lorne bay — lorne bay
28 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
You don't need me, I don't need you
Obrazek



To miała być jedna, spędzona poza domem noc. Tyle udało się wynegocjować Rosie ze swoim starszym bratem oraz rodzicami. Ojciec oczywiście zaproponował, że zabierze ją osobiście, ale młoda Pearceówna była na tyle bystra by domyślić się, że wtedy wycieczka przypominałaby bardziej obóz przetrwania, a nie jednodniowy wypad za miasto. W tym wypadku padło na Calluma, choć gdy już się zgodził, do puli dołączyła też Maxine Hammond. Brunetka musiała mocno przypaść do gustu jego młodszej siostrze, szczególnie, że po spotykaniu na festynie dziewczynka zapisała się na zajęcia z końmi prowadzone w rodzinnej stadninie Hammondów. To właśnie tam musiała usłyszeć o wakacyjnych obozach pod gwiazdami, a ponieważ nigdy wcześniej nie nocowała poza domem, chciała pewnie spróbować swoich sił i wykreślić to z listy. Call był rzecz jasna za tym pomysłem, choć ścisnęło go nieco w gardle gdy zrozumiał, że jego mała siostrzyczka dorasta i staje się coraz doroślejsza.
Towarzystwo Max też mu nie wadziło, szczególnie, że brunetka całkiem niedawno rozstała się ze swoim chłopakiem i zapewne jej najbardziej potrzebna była chwila wytchnienia. Cóż, nie zmieniało to faktu, że gdyby w szkole średniej ktoś powiedział Pearceowi, że spędzi noc w jednym namiocie z Hammond, uznałby go za szaleńca.
Na miejsce dotarli koło południa, swoje obozowisko rozbijając w pobliżu brzegu. Ich jedyni sąsiedzi zwinęli swoje manatki i odjechali jeszcze przed wieczorem, więc noc zapowiadała się spokojna. Dla Calluma i tak była to kaszka z mleczkiem, wręcz wakacje. Przeszedł niejedno szkolenie na temat tego jak radzić sobie w głuszy, dlatego dziewczyny nie musiały się o nic martwić. Gdy tylko zaszło słońce, z zebranych wspólnie gałęzi Pearce przygotował ognisko, na którym już skwierczały kiełbaski oraz słodkie pianki doglądane przez Rosie. Dla siebie i Max przygotował też specjalną herbatę, którą mocno podlał whisky.
- Masz, na rozgrzanie - mruknął, oddając blaszany kubek w ręce Hammond i puszczając jej oczko. Po chwili nawet usiadł obok niej na drewnianej kłodzie, aby uniknąć gryzącego dymu - Rosie nalega żebyśmy poopowiadali sobie straszne historie. Masz coś takiego w zanadrzu?



Maxine Hammond
Obrazek
I feel the pressure building until I can't breathe
And it takes everything
And it all spills out
ambitny krab
Stasz
lek. wet. || inst. jazdy — Stadnina koni Huntingtonów
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Sometimes I still have to take a deep breath and remind myself that not everyone will breake me like
you did.
Hammond miała muchy w nosie, odkąd to rozstała się ze swoim chłopakiem. Czuła się dziwnie rześko i prawdopodobnie to sprawiło, że było jej tak bardzo źle - przecież powinna być smutna, prawda? Czy to właśnie sprawiało, że czuła się gorsza? Czy może było to przesłanką do tego, że w ogóle go nie kochała? Była aż tak wybrakowana, że nie potrafiła darzyć kogoś znacznie większym uczuciem? Przecież Kasper zasługiwał na miłość. Na to, aby planować przyszłość u boku kogoś, kto przejmował się jego problemami i trwałby przy nim bez względu na wszystko; na to czy zgadzało się z jego zdaniem, czy też nie. Ich relacja już od dawna tak nie wyglądała. Byli obok siebie i tak właściwie to było wszystko. Tak było wygodnie, bo nie doskwierała samotność, choć gdyby przyjrzeć się temu baczniej właśnie w ich związku było jej najwiecej.
Początkowo Maxine dość wrogo potraktowała zaproszenie Calluma na to, aby wybrać się gdzieś za miasto. Nie miała najmniejszej ochoty na to, aby bratać się z kimś, kto jeszcze do niedawna do niej burczał i zachowywał się wrogo. Nie rozumiała dlaczego więc nagle poczuł się w obowiązku, aby poprawić jej humor. Odpowiedź nadeszła sama, kiedy jeszcze tego samego dnia w stajni pojawiła się jego siostra. Żaden argument nie trafiał, a Max miała dziwne wrażenie, że próbuje rozmawiać ze ścianą. Im bardziej się opierała, tym do Rose nic nie docierało. Uległa jej wreszcie, kiedy ta dodała, że dobrze zrobi jej pobyt na świeżym powietrzu, oderwanie się od ponurych myśli i smutku. Skoro nastolatka była mądrzejsza od niej, to jak miałaby konkurować?
Pomogła Pearcowi rozstawić namiot, a następnie powoli rozejrzała się po obozowisku, nim zaczęła zbierać drewno na opał, dołączając do młodej Pearce. Po chwili wróciła z różnymi wielkościami patyków, które miały służyć do rozpalenia kilku większych konarów, jakie w międzyczasie rozłupał Call. Potem pomogła dziewczynce zaadaptować swoją część namiotu: rozłożyła śpiwór i zawiesiła lampkę, a także przemyciła pluszowego misia, który miał dodać jej otuchy podczas strasznych opowieści. Rosie usiadła po przeciwnej stronie ogniska i otuliła się szczelnie kocem. Max podgrzała sznurek przydużej bluzy, jaką kupiła kiedyś, kiedy jeszcze studiowała. Patrzyła jak płomienie tańczą na suchych gałązkach i rozprzestrzeniają się radośnie, nim przed twarzą nie wyładował jej gorący napar. Ujęła go od spodu i skinęła głową w podziękowaniu.
- Mam kilka, ale trochę się martwię, że nie zrozumiesz, Rosie - Hammond zsunęła się z drewnianego klocka na ziemię i podkuliła nogę.
- Że niby jestem za mała? - prychnęła śliczna nastolatka w odpowiedzi i nadęła policzki. Brunetka w odpowiedzi siorbnęła herbatą i zaczęła opowiadać historię, wcielając się w główną bohaterkę swojej opowiastki. Tam, gdzie trzeba przyciszała swój głos, w innym miejscu wręcz zamieniała się w bohaterskiego ojca, który groził demonom zza ściany.
Kiedy zakończyła, Rosie nadęła policzki.
- To wcale nie było straszne! A gdzie są duchy? - Hammond zacisnęła zęby, mając na końcu języka, że to nie zmarłych należało się bać.
- Opowiedz coś straszniejszego, cwaniaro.

Callum Pearce
sumienny żółwik
13#9694
lorne bay — lorne bay
28 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
You don't need me, I don't need you
Problemy sercowe Hammond oczywiście nie były jego zmartwieniem. Od czasu rozstania ze swoim studenciakiem chodziła nieco struta, ale poza tym trzymała się nieźle. Widocznie nawet ona wreszcie dostrzegła, że to nie była miłość jej życia. I dobrze. Pearce też uważał, że zasługuje na coś więcej. Nie była już w końcu tą samą, wredną oprawczynią, która zatruwała mu życie w szkole. Zmieniła się z biegiem lat i Call nareszcie był gotów to przyznać.
Właśnie dlatego nie miał nic przeciwko, gdy Rose zaproponowała by zaprosić brunetkę na ich wyjazd. Może to faktycznie konie miały na niego tak dobry wpływ, że zaczynał powoli rozważać powrót do społeczeństwa? Z resztą, on miał być tylko posłańcem oferującym kobiecie przepustkę. Nie miał pewności czy się zgodzi, ale tego dopilnowała już młoda Pearce. Czym przekonała swoją trenerkę? Callum nie miał pojęcia. Wiedział jednak, że siostra ma niesamowity talent do przekonywania innych i stawiania na swoim. Był pewny, że nie chodzi o swatanie go na jakąś dziwną leśną randkę.
Ogólnie brunetka okazała się bardzo przydatna. Widać było, że nie jest to jej pierwszy biwak. Tym lepiej. Pearce przynajmniej nie będzie się musiał martwić, jeśli Rose faktycznie pojedzie na ten letni obóz. Rozłożenie namiotu zajęło im parenaście minut, resztę obowiązków też rozdzielili między sobą. Nim zasiedli do kolacji, obozowisko było gotowe, a Callum zatroszczył się o rozniecenie ogniska. Straszne historyjki zostawił Maxine. Własnych koszmarów miał przecież aż nadto. Nie dało się jednak ukryć, że słuchał brunetki z zainteresowaniem. Scenariusz wybrała dość mocny, na szczęście Rosie zdawała się zrozumieć z niego niewiele. Cóż, chyba przyszła kolej na Pearce'a.
- Ja coś mam. Słyszałem o nim w Sudanie. Popobawa, zmieniający kształty demon-nietoperz. Atakuje w nocy, kiedy wszyscy śpią i jest niewidoczny. Czuć tylko zapach siarki, jakby przybył z Piekła. Nie oszczędza nikogo. Kobiet, dzieci ani starców - na pewno nie był tak dobrym aktorem jak Hammond, ale zrobił kilka dramatycznych pauz żeby spojrzeć wprost na siostrę. Wydawało się, że słucha go z zapartym tchem - Nie da się przed nim ukryć i często wraca by zaatakować ponownie. Terroryzuje całe rodziny, a jedyny sposób by uniknąć ataku, to .... nigdy nie zasypiać - obniżył głos przy ostatnich słowach, choć niepotrzebnie. Cała trójka podskoczyła bowiem w miejscu, gdy gdzieś po drugiej stronie jeziora wybuchła głośna muzyka.


Maxine Hammond
Obrazek
I feel the pressure building until I can't breathe
And it takes everything
And it all spills out
ambitny krab
Stasz
lek. wet. || inst. jazdy — Stadnina koni Huntingtonów
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Sometimes I still have to take a deep breath and remind myself that not everyone will breake me like
you did.
Maxine rzeczywiście była obyta z wszelkiej maści obozami. Na długo przed tym, nim pierwszy raz wybrała się z harcerzami, bywała w lesie z ojcem. To on pokazał jej, która kora drzew będzie idealna na rozpałkę, jak w ogóle wzniecić ogień i zadbać o to, aby namiot nie zamókł podczas ulewy. Pan Hammond od zawsze uchodził za ekscentryka, co było raczej łagodnym określeniem dziwaka. Zarażał swoją miłością nie tylko Max, ale także i pozostałe dzieci. Prawie każdy, kto dorastał z nim pod dachem, nauczony był podstawowych zasad przetrwania, dlatego też Pearce nie musiał się martwić, że wszystko spoczęło na jego głowie.
Brunetka zamilkła i zerknęła na Calluma, jednocześnie unosząc do góry kubek z napojem. Siorbnęła złowieszczo z metalowej manierki, na moment psując atmosferę opowieści. Nie liczyła na to, że opowie im o koszmarze, który rzeczywiście przyszło mu przeżyć. Wiedziała wszak, że ciemnowłosy raczej stronił od przeszłości, tak jakby nie do końca się z nią uporał. Było to coś, co było zrozumiałe – Max raz czy dwa zastanawiała się nad tym, jak zachowałaby się, gdyby znalazła się w jego skórze. Dochodziła wtedy do wniosku, że albo by nie przeżyła, albo wybudowała niewielki schron w przydomowym ogródku.
- Ej, no nie mów, że Cię potwory kręcą! – wywróciła swoimi ciemnymi oczami i zaraz się roześmiała.
- Ale okej, niech będzie! Nie wiem czy słyszeliście o takim stworze, który mieszka w lasach. Wygląda jak człowiek, ale… – przerwała, podskakując na wybuch muzyki z głośników. Całkowicie przez przypadek wylała na siebie gorący napój. Mruknęła coś do siebie i starła go kawałkiem swojego rękawa.
- Ale… ale jest nieproporcjonalnie długi, wysoki i nie ma twarzy! Nosi czarny garnitur, a jedynym sposobem, aby nie zrobił Ci krzywdy jest… na niego nie patrzeć – trzask płomieni na moment stał się głośniejszy, kiedy zamilkła, aby nasłuchiwać.
- Jego ulubionym pożywieniem są dzieci i nastolatki, które zbłądziły w lesie – Hammond sama czuła lekki niepokój, choć przecież nie wierzyła w żadne duchy i potwory. Dlatego też, na wszelki wypadek, oparła się nieco o kolano chłopaka, aby dodać sobie odwagi.
- Słyszeliście to? – zapytała, gdy kolejny chrzęst rozległ się gdzieś z tyłu.
- Przestań, Max! Nie dam się nabrać! – wykrzyknęła Rose i roześmiała się. Tyle tylko, że rzeczywiście można było usłyszeć coś za ich plecami.

Callum Pearce
sumienny żółwik
13#9694
ODPOWIEDZ