lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Jeżdżący na wózku weteran wojenny, który powoli zaczyna mieć problem z alkoholem. Lokalny patriota, który wcześniej angażował się w sprawy społeczności - obecnie raczej pozostaje w cieniu.
A szkoda, bo Caspian bardzo chciał cokolwiek wyciągnąć. Inna sprawa, że skoro sam Andy jeszcze nie do końca cokolwiek wiedział. Pokiwał głową powoli.
– Skoro ty od niej tego nie wymagasz, to myślę, że się dogadacie. Po prostu kwestia rozmowy, dyskusji, obaj to wiemy – uśmiechnął się łagodnie i spojrzał na kumpla. Wiadomo, że sytuacja była ciężka i trudna, ale wierzył, że powoli on i Pandora się jakoś dogadają. Musieli. Ze względu na Pandorę i ze względu na siebie nawzajem. Przecież się przyjaźnili, tak? Przynajmniej tak było kiedyś. Miał nadzieję, że jakoś będą mogli polepszyć relację, tak?
– Pewnie działała pod wpływem impulsu. Bankowo z powrotem cię przyjmie – uśmiechnął się pod nosem i spojrzał na kumpla. Wiadomo, że w emocjach mówiło się często różne rzeczy – w związku z tym, Cas nie wierzył do końca, że Pandora faktycznie by zwolniła Andrew, gdyby to przemyślała na spokojnie.
- No ja myślę, że jesteś dumny. Poza tym, nie wyprzedzi mnie. Nie widziałęś, jak potrafię na tym wózku driftować – zaśmiał się pod nosem, spoglądając na niego i popijając chłodne piwerko. Westchnął jednak mimowolnie, na kolejne słowa Finnigana.
– Myślę, że będziesz musiał z nią o tym porozmawiać, jeśli będziesz chciał z nią cokolwiek zdziałać, Andrew. Jeśli oboje będziecie milczeć, to przecież nic z tego nie będzie, ale jasne, że to nie jest łatwe. Nigdy nie jest łatwo, gdy podoba ci się ktoś, kto wcale podobać ci się nie powinien – oświadczył, patrząc na niego, a potem przenosząc wzrok na przestrzeń. Czy miał trochę na myśli również siebie? Na pewno. Bo chyba trochę podobała mu się Gwen, le jeszcze to od siebie odsuwał zupełnie.



Andrew Finnigan
sumienny żółwik
-
brak multikont
manager pracujący tam — gdzie pracuje Pandora
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Finniganów. Do niedawna był managerem znanej aktorki, z którą przypadkiem ma dziecko. Półroczną Charlotte wychowuje sam, bo jej matka wylądowała na odwyku.
Byli przyjaciółmi. To nie ulegało wątpliwości. Byli jak bracia, więc Andrew na pewno powiedziałby Caspianowi o wszystkim. Potrzebował jego rad, wspólnego picia, spędzania razem czasu, nic więc dziwnego, że ta rozmowa sporo dla niego znaczyła.
- Wiem. Wiem też, że musimy się dogadać dla dobra małej i wierzę w to, że nam się uda - uśmiechnął się. Zdaje się, że oboje musieli po prostu odreagować ostatnie spotkanie po latach. Mimo wszystko był pewien, że kiedy odpoczną, pomyślą o wszystkim na spokojnie, to kolejna rozmowa będzie przebiegała już w dużo lepszej atmosferze. A praca... Jak nie ta, to inna. Nie potrzebował jej łaski.
- Tak, a w czasie następnej kłótni znowu mnie zwolni. Dziękuję za taką huśtawkę. Muszę mieć stałe zajęcie, żeby zajmować się małą - to akurat był logiczny argument. - Zresztą, sam nie wiem, czy w obecnej sytuacji wspólna praca zda egzamin. Nie wiem, czy powinno się mieszać życie prywatne z zawodowym.
A jeśli znowu coś nie wypali? Co wybrać? Był lepszym potencjalnym partnerem czy managerem? Sam nie umiał tego określić, a skoro Panda nie widziała go w ani jednej, ani drugiej roli, to może dobrze się stało, że wyszło tak, jak wyszło? To wszystko było pojebane. Znacznie bardziej pojebane, niż początkowo mu się wydawało.
- A jak rehabilitacja? Jest szansa na to, że niebawem wstaniesz z tego złomu i pokażesz Charlotte, jak powinno się grać w piłkę?
Akurat gra była tu tylko i wyłącznie pretekstem do poruszenia tego tematu. Po prostu był ciekawy, jak to wszystko wygląda, jak przyjaciel podchodzi do leczenia oraz - to najważniejsze - czy przynosi ono jakiś sukces. Życzył mu tego. Serio. Wiadomo, będzie go uwielbiał tak samo, jeśli Caspian nadal będzie jeździł na wózku, ale wiadomo, życie bez niego jest jednak odrobinę łatwiejsze. Nie tylko ze względu na to, że kiedyś trzeba będzie rzeczywiście biegać za Princessą, ale chodziło też o samego Macfarlanda. Niech on też zacznie układać sobie życie i niech idzie mu to łatwiej, niż Finniganowi.
- Łatwo ci mówić - westchnął. - Ja wiem, że mimo wszystko wypada o tym wszystkim pogadać, ale chyba trochę boję się tego, co będzie, jeśli oboje mamy nieco inne wyobrażenia. Chyba że mamy podobne... - zaczął się zastanawiać. O matko, to faktycznie skomplikowane. - Dość o mnie. Mów lepiej, co u ciebie.

Caspian Macfarland
ambitny krab
pan Finnigan
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Jeżdżący na wózku weteran wojenny, który powoli zaczyna mieć problem z alkoholem. Lokalny patriota, który wcześniej angażował się w sprawy społeczności - obecnie raczej pozostaje w cieniu.
Cass bardzo doceniał tę braterską więź, serio. Może nie zawsze dobrze się rozumieli, może nie zawsze byli w stanie doskonale pojąć swoje doświadczenia, ale z drugiej strony… Z drugiej strony przecież takie było życie, prawda?
– Na pewno się uda. Po prostu… Może idź do niej? Ty wyciągnij rękę, przynieś kwiaty i w ogóle? Przecież przyjaźniliście się od lat, na pewno Panda cię wysłucha – uśmiechnął się do kumpla delikatnie. Naprawdę chciał go wesprzeć i wierzył, że się dogadają.
-Nie chcesz już z nią pracować? A o mieszaniu tych dwóch aspektów mogłeś pomyśleć zanim się z nią przespałeś – rzucił z delikatnym rozbawieniem. Cóż, jeśli nie wypali, to trudno, takie było życie, prawda? W każdym razie, spojrzał na Andrzeja i wzruszył ramionami.
– Nie wiem, idzie powoli i to mnie wkurwia. Właściwie nie zrezygnowałem tylko dlatego, że Gwen mnie pilnuje. A jej postępy są bardziej widzialne i nie chciałbym, żeby sama zwątpiła – stwierdził, wzdychając mimowolnie i spojrzał na kumpla. Naprawdę tak było. Właściwie lubił spędzać czas ze swoją byłą szwagierką. Nie sądził, że tak dobrze się dogadają, ale widocznie to, co wydarzyło się w ich życiach trochę ich zbliżyło.
– Po prostu musisz się zdecydować, czego od niej chcesz. Jeśli ona ma inne wyobrażenie, ruszysz dalej. Jeśli też coś do ciebie czuje, to… Kurwa, macie razem dziecko, chyba warto spróbować, nie? – uniósł brwi i uśmiechnął się, machnąwszy dłonią. – To samo co zawsze. Rehabilitacja, chujowy nastrój i tak dalej – westchnął mimowolnie. – Kiedy planujecie chrzest, skoro… No wiesz, Pandora wróciła? – zmarszczył brwi, bo chciał wiedzieć, kiedy zostanie chrzestnym.



Andrew Finnigan
sumienny żółwik
-
brak multikont
manager pracujący tam — gdzie pracuje Pandora
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Finniganów. Do niedawna był managerem znanej aktorki, z którą przypadkiem ma dziecko. Półroczną Charlotte wychowuje sam, bo jej matka wylądowała na odwyku.
- Gdyby to było takie łatwe, to na pewno bym to zrobił, ale nie wiem, czy to ma jakikolwiek sens i czy Panda naprawdę będzie chciała mnie słuchać - westchnął. Chciałby tego. Chciałby, żeby go wysłuchała, żeby ich relacje jakoś się ułożyły, bo chociaż nie do końca wierzył w to, że on i ona... No, że coś naprawdę może być między nimi... Nie to, żeby nie chciał, bo chciał, po prostu cała sprawa nieco się skomplikowała.
- Pewnie, że chcę. Byłem w tym całkiem niezły - gdyby nie był, jego podopieczna nie zostałaby gwiazdą, prawda? - Mogłem. Wszystko mogłem zrobić inaczej, ale wyszło, jak wyszło.
Wyszła z tego piękna, mała Princessa, a tego Andrew zdecydowanie nie żałował. Przecież mała była dla niego najpiękniejszą istotką, jaka tylko była na świecie. Nie wyobrażał sobie teraz życia bez niej, bez butelek, bez pieluch (nawet tych zużytych) i tego całego bałaganu, jaki panował teraz w jego domu. O matko i córko! I ojcze! Andy całkiem nieźle sobie radził i nikt temu nie zaprzeczy, co?
- Ona chyba tez nie chce, żebyś ty zwątpił - zauważył. - Żadne z nas nie chce. Bądź facetem, Caspian. Weź to wszystko na klatę i ciesz się, że Gwen cię wspiera. Gdyby nie ona, to co, poddałbyś się? Przestałbyś chodzić na rehabilitację? Przestałbyś się leczyć? Ja mam rozmawiać z Pandorą, a ty chcesz dać dupy? Ogarnij się, okej?
Obaj powinni się ogarnąć, ale jakoś tak łatwiej było mu krzyczeć na kumpla, bo on sam miał na siebie jakiś plan. Zamierzał skonfrontować wszystko z Pandą, chciał z nią pogadać i wszystko z nią wyjaśnić. Serio. Chyba oboje byli to sobie winni.
- No mamy - przytaknął. - I wiesz co? Pogadam z nią. Wszystko jej powiem. Wszystko. Masz rację. Jeśli komuś na kim zależy, to nie powinno się bać. Najwyżej Panda powie mi to, co wiem już teraz, że będzie mieszkała w Stanach, ja tu, a opieką nad małą będziemy się dzielić - tak zarządził. - Obyś nigdy nie był w podobnej sytuacji - westchnął. Nie chodziło mu nawet o samo bycie ojcem, bo hej, gdyby Caspian chciał takowym być, gdyby kogoś miał, to jednak Andrew chciałby wiedzieć. Mimo wszystko liczył na rewanż i na bycie ojcem chrzestnym jego dziecka!
- Nie wiem. Muszę dogadać się z Pandą, ale chyba nie będziemy chcieli jakoś bardzo długo z tym wszystkim czekać.

Pandora Carleton
ambitny krab
pan Finnigan
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Jeżdżący na wózku weteran wojenny, który powoli zaczyna mieć problem z alkoholem. Lokalny patriota, który wcześniej angażował się w sprawy społeczności - obecnie raczej pozostaje w cieniu.
– Wiesz, jest tylko jeden sposób, żeby się przekonać, Andrew – wzruszył leciutko ramionami i uśmiechnął się smutno – taka była prawda, Andrew musiał spróbować, żeby się dowiedzieć, a kiedy już wszystko ogarnie, Caspian będzie siedział z piwem i na niego czekał, albo pocieszał, w zależności od tego, co będzie bardziej potrzebne.
– Nadal jesteś – zaśmiał się cicho i spojrzał na niego rozbawieniem, kiwając lekko głową. Po chwili odetchnął głęboko. Faktycznie, Princess była cudownym dzieckiem, Caspian też zdążył się do tego przyzwyczaić i w gruncie rzeczy naprawdę pokochał tę dziewczynkę – ba! Ciężko było jej nie kochać.
– No przecież jestem facetem, a nie pizdą – wywrócił oczyma i odetchnął głęboko – Przecież się cieszę, jezuuu – wywrócił oczyma. – Gdyby nie ona pewnie bym się poddał – przyznał w końcu nieco zirytowany, bo taka była prawda i nie widział powodu, by przyjaciela okłamywać. Nienawidził tego, że nie było widać efektów od razu, że ciągle czuł beznadzieję sytuacji… To było naprawdę słabe i chciał najzwyczajniej w świecie trochę oddechu od tego wszystkiego.
– I świetnie, tak zrób. Dogadaj się z Pandą, a potem przyjdź do mnie z whisky. Opijemy albo sukces, albo porażkę – zaśmiał się pod nosem i spojrzał na Andrew. – A teraz po prostu skupmy się na meczu- zaproponował z uśmiechem i faktycznie, zaraz potem już oglądali mecz.

/ztx2

Andrew Finnigan
sumienny żółwik
-
brak multikont
ODPOWIEDZ