lorne bay — lorne bay
38 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
dawniej bokser, dzisiaj właściciel siłowni i instruktor boksu, który wciąż miewa problemy z agresją, choć naprawdę stara się panować nad swoimi emocjami, by nieco ułożyć swoje życie
9
Święta zbliżają się wielkimi krokami, o czym wszystko i wszyscy mu przypominają. Idzie do sklepu — świąteczne piosenki i ozdoby; idzie do baru ze znajomymi — każdy gada o swoich planach, urlopach i prezentach. Nawet przez ulicę normalnie nie może przejść, bo co chwila na jakiś słupie albo budynku krzyczą do niego informacje o świątecznych przecenach i wydarzeniach świątecznych organizowanych w miasteczku. Aż zaczął się stresować i powoli planować listę zakupów, bo przecież ma dość sporą rodzinę, której musi kupić prezenty, nie mówiąc o najbliższych przyjaciołach i innych ważnych osobach. I wśród nich właśnie znajduje się pewne starsze małżeństwo, które od dawien dawna traktuje już jak część rodziny, więc prezenty dla nich to rzecz wiadoma. Sęk w tym, gdy zaczął o nich myśleć, dotarło do niego, że w zasadzie już dawno państwa Ebenhart nie odwiedzał i nawet nie wie, jak się mają. Dlatego też dzisiejszego dnia postanowił urwać się wcześniej z pracy — bo przecież może, jest szefem! — aby zrobić im małą niespodziankę i wpaść do nich bez zapowiedzi, z ich ulubionym ciastem z pobliskiej cukierni.
I jak zaplanował, tak też zrobił. Zamknął swój gabinet dwie godziny wcześniej, pożegnał się z pracownikami, którzy mieli wieczorem przybytek zamknąć, po czym wsiadł w samochód i ruszył do centrum, aby tam zajść do swojej ulubionej piekarni i kupić odpowiedni placek. Tak już ma, że zawsze, gdy kogoś odwiedza, musi coś po drodze kupić. Czasem, jak dziś, jest to ciasto, innym razem jakieś śmieciowe żarcie, innym razem coś przygotowanego specjalnie przez niego — wszystko w zależności do kogo jedzie albo na co ma ochotę.
Piętnaście minut później, z siatką, w której znajduje się placek, wysiada ze swojego auta, który zaparkował wzdłuż ulicy przy domu państwa Ebenhart, po czym żwawo rusza w kierunku niewielkiego budynku. I nawet nie musi długo czekać, by drzwi do niego stanęły otworem, a on mógł się przywitać z uroczą parą staruszków, która widocznie bardzo na jego widok się ucieszyła. Zaraz jednak oboje znikają w kuchni, a on powoli rusza do salonu, bo to właśnie tam ma zamiar zaczekać, ale zatrzymuje się w pół kroku, gdy na szczycie schodów zauważa doskonale znaną mu osobę.
Mara — rzuca szybko, zanim kobiecie udaje się zniknąć gdzieś na piętrze i udawać, że wcale jej tu nie ma. Bo zdecydowanie wygląda tak, jakby miała ochotę stąd uciec i wcale jej się nie dziwi. Trochę mu to jednak wadzi, bo niegdyś normalnie potrafili ze sobą rozmawiać, ale odkąd się rozstali… Wszystko się zmieniło. Oddalili się od siebie i z jednej strony jest to zupełnie normalne, z drugiej jednak trochę mu jej brakuje. Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, że jej dziadkowie nawet nie mieli pojęcia o tym, że się spotykali dlatego teraz, przy nich, muszą udawać, że wszystko jest w porządku, że nigdy nic się nie zmieniło. To znaczy, tak naprawdę, wcale nie muszą, ale najwidoczniej oboje stwierdzili, że tak będzie najlepiej.

mara ebenhart
ambitny krab
nonsens#5543
PRZEWODNIK MUZEALNY — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
29 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Przewodnik muzealny, a po godzinach historyk i ulubiona ciotka pięcioletniego synka Nevy. Chodząca katastrofa, która stara się poskładać swoje życie do kupy, po tym jak przyłapała swojego faceta na zdradzie.
3.
Świąteczny klimat to coś, czego brunetka za wszelką cenę starała się w tym roku uniknąć przez wgląd na rozstanie z facetem, który zdradził ją z asystentką zaledwie kilka przecznic od ich wspólnego domu. Był to czas, który należało spędzać z rodziną i choć ta była mocno okrojona przez nieobecność jej rodziców, wciąż miała przez wspaniałych dziadków, trzy wspierające ją siostry i małego Lindsaya, który sprawiał, że święta stawały się jeszcze bardziej magiczne. Nie było jednak Morgana, któremu nie wręczy w tym roku idealnie skrojonego prezentu pod wiszącą w salonie jemiołą i to starała się za wszelką cenę poukładać w swojej głowie. Musiała skupić się na liście prezentów, przygotować kilka wigilijnych dań i ubrać swą twarz w uśmiech bez względu na to jak ciężko by nie było. Nie chciała przecież psuć wszystkim atmosfery swoimi humorami i użalaniem się nad sobą, to nie w jej stylu.
Nie przez wgląd na zbliżające się święta, Marisol pojawiła się w domu rodzinnym ale odwiedzała dziadków kilka razy w tygodniu, na zmianę z siostrami. Robiła im większe zakupy, wykupowała leki i zadbała o to by dziadek nie musiał sam przekopywać ogródka. Tym razem postanowiła jednak zostać na obiedzie i nie spodziewała się żadnych dodatkowych gości. Kiedy usłyszała męski głos, wyszła z łazienki na górze i zaciekawiona, skierowała się na schody prowadzące do salonu. W połowie jednak dostrzegła Rowbottom i kiedy spanikowana zamierzała bezszelestnie wrócić na piętro, usłyszała swoje imię. Zatrzymała się i wzięła głęboki oddech.
Elias, co za niespodzianka — rzuciła i obróciła się, po czym pokonała resztę schodów. Zdobyła się też na uśmiech co by uniknąć pytań ze strony dziadków. Owszem, lubiła niespodzianki ale na tę bez wątpienia wolała by się jakoś przygotować. Nie przebywała z nim pod jednym dachem od kilku lat, a teraz kiedy miała go na wyciągnięcie ręki, nie przytuliła się do niego jak zwykle miała w zwyczaju. — Kochanie, powinieneś zostać na obiedzie. Razem z Haroldem cieszymy się mogąc cię tu gościć i na pewno nie wypuścimy cię stąd jeśli nie zjesz odrobiny mojego pieczonego schabu. Domowej roboty, marynowany od wczoraj — odparła staruszka i ułożyła dłoń na jego ramieniu, wyciągając się tym samym w górę by móc go dosięgnąć. Była niziutka i lekko przygarbiona, więc miała trudności z objęciem tak rosłego faceta jak Elias.
Przyniosę z góry świeżo uprany obrus — rzuciła brunetka, by móc wydostać się z tej pułapki i złapać oddech w odosobnionym pomieszczeniu. — Elias, mój drogi. Pomożesz jej? Przyda się też dodatkowe krzesło ze strychu — zaproponowała siwulka i z dumą wróciła do kuchni by przypilnować stojącego na ogniu garnka. Plan nie ułożył się po myśli dziewczyny, więc wygięła usta w podkówkę i bez słowa wróciła na schody. Otworzyła drzwi do swojego starego pokoju, który dzieliła z Nevą i przetrząsnęła górną część szafy by znaleźć obrus, który służyć miał za fortel.
— Co tu robisz? — zapytała w końcu, nie odrywając wzroku od zbioru kolorowych materiałów, które były starannie poukładane - przynajmniej zanim Mara włożyła w nie swoje ręce.

Elias Rowbottom
ambitny krab
marta
lorne bay — lorne bay
38 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
dawniej bokser, dzisiaj właściciel siłowni i instruktor boksu, który wciąż miewa problemy z agresją, choć naprawdę stara się panować nad swoimi emocjami, by nieco ułożyć swoje życie
Czasem, gdy z perspektywy czasu patrzy na tę jedną kłótnię, która zakończyła ich związek, zaczyna żałować, że dał wygrać dumie nad rozsądkiem. Bo czy nie było im ze sobą dobrze? Przecież lubili spędzać ze sobą czas, lubili rozmawiać i czuli się w swoim towarzystwie wyjątkowo komfortowo. Najgorsze jest to, że nawet nie pamięta, o co dokładnie im wtedy poszło — czy Elias zrobił się zazdrosny o jednego z kumpli Mary, czy może Mara nie chciała wyjść gdzieś z nim i jego znajomymi. Na pewno było to coś, co dało się na spokojnie przegadać, wytłumaczyć bez kłótni, ale najwidoczniej oboje mieli wtedy gorszy dzień i, zamiast po wszystkim się przeprosić, każde poszło w swoją stronę — na stałe. Jest to chyba jedna z niewielu rzeczy, których naprawdę żałuje, ale wie, że teraz jest już za późno na to, aby cokolwiek zmienić. Kto wie, może nawet Mara ma kogoś nowego? Nie zdziwiłby się, minęły w końcu już ponad dwa lata odkąd się rozstali — może jest już nawet zaręczona? Choć na pewno już by o tym wiedział, bo jej dziadkowie nie omieszkaliby mu o tym wspomnieć, chociażby przez telefon. Przecież to byłyby takie nowiny! Takie przypuszczenia może więc raczej skreślić, jednak wciąż pozostaje pytanie, czy kogoś ma. Nie wie tylko, czy na pewno chce wiedzieć, choć nawet jeśli by chciał, zdecydowanie nie pytałby jej. Bo to przecież nie jego sprawa, tak?
Spogląda na nią w milczeniu, gdy schodzi niechętnie po schodach, aby spotkać się z nim na dole. Widzi, że nie jest zadowolona z tego spotkania, że nie jest to miła niespodzianka, przynajmniej nie dla niej. Jej dziadkowie oczywiście bardzo się ucieszyli, czego kolejnym dowodem jest zresztą zaproszenie na obiad. I zazwyczaj zapewne przyjąłby je bez wahania, ale czując napiętą atmosferę między nim a Marą, zerka na nią pytająco, jakby to od niej wszystko zależało. Cóż, poniekąd tak właśnie jest, ale zanim udaje mu się odpowiedzieć, decyzja zapada bez jego udziału. W zasadzie mógł się domyślić, że tak właśnie będzie, bo to nie pierwszy raz, gdy babcia Ebenhart decyduje za niego, a jemu głupio jest odmówić. Wzdycha więc cicho, kiwając głową na prośbę kobiety, bo przecież nie byłby sobą, gdyby jej odmówił. Problem w tym, że wtedy zostanie sam na sam z Marą, a to będzie pierwsza taka sytuacja od czasu ich rozstania i nie do końca wie, jak powinien się zachować. Kiedyś ona na przywitanie by się do niego przytuliła, on potargał jej włosy i rzucił jakimś lekkim żartem. Tymczasem zachowują się, jak dwie obce sobie osoby i aż dziwne, że jej babcia jeszcze niczego nie zauważyła.
Mimo to, zgodnie z prośbą starszej kobiety, rusza za Marą po schodach na górę, a potem do jej starego pokoju i mimowolnie zaczyna się rozglądać dookoła. Przynajmniej dopóki Mara wreszcie się do niego nie odzywa, wtedy jego wzrok, jak i cała jego uwaga, koncentrują się na jej osobie.
Przyjechałem odwiedzić twoich dziadków, dawno już u nich nie byłem — odpowiada zgodnie z prawdą, czując nieprzyjemne ukłucie w klatce piersiowej, gdy zauważa, że kobieta nawet na niego nie patrzy. — Jeśli chcesz to… Mogę stąd pójść, nie muszę zostawać. Nie wiedziałem, że tu będziesz — dodaje po chwili, delikatnie marszcząc swoje brwi. Jeśli faktycznie takie będzie jej życzenie, może przecież przeprosić jej dziadków i wrócić do siebie. Wcale nie musi tu zostawać, choć prawda jest taka, że pewna jego część ma nadzieję na to, że kiedyś się dogadają i znowu będą mogli żyć w zgodzie.

mara ebenhart
ambitny krab
nonsens#5543
PRZEWODNIK MUZEALNY — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
29 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Przewodnik muzealny, a po godzinach historyk i ulubiona ciotka pięcioletniego synka Nevy. Chodząca katastrofa, która stara się poskładać swoje życie do kupy, po tym jak przyłapała swojego faceta na zdradzie.
Bez względu na powód ich rozstania, ich spotkanie wywracało żołądek dziewczyny do góry nogami, powodując nieprzyjemny ścisk i nawrót wszystkich wspomnień na które składały się potajemne uśmiechy oraz wspólne wieczory, które niegdyś uwielbiała spędzać w jego ramionach. Niejednokrotnie żałowała, że pozwoliła mu na zbliżenie i tym samym zniszczenie wieloletniej relacji, którą budowali od czasu kiedy była jeszcze małą, rozgadaną dziewczynką. Ubolewała nad ta stratą i często odczuwała jego brak, jednak jakikolwiek odzew z jej strony pokomplikowałby sprawy jeszcze bardziej - tak przynajmniej uważała. Po ich rozstaniu poznała też swojego ostatniego partnera, który dość szybko wypełnił pustkę w jej serduszku i tym samym odciągnął jej myśli od Eliasa. Wszystko funkcjonowało jak należy - aż do teraz.
To nie tak, że jego obecność dziewczynie nie odpowiadała. Czuła zakłopotanie, tęsknotę i ogromny ból, spoglądając na niego ze schodów, a najbardziej żałowała, że nie mogła wtulić się w jego tors jak przed laty. Dziadkowie doskonale wiedzieli, że ta dwójka się przyjaźniła ale jej babka była bardzo domyślną kobietą, która czytała dziewczynę jak otwartą księgę, więc nie zamierzała przesadzać z wylewnością i zachować bezpieczny dystans. — To dom moich dziadków i nie zamierzam cie z niego przeganiać — odparła, choć wiedziała, że te słowa mogły zabrzmieć dwuznacznie, bo czy gdyby wciąż tu mieszkała, byłaby w stanie go odprawić? Żałowała ale nie - była na to zbyt słaba. — Poza tym nie przeszkadzasz mi w żaden sposób — dodała i zdobyła się odwagę, przenosząc swój wzrok na mężczyznę. Nie chciała być niemiła, bo dlaczego miałaby go traktować jak naczelnego wroga? Sprawy nie ułożyły się tak jakby tego chcieli ale byli przecież dwójką, dorosłych ludzi, którzy z cała pewnością potrafili zachować się jak należy, prawda? Nawet kiedy na jego widok serce pragnęło wyskoczyć z jej piersi.
Zarosłeś — rzuciła po chwili milczenia i uśmiechnęła się pod nosem. Poza ciemnym zarostem nic się nie zmieniło - jego twarz wciąż była promienna, spokojna i cholernie przystojna!

Elias Rowbottom
ambitny krab
marta
lorne bay — lorne bay
38 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
dawniej bokser, dzisiaj właściciel siłowni i instruktor boksu, który wciąż miewa problemy z agresją, choć naprawdę stara się panować nad swoimi emocjami, by nieco ułożyć swoje życie
Po wielu zawirowaniach w swoim życiu to właśnie Mara stała się jego bezpieczną przystanią, przy której mógł wreszcie odpocząć. Lubił do niej wracać po ciężkim dniu, kłaść głowę na jej podbrzuszu i pozwalać jej głaskać się po głowie uspokajającymi ruchami. Uwielbiał jej zapach, ciepło jej ciała, miękką skórę i pełne miłości spojrzenie. Nie spotykali się długo, więc bał się jeszcze myśleć nad ich wspólną przyszłością i snuć poważniejsze plany, ale przy niej czuł się naprawdę dobrze. Nic dziwnego, że kiedy się rozstali po tej bezsensownej kłótni, mocno to przeżył i w zasadzie do tej pory jeszcze całkowicie się z tym nie pogodził. Dlatego jej widok — wciąż tak samo pięknej — sprawia, że jego serce ściska się boleśnie w klatce piersiowej. Szczególnie wtedy, gdy widzi, jak chce od niego uciec, choć chyba nie powinien jej się dziwić. Zakłada bowiem, że i dla niej to rozstanie łatwe nie było, aczkolwiek w stu procentach pewny nie jest, bo od tego czasu ze sobą nie rozmawiali, a już na pewno nie o swoich uczuciach. Bo gdyby to zrobili, jeszcze tego samego dnia, teraz prawdopodobnie znajdowaliby się w zupełnie innej sytuacji. Zamiast oddzielnie, przyszliby tu razem — trzymając się za ręce, nie ukrywając już tego, że są razem. Tymczasem jest, jak jest.
To dobrze, cieszę się — mówi z lekkim uśmiechem, bo nie chce, aby teraz ich relacja wyglądała tak, że nie będą umieć wysiedzieć ze sobą w jednym pomieszczeniu. Szczególnie że jej dziadkowie wciąż myślą, że są przyjaciółmi i wszystko jest między nimi w porządku. Choć, znając babcię Ebenhart, wcale by się nie zdziwił, gdyby za jakiś czas zaczęła coś podejrzewać, a wtedy na pewno dokopałaby się do prawdy, bo ani on, ani Mara raczej nie potrafiliby jej okłamać. Bo chwilowe ukrywanie swojego związku wcale kłamaniem nie było! Oczywiście nie czuł się zbyt dobrze z tym, że ukrywają się przed dziadkami Mary, ale tak było po prostu lepiej, przynajmniej chwilowo. Dzięki temu przynajmniej teraz mogą uniknąć tysiąca pytań i zbędnych komplikacji.
Uśmiecha się nieco szerzej na jej komentarz, mimowolnie przejeżdżając dłonią po swojej brodzie, która faktycznie jest już dłuższa, niż ta, którą zazwyczaj nosi.
Może odrobinę. Sprawy na siłowni zabierają mi w tym miesiącu tyle czasu, że po powrocie do domu jedyne, o czym marzę, to pójść spać — przyznaje, co jest prawdą, owszem, ale jedynie w połowie. Bo oprócz snu marzy czasami jeszcze o czymś innym, ale do tego zdecydowanie by się przed nią nie przyznał, jako że w zasadzie chodzi o nią. Bo tak, nadal niekiedy o niej myśli. Nadal tęskni za jej ramionami i drobnymi pocałunkami; tęskni za nią. Nie chcąc jednak tego po sobie pokazać, w milczeniu podchodzi do znajdującego się przy biurku krzesła, zaczynając zdejmować z niego leżące tam rzeczy, głównie jakieś ubrania.
Tak w ogóle wszystko u ciebie w porządku? — pyta luźno, nie chcąc, aby zapadła między nimi niezręczna cisza. Co prawda nie to pytanie tak naprawdę tłucze się po jego głowie, ale przecież nie zapyta jej wprost, czy kogoś ma.

mara ebenhart
ambitny krab
nonsens#5543
PRZEWODNIK MUZEALNY — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
29 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Przewodnik muzealny, a po godzinach historyk i ulubiona ciotka pięcioletniego synka Nevy. Chodząca katastrofa, która stara się poskładać swoje życie do kupy, po tym jak przyłapała swojego faceta na zdradzie.
Planowanie przyszłości nie przychodziło jej z taka łatwością jak innym kobietą, marzącym o gromadce dzieci, kochającym mężu, domu z ogródkiem i psie, który co rana przynosiłby ciepłe kapcie i aktualną gazetę. Owszem, pragnęła takiego obrazka i wierzyła, że nie było o coś, czego nie dałoby się zrealizować ale doświadczenie nauczyło ją podchodzić do życiowych prognoz z dystansem - nie była nad wyraz ufna i mocno odstawała od swoich koleżanek przez swoje czarnowidztwo i wycofanie ale czy bagaż, który dźwigała po wcześniejszych związkach jej czegoś nie nauczył? Nie wystarczył mężczyzna obok i ckliwe romansidło przy którym oboje wizualizowali sobie dalsze życie, bo potrzebowała czegoś więcej. Słowne zapewnienia też nie były czymś, w co potrafiła uwierzyć bez zastanowienia, więc wierzyła, że jedynie szczere intencje i czas, pozwolą jej na dalekosiężne plany. Przy nim czuła się swobodnie, bezpiecznie i była święcie przekonana, że uległa jego czekoladowym tęczówką i śnieżnobiałemu uśmiechowi, którym dzielił się z nią za każdym razem gdy powiedziała coś głupiutkiego. Problemem była jednak ich przyjaźń, którą dziewczyna stawiała na piedestale - to dzięki niej potrafili ze sobą rozmawiać, szanować się i wspierać ale co jeśli to zniszczą z powodu jakiejś błahostki i wszystkie ich decyzje, odbiją się na tym co budowali wiele lat? Ostatecznie tak też się stało, przez co nie potrafiła pogodzić się z tym, że ryzykowała utratą przyjaciela dla własnych, samolubnych pobudek.
Teraz jednak oboje odgrywali rolę w której kiedyś odnajdowali się bez problemu - śmiali się, wygłupiali i jadali przy jednym stole, bo przecież babcia Ebenhart nigdy nie potrafiła odpuścić mu własnych posiłków. Traktowała go jak własnego wnuka, który za dzieciaka, troszczył się o jej młodsze wnuczki. Mara nie potrafiła wyjawić jej prawdy, nie lubiła kłamać; wiedziała, że starsza kobieta zrozumiałaby wszystko i nie próbowałaby jej oceniać, jednak chciała by wszystko pozostało po staremu, bez zbędnych komplikacji.
Przestań, pasuje ci. Zawsze ci powtarzałam, że dobrze wyglądałbyś z zarostem ale nie słuchałeś — odparła i wzruszyła ramionami. Najwidoczniej sam musiał przekonać się do nowego wyglądu i nie uważała by było w tym coś złego. Obie wersje jej się podobały, choć musiała przyznać przed samą sobą, że zarost dodawał mu męskości! — Dalej pracujesz na siłowni? Uczysz jeszcze boksu? — zapytała, choć w glosie można było usłyszeć obojętność. Ciekawiło ją to czym się obecnie zajmował, jednak wcale nie chciała dać po sobie poznać, że jego życie jakkolwiek ją interesowało. Nie lubiła uchodzić za pokrzywdzoną sierotkę i znacznie lepiej czuła się w roli niewzruszonej, silnej kobiety, która nie rozpaczała po każdym mężczyźnie, który zdecydował się wywrócić jej życie do góry nogami.
Wszystko w porządku, nie narzekam — odpowiedziała krótko, nie chcąc zdradzać więcej. Nie będzie się przecież chwaliła tym, że prawdopodobnie nigdy nie będzie mogła mieć dzieci i że z tego powodu zdradził ja facet. To było żałosne.

Elias Rowbottom
ambitny krab
marta
ODPOWIEDZ