Tancerka — Shadow
26 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
dawniej tańczyła balet, dziś tańczy w Shadow, uznaje tylko płynną dietę wysokoalkoholową i bije wszelkie rekordy w podejmowaniu złych decyzji!
thirteen
I might be drunk when I said this things but I meant it

Jego słowa jeszcze długo rozbrzmiewały jej w głowie, długo po tym jak usłyszała „Dobranoc, Yaro”, tym razem jakby pozbawione dawnej czułości. Długo po tym jak beznamiętnie wpatrywała się w ekran telefonu, próbując zrozumieć — a raczej zarejestrować jako fakt — że się rozłączył. Tak po prostu, rozłączył się. To nie powinno sprawiać jej takiego problemu, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że życzył jej dobrej nocy, a to ewidentnie oznaczało koniec rozmowy. A może nie tylko rozmowy...
Jestem zmęczony… Coraz bardziej zmęczony tym wszystkim i…
Tobą. To właśnie chciał powiedzieć, prawda? Nie mogła oprzeć się wrażeniu, że to właśnie słowo padłoby, gdyby tylko zdecydował się dokończyć zdanie. Czuła jakby rzeczywiście to zrobił… Odrzuciła telefon jakby nagle zaczął parzyć ją dłonie, na szczęście wylądował na skraju grubego dywanu, choć równie dobrze mógł rozbić się w drobny mak. Nie zamierzała dzwonić, nigdy więcej. Tak przynajmniej myślała…
Godzinę później, gdy już nerwowo przeszła przez salon czterdzieści razy i otworzyła lodówkę drugie tyle, w poszukiwaniu kolejnej butelki - poprzednia wylądowała na podłodze, a zawartość w dywanie - niestety, z każdą chwilą była co trzeźwiejsza. I pewnie stąd ten pomysł by zadzwonić po taksówkę. Bez wątpienia najgorszy pomysł jaki wpadł jej do głów od… dawna, powiedzmy, ale choć zdawała się doskonale zdawać sobie z tego sprawę, nieco przed trzecią wysiadła z taksówki, która zatrzymała się przed domem bruneta.
Boże drogi, Yara, nie mogłaś już niżej upaść…

Hyde O. Terrell
ambitny krab
m.
Gotuje na ekranie | Szef kuchni i właściciel — Beach Restaurant | Oaks kitchen & garden
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Znany ze srebrnego ekranu telewizora szef kuchni, który odlicza czas do dnia w którym zostanie tatą, choć nie jest pewien czy syn na pewno jest jego i boi się, że zawiedzie w tej roli. Wannabe chłopak pewnej artystki choć w swej nieśmiałości i zawiłości ich relacji boi się do tego głośno przyznać. A na dodatek odnalazł biologiczną siostrę po ponad dwudziestu latach z którą nie wie jak się dogadać.
Dobranoc. Było dla Hyde’a odpowiednim znacznikiem zakończenia konwersacji. Takim, po którym nie powinno się już dzwonić bądź wysyłać kolejnych esemesów; jasno dającym do zrozumienia, że w tym dniu wszelkie rozmowy uległy już końcowi. I to właśnie to przekonanie sprawiło, że Hyde najzwyczajniej w świecie zjadł przygotowywane przez siebie danie, wskoczył pod prysznic… i udał się prosto do łóżka. Prowadzenie dwóch firm jednocześnie połączone z ciągłymi nagrywkami jego kulinarnego show sprawiały, że grafik szefa kuchni był mocno napięty, a jeśli miał być w stanie przeżyć kolejny dzień na niezwykle innych obrotach potrzebował odpowiedniej dawki snu.
Snu, z którego ktoś go go brutalnie wyrwał dobijając się do drzwi. Soczysta wiązanka przekleństw (a te rzadko dało się usłyszeć wypowiedziane jego basowym głosem) opuściła jego usta, gdy niechętnie zwlekł się z miękkiego materaca. Naciągnął na siebie szare dresy zakrywając zdobiące całe ciało tatuaże i zgarnął długie włosy w pełen nieładu kok, by ruszyć na spotkanie tego, kto zagłuszył jego spokój. W pierwszej chwili był niemal pewien, że to któreś z rodzeństwa przesadziło z alkoholem i uznało, że schronienie się pod jego dachem będzie bezpieczniejsze od powrotu na farmę Sheppardów… River jednak mieszkał równie niedaleko i posiadał własne klucze, a reszta doskonale wiedziała, że mogli wchodzić przez garaż, byleby nie wybudzić go ze snu - z Hyde’a bowiem w stanie niewyspania wychodził zwyczajny gburek, przynajmniej do pierwszej kawy bądź słodkiego śniadania.
Zaskoczenie wymieszane ze złością pojawiło się na jego twarzy, gdy otworzył w końcu drzwi.
- Yara? - Nie potrafił ukryć zaskoczenia w głosie, nawet jeśli mógł podejrzewać, że dziewczyna ma spore zdolności do pchania się w dziwne sytuacje. - Co ty tu robisz? I cholera, wiesz która jest godzina?! - W jego głosie dało się wyczuć odrobinę pretensji, gdyż mrok za jego drzwiami jasno wskazywał, że jeszcze powinien sobie smacznie spać. I nawet jeśli wcześniej chciał z nią porozmawiać, tak z pewnością nie o tak okrutnej godzinie.

Yara Vanderberg
towarzyska meduza
Sorbet Malinowy
Tancerka — Shadow
26 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
dawniej tańczyła balet, dziś tańczy w Shadow, uznaje tylko płynną dietę wysokoalkoholową i bije wszelkie rekordy w podejmowaniu złych decyzji!
Nigdy nie miała tego poczucia, że to ona musiała mieć ostatnie słowo, nie, zwykle było wręcz odwrotnie — wolała wyjść bez słowa, tak po prostu odwrócić się na pięcie i odejść, nie oglądając się za siebie, nie przestając nawet na moment. Jedni nazywaliby to dumą, ale nie Yara, ona wiedziała, doskonale wiedziała, że prędzej czy później powiedziałaby coś, czego będzie żałować. Bez względu na to, czy była trzeźwa czy nie… Teraz jednak było inaczej, gdy odłożył słuchawkę, cisza jaka rozległa się w słuchawce była ogłuszająca. Tyle jeszcze chciała powiedzieć, tyle jeszcze chciała usłyszeć. Od niego, tylko i wyłącznie od niego. I nie jutro, czy za kilka tygodni, gdy od siebie o d p o c z n ą, ale teraz, w tej dokładnie chwili…
Wiedziała, że będzie tego żałować, jeszcze zanim wysiadła z taksówki, ale jadąc pod jego dom, godziła się z myślą, że to koniec, a skoro tak było, nie miała zbyt wiele do stracenia, prawda? Właśnie to sobie powtarzała, i brzmiałoby to wszystko bardzo przekonująco, gdyby nie to, że to jedno wielkie kłamstwo, stracić mogła wszystko, po raz kolejny, bez wątpienia na własne życzenie, ale… w tej chwili nie sądziła, że może czuć się jeszcze gorzej. To uczucie… niepewności. Zawieszenia między “tak”, “nie” i “może”. Nie znosiła go, nienawidziła wręcz, dlatego gotowa była podjąć pierwszą lepszą decyzję, nawet jeśli była najgorszą z możliwych, tylko po to, by poczuć ulgę.
To wszystko. Nie miała lepszego wytłumaczenia, dlaczego nad ranem dobijała się do jego drzwi, i dlaczego za moment za nic będzie miała to wszystko, późną godzinę, czy fakt, że nadal nie jest trzeźwa — choć o wiele trzeźwiejsza! — albo to, że jest wściekły. I prawdopodobnie przy pierwszej okazji zamknie jej drzwi przed nosem!
Nie. Właściwie, nie mam zielonego pojęcia — odparła, zgodnie z prawdą i wzruszyła lekko ramionami. — Ale chciałeś, bym “ruszyła dupę i powiedziała Ci to osobiście”. A więc… — I w tym momencie, jak z wybiciem północy zegara, resztki pewności siebie jakie zawdzięczała opróżnionej wcześniej butelce, wyparowały! I winny temu był właśnie on… stojący zaledwie dwa kroki dalej. Przez moment wpatrywała się w jego twarz, starając się zignorować wymalowane na niej zmęczenie i, bez wątpienia, zirytowanie jej osobą, by przypomnieć sobie, że rzeczywiście ma lepsze powody, dla których tu przyszła… — Nie powiem tego kolejny raz. Chcę tylko, byś wiedział, że naprawdę mówiłam szczerze — mruknęła, gdy w końcu udało jej się zebrać myśli. Nic lepszego nie przyszło jej do głowy, a szkoda, bo… ta cisza, ugh.

Hyde O. Terrell
ambitny krab
m.
Gotuje na ekranie | Szef kuchni i właściciel — Beach Restaurant | Oaks kitchen & garden
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Znany ze srebrnego ekranu telewizora szef kuchni, który odlicza czas do dnia w którym zostanie tatą, choć nie jest pewien czy syn na pewno jest jego i boi się, że zawiedzie w tej roli. Wannabe chłopak pewnej artystki choć w swej nieśmiałości i zawiłości ich relacji boi się do tego głośno przyznać. A na dodatek odnalazł biologiczną siostrę po ponad dwudziestu latach z którą nie wie jak się dogadać.
Ponoć powiadają, że należy uważać czego sobie życzy - i te właśnie słowa pojawiły się w umyśle pana Terrell gdy zaspanym oraz odrobinę poirytowanym wzrokiem przyglądał się buzi swojej… Byłej? Obecnej? Cholera, chyba powoli zaczynał gubić się w którym momencie obowiązywała która forma. Jego poirytowanie jednak było w dużej mierze spowodowane późną porą oraz wyrwaniem ze słodkiego snu, w którym nadal powinien trwać. Owszem, bardzo chciał wyjaśnić wszystko twarzą w twarz - na trzeźwo oraz bez kolejnych kuchni… Osobiście wolałby jednak, gdyby Yara poczekała do poranka.
- No chciałem, ale cholera serio w środku nocy? Dobrze wiesz, że nie lubię jak się mnie budzi. - Mruknął niczym rasowa maruda (zabawne, miał wrażenie że podobne narzekalstwo nawet w niewielkiej ilości było zwyczajnie zaraźliwe), jaką z resztą zawsze był gdy nie otrzymał odpowiedniej dawki snu. W tym momencie przypominał ludzką wersję grumpy cat’a i zapewne minie chwila nim wróci do te, przyjemniejszej wersji siebie.
A gdy jej słowa dotarły do jego uszu, ciężkie westchnienie wyrwało się z jego ust. Nie był pewien, czy to odpowiedni moment na podobną rozmowę ( i nie tylko za sprawą godziny) i przez chwilę wahał się, co powinien zrobić. Stał więc tak, wlepiając w nią niebieskie oczęta, aż w końcu zrobił krok w tył.
- Wejdź. - Z tym słowem na ustach wpuścił ją do swojego mieszkania, przechodząc do salonu. Tym samym kupował sobie trochę czasu nim przyjdzie mu podjąć kwestie, których nie dało się wypowiedzieć przez telefon. - Nie wątpię, że mówiłaś szczerze, Yaro. - Zaczął, przysiadając na podłokietniku obszernego fotela. Ciężkie westchnienie wyrwało się z jego piersi, gdy próbował dobrać odpowiednie słowa. - Bardziej ciekawi mnie, jak ty to sobie wszystko wyobrażasz? Co dalej? Pogodzimy się, żeby za kilka miesięcy przechodzić przez to samo? Ja… jestem tym zmęczony, Yaro. Może i rok czy dwa temu jeszcze było to pociagające, ale teraz… Chyba jestem na to za stary. - Mówił spokojnie, wyjątkowo szczerze gdyż rozmowa z bratem pomogła mu przemyśleć wiele rzeczy. Hyde, mimo iż wychodził z założenia, że na rodzinę nie zasługuje, tak chyba powoli chciałby zacząć myśleć o ustatkowaniu się zamiast czekać na kolejną katastrofę.

Yara Vanderberg
towarzyska meduza
Sorbet Malinowy
ODPOWIEDZ