stewardessa — cairns airport
28 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
She never looked nice. She looked like art, and art wasn’t supposed to look nice; it was supposed to make you feel something.

[akapit]

Dobrze było wrócić do pracy. Miała dość siedzenia w domu, szukania sobie zajęć na siłę i ciągłe pytania o samopoczucie. Oh, czuję się fantastycznie! Gdy wcale nie czuła się fantastycznie, uziemiona i częściowo bezrobotna. Jasne, może miała czas na nadrobienie zaległości towarzyskich, może nawet była na kilku randkach, ale jednocześnie czuła się uwięziona. Potrzebowała przestrzeni i potrzebowała zmiany otoczenia, podróży i chociaż tego weekendu gdzieś z daleka od Lorne Bay. Dlatego była przeszczęśliwa, gdy dostała grafik i okazało się, że faktycznie ma kilka dalszych lotów. Ale nie tylko! Było naprawdę przyzwoicie i cieszyła się, że mogła od razu wskoczyć w tryb wysokich obrotów. Odzyskiwała swoje życie.

[akapit]

Właśnie wracała do Cairns, właśnie zaczynała serwis, gdy na jednym z siedzeń rozpoznała znajomą twarz. A może bardziej to on rozpoznał ją, ale i tak było to miłe. Cholernie miłe. Nie miała więc najmniejszego problemu zaproponować, że gdy wylądują i jeśli się nie spieszy – mogą skoczyć na kawę albo drinka (ze względu na dość późną godzinę powrotu) do jakiejś knajpy blisko lotniska. Dlaczego nie, prawda? No właśnie. Poprosiła tylko, żeby na nią poczekał, bo jednak opuszczenie samolotu zajmowało jej trochę więcej czasu niż pasażerowi.

[akapit]

Jednak w końcu stukając obcasami przemierzała halę przylotów, ciągnąc za sobą niewielką służbową walizkę i uśmiechając się promiennie do mężczyzny, do którego zmierzała – Hugo! – przywitała się swobodnie, zarzucając mu łapsko na kark, przytulając się i składając na jego policzku lekki pocałunek – Dobrze cię widzieć! Pomijając to spotkanie na wysokościach… – gdy jednak ona musiała pracować, wiec nie mogli sobie pozwolić na długie dyskusje – Minęło chyba jakieś sto lat. Świetnie wyglądasz. – na pewno wydoroślał, zmężniał i cholera… sama przed sobą musiała przyznać, że był bardziej przystojny niż kiedykolwiek myślała, że będzie…

[akapit]

- Niedaleko jest naprawdę przyjemna knajpka. To co? Kawa? Drink? Kolacja? Chyba, że się spieszysz to możemy po prostu razem wrócić do Lorne Bay. – zaproponowała swobodnie, nawet na moment nie odwracając od niego spojrzenia i nawet na moment nie przestając się do niego uśmiechać. Ładnie. Najładniej jak umiała.



Hugo Kidman
sumienny żółwik
nie#5225
34 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Nie panuje nad nałogiem i ranię wszystkich, którzy chcą mi jakkolwiek pomóc.
005
Prawie trzy miesiące bez grama alkoholu w ustach. Był z siebie dumny i naprawdę dobrze się trzymał, samotność dobrze mu robiła. Mógł spokojnie skupić się na sobie, wrócił do naprawiania biżuterii, wypuścił nową kolekcję i właśnie wracał z Sydney, gdzie robił zamówienie na kamienie szlachetne i myślał jak poszerzyć działalność. Życie było piękne, ale trudne. Tym bardziej dla człowieka z tak łatwymi skłonnościami do uzależnień, któremu o wiele ciężej było panować nad sobą.
Znajome twarze spotykał często, nawet ostatnio o wiele częściej niż mógłby o to poprosić. Szalone szkolne lata, kiedy jako dziecko dwójki podróżników musiał zaaklimatyzować się w Lorne Bay. Było to trudne, ale też bardzo miłe. Okres stabilizacji w tym miasteczku był dla niego jednym z przyjemniejszych wspomnień. Czuł się wtedy o wiele lepiej niż teraz, jakby żadne problemy dorosłego świata nie miały prawa go dotknąć.
Zaczekał na nią, powiedziała mu, gdzie mają się spotkać, kupił więc sobie tylko butelkę wody i przysiadł na swojej niedużej walizce, wypatrując swojej towarzyszki wieczoru. Urocza Odette przypadła mu do gustu w momencie, w którym pewnie nikt nie chciał na nią spoglądać. Wychudzona przez chorobę, bez iskry, o której słyszał od jej rówieśników:
- Ty też dobrze się trzymasz no i ten mundurek. – Uśmiechnął się z łobuzerskim uśmiechem i teatralnie, ale nie nachalnie zlustrował ją wzrokiem. – Znasz to lotnisko jak własna kieszeń, ja dawno nie podróżowałem. – Wzruszył ramionami, jakby to było jakieś wytłumaczenie. Napodróżował się z rodzicami, kiedy był szczeniakiem. Zwiedziła świata za wszystkie czasy w wieku, w którym inni mogli o tym pomarzyć. Problem był jeden, z początków podróżowania rodziców nie wiele pamięta. Pamięta za to swój problem z komunikacją po tym jak zbyt regularnie słyszał zbyt wiele różnych języków świata: - Jestem tutaj samochodem, mogę cię później odwieźć. – Zaproponował i pociągnął ostatni łyk wody z małej butelki, która opróżniona po chwili wylądowała w koszu.
Szybko znaleźli się we wspomnianej przez kobietę knajpce. Jak na około lotniskowe standardy nie było tak źle, ewentualnie o był już tak głodny. Szybko znaleziono dla nich stolik i od razu mogli przejść do zamawiania.

Odette Overgaard
powitalny kokos
cattitude#5494
stewardessa — cairns airport
28 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
She never looked nice. She looked like art, and art wasn’t supposed to look nice; it was supposed to make you feel something.

[akapit]

Czasy, w których się poznali zostały… w tyle. Bardzo w tyle. Czasami wręcz nieodpowiedzialnie odsuwała od siebie wspomnienie choroby, ignorując to, że powinna na siebie uważać, że powinna się kontrolować i regularnie badać. Zapominała o tych drobnych szczegółach i żyła chwilą. Nie przypominając siebie z tamtego okresu w najmniejszym stopniu. Zawsze czuła też lekki dyskomfort, gdy spotykała ludzi z tamtego okresu. No może prawie zawsze. Nie odczuła tego w przypadku Hugo i właśnie dlatego zaproponowała mu wspólne spędzony wieczór.

[akapit]

- Świetnie! – bo już chyba przywykła do tego, że jej auto większość czasu spędza na lotniskowym parkingu. Biorąc pod uwagę, że następnego dnia czekał ją kolejny lot, spokojnie mogła sobie pozwolić na to by go tutaj zostawić. Dlatego uśmiechnęła się do niego promiennie i po prostu zaprowadziła go do restauracji, o której mówiła i w której serwowali naprawdę niezłe rzeczy biorąc pod uwagę bliskość lotniska – a co za tym idzie także turystów. Bagażu żadne z nich nie miało dużo, a i droga nie była długa, więc szybko znaleźli się na miejscu.

[akapit]

Usiadła przy jednym ze swoich ulubionych stolików, trochę na uboczu i z daleka od reszty gości. Lubiła mieć chociaż odrobinę prywatności. Momentalnie przyszedł do nich kelner, z którym było widać, że się znała i zostawił im menu.

[akapit]

- Cieszę się, że poczekałeś – podniosła wzrok znad karty i utkwiła go w mężczyźnie po drugiej stronie stolika – Ale to ma swoje konsekwencje… – zaczęła dość… poważnie, wręcz groźnie! Zaraz jednak na jej twarzy pojawił się szeroki, pogodny uśmiech – Musisz teraz opowiedzieć, co słychać! Co się z tobą działo przez ten cały czas? Ile w ogóle minęło? Na pewno za dużo… – zagadała swobodnie, nie zawracając sobie więcej głowy kartą i po prostu całą uwagę skupiając na mężczyźnie. Nie umknęło jej, że wyprzystojniał, spoważniał… ale co poza tym? Naprawdę była ciekawa, co u niego słychać. Nie pytała „bo wypadało” – naprawdę była ciekawa.


Hugo Kidman
sumienny żółwik
nie#5225
ODPOWIEDZ