Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
- Cała reszta ma się dobrze – odpowiedziała od razu i nawet nie oderwała wzroku od Audrey, której próba uniknięcia tematu skończyła się marnie. Przynajmniej Paxton nie zamierzała odpuszczać. Zaoferowała się i możliwe, że zrobiłaby to nawet bez zgody dziewczyny, o której ostrożność dbała. Tak już była. Kiedy uważała kogoś za bliską osobę, po prostu traktowała ją jak członka rodziny albo nawet kogoś więcej, bo porównanie kogoś do rodziny Paxton to kiepski komplement. Isabelle nie żyła, matka porzuciła familę na rzecz udanego życia w wielkim świecie, ojciec się zastrzelił a brat pracował dla szemranych typów; normalnie jak z żurnala zapowiadającego kolejny sezon „Trudnych Spraw”.
- Popytam o niego – zadecydowała jednocześnie dając do zrozumienia, że to nie będzie problem. Popyta kolegów z komendy i może zdoła się czegoś dowiedzieć, o ile sierżant Hendrix czegoś na nią nie nagadał (bo ostatnio mocno się pożarli). – Do tego czasu, gdyby coś cię przestraszyło, czy to za dnia czy nocą, zadzwoń do mnie. - To już nie była prośba a nakaz. Mieszkała blisko, więc mogłaby się zjawić w każdej chwili wraz ze swymi psami oraz bronią, którą trzymała w sypialni. – Bez żadnych wykrętów. – Wycelowała w Clark palec wskazujący i powoli zebrała się z podłogi od razu podając rękę dziewczynie, której pomogła wstać. Nie pytała o to, czy podwieźć Audrey. Po prostu to zrobiła uprzednio mówiąc, żeby kaleka na nią poczekała, bo przecież mogła podjechać autem pod halę i zgarnąć ją stamtąd niż zmuszać do kuśtykania aż pod dom.
W drodze powrotnej, co nie zajęło dużo czasu, upewniła się w którym konkretnie domu mieszkał typek co go to rączki i usta świerzbiły. Jeszcze raz zapytała o imię i tym razem zakodowała je sobie w pamięci wraz z notką, żeby niedługo zadzwonić na komendę. Nie obyło się bez wejścia do domu Clark, bo jej ojciec na widok Paxton postanowił podzielić się nowym wyrobem alkoholowym albo jakimiś warzywami w słoiku. Darowanemu koniowi nie zaglądało się w zęby, więc Eve podziękowała za wszystko i nim wyszła życzyła Audrey zdrowia gestem ręki przypominając, żeby w razie czego dzwoniła do niej w każdej chwili. Była do jej dyspozycji.

z/tx2 Audrey Bree Clark
ODPOWIEDZ