lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
pisarz i scenarzysta u wrót wielkiej kariery, lekarz z wykształcenia i skurwiel z charakteru, próbuje odnaleźć swój sposób na sławę i hipsterowskie usposobienie
Australijski listopad nie pasuje do jego obecnego nastroju, melancholijnego, spowolnionego, tak jakby oszczędzał energię dopóki nie zapadnie w zimowy sen. Tylko, że geograficzna półkula się nie zgadza i cały kontynent Krainy Kangurów budzi się do życia, pogoda rozpieszcza przyjemnymi, ciepłymi temperaturami i powszechne poruszenie sugeruje, że większość społeczeństwa jest gotowa na w i o s n ę.
Simon jednak większość swojego czasu spędza krążąc między swoim mieszkaniem, domem dziadków, gdzie spędza każdy poranek dotrzymując seniorowi towarzystwa, a szpitalem, gdzie wciąż hospitalizowano jego babcię. Nie przeszkadza mu zbytnio ten rytm, choć odciąga go od pracy i powoduje, że zbyt często zarywa wieczory i noce nadrabiając te zaległości, a i tak z kilkoma terminami jest raczej opóźniony.
Wie jednak, jak działa najlepiej i zwykle jest to słabo uporządkowany, głównie spontaniczny przebieg dnia - nie wywoła przecież weny, jeśli w outlookowym kalendarzu wprowadzi termin na pisanie o konkretnej godzinie. Jego twórczość tak nie działa.
Dzisiaj ma ochotę na więcej sztuki, ale innej, niż słowo pisane. Zajeżdża zatem do galerii sztuki w Cairins, w drodze powrotnej ze szpitala, a uprzejma bileterka wyposaża go w przyzwoity konspekt omawiający przestawiane obecnie prace.
Plącze się korytarzami, niespiesznie oglądając przeróżne obrazy w przeróżnych ramach. Eklektyczny zbiór miesza elementy klasyczne, z abstrakcyjnymi; zdobne i bogate z minimalistycznymi. Nowoczesne zmysły zostają zaspokojone - jednorodne wystawy nie przyciągają już takiej publiki jak kiedyś i Simon też zalicza się do grupy, która woli poddać się temu artystycznemu przebodźcowaniu, mieszając gatunki jak na imprezie trunki.
W literaturze przecież funkcjonuje w tej samej estetyce ekskluzywnej sortowni śmieci, nie dając się wpisać w jeden gatunek. Bombarduje czytelników niejednorodnymi mieszaninami, daje posmakować laboratoryjnej bieli świata przedstawionego, ze smolistymi, ciężkimi charakterami pierwszego planu.
Zaskoczony orientuje się, że dokładnie przed tym teraz stoi.
Obraz bazuje na wrzasku kontrastów, które zachwycają Simona. Grunge jednych elementów gryzie się z miękkością i delikatnością innych, co daje wrażenie, jakby zaraz wszystko miało się rozsypać. Mimo swojego skończonego, nienaruszalnego charakteru, ten obraz żyje, porusza się i porusza swoich obserwatorów. Pierwszy raz podczas tej wizyty coś przykuwa jego uwagę.
Simon zagląda do ulotki i czyta, że autorka obrazu - lokalna malarka - wygrała sądową batalię z plagiatorem i od niedawna obraz znajduje się z powrotem w galerii. Spogląda na dzieło z podwójnym uznaniem, element niemal kryminalny dodaje mu ciekawego posmaku. Stoi i podziwia, nigdzie się nie spieszy. Może powinien nawet kupić ten obraz - notuje w myślach, nie przerywając drobiazgowej analizy płótna.

Julia Crane
ambitny krab
polly / kociałka#3936
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Sztuka nie znosi kompromisów. Nie znosiła ich także Julia, dla której zawsze musiało być za dużo bądź za mało, nigdy zaś w sam raz. Jeśli ktoś przeszedł na cienkiej linii i nie zachwiał się, nie robił tego nigdy więcej, bo zdał sobie sprawę, że to szczęście. Zaś ona napinała bez końca tę żyłkę i balansowała, pozwalając losowi zadecydować, czy już pora spaść. W ostatniej chwili jakoś wymykała się przeznaczeniu, ale nigdy nie umiała powiedzieć sobie dość. To chyba było już uzależnienie od emocji, które dławią tak bardzo, że zagłuszają te najprostsze. Smutek z powodu utraty Adama przykryła więc próbą zadźgania jej nożem w stylu Martina. Szkoda tylko, że w Shadow wesela brakło, a już mógłby kończyć kolejną część.
Za to ona powinna uciekać. Przecież wiedziała, że Dean prędzej czy później przestanie się wahać i za taką zbrodnię musi mu odpłacić krwią, więc jeśli chciała oddychać – a jeszcze nie zdecydowała – to najrozsądniejszym wyjściem była ucieczka. Bądź rozmowa z osobą, która mogłaby pomóc albo jednocześnie wiązało się to z podpisaniem czystego cyrografu, gdzie stawką nie była już jej dusza, ale coś więcej.
Bała się śmiertelnie i dlatego poszła tam, gdzie wszystko przestawało być istotne. Rozwód, rozstanie, próba morderstwa, utrata wszystkich po kolei, łącznie z Julianem i Jordan. Szala na rachunku zysków i strat niebezpiecznie przechyla się w dół prawem grawitacji, więc gdy otrzymuje wiadomość od przyjaciółki o wygranym procesie… Po prostu zabiera motocykl i pędzi na złamanie karku tutaj. Centrum Sztuki Widowiskowej, choć największym widowiskiem jest właśnie ona, otulona szalikiem, choć wiosna w Australii rozpycha się na dobre i już niedługo albo zostanie kolejną dziewczyną z blizną albo będzie musiała pogodzić się z ekstrawagancją.
Na razie jednak przychodzi tutaj, z dłońmi w kieszeniach, zupełnie jakby szykowała się do ataku i z pozycją zblazowanej księżniczki. Szczypta kokainy po posiłku tak wiele ułatwia, a podbita kofeiną sprawia, że wzrok ma ostry, dostrzega detale i dziś już chyba by nie namalowała tego obrazu.
- Co za paskudna linia horyzontu – mówi raczej do siebie, ale musi dostrzec bruneta, który stoi naprzeciwko. Już wyrosła z takich przypadkowych spotkań, które po kwadransie parzą dotykiem ręce i sprawiają, że całe ciało zamienia się w pole elektrostatyczne.
Teraz chce po prostu odpocząć, choć to płótno budzi w niej emocje takie skrajne i przeładowane nostalgią, że równie dobrze mogłaby zażyczyć sobie, by właśnie wylądowało UFO.


Simon Schreiber
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
pisarz i scenarzysta u wrót wielkiej kariery, lekarz z wykształcenia i skurwiel z charakteru, próbuje odnaleźć swój sposób na sławę i hipsterowskie usposobienie
Nie dostrzega pierwotnie, że ma towarzystwo, zwyczajnie skupiając wzrok na kolejnych elementach obrazu. Nie przychodzi tu przecież by patrzeć na ludzi - robi to wystarczająco często i w sumie ma tego trochę dość. Chodzi o figury, przedmioty i naturę zaklęte w farbach rozmazanych na płótnach. Ciekawi go, że dokładnie ten sam zestaw produktów w gruncie rzeczy, daje tak zróżnicowane rezultaty, a mógłby dać jedynie rozczarowanie lub górę śmieci.
Rozkłada obraz na części pierwsze, fragment po fragmencie, ale zwykle naturalny rozpad nie poprzestaje na tym. Czas jest bezlitosny, przetwarza wszystko ponownie w elementarne cząstki, podstawową energię, do której wszystko się na końcu sprowadza. Z jakiejś jednak przyczyny obchodzi się często łaskawie ze sztuką i to ludzie w destrukcyjnych działaniach usiłują unicestwić artystyczną spuściznę, jeśli akurat nie pasuje do obecnego klimatu.
Rzeczywistość i tragiczna przyszłość mieszają się w jego myślach - to tez widzi na tym cholernym obrazie. Chyba naprawdę musi to kupić; uniwersalne, acz eklektyczne dzieło, w którym odnajduje cząstkę wszystkiego, co przetacza się przez jego umysł od dobrych dziesięciu minut.
Obcy głos sprowadza go na ziemię. Zerka na wysoką kobietę, owiniętą szalikiem mimo niemal letnich temperatur. Nie marszczy brwi, w widocznym znaku swojego zdziwienia, ale odnotowuje w pamięci ten niecodzienny fakt. Dla niektórych sezon na krótkie spódniczki i sportowe biustonosze, z logotypem na gumce pod biustem, zaczął się już na dobre. W wydaniu wieczorowym z nonszalancko zarzuconą, za dużą bluzą swojego, lub cudzego, chłopaka.
Ona jednak pyta go o linię horyzontu.
”Może to nie horyzont, a granica?” pyta, bo w sumie to drugie raczej chodziło mu po głowie, ale sądzi, że zyskuje kolejny dowód na wyjątkowość obrazu. Ona widzi w nim jakiś pejzaż.
”Znasz może autorkę?” nie wie skąd mu przychodzi na myśl by o to zapytać, ale może kobieta pochodzi z okolicy. Może bywa tu często. Może trafia tu nieprzypadkowo.

Julia Crane
ambitny krab
polly / kociałka#3936
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Zatrzymaj się, głos w jej głowie robi się nieznośnie głośny, odbija się echem i nagle czuje jak mózg rejestruje te wszystkie przypadkowe spotkania, które nie kończyły się we właściwy sposób. Od basenu, w której on jej to zrobił, po szukanie pracy w przypadkowym klubie nocnym, który nie wymagał referencji, po spotkanie dla anonimowych i uzależnionych, na którym Adam podpalił jej pierwszego papierosa i tak po prostu zostało. Każde z tych zetknięć dłoni nie kończyło się dla niej dobrze, więc powinna zahamować gwałtownie przed wielkim neonem ze znakiem STOP, rozpościerającym się nad jej głową.
Stój.
Jednak rozmowom o sztuce nie jest zdolna się oprzeć, na pewno o to chodzi, a nie o zieleń jego kocich oczu, tak podobnych do tych jej.
- Spójrz – podchodzi więc bliżej i w zamyśleniu przyjdzie jej tłumaczyć, co autor ma na myśli. – Gdyby to była granica, to ona zrobiłaby to ostro, jednym pociągnięciem pędzla. Takie właśnie są granice, definitywne. Zaś tutaj widać pewne niedopowiedzenie. Przynajmniej ja tak to widzę, ale co ja tam mogę wiedzieć… - nie wie, dlaczego w to gra, zwłaszcza gdy pada pytanie bezpośrednio o autorkę tego dzieła. Mimo wszystko woli pozostać anonimowa, usłyszeć jak on widzi ten obraz, jak on do niego przemawia, bo jeśli jest przedmiotem dyskusji to osiągnęła sukces, a ostatnio potrzebuje dużo takich zwycięstw, niezależnie od rozmiarów. Jeśli kiedykolwiek tak mocno chciała znaleźć powód do przeżycia, to właśnie teraz, w tym pieprzonym centrum, u boku jakiegoś hipstera, który zapewne o obrazach wiedział tyle co ona o mechanice kwantowej.
- Nie, nie znam. Nie śledzę takich kobiet – kłamie i zapewne uszłoby jej to płazem, gdyby nie właścicielka, która nagle poklepuje ją po ramieniu.
– Gratulacje, Julia. Dobrze jest mieć znowu ten obraz tutaj! – musi więc konwencjonalnie spłonąć rumieńcem i uśmiechnąć się przepraszająco.
Z tego też powodu wyciąga rękę do nieznajomego. – Julia Crane – już bez drugiego nazwiska, obrączki i bez widma rozwodu.
Jest wolna, choć przecież miała unikać podobnych znajomości, a nie przejeżdżać przez skrzyżowanie spojrzeń na pełnym gazie, ignorując zakaz ruchu ciał.

Simon Schreiber
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
pisarz i scenarzysta u wrót wielkiej kariery, lekarz z wykształcenia i skurwiel z charakteru, próbuje odnaleźć swój sposób na sławę i hipsterowskie usposobienie
Przekrzywia głowę i słucha opinii nieznajomej. Simon uznaje za interesujące, że tak różni się ich opinia na temat obrazu, ale wyczuwa jakąś minimalną irytację z jej strony. Może jest jedną z tych osób, które mają jedną interpretację i z oślim uporem stoją przy własnych opiniach czy przekonaniach? Nie sądzi tak początkowo, ale przecież pierwsze wrażenia często bywają mylne.
”A jak wyglądają granice choćby między Queensland a Nową Południową Walią, czy terytoriami północnymi? No nijak, lasy, pola i góry jak biegły tak biegną, granice postawione przez ludzi ich nie interesują. Są umowne, niewyraźne. Horyzont natomiast to kontrast nieba z ziemią, zawsze drastyczny” mówi ze spokojem. Nie interesuje go zmiana jej opinii - tak długo gdy o niego chodzi, zróżnicowane zdania nadają wszystkiemu ciekawego wydźwięku. Nieznajoma chyba jednak nie podziela tego podejścia.
Następna minuta wprawia go w sporą dezorientację. Dlaczego zaprzecza, że zna autorkę, skoro sama nią jest? Nie jest dumna ze swojego dzieła?
Odwzajemnia uścisk dłoni, ale nie uśmiecha się. Nie wie jeszcze jak przeanalizować zaistniałą sytuację.
”Simon Schreiber” przedstawia się, po czym chowa dłonie do kieszeni. ”Wciąż uważam, że to raczej granica, niż horyzont, ale najwyraźniej jestem w błędzie” dodaje, nie mogąc się powstrzymać, by przenieść swoją uwagę z obrazu na malarkę.
Nie wie, czy zwróciłby na nią uwagę, gdyby po prostu mijali się ulicy czy w barze. Artystyczna profesja jednak dodaje jej dodatkowych punktów w jego oczach; nie żeby gardził innymi zawodami, ale rzadko miewa okazję na takie skrzyżowanie. Stoi tu, przed swoim obrazem i ta okazja aż się prosi by wycisnąć ją jak cytrynę.
”Co Cię zainspirowało? Co miałaś na myśli?” może jednak nie powinien kupować tego obrazu, zaraz się dowie, pozwalając jednak jej pierwotnej idei zachmurzyć własny osąd.

Julia Crane
ambitny krab
polly / kociałka#3936
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Irytacja faktycznie buzowała w jej żyłach, ot, wrażenie deja vu, starego jak świat, bo tego typu spotkania od zawsze wyglądały jak te wyśnione. Gdyby była mała, ciągle śniła, że spada w wielką przepaść i budziła się z krzykiem w łóżku. Obecnie ciągle przyszło jej widzieć tego typu rozmowy, a przecież już miała serdecznie dość dopuszczania do siebie ludzi. Gdyby mogła, na skutek ostatnich wydarzeń nosiłaby tabliczkę z napisem NIE PODCHODŹ, BO GRYZĘ, ale zawsze znalazł się ktoś, kto chciał wejść do jej systemu nerwowego i przekonać się na własnej skórze, że ten organizm już jest zarażony i trawi go jakaś tropikalna gorączka.
- Widzisz, dla mnie zawsze na granicy nieba i ziemi działo się najwięcej. Zbyt mało wierzę w wieczność, by traktować życie jako coś drastycznego – wyjaśniła wcale nie tak fachowo i zupełnie oględnie, ale przecież miała szansę stąd uciec. Nawet wówczas, gdy jej mała gra pozorów została odkryta, a i ona okazywała się wielką mistyfikatorką.
Nie było jej głupio, ale zauważyła, że przestał się uśmiechać.
- Czytałam twoje książki – żadna pochwała nie padła z jej ust, ale chyba nie oczekiwał tego, bo zagaił o jej obraz. Spojrzała na niego raz jeszcze. – Żadna interpretacja nie jest błędna, choć zaręczam ci, mam nadzieję, że nie będą katować tym przyszłe pokolenia – zaśmiała się, teraz, gdy sprawa była wygrana, mogła sięgać wręcz gwiazd i była pewna, że to zrobi.
Może dlatego nadal stała obok człowieka, który chciał wejść butami w najpodlejszy okres jej życia, bo nic innego nie mogło być inspiracją dla czegoś tak niepokojącego.
- Były dwie – przyznała z ociąganiem. – Ta osobista, związana z trudnym rozstaniem i ta całkiem globalna, którą jest terroryzm – ale nie dodała jeszcze, że najbardziej inspirowało ją martwe ciało, które stało się krwistą pożogą za jej udziałem. Tak nie wypada. – Nie wiedziałam, że tu mieszkasz – a powinna, w końcu ludzie na tym Przylądku okazywali się abstrakcyjnie znani, bogaci bądź niebezpieczni.
Najwyraźniej tak działała magia małych miasteczek.

Simon Schreiber
ODPOWIEDZ