołać swojego czworonoga, ale ten był głuchy na wszelkie odgłosy swego pana. Pomimo że mały wcale nie był groźny to Stark wiedział że niektórzy ludzie nie życzą sobie zwierząt w swoim otoczeniu.
Wyszedł zza zakrętu gdzie zobaczył merdający ogon, a później przeniósł wzrok nieco wyżej i wtedy ją zobaczył. Stanął w miejscu jak wryty, nie wiedział czy ma się ruszyć czy cofnąć, czy udawać że go nie ma czy w ogóle to jest jego pies. Przecież wyjechała, nie widział jej dobre trzy lata.
Musiał do niej podejść, musiał odzyskać nie tylko psa, ale odwagę i honor. To co zrobił wtedy zostało w jego pamięci na zawsze, stracił najważniejszą osobę w swoim życiu.
Zbyt bardzo przejmował się z stereotypami i tym co powiedzą inni,powinien walczyć o Eden. Powinien. Ale tego nie zrobił. Przełknął ślinę i skierował swoje kroki ku kobiecie, na jego twarzy można było zaufać delikatny uśmiech.
- Przed twoim wyjazdem widział cię może dwa razy ale najwidoczniej cię zapamiętał. - Powiedział wpatrując się jej prosto w oczy. Te oczy w których się kiedyś zakochał.Bez pamięci.

Eden Goldwirth
ambitny krab
Daryl Stark
zrobi ci bukiecik — fleuriste
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Była niewysoka, nieśmiała, niepozorna i nierozmowna, jakby obawiała się być po prostu jakakolwiek.
Eden miała to do siebie, że dużo myślała. Nie potrafiła odgrodzić się grubą ścianą od wspomnień, więc to było całkiem naturalne, że zalały ją zaraz po powrocie do Lorne Bay. Zarówno te dobre, jak i takie, których z chęcią by się pozbyła. Były wszędzie – w okolicy jej domu przy Fluorite View, za rogiem ulubionej knajpki, na obrzeżach lasu. Większość swojego życia spędziła w tym miasteczku, nie było zatem nic dziwnego w tym, że większość miejsc była jej dobrze znana.
Oczywiście, że biła się z myślami, odnośnie powrotu. Dobrze wiedziała, że babcia się ucieszy (i rzeczywiście tak się stało) i to też wydawało się ważne, a jednak aż do dnia wyjazdu miała poważne wątpliwości. Prawdę mówiąc, ciągle je miała, chociaż szybko udało jej się tu znaleźć pracę i w pewnym sensie miała poczucie, jakby po prostu wróciła do punktu wyjścia. To też powodowało dyskomfort. W końcu miała tyle planów, tyle marzeń, które rozbiły się w drobny mak w zderzeniu z rzeczywistością.
To co, poszukamy twojego właściciela lub właścicielki? – zagadnęła jeszcze psiaka, bo naturalnie nie miała zamiaru go tu zostawić. Tym bardziej, że czworonóg wyglądał na odżywionego, zadbanego, co musiało oznaczać, że po prostu komuś zwiał. Nie przeszło jej przez myśl, że mogłaby go minąć i po prostu sobie pójść. Eden podniosła głowę, chcąc kontrolnie rozejrzeć się po okolicy.
I wtedy go dostrzegła. Był tak blisko. Serce próbowało co najmniej zrobić fikołka w jej klatce piersiowej.
Myślała, że jej przeszło. Myślała, że już zapomniała. Myślała, że.. bzdura. Gdyby tak było rzeczywiście, nie śpiewałaby swoich piosenek, myśląc o nim. I przede wszystkim nie pisałaby ich z myślą o tym, co ich łączyło. Nie zastanawiałaby się, czy podjęła wtedy właściwą decyzję.
Uśmiechnęła się lekko, nawet jeśli przyszło jej to z trudem. Jakaś część niej pragnęła uciec stąd, gdzie pieprz rośnie i nie pozwolić, by te wszystkie emocje i uczucia do niej wróciły. A z drugiej… przecież nie mogła tego zrobić.
Ma dobrą pamięć – skwitowała łagodnie, podnosząc się do pozycji stojącej. I tak musiała zadzierać głowę, żeby móc spoglądać Darylowi w oczy. – Niezły słodziak z niego. Jak się wabi? – I bóg jej świadkiem, że naprawdę ciężko było zadać tak prozaiczne pytanie.

Daryl Stark
sumienny żółwik
Ola
Bramkarz — The Woolshed
29 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Bywam niepokorny. Trochę spokojny.
Do zaangażowania mi daleko, ale za to ćwiczę opiekę na swoim psie.
Mam nieodparte wrażenie, że życie gra ze mną w durnia.
Ono wygrywa.
Nie sądził, że w człowieku może się gromadzić tyle emocji. Myślał, że po tylu latach rozłąki jakoś pogodził się z tym rozstaniem. Owszem, wspominał swoją dawną miłość leżąc w łóżku w te najbardziej okrutne dni. Widział w niej wtedy ukojenie, pocieszenie, zalepiał nią rany. Czasami wpadał na jej babcie i robiło się lekko niezręcznie. Z tego co wiedział kobieta nie miała o nim pojęcia. Podobno tak miało być lepiej, jego nałóg alkoholowy i słabość do narkotyków sprawiła że musieli się ukrywać ze swoją miłością. Był starszy, a mimo to nieodpowiedzialny, nie dorósł do tego żeby wchodzić w poważny związek, ale nade wszystko pragnął Eden jak nikogo innego na świecie. Teraz stojąc przed nią ponownie w jego sercu obudziła się jakby nadzieja. I choć nie wiedział czy dziewczyna kogoś aktualnie ma to wystarczyło kilka sekund żeby jego podświadomość podsunęła mu dawne wspomnienia. Nie wiedział przez chwilę co powiedzieć, mógłby się w nią teraz wpatrywać i milczeć. Kiedyś potrafili zrozumieć się bez słów, a niegdyś przegadywali całą noc. A teraz nawet tych słów nie potrafią wypowiedzieć choć wymaga tego sytuacja. Oboje byli zmieszani obecną sytuacją. I gdyby ktoś zobaczył ich z boku mógłby się domyślić co kiedyś łączyło tych dwojga.
Daryl próbował się jakoś pocieszać. Szukał ukojenia w ramionach innych kobiet, ale nie przynosiło to żadnego rezultatu oprócz wielkich wyrzutów sumienia. Posiadał je od tego momentu w którym Eden wyjechała. Prawdziwy mężczyzna powinien walczyć o miłość, a on odpuścił jak typowy licealista. Nigdy nie zalepił tej rany. A gdy dochodziło do momentu w którym blizna miała odejść na zawsze on skrobał ją od nowa. Jakby się bał że pewnego dnia o niej zapomni. Pamiętał jak przyjął wiadomość o zerwaniu ze smutkiem ale i ze złością. Nie potrafił się z tym pogodzić. Spotykało go wiele nieszczęść w życiu, ale strata Eden była tym najboleśniejszym.
Uśmiechnął się na widok swojego psa, który tak ochoczo skakał i prosił o atencje. I pomyśleć że gdybym miał mopsa to prawdopodobnie nigdy by się nie spotkali w takich okolicznościach. Jego pies miał coś z właściciela. Stark również szybko ufał ludziom, a potem się na nich zawodził. Najwidoczniej jego pies też im ufa, ale potrafi odróżnić dobro od zła.
- Dobrą pamięć do odpowiednich osób. - Powiedział z uśmiechem chcąc jakoś podtrzymać konwersację. - Ma na imię Zero. Symbolizuje moją abstynencję. - To przecież również zasługa Eden, że Daryl pokonał nałóg i wrócił do w miarę normalnego życia. Nigdy się jej nie odwdzięczy.
- Dawno wróciłaś? Czy to jednorazowy wypad do miasta żeby odwiedzić bliskich? - Spytał mając nadzieję, że kobieta zostanie tutaj na dłużej. Mogliby wtedy odnowić znajomość, poznać się lepiej niż za dawnych lat, a on mógłby zmazać z siebie poczucie winy i ponownie o nią powalczyć. Nawet jeśli ona by tego nie chciała.

Eden Goldwirth
ambitny krab
Daryl Stark
zrobi ci bukiecik — fleuriste
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Była niewysoka, nieśmiała, niepozorna i nierozmowna, jakby obawiała się być po prostu jakakolwiek.
Był jej pierwszą miłością. Nic dziwnego, była jeszcze nastolatką, kiedy się poznali, a wcześniej niespecjalnie interesowały ją relacje damsko-męskie. Byli chłopcy, którzy zapraszali ją do kina lub proponowali, że mogą się wspólnie pouczyć. Były pierwsze nieśmiałe spojrzenia i próby złapania za rękę, podczas gdy ona robiła krok w tył, jedyne czego pragnąc to ucieczki. Ale z Darylem od początku było inaczej. Wtedy przepadła zupełnie i zrozumiała, o czym mówiły koleżanki, gdy opowiadały o motylach w brzuchu i stanie zakochania. Może nie było idealnie – nie, kiedy wiedziała, że nad głową wisi im uzależnienie Daryla, a ona nie może tak po prostu powiedzieć babci, ani nawet większości znajomych, że jest szczęśliwa właśnie ze Starkiem, bez wystawiania się na cudzą ocenę. Może gdyby wtedy była odważniejsza, gdyby nie przejmowała się opiniami ludzi, którzy w większości byli jej obojętni... Ale nie była.
Zero – powtórzyła bezwiednie, patrząc czule na psiaka. Po chwili jednak uniosła spojrzenie na mężczyznę i uśmiechnęła się łagodnie. – Pasuje do ciebie – przyznała, może tylko trochę speszona. W głowie już wcześniej przerabiała możliwość spotkania Daryla, ale rzeczywistość i tak nie mogła się równać z wyobrażeniami. A Eden czuła się odrobinę zagubiona. – To znaczy, że u ciebie w porządku? – zawahała się, nim zadała to pytanie. Nie wiedziała, czy ma jeszcze do tego prawo, ale nie potrafiła się przed tym powstrzymać. Miała naprawdę ogromną nadzieję, że Darylowi udawało się wytrwać w abstynencji i że radzi sobie z tym wszystkim, choć to nigdy nie była łatwa droga. Może po prostu potrzebowała się upewnić, że aż tak mocno nie schrzaniła swoim odejściem, nawet jeśli było to bardzo egoistyczne myślenie.
Och, nie, niedawno. W zasadzie jestem tu od nieco ponad tygodnia. I... – urwała, nie będąc pewną, jak powinna odpowiedzieć na jego pytanie. Nie wiedziała, ile tu zostanie. Czy to będzie miesiąc, rok, pięć lat, a może już do końca życia nie ruszy się z Lorne Bay? Powrót był opcją najlepszą na ten moment, ale Eden nawet wobec samej siebie stosowała uniki. – Na razie zostaję w Lorne. – To chyba była najbardziej uczciwa odpowiedź. – I właśnie wybrałam się na mały spacer po miasteczku. Macie trochę czasu, żeby mi potowarzyszyć? – zapytała nieśmiało, nie wiedząc, czy Daryl będzie w ogóle chciał spędzić z nią trochę czasu.

Daryl Stark
sumienny żółwik
Ola
Bramkarz — The Woolshed
29 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Bywam niepokorny. Trochę spokojny.
Do zaangażowania mi daleko, ale za to ćwiczę opiekę na swoim psie.
Mam nieodparte wrażenie, że życie gra ze mną w durnia.
Ono wygrywa.
Eden mu pomogła. Była przy nim wtedy kiedy tego najbardziej potrzebował. To ona zmobilizowała go do odwyku i walki o samego siebie. Jednak on, wyleczony już z nałogu z ochotą na życie pełnymi garściami miewam od czasu do czasu napady gniewu. Niekiedy nie miał humoru i zamykał się w sobie co też zapewne nie wpływało pozytywnie na relację między nimi. Przez jakiś czas to Daryl zaprzestał wspierania Eden i mógł mieć pretensje jedynie do swojej osoby. Nigdy nie usłyszał od kobiety słowa żalu. W sumie niewiele potem od niej słyszał. Oddalali się od siebie, aż na samym końcu ona zrezygnowała, a Stark zrozumiał dlaczego.
Psa ze schroniska zabrał z dwóch powodów. Żeby nie czuć się samotnym mieszkając w domku w głębi lasu i by nauczyć się wreszcie odpowiedzialności i dbania o żywe istoty. Chyba szło mu nawet nieźle zważywszy na fakt, że Zero żył i miał się dobrze, a dodatkowo - odstukać - nie chorował.
- Większość rzeczy, które osiągnąłem w ostatnich latach to Twoja zasługa. - Powiedział kiedy na niego spojrzała. A adopcja Zero była tego dobrym przykładem. Wreszcie zabrał na siebie jakieś życiowe zadanie. Nie pił, nie ćpał, nie awanturował się, a kiedy był blisko utraty panowania nad sobą to myślał o Eden i o tym co by o nim pomyślała. To skutkowało, ale jednocześnie zabijało go od środka. Nie potrafił wyzbyć się uczucia wobec tej kobiety.
- Mam pracę, chodzę na terapię, żyje w lesie. Jest dobrze. A u Ciebie? - Spytał z delikatnym uśmiechem. Chciał zachować resztki normalności, przeistoczyć w tę rozmowę w coś płynnego, gdzie nie będą obawiać się zadawanych pytań. Odejście Eden, owszem, zabolało, ale nie na tyle żeby się załamać i stracić to co dzięki niej odzyskał. W tym szacunek do siebie i niechęć do alkoholu i narkotyków.
- To miło, że wróciłaś. Lorne Bay niewiele się zmieniło, ale po Twoim wyjeździe straciło trochę blasku. - Dla Daryla to Eden była promykiem tego miejsca. Zawsze uśmiechnięta, radosna, wierząca w swoje marzenia i dążąca do ich spełnienia. Chciał brać z niej przykład, ale nie miał w sobie tyle odwagi. - A jak było na wygnaniu? Zrobiłaś to co chciałaś? - Był ciekawski. Lubił dużo wiedzieć, a tutaj chodziło o życie i sprawy jego dawnej miłości. Nie mógł przejść obok tego obojętnie.
- Spacer? Chętnie! Będzie nam miło jeśli do nas dołączysz. - Jego serce podskoczyło i zamiast je uciszyć to pozwolił żeby waliło jak oszalałe. Nawet jeśli miałby to być jeden, jedyny spacer. - Miałabyś może ochotę żeby pójść w weekend do kina albo chociaż na plażę? - Zaproponował ochoczo, bo skoro wróciła to przecież nie będą się mijać całe życie. Trzeba zachować pozory normalności. Tym bardziej, że Daryl wiedząc, iż Eden jest w mieście nie będzie mógł przestać o tym myśleć. A potem ruszył przed siebie wraz z Eden i Zero, by po chwili przystanąć.
- Nie podziękowałem Ci za to co dla mnie zrobiłaś. - Czuł wyrzuty sumienia. Budził się z nimi o poranku, z nimi również zasypiał. Musiał to wreszczie z siebie wydusić.

Eden Goldwirth
ambitny krab
Daryl Stark
zrobi ci bukiecik — fleuriste
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Była niewysoka, nieśmiała, niepozorna i nierozmowna, jakby obawiała się być po prostu jakakolwiek.
Eden poczuła, że się rumieni – jak zwykle, kiedy ktoś wprawiał ją w pewnego rodzaju zakłopotanie. Nie przywykła wciąż do przyjmowania pochwał i tak miłych słów, nawet jeśli były one zgodne z prawdą. Ktoś mógłby pomyśleć, że próżność była domeną artystów, którzy bądź co bądź byli wystawiani na ocenę. Goldwirth, kiedy jeszcze częściej występowała na scenie, również spotykała się z komplementami na temat jej piosenek czy śpiewu. Pod filmami na yotube czytała mnóstwo miłych komentarzy (tych krytycznych również było trochę, tak samo jak typowo hejterskich, ale przestrzeń internetowa miała przecież to do siebie, że była w niej taka różnorodność), ale przy piątym czy dziesiątym razie zaskakiwało ją to tak samo jak przy pierwszym. Nie potrafiła chyba tak do końca uwierzyć we własne możliwości i dlatego była do tego wszystkiego nastawiona tak sceptycznie.
Och, oczywiście, że tak nie jest, Daryl – powiedziała miękko, unosząc głowę, by móc zatrzymać spojrzenie na jego oczach. – To tylko i wyłącznie twoja zasługa. Ja tylko byłam obok – uśmiechnęła się smutno, bo i chyba nie musiała dodawać, że przecież tylko na początku. Potem… potem zaczęła znikać, odsuwała się, szukała drogi ucieczki, a wraz z listem z Sydney ją znalazła. – Sam podjąłeś tę walkę, by być tym, kim jesteś dziś. – A ona była z niego naprawdę dumna. Przecież niezależnie od tego, że sama zrezygnowała z ich relacji, często zastanawiała się nad tym, jak mu się wiedzie. Czy wszystko u niego w porządku, czy jest szczęśliwy, czy nie wrócił do nałogów. I nie, nie była na tyle przekonana o własnej wyjątkowości, by zakładać, że być może jej odejście mogłoby być powodem tego. Po prostu martwiła się o niego, ale nie była na tyle odważna, by chociaż zadzwonić czy napisać.
Ja mieszkam tam, gdzie mieszkałam. To znaczy z babcią – wyjaśniła. W końcu zdarzyło się, że raz czy dwa Eden zabrała go do siebie, pod nieobecność seniorki, aloe wciąż były to rzadkie sytuacje. – Też pracuję, w sklepie ogrodniczym. – Być może pamiętał, że Eden zawsze interesowała się również florystyką. Jeszcze przed wyjazdem do Sydney dorabiała sobie w takiej małej kwiaciarni, prowadzonej przez znajomą jej babci. Miała więc sporo szczęścia, że tuż po powrocie tutaj udało jej się znaleźć taką pracę, w której czuła się naprawdę dobrze. – Prawdę mówiąc, nie poszło do końca tak, jak tego chciałam. Właściwie z tego też powodu wróciłam – przyznała szczerze. Długo zwlekała z powrotem – w końcu nie zrobiła tego tuż po zawaleniu studiów.
Spojrzała na niego. Być może ktoś na jej miejscu powiedziałby, że powinna się dłużej zastanowić albo że to kiepski pomysł. Że raz zamknięta historia, powinna taką pozostać.
Pewnie, chętnie się wybiorę. Całe wieki nie byłam w kinie, a koleżanka z pracy wspominała, że chyba w ten weekend nawet mają grać coś nowego – powiedziała, starając się trochę powściągnąć własne podekscytowanie tą propozycją. Chyba po prostu nie chciała, aby to było aż tak oczywiste.
Nie musisz mi za to dziękować – zapewniła i naprawdę tak czuła. – Robiłam to wszystko również dla siebie, a najważniejsze jest to, że udało ci się poradzić z tym uzależnieniem. Jesteś naprawdę silnym facetem – powiedziała szczerze. Nie każdy chciałby podjąć tak heroiczną walkę.

Daryl Stark
sumienny żółwik
Ola
Bramkarz — The Woolshed
29 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Bywam niepokorny. Trochę spokojny.
Do zaangażowania mi daleko, ale za to ćwiczę opiekę na swoim psie.
Mam nieodparte wrażenie, że życie gra ze mną w durnia.
Ono wygrywa.
Cały czas jej się przyglądał jakby zaraz miała mu ponownie zniknąć. Miał nadzieję, że to nie jest sen, a los nie robi mu psikusa. Nie chciał się rano obudzić z poczuciem, że ktoś tam na górze pociągnął za sznurki i zrobił sobie z niego ewidentny żart. Tyle, że Eden wydawała się prawdziwa, a jej osoba szczera. Widział, że dziewczyna się zarumieniła, ale nie skomentował tego tylko ruszył wolnym krokiem do przodu. Los czasami stawia człowieka w przedziwnych sytuacjach. Nigdy by nie przypuszczał, że właśnie ją spotka na dzisiejszym spacerze, ale Daryl jako jeden z nielicznych nie wierzył w przypadki, a w przeznaczenie. Mimo, że nie chciał sobie wyobrażać za dużo to jednak miło będzie spędzić w towarzystwie Eden kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt minut.
- Byłaś obok zawsze wtedy kiedy tego potrzebowałem. Nie odbieraj sobie zasług. - Powiedział chcąc ją jakoś przekonać do swoich słów oraz do tego, że również była ważna w walce Starka o powrót do normalności. Znał Eden i wiedział też, że czasami skromność górowała nad jej ważniejszymi cechami. - Pytanie tylko kim jestem dzisiaj.. Czasami gdybam co pewnie uznasz za niezdrowe podejście do życia, ale.. - Nie dokończył, a jedynie wzruszył ramionami. Znała każdy szczegół na temat jego przeszłości, rozterek jakie nim targały, gonitwę myśli oraz tabelkę wad i zalet każdego kroku jakiego się podejmował. Praktycznie co drugi wieczór rozmawiali o tym co było i co będzie, Daryl widział w niej oparcie i jakąś iskrę nadziei w drodze do sukcesu.
- Czyli można powiedzieć, że robisz to co kochasz. Po części. - Stark pamiętał o słabości Eden do roślin oraz fakt, że babcia była jedną z najbliższych jej osób. Może właśnie dlatego nigdy nie nalegał za bardzo żeby przedstawiała go jako swojego chłopaka i zawsze akceptował to, że jest ukrywany. Robił to ze względu na dziewczynę i jej komfort psychiczny. - W tym Sydney się nie znają na prawdziwym talencie. Uwielbiam słuchać tego co tworzysz. - Tak, od czasu do czasu wchodził na stronę z muzyką tworząc swoją playlistę. Może związek im się nie udał, ale Daryl nigdy nie zapomniał, że Eden kochała muzykę i to z nią po części wiązała przyszłość. Kiedy już się pogodził z jej odejściem dopingował ją, a nawet założył swoje własne konto na YouTubie żeby móc komentować nowe piosenki byłej dziewczyny. Nigdy natomiast nie przyznał się w nich, że jest starym znajomym sprzed lat. Mógł się również domyślać skąd brała pomysły na teksty piosenek.
Kiedy przyjęła propozycję kina jak i kolejnego spotkania jego serce radośnie podskoczyło, aż prawie wypuścił z ręki smycz. Musiał ją lekko pociągnąć żeby Zero znowu nie uciekł i być może znów nie zaczepił kogoś znajomego.
-Pozwolę Ci nawet wybrać film! Dziękuję, że się zgodziłaś. - Dodał z delikatnym uśmiechem jednocześnie spoglądając jej prosto w oczy. Naprawdę nie chciał wyobrażać sobie za dużo. Od tak. Jedno spotkanie.
- A może.. Zaśpiewasz mi coś kiedyś na żywo? - Spytał niepewnie nie chcąc być za bardzo wścibski i żeby nie pomyślała, że chce wejść z buciorami w jej życie prywatne.

Eden Goldwirth
ambitny krab
Daryl Stark
zrobi ci bukiecik — fleuriste
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Była niewysoka, nieśmiała, niepozorna i nierozmowna, jakby obawiała się być po prostu jakakolwiek.
Daryl mógł nawet nie zdawać sobie sprawy z tego, że swoimi słowami wywołał u Eden uczucie, jakby nagle pozbyła się jakiegoś ogromnego ciężaru z serca. Chociaż to właśnie ona zainicjowała rozstanie, właściwie przed długi czas borykała się z wątpliwościami, a także wyrzutami sumienia, odnośnie tego, czy decyzje, które wówczas podjęła, są właściwe. Nawet teraz – z perspektywy czasu – nie potrafiła z całą stanowczością powiedzieć tak lub nie i być tego stuprocentowo pewna. Tak, nie wyszło jej ze studiami, ostatecznie i tak wróciła do Lorne Bay, ale życie w Sydney trochę ją nauczyło, dało jej pewne doświadczenia, których nie zebrałaby tutaj. I niezależnie od tego, jak to wszystko się potoczyło, chyba ten wyjazd był jej zwyczajnie potrzebny, by poszukać swojej własnej drogi i pomysłu na życie.
To chyba nie tak, że wszyscy doskonale to wiemy. Popełniamy błędy, zmieniamy się, dojrzewamy. Uczymy się wciąż na nowo. Być może jutro będziesz jeszcze kimś innym, mając pewne doświadczenia z dzisiaj. To wszystko wydaje się dość względne. – Czy z jej strony to nie było pewnego rodzaju filozofowanie? Prawdopodobnie, ale od jakiegoś czasu tego typu myśli częściej ją nawiedzały. Rozmyślała więcej nad kierunkiem, jaki obrało jej życie, musząc się przyznać przed samą sobą, że właściwie nie wiedziała, w jakim dalej będzie się toczyło. Nie miała póki co wielkich planów, ale chciała dać sobie czas.
Poza tym – Daryl miał rację. W gruncie rzeczy zajmowała się tym, co sprawiało jej frajdę, wróciła do miejsca, gdzie ktoś na nią czekał, więc tak czy inaczej miała sporo szczęścia.
Dziękuję – powiedziała, gdy jej policzki ponownie oblały się purpurą. Zareagowała tak nie tylko ze względu na skromność, ale – przede wszystkim – dlatego, że większość jej piosenek opisywało pewną konkretną relację. Tę z Darylem. I sama myśl, że Daryl słuchał tych piosenek... cóż, było to dla Eden dziwne doznanie. Dlatego przez kilka chwil się nie odzywała, skupiona na drodze. – Ja... – zawahała się. – Jasne – uśmiechnęła się delikatnie. – Właściwie czasem zdarza mi się wieczorami przygrywać do kolacji w niektórych knajpach. Zwykle trochę wcześniej dostaję wiadomość z taką propozycją, więc możesz kiedyś wpaść, jak będziesz miał czas – powiedziała, choć dużo ją to kosztowało. Ostatnie lata sprawiły, że przestała się tak stresować występami na żywo, ale gdyby podczas jednego z nich miał być Daryl, raczej tego nie uniknie. – Możesz oczywiście kogoś zabrać – dodała prędko, nagle rażona myślą, że przecież Stark może kogoś mieć, więc wypadałoby to uwzględnić.

Daryl Stark
sumienny żółwik
Ola
Bramkarz — The Woolshed
29 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Bywam niepokorny. Trochę spokojny.
Do zaangażowania mi daleko, ale za to ćwiczę opiekę na swoim psie.
Mam nieodparte wrażenie, że życie gra ze mną w durnia.
Ono wygrywa.
Eden miała rację. Każdy z nich popełnia błędy i uczy się na nowo. Daryl wiele razy próbował żyć normalnie, bez robienia czegoś nielegalnego. Narkotyki, alkohol, porzucenie pracy i totalne odcięcie od ludzi sprawiło, że Stark stał się wrakiem człowieka. Gdyby nie przyjaciel i była dziewczyna nadal mógł leżeć pod mostem i żebrać. Wierzył, że to właśnie najbliższe osoby wyciągnęły go z dołka, ale dopiero kiedy Eden odeszła i zaczęła spełniać swoje marzenia zrozumiał, że w większości jego siła sprawiła, że stał tu gdzie stał. Popełnianie błędy zrobiły z niego porządnego człowieka. I choć był im wdzięczny, to teraz zauważał pewne pozytywne aspekty ich rozstania.
Z początku się bał, że złamane serce spowoduje u niego nawrót choroby. Wiele razy słyszał jak strata miłości wpływa na innych ludzi. Nawet przez kilka dni leżał w łóżku, ale czuł gdzieś głęboko w sobie, że musi ponownie odnaleźć siebie. I zrobił to bez pomocy innych. Ponownie zaczął żyć i spełniać, chociaż po części, swoje marzenia. Nie zapomniał o Eden. Myślał o niej co noc i co poranek. Czekał na jej telefon, wiadomość, powrót. Przez wiele lat się tego nie doczekał, a teraz, w dzień w którym chciał o niej zapomnieć, stał przed nią i ponownie odczuwał szczęście. Nawet jeśli miało trwać zaledwie chwilę.
- Są bardzo.. uczuciowe. - Stwierdził uśmiechają się delikatnie. Przez jakiś czas myślał, że są o nich, że kobieta, którą tak kochał, nie zapomniała. A wręcz przeciwnie. Że wciąż pamięta. Nie chciał oszukiwać samego siebie, więc przestał o tym myśleć na jakiś czas, ale teraz to wróciło. Mówienie o tym na głos mogłoby sprawić, że się zawstydzi, że będzie pośmiewiskiem. To chyba bolałoby najbardziej, wzrok w którym odczytałby, że zrobił z siebie błazna. - Można wiedzieć o kim są? - Spytał niepewnie lekko się rumieniąc. Oczywiście, bał się odpowiedzi, bał się tego, że jest ktoś inny, a on zostanie zwykłym znajomym. Był głupi, że nadal wierzył w coś co nie miało już prawa bytu.
- To w razie co daj mi znać. Chętnie wpadnę na taki występ. - Powiedział ciągnąć nieco smycz do siebie, bo pies chciał się wyrwać ponownie na wolność. Mógłby go spuścić, ale powstrzymanie takiej małej bestii mogło im zabrać trochę czasu, a on chciał go w pełni poświęcić Eden.
- Zabrać? - Spojrzał na nią ze wzrokiem, który miał świadczyć o zmieszaniu. Nie chciał nikogo zabierać ze sobą. - A Ty z kimś przyjedziesz? - Bo jeśli oboje nikogo nie mają to może poszliby razem. O ile ona chciałaby tego samego.

Eden Goldwirth
ambitny krab
Daryl Stark
zrobi ci bukiecik — fleuriste
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Była niewysoka, nieśmiała, niepozorna i nierozmowna, jakby obawiała się być po prostu jakakolwiek.
Eden już we wczesnym okresie nastoletnim odkryła, że sprawia jej przyjemność tworzenie tekstów, do których później mogłaby komponować muzykę, głównie na pianinie. Nie był to talent otrzymany w spadku po rodzicach, bo – z tego co wiedziała z opowieści babci – żadne z nich nie pisało tekstów piosenek, zajmowali się przede wszystkim grą. Dla Goldwirth był to jeden ze sposobów na radzenie sobie z własnymi emocjami. Ze wczesną stratą, której doświadczyła, z częstym poczuciem osamotnienia, jakie jej towarzyszyło, a potem również z tym, co działo się w różnych relacjach.
W ogóle raczej nie była konfliktową osobą, nie do końca też chyba potrafiła walczyć o swoje i często się wycofywała, odpuszczała. Tłumione emocje znajdowały ujście dopiero, kiedy siadała nad kartką papieru i w słowach, niekiedy trudnych, opisywała to, co czuje. Tak naprawdę to właśnie w takich momentach była najbardziej szczera ze samą sobą, najbardziej odsłonięta.
Pewnie mogła się spodziewać tego pytania. Skoro Daryl słyszał jej piosenki, pewnie zorientował się, że niektóre z tych odniesień są bardzo bliskie temu, co działo się między nimi. A jednak poczuła się tak, jakby chciała się zapaść pod ziemię. Jednocześnie nie potrafiła skłamać.
O nas. Większość z nich była o nas – wydusiła z siebie, z zakłopotaniem pocierając czubek nosa. Kiedy wracała do Lorne Bay, musiała brać pod uwagę ewentualne spotkanie z Darylem, w końcu to nie była żadna metropolia, w której mieliby szansę się mijać. I wydawało jej się wówczas, że taka rozmowa będzie łatwiejsza, bo przecież Eden przetwarzała ją w swojej głowie wiele razy. A mimo to… wcale nie było tak łatwo. – Przepraszam, jeśli to dla ciebie kłopotliwe. Nie chciałabym, żebyś odebrał to tak, jakbym wciąż czegoś oczekiwała – odezwała się po krótkiej chwili, unosząc na niego spojrzenie. Pomyślała, że mógł dziwnie czuć się z myślą, że ktoś pisze o nim piosenki, skoro ta relacja zakończyła się już kilka lat temu. Może powinna bardziej wziąć pod uwagę, jak to zostanie odebrane, ale chyba wtedy po prostu o tym nie myślała.
Nie, ja… – Potrząsnęła naprędce głową, nie chcąc by pomyślał, że zasugerowała to dlatego, bo sama ma z kimś przyjść. – Nie miałabym kogo nawet wziąć. – To był chyba jej pokrętny sposób na to, by powiedzieć, że z nikim się nie spotyka. – Po prostu pomyślałam, że może masz kogoś, z kim chciałbyś się wybrać. Gdyby tak było, to też w porządku, zrozumiem – wyjaśniła, czując przy tym, że znów się rumieni. Jakby nie mogła go po prostu zapytać, czy aktualnie się z kimś spotyka.

Daryl Stark
sumienny żółwik
Ola
Bramkarz — The Woolshed
29 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Bywam niepokorny. Trochę spokojny.
Do zaangażowania mi daleko, ale za to ćwiczę opiekę na swoim psie.
Mam nieodparte wrażenie, że życie gra ze mną w durnia.
Ono wygrywa.
Daryl szczerze i szeroko się uśmiechnął. Nie oceniał Eden w żaden sposób, kibicował byłej dziewczynie z całego serca i jeśli piosenki śpiewane o ich dawnej miłości miały przynieść jej satysfakcję czy też sławę, był w stanie na to przystać. Słuchał każdej, wielokrotnie, zazwyczaj wtedy kiedy leżał samotnie w łóżku próbując zasnąć ze spokojem. Były też dla Starka w pewnym sensie terapią, potrafiły go wyciszyć, pokazać inny obraz, okno na świat przez które codziennie wyglądał. Miał wtedy poczucie jakby Eden przy nim była i wspierała go nawet po wyjeździe.
Każdy z nich radził sobie z rozstaniem inaczej, ale oboje to przetrwali. Na swój sposób, jednak mimo to stali twarzą w twarz i nie uciekali od rozmowy. Wchodzili w nią, choć z lekką niepewnością. Jednocześnie cię cieszył, dusza jakby mu urosła. Nie było nikogo innego, przynajmniej do momentu powstania piosenek.
- Rozumiem. Miałem obawy, że.. - Nie wydusił tego z siebie tylko pokręcił głową i machnął dłonią jakby chciał żeby Eden od razu o tym zapomniała. A kolejne słowa sprawiły, że się ożywił. Chciał spytać czy jednak czegoś oczekiwała, ale zamknął usta. Stchórzył kolejny raz, a być może to była jego jedyna okazja, by się tego dowiedzieć. To spotkanie mogło być jedno. Czy któreś z nich w ogóle myślało o drugim w danej chwili nie wiedząc jak potoczy się pierwsze?
- Nie musisz się tym przejmować. Jeśli sprawia Ci to radość to pisz i śpiewaj jak najwięcej! - Dopingował ją całym sercem, wierzył w Eden, w jej talent w to, że kiedyś dojdzie do miejsca w którym chce się znaleźć. Wtedy tego nie rozumiał, mogli porozmawiać, ale woleli się rozstać bez dodatkowych tłumaczeń. Może przyjdzie na to jeszcze czas.
- Nie.. Nie mam nikogo. - Powiedział patrząc kobiecie prosto w oczy. Chciał wyczytać z jej twarzy jakąś reakcje, ale był w tym kiepski. Wolał pytać i uzyskiwać odpowiedzi niż domyślać się ukrytego sensu. - Może po prostu pójdziemy tam razem? A po występie dasz się zaprosić na kolację? - Zaproponował niepewnie czując, że na policzki mu się palą. Nie sądził, że zwykłe spotkanie z byłą dziewczyną może być, aż takie problematyczne i wstydliwe. Nie osiągnął tyle co Eden. Nadal zbierał pieniądze na ewentualne studia, był coraz starszy, coraz rzadziej wierzył, że uda mu się coś osiągnąć. Pewnie gdyby powiedział to na głos, ona bez chwili zawahania wyprowadziłaby go z błędu.
- Cieszę się, że wróciłaś. Nie tylko ze względu na stare czasy. - Szepnął jakby chciał, by to wiatr swoim szumem doprowadził jego słowa do ucha Eden. Zawsze przejawiał objawy romantyzmu i chciał go dać jej kiedyś jak najwięcej.

Eden Goldwirth
ambitny krab
Daryl Stark
ODPOWIEDZ