lorne bay — lorne bay
31 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
ambitna specjalistka od spraw rozwodowych, w trakcie własnego rozwodu, która niedawno próbowała targnąć się na własne życie
##

Nie wierzyła, że udało mu się ją do tego przekonać. Jeszcze mocniej nie wierzyła jednak w to, że udało mu się do tego przekonać wszystkich innych. Do tej pory nie miała pojęcia, co takiego musiał powiedzieć jej rodzinie i lekarzom, że nie pozwolili mu zabrać ją z Lorne Bay, ale zdecydowanie musiało obejmować to sporo zapewnień, że nie spuści jej z oka nawet na chwilę, będzie pilnował aby przyjmowała wszystkie lekarstwa i dopilnuje, aby nie przegapiła ani jednej ze swoich sesji terapeutycznych, choćby miał siłą posadzić ją przed monitorem. I prawdę powiedziawszy, była mu za to na tyle wdzięczna, by wiedzieć, że do końca wyjazdu nie odstawi mu żadnego numeru. Nawet nie zdawała sobie sprawy, jak mocno potrzebowała ucieczki od Queensland, dopóki nie znalazła się setki kilometrów dalej - w tym przypadku powiedzenie, że przyjaciele znają nas lepiej niż my samych siebie, sprawdzało się aż za dobrze.
Siedziała właśnie skulona na leżaku na tarasie, całkowicie schowana przed upalnym, australijskim słońcem w cieniu i za ciemnymi okularami oraz kapeluszem z szerokim rondem. Zwykle już dawno smażyłaby się z dobrą książką na plaży i nie pozwoliłaby przyjacielowi nawet porządnie rozpakować walizki, zanim by go na nią nie zaciągnęła (choćby siłą!) - jednak teraz wcale jej się do tego nie śpieszyło. Czuła się dziwnie nieswojo w kostiumie kąpielowym i nawet gdy na ich prywatnym nie widział jej nikt poza Thadeusem, musiała okryć się jakąś chustą. Wydawała się jeszcze chudsza i bledsza niż zwykle, trudno było ukryć, że pobyt w szpitalu zdecydowanie jej nie służył. Wszystkiego dopełniały również bandaże na nadgarstkach, skrywające powoli gojące się blizny.
- Skąd wiedziałeś, że tego mi potrzeba? - zapytała, kiedy przyjaciel dołączył do niej. Podciągnęła kolana pod brodę i sięgnęła po swojego bezalkoholowego drinka, którego zamówiła do pokoju już jakiś czas temu. - Jakby to mogło być z alkoholem, to już w ogóle byłoby idealnie - prawie udało jej się zażartować.

Thadeus Woodsworth
sumienny żółwik
.
lorne bay — lorne bay
28 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Szukając własnej drogi, nieoczekiwanie porzucił karierę ekonomisty, by gasić pożary w Lorne Bay.
Popołudnie spędzone wraz z Primrose w szpitalnym pokoju dało mu do myślenia pod wieloma względami. Kwadranse upływały pod znakiem zapytania, zarówno dla ich przyjaźni jak i wielu innych kwestii, których Thadeus nigdy nie miałby odwagi poruszyć na głos w obecności spoglądającej na niego przyjaciółki. Widząc ją w tym stanie, zrozumiał, że to właśnie ten moment, w którym powinien przewartościować wszystko, co niegdyś miało dla niego zupełnie inny wydźwięk. Zatracając się, w swej ogołoconej z problemów codzienności pozwolił Primrose na autodestrukcję, której teraz niebywale żałował.
Stąd właśnie nieoczekiwana propozycja, która padając z jego ust, przesądziła o wszystkim. Nieoczekiwana, bowiem i on był zaskoczony słowami, które wylewają się z jego ust z dawno niesłyszanym entuzjazmem. Optymizm zawładnął nim bez reszty, zupełnie jakby za punkt honoru wziął sobie nadrobienie go równocześnie za siebie i Primrose.
-Zdziwiłabyś się, jak dobrze cię znam.- odpowiedział, więc z łagodnym uśmiechem na ustach, gdy i on przekroczył próg tarasu, miejsca, które na kilka najbliższych dni miało stanowić ich azyl. Początkowo nie był pewien czy wycieczka jest stosownym rozwiązaniem, ale wątpliwości uleciały z niego tak szybko jak szybko zdążył zaobserwować przemianę zachodzącą w przyjaciółce. Powiedzieć, że promieniała, byłoby znaczną przesadą, bowiem wciąż tkwiła w niej ta kruchość, którą dostrzegł jeszcze niedawno w szpitalnym pokoju, na którego myśl wciąż przechodziły go dreszcze. Natomiast bez wątpienia w jej oczach sporadycznie pojawiał się dawny blask, a uśmiech, który zaobserwował na jej twarzy, nie był już wymuszony, chłodny czy sztywny.
-Bez alkoholu tez można się świetnie bawić.- podsumował, niedbale opadając na znajdujący się nieopodal leżak. Mimo że wakacje zorganizował z myślą o niej to i jemu przydało się naładowanie akumulatorów. Przez ostatnie tygodnie nie oszczędzał się w pracy, w której to wir wciągnął się, gdy randkowe perypetie zdążyły pogruchotać jego ego. Tak, więc nawet jeśli codzienność wkrótce ponownie miała sprowadzić ich na ziemię, to przez te kilka krótkich dni planował żyć tu w bańce, otoczony złudzeniami o lepszym jutrze. -Tak przynajmniej powtarzała mi mama, kiedy prosiłem ją o kilka łyków szampana w sylwestra. Gdyby mogła, trzymałaby, mnie w abstynencji do czterdziestki.- roześmiał się na wzmocnienie matczynej nadopiekuńczości. Dla niej zawsze pozostanie małym Tadkiem, który mimo upływu lat nigdy nie powinien był wyrosnąć z klocków i kreskówek.
-Niedaleko w Hornby jest zabytkowa latarnia morska, możemy się tam przejść któregoś dnia jeśli będziesz chciała. Podobno widok z góry na ocean jest niezapomniany.- zaproponował, niczym prawdziwy przewodnik z krwi i kości. Przed ich wyjazdem przeczytał kilka przewodników turystycznych, chcąc znaleźć jakiekolwiek atrakcje, którymi mógłby przyciągnąć uwagę Prim. Nie zamierzał jej forsować, ciągać po mieście zważywszy na jej stan, ale wciąż z pragnął mieć kilka asów w rękawie na wypadek, gdyby postanowiła wyściubić nosa z hotelowego pokoju.
primrose henderson
ambitny krab
e.
lorne bay — lorne bay
31 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
ambitna specjalistka od spraw rozwodowych, w trakcie własnego rozwodu, która niedawno próbowała targnąć się na własne życie
Pewne rzeczy miały już na zawsze pozostać zapomniane, niedopowiedziane. Prim wolała nie wracać do tego, co było i nie otwierać po raz kolejny tych samych ran. Bo po co? Po co skupiać się na tym, co było, jeśli nie miało to wpływu na teraźniejszość? Nie miała do niego żalu o to, że zabrakło go przy niej gdy najmocniej go potrzebowała - ważne, że był teraz. Ważne, że chciał być. Bo chciał, prawda? Chciał, a nie popychały go do tego wyrzuty sumienia, taką przynajmniej miała nadzieję.
- Naprawdę? To rozumiem, że masz jeszcze jakieś asy w rękawie? - bo trudno zaprzeczyć, że w tym przypadku trafił prosto w dziesiątkę. Zwłaszcza, że Primrose chyba jeszcze nie zdążyła w pełni docenić tego, jak dobrze mieć obok siebie kogoś, kto tak dobrze ją znał w momencie, gdy sama czuła się zagubiona i nie do końca wiedziała kim jest. Wiedziała, że po wyjściu ze szpitala czeka ją wiele pracy przede wszystkim nad sobą, ale również nad swoim życiem, które musiała teraz całkowicie zmienić, gdyż - jak widać na załączonym obrazku - jej poprzednia rzeczywistość zupełnie jej nie służyła. Odcięcie się prawie od wszystkiego i pozostawienie przy sobie właściwie jedynie Thadeusa, który w tym temacie rozumiał ją jak nikt inny, ponieważ sam również wywrócił swoje życie do góry nogami, zdawało się przynajmniej częściowo znieść ciężar z jej barków.
- Ale to o wiele trudniejsze. Pamiętasz, jak przychodziłam do ciebie z butelką wina i nie potrzebowaliśmy nic poza pustą wanną, żeby się dobrze bawić? Bez znieczulenia szybko uznalibyśmy, że jest raczej niewygodna - zerknęła na niego, nieco zsuwając okulary przeciwsłoneczne na nosie. Podsunęła w jego stronę hotelową kartę, na wypadek gdyby on też chciał sobie coś zamówić. Miała nadzieję, że nie musi mówić mu, aby się nią nie przejmował i wziął sobie jakieś piwko, jeśli miał ochotę, w końcu dla niego też były to wakacje. - Ciesz się, że nie próbowała ci wmówić, że masz alergię na bekon albo coś równie niedorzecznego. Mamy często mają bardzo oryginalne pomysły wychowawcze - rzuciła, jednak po chwili zmarkotniała nieco. Gdyby świat nie postanowił zagrać jej na nosie, teraz siedziałaby w domu z mężem i tuliła do snu swoje maleństwo, któremu nie dane było przyjść na świat. Tak samo jak i najwyraźniej Prim doświadczyć tego, co znaczy być matką.
- Tak, pewnie... to świetny pomysł. Przecież nie możemy cały czas siedzieć w hotelu, nie mógłbyś na mnie więcej spojrzeć po powrocie do Lorne Bay - w końcu otrząsnęła się i pozwoliła ściągnąć się na ziemię. Choć spacer po plaży zdawał jej się teraz ucieleśnieniem najgorszych koszmarów, to wizyta w latarni mogła okazać się całkiem przyjemna. - Powinieneś zabrać ze sobą kogoś innego, zdecydowanie lepiej byś się bawił - westchnęła po chwili, czując wyrzuty sumienia, że pewnie zepsuje mu swoje wakacje.
To nic, że pojechał na nie dla niej. Jemu też przecież coś się do życia należało.

Thadeus Woodsworth
sumienny żółwik
.
ODPOWIEDZ